Jump to content
Dogomania

Radom-kochany Jurand-wygrał życie, odszedł za TM w swoim domu.


Tigraa

Recommended Posts

[quote name='gallegro']Bez względu na to czy ta adopcja dojdzie do skutku, pocieszającym jest fakt interesowania się ludzi, losem zwykłego, starego i ślepego kundla.
Końcową sentencję dedykuję pani wet, która od jakiegoś czasu jest moim "idolem" :diabloti:.[/quote]
i moim:evil::snipersm:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 377
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Podpisuję się pod tym...... Gallegro, to zbyt piękne żeby było prawdziwe. Ale w jakim wieku są dzieci. Bo on jak nie widzi to warczy, potem już poznaje po zapachu. Może lepiej niech go ew. zabiorą po operacji, jeśli mają problem z dojazdami. Chyba za wczesnie o tym jednak mówić.

Link to comment
Share on other sites

Gallegro dla ślicznej ślepej suni miałyśmy domek b.szybko i nie zdążyłyśmy. Pojechałyśmy ją zabrać z kwarantanny a jej nie było już :-( Do tej pory mam jej zdjęcie i obrożę. Była taka słodka.....To było rok temu . Wierzę, że są tacy ludzie, dla których adopcja takiego pieska jest spełnieniem i dużym wyzwaniem. Wtedy ostatecznie pękło coś we mnie i nie ma od tego odwrotu, nawet nie dotrzymała okresu kwarantanny.. Oby się udało z Jurandem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='red']Gallegro dla ślicznej ślepej suni miałyśmy domek b.szybko i nie zdążyłyśmy. Pojechałyśmy ją zabrać z kwarantanny a jej nie było już :-( Do tej pory mam jej zdjęcie i obrożę. Była taka słodka.....To było rok temu . Wierzę, że są tacy ludzie, dla których adopcja takiego pieska jest spełnieniem i dużym wyzwaniem. Wtedy ostatecznie pękło coś we mnie i nie ma od tego odwrotu, nawet nie dotrzymała okresu kwarantanny.. Oby się udało z Jurandem.[/quote]


Jestem przekonany, że pani wet gromadzi na swoim indywidualnym rachunku punkciki, które "zaowocują" w przyszłości. Przecież tak być nie może, żeby tego typu ludzi ominęła zasłużona "nagroda". Ktoś tam jest nierychliwy, ale sprawiedliwy... Czasem się zastanawiam, co takimi ludźmi powoduje... co ich do tego popycha... jacy są w stosunku do swoich bliskich...czy po zabiciu kolejnego niewinnego stworzenia wracają do domu, siadają z dziećmi przy stole i uczą ich... no właśnie, czego mogą ich nauczyć, bo dobroci i miłości raczej nie :shake:.

Link to comment
Share on other sites

Aniu, zwykle ok. północy miewam takie "głębsze" przemyślenia, więc postaram się wykorzystać bieżącą wenę ;)...

W pewnym sensie rozumiem potrzeby i możliwości schroniska. Wiem, ze warunki są trudne i czasami nieuleczalnie chore i cierpiące psy trzeba poddać eutanazji (niestety :-(), ale... no właśnie... nie potrafiłbym mówić o tym takim tonem, jaki miałem wątpliwą przyjemność usłyszeć z jej ust. To brzmiało tak, jakby ogromną radość sprawiał jej fakt, że za kilka dni stanie się Panią życia i śmierci... tego nigdy nie zrozumiem, a tym bardziej nie zaakceptuję :shake:. Takich zwyrodniałych zachowań nie można tłumaczyć tylko problemami lokalowymi, czy innymi przyziemnymi trudnościami.

Link to comment
Share on other sites

Poniżej przytaczam treść wiadomości jaką otrzymałem dzisiaj od Pani Agnieszki (mam nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko temu :razz:):

"Dzień dobry Panie Tomku. Dziękuję za wyczerpujące informacje. Oto kilka słów o mnie i mojej rodzinie: mam 30 lat i troje dzieci w wieku 13, 7 i 4 lat. Mieszkamy w małym malowniczym miasteczku na lubelszczyźnie w Poniatowej (okolice Opola Lub.). Poniatowa położona jest wśród lasów, są tu też stawy i spory zalew. Mieszkam niestety w bloku i mieszkanie mam niewielkie (zaledwie 33,53m2), ale Jurand będzie czuł się tu dobrze. Spacery ma zapewnione nawet długie, ciepło i miłość także, (od dzieciństwa w moim domu były zwierzaki: świnki morskie, chomiki, kanarki czy zeberki). Mieliśmy też psa, suczkę owczarka niemieckiego. Jest tylko jeden problem, zamierzam przygarnąć też dwa perskie koty i nie wiem jaka będzie reakcja zwierząt na siebie. Mam nadzieję, że się polubią.
Tak jak Pan prosił skontaktuję się z Panem dziś o 18:30. Pozdrawiam
Agnieszka"

Zakładam, że "zeberki" nie mieszkały z Panią Agnieszką we wspomnianym mieszkaniu :razz:. Swoją drogą nie mam pojęcia o jakiego zwierzaka w tym wypadku chodziło.
Z zebranych informacji wynika, że Jurand nie jest agresywny w stosunku do ludzi pod warunkiem, że nie jest zaskoczony nagłym, niespodziewanym dotykiem. Po kilku dniach, bez problemu rozpoznaje zapach znajomych mu osób i wtedy jest już wszystko O.K.
Na początku może być problem z małym dzieckiem... sam nie wiem...
Jeśli chodzi o koty... zakładając, że Jurand poczułby się gospodarzem, mógłby być pewien problem. Ale to już problem kotów ;).
Wiele też zależy od efektu jaki przyniesie planowana operacja. Jest zbyt dużo niewiadomych, żeby z góry wszystko przewidzieć.
Co Cioteczki o tym myślicie?
Moim zdaniem grzechem byłoby nie spróbować. Jeśli decyzja o zabraniu Juranda w niedzielę będzie aktualna, okres poprzedzający operację mógłby być swoistym okresem próbnym. Jurand miałby tam odpowiednie warunki i dopiero wtedy można byłoby coś więcej powiedzieć o jego charakterze.

Link to comment
Share on other sites

Trochę mnie przeraża 33 m2 , trójka dzieci plus rozice plus 2 koty plus jurand. Jak ona to widzi. Nie wiem czy to dobry pomysł, dziecko 4 letnie może być nieco natrętne, a Jurand potrafi postraszyć. Wiem, że to jakaś okazja, ale nie wiem, czy to jest to. Oni pewnie nie przywiozą go na operację. Mam przeczucia niezbyt optymistyczne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']

Zakładam, że "zeberki" nie mieszkały z Panią Agnieszką we wspomnianym mieszkaniu :razz:. Swoją drogą nie mam pojęcia o jakiego zwierzaka w tym wypadku chodziło.[/quote]

:grin::grin: Zeberki to sa takie male ptaszki ;) [IMG]http://www.seart.pl/ptaki/zdjecia/zeberka.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='red']Trochę mnie przeraża 33 m2 , trójka dzieci plus rozice plus 2 koty plus jurand. Jak ona to widzi. Nie wiem czy to dobry pomysł, dziecko 4 letnie może być nieco natrętne, a Jurand potrafi postraszyć. Wiem, że to jakaś okazja, ale nie wiem, czy to jest to. Oni pewnie nie przywiozą go na operację. Mam przeczucia niezbyt optymistyczne.[/quote]


Moje obawy budzi przede wszystkim najmłodsze dziecko. Metraż nie jest tutaj największym problemem - Jurand to nieduży psiak. Przygarnięcie kotów nie jest jeszcze przesądzone i jak mniemam, decyzja o tym może być uzależniona od reakcji Juranda.
Kwestia transportu Juranda na operację (raczej dwie) jest już uzgodniona i nie stanowi żadnego problemu.
Ja również wolałbym, gdyby Jurand mieszkał w domku z ogrodem, ale... w takim domku mógłby nie otrzymać tyle miłości co w innym.

Dla przykładu przytoczę fakt niedawnej adopcji niewidomego psiaka Lampo, który jest zdecydowanie większy od Juranda. W średniej wielkości mieszkaniu był już 5-cio letni pies, do tego świeżo przygarnięty szczeniak, chomiki i jeszcze jakieś inne futerkowce. W domu mieszkają jeszcze trzy dorosłe osoby. Jadąc z Lampo do Katowic byłem pełen obaw. Okazało się, że psiak nie potrafił wejść po schodach na piętro. Kiedy jednak zorientowałem się z jakimi ludzmi mam do czynienia, zrozumiałem, że to jest ten jedyny, wymarzony domek.
Po krótkim czasie Lampo, który nigdy nie zaznał ciepła i miłości, stał się rasowym kanapowcem, pieszczochem, pięknie chodzi po schodach i uwielbia swoją nową rodzinę. Z Pimpkiem póki co tolerują się :razz:.
Jestem w stałym kontakcie z nową Pańcią Lampusia i niedługo pojedzie po niego specjalny samochód w celu przywiezienia na operację drugiego oka.

Wracając do potencjalnej adopcji Juranda, nie chciałbym brać na siebie całej odpowiedzialności, ale z drugiej strony jestem za tym, żeby dać szansę domkowi na zapoznanie się z psiakiem i vice versa.
Bezwzględnie konieczna byłaby umowa adopcyjna, która w szczegółach regulowałaby wszystkie wątpliwe sytuacje w taki sposób, żeby psiak na tym nie ucierpiał.

Ale, ale... widzę, że zaczynamy dzielić skórę na niedzwiedziu :razz:.
Póznym wieczorem napiszę o szczegółach odnośnie planowanej operacji i ustaleniach po rozmowie z Panią Agnieszką.

Link to comment
Share on other sites

Termin operacji został wyznaczony na 11 stycznia na godz. 9:30.
Przepisane leki, niezbędne do przygotowania psiaka do operacji, zostały juz skompletowane. Począwszy od 04. 01 będą mu sukcesywnie podawane.
Pani Agnieszka zadzwoniła do mnie zgodnie z umową i potwierdziła swój niedzielny przyjazd do Warszawy. Na miejscu w lecznicy ma podjąć decyzję, czy zabierze Juranda "od ręki" czy po zakończeniu procesu leczenia (operacja i kontrola po zabiegu). Wydaje się być mocno zaangażowana i sam nie wiem, jak to rozegrać. Wiem, że są pewne wątpliwości, ale... nie potrafiłbym jej powiedzieć, że poczekamy na lepszą "ofertę" :shake:.

Operacja obu oczu odbędzie się w ramach jednego zabiegu, którego koszt wyniesie 250-300pln. Jest to symboliczna kwota, dlatego jeszcze raz chciałbym serdecznie podziękować dr. Garncarzowi za ten piękny gest, płynący z głębi serca.
Przed konsultacją siedziałem chwilę w poczekalni i zamieniłem kilka zdań z pewną sympatyczną rodziną. Kiedy usłyszeli, ze reprezentuję wolontariuszy, ratujących na co dzień bezdomne psiaki, upoważnili mnie do przekazania Wam serdecznych podziękowań, co niniejszym czynię.

A tutaj kilka fotek ze spaceru:

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img158.imageshack.us/img158/1579/rimg0108km8.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][URL=http://imageshack.us][IMG]http://img294.imageshack.us/img294/3710/rimg0109ak7.jpg[/IMG][/URL][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img177.imageshack.us/img177/3261/rimg0110bh0.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img127.imageshack.us/img127/9924/rimg0111sa4.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Gallegro, przepraszam, że dopiero piszemy (jestem z Dorką) i piszemy wspólnie. Zajęły nas sprawy z wolontariuszami i inne tym razem kocie, także dopiero teraz zaglądamy na wątek. Ty nam nie dziękuj, bo w sumie to najbardziej jesteś zaangażowany w sprawie Juranda. Wszystko co się z nim teraz dzieje zawdzięczamy Tobie. Wielkie dzięki....... Co do domku u p.Agnieszki, to naprawdę nie najważniejszy jest ten metraż, ale dziecko. Dobrze, że p.Agnieszka przyjedzie do Warszawy i zobaczy Juranda, może jej decyzja rozwiąże nasze wątpliwości. Jurand wygląda bardzo ładnie, odżył, ma ładną sierść i nie widać nadal jego problemów z chodzeniem ;) .....To miał być chyba dodatkowy argument do uśpienia Juranda. Fajnie, że będzie miał od razu obydwa oczka operowane. Oby tylko te siatkówki okazały się w porządku. Pieniążki na pewno uda się zebrać, w końcu to nie jest jakaś wielka kwota. Dzięki za wszystkie wieści, ciekawe jaką decyzję podejmie p.Agnieszka, czy zechce go zabrać jeszcze przed operacją.

Link to comment
Share on other sites

Zasygnalizowałem Pani Agnieszce problem bezpieczeństwa najmłodszego dziecka. Zaproponowałem, żeby w razie czego zakładali Jurandowi mały materiałowy kaganiec. Gdyby operacja sie powiodła (daj Boże), problem byłby mniejszy. Potencjalna agresja Juranda, może wynikać z faktu, że nie widzi "przeciwnika" i reaguje "na zapas". Myślę, że w niedzielę ok. południa wszystko będzie jasne. Pani Agnieszka pytała mnie co będzie dla psiaka lepsze - zabrać go teraz, czy po operacji, ale nie potrafiłem jednoznacznie odpowiedzieć. Widzę, że serce mówi Jej weź Juranda już teraz, a rozsądek... poczekaj. Najlepiej niech sama zdecyduje, a my możemy tylko podpowiedzieć jak z Jurandem postępować szczególnie na początku.

Jeśli chodzi o poruszanie się Juranda, to sprawia wrażenie psa super sprawnego. Jest energiczny, zadowolony i bardzo chętnie spaceruje. Kiedy idzie na smyczy, trudno się zorientować, że nie widzi. Aż mnie korci, żeby zamieścić kolejną dedykacje, ale... nie chcę być nudny... i tak wszyscy wiemy o co chodzi :razz:.

Sierść ma w niezłym stanie, ale kąpiel przydałaby mu się z całą pewnością.

Link to comment
Share on other sites

Boję się, czy p.Agnieszka poradzi sobie z podawaniem mu leków, ale decyzja należy do niej. Podobnie po operacji, możę będzie trzeba jakieś antybiotyki albo kontrole, kurcze, tu byłby na miejscu, zawsze gdyby się coś działo lekarz blisko. Może jestem w błędzie, niech podejmie sama decyzję. A panu Garnarzowi, podziękujemy bardzo bardzo gorąco już po operacji, dobrze wiemy co robi dla tego psiaka (innych również). Zaimponował mi tym, że sam adoptował starego ślepego psa, to się nazywa prawdziwy lekarz.

Link to comment
Share on other sites

Pani Agnieszka odwiedziła wczoraj Juranda. Psiak okazał sie nieco mniejszy, niż sie jej wydawało z podesłanych fotek. Z uwagi na warunki lokalowe to nawet lepiej ;). Pani poszła z Jurandem na spacerek, ale widać było, że jest nieufny w stosunku do "obcej" osoby. Sprawiał wrażenie nieco wystraszonego. Myślę, że to normalne... osoby, które zdążył już poznać, obdarzył zaufaniem i nie ma żadnego problemu.
Ostatecznie zostało ustalone, że Jurand pojedzie do domu kilka dni po operacji, ze względu na niezbędną kontrolę (ok. 20 stycznia).
Myślę, że to rozsądny wybór... psiak jest aktualnie w dobrych rękach, jest gwarancja, że będzie odpowiednio przygotowany do operacji (precyzyjne podawanie leków) i uniknie się dodatkowego stresu związanego z podróżą.
Teraz pozostaje mieć nadzieję, że Jurand odzyska wzrok...
Trzymam mocno kciuki !!!

Link to comment
Share on other sites

Na AFN wpłynęła kwota 20 zł. Dziękujemy osobie, która wpłaciła te pieniążki. Planujemy jeszcze aukcję, ale nie wiemy jaki będzie odzew. Pomóżmy Jurandowi, ta operacja i tak jest za bardzo symboliczne pieniądze. Można wpłacać na AFN z dopiskiem - ślepy Jurand. Jurand dostaje już leki przed operacją. Oby odzyskał wzrok...:shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...