Martens Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='Bogarka']ale włascicielka małego pieska czemu swojego psa prowadziła na ziemi zamiast wziac na rece?[/QUOTE] Bo nie wolno, musi się socjalizować :diabloti::diabloti::diabloti:
sleepingbyday Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='moon_light']hahahahahahhah KWINTESENCJA DOGOMANII :evil_lol:~![/quote] [B]to prawda, dogo jest radyklane i cześć :cool3:. jednak moim zdaniem jest jeszcze jedna strona medalu. dogomaniacy, wszyscy, jak jeden mąż (niemalże):[/B] [B]1-mają odwoływalne psy[/B] [B]2-zbierają kupy[/B] [B]3-nigdy nie sprzedali psu klapsa.[/B] [B]co czyni bardziej wiarygodnymi wypowiedzi takie, jak poniżej.[/B] [quote name='owca'][B]zaznaczam raz jeszcze,[/B] że z racji tego, że w obecności innych zwierząt nie potrafię zapanować nad swoim psem, spuszczam go tylko na polance w parku, gdzie mam szerokie pole widzenia i jest w miarę bezpiecznie, * że ćwiczę ze swoim psem, * że sama nie podchodzę do ludzi spacerujących ze swoimi psami, a swojego przytrzymuję gdy przechodzą niedaleko, chyba, że wyraźnie życzą sobie by psy się ze sobą spotkały, * że wpadka z yorkiem, była oczywiście wynikiem niedostrzeżenia psa, wbiegającego na polankę (oczywiście moja wina) * skarga dotyczyła baaaardzo przykrego komentarza od właścicielki yorka, moim zdaniem niestosownego do sytuacji. proszę o [B]czytanie [/B]bo już chyba trzeci raz tłumaczę, że sytuacja nie jest wynikiem moich [B]intencji[/B], a jedynie [B]niedopatrzeniem[/B] z mojej strony.[/quote] prosze tylko nie brać personalnie mojej wypowiedzi, jako oskarżenia, że osoby, które sie tu wypowiadają, to wciskają kit i mają same nieedukowane psy... bo nie o to mi chodzi,tylko o dogotendencje. swoja drogą, jakby tak było strasznie i niebezpieczeństw atak wielkie, to krew by sie lała na każdej ulicy i w każdym parku codziennie.
CHI Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [B]sleepingbyday[/B] 1. Mam odwoływalne psy, ale pojedynczo ;-) jak już banda pójdzie to pozamiatane... Dlatego dopóki swojego nie ogrodzę wywożę psy na spacer samochodem ("zabawka" własności durnej baby alkoholiczki - by nie przeżyła, a w sumie kundla lubię...) 2. Na swoim kup nie zbieram (moja kupa moja sprawa - w mieście zbierałam) 3. Psom klapsa nie sprzedałam - przeważnie je gryzę - bo psa stratującego w agility bić nie wolno:razz: bo nie miałby wyników :razz: 4. mam psy już trochę czasu i to zawsze conajmniej 4 = sporo przeżyłam Tylko diabli mnie biorą, jak ktoś w jednym poście przyznaje się, że nie panuje nad swoim psem, a potem poucza innych co robić. Chcemy mieć dobrze - to może jednak ZACZNIJMY OD SIEBIE??? Hoduję bull terriery, od lat. Wiem co źle prowadzony pies tej rasy może zrobić... Moje bullki zawsze mogłam puścić luzem z innymi psami (ZAWSZE ZA ZGODĄ ICH WŁAśCICIELI [B]PRZED [/B]PUSZCZENIEM). I chciałabym aby tak było zawsze. Dlatego decyzja o własnej ogrodzonej ziemi. Przyspieszyło ją branie ponad 30 kg bulla na ręce jak małe draństwo się na bullkę rzuca (moja nie rozumie - chce się bawić I TAK MA BYĆ!) a to małe głupie gryzie mnie po nogach.... a wystarczyłoby puścić stare psy... tylko czemu znów pies ma płacić za GŁUPOTĘ właścicielki... Tylko ona jest alkoholiczką i nie udziela się na forach... Sorry, ale trochę mnie poniosło... Jeszcze raz - zacznijmy porządkować rzeczywistość od siebie, a nie od innych... No i jeszcze jedno... może w parkach ani na ulicach krew się nie leje... Tylko tyle, że przerąbane mają ludzie pracujący ze swoimi psami, ludzie, którzy wzieli trudne psy i usiłują je przywrócić do "życia w społeczeństwie". A to dlatego, ze część ludzi ma innych w du... i ich pies albo musi sie wybiegać, albo jest malutki i nie musi chodzić na smyczy, jeszcze słyszałam wersję o bezstresowym wychowaniu... W moim parku krew by się lała... gdyby wtedy z moimi psami wychodził ktoś kto lubi jatki.... w końcu zgodnie z przepisami MOJE PSY były na smyczy....
sleepingbyday Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 powtarzam - nikogo nie przepytuje nie wołam do raportu, nie komentuje jedynie tego wątku, ani indywidualnych sytuacji.
CHI Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [B]sleepingbyday[/B] a ja się odzywam :razz: bo dla dobra moich psów i mojego spokoju wyniosłam się z miasta... Bo to JA odpowiadam za zdrowie i szczęście moich psów... I mogę sobie pokrytykować:mad:
sleepingbyday Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 a czy ja komu bronie? czy ja zajmuje ostre ( w sensie-zdecydowane) stanowisko, po jednej, bądź drugiej stronie? nie mam bulla (i broń mnie bóg, nie nadaje się zupełnie), ma mięszankę JRT, to tez zajadłe, ale małe i łatwiej pacyfikowalne przez właściciela. agresywna przez strach, popełniłam duzo błędów, ale i tak zrobiłysmy spore postępy. natomiast wiele rzeczy się nie zmieni, 4 lata schronu, choc dobrego, robią swoje. moja sucz nie jest idealnie odwoływalna, ale ona do psów sie nie pcha, zcasem chce ze strachu napadac, ale to tylko czasem w przeciwienstwie do kiedys. myslałam, że jestem całkiem kiepska, ale kilka razy usłyszałam, ze "pani pieski to takie grzeczne" (mam teraz tymczasa samorzutnego, którego zaczęłam nieśmiało uczyć) i kapcie mi spadły z szoku. no, ale porównanie z psami totalnie nie uczonymi jest fajne dla ego :cool3:. to tak w ramach wymiany sytuacji indywidualnej :eviltong:.
Bogarka Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='Bogarka']Zapytana osoba powiedziałam ze na małego pieska rzucił sie jakis duzy ale włascicielka małego pieska czemu swojego psa prowadziła na ziemi zamiast wziac na rece?[/quote] To nie był mój komentarz tylko tej osoby z która rozmawiałam o tym
aina155 Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 Cos wam powiem- byl czas ze bardzo bałam sie psow. Zwłaszcza tych duzych. Jak byłam mała miałam spotkanie z psem wielkosci ONa, oczywiscie latajacego samopas, ktory byc moze i chcial sie ze mna tylko pobawic ale jako dziecko bardzo sie wystarszylam bo ten oplbrzym siegal mi ponad pas. Wiec zrozumiale ze sie balam pozniej psow. Potem, po kliku latach, moj wujek przygarnal psa. Jak dla mnie byl spory, ale skoro znam go od szczeniaka wiec wiedzialam ze mnie nie ugryzie (wiem jak byl wychowywany) i bardzo lubie do tej pory sie z nim baiwc. Wychodzac z wukjiem i jegoi psem na spacery mialam mnostwo przygod, poznałam cudownego ONa, tak madrego i pieknego, ktory mimo swej wielkosci bawil sie ze mna bardzo delikatnie. POlubilam duze psy. A potem, wychodzac juz samodzielnie z psem wujka, miałam kilka starc z roznymi malo rozgarnietymi ludzmi z psami. Ten pies z ktorym wychodzilam miał kilka złych wspomnien zw. z pogryzieniem przez inne psy. No ale ludzie czesto na sile probowali go zaprzyjazniac ze swoimi, wiecf wygladalo to w ten sposob: pies podbiegal, wujka pies zaczynal warczec, ja go uspokajałam i trzeslam sie w srodku bo balam sie tamtego psa ale nie dawalam tego poznac (sadze ze pies to wycfzuwal). Pare razy sciagalam go z grzbietow innych psow, pare razy wlasciciele reagowali. Ja sie nie musze nikomu tlumaczyc czemu nie chce kontaktu jego psa ze swoim albo ze mna. To moja prywtana sprawa. Moj idzie na smyczy, albo lapie go na smycz gdy dostrzegam innego, kaze mu sie uspokoic tzn ze wlasciciel ma swojego psa tez zabrac. Chocby nie wiem jak byl przyjazny i mily. A jak nie to ja za konsekencje nie recze, bo wiem na co stac tego z ktorym ja ide. Zwlaszcza ze ten pies potrafil mnie przed wszystkimi psami bronic.
an1a Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='aina155'] Ja sie nie musze nikomu tlumaczyc czemu nie chce kontaktu jego psa ze swoim albo ze mna. To moja prywtana sprawa.[/quote] Dokładnie... I tyle w tym temacie. Ja mam gdzieś to, że piesek chce się pobawić, czy nic nie zrobi. Właściciel ma obowiązek zapytać, czy może podejść z psem. Przyjaźnić się ze wszystkimi pieskami nie osiedlu nie musi. I tak samo jak decyduję kto go może głaskać, to samo dotyczy kontaktów z psami.
Juliusz(ka) Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='an1a']Super, tylko całą żmudną pracę niszczą podbiegacze, które wbrew pozorom nie rozróżniają sygnałów dawanych przez psa :p[/QUOTE] I w tym właśnie problem... BTW - my też mieliśmy z bokserami parę razy 'dziwne' sytuacje, kiedy Jago był jeszcze młodziutki i ufny w stosunku do innych psów. Młoda bokserka, z którą za zgodą obu stron bawił się na polanie rzuciła się na niego zębami, gdy pacał przed nią łapami, w którymś już z rzędu zaproszeniu do zabawy. Właściciel był ZDZIWIONY, bo jego sunia NIGDY się tak nie zachowuje. Odciągał szamoczącą się i pieniącą suke, a moje futro patrzyło jak na jakieś dziwy. Tu się kłania, że mój pies nie zawsze reagował agresją... Kolejny przypadek miał miejsce, gdy Jago już był cięty - bokser, młody pies, przegalopował przez całą łąkę wprost do nas - ćwiczyłam z młodym komendy statyczne. Dostał wpierdziel od Jaga - do nas się tak NIE podbiega. I co? Właściciel darł się do mnie z drugiego końca łąki, że mój pies jest nienormalny, a ja niedouczona - bo gdybym chodziła na szkolenie(!!!), to bym WIEDZIAŁA, że młody pies MUSI się wybiegać...:crazyeye::angryy:. Nie zliczę ile mieliśmy spacerowych 'atrakcji' tego typu... Z wilczakami, bokserami, bullowatymi, ONkami, labami, itd.. Więc przykro mi bardzo - ale nikt mi nie wmówi, że mój pies jest agresywny 'sam z siebie'... I ja sobie mogę pracować ile wlezie - co z tego, że 2 psy miniemy na spacerze jedynie w lekkim spięciu, jeśli 3ci z rzędu odstawia galopadę w naszą stronę i hamuje bardzo widowiskowo na mnie albo na moim psie, a jeszcze lepiej - robi to od tyłu?! Nie ma tygodnia bez takiej akcji, więc wszelkie próby 'odczulania' idą w chole*ę...:shake:.
Rinuś Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='sleepingbyday'][B]to prawda, dogo jest radyklane i cześć :cool3:. jednak moim zdaniem jest jeszcze jedna strona medalu. dogomaniacy, wszyscy, jak jeden mąż (niemalże):[/B] [B]1-mają odwoływalne psy[/B] [B]2-zbierają kupy[/B] [B]3-nigdy nie sprzedali psu klapsa.[/B] [B]co czyni bardziej wiarygodnymi wypowiedzi takie, jak poniżej.[/B] .[/quote] [B][I] 1.Jak zauważy znajomego psa od zabawy to nie zawsze jest odwoływalny...[/I][/B] [B][I]2.Nie zbieram kup bo w moim mieście jeszcze nie doczekałam się śmietników na odchody,a z kupą w ręku nie będę biegać cał spacer.[/I][/B] [B][I]3.Sprzedałam swojemu psu klapsa...i to nie raz...Czasem zwyczajnie mu się należy.[/I][/B] [B][/B] [B][/B] [B][I]Nie jestem dogomaniakiem :placz:[/I][/B]
an1a Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='Juliusz(ka)']I w tym właśnie problem... BTW - my też mieliśmy z bokserami parę razy 'dziwne' sytuacje, kiedy Jago był jeszcze młodziutki i ufny w stosunku do innych psów. Młoda bokserka, z którą za zgodą obu stron bawił się na polanie rzuciła się na niego zębami, gdy pacał przed nią łapami, w którymś już z rzędu zaproszeniu do zabawy. Właściciel był ZDZIWIONY, bo jego sunia NIGDY się tak nie zachowuje. [/quote] Na mnie się obraził właściciel młodego boksera jak jeszcze mieszkałam na poprzednim osiedlu. Nero toleruje samce tylko w postaci leżącej - muszą być totalnie uległe... A bokserek szczęśliwy zawsze podbiegał baardzo pewny siebie, Nerowi kładłam do łba, że atakować nie wolno, a facet odpowiadał (standardowe :evil_lol:), że on nic nie zrobi, chce się bawić :p W postawie boksera zaproszenia do zabawy nie było, pies biegał zawsze luzem, zawsze bez kagańca. Kiedyś wyszłam z Nerem, bez smyczy, w kagańcu, szedł obok mnie. Podbiegł bokser i miał zamiar położyć łapę na grzbiecie Nera. No właśnie.. miał zamiar :p Nie zdążył. A pan jaki obrażony :diabloti: Od tamtej pory bez słowa pies był zapinany na smycz.
AngelsDream Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [QUOTE]Z wilczakami...[/QUOTE] Juliuszka [B]wilczaki[/B] też ci już zdązyły podpaść? ;)
an1a Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='Vectra']szczególnie spodobał mi się tekst o wzorowym dogomaniaku - to ja jestem antywzorowa , bo przyleje niekiedy ...[/quote] Podaj adres, delegacja już wyjeżdża :evil_lol::evil_lol:
Vectra Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='CHI'][B]sleepingbyday[/B] a ja się odzywam :razz: bo dla dobra moich psów i mojego spokoju wyniosłam się z miasta... Bo to JA odpowiadam za zdrowie i szczęście moich psów... I mogę sobie pokrytykować:mad:[/quote] to jest nas dwie :evil_lol: :evil_lol: ale czasem mnie kusi , udać się gdzieś do parku , puścić swoje prosiaczki luzem i krzyczeć - one nic nie zrobią , chcą się tylko przywitać :evil_lol: :evil_lol: czytam Was i płacze ze śmiechu :evil_lol: szczególnie spodobał mi się tekst o wzorowym dogomaniaku - to ja jestem antywzorowa , bo przyleje niekiedy ...
AngelsDream Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 My zamawiamy dwie delegacje - z wielu powodów ;)
Vectra Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='an1a']Podaj adres, delegacja już wyjeżdża :evil_lol::evil_lol:[/quote] oki , na stronie dostępny :cool3: czyli szykuje łopaty , delegacja akurat i kupy posprząta :diabloti: w ramach resocjalizacji , odwołam prosiaki .... jak się przywitają :evil_lol: Jeszcze tak o tych klatkach , wystawach .. to ja dla świętego spokoju mojego psa , nie bezpieczeństwa innych i dobrego samopoczucia ozdóbek , dla spokoju moich psów , mam klatki , stawiam tak by się nic nie pałętało , nakrywam by nic nie zaczepiało mi psów , dla ich spokoju ... ale faktycznie nieraz mi się nóż w kieszeni otwiera , jak widzę lecącą miniaturkę sobie luzem po np hali - grze chodzą różne psy !! ..... właściciel 100 metrów dalej , tylko zerka czy jego cacko jeszcze jest ... te super słitaśne psiątka prowadzane na np flexi .... to trzeba być mało myślącym człowiekiem , by przy takim zapsieniu , przy takiej atmosferze .... zachowywać się jak w parku .... Mój Franio nie lata do psów , nie zaczepia psów ... ale łeb urwie jak coś podleci w podskokach , że się niby chce przywitać ..... Przed wyjściem na ring , jest chwila by przygotować psa , zrobić z nim kółeczko , by nóżki rozprostować .. zrobić próbę generalną .... jak ja widzę , że ktoś trenuje , to za żadne skarby tam nie idę , z prostej przyczyny , by nie przeszkadzać , nie rozpraszać .... ale są tacy , że gdzie tam ... on idzie ze słitaśnym pieskiem , miłośnikiem lub awanturnikiem akurat tam gdzie ja truchtam ... mimo że może mnie ominąć .. ale nie , musi zaznaczyć swoją obecność ... i/lub jeszcze pieski się muszą pobawić ... Nie zdarza się to może notorycznie ... ale tak jest i do tego tylko kilka ras tak lekkomyślnie jest prowadzona przy ringach .... Raz to mnie zmroziło ... idzie paniusia z pieseczkiem maleńkim , oczywiście na flexi .... piesek wypindrowany .. przechodzi koło ringu TTB , koło klatek z astami .. ok asty leżały sobie w klatce .... ale nagle piesek wymyslił , że zrobi widowisko i hej na asty , a to były chyba ze 4 samce :diabloti: no i ruuuu , asty też się odgryzły ... ok były w klatce ... ale klatka nie jest z tytanu ... to nie trwało sekund kilka , tylko minut pare ... pańcia dyskutowała a mini chciało zjeść aściki ... ok odeszła 3 metry dalej , ale psy się widziały a gdyby któraś klatka nie wytrzymała ? a potem jest te paskunde mordercze psy :evilbat: jak ja się zawsze ciesze , jak ring TTB jest gdzieś z boku .. z dala od jazgotów ... można spokojnie posiedzieć , pogadać ....
Bogarka Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 Co to jest TTB? W maju na wystawie koło ringu z chartami było takie puste miejsce do cwiczenia. Ktos zaczał cwiczyc z psem a spaniel spuszczony ze smyczy zaczał truchtac w kółko za tamtym psem
pauli_lodz Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [FONT=Arial][SIZE=2]eh to ja też po raz kolejny swoje żale wyleję, a co! :cool3: [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]ja to ta wariatka z beaglem, która męczy pieska na smyczy i nie daje mu pobiegać w parku z innymi pieskami. park to taki powiedzmy malutki park w samym środku miasta - miejsce odsikiwania i odkupkowywania psów z całej okolicy, jako że kawałków trawnika to poza tym parkiem trudno szukać większych niż 2x5 metrów. no i jeszcze taki mały szczegół - zakaz spuszczania psa w tym rejonie miasta, ale o mandacie to ja chyba jeszcze nie słyszałam [choć znając swoje szczęście jakbym psa puszczała to ja bym na pewno dostała ;) bo uwagi o zapięciu psa późnym wieczorem w nowy rok w kompletnej pustce wokoło, ani żywej duszy, ni psa ni człowieka - dostałam. że nie wolno puszczać pieska. a w dzień w tłumie pieski latają i uwag nie ma - ale to może panowie z SM nie mogą się zdecydować, którego trzeba zapiąc, a tak to ja sama byłam to nie mieli dylematu ;)][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]a więc psa nie puszczam bo nie jest odwoływalny i nie puszczam go i ze względu na jego bezpieczeństwo [bo obce psy i luzem i na smyczy, i śmieci do zeżarcia, i śmieci z trutką na psy do zeżarcia, i debile z petardami a ruchliwa ulica tuż obok] i ze względu na to, że ma fioła na punkcie innych psów i bym chyba spłonęła ze wstydu jakby podlatywał do wszystkich i pół biedy jakby zaczepiał do zabawy, ale zaczepiać do awantur też lubi. puszczam tam, gdzie uważam, że mogę to zrobić bezpiecznie i kropka.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]ale czuję się dość samotnie na tym świecie ze swoim podejściem, niestety. nawet dzisiaj padłam na kolana bo usłyszałam pytanie - czy mój piesek to uczy się chodzić na smyczy, że jest na smyczy? [bo to taki ewenement na skalę parku, że pies jest na smyczy a nie lata samopas]. czasami to już mi się płakać chce :/ i z bezsilności i nad ludzką głupotą ale przede wszystkim z wściekłości.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]kilka dni temu zrobiłam eksperyment, jak to jest po prostu iść do parku. w ciągu jednego dnia mój pies został napadnięty przez dwa obce duże [labkowaty i ONkowaty] psy, bez smyczy i kagańca ofkorz. a na czym mój eksperyment polegał? na tym, że weszłam do parku i nie robiłam ogromniastych kółek obchodów czarów marów unikań i innych głupot byle tylko ominąć luzem puszczone psy.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]właściciele na "prośbę" by pilnowali swoich psów kiwają głowami i nic więcej. prośby rzucane różnym tonem, zależnie od nastroju i stopnia zmęczenia od oganiania się od piesków, o to by zawołać psa, by zabrać psa, by zapiąć psa na smycz, by iść do diabła z wszystkimi psami - po reakcji mimincznej na twarzach właścicieli - brzmią mniej więcej tak samo jak wygłaszane po chińsku.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]z trudem dużym niestety przychodzi mi praca z moim psem. pracujemy głównie nad zmniejszeniem jego ogromnego zainteresowania innymi psami - ma na ich punkcie skrajnego fioła co mi życie utrudnia nie ukrywam, bo on się kładzie na ziemi, odwala przyczajki i tylko czeka na pieska [cele różne, raz zabawa raz awantura, na szczęście raczej zabawa ;)]. i tak jak dzisiaj - cały spacer zapychałam go nagrodami, wołałam ćwierkałam titutitu grzeczny piesek, już podbiegał już czekał na smaki, już tam się od tych psów rozpraszał - a tu nagle pod tyłek podlatuje mi mały rudy kundelek [co to jego pan ma taktykę - wchodzi do parku, odpina psa, robi szybko kółko, na wyjściu psa zapina i znika a w czasie jego kółka piesek sobie robi co chce i z kim chce] odlatuje jeszcze szybciej a mój pies za nim oczywiście musi wystrzelić. i po pracy, bo włączony tryb 'szukaj piesków'.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]eh, chaotycznie się rozpisałam, ale gdzieś człowiek musi wylać swoje frustracje. i mam serdecznie dość tego, że wszystko jest zasr**e, bo plecki bolą by się schylić po kupkę.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Rinuś - specjalny kosz to nie jest niezbędnik by po swoim psie posprzątać. sprzątaj i wyrzucaj do zwykłego zamiast szukać pustych wymówek dla chyba lenistwa ;)[/SIZE][/FONT]
CHI Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 Terier Typu Bull Vectra - taaa ustaliłysmy to już dawno tylko Ty masz czarne a ja białe:razz: co do wystaw to podziwiam ludzka głupotę... i czasem 33 kg bula po prostu wynoszę z ringu... ludzie sobie nie zdają sprawy, że to są warunki sprawdzające maxymalnie psychikę psów:razz: i im to utrudniają...:mad: Co do bokserów - tak jak wszystkie psy maja właścicieli normalnych i nawiedzonych (=on tylko chce się bawiać:angryy:). Którzy oprócz tego nie zdają sobie sprawy, że boksery i inne krótkonose sapią i świszczą - co może być potraktowane jako warczenie.. No i każda rasa ma inną mimikę pyska i to co jest normą dla jednych może być wyzwaniem dla drugich... Na przykład mój bokser na początku "borderowskie patrzenie w oczy" traktował jako próbę sił... Tylko, że my musieliśmy to przewidzieć jako właściciele i jest OK (= dużo borderów biega w agility)... pauli_lodz a nie myślałaś o kupieniu gazu na wesołe podbiegacze?? i jeszcze mi przyszła do głowy taka farba w spreju najlepiej czerwona, żeby przez tydzień było widać podbiegaczy z daleka..
bonsai_88 Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 Ja też jestem ta zła... 1. Jak trzeba to potrafię swoim sukom wlać... chociaż rzadko to się zdarza 2. Kupy zbierałam jak chodziłam z samą Birmą... niestety nie umiem zbierać kup jak mam obie suki [boję się je naraz trzymać 1 ręką i kucać, co by mnie nie przetargały przez najbliższą okolicę :evil_lol:. Birmę słowem opanuję, Jagę nie] 3. Birma jest obecnie w 90% odwoływalna... Jaga w pozostałych 10% :evil_lol:. A ja dzisiaj się dowiedziałam, że jestem "chodzącą paniusią, co tylko swój czubek nosa i swoje pieski widzi"... a czemu? Bo dziewczyny po osiedlu chodzą na smyczach 2,4 m [czyli potrafią rozejść się na prawie 5 m :razz:]. Szczegół tylko jest taki, że jak ktoś przechodzi to biorę dziewczyny krócej [tak, żeby można swobodnie przejść unikając wariatek], a tekst powiedziała osoba... mające psa bez smyczy, przed którym akurat musiałam się odganiać :mad:.
Juliusz(ka) Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 [quote name='AngelsDream']Juliuszka [B]wilczaki[/B] też ci już zdązyły podpaść? ;)[/QUOTE] Ja bym w tym przypadku nie 'mrugała'. Ciekawa jestem bardzo jak Ty byś zareagowała, gdybyś szła leśną alejką z psem na smyczy i dochodząc do skrzyżowania została napadnięta przez pieniącego się wilczaka (luzem oczywiście:angryy:), a jego 'szersza niż wyższa' Pańcia, będąca w odległości ok. 20metrów, szamotała się ledwo trzymając pion z dwoma innymi chcącymi dolączyć do kumpla-agresora. Jago jeszcze wtedy 'wyskoków' nie miał, więc to ja ruszyłam na 'piseczka', również z pianą na pysku i ciężkim orężem słownym. Wilczak zgłupiał, że człowiek na niego szarżuje i zwiał. Fajnie, nie? Wolę nie myśleć co by się działo, gdyby baba tych dwóch nie utrzymała... Zwiałam w alejkę, z której wyszliśmy, chwilę się potrzęsłam, a Pańcia - już z wszystkimi psami na smyczy - doszła do skrzyżowania i pyta czy coś się stało? Nieee... no nic przecież!:angryy: Grzecznie ją poinformowałam, że kolejnej takiej akcji jej pies nie przeżyje. Była oburzona...:angryy:. (Powyższe w dużym skrócie, bo incydent miał miejsce wiele miesięcy temu.) BTW sporo później, przez zupełny przypadek, dowiedziałam się, że ta kobieta robi z nimi w dogoterapii... Szczęka mi opadła do samej podłogi.:crazyeye:
CHI Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 pauli_lodz jak jesteś eksperymentatorka :razz: (= chodzisz prosto po swoim parku:razz:) to sprzedam Ci patent, który mi kiedyś ktoś sprzedał, ale od razu uprzedzam, że z braku conajmniej jeszcze jednej pary rąk nie wypróbowałam, ale podobno niesamowicie skuteczny - jak się ma 1-go psa... 1. nabywasz prasol (jak największy) 2. oswajasz z nim SWOJEGO psa (a swoja drogą podziwiam Cię za pracę z biglą :razz:) 3. na spacerze jak coś Was napadnie GWAŁTOWNIE otwierasz parasol w kierunku agresora i krzyczysz ŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁaaaaaaaaaaaaaaa (lub coś równie głupie byle głośno). 4. chciałabym zobaczyć takiego agresora:diabloti: Efekty podobno są 100%, bo: 1. podbiegacze znikają z podkulonym ogonem. 2. wyrabiasz sobie opinię osoby "normalnej inaczej" i na Twój widok ludziki łapią swoje pieski... Co jakby nie patrzeć daje Ci swobodne chodzenie po parku:razz: Kiedyś, jeszcze w mieście, jak wychodziłam z moimi na spacer to gów....rze rzucili mi petardy pod psy. Nadziali się okrutnie bo w stawce 3 bule +bokserka był pies kolegi (bull -szkolony jeszcze milicyjnie), który szedł na strzał... Jak pooszedł na gó...:mad:, a banda za nim.. utrzymałam...ale od tej pory, niezależnie z którymi wychodziłam to gó... znikali w odległych zakamarkach parku....:diabloti::razz:
AngelsDream Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 To nawet wiem, które to psy i je znam raczej z dobrej strony, ale widać twój pies w innych wywołuje takie, a nie inne emocje. A, że wilczak po szarży się cofnął, to norma - one wbrew pozorom wolą człowieka uniknąć, niż go zaatakować. No chyba, że już mają w czubie, ale to kwestia właściciela, nie rasy.
aina155 Posted December 4, 2008 Posted December 4, 2008 To ja jestem wyjatkowo cieta na dobermany. A to wszystko wina tego ze kiedys wracajc z psem wujka ze spaceru natknelam sie na jednego samopas i bez smyczy. Jakims cudem udaslo mi sie konfrontacji uniknac, choc dusze mialam na ramieniu i dobrze zdawalam sobie sprawe ze z dwoma psami sobie nie poradze. Na dodatek pozniej sie dowiedzialam od wujka ze tam biega nie jeden doberman tylko dwa. Wypuszczali dwa (!!!) dobermany w centrum miasta samopas bez jakichkolwiek zabiezpeczen chocby nawet w postaci kaganca, nie mowiac juz o tym by ktokolwiek z nimi w ogole chodzil. Kolejen razy jak wracalm z psem, to sie miliony razy ogladalam czy w poblizu nigdzie tych dwoch psow nie widac. A ze bylo to kilka lat temu, to i nie wiedzialam ze mozna cos z tym zrobic.
Recommended Posts