Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

:loveu: Byłam dziś w schronisku,po 15 godz.
W nowych,ogrodzonych pawilonach robilam zdjecia psom.
Po tym ogrodzonym terenie chodzila Pani z psem.
Pomyslałam sobie -starsza Pani wolontariuszka zajmuje sie pieskiem ,mile.
Zajelam się fotografowaniem.
Pani podeszła i pies,duży beżowy staruszek zaczął witac sie ze mną.Pani byla zdziwiona serdecznym powitaniem Psa/Ja stwiedzilam ze to nie mój pies,a Pani na to ze wie że nie mój,bo przeciez to jej pies i ze nie jest wylewny!:crazyeye:
Ja zdziwiona ,że jej pies w schronisku ,jak to w schronisku!!!-uslyszalam historię; Pani ma 70 lat.
Pani ma niska emeryturę ok 650 zl ,pies przyblakal sie jako dorosly kilka lat temu.Poki byl zdrowy żyli sobie skromnie razem w centrum Szczecina.
Na wiosnę pies zachorowal -dostal wyprysków na zadzie,prawdopodobnie alergia.
Leczenie kosztowalo sporo ,Pani samotna trochę pogłodowała,trochę zadlużyła się i psa wyleczyla.
Teraz zachorował znowu.
Nie bylo pieniedzy na leczenie,Pani oddała psa do schroniska wierząc ze go wyleczą i ze takim najpiękniejszym psem ktoś sie zaopiekuje!:-(
Ale odwiedza go codzienie ,idzie do schroniska 6 km i wyprowadza swojego psa,bo przecież on w klatce sie nie zalatwi!
I przychodzac do schroniska od tygodnia ,patrzy na inne piekne młode psy i caly czas zadaje sobie pytanie,co bedzie z jej psem -staruszkiem po tym jak minie kwarantanna i zabiora go z tych nowych pawilonów i wrzucą do ogólnego boksu?
Juz nie bedzie mogla go wyprowadzać,ponieważ kazdy powrót do klatki bedzie kończył sie walka!Pani juz o tym wie.
Wie ze stare psy usypiaja !
O wszystkim mówi spokojnie bez emocji z wielka rezygnacją,pogodzona z losem który rozdzielił ją z ukochanym psem.
Bardzo bezradna nie umiejaca sobie poradzić.:placz:

Na moje pytanie .czy jakby załatwiono jej darmowe leczenie psa ,to czy by go wzięla,ożywila się;
tak zaraz wziela by go ,ale po chwili posmutniała -przecież to niemożliwe,przecież leczenie jest drogie:placz:

Spytałam czy mogę zrobić jej i psu zdjęcie -pozwolila,
nie wiem jak Pani i psu-staruszkowi mogę pomóc ??????

Dlatego zwracam sie do dogomaniaków pomóżcie ,wskazcie jak mozna Pani pomóc,aby mogła w Świeta być w domku razem z swoim Psem-staruszkiem???

[IMG]http://img437.imageshack.us/img437/4060/psy616se6.jpg[/IMG]

[IMG]http://img344.imageshack.us/img344/94/psy617va6.jpg[/IMG]

  • Replies 1.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Mój Boże, cioteczki, co tu robić??? Przeciez to dramat :-( Brazowa opowiadała mi kiedyś, jak psy przezywaja wizyty byłych właścicieli w schronisku...
Czy możliwe jest załatwienie darmowego leczenia psa??? Ile miesięcznie kosztowałoby jego leczenie?

Posted

musimy jej pomóc!!! AMIŚKA prosze pomóż tej Pani, niech go zabierze szybko do domu, dowiedz sie jaka diagnoza , jak się leczy?? będziemy zbierać pieniadze i wysyłać do lecznicy!!! Ja deklaruję swoją pomoc finansową!
co za cholerna historia:placz: :placz:

Posted

kto jest ze Szczecina????
napewno jest jakis wet z powołania..musi być choc jeden taki który bedzie leczył psa tej pani za symboliczne kwoty-dogomaniacy dużo wetów znają,może warto by było ściągnąc tu pare osób.
koniecznie trzeba pomóc tej pani i jej psu,ta historia nie może skończyc się żle:shake: :shake:
tak nie wiele potrzeba żeby przywrócic szczęscie i błysk w oku.
Niedługo świeta-niech oni spędzą je razem..pani i jej pies!

Posted

Ta pani jest bardzo podobna do mojej Mamy, która odeszła w tym roku.

Szkoda, ze to Szczecin, bo tam nie mam żadnych znajomosci u lekarzy wet. i mozliwosci załatwienia opinii za darmochę. A konieczna jest dobra diagnoza .

Posted

Qrcze- ja byłam dziś w schronie Amiśka do 12:30 i widziałam tego psiaka na kwarantannie i jeszcze takiego jednego, którego widok w tym miejscu wprawił mnie w osłupienie.
Czy wiadomo już choć w przybliżeniu jaki byłby koszt leczenia tego psiaka? Samo leczenie to nie wszystko, bo jeśli ta kobiecina mieszka 6km od miasta to będzie też jej potrzebny jakiś dojazd do weta i powrót- a to też jakieś koszty są.
Miałam kiedyś weta, który miał prawdziwe serce dla zwierząt i żadnemu pomocy nie odmówił. Gdyby żył, napewno by pomógł...
Teraz to naprawdę sztuka znaleźć weta, który pomoże, ot tak poprostu...

Posted

Pani ze względu na koszty nie ma telefonu:-(
Podała mnie adres ale nie miałam gdzie zapisać nazwiska,adres pamietam.
Ja mam bardzo ograniczony czas/praca,ciężko-chora mama/.
Nie będe mogla ani jutro,ani pojutrze zajechać do schronu.
Nie wiem jakie beda koszta leczenia psa,to nie wygląda tak zle,widzialam ,Pani pokazywala.
Najlepiej byloby zalatwić i oplacac weta.

Ja zawsze wychodzę z schroniska płacząc,ale tym razem wylam .:placz:

Posted

[quote name='Roxana']Qrcze- ja byłam dziś w schronie Amiśka do 12:30 i widziałam tego psiaka na kwarantannie i jeszcze takiego jednego, którego widok w tym miejscu wprawił mnie w osłupienie.
Czy wiadomo już choć w przybliżeniu jaki byłby koszt leczenia tego psiaka? Samo leczenie to nie wszystko, bo jeśli ta kobiecina mieszka 6km od miasta to będzie też jej potrzebny jakiś dojazd do weta i powrót- a to też jakieś koszty są.
Miałam kiedyś weta, który miał prawdziwe serce dla zwierząt i żadnemu pomocy nie odmówił. Gdyby żył, napewno by pomógł...
Teraz to naprawdę sztuka znaleźć weta, który pomoże, ot tak poprostu...[/quote]


Pani mieszka w centrum,przy placu Zwycięstwa!!!
Roxana masz Pw

Posted

na odległośc nie bardzo można coś zdziałac(poza przelewem pieniędzy)przydałoby sie zbadac sytuacje na miejscu...
czy ta paniu bedzie miała na wyżywienie psa?
zeby sie nie okazało ze sama nie dojada,bo wydaje wszystko na jedzenie dla psa,że w swieta siedzi przy pustym stole...
czy ona ma jakąś rodzine??
czy ktos jej moze pomóc fizycznie??
tzn kupic karme np.w hurtowni za polowe ceny sklepowej...
kurde dlaczego Warszawa jest tak daleko....:razz:

Posted

Niesamowita historia, jak brak funduszy może rozdzielić dwie kochające i potrzebujące siebie na wzajem istoty . Trzeba pomóc piesek musi wrócić do swojej pani nie ma innej opcji !!!!

Posted

Amiska bardzo zajeta, ale Roxana moze Ty dalabys rade upolowac te pania?? Juz pare osob zadeklarowalo pomoc finansowa. Gdyby udalo Ci sie ta pania znalezc i umowic z nia, ja mysle ze trzeba by poswiecic moze troche czasu, ale jesli beda wplaty, moglabys z tymi pieniedzmi pojechac z pania i z psem do weta raz i drugi, z tym nie trzeba jezdzic do weta tak jak ja jezdze- prawie codzien. Wystarczy raz na tydzien. Gdybys zechciala sie tym zajac, moznaby pania namowic na odbior psa i pojechac z nia od razu do weta. Zaplacic, i byc z wetem i pania w kontakcie. Niestety to musi zrobic ktoras z Was, my na odleglosc nic nie zdzialamy...:-(
powiedzcie czy dacie rade?

Posted

Będe w schronisku w sobote, moge poptyac weta co wlasciwie jest temu psu (o ile w ogóle juz wiadomo co mu jest, może trzeba robic jakies spacjale badania ?) i ile to mniej wiecej będzie kosztowało, czy w centrum niedaleko tej pani jest jakaś dobra lecznica? Ja sie nie orietuje :shake: .
W transpocie niestety nie pomoge, przynajmniej na razie poniewaz nie mam prawa jazdy a tata ma noge w gipsie.

Posted

mysle ze nie pomoc w transporcie jest najwazniejsza, tylko ogolne rozeznanie sytuacji i finansowa pomoc dla pani, jesli to wszystko jest prawda. Choc jak dla mnie - moze jestem okropnym niedowiarkiem - oddawanie psa do schronu bo nie ma pieniedzy na jego leczenie, w nadzieji ze tam go wylecza, i znajda dom, jest jakies takie grubymi nicmi szyte. Trzebaby naprawde szczerze z ta pania pogadac, i z kims, np wetem, w schronisku oczywiscie tez.

Posted

Niewiem czy jutro spotkam tą panią ale porozmawiam z wetem, ciekawe czy temu psu w ogole dają jakies leki bo jesli nie to nie wiem jaki sens ma trzymanie go w schronisku na kwarantannie.
Aha, chciałam jeszcze powiedziec że nie jest wcale tak ze psy stare sie u nas usypia. Usypia się tylko takie które sa bardzo chore, nie ma dla nich szasy na wylecznie w schronisku, nikt nie chce ich adoptować i z tego powodu cierpią lub takie ktore wykazują duzą agresję.

Posted

Wczoraj jak zabierałam ze schronu sunię jamnisię na tymczas do siebie, to widziałam tą panią ale już nie miałam jak do niej podejść, podjechała taksówka, jamnisia się trzęsła, moja córka szalała już na całego i trzeba była już jechac. Pani była przy kwarantannie z tym swoim psem, coś mu do jedzonka musiała przyniesć, bo coś tam jadł z koło niej. Ta Pani chyba codziennie jest tam w schronie u tego psiaka, wczoraj była o 15-tej.
Mi tez nie łatwo będzie sie wybrać do tej Pani- od rana do 15-tej a czasem i dłużej w pracy, potem pędem do domu- dzieci, psy i inne obowiazki wzywają. Cały dzien wszędzie w biegu...
Ale może sie jakoś z Amisią umówimy i podołamy z tą Panią skontaktować...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...