Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

Wczoraj byłam u weta ze szczeniakiem. Pozytywne zaskoczenie, żadnego gderania, a bo ten pies to morderca itp.
Wszyscy zostali porządnie wycałowani, wylizani, chodziła parówka po poczekalni i cieszyła się do każdego kto na nią w ogóle spojrzał :loveu:
Trochę wczoraj sobie poczekałam na swoją kolej... Dużo ludzi, otwierają się drzwi.. :crazyeye: Rottek w wielkim skórzanym kagańcu, maleństwo z 60kg minimum, wchodzi młody facet z babką, pies się rzuca, warczy...
Przywarł do ziemi przed drugimi drzwiami (tam są 2 pary drzwi) i warczy :roll: Została z nim ta panna, facet poszedł.
Więc ona spokojnym głosikiem do pieska.. no chodź.. ten od razu spięty, prosto w oczy i warczy wściekle na nią... :shake: Zrezygnowała..
Postała chwilę, pomyślała, że pewnie nikt nie wejdzie, ani nie wyjdzie :multi:
Dzwoni po kolesia, prosi, żeby przyszedł.
Wspaniałomyślnie przynosi smycz (do tej pory pies jej nie miał), zapina, wciąga wściekłe cielsko do środka i znowu zostawia pannę...

Ludzie uciekają w popłochu na drugi koniec poczekalni :evil_lol: Szczeniak obok sika pod siebie ze strachu, wszyscy boją się ruszyć, bo pies od razu się rzuca :p

Miałam dziwne wrażenie, że właśnie to był (powiew to za mało) - podmuch mody na agresywne psy. Rzucający się z wściekłością na wszystko co tylko się rusza :shake:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='bonsai_88']Przyznam, że chybabym uciekła z poczekalni :oops:... Trochę się bojam bardzo dużych, bardzo agresywnych psów :placz:....[/quote]
Ja przyznam, że mnie porządnie zatkało.. Pewnie siedziałam z głupią miną i ogromnymi oczami :shake: No niech mi teraz ktoś powie, że mój pies jest agresywny, no proszę :razz::diabloti:
Najlepszy był kaganiec rottka - gruby na jakieś 0,5cm, bez przodu. Krój jak nylonowy - trąbka, z ogromnymi ćwiekami naokoło :diabloti:
A ta moja mała co? Przywitać się z kumplem chciała, chodziła cała z radości, że kolejny piesek przyszedł :loveu::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Kiedys bylismy z siostra na spacerze - ja z greyem onaz gonczym. Nagle pojawiła sie młoda para z kaukazem,kaukaz był na smyczy, nasze psy zreszta tez, kaukaz chciał zaatakowac gonczego siostry wystartował w jego strone ciagnac za soba swojego pana który nie był ani wysoki ani mocnej budowy. Za nim szła jego dziewczyna i udzielała mu rady jak ma trzymac smycz zeby sie nie przewrócił.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Kiedys bylismy z siostra na spacerze - ja z greyem onaz gonczym. Nagle pojawiła sie młoda para z kaukazem,kaukaz był na smyczy, nasze psy zreszta tez, kaukaz chciał zaatakowac gonczego siostry wystartował w jego strone ciagnac za soba swojego pana który nie był ani wysoki ani mocnej budowy. Za nim szła jego dziewczyna i udzielała mu rady jak ma trzymac smycz zeby sie nie przewrócił.[/quote]


śmieszne :razz: zamiast mu pomóc to rady będzie w takiej sytuacji udzielać :shake:

I co opanował w końcu psa?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']
(...)pies się rzuca, warczy...
Przywarł do ziemi przed drugimi drzwiami (tam są 2 pary drzwi) i warczy :roll:
[/quote]

bardzo prawdopodobne,że to podmuch mody, a właściciele sobie z temperamentnym psem nie radzą, jednak ja bym dopuściła jeszcze możliwość, że to wizyta u weterynarza mogła na psa tak podziałać, bo znam takowy przypadek: moja kuzynka ma mieszańca setera (seter x potężny kundel= psiak w typie rhodeziana, tylko bez pręgi ;) ), psina przesłodka, przyjaciel całego świata(aczkolwiek zazdrośnik), dzieci idące do szkoły zawsze robią postój przy płocie za którym ów psiak hasa, ogólnie jest to typ psa który na widok złodzieja włamującego się do domu odtańczy taniec radości i przyniesie zabawkę.
Natomiast w lecznicy psisko zmienia się nie do poznania :shake: Niegdyś z radością chodził na szczepienia, dawał buziaki wetowi, lecz zachorował, temperaturkę trzeba było zmierzyć i od tego się zaczęło... Psiak w lecznicy zaraz dostaje kaganiec bo weta chce zjeść, z okazji ostatniego szczepienia, przed wejściem do lecznicy pies pogryzł właścicieli, wyrwał się i zwiał, czekał pod domem, merdając ogonem, łagodny jak zwykle. Ta agresja z lęku dotyczy tylko lecznicy, więc wzięli psa na sposób: aby psa zaszczepić, zamawiają wizyty domowe, na swoim podwórku psina wita weta jak najlepszego kumpla..

Link to comment
Share on other sites

Niedawno zaczełam sobie czytac listy do p. Mrzewinskiej i wiele było o szczeniakach(!) labradorach agresywnych wobec włascicieli! Ludzie mysla ze t jest bezproblemowa rasa wiec nie trzeba jej w ogóle wychowywac, czy kupili od jakiegos rozmnarzacza psa z problemowych charakterem czyjedno i drugie?
Znam suke która nienawidzi wystaw bo raz została skarcona w ringu za to, ze cos zjadła z ziemi (kto i czemu smieci w riongu i czemu nie zostało sprzatniete) Nie rzuca sie tylko sie robi smutna jak ja zaczanaja kapac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='fattyciak']bardzo prawdopodobne,że to podmuch mody, a właściciele sobie z temperamentnym psem nie radzą, jednak ja bym dopuściła jeszcze możliwość, że to wizyta u weterynarza mogła na psa tak podziałać[/quote]
Ja tego pomimo wszystko nie dopuszczam, bo mam psa agresywnego i z ciężkim charakterem, ale nie ma prawa wystartować do mnie z jakimkolwiek warczeniem, a tym bardziej zębami :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a'](...) mam psa agresywnego i z ciężkim charakterem, ale nie ma prawa wystartować do mnie z jakimkolwiek warczeniem, a tym bardziej zębami :shake:[/quote]
mój poprzedni charakterny pies i obecny idiota również(znaczy się akurat warczenie bardzo lubię :lol: ale ostatnio słyszałam je pół roku temu :( ), nawet w chwilach zadawania bólu u wet'a, ja jestem nietykalna... nie wiem czy wymienione w moim poprzednim poście zachowanie Tobika wynika jakoś jego z charakteru, czy może z jakiegoś braku w kontaktach z właścicielami? To zupełna ciapa i radosny merdacz, tylko lecznica wyzwala w nim agresora.

Link to comment
Share on other sites

Pałam rządzą mordu:angryy:.

Rano wracając ze spaceru uciekałam z Jagiem za ogrodzenie naszego mini osiedla, bo do sąsiada debila NIE dociera, że NIE MOŻE puszczać luzem swojego małego, rudego kundla, który jest NIEodwoływalny i startuje do mojego zadymiarza:angryy:. Jeszcze raz, jeszcze jeden raz i puszczam Jaga! Niech mu wpiep*zy, niech go sponiewiera i będzie problem z głowy!:mad:
Na kolejnym zebraniu wspólnoty doniosę na dziada, że jego pies s*a na naszym terenie, a on po nim nie sprząta, bo przecież koopy się rozkładają(!), poza tym jego koopy są MAŁE i ich prawie nie widać, a w ogóle to nie jego pies robi!:crazyeye::angryy:.

Wieczorem podjeżdżam samochodem pod dom, nie zjeżdżam do garażu bo chciałam jeszcze Jaga wysiusiać. Młody ma wypracowane: 'z samochodu wychodzę na komendę', tutaj ja mam czas żeby się jeszcze rozejrzeć, czy jakiś pies nie leci. Rozejrzałam się, Jaga wyciągnęłam (na krótkiej lince treningowej - do pierwszego krzaczka mieliśmy tylko podejść), samochód zamknęłam. Podszedł do nas ochroniarz, coś tam chciał więc Jaga usadziłam komendą i chwilę pogadaliśmy. Nagle słyszę jazgot... Z klatki obok wylatuje mały kundel, przelatuje przez otwartą furtkę i dawaj do nas. Młody się wpiep*zył jak chole*a, ja go odciągam za samochód, małe g**** za nami:angryy:. Jesooo... gdybym go miała na dłuższej lince to przysięgam, że pozwoliłabym mu podbiegacza zeżreć:angryy:.
Po chwili z klatki wybiega młody facet, zatrzymuje się kilkanaście metrów od nas i coś tam woła - nie mam pojęcia co, bo przy mnie wali się wieża Babel:angryy:. Dosyć tego! Przestałam Jaga wstrzymywać - kawałek za nim podbiegłam w stronę jazgota. Jazgot nawiał dalej drąc paszczę. Wołam do kolesia: 'Panie, czy Pan jest pozbawiony wyobraźni?!'. Zero reakcji, zero pocałuj mnie w du... Więc ponawiam: 'Człowieku! Tak się nie robi! Czy ja też mam mojego puścić i mieć wszystko gdzieś? Zobaczymy wtedy kto silniejszy! Będzie się podobało?' A koleś do mnie: 'Czego Ty chcesz kobieto?! Odczep się!':crazyeye:.
No ludzie.....:angryy:
Ochroniarz do mnie: 'Ale że go Pani utrzymała!:crazyeye:' + 'Ja tam nie wiem, ale chyba wszystkie psy powinny chodzić na smyczy, nie? Albo chociaż w kagańcu?'. Chwała mu za obiektywizm... chociaż jeden człowiek, dla którego rozmiar zadymiarza nie ma znaczenia!

Złość mnie bierze straszna, powybijałabym takich debili!:mad:
Utrzymam mojego psa, jasne.
Tylko DLACZEGO ja mam się siłować, bo ktoś ma wszystko w du*ie?!

Mamy od naszego szkoleniowca zakaz kontaktów z innymi samcami.
Pracujemy bardzo intensywnie nad kontaktem.
Jago osiąga szczyty w zadymiarstwie.
Wolę nie myśleć co - w efekcie dzisiejszych 'atrakcji' - będzie się działo na następnym szkoleniu grupowym...

Co ja mam zrobić?:-(
Powybijać te małe jazgoty, czy i ch właścicieli idiotów?:shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja dziś byłam bliska wyjścia z siebie:
-suka kolaka znowu luzem, znowu zapierdzielająca do nas z zębami, zatrzymała się dopiero ryjem na żywopłocie. Właścicielka jest po prostu głupia doskonale widzi co robi jej pies, zero zainteresowania:mad:
-pani z onkowatym kundelkiem, rozpłaszczył się (pies nie pani) na chodniku, na środku chodnika i pani nic - miałam się przez nich teleportować?! Może i jestem zdolna, ale nie aż tak. :angryy:

Ludzie są nieziemsko bezmyślni - ostatnio gimnastykowałam się jak mogłam żeby nie włazić na panią ze staruszkiem pinczerkiem bo Su ma delikatność czołgu, po co ma mu się coś stać w zabawie? A pani uparcie za mną łaziła tak długo aż pozwoliłam się małej przywitać ze staruszkiem:shake: Bez sens totalny.

A i tępa miotła z beaglem - widząc że jej pies się czai, ja przekładam sukę do zewnętrznej nogi etc to mijając nas ta miotła zluzowałą flexi. Później widząc że bawię się z Su puściła swojego, oczywiście nieodwoływalnego psa. Poszłam sobie dalej, a co miła byłam a ta ekhm miotła dalej za mną. Później komedia z wołaniem psa - ta pani patrzy na niego 'X papa, ja już idę, zostaniesz sam', myślałam że zejdę ze śmiechu. Pies się oczywiście nie przejął:evil_lol:
Naprawdę nie wiem skąd się biorą tacy ludzie.

A i jeszcze terrierowaty mix z babcią - nikt nie może przejść bo ona pluje jadem że jej pies nie chce iść:cool3: Mam ochotę ją udusić.

Link to comment
Share on other sites

A moja sąsiadka puszcza swoją kocice na klatce "na spacer" i dziś było ciemno nie zauważyłem i Czarek ją sobie złapał.Stety niestety wypluł.Ale nawet się zbytnio nie przejęła stała i syczała dalej tak jak kto ma w zwyczaju:angryy:
Dodam ,że szcza dziadówa na klatce:loveu::angryy:

Link to comment
Share on other sites

Ja wczoraj zostałam otoczona przez jamniki jak szłam z Aresem. Zwykle nie chodzę z nim daleko, ale jeszcze tylko dwa dni i już pewnie go więcej nie zobaczę, więc chodzę z nim dalej. Szliśmy przez osiedle i zobaczyłam najpierw jedną panią z jamnikiem, ale zeszła na trawę, flexi zwinęła więc ok. Po przejśćiu za róg bloku na środku skrzyżowania chodników stały dwie panie i jamniczka, z prawej następny jamnik (oba bez smyczy). Jak jamniczka zaczęła szczekać i iść w naszą stronę ja zaczęłam się rozglądać gdzie uciekać. Ares był pobudzony bo już odpoczął po bieganiu, a panie zagadane. Po chwili pani zauważyła nas i zaczęła mówić suni, że nie wolno szczekać, że piesek duży i ją zje, itp. Sunia oczywiście się nie uspokoiła i musiałam mijać ich bokiem po błotnistym trawniku :mad:. Kółko dyskusyjne na środku sobie baby urządziły i albo przez nie skakać albo omijać po błocie :shake:.

Link to comment
Share on other sites

A ja ostatnio musiałam skakać po podmokłym, zabłoconym i zasr*nym trawniku, bo panienka z rozochoconym labem nie mogła go utrzymać. Powiewała na końcu smyczy a pies z delikatnością czołgu parł zawzięcie przywitać się z moją najeżoną suką.
Dlaczego u licha to nie ona z psem taplała się w błocie tylko ja? Czy ja mam problem z psem, czy ona? Ja rozumiem dobrą wolę, unikanie konfliktów, ale bez przesady.

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedys spotkałam na wiadukcie z dziewczyna z rotweilerem który chciał sie rzucic na mojego i był bez smyczy. Rottek szedł za moim psem i usiłował go ugryzc w tyłek a dziewczyna tylko mówiła do niego odejdz z tamtad odejdz stamtad pies oczywiscie nie reagował. Zaopytałam sie jej czemu go nie złapie? Ona na to ze nie bo wtedy skoczy na niego (tj na mojego). Nie powinna go jednak złapac i odciagnac?
Inna sytuacja: u wylotu drogi znajdujacej sie nad rzeka - do której od drogi było strome zejscie - stały młode mamy z pudelkiem przywiazanym do wózka z dzieckiem, uwazaja ze ich pies nie jest agresywny wiec moga sobie tak stanac. Jak ktos chce tam przejsc z psem, to niech wejdzie do rzeki i przepłynie kawałek zeby pudelek nie zauwazył drugiego psa. Moze i pudelek nieagresywny ae moze drugi pies podejsc zachecic do zabawy wtedy pudelek alb sie bedzie chcia bawic alb sie przestraszy i bedzie chciał uciec albo po prostu chciec pobiec do drugiego psa jak zobaczy i pociagnie za wózek.

Link to comment
Share on other sites

jezu czasem jak czytam te posty to sie zastanwiam, gdzie wy mieszkacie??? bo ja przy skaryszaku i tym parku obok, jestem tam codziennie i takie straszne rzeczy mnie nie spotykają. czasem jakis sierściuch pokłóci sie z drugim, ale ludzie zawsze reagują, przynajmniej wtedy, jak ich sie poprosi. jedna wariatka chodzi z pudlem unoszacym sie po drugiej stronie smyczy. ona go ne puszcza, bo on jest [I]niegrzeczny[/I]. pies cały czas na napietej smyczy, ona go ciagnie, tez bym cały świat nienawidziła. zreszta widac, że on chce kontaktu z jakimkolwiek psem. nie ma nigdy z żadnym, wszystkie widzi z daleka. no, ale jesli chodzi o odwoływalność, jasne, nie ma cudów, średnia zupełna (łącznie ze mną), ale nigdy nie spotkałam sie zsytuacja, zeby pies nie był zabrany... albo z bluzgami, czy olewką. nigdy.

Link to comment
Share on other sites

SBD zazdroszczę okolicy :cool3:...
Ja się dzisiaj płaszczyłam przed sąsiadem, bo nie udało mi się Jagi odwołać od razu [prawie dobiegła do jego dobermana :mad:]. W odpowiedzi dowiedziałam się, że jestem lekko nawiedzona :evil_lol:... a psy po zapoznaniu pobawiły się chwilę razem ;).

Link to comment
Share on other sites

Ciesz się Bonsai z takiego słownictwa ja usłyszałam że jestem mocno po****na po tym jak pacnełam sucza na widok zbliżających się ludzi z psem, podeszłam i przytrzymałam żeby sobie bez stresu przeszli.

Dla mnie odwoływalność do podstawa i jeżeli pies tego nie umie to nie powinien być spuszczany w miejscach gdzie ma możliwość ćwiczyć nieodwoływalność i przeszkadzać innym.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...