Jump to content
Dogomania

waga109

Members
  • Posts

    92
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by waga109

  1. Wczoraj podjęłam decyzje by skrócić mękę mego psiaka. Jamnik-15 lat i 6mies.Zaczęło się od tego że we wtorek Ok godz 19 zeskoczył z kanapy usłyszałam tylko lekkie psie „ała”. Myślałam że może zwichnął łapę albo znowu rzepka mu wypadła. Widziałam jak próbował naciągać prawą tylną łapkę jak to robił przy wypadnięciu rzepki. Ale po chwili usiadł ma pupę i zrobił pod siebie siku. czasem jak rozjeżdżały mu się łapki na śliskiej powierzchni to zdarzało sie i to. Zbytnio mnie to nie zmartwiło. Podniosłam go by stanął ale już nie dał rady. Dupka leciała bezwiednie. Powróciły obrazy z przeszłości- znowu paraliż. Godz 19 dzwonie do swego weta stan nagły, paraliż, słyszę od rejestratora że przychodnia pracuje do 19 a jeszcze dwóch pacjentów czeka wiec nic z tego. Dzwonie do innego. Przyjmują nas na cito. Zastrzyki. Wracam do domu. W środę umówieni w tej samej przychodni z ortopedą (który już kiedyś wyprowadził go z paraliżu). Obadał kolejne zastrzyki. Stwierdził że zdjęcie RTG nic nowego nie wniesie. Może jedynie pokazać w którym miejscu doszło do tragedii. Podczas badania pies reagował częściowo na dotyk w odcinku lędźwiowym. Wet dotykał tylnich łap takimi a’la nożyczkami (nie wiem jak to fachowo się zwie) pies reagował na ucisk w sensie odruchem jak przy łaskotaniu. Lekarz mówi że to normalna reakcja bo zachowana jest aktywność płytka. Nie ma zachowanej świadomości głębokiej że ma stać na tych łapach i chodzić (nazwał to fachowo że nie ma bodźca zwrotnego z mózgu). Na przednie łapy reagował odwróceniem głowy gdy zaciskał a na tylnie nie. W skrócie można to tak opisać. Po zastrzykasz wróciliśmy do domu. Pies ogólnie apatyczny, leżący, trzymał siku i kupę. Jednak stracił apetyt i prawie nie pił. Martwiło mnie że pies szybciej wykończy się z odwodnienia. Na leki nie reagował. Dostał we wtorek, środę. W czwartek postanowiłam skrócić mękę. Podczas badania zero zmian w odruchach na dodatek spadła temp ciała (a leżał cały czas w domu pod okryciem). Po podaniu narkozy pies zwymiotował (niby norma) ale on wydalił bardzo śmierdząca ciecz z żołądka w kolorze brązowym z resztkami trawy sprzed może 4dni. Potem odszedł. Właśnie to mnie zastanawia: ta niska temp- miał poniżej 37. Wydzielina z żołądka o dziwnym kolorze i zapachu- nie wiem czy to po sterydach czy co. No i te tylnie łapy. Niby odruch był ale nie chodził i nie stał. Nie próbuje myśleć nawet że decyzje podjęłam zbyt wcześnie bo leki podawane tylko 2dni. Nie potrafiłam patrzeć na leżący wrak mego psa w pampersie którego przekręcałam co kilka godz na drugi bok. Nie wiem czy odczuwał ból, ale napewno komfortowe dla niego to nie było. Byłam z nim do końca. Dałam mu cudowne życie.
  2. Witajcie, dzisiaj tydzień po diagnozie poszliśmy na kontrol. Pobrano krew, zrobiono usg. Trzustka idealna, poziom spadł z prawie 1400 na 50. Czyli mąż ma rękę do zastrzyków. Ale najgorsze przeżyliśmy pomiędzy oczekiwaniem na wynik. Wetka pobrała krew i trzeba było czekać Ok 30min. Poszliśmy z Tomusiem na spacer. U nas duszno. Pies przeszedł normalnie jakieś może 15 minut nagle stanął w miejscu. Podeszłam do niego a na nim stado komarów ale wszczepiły się. Nie dało się odgonić a musiałam jakby doczepiać. Szybko wzięłam psa na ręce i w nogi. A mi pies nagle zwiotczał na rękach, głowa poleciała, oczy zamknął. Myśle zdycha. Pędem do weta. W międzyczasie lekko zesztywniał i zrobił siku pod siebie i na mnie. Nadal wiotki. W całym tym stresie nawet nie zwróciłam uwagi na jego oddech. Zapłakana lece z psem na rękach, nadal pies miękki ale oczy otwiera. Wtulił się we mnie. Wpadam jak burza. Wetka porzuca pacjentów, Tomus na cito krew, usg, kroplówka, lek przeciwwstrząsowy i coś jeszcze, tlen. Błony śluzowe białe jak mleko, pies słaby, dyszy. Ale żyje, doszedł do siebie. Jest w domu. Wyniki krwi książkowe, serce osłuchowo w miarę dobre- nadal dyszał. Wetka mówi że po prostu musiał zemdleć lub stracić przytomność na chwile z powodu wysiłku, stresu, duchoty na podwórku. Mam jednak dzielnego psa. Kiedyś umówiliśmy się że jest nieśmiertelny i nigdy mnie nie opuści i jak narazie trzyma się tego. Po prostu to był koszmar.
  3. Dziękuje Bou- czekałam na Ciebie😉 Pies w ogóle nie wyglada na chorego. „Gorsze” objawy się nie pojawiają, pies biega, bawi się, apetyt wrócił. Wcześniejsze objawy ustąpiły, nie wykazuje nawet jakiegokolwiek bólu. Oczywiście dajemy mu codziennie zastrzyki, w środę wizyta kontrolna. Wetka powiedziała mi że pies mógł mieć już wcześniej to schorzenie tylko nikt dotychczas nie badał enzymu trzustkowego. Faktycznie gdy sięgam pamięcią wstecz to jakieś pół roku temu miał epizod kilkudniowej biegunki i znacznego osłabienia, ale po dostaniu zastrzyku odeszło. Pomyślałam że może coś mu zaszkodziło. Czy chorobę tę można leczyć tabletkami? Szkoda mi tak go kłuć czterema zastrzykami codziennie. Czy może będzie tak że po tej wizycie kontrolnej leki okażą się już zbyteczne? Możliwe? Skąd to się bierze? Jak mówiłam- tłustej diety nigdy nie miał, fakt z powodu wieku rusza się mniej, ale czy brak znacznego ruszy może powodować takie choroby?
  4. Mój jamnik 15 letni od dwóch dni stał się apatyczny, zmniejszył się apetyt ale nadal jje, dużo leży. Domyśliłam się że doszła temperatura bo pomimo ciepła chowa się pod kołdrę i dzisiejszej nocy mocno dyszał, ciężko oddychał. Poza typowymi objawami typu mlaskanie, oblizywaniem, ślinotokiem nie ma nic. Ani wymiotów, ani biegunki. Pojechaliśmy dziś do weta- badania morfologia super, biochemia super, poziom enzymu trzustkowego prawie 1400. Diagnoza zapalenie trzustki. Dostał zastrzyki na miejscu plus zapas na kilka dni do domu. Gdy stan się pogorszy na cito przyjechać na kroplówki. No i teraz siedzę i czytam o przypadłości. Skąd to się wzięło? Pies chuchany i dmuchany, trzy tyg temu przeszedł czyszczenie zębów z ekstrakcją dwóch trzonowów. Miał się doskonale, a tu nagle to. Całe życie jje mięsko z kurczaka gotowane wiec tłusta dieta odpada. Czy rzeczywiście można pieska wyprowadzić z tej choroby czy to już wyrok?
  5. Mój- jeszcze wtedy Ok 13 letni jamniczek- wydaje mi się że stracił słuch po narkozie pełnej podczas usuwania śledziony i kastracji. Zabieg przeprowadzony jednocześnie. Brak reakcji na wołanie zrzuciłam niestety na wiek. Nawet na myśl mi nie przyszło że to powikłanie po narkozie. Ale jakoś sobie dzielnie radzi. Nauczył się reagować na mój gest przywołania. Plusem jest to że nie dostaje szału na dźwięk domofonu i nie wyje podczas pozostawania samemu w domu. Radzimy sobie jakoś. Właśnie dzisiaj wróciliśmy z zabiegu czyszczenia zębów a ma z tym problem. Niestety co roku praktycznie musimy mu czyścić. W zeszłym roku dostał chyba zbyt mocno narkozę i strasznie to przeszedł. Lekarz podejrzewał nawet paraliż nerwu szczekowego ale jakoś wyszedł z tego. Ponoć tym razem miał dostać inne leki. Narazie ma się dobrze. Usunięte dwa siekacze. Niestety tak samo jak u ludzi tak i u psiaków zdarzają się komplikacje po zabiegu, po narkozie. Nie da się tego przewidzieć. Najważniejsze by leczyć to co możliwe do wyleczenia.
  6. Dziękuje wam za informacje zwrotne. Oczywiście zdaje sobie sprawę że im mój staruszek starszy to dochodzić będą inne raz bardziej łagodne raz bardziej intensywne dolegliwości. Intuicja podpowiada mi że jednak to niestrawność. Pies zjadł dwa plastry salami z pizzy. Być może ona była nieświeża bo mężowi też w kiszkach grało. Odbiorę jutro wyniki badań i skonsultuje się z „naszym” wetem. Rozumiem też postępowanie weta, taki zawód ale denerwuje mnie to że nie wytłumaczy co, dlaczego, po co, co z czym ma związek a jedynie działa tak naprawdę na ślepo eliminując po kolei domniemane choroby.
  7. Bou poszłam by pies dostał jeden zastrzyk od biegunki który dostawał dotychczas przy takich epizodach od innego weta. Ja nie kwestionuje działań wetki tylko zastanawiam się czego ona szuka? Pies już nie ma biegunki to co ona znajdzie? Brak śledziony i zdrową wątrobę? Jutro wezmę wyniki to zobaczę. Z drugiej strony uważam że antybiotyk daje się przy postawieniu diagnozy a nie dawanie w ciemno. Odpowiedni antybiotyk do odpowiedniego schorzenia. W tej samej przychodni miesiąc temu robiłam badania krwi profilaktyczne gdzie lekarz oceniający stwierdził że są w miarę dobre, a ona już „podejrzewa” uszkodzenie nerek czy wątroby. Te same wyniki inne interpretacje. Tak samo było z serduchem- jednego lekarza niepokoi pomimo dobrych parametrów a wet mojego pieska twierdzi że jest wszystko Ok. To tak jak u ludzi- ile ludzi tyle opinii.
  8. Kontynuuje wątek ale tylko po części… Moj piesio miał biegunkę z czwartku na piątek w nocy się zaczęła skończyła się w sobotę rano. Najpierw wychodne mieliśmy co 2 godz od piątku wieczorem już co 4godz. Kupa wodnista ze śluzem. Nie jadł, jedynie pił i spał. W sobotę udałam się do weterynarza. Oczywiście naciągacz- badania krwi, 4 zastrzyki (bóg wie jakie to leki) i antybiotyk do domu plus probiotyki. Antybiotyk tez bóg wie na co- bardziej jako leki objawowe. Pani próbowała założyć wenflon do kroplówki oczywiście nie udało się jej. Po co kroplówka skoro pies pił? Nie wiem. Dzisiaj dzwonie w spr omówienia wyników a pani twierdzi że pies ma zle wyniki krwi tj. podwyższone czerwone krwinki (lub zbyt mało nie doslyszalam) i mało płytek krwi. Zaproponowała usg brzucha- ale po co skoro i tak nie wiadomo z jakiego powodu była biegunka? Teraz moje pytanie- czy takie wyniki mogą być po biegunce czy mam zacząć się martwić? Pies ogólnie doszedł do siebie- ma apetyt, bawi się. Proponujecie. Pies w marcu będzie miał 15 lat.
  9. Dziękuje wszystkim. Zaczęłam od siusiania skończyliśmy na problemach kardiologicznych🤓
  10. Nie. To jedynie latem i jak się zmęczy podczas dłuższego spaceru
  11. Krztuszenie…hm…bardziej takie harczenie jakby miał kluche w gardle. Pojawia się on tylko podczas zabawy tj próby wyrwania zabawki z pyska. Natomiast nie pojawi się podczas innego wysiłku np pogoń za innym psem, dłuższy spacer podczas którego widać że się zmęczył. Parametry sercowe w normie.
  12. Bou ty jak zawsze potrafisz podnieść na duchu 😀 czy rzeczywiście nie ma czym się martwić tym podwyższonym mocznikiem i potasem? Czy to naprawdę wynikać może z podawania jedynie białego mięsa? Z drugiej strony jaki by nie był ten wet to jak byłoby bardzo źle to podałby leki.
  13. Odebrałam w poniedziałek wyniki mego jamnika. Lekarz mówi że ogólnie one są dobre. Lekko podwyższony mocznik, potas i jeden parametr wątrobowy. Popytał czy pies miał biegunkę czy wymiotował. No…nic z tych rzeczy. Zapytał co pies je- mówię że jedynie mięso gotowane kurczak lub indyk a karmą suchą jedynie bawi się. Czasem dostaje tez puszki. Zalecił jedynie puszki z kategorii „hepatil”. Twierdzi że te podwyższone parametry nie są na tyle złe by podawać leki. Kurcze nie znam się ale jak widzę wynik dochodzący do przekroczenia granicy to się martwię. Parametry sercowe w normie. niepokojące wyniki: MCHC 29,6 (norma 31-39) GLU 118 ( norma 60-110)- niestety lubi słodycze BUN 40 (norma 7-25) K+ 6,1 (norma 3,7-5,8) ALT 154 (norma 10-118) Wątrobę można zregenerować ale martw mnie mocznik i potas. Wszystkie inne w normie.
  14. Jesteśmy po wstępnych badaniach. Wyniki moczu idealne, na wyniki krwi czekamy do poniedziałku. Tomus nie posikuje, był to jego jednorazowy incydent być może z powodu tego że nie opróżnił pęcherza do końca na podwórku. Bywa i tak. jednak zastanawia mnie jedna rzecz. Podczas osłuchiwania młody Pan (mam nadzieje że to wet a nie technik. Nie znam przychodni jest nowa dla nas z racji przeprowadzki) oznajmił że Tomus ma niewydolną prawą komorę serca. Zalecił jakieś badania z krwi na wynik czekamy do poniedziałku. Pytał się czy się meczy szybciej jednak ja zrzuciłam to raczej na wiek ( w marcu będzie 15). Czy kaszle? Nie ale krztusi się podczas szarpania zabawki. Nigdy żaden wet nie mówił nic o chorobie serca. Nie wiem czy może nie trafiłam na lekarza który naciąga na kasę ( a mało za krew i mocz nie wziął). Pamietam jak kiedyś gdy był sparaliżowany to „jedynym ratunkiem” była operacja w konkretnej klinice w Warszawie, gdzie u drugiego weta po zastrzykach przeciwzapalnych po 5 dniach pies chodził. No nic czekamy na wyniki. Nie ma co gdybać.
  15. Tak tak macie racje, w sobotę mamy badania i pojemniczek już zakupiony. Oby było wszystko Ok
  16. Niektórzy może i kojarzą nasza historie… Mam prawie 14 letniego jamnika który 2 lata temu przeszedł usunięcie prostaty i jednocześnie śledziony. Nie stwierdzono nowotworu. Wyniki systematycznie wykonywane- książkowe. Piesek ma się dobrze poza upływającym czasem ale i ma też jeszcze przejawy szczenięcego zachowania. Po operacji prostaty odkąd sięgnę pamięcią to zmienił się jego sposób sikania. Jak przed operacją- jak typowy pies- obskakiwał różne miejsca na podwórku. Po operacji sika raz, dwa wydalające z siebie powiedzmy cały mocz. Trochę dla mnie dziwnym jest to że jak pies sika i sika i sika i chyba nudzi mu się już stać w jednym miejscu i rusza przed siebie a mocz nadal leci. Wygląda to komicznie, ale nie wiem czy to prawidłowe. Od czasu do czasu pies posikuje- zdarzyło mu się przez sen. Nie były to kropelki a naprawdę spora kałuża. Dzisiaj po powrocie z porannego spaceru (chociaż wyjście pod klatkę skinięcie i ucieczka do domu nie można nazwać spacerem ale tak wyglądają nasze starcze spacery) zjadł, popił i standardowo wrzuciłam go na kanapę. Szykując się w łazience do pracy słyszę że się kręci, łazi, zeskoczył. Szukał sobie miejsca po mieszkaniu więc zaniosłam do sypialni do pancia. Biorąc go na ręce poczułam że ma mokry trochę brzuszek wiec już wiedziałam że muszę poszukać kałuży- znalazłam niewielką na kanapie. Nigdy mu nie to nie zdarzyło. Nigdy nie zaznaczał terenu w mieszkaniu, nigdy nie kropelkował- jedynie zdarzyło mu się kilka razy w całym swoim życiu podczas snu. Wiem też że podczas snu miewał „sny erotyczne” i nie raz szczytował. Ale teraz jest po kastracji. Nadal miewa takie sny, wykonuje ruchy seksualne. No ale do rzeczy…chce jutro zanieść psi mocz do ludzkiego laboratorium bo do weta mijamy się godzinowo. Nic nie wskazuje by psu coś dolegało. Zastanawiam się że może narobił na kanapę ze stresu?? Może obawiał się zeskoczyć? Dziwna sprawa…powiedzcie mi czy tak jak u ludzi- mocz powinien być poranny czy może być taki w ciągu dnia. A czy do badań krwi może coś jeść czy tez musi być na czczo? Nie pamietam już jak to jest.
  17. Ostatnio sporo się słyszy o możliwym zagrożeniu atomowym i pozostającym po nim promieniowaniu. Dla ludzi przygotowują do rozdysponowania jodki potasu. A jak pomóc lub uchronić nasze zwierzęta? Nie chce nikogo straszyć tylko zaciekawił mnie ten temat. Mam psa i nie chciałabym pozostawić go na pastwę losu.
  18. To straszne gdy patrzysz na pupila i nie możesz mu pomóc. Siły i wytrwałości Wam życzę. Nie każdy piesek ma „tyle szczęścia” aby guz okazał się niegroźny. Mój prawie 2lata po usunięciu śledziony. Zdrowy. Niestety dopada go starość, nie słyszy. Ale jesteśmy jeszcze razem.
  19. U mojego staruszka szwy zdjęte zostały po 7 dniach. Rana bez powikłań pięknie się goiła. Chociaż mój pies już dwa dni po zabiegu biegał i chciał wskakiwać sam na kanapę. Wiec trzeba było go stopować. Pamietam ze prócz tabsow od weta to chyba tylko rywanolem smarowałam.
  20. Giga jeśli pies jest aktywny to znaczy że go nie boli, leki swoje robią. Lepiej żeby się ruszała niż leżała. Ale też musisz uważać na nią, stopować, pomagać aby się nie nadwyrężyła. Pies może spokojnie żyć bez śledziony o ile nie ma przerzutów. Wystarczy wzmacniać odporność pieska. U nas to nie był nowotwór. Rok po operacji badania krwi, wątroby, nerek książkowe. Dużo gorzej przeszedł w listopadzie czyszczenie zębów. Masakra to była. Nie poddawajcie się, pieski to wbrew pozorom silne istoty. Wytrwałości.
  21. Dzięki bou- pamiętamy z Tomciem ile dałaś nam wsparcia po usunięciu śledziony. Dałam sobie czas- jeśli do czwartku nie zmieni się nic, to w piątek koniecznie odwiedzę weta.
  22. daję pół tabletki. Pyralginę dostawał też po operacji śledziony. To samo dostał wczoraj u weta tylko że w zastrzyku. Nawet jeśli byłby złamany to i tak dostawałby jedynie leki przeciwbólowe, a ogon musiałby zrosnąć się sam. Wiem że ogon psa to przedłużenie kręgosłupa. Bou- zdaje sobie sprawę z tego co robię (nie jade na rtg) ale wierz mi gdybyś zobaczyła mego psa to podejrzewam że byś tak samo się zastanawiała „czy to tylko ja tak panikuje?”. Pies ma apetyt, biega, bawi się, zaczepia. Zachowanie jego nie odbiega od jakiejkolwiek jego normy. Po moim powrocie oczywiście radość przeogromna, skacze, biega, przynosi zabawki. Ogon w normalnej pozycji, jedynie „jak sobie przypomni” to go unosi. Wizyta u weta i tak najszybciej za 3dni. Niestety- zapisy. A byłam też świadkiem że ludzie przyjeżdżali ze zwierzakami (pacjenci tego lekarza) nie umówieni i nie zostali przyjęci. Bez względu na przypadek. Oczywiście uważam to za absurd.
  23. Dziś jakby trochę lepiej, mniej odstaje, merda ale tak sztywno, nie jak do tej pory. Narazie daje mu pyralginę. Nie wydaje mi się że to jakiś problem z kręgosłupem czy nawet złamanie bo sam wskakuje na schody, na kanapę i spał na pleckach więc raczej nic mu tam nie dolega. Daje go dotknąć, ogon sam w sobie reaguje na dotyk tylko w jednym miejscu jest dla psa bardziej tkliwy. Zobaczę jak on wygląda jak wrócę z pracy o 16.
  24. Dzisiaj rankiem doszło do małego wypadku. Wnosząc mego jamnika po schodach połknęłam się i upadłam. W trakcie upadku wypuściłam przed siebie psa aby nie uderzył razem ze mną. Wylądował na tej płaskiej powierzchni między schodami, piętrami (nie wiem jak to wyjaśnić). Jakby nigdy nic, ale chyba w szoku, pies jedno piętro w podskokach sam wszedł. Po wejściu do mieszkania zauważyłam że trzyma dziwnie ogon (jak krowa do K…py). Pomyślałam że złamałam psu ogon!!! Po dwóch godzinach od upadku ogon nie wracał do swojej pozycji- jakby pies go sam tak trzyma. Nie reaguje piskiem podczas dotykania, ogon sam w sobie reaguje na dotyk, żadnego obrzęku nie czułam. Oczywiście spanikowana pojechałam do weta- studentka??Obejrzała, podotykała ogon. Nie stwierdziła obrzęku, pies dał się dotknąć. Jakby nic mu nie było. No ale ogon zadarty nadal był. Dostał zastrzyk przeciwbólowo- przeciwzapalny i do obserwacji, ewentualnie jutro powrót po leki przeciwbólowe. Wetka/ studentka stwierdziła że może zwichnął. No ale jest godzina prawie 19, a ogon dalej sterczy. Pies jest spokojny, śpi, je, biega, zaczął nawet tym ogonem merdać. Jednak w pewnym miejscu podczas mocniejszego ucisku pies reaguje (na fot: miejsce na samym szczycie przed tym jak zagina się do dołu). Czy rzeczywiście mógł on ten ogon jedynie nadwyrężyć? Jednak podczas tego upadku próbował złapać równowagę. Co radzicie?? Załączam zdjęcie mego „krowiego” psiego ogona. Uprzedzam jedynie że ogon jest z dwóch godzin po upadku. Teraz jakby mniej odstaje.
×
×
  • Create New...