Rinuś Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote name='Angel_']A te twoje teksty co gdzie masz, są już tak żenujące i dziecinne, że proponuje wycieczkę na forum smyki.pl może poziom będzie odpowiadał.[/quote] [B][I]promowanie innego forum :evil_lol: uważaj bo za to są banany :eviltong:[/I][/B]
diabelkowa Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Angel na miejscu moda dalabym ci juz tego banana a tu taki ode mnie [url]http://i201.photobucket.com/albums/aa47/SirPirx/banan.jpg[/url]
marti91 Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Ekhm, może się powtórzę... [B][COLOR=purple][QUOTE][B][COLOR=purple]Mówi się trudno, proponuje skończyć temat, niech każdy robi jak uważa, tylko niech uwzględni innych i uszanuje także ich poglądy[/COLOR][/B][/QUOTE][/COLOR][/B] [COLOR=black]O na fioletowo żeby sie wyróżniało[/COLOR] [COLOR=red]KONIEC!!![/COLOR] I tak tylko sobie dogadujecie a nikt nikogo nie słucha KOONIEC!!
AnkaZ Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 A ja mam inny problem. Podpowiedzcie mi czy dobrze się zachowalam. W poczekalni u weta spotkaliśmy się z panią, której york bał się mojego psa. Nie mogę stwierdzić, czy na pewno, bo my bylismy tam pierwsi a maluch od wejścia próbował zwiać z poczekalni, więc wg mnie mógł się po prostu bać weta. Pani sugerowała, że to przez nas, bo Puntek największy był i robił wszystko, żeby zwabić malucha do siebie w celach zabawowych (wlepiał w niego uradowany wzrok, przebierał łapami, poszczekiwał nawet pieron jeden). Moja wina była taka, że nie potrafiłam przez cały czas skupić na sobie uwagę swojego psa, ale nie potrafiłam zrobić nic co mogłoby przebić zawodzącego yorka, który zapięty na smyczy pędził w miejscu co sił w nóżkach (kafle są tam dosyć śliskie) na zmianę ze wspinaniem się swojej pani na ramiona i głowę. Czy ja powinnam wyjść z tej poczekalni? Nie wyszłam, siedziałam tam juz dwie godziny jak przyszła pani z yorkiem i nie chciałam zrezygnować z kolejki. Nie lubię takich sytuacji, bo zawsze mam wątpliwości, czy zachowałam się dobrze, mimo tego że robilam wszystko, na co moja wiedza mi pozwala.
Rinuś Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [B][I]Anka a niby dlaczego Ty miałas opuścić poczekalnię?:roll:[/I][/B] [B][I]siedziałaś tam jako pierwsza...[/I][/B] [B][I]ja bardziej podejrzewam to, że pies bał się weta...[/I][/B] [B][I]skoro ten york nie umiał się zachować to następnym razem Pani może przyjdzie z klatką albo transporterem...[/I][/B]
marti91 Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Dokładnie, ta pani powinna nauczyć psa zachowania się, w końcu jakby zestaweić zachowania Waszych psów, Twój zachoiwał się dużo bardziej korzystnie:)
an1a Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Pani powinna liczyć się z tym, że w poczekalni może nie być sama.. Jeśli pies jest strachliwy, powinna zaopatrzyć się w transporter. Pies będzie czuł się bezpieczniej.
Talia Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Dokładnie jak wyżej. Jak jej nie pasuje to, że w poczekalni są również inne psy to nich sie umówi na wizytę domową
marti91 Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Od razu jak miło się zrobiło...:) Zaraz ide na spacer z psami, mam nadzieję że jakiegoś przeciwnika psów nie spotkam...
AnkaZ Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote name='marti91']Dokładnie, ta pani powinna nauczyć psa zachowania się, w końcu jakby zestaweić zachowania Waszych psów, Twój zachoiwał się dużo bardziej korzystnie:)[/QUOTE] hihihihi korzystnie! Puntek uwielbia chodzić do weta. Tyle się tam dzieje ciekawego. A do badania krwi np. nie może iść zmęczony i wylatany, czyli ta metoda 'uspokajania' go odpada. Może znacie jakiś sposób na zajęcie uwagi psa w takiej sytuacji? Ja go nie chcę jakoś przesadnie karcić i dyscyplinować w związku z wizytami u weta bo siedzimy tam co chwila bo jest chorowity biedak. Niech mu sie jak najlepiej kojażą, nie wyobrażam się wciągania siłą do gabinetu klocka o 10 kg cięższego odemnie (takie scenki są na porządku dziennym u weta) Nie chcę być z drugiej strony chamskim psiarzem.
Angel_ Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 :evil_lol:Ale fajny banan, takie ja moge dostawac :diabloti:
diabelkowa Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Anka a nie ma jakiejs ulubionej zabawki bo jak ma to wez ja ze soba bo nie mowie o jakis przysmakach bo przed badaniem krwi nie mozna.
an1a Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote] Ja go nie chcę jakoś przesadnie karcić i dyscyplinować w związku z wizytami u weta[/quote]Nie musisz przesadnie, wystarczy, żeby rozumiał komendę "nie". Mój kompletnie się wyłącza w poczekalni jak głaszczę go po łapie :evil_lol: rozkłada się wtedy na ziemi i nic go nie interesuje :)
AnkaZ Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote name='an1a']Nie musisz przesadnie, wystarczy, żeby rozumiał komendę "nie". Mój kompletnie się wyłącza w poczekalni jak głaszczę go po łapie :evil_lol: rozkłada się wtedy na ziemi i nic go nie interesuje :)[/QUOTE] Rozumie, ale jak tu mówić nie psu, który robi miny albo łypie oczmi a właściwie siedzi bardzo grzecznie i nieruchomo. Ja go głaszczę, za uszkiem drapię, ale niestety, on jest włączony jak żarówka stuwatowa i wszystko go interesuje. No i przeważnie tylko tak patrzy i sie śmieje do każdego psa po kolei albo coś wypiskuje pod nosem, ale jak widzi psa który się rusza z szybkością ponaddźwiękową i w dodatku płacze bardzo głośno to go ponosi. Czasem jeszcze udaje że się kładzie i rzuca się na podłogę pół metra bliżej innego psa, albo pokazuje brzuch z nadzieją, że któregoś zwabi. Ale ogólnie wszystkich raczej to śmieszy a psy zbywają błazenka pogardliwym milczeniem. Raz tylko miałam taką nieprzyjemną sytuację, ale to o raz za dużo. Dzis idziemy znowu to wezmę zabawkę. Pomysł jest dobry, może poskutkuje. Jutro napiszę.
*Monia* Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Powinien wyjść ten, któremu nie odpowiada sytuacja. Ja wiele razy się spotkałam z tym, że właściciel poprostu wychodził z niesfornym psem (wcześniej zająwszy sobie kolejkę). Ostatnio Hexa pocieszała sunię która strasznie panikowała i pomogło jej to nawet :loveu:. I do weta za piłeczkę bez przymusu poszła :multi:. W poczekalni można się sporo rzeczy dowiedzieć i przez to Hexi miała badanie czy przypadkiem żadne guzki się nie tworzą na cycusiach :roll:.Jakaś pani mnie nastraszyła i kazałam wetowi macać Hexolinę :evil_lol:
_Chomusia_ Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Ja co prawda nie mam psa, jednak chodzę czasami z koleżanką i jej psem (Kruszyn ma 10 miesięcy, jest to mieszaniec, podobny trochę do labradora, trochę bardziej do rottweilera, ogólnie to taka mieszanka :D). Wiadomo, jak to młody pies, reaguje na rowery i psy. A że ma już przeszło 30kg, to jak on się poderwie do biegu, to go trudno utrzymać :P No i wczoraj byłyśmy na spacerze, potem sobie siedziałyśmy na ławce na plantach, a tam dzieciaki sobie dookoła jeździły na rowerkach. No i na początku Kryszyn nie reagował na nie, ale jak za pewnym razem niespodziewanie się poderwał to prawie pod koła roweru by wleciał, że chłopak by się prawie przewrócił. Rękę od smyczy mam otartą ;P Ale rozumiem, gdyby przestali jeździć koło nas, skoro pies tak wyskoczył. Ale oni dalej :/ I przez odciąganie psa to cała jestem podrapana xD Ale tak w ogóle to przynajmniej do niedawna był zakaz jeżdżenia po plantach rowerami, a dzieci sie na nich ścigały i uniemożliwiały chodzenie po plantach, bo ciągle prawie po piętach przejeżdżały komuś, ścigając się. Ciekawa jestem, gdzie byli ich rodzice ^^
Juliusz(ka) Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 'Akcje w poczekalni u weta.' - nowy temat mógłby powstać:evil_lol: W poczekalni u weta bardzo stanowczo reaguję na próby głaskania mojego psa jak i na próby wymuszenia 'zapoznania się pieseczków'. Jeśli nie dociera jak proszę grzecznie, potrafię być konkretnie opryskliwa:diabloti:. Powód jest prosty - nie wiem czy obcy pies przyszedł na zwykłe szczepienie, czy np. cierpi na jakieś ciężkie schorzenie skóry, które my później 'zabierzemy' do domu:mad: Mój pies w poczekalni ma komendę 'siad'/'waruj' i zakaz obwąchiwania/lizania posadzki(pozycja idealna - 'waruj' z mordą złożoną na moich stopach:loveu:) Wybieramy miejsce oddalone od innych oczekujących; gdy poczekalnia jest 'zapchana' - czekamy na zewnątrz. Zdarzały się młodemu próby nawiązania kontaktu, nawet poszczekiwanie było(po prawie godzinnym oczekiwaniu:shake:chyba mu się nudzić zaczęło...) U weta nie 'usadzam' psa, tylko delikatnie perswaduję:diabloti:, bo zwyczajnie nie chę żeby sobie miejsce źle kojarzył. Ale ma być tak ja chcę. I o ile inne zwierzęta są na uwięzi - nie ma najmniejszego problemu. 'Wesoła' bezczelność - czekamy w poczekalni; wchodzi kobitka z kotem na rękach; oczywiście siada obok nas:evil_lol:; Jago koty, które nie uciekają:diabloti:, dziwnym trafem lubi :D - więc z pozycji w 'siad' odwrócił głowę w kierunku przybysza (jak pisałam wyżej - na kontakt dotykowy nie pozwalam); kot wpadł w histerię... mój pies ograniczył się do ciężkiego zdziwienia, a kobitka dawaj do mnie z wielkimi pretensjami, że jej kotka starszymy, że Jago chciał go zjeść itd.,itp.. Szczęście, że nasza kolej nadeszła, bo bym jej nawtykała:mad: Jak ktoś ma histeryka/agresora - niech czeka na zewnątrz. Sama wizyta u weta dla większości psów jest stresująca, po co im dostarczać dodatkowych 'wrażeń'? ;)
Guest Mrzewinska Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote name='_Chomusia_'] No i na początku Kryszyn nie reagował na nie, ale jak za pewnym razem niespodziewanie się poderwał to prawie pod koła roweru by wleciał, że chłopak by się prawie przewrócił. Rękę od smyczy mam otartą ;P Ale rozumiem, gdyby przestali jeździć koło nas, skoro pies tak wyskoczył. Ale oni dalej :/[/quote] W terenie publicznym pies nie ma prawa reagowac na jadące rowery. A skoro tego nie potrafi, to trzeba nauczyc. To, ze byl zakaz dla dzieci jezdzenia na rowerach, nie jest zadnym argumentem. Pies nie ma prawa podrywac sie do rowerzystow, rolkarzy, wrotkarzy, biagaczy - ani do nikogo. Gdyby pies przewrocil dziecko, wlascicielka psa powinna byc ukarana grzywną, a dodatkowo wypłacic odszkodowanie ze sprawy cywilnej. Proponuje pamiętac o tym. Zofia
bonsai_88 Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [B]Chomusia[/B] może po prostu wybierzcie inne miejsce spacerów - nie będziecie miały poobcieranych rąk ;). Do tego pomyśl o rowerzystach... mi ostatnio taki nieupilnowany pies rozwalił kolano... Z wizyt u weta pamiętam jak raz bez pytania jakaś kobieta chciała puścić swojego yorka co by po poczekalni pobiegał... jak już go miała położyć na ziemi, jak już piska chciał do Birmy wystartować powiedziałam tylko "Birma, patrz... obiadek sam biegnie, na karmię zaoszczędzę" :D.... nie wiem czemu piesek jednak pozostał na kolanach pańci ;). A.. no i mój poprzedni pies strasznie źle znosił wizyty u weta, robił wszystko od leżenia w rozpaczy, przez szamotanie się na smyczy aż po wycie na całe gardło. Z tych powodów starałam się umawiać na godzinę, co by innych zwierząt dodatkowo nie stresować. Z poczekalni wolałam nie wychodzić, bo zaraz obok była ulica a Itek nawet okolicy weta dostawał szału, bałam się że się wyrwie i wpadnie pod samochód. Jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy czepiać się kogokolwiek, że mi psa denerwuje w poczekalni u weta...
an1a Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Na mnie parę lat temu rzucił się owczarek jak jechałam na rowerze. Wracałam ze sklepu na działce, droga przez las. Sąsiedzi wyszli na spacer ze swoim psem, chodzili po lesie, pies nagle wyskoczył na drogę, przewrócił mnie, dość mocno dziabnął w nogę i jakby nigdy nic wrócił do właścicieli. Doczłapałam się jakoś na działkę, poszłam do nich za kilka minut i pytam czy pies szczepiony, bo niedawno mnie ugryzł. Oni bardzo zdziwieni, bo przecież on taki szkolony, karny, usłuchany... No tak odczepił się od mojej nogi jak pan na niego gwizdnął z lasu.... Byli bardzo oburzeni, że "oskarżam" ich szkolonego psa...
Talia Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Szkolony może był, ale socjalizowany na pewno nie za dobrze... Może tak właścicieli dać na szkolenie? Co by się psa pilnowali...:angryy:
WŁADCZYNI Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 ale mi dziś ciśnienie skoczyło, a nie mogłam nic zrobić bo jak bym zaczeła robić dym to Su z radością pożarła by buldożka. Bawię się frisbee - pies luzem, zbieram dyski i naglę słyszę nieśmiałym szeptem Daasza. Suka która zawsze rzuca mi się na psucza. Pacnełam sucza, na mój mało sympatyczny ton buldożek się zatrzymał, ale między mną a Su. Próbuję toto obejść a to dalej stoi i warczy. Pani nic co jakiś czas tylko nieśmiale 'Dasza', mnie krew zalewa i próbuję obejść tego potwora żeby wziąć Su na ręce zanim powiem co o tym myślę. W końcu pani się łaskawie ruszyła i zabrała psa na smycz. Dym mi szedł uszami, a Daszkę przemielę kiedyś jak ją spotkam bez Su co by psa własnego nie denerwować. Jeżeli sobie z psem nie radzi, nie umie jej odwołać ani złapać szybko bo chodzi o kuli to niech jej nie puszcza - raz już spotkała się z moim obuwiem kiedy po raz kolejny radośnie podbiegła i próbowała pożreć moją sukę będącą na moich rękach. Czy naprawdę ludzie są aż tak tępi?!:angryy: Jeżeli bawię się w odległości od psów albo przechodzę blisko ale mam psa od smyczy to oznacza że nie życzę sobie innych psów. Tak trudno się zapytać czy pies może się przywitać?! rozważam zakup szelek z napisem 'nie przeszkadzaj pracuję' albo samym 'pracuję' może to trafi do ludzi:mad: i taką samą koszulkę dla mnie odblaskowo pomarańczową.
Talia Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 [quote name='WŁADCZYNI']ale mi dziś ciśnienie skoczyło, a nie mogłam nic zrobić bo jak bym zaczeła robić dym to Su z radością pożarła by buldożka. Bawię się frisbee - pies luzem, zbieram dyski i naglę słyszę nieśmiałym szeptem Daasza. Suka która zawsze rzuca mi się na psucza. Pacnełam sucza, na mój mało sympatyczny ton buldożek się zatrzymał, ale między mną a Su. Próbuję toto obejść a to dalej stoi i warczy. Pani nic co jakiś czas tylko nieśmiale 'Dasza', mnie krew zalewa i próbuję obejść tego potwora żeby wziąć Su na ręce zanim powiem co o tym myślę. W końcu pani się łaskawie ruszyła i zabrała psa na smycz. Dym mi szedł uszami, a Daszkę przemielę kiedyś jak ją spotkam bez Su co by psa własnego nie denerwować. Jeżeli sobie z psem nie radzi, nie umie jej odwołać ani złapać szybko bo chodzi o kuli to niech jej nie puszcza - raz już spotkała się z moim obuwiem kiedy po raz kolejny radośnie podbiegła i próbowała pożreć moją sukę będącą na moich rękach. Czy naprawdę ludzie są aż tak tępi?!:angryy: Jeżeli bawię się w odległości od psów albo przechodzę blisko ale mam psa od smyczy to oznacza że nie życzę sobie innych psów. Tak trudno się zapytać czy pies może się przywitać?! rozważam zakup szelek z napisem 'nie przeszkadzaj pracuję' albo samym 'pracuję' może to trafi do ludzi:mad: i taką samą koszulkę dla mnie odblaskowo pomarańczową.[/quote] Szkoda, że mieszkamy gdzieś daleko, bo jak nasze sunie by sie polubiły to Tina by objadła buldożki szyneczki:diabloti: Ona strasznie broni swoich przyjaciół... Gdybyś miała psa większego od buldożki to baba by leciała aż by sie kurzyło...:cool1: Do ludzi dociera wszystko jak już się stanie jakaś tragedia:angryy:
diabelkowa Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 ja proponuje szelki z napisem spier da laj :-) mysle zeby byly bardziej skuteczne ;] ew zaraz cie upier do le :-)
marti91 Posted July 23, 2008 Posted July 23, 2008 Hehe, jakby ludzie zobaczyli pieska w takich szelach to chyba zaprzestali by puszczania swoich psów, bo "przecież mój nie może się z TAKIM bawić":eviltong: A ja dzisiaj idąc na nową łąkę, spotykam na boisku yorka. Bestia mała jest zadziorna. (sam był, bez wł.) Dobrze, że to ja szłam z moimi psami na smyczach, bo akurat Sonia tylko trochę na niego powarczała, powąchała i ten odwarknął i rozeszliśmy się (a zaraz potem Sonia fajnie sprawdzała czy Pusi się nic nie stało, obrońca mój żółty:loveu:) Ale jakby np. trafił na sąsiada z boksiem, który piesków zbytnio nie lubi a do tego jeszcze ani razu w kagańcu go nie widziałąm, dobrze chociaż tyle, że zawsze na smyczy)...byłoby gorzej dla yorka:roll:
Recommended Posts