Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[QUOTE]A mnie wkurzają ludzie którzy idą ze spuszczonym agresywnym psem.[/QUOTE]
A nie chodzi Wam wszystkim o to że ten pies jest bez kontroli po prostu? Bo moim zdaniem wszystko się o to rozbija, a nie agresję lub jej brak.

Wielokrotnie już to pisałam moja suka jest agresywna i nie będę jej prowadzać wiecznie na smyczy. Nie pozwalam podbiegać do psów, zwalniam na przywitanie jak widzę że nie groźny pies /widac jak podchodzi/ lub szczeniak, widzą psa z ktorym może się zciąć zapinam na smycz - zagryzie, to i tak będzie wina tego który miał psa luzem:diabloti:

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='smallpati']mnie już dawno nie lubi bo sama jestem mała :diabloti: a do tego ubieram swojego psa :evil_lol::evil_lol: już nie wspomnę o tym że nie pozwalam innym psom na zabawy z moją suką :evil_lol::evil_lol: [COLOR=lemonchiffon](P.S bo ona tego nie lubi)[/COLOR][/quote]

Słuchajcie to nie o takie coś zupełnie chodzi. Ja nie lubię yorków, bo wydaje mi się, że są zdecydowanie za bardzo rozpieszczane. To jest moja opinia. Ale rasy, inne rasy mini są oK. Osobiście mam psa rasy Sznaucer Miniaturowy, i bardzo moje słonko kocham. I bardzo was proszę nie mówcie ża nie będę was lubić, lubię was bardzo, chociaż nie znam osobiście =D.:multi:

Posted

dokładnie władczyni ma rację tutaj chodzi o psy bez kontroli co z tego że agresor skoro właściciel ma nad nim kontrolę natomiast ja jednak nie puściłabym setha żeby biegał bez smyczy skończyłoby się to atakiem na jakiegoś psa i nie sądzę by był on nieszczęśliwy z tego powodu że biega na 10-cio metrówce....

Posted

niestety każdą rasę można rozpieścic i potem są tego skutki ja też ja yorkami nie przepadam ale to z innego powodu widocznie spotykałam jakieś dziwne sztuki i tak mi już zostało ale dokładnie każdą można rozpieścić a im mniejszy psiak tym łatwiej o to
pozdrowienia dla sheyli

Posted

A ja byłam na rowerach z ciocią (mmm...y...18 letnią :roll: ) i musieliśmy zrezygnować z trasy. Dlaczego? Bo jakieś "pańskie kunle" wałęsały się po okolicy i gryzły nogawki. Tak się wkurzyłam że chciałam zadzwonić na police i zrobić afere ... kurde .. takie są właśnie wsi. Niech się tylko wbiega ... tststs jasne. Niech go auto przejedzie. Oni by tylko psy pasli i nich pilnuje domu a potem je wypuszczają na pastwe losu "żeby pobiegały, pobiegały" ... słysze to już 50 raz :/

Posted

WłADCZYNI - Wyobraź sobie sytuacje... Idę z moim goldenem na smyczy i podbiega inny pies - warczy. Z daleka idzie właścicielka i macha ręką, mówiąc "on nic nie zrobi tylko tak burczy" gdy po jakimś czasie podchodzi nie ma najmniejszej ochoty zapiąć swojego psa!!!
Założę się że ty jak widzisz obcego psa to swojego zapinasz, żeby nie zrobił innemu krzywdy, a nie podchodzisz mówiąc że pies tak sobie powarczy, upierając się że jest nie groźny tylko zazdrosny!

Posted

Przeważnie nie zapinam tylko patrzę czy pies nie podchodzi i wtedy ewentualnie zapinam.

Psiknij go gazem, albo dzwoń na SM.

Nie, za to często słyszę "ale mój nic nie zrobi" kiedy pędzi na nas duży i spięty pies z zębami na wierzchu. Wtedy nie bawię się w subtelności tylko w krotkich żołnierskich słowach informuję psa i właściciela gdzie może iść:mad:

Posted

A co powiecie na to.. ? :) Od.. 5 lat jest mówione w mojej rodzinie "ten pies nie jest do głaskania", "przejdź obojętnie, normalnie, nie zwracaj na niego uwagi, co go zaczepiasz, jak sobie leży", "to nie jest wasz piesek, któremu można wsadzić palec w oko, a on będzie się cieszył", "to nie jest maskotka"... I co? I dwóch dorosłych ludzi siedzi.. Jeden daje psu ciasteczko, drugi do niego "a teraz go pogłaszcz". I co robi drugi? Głaszcze... Pies go złapał mocno zębami (nie ugryzł), na moją komendę puścił..
I co? I pies oczywiście potwór... Bo ugryzł... a za ciastko MUSI dać się pogłaskać... Weź tego psa, bo boję się przejść... LUDZIE!!!!!!!!!!!!
Teraz zacznę robić zakłady, czy ja prędzej wyszkolę psa, czy do tych łbów dotrze że psa się nie głaszcze....

Posted

o kurcze an1a...niezle moj tez niby gryzie czasami ale to pudel i nawet nie czuc bo zawsze tylko straszy raczej..

moze teraz sie naucza ze sie nie glaszcze :roll: jeszcze z dwa razy ugryzie i wiecej nie poglaszcza :roll:

Posted

moi sie nauczyli, ze sie nie glaszcze:):):)
ale teraz za to mowia, ze to jest morderca; glupi pies; do uspienia; trabia wszytskim dookola to i goscie boja sie przy nim ruszyc...truchleja jak Tim wychodzi:D

Posted

[B]Niki-lidka [/B]ale ugryzł? Bo u mnie za każdym razem ze strony mojego brata (stary 30-lat a głupi) były jakieś poszturchiwania, podszczypywanie psa - on tylko warczał, odchodził. Ale wyskok z tekstem "a teraz go pogłaszcz" przerósł jego inteligencję... Wrzasnęłam później czy może on chce go pogłaskać i się przytulić... Na wychowaniu psów zna się tak samo jak ja na życiu nosorożców a miał pełno do powiedzenia, łącznie z tym że nie potrafię wychować psa, że on już by sobie z nim poradził, bo jakby mu przylał...

Posted

O jak ja kocham teksty w stylu "Ty się w ogóle nie znasz na wychowaniu! Trzeba go porządnie uderzyć gazetą to by wiedział, że:
- nie wolno sikać w domu,
- trzeba przychodzić na zawołanie,
- trzeba... itd., itp."

Nóż się w kieszeni otwiera :angryy:

Posted

moj pies w swoim zyciu ugryzl 3razy...zawsze byly to obce osoby ale przy kims z mojej rodziny...zawsze sytuacja moim zdaniem byla do przewidzenia i przy mnie by sie nie wydarzyla...ale odtad Tim ma opinie psa nieprzewidywalnego, glupiego, agresywnego, nie wychowanego itd itd
a tak naprawde chodzi o to, ze on nie toleruje glaskania przez obcych (jesli ktos przy mnie go poglaszcze to nie rzuca sie wsciekle na osoba tylko warczy ostrzegawczo i patrzy na mnie w oczekiwaniu na to ze powiem mu co ma robic) i w zasadzie tyle...problem w tym, ze to jest pies ktory jak idzie ze mna na smuczy a ja kogos spotkam to on merda ogonem...kazdy mysli ze to do niego...a to nie tak hehe
po prostu jak kogos spotykam to sie odzywam, mowie cos (rozmawiajac po prostu) i moj pies merda ogonem do mnie...on tak reaguje na moj glos i wcale nie chce zeby go ktod poglaskal...to ze podejdzie do kogos i powacha z merdaniem ogona (przywita sie)nie oznacza ze chce zeby ktos go poglaskal...moi znajomi o tym wiedza i ja nie mam problemow z pojsciem z moim psem gdziekolwiek...nikt mi nie robi afer ani wyrzutow..kazdy wie ze on jest spokojny i opanowany przy mnie nie zaatakuje bez powodu itd tylko po prostu nie trzeba go zaczepiac, glaskac, podsczzypywac,draznic itp
natomiast moja rodzina nie potrafi zapanowac nad psem, swoim gosciom przedstawiaja taka wersje jego charakteru ze ludzie truchleją jak on podejdzie albo ruszy sie z miejsca...sztuczna dziwna sytuacja...

Posted

Mi rzadko zdarza się wchodzić w dyskusje z właścicielami agresywnych [U]niekontrolowanych[/U] psów. Nie chodzę w miejsca takie jak park i psie łączki, może dlatego. Ale bardzo często zwracam uwagę ludziom którzy swoje pieski prowadzą przy ulicy bez smyczy. Ostatnio powiedziałam jakiejś damulce, żeby wzięła pieska na smycz jeśli nie chce by skonczył pod kołami. Jeszcze jakby był potulnym człapaczkiem który idzie noga w nogę za panem i nic go nie obchodzi. Ale sytuacja wyglądała tak, że pani sobie idzie chodniczkiem po osiedlu (obok ulica, moze nie bardzo ruchliwa ale wariaci się zdarzają) a 10 metrów za nią lata piesek, żywy , wesoły, coś tam sobie wącha , biega, wbiegł na ulicę na rondku ,chyba, zeby ogarnąć co jest na trawce na środku. Samochód sobie przejechał powoli więc psu się nic nie stało ale MOGŁO się stać i bardzo dokładnie wyobrażam sobie taką sytuację. A pani nawet głowy nie odwróciła, nie podniosła wzroku znad telefonu tylko gwizdnęła i zawołała psa, który troszkę sie ociagajac zbiegl z ulicy i nadal cos tam sobie robił. Jak jej dałam dobrą radę to tylko spojrzała na mnie jak na idiotkę i poszla dalej...

Po co takim ludziom pies??? :angryy:

Posted

U mnie na osiedlu jest tak samo....:angryy: Chodzi sobie dziewczyna z labem. W ogóle nie jest nim zainteresowana, w dodatku gada cały czas przez telefon. Ona idzie po ulicy, on też. U mnie też nie jeździ dużo samochodów i jeżdżą powoli ale na zakręcie pies będzie szedł z jednej strony, samochód będzie jechał z drugiej i już wypadek.:angryy: I kto na tym ucierpi?

Posted

[quote name='Niki-lidka']jesli chodzi o sprzatanie to ja przenioslam sie poza miasto....mieszkam w zasadzie na wsi...jestem jedyna osoba,ktora wyprowadza swoje psy na spacery mimo ze mam ogrod i podworze no i jedyna ktora sprzata swoj teren z gowienek (bo jak zrobia gdzies na polach to daruje sobie sprzatanie:))...ludzie uwazaja mnie za spychola hihi
co do tej pani...skoro wychodzi patrzy ale sie nie czepia to w czym problem?
moze jest samotna....nie moze miec z jakichs powodow psa a bardzo by chciala?[/quote]
Ta, tez cos wiem o tym- od 2 lat mieszkam na wsi, od prawie roku mam basseta. Juz zdazylam sie przyzwycaic, ze jak ide z psem na spacer, to widze twarze ludzi w oknach i partza sie na mnie jak na psychicznie chora jak sprzatam ogrod z kup, wycieram psom lapy przed wejsciem do domu, a juz nie daj Boze jak w zimie drugiemu psu (jamnior- cieplolubny ;)) ubieram kubraczek :shake:

Posted

[quote name='Niki-lidka']moj pies w swoim zyciu ugryzl 3razy...zawsze byly to obce osoby ale przy kims z mojej rodziny...zawsze sytuacja moim zdaniem byla do przewidzenia i przy mnie by sie nie wydarzyla...ale odtad Tim ma opinie psa nieprzewidywalnego, glupiego, agresywnego, nie wychowanego itd itd
a tak naprawde chodzi o to, ze on nie toleruje glaskania przez obcych (jesli ktos przy mnie go poglaszcze to nie rzuca sie wsciekle na osoba tylko warczy ostrzegawczo i patrzy na mnie w oczekiwaniu na to ze powiem mu co ma robic) i w zasadzie tyle...problem w tym, ze to jest pies ktory jak idzie ze mna na smuczy a ja kogos spotkam to on merda ogonem...kazdy mysli ze to do niego...a to nie tak hehe
po prostu jak kogos spotykam to sie odzywam, mowie cos (rozmawiajac po prostu) i moj pies merda ogonem do mnie...on tak reaguje na moj glos i wcale nie chce zeby go ktod poglaskal...to ze podejdzie do kogos i powacha z merdaniem ogona (przywita sie)nie oznacza ze chce zeby ktos go poglaskal...moi znajomi o tym wiedza i ja nie mam problemow z pojsciem z moim psem gdziekolwiek...nikt mi nie robi afer ani wyrzutow..kazdy wie ze on jest spokojny i opanowany przy mnie nie zaatakuje bez powodu itd tylko po prostu nie trzeba go zaczepiac, glaskac, podsczzypywac,draznic itp
natomiast moja rodzina nie potrafi zapanowac nad psem, swoim gosciom przedstawiaja taka wersje jego charakteru ze ludzie truchleją jak on podejdzie albo ruszy sie z miejsca...sztuczna dziwna sytuacja...[/quote]
U mnie za nic nie da się tego wytłumaczyć... Rodzinka ma psa który cieszy się na widok każdego, da ze sobą zrobić wszystko. Na siłę próbują mojego przekupić, żeby dał się pogłaskać. Ciotka wzięła jakieś ciasteczka, karmiła go i próbowała głaskać - chwilę dał, później odchodził. Znajomi wiedzą, że mają go nie zaczepiać nie wołać, głaskać wtedy jak pies jest odprężony (daje czytelne sygnały). Jak jest spięty przestają, albo jak nie zauważę sama przerywam, bo widzę że pies zaczyna się spinać..
Wiesz co wolałabym żeby truchleli... Bo nie byłoby tej sytuacji, w której ja musiałam wyjść bo nie chciałam bardziej się denerwować i psuć całej atmosfery.

Posted

[quote name='an1a']
Wiesz co wolałabym żeby truchleli... Bo nie byłoby tej sytuacji, w której ja musiałam wyjść bo nie chciałam bardziej się denerwować i psuć całej atmosfery.[/quote]
to zrob mu opinie taka jak ma moj Tim:cool3::diabloti:
krwiozerczy nieprzewidywalny morderca:evil_lol:

Posted

[quote name='Niki-lidka']to zrob mu opinie taka jak ma moj Tim:cool3::diabloti:
krwiozerczy nieprzewidywalny morderca:evil_lol:[/quote]
Ma... ale do nich i tak nic nie trafia. Pies dawał ostrzeżenia wcześniej, przy każdym dotknięciu, czy zbliżeniu warczał, pokazywał zęby, odwracał specjalnie łeb bo mówiłam że nie wolno...
2 dni po tym jak go wzięliśmy ugryzł ciotkę o zabawkę...
Pies cieszy się na początku, jak wszyscy przychodzą wita się, później trzeba dać mu spokój. Ale nawet to nie trafiało, nie uwierzyli dopóki kogoś nie ugryzł...

Posted

Sheyla, dziecko. Możesz mi wytłumaczyć po co w temacie (nomen omen) "Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy" ni z tego ni z owego, niczym Filip z konopii wyskakujesz z hasłem, że osobiście nie lubisz yorków (bo rozpieszczone - swoją drogą: znam nieziemsko rozpieszczoną dożycę niemiecką - a mam yorka, który chodzi jak zegareczek szwajcarski), za to lubisz i masz sznaucerki? Hm?

Chyba tylko po, żeby pokazać zasadność pytania zawartego w tytule wątku.

Posted

Mi się trafił młotek z psem - stoi po drugiej stronie trawnika, Su sobie aportuje zabawkę, pan stoi i PATRZY. Za chwilę pies przeciągnął pana, Su zwolniona powąchała się i zaczyna świrować o zabawkę siada,waruje, siada, łapkami uderza, skacze itd ja mówię do widzenia i odchodzę, a tamten pies z panem na końcu smyczy za mną, próbuję się ewekuować dalej, widzę że Su trafia, mnie trafia a pan radośnie za nami :angryy: Czy naprawdę zawsze trzeba podejść się przywitać bez pytania? W dodatku ten pan jest przeciągany od psa do psa bez względu jak agresywny jest tamten i czy właściciel sobie życzy:angryy:


U mnie generalnie rodzina umie czytać psa i nie przesadza, a pies jak ma dosyć bo głośno czy za bardzo macają to sobie idzie do klatki. Gorzej jak dzieci biegają - Su kocha ganiać dzieci, zwłaszcza jak piszczą więc mój siostrzeniec lekko nie ma:evil_lol:

Posted

[quote name='WŁADCZYNI']Mi się trafił młotek z psem - stoi po drugiej stronie trawnika, Su sobie aportuje zabawkę, pan stoi i PATRZY. Za chwilę pies przeciągnął pana, Su zwolniona powąchała się i zaczyna świrować o zabawkę siada,waruje, siada, łapkami uderza, skacze itd ja mówię do widzenia i odchodzę, a tamten pies z panem na końcu smyczy za mną, próbuję się ewekuować dalej, widzę że Su trafia, mnie trafia a pan radośnie za nami :angryy: Czy naprawdę zawsze trzeba podejść się przywitać bez pytania? W dodatku ten pan jest przeciągany od psa do psa bez względu jak agresywny jest tamten i czy właściciel sobie życzy:angryy:


U mnie generalnie rodzina umie czytać psa i nie przesadza, a pies jak ma dosyć bo głośno czy za bardzo macają to sobie idzie do klatki. Gorzej jak dzieci biegają - Su kocha ganiać dzieci, zwłaszcza jak piszczą więc mój siostrzeniec lekko nie ma:evil_lol:[/quote]
Mnie kiedyś ganiał dziadek z beaglem. Z psem na dworze siedział od 19 do ok. 22, żeby piesek spotkał jak najwięcej 'przyjaciół' i się pobawił. Nie mogłam nawet przejść za blokiem, bo pan za mną szedł.. Musiałam uciekać na inne podwórka..

Mój pies zawsze siedzi obok mnie lub TZa. Podchodzi do rodziców jak go zawołają i później wraca do nas i leży obok lub pod stołem. Ale oczywiście trzeba pieska zawołać żeby mu coś dać i spróbować pogłaskać....

Posted

moja rodzina kiedys byla bardzo chamska...teraz juz sie nauczyli bo przestraszyli i mam spokoj...co do dzieci...moj pies nie lubi dzieci,bo one sa nieprzewidywalne...
tzn jeden nie lubi (Tim) a drugi jak to labek (Abi)uwielbia wszytsko co sie rusza czyli dzieci tez:)
natomiast jak w domu odwiedzaja nas dzieci to Tuim z reguly lezy na swoim lezaczku lub gdzies pod moimi nogami i buczy na kazde przebiegniecie dziecka:)
ostatnio sasiadki coreczka wziela jego lezaczek i wlazla z nim do klatki Abi i tak tam siedziala i bawila sie psimi zabawkami...Tim sie bulwersowal:D
ale coz....ludzkie szczenie zasluguje na fory:):):)

Posted

Fadzik ostatnio hapnął dzieciaka znajomej w noge bo ten dostał histerii na jego widok, zaczął piszczeć, krzyczeć i histaryzować...Gdyby siedział cicho, pies by nie drgnął w jego kierunku:roll:

Posted

[quote name='Blow']Fadzik ostatnio hapnął dzieciaka znajomej w noge bo ten dostał histerii na jego widok, zaczął piszczeć, krzyczeć i histaryzować...Gdyby siedział cicho, pies by nie drgnął w jego kierunku:roll:[/quote]
przeciez to dziecko ma prawo plakac, ma prawo bac sie, roznie reagowac, a Ty powinas przypilnowac swojego psa


Ostatnio byla u mnie ciocia z 8miesiecznym synkiem Ares wogole nie przyzwyczajony do taki maly dzieci, na poczatku wogole nie wiedzial co ma zrobic jak maly raczkowal Ares kladl sie nie wiedzial co robic, troche szczekal. ale mialam oczy dookola glowy bo maly chodzil za Aresem chcial go pociagnac a to za ogon a to za siersc itp

w koncu Ares sie wkurzyl i dosyc ostro zawarczal, wszyscy niezle sie strachu najedli. nic nie zrobil tylko ostrzegawcz zawarczal

i nie wcale nie mialam tu pretensji do dziecka (chociaz moja ciocia mogla go troszke bardziej pilnowac) ale do siebie i do tego jak wychowalam wlasnego psa

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...