Jump to content
Dogomania

Kot Wampirek prosi o pomoc


joanka40

Recommended Posts

Dnia 13.01.2017 o 07:45, terra napisał:

Jak się układają stosunki międzykocie? Nadal wojna Krecika z Wampirkiem?

Jak się czuje Misia?

 

Terra, Wamp i Kret rzeczywiście nie za bardzo się lubią, choć Wampowi nadal jest trudno to zaakceptować i ciągle 

ponawia próby skumplowania się z potworem.

Kret napada go od czasu do czasu i wyrywa mu futro na żywca, ale większych zranień nie odnotowałam.

Za zamówioną szczepionkę dla Wampa zapłaciłam już we czwartek, bo byłam w lecznicy.

A zaszczepię go w okolicach wtorku.

Koszt pierwszego szczepienia to 50 zł, a chyba ma być jeszcze drugi zastrzyk w odstępie jednego dnia.

Wamp jest bardzo czystym kotkiem, choć nadal nie korzysta z kuwety, tylko sika na podkłady w transporterku i w misce.

Kupę też zaczął robić do transporterka, więc nie mam żadnych niespodzianek.

Link to comment
Share on other sites

Terra, dziękuję, że pytasz o Misię.

Niestety nie udało nam się i już w okolicach piątku, czyli koło 6 stycznia widziałam, że walka przegrana, że czas się poddać.

Jednak nie potrafiłam podjąć decyzji czy to już czas jechać do lecznicy.

Bogdan był w lecznicy we wtorek i doktor powiedział, że to już nie ma sensu, że mamy przyjechać Misię uśpić.

We środę podałam jej jeszcze Depo medrol w zastrzyku i jeszcze miałam nadzieję na kilka dni.

Niestety steryd nie zadziałał, nic nie działało. Dawałam jej jeszcze ten olejek konopny w dużych dawkach i też nic.

Misia jedynie piła wodę, próbowałam ją karmić ze strzykawki, ale zjadała 1, może 2 ml.

We czwartek obudziła się po 17 i przyszła napić się wody. 

Nie planowałam absolutnie we czwartek jechać do lecznicy, myślałam, że ten steryd jakoś zadziała i damy radę

dotrwać do poniedziałku.

Niestety Misia dostała krwotoku nad miską z wodą, zaczęła popiskiwać. Zawołałam Bogdana i podjęliśmy decyzję, że

nie ma sensu dłużej czekać.

Bogdan musiał wyjść z domu, a ja zapakowałam Misię do transporterka i poszłam na autobus.

Pani Doktor powiedziała, że Misi została może 1 dzień, 2 dni, góra do tygodnia życia.

Że możemy jej przedłużyć życie kroplówkami, ale, że i tak nie zacznie jeść, bo rak zjadł lewą stronę czaszki.

I, że nigdy tak do końca nie będziemy wiedzieć, czy udało się lekami uśmierzyć ból.

Przypomniałam sobie te przeciągłe piski w domu, popatrzyłam na wychudzone ciałko, zakrwawiony pyszczek,

zapadnięte oczko i podjęłam decyzję o uśpieniu mojej Misiuni.

Od momentu wstępnej diagnozy do 12 stycznia nie upłynęły nawet 4 miesiące.

Publikacje w internecie podają, że czas życia kota od momentu postawienia diagnozy wynosi od 3 do 4 miesięcy

i w przypadku Misi dokładnie tak było. Nie udało mi się oszukać czasu.

Misia była moim kotkiem przez 8,5 roku, jak się do nas wprowadziła, miała już małe, więc mogła mieć

koło 10 lat, może więcej, nie wiem...

Liczyłam na to, że będę się mogła nią cieszyć przez następnych kilka lat.

Ale nagle pojawił się nieproszony rak i stało się, jak się stało.

Kret to syn Misi i czasami jak się ustawi w odpowiedni sposób, to widzę Misię.

Chociaż tyle.

 

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, AlfaLS napisał:

Joanko - współczuję...

Misiu - odpoczywaj bez bólu, chociaż tyle dobrego z odejścia za TM że wreszcie nie boli...

AlfaLS, dziękuję za słowa pocieszenia.

To jedyna pociecha, że Misia nie jest już udręczona bólem, niemożnością jedzenia.

To był najmądrzejszy kot jakiego do tej pory poznałam.

Dzika kotka, wspaniała, zaradna i zupełnie niekłopotliwa. 

Mimo, że do końca zachowała spory dystans do domowników, to jednak nigdy nie przejawiła żadnych oznak 

agresji i do człowieka przychodziła na własnych warunkach.

O pozostałych kotach często myślę jak o dzieciakach. O niej zawsze myślałam w kategoriach dorosłej jednostki.

Będzie mi jej bardzo brakowało.

 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Mysza2 napisał:

Joasiu, trzymaj się jakoś:(

Niestety to paskudne choróbsko zawsze w końcu wygrywa:(

 

Dziękuję Elu za słowa otuchy.

Rzeczywiście to paskudne choróbsko bardzo trudno pokonać.

Gdyby Misia miała pierwsze zmiany na ruchomej części, na żuchwie, to wtedy można zmianę wycinać.

U Misi zmiana była u góry, na nieruchomej części szczęki.

Jednak nawet przy ingerencji chirurgicznej wznowa tego raka następuje bardzo szybko.

Nie ukrywam, że duże nadzieje pokładałam w tym olejku konopnym, bo ten olej ma

wiele dobrych opinii, ale w przypadku Misi nie zadziałał. Mógł zadziałać, albo nie - tak jest zresztą w opisie.

Że może pomóc ale nie musi.

Koleżanka mi mówiła, że ten olej zmniejsza ból, więc pod koniec Misia dostawała olej w najwyższych dawkach.

Ale i tak nie wiemy, czy bolało, czy nie.

Ludziom pomaga w dolegliwościach bólowych, więc mam nadzieję, że Misia też lepiej się po nim czuła.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, AgusiaP napisał:

Joasiu tak bardzo mi przykro.

Nie wiem co moge jeszcze napisac, bo żadne słowa tu nie pomogą...

Sciskam Cie mocno, trzymajcie sie kochani.

Dziękuję Agnieszko za pocieszenie.

Niestety nie udało mi się Misi pomóc, nic nie pomogło.

Nawet żyła tylko tyle, co napisano w mądrych publikacjach.

Nic dłużej.

Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, terra napisał:

Tak bardzo mi przykro z powodu odejścia Misi :(

Trzymaj się Joanko.

Terra, miałam wrażenie, że Misia jest zdziwiona, że mimo leków jej się nie poprawia.

Patrzyła na mnie tym zdrowym okiem, a ja widziałam to ogromne zdziwienie, że jak to może być,

że jest coraz gorzej, przecież zawsze po leczeniu Misia zdrowiała.

Pani Doktor mi powiedziała, że dawniej mieli w lecznicy jeden przypadek raka na pół roku,

a naprawdę  w tej lecznicy ruch jest ogromny.

A teraz mają przypadki zwierząt z rakiem ciągle.

Podejrzenia oczywiście padają na brudne powietrze, przetworzoną żywność, nafaszerowaną chemią.

Taka nasza rzeczywistość.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo współczuję ale niestety na tego przeklętego raka prawie nigdy nie ma rady. Ja mam kilkadziesiąt lat psy i tylko dwie suki odeszły bez raka. Resztę niestety zabijał mi rak i to często bardzo młode bo 3,5 roku czy niecałe 5 to bardzo wcześnie. Inne odchodziły w wieku od 8 do ponad 11. Ale dla mnie zawsze za wcześnie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

31 minut temu, dwbem napisał:

Bardzo współczuję ale niestety na tego przeklętego raka prawie nigdy nie ma rady. Ja mam kilkadziesiąt lat psy i tylko dwie suki odeszły bez raka. Resztę niestety zabijał mi rak i to często bardzo młode bo 3,5 roku czy niecałe 5 to bardzo wcześnie. Inne odchodziły w wieku od 8 do ponad 11. Ale dla mnie zawsze za wcześnie.

Tak, to jest straszne, że ten rak jest taki bezwzględny.

I to prawda, że zwierzaki obarczone tą chorobą, są zdecydowanie zbyt młode by umierać. 

Rzeczywiście, jak zwierzak ma 3,5 roku lub 5 lat, to mnóstwo życia przed nim, a tu takie choróbsko zabiera psa lub kota na progu życia.

W tych artykułach, które czytałam w internecie pisze, że nawet chemia i radioterapia wydłużają życie jedynie o kilka miesięcy.

Ale takie leczenie zwierząt w Polsce jest chyba dopiero w trakcie rozwoju.

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Martika&Aischa napisał:

Asieńko kochana ogromnie mi przykro :((( Misieńko  biegaj szczęśliwa i wolna od bólu za TM :((( [*]

Marticzko, mam nadzieję, że tak właśnie jest, jak napisałaś, że biega sobie szczęśliwa i, że nic ją nie boli.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ja w to wierzę, że one, te pożegnane zwierzaczki tam nas czekają. Oczyma wyobraźni widzę, jak biegną do mnie z rozwianym włosem a kotki majestatycznie kroczą z podniesionymi ogonkami.

W przeciwnym razie byłoby niemożliwym pogodzić się z ich odejściem.

Joanko a jak Wampuś i reszta stadka się miewa?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, terra napisał:

Ja w to wierzę, że one, te pożegnane zwierzaczki tam nas czekają. Oczyma wyobraźni widzę, jak biegną do mnie z rozwianym włosem a kotki majestatycznie kroczą z podniesionymi ogonkami.

W przeciwnym razie byłoby niemożliwym pogodzić się z ich odejściem.

Joanko a jak Wampuś i reszta stadka się miewa?

Terra, ja też mam taką nadzieję. 

Znalazłam nawet w internecie książkę, ale jeszcze jej nie czytałam.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/115739/dusza-zwierzat

I kiedyś znalazłam jeszcze taki artykuł:

http://forumezo.pl/czy-zwierze-ma-dusze-t39732.html

I na Kociniec.xaa.pl też jest ten sam artykuł co powyżej, ale nie mogę otworzyć tej strony.

 

Jeśli zaś chodzi o Wampusia to miewa się dobrze.

Wybieram się z nim na tę szczepionkę jutro albo w piątek.

Wamp jest bardzo grzeczny, aktualnie zachowuje się najlepiej z całej ekipy.

Jest u mnie od 13 czerwca i mogę teraz stwierdzić, że ładnie doszedł do siebie i zregenerował się

i fizycznie, i psychicznie.

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, terra napisał:

To dobrze, że Wampuś nie ma już kłopotów zdrowotnych i stał się mniej kłopotliwy.

Mizianka dla dzielnego kocurka.

 

Nie znałam tej książki. Szukałam w necie i niestety nie jest dostępna jak na razie.

Terra, rzeczywiście z tą książką jest problem.

Zajrzałam do katalogu w Bibliotece Śląskiej, jak i do katalogu w Dąbrowie i rzeczywiście nie ma możliwości jej wypożyczenia,

co więcej nie ma jej nawet w czytelniach.

Znalazłam tę książkę na Allegro, najtańsza jest za 15 zł.

I jeszcze na Allegro wyskakuje jakaś druga pozycja z Muzy, pt: "Dusze zwierząt" Saundersa.

http://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=dusza+zwierząt&search_scope=culture.entertainment&bmatch=base-relevance-floki-5-uni-1-3-1025

Ja ostatnio staram się korzystać z biblioteki, bo mam już za dużo książek i mam problem z ich upychaniem po kątach.

Ta druga książka "Dusze zwierząt" jest o /wklejam/:

"Książka przedstawia rozmaite sposoby postrzegania przez ludzi świata zwierząt, uwzględniając wiele tradycji zarówno starożytnych kultów zwierząt i związanych z nimi mitów, jak i żywych do dzisiaj wierzeń różnych społeczności plemiennych i koczowniczych. "

Opinie czytelników, na temat tych książek są różne, od zachwytu, po oceny krytyczne.

Najlepiej byłoby wypożyczyć i sprawdzić.

 

 

Z Wampem dziś nie pojechałam, ale przyznaję się, że to z czystego lenistwa.

Wytłumaczyłam sobie, że nawet nie powinnam jechać do lecznicy, bo przecież Wamp, powinien dostać dwie szczepionki, w odstępie

jednego dnia, a jak bym pojechała dziś, to druga dawka byłaby dopiero w poniedziałąek, albo nawet we wtorek, bo ta druga dawka jeszcze

nie przyszła - zamówiona była jedna i już za nią zapłaciłam.

Tak więc, do lecznicy muszę pojechać najlepiej w poniedziałek, albo we wtorek, bo wtedy będzie to "pojutrze" na podanie kolejnej dawki, 

a tak to by było popo albo nawet popopojutrze.

To jest tzw. tłumaczenie lenia, ale jakiś tam sens jest niby zawarty :)

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Byłam dziś z Wampem w lecznicy.

No więc plan jest taki.

Wamp dostanie drugą szczepionkę we wtorek - 31.01, a zabieg na przepuklinie będzie miał tydzień później - 6 lub 7 lutego.

Zamówiłam też preparat na pchły, bo mamy jakąś inwazję, a pryskanie Fyprystem jakoś nie działa.

Z tym Fyprystem to jest tak, że trzeba dużo psiknięć - około 20 na kota.

Cieszę się jak mi się uda ich psiknąć z 16 razy, ale najczęściej mi uciekają i mimo częstego psikania pchły nie chcą

się wynieść z psa i z kotów. Teraz zamówiłam preparat do zaaplikowania na kark, to będzie chyba Controline dla kotów

i coś tam dla psa :)

Powinno podziałać, a jak nie, to kupię im jakieś obróżki.

Wamp zachowywał się w lecznicy wzorowo :)

Tak więc operacja na przepuklinie będzie za około 10 dni.

 

Link to comment
Share on other sites

Wyraźnie uspokoiło się kocisko, czuje się bezpieczny, to i wszystko powoli wraca do normy.

Tak bardzo się cieszę. Jeszcze ta przepuklina i będzie koteczek jak nowy.

Trzymam kciuki.

Dzięki Tobie joanko nabyłam książkę 'dusza zwierząt'. Jak wpisałam wcześniej w wyszukiwarkę allegro, to nie było, a po Twoim linku doszłam i kupiłam :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Terra, właśnie mam wrażenie, że Allegro ma teraz słabsze wyszukiwanie i ja też często mam problem

ze znalezieniem tego czego szukam.

Jestem bardzo ciekawa, czy ta książka będzie Ci się podobała. Ja też się przymierzam do jej kupna.

Wamp na początku mnie przerażał z tym dziwnym załatwianiem się, nadpobudliwością i sądziłam, że tak

już mu zostanie. 

Jest jednak pewnie tak jak Ty napisałaś, że "wraca do normy", a te jego dziwactwa były wynikiem choroby, stresu,

a załatwiał się na bank na gazety u poprzedniego opiekuna.

Teraz jak mi zabraknie podkładów, to też daję mu gazetkę i on się na nią załatwia.

Tak więc, przed nami zabieg na przepuklinie i kot będzie tak, jak piszesz, "jak nowy".

I zapamiętałam nazwę tej szczepionki dla Wampa - to Zylexis.

Wklejam link:

https://imeds.pl/zylexis-liofilizat-i-rozpuszczalnik-do-sporzadzania-zawiesiny-do-wstrzykiwan-230-ifn-ml

Życzę udanego weekendu :)

Link to comment
Share on other sites

Warto zapamiętać tą szczepionkę, bo czytam ,ze nie tylko dla kotów ale i dla psów jest. A przecież nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać.

Oby Wampusia uodporniła porządnie.

Od wielu lat podaję moim zwierzakom krople na kark przeciw kleszczom i pchłom i nie mam z dzikimi lokatorami problemów. Najczęściej używam Fiprex. Czasem inne, ale rzadko.

Obroży nie używam, bo się boję, że przy zabawie mogą zliazać prep. z niej.

Jak przeczytam książkę ,dam znać.

Wzajemnie miłego weekendu :)

Link to comment
Share on other sites

Joanko podpytaj swojego weta o krople na kark dobre dla kotów i psa. Ja takie kupuję bo moi weci mnie tak kiedyś namówili. Niestety nie pamiętam co to za krople :-(. A piszę o tym dlatego, że kupuję opakowanie dla dużego psa, weci mi je rozdzielają do strzykawek na moje aktualne zwierzaki / teraz było na psa i 4 koty/ i tym sposobem płacę np. 28 zł. za krople dla wszystkich zwierzaków. A jakbym kupowała tak oddzielnie na koty i psa to zapłaciłabym majątek.  

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Terra, to czekam na recenzję książki :)

Z tymi pchłami to jakaś katastrofa - pierwszy raz tak się namnożyły, masakra jakaś.

Ale w poniedziałek będę mieć już ten preparat na kark - chyba Controline to się nazywa.

A dla psa mam mieć coś innego, ale nie pamiętam nazwy.

I w poniedziałek zapsikam jeszcze tym swoim Fyprystem tapicerkę.

Jak to nie zadziała, to kupię ten Fiprex, o którym piszesz.

Co do obróżek, to rzeczywiście , jak Misia zachorowała na tego raka płaskonabłonkowego, to

wyczytałam w internecie, że jedną z przyczyn tej choroby mogą być obróżki przeciw pchelne.

Zresztą wkleję tu jeden z tych artykułów.

Ja u Misi i Krecika tylko raz stosowałam obróżki - jednak Misia kiedyś wróciła do domu na trzech łapakach - jedna

łapka uwięzła jej za obróżką i od tej pory zrezygnowałam z obróżek, bo bałam się, że mogłaby się o coś zaczepić, zawisnąć gdzieś.

Mam nadzieję, że pozbędę się w końcu tych pcheł, bo zaczyna mnie to już przerażać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...