dwbem
Members-
Posts
3583 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
1
Everything posted by dwbem
-
Miałam sukę, która jak miała pusty żołądek to też wymiotowała pianą i żółcią. Okazało się, że po prostu produkowała za dużo kwasów żołądkowych i jak był pusty to kwas się ulewał. Też musiałam pilnować, żeby zawsze coś w tym żołądku miała. Poza tym dawałam jej mleko, które neutralizowało te kwasy i po jakimś czasie sprawa się unormowała.
-
Tak robiła Emi dlatego ja lądowałam na krawędzi bo mam wąski tapczan.
-
Ja miałam cztery rottki w mieszkaniu, nigdy nie załatwiały się w domu ale miały wielokilometrowe spacery mimo, że oboje z mężem pracowaliśmy, były karmione mięsem z dodatkami, miały stały kontakt z czlowiekiem i mimo, że szkolone policyjnie na obronne btły łagodne, bezpieczne, nigdy nie \zrobiły nikomu krzywdy, nawet z wlasnekj inicjatywy broniły słabsze psy przed silniejszymi. Jak ona przez 10 lat tkwi w kojcu bez kontaktu z czlowiekiem, pieszczoty to się nudzi, może mieć nawet depresję. I tu nie pomogą leki tylko ty.
-
Moja nieżyjąca Emi mimo, że była stosunkowo mała to potrafila tak się rozpychać, że często budziłam się wisząc nad podłogą, cud że nie lądowalam na podłodze. Teraz ta nowa Kama przychodzi na łóżko tylko na dobranockę czyli muszę przez chwilę popieścić i schodzi do swojej budki.
-
Maleńki szkielecik obciągnięty skórą.. I oczy pełne bezbrzeżnego smutku. Co pisać więcej?:( Jeśli możesz - zajrzyj, pomóż, napisz dobre słowo. Wszystko będzie wielkim darem. SUNIA JEST BARDZO CHORA, jest dla niej szansa, ogromne kciuki potrzebne!
dwbem replied to agat21's topic in Psy do adopcji / znalezione
Moja pierwsza ONka uwielbiała kiszone ogórki i kapustę, jadła też wiśnie i porzeczki, wszyscy się dziwili jej zamiłowaniem do kwaśnych rzeczy. -
Maleńka Tosia (obecnie Gaja) już w swoim domku:-)
dwbem replied to Ewa Marta's topic in Już w nowym domu
Uśmiech jest rozbrajający. Moja Kama też się tak uśmiecha i czruje, żeby ja dopieszczać. -
Ja też unikam lekarzy jak tylko się da. Po stracie swojego weta bo zmarł muszę korzystać z innych i też nie zawsze się zgadzam z ich opiniami. Poszłam z podziębionym pinczerem średnim bo bardzo kaslał i tu mu pomogli, dali dobry antybiotyk i pies nie kaszle. Ale przy okazji pani doktor nie podobała się jego skóra, stwierdziła niedoczynność tarczycy i dała hormon. I tego już psu nie dałam bo ta rasa ma tak, że ma niedoczynność ale tym psom to nie przeszkadza, są zdrowe, nic się zlego nie dzieje więc nie mam zamiaru truć psa bo prawdopodobnie musiałabym dawać mu ten hormon do końca życia. A skoro przeżył 14,5 roku zdrowy, skórę też ma normalną to niech sobie spokojnie pożyje.
-
Były wspaniałe. Zmieniliśmy rasę jak zaczęto je degenerować fizycznie i psychicznie, normalne były te bez rodowodu.
-
Śliczna, ja też swoje pierwsze wlasne psy miałam owczarki.
-
Co za durni ludzie, serca nie mają i rozumu też. Szkoda suni, co to za życie w oborze, to nie krowa. I co to za baba, kretynka, po co zabrala sunię skoro oddala ją innym ludziom.
-
Przelew zrobiony.
-
Kama trochę się przesreaszyła i schowała się pod regałem przy moich nogach ale na kroptko. Ona niestety wupluwała te kapsułki bez względu gdzie je ukryłam więc na nią lek nie podziałał. Ale przynajmniej Maks po raz pierwszy nie wpadł w panikę i nie urządził mi histerii tylko spokojnie leżał na kanapie. Żałuję, że wcześniej nie miałam tego leku choć Sylwestra można przewidzieć i podawać lek parę dni wcześniej, gorzej jest z burzami a tych Maks chyba jeszcze bardziej się boi.
-
Moje wcześniejsze psy czyli ONki i rottki szkolone na obronne nie bały się wszelkich hałasów i strzałów, pinczerka Emi również bo pierwszego Sylwestra przeżyła jak miala 5 cy i nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Natomiast adoptowany przeze mnie w wieku 5 lat pinczer Maks wpadał w panikę przy każdym strzale, huku czy burzy. Przeżywałam prawdziwy horror, demolkę całego mieszkania, strach, że w końcu zabije go zawał. W tym roku przeczytałam o leku uspokajającym i spróbowałam. Podawałam mu go od 27 grudnia,mając niewielka nadzieję, że pomoże. Nadszedł Sylwester i przeżyłam szok - Maks całą strzelaninę przeleżał spokojnie na kanapie, oczywiście przy pozasłanianych oknach ale bez paniki i histerii. A na ostatnie siku wyszłam z psami po godzinie pierwszej jak już ucichło wię pierwszy raz po 10 latach horroru przeżyłam Sylwestra w spokoju.