z_pastorowej_sfory Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 no to sie ciesze, chociaz nie zrzynalem ;) bo na przestudiowanie blisko 900 stron nie mam sily ;)
***kas Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Wracając do tematu poczekalni u weta. :angryy: Moja kochana sucza, jest dość obojętnie nastawiona do obcych psów. "Swoje" kocha wielbi i broni. To samo z ludźmi. A że to pies w typie kaukaza, to swoje gabaryty ma. Nasi ukochani weci znają nas dobrze i większość personelu tyż. Dlatego nikogo nie dziwi, że wolimy czekać na zewnątrz szczegółnie jak jestem z obydwoma psami na raz. Ale co niektórzy właściciele nie maja za grosz rozumu, albo ja wiem... może jacyś samobójcy? I od razu z łapskami, z pieskami ,z dzieciakami:"madziu zobacz jaki misio siedzi!" A dodam, że z misiem to ona wsponego nie ma nic. No chyba, że z niedźwiedziem:diabloti: No i jednego razu leci jakisz babiszon za swoim pudlopodobnym, rozjazgotanym maluchem, Joko ostoja spokoju, dopoki maluch nie podleciał do mojej nogawki i nie upierniczył mnie! Wtedy naprawdę miałam problem z wyjęciem z pyska mojej kochanej małpy tego stwora. Szczęscie w nieszczęściu, że Joko potraktowała go po macierzyńsku i ledwie skubnęła ostrzegawczo. Baba wrzask na pól poznania, że jej psa mordują, była policja, weci i spore zbiegowisko. Oczywiście winna byłam JA, bo mój pies morderca o mało nie połknął malutkiego kundelka. Dodam, że spodnie miałam porządnie rozdarte. A żeby było śmieszniej moja sucz miała szczepienia jej "niuniuś" NIE! Skończyło się na mandacie i niemiłych wspomnieniach. Fakt moj pies powinien być w kagańcu, a ja powinnam miec oczy dookoła głowy. Ale jestem tylko człowiekiem. I nie mówię należało mi się, że nie założyłam namordnika, ale z drugiej strony, gdzie ja do cholery mam już uciekać z tym psem? Może umawiać się na wizyty w nocy, co by ludzi z ich niewychowanymi psami nie było:shake:??
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 ***kas, zawsze można sobie domowe wizytki zamawiać, polecam! ;) Komfort, spokój i zero obcych niewychowanych psów z niemyślącymi właścicielami.
Patikujek Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 ja powiem szczerze że chętnie bym domowe wizytki zamawiała, bo mój pies dostaje paniki jak tylko wchodzimy w ulicę na której jest wet, a nigdy nic złego mu się tam nie działo, nestety takie domowe wizytki to olejny koszt, a kiedy ja chcę tylko psa zaszczepić to nie bardzo mi się opłaca
***kas Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Domowe wizyty fajna rzecz. Tyle tylko, że koszty u mnie wzrastają podwójnie bo ja ze wsi jestem. Więc a. znajdź weta, co dojedzie b. wytłumacz mu jak dojechać c. pomóż załatwić hol dla mercedesa:diabloti: Nasi wsiowi weci nie raczą przyjechać na szczepienie bo cytuje "to im się nie opłaca" Także będę ciągać te moje psiska po poznaniu i po "chamsku" straszyć :diabloti:
shin Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Moze mi ktos wytlumaczyc idee wydawania ciekawych dzwiekow przez czlowieka, kiedy chce, zeby pies ZOSTAL NA MIEJSCU? Dzis w poczekalni u veta siedze, poczekalnia pusta - poza mna i psem tylko pan zaopatrzeniowiec. I pan zaopatrzeniowiec, przechodzac kolo mojego psa wyciaga do niego lape [pies zachwycony], wydaje z siebie cudna przemowe: tiririririri no czesc piesku, czesc, no czesc ZOSTAN! Po jaki grom? :mad: A w ogole wkurzony jestem, bo pies bolu nie czuje wiec szaleje jak zawsze, wiec oczywiscie szew jeden puscil. No ale nie jest az tak zle, tylko troche sie rozlazlo. A teraz z innej beczki: czytajac wypowiedzi niektorych, to sie czlowiekowi noz w kieszeni otwiera. Az mam ochote puscic swojego psa na jakas cieczkujaca suke, obfocic to i na dogo wkleic zdjecia, niech sie fanatycy kastracji zapluja, niech im watroby od nadmiaru zolci rozerwie i bedzie swiety spokoj :angryy: Mam dosc tego chrzanienia o kastrowaniu wszystkiego jak leci, ze kastracja to same plusy, ah i oh, i bron boziu nie ma zlych skutkow, a jesli smiesz stwierdzic inaczej, to jestes pseudohodowca, poplecznikiem Suskiego, i w ogole przez ciebie pieski cierpia. I nie dociera, ze popierasz kastracje. Bo nie popierasz kastracji pod przymusem.
bonsai_88 Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 A ja się dzisiaj lekko wkurzyłam i popisałam chamstwem zawodowym :diabloti: Idziemy sobie z koleżanką, 2 dzieciaków [1 moje] w wózkach i 2 psami [oba moje] na "psią" łączkę - duży plac od dawna przejęty przez psiarzy... przed nami idzie chłopak z niewiarygodnie tłustym labkiem. Nagle chłopak zatrzymuje się tak gwałtownie, że o mało w niego wózkiem nie trzasnęłam i puszcza swojego pieseczka... pieseczek wie, że ma idealny dla rodzin z dziećmi, więc próbuje mi i Asi staranować wózki :angryy:. W odpowiedzi spuściłam swoje dziewczynki i jeszcze złośliwie zawołałam do Birmy "Birma, patrz, pieseczek" :evil_lol:. Birma wie, że jak jej pokażę psa i tak zawołam, to z tym pieseczkiem można się bawić :diabloti:. Jak dziewczynki poooooooszły z kopyta na tłustego labka to Asia o mało ze śmiechu nie upadła. Bo labek też chciał się pobawić i spróbował biegać :evil_lol:. Wiecie jak on wyglądał obok moich dwóch szczupłych i zwinnych dziewczynek :evil_lol:? A chłopaka opieprzyłyśmy za puszczenia psa prostu na nas [a dokładniej na dzieciaki - przecież to cielsko mogło bez problemu wózek wywrócić] i za roztycie psa :mad:. Bo takie wredne jesteśmy :diabloti: Ps. Żeby nie było - nie miałam do chłopaka pretensji, że w ogóle spuścił psa, tylko o to, że się nie rozejrzał i nie pomyślał :roll:. Łąka jest naprawdę duża i a nikogo po za nami na niej akurat nie było :razz:
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 [quote name='***kas']Domowe wizyty fajna rzecz. Tyle tylko, że koszty u mnie wzrastają podwójnie bo ja ze wsi jestem. Więc a. znajdź weta, co dojedzie b. wytłumacz mu jak dojechać c. pomóż załatwić hol dla mercedesa:diabloti: Nasi wsiowi weci nie raczą przyjechać na szczepienie bo cytuje "to im się nie opłaca" Także będę ciągać te moje psiska po poznaniu i po "chamsku" straszyć :diabloti:[/quote] My mamy swoich wetów w mieście, ale życie mojemu psu z okropnymi komplikacjami powstałymi na skutek zaniedbań innych miastowych wetów uratował ściągnięty w środku nocy do domu wiejski wet. właściwie to podtrzymał do operacji i postawił słuszną, niełatwą diagnozę. Facet w porządku, ale niestety suma sumarum chyba kosztowniejszy od moich miastowych doktorów i profesorów.
***kas Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 My póki co nie mamy żadnych poważnych problemów ze zdrówkiem, ot tak jeździmy na kontrole, szczepienia i z reguły więcej w tym mojej paniki niż faktycznego problemu. Ale zawsze wolę się upewnić;) Wiejski wet ma nas zasadniczo w poważaniu i stwierdził, że z wariatami to on nie chce mieć do czynienia. (Zapytałam o sterylkę:shake:). Także studia studiami, a wet wetowi nierówny.
bonsai_88 Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 A.... Swoją drogą u mnie samo szczepienie w domu kosztowało 100 zł :roll:. Bo przegląd to pan doktor robi darmowo ;). Naprawdę to dla mnie duża kasa i jakbym mogła to bym z sunią do gabinetu jechała, ale ona wtedy zbyt przerażona była [DT, na początku paniczny strach przed człowiekiem :angryy:]. Niestety nie wiem, czy pan doktor zgodzi się przyjechać ponownie - jak Bianka się rozpiszczała [bo ją OBCY dotyka :placz:] przy samym zastrzyku to Birma staranowała drzwi i chciała zrobić pany dohtorowi kęsim-kęsim :mad:. Pan doktor na koniec wizyty bardzo się cieszył, że mam usłuchaną dziewczynkę, bo mogłam ją głosem na odległość utrzymać [nie mogłam puścić Bianki] :diabloti:
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 ***kas Cieszę się z Waszego zdrówka. My też nie mieliśmy kłopotów (niby) a potem się okazało, że to nie problemu nie było, tylko to weci dali plamę i problemu nie widzieli. Od tamtego czasu nie daję tknąć moich zwierząt wetom bez min. tytułu doktora. To tak w myśl tego, co napisałaś z tymi studiami i wetami.
badmasi Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Shin-ustosunkuję się do części Twojej wypowiedzi dotyczącej kastracji/sterylizacji. Przeczytałam sobie wątek o którym prawdopodobnie piszesz, nie będę się tam udzielać bo nie mam czasu. Mam sukę nierodowodową, której nie zamierzam rozmnażać. Zastanawiałam się nad sterylizacją. Przeczytałam na Dogo wszystkie za i przeciw i się wystraszyłam. Co jeśli moja suka będzie miała komplikacje po zabiegu, miałam już psa z częstomoczem i wiem co to jest...Smród, ścierka i tak przez lata. Także suka mojej znajomej, rok po sterylce ma wiele komplikacji związanych z zaburzeniami hormonalnymi, czeka ją kolejny trudny i drogi zabieg.Sterylizowałam swoją kotkę, ale ona jest wychodząca a kota nie da się upilnować. Zabieg przebiegł ok. tylko w wyniku stresu pooperacyjnego kotka wyskubała sobie sierść w kilku miejscach infekując je jednocześnie.Leczenie skóry było długie i kosztowne.... Moja suka ma cieczkę raz w roku i jestem w stanie jej upilnować, regularnie odwiedzamy weta więc kontrolujemy kwestię ewentualnego ropomacicza. Nęka mnie jeden problem-podwórkowych gwałcicieli. Jak pisałam wcześniej mam na podwórku goldena biegającego luzem, który naskakuje na suki w cieczce, właściciel nie reaguje. Dziś kolejny raz zaatakował cieczkującą amstafkę prowadzoną na smyczy, jej właściciel był zmuszony wziąć ją na ręce a jego dziewczyna trzymała goldena za skórę(brak obroży). Ja swojej suki na ręce nie wezmę bo zbyt ciężka. Obawiam się też goldena bo warczy co znaczy, że może mnie dziabnąć, nie boi się tupania, krzyku, wogóle nie reaguje.Dziś miałam kolejną już rozmowę z właścicielem goldena, psu zachciało z kolei gwałcić mojego szczeniaka, który cieczki nie ma i nigdy jeszcze nie miał.Tym razem właściciel był bardzo agresywny. Spytałam się go co zrobi jak będę wychodzić z suką w cieczce-powiedział żebym się odczepiła bo ma ważniejsze problemy na głowie i żebym sobie poszła, tylko gdzie skoro tam mieszkam???Nie chciałam sąsiedzkich zatargów ale prawdopodobnie czeka mnie oficjalna przeprawa z właścicielem psa, bo jak nie to będzie problem. Jak zgwałci mi sukę to co? aborcja? Na razie za radą dziewczyn zaopatrzę się w gaz i cyknę kilka zdjęć cyfrą, gorzej jak chamski pan po prostu da mi w ryj. Goldek kupiony był oczywiście dla dziecka, wnuczki tego faceta, jak widać szybko się rodzince znudził i wylądował u dziadka.
bonsai_88 Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Jak tylko zobaczysz goldena [z właścicielem] to dzwoń na straż miejską z piskiem, że taki duży, jasny, groźny i warczący pies cię atakuje, że ty się boisz i w ogóle masz płakać w telefon jakaś to ty biedna i jak bardzo liczysz, że cię męską piersią osłonią :evil_lol:. Straż miejska może dać mandat tylko jeśli to ONI widzą biegającego psa, w innym wypadku dają tylko upomnienie :shake:. A zdjęcia przydadzą się, jeśli zdecydujesz się na sprawę w sądzie... Przerabiałam to z jednym ***** z bloku obok :razz:. Skończyło się jak dostał mandat. Poprosiłam pana strażnika [btw. bardzo miłego :eviltong:], żeby pozdrowił właściciela psa i powiedział, że w razie powtarzania się problemu jestem zdecydowana na sprawę w sądzie :diabloti:. Od tej pory pies nie jest spuszczany na osiedlu i nie nocuje mi pod klatką :multi:
WŁADCZYNI Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Badmasi sprawa nie jest łatwa i dlatego też nie jestem za cięciem wszystkiego, Su jest wycięta i uważam że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć w tym konkretnym przypadku, znałam ryzyko, ewentualne powikłania, przemaglowałam weta (jezu że on mnie nie miał dosyć:oops:) itd Gaz, no i telefon. Ewentualnie parasolka - ktoś kiedyś na dogo radził żeby w kierunku biegnącego na nas psa otworzyć parasol:diabloti:
badmasi Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Władczyni-masz rację sprawa nie łatwa. Sterylkę kotce musiałam zrobić, bo miała permanentną mrauczkę ( a to syjam więc wyła jak potępieniec) a tabletkami szprycować jej nie mogłam bo brała je już zbyt długo. Lato spędza z nami na wsi więc nie miałam wyjścia. W przypadku suki ciągle się waham. Od kilku lat chodzę ze zwierzyńcem na Wołoską i myślę, że tamtejsi wet. też mają dosyć mojego słowotoku. Sterylkę wyliczyli na ok. 400 zł. Suka jest lękliwa więc nie wiem jak zniosłaby zabieg. Z tą parasolką to kiepska sprawa, moja suka dostałaby zawału. Jak pada to nawet nie chce iść na dwór ze względu na parasole.Nawet jak w parasolu leży kiełbasa to skubana nie podejdzie. Myślałam aby kupić gaz(kiedyś miałam) tylko czy psu nie zrobię nim krzywdy, w końcu nie jego wina, że ma głupiego właściciela. Ja myślę, że w przypadku goldka sprawy nie da się załatwić polubownie. Obecny właściciel jest niefrasobliwy i uważa, że każdy powinien kochać jego psa. Dziś powiedział, że nie panuje nad psem bo pies młody (ma ok. 1,5 roku)-i co z tego?Ja też nie panuję nad przygłupami więc chodzą na smyczy. Najpierw skarga do wspólnoty, wymagają dokumentacji fotograficznej, potem dzielnicowy i policja.Mamy kilku dziadków blokowych, którzy chętnie zajmują się tego typu sprawami. Zanim straż przyjedzie delikwent się zmyje.
WŁADCZYNI Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Sama ciełam na wołoskiej - bo tam jest jedyny wet, który mógł Su dotknąć bez przegryzienia tętnicy (ja bym przegryzała tętnicę oczywiście). 100% zaufania dla dr Zająca z mojej strony i uwielbienie. :loveu: Obok jest też sklep gdzie można zakupić sobie coś na podreperowanie nerwów:drink1:;) Gaz nie robi krzywdy, jest nieprzyjemny i tyle. Zresztą w takiej chwili dla mnie liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo moje i mojego psa. uwielbiam to 'bo on młody' a później labek galopuje do mnie przez ruchliwe skrzyżowanie:mad:
Darianna Posted February 26, 2009 Posted February 26, 2009 badamasi - albo Twoje suczka (odpukać) zmolestowana, albo ten pies z piekącymi oczami... Ja bym wybrała to drugie... No, najlepiej nie musieć wybierać, ale widzę, że sytuację masz na osiedlu niefajną, a właściciel "gwałciciela" też za normalny nie jest... No i telefony do SM koniecznie! Wg recepty Bonsai !!
Bogarka Posted February 26, 2009 Posted February 26, 2009 Wczoraj wyprowadziłysmy z mama Hadara i Vértesa. w drodze do domu przy wiadukciew przez który schodziłysmy stało dwóch wyrostków z dwoma psami wiekszym i mniejszym. kiedy zeszlismy z wiadukto co chłopcy ze swoimi psami prztybiegli koło nas i zatrzymali sie przy zakrecie którym własnie mielismy przejsc wiekszy pies sie chciał na nasze rzucic, Hadarowi cały czas odwracałam uwage dopbrze ze mozna było. po wejscu do bramy widziałam ze oni odeszli z tego zakretu w naszym kierunku, mama powiedziała, ze przestali isc za nami jak zobaczyli ze wchodzimy do bramy :crazyeye:
Jagoodkaxd Posted February 26, 2009 Posted February 26, 2009 :angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: Otóż przychodze do domu : Ściągam odziez zwierzchnią <lol2> siadam przed kompem , podchodzi pies i piszczy... No więc znów się ubieram wychodzimy .. wszystko ładnie pieeęknie ... Już zawracamy w strone doomu , a tu wylatuje Ratlerek pani doktor:angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: zawsze lata po ulicy iile to ja już razy byłam ,zeby wzieła goo;/ Pies się wyrywa , tamten podbiega , ja szarbie ;/ Dzwonie ładnie na domofon ,odsuwam się coby mnie nie było widać w kamerze .. słyszę "słucham" i mówie "czy mogę panią prosić na chwile?" ładnie ,grzecznie , kulturalnie :evil_lol::evil_lol: Wychoodzi , widziałam ,że ma klientów .. no więc mówie jej ,żeby zabrała tego psa , bo lata po ulicy i wogóle A ona takie zdziewienie i Dasiego ? :crazyeye::crazyeye::crazyeye::crazyeye: A ja TAAAAAAAAAAK! a ona ohh...a gdzie on jest Mi już nerwy nie wytrzymują i do niej "GZDIEŚ BIEGA PO ULICY!!:angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: A onaa coś tam gada .. Ija na końcu do niej ,ze psa się wyprowadza ,a nie wypuszcza:angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: Kiedyś z nim chodziła na flexi do 50kg:crazyeye::crazyeye:
Saite Posted February 27, 2009 Posted February 27, 2009 Bogarka, brak wyobraźni=brak strachu, obaw. Proste.
jbk Posted February 27, 2009 Posted February 27, 2009 Idę sobie z Samkami na smyczach. Obydwoma. Kuzynka ze mną, każda trzyma jednego. Kulturalnie przepuszczamy wszystkie przechodzące pieski. Wchodzimy do śniegu po kolana, jak gdzieś jest za wąsko. Generalnie - ustępujemy. Niepotrzebne nam żadne utarczki. No i tak sobie grzecznie idziemy na peryferiach osiedla, rzeczka, stawiki itp. Idzie sobie pan. Z maluchem, westie bodajże. Pieseczek luzem. Specjalnie zmieniamy trajektorię, żeby się nie spotkać. Pieseczek jednak bardzo przyjaźnie nastawiony leci do nas. Zaczyna latać nam między nogami, psom między nogami, smycze poplątane, psy tańczą, kataklizm. Grzecznie proszę pana, żeby go zabrał. Pan zero reakcji. Odplątałyśmy się i odchodzimy w nadziei, że piesek do pana wróci. Gdzie tam. Przez jakieś 500 metrów pieseczek nam stale pod nogami, z nosem pod ogonem mojej suki, z zębami na mojego psa. Pańcio ma w nosie, że piesek ma go w nosie, nawet ust nie otworzył. Próbowałyśmy nawet podbiec nieco w przód, żeby pies wrócił do pana, który sobie noga za nogą szedł. Nic z tego. W końcu, między blokami już, facet z tyłu nagle rozdziera gębę "zatrzymaj się durna kobieto". Zdębiałam. Zapytałam pana, w jakim celu mam się zatrzymać, na smycz chce mnie wziąć? Psa powinien na smyczy prowadzić, zwłaszcza, że nieodwoływalny. Zwłaszcza, że już zaczął nas atakować. Facet pluje się coś oczywiście. Zapytałam grzecznie, czy zdaje sobie sprawę z tego, jaki mandat mu grozi za puszczanie psa luzem. Odwróciłam się na pięcie i poszłyśmy wraz z psami, nie wiem, co spowodowało w końcu, że pies do właściciela wrócił, bo prawdę mówiąc nie obejrzałam się już ani razu. Tak sobie myślę, że następnym razem pociągnę faceta prosto na posterunek policji, jego pies za nami przecież pójdzie :diabloti: i koleś będzie musiał pójść też :diabloti: Czy ten numer 986 do SM to z komórki działa?
Jagoodkaxd Posted February 27, 2009 Posted February 27, 2009 Ten Ratlerek lata 24h/7 <lol2> onaa? ma go gdzieś! i nie chce jeej się uwierzyć ,że jej pies się rzuca na mojego ;/ Tak samo jak ja ide z moim i ona jedzie na rowerze:crazyeye: a pies bez smyczy, obroży itd. leci za nią tak jadą przez wał a potem kawczem(przez drogę , która prowadzi na obwodnice) :crazyeye::crazyeye::crazyeye::crazyeye: A najlepsze jest ,ze ona jedzie i nie zdaje sobie sprawy gdzie jest jej pies ... nasstępnym razem z koleżanką postanowiłyśmy, że zadzwonimy do schroniska :cool3::cool3: i potem pójdziemy do wielce pani DOKTOR i z uśmiechem na twarzy powiem jej ,gdzie się znajduje jej pies offcors;] Albo WIEM!xD złapie go na ręce i zaniose i powiem jej ,że albo dostane za tego psa 20 zł ;d albo dzwonie do schroniska ;p ii tak za każdym raazem ;p
Zofia.Sasza Posted February 27, 2009 Posted February 27, 2009 [quote name='jbk']Czy ten numer 986 do SM to z komórki działa?[/quote] Działa jak najbardziej
jbk Posted February 27, 2009 Posted February 27, 2009 [quote name='zofia&sasza']Działa jak najbardziej[/quote] I tak bez żadnych prefiksów i tak dalej?
Recommended Posts