Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Szelki w wypadku tego psa były świetnym ruchem, bo wbrew pozorom da się go bardziej ogarnąć, łatwiej jest go złapać i nie dusi się ani nie wiesza na obroży.

Tak, najważniejsze jest, że gdy pies szmaci swoją właścicielkę na smyczy jest to, żeby mu było wygodnie i żeby się nie dusił :P . Jeszcze mam tylko pytanie w temacie BJ - ile on wtedy, w tym wrześniu, będzie miał (miesięcy/lat/)? Wiesz co ja się chyba niepotrzebnie o tego psa spytałam i wtrąciłam w ogóle w tę dyskusję, więcej już nie będę pytać.

Link to comment
Share on other sites

A czemu Morusa nie zabrałaś, mieliby coś przeciwko?
Z tego co piszesz, wypad świetny, chociaż ja bym się chyba posrała ze strachu w nocy w lesie :lol Jeszcze lubię sobie wkręcić jakieś chore rzeczy i potem biegiem do domu :D
Fotki cudne, daj więcej!

  

Uff myślałam że to tylko ja tak mam :p

Jak miło że nie tylko ja tak robię :p


A królewnie super się powodzi :)
Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Tak, najważniejsze jest, że gdy pies szmaci swoją właścicielkę na smyczy jest to, żeby mu było wygodnie i żeby się nie dusił :P . Jeszcze mam tylko pytanie w temacie BJ - ile on wtedy, w tym wrześniu, będzie miał (miesięcy/lat/)? Wiesz co ja się chyba niepotrzebnie o tego psa spytałam i wtrąciłam w ogóle w tę dyskusję, więcej już nie będę pytać.

Argument pt "jest łatwiej go utrzymać i złapać" jest przez Ciebie nie do przyjęcia? Skoro młodej opiekunce jest lepiej psa prowadzić na szelkach to o czym tu rozmawiamy? Przecież na siłę psa nie wepchnęłam w szelki, a obroży nie wyrzuciła. Obrożę na spacerach też ma, w razie potrzeby. Niemniej jednak na szelkach ona tak nie fruwa za psem - może to dla Ciebie śmieszne, ale tak, łatwiej jest jej ogarnąc psa w szelkach, łatwiej jest jej zareagowac i manewrować psem. Nie wiem na czym to polega, ale tak właśnie jest. Co ciekawe, na szelkach pies powoli ogarnia, że na drugim końcu smyczy nie ma worka kartofli, ale pańcią, która w dodatku jest fabryką smakołyków, więc np. na ostatnim spacerze miał odcineczek, na którym nie ciągnął panią. Na inne psy też przestaje reagować, przestaje się też jarać na jakikolwiek ruch, tzn. one go nie rozpraszają, gdy pańcia go zawoła i da mu coś do roboty w tym czasie, gdy mijamy latającą reklamówkę, rowerzystę, psa czy kota. A to ogromny sukces, jak na tego psa. Może moje metody są dla Ciebie z tyłka wyjęte, ale nie uważam by były złe skoro działają. Wychodze z założenia, że metody dobre to takie, które dają widoczne efekty. Może się mylę, tego nie wiem - i tak sama ocenisz.

 

Akurat wejdzie w fajny wiek do rozpoczęcia treningów, 11msc. Psy zaprzęgowe zaczynają treningi ok. od 9msc życia, w zależności od osobnika, natomiast młody szybko dorasta i myślę, że będzie gotowy - oczywiście skonsultowane to będzie z wetem. I nie chodzi o to, by go zajechać, ale pierwsze treningi polegają na wprowadzenie w klimat, najpierw delikatne biegi, uczenie komend, dopiero za jakiś miesiąc, dwa spróbujemy z rowerem. Spokojnie, psu krzywdy nie wyrządzimy, owszem własnego zaprzęgowca nie miałam, ale akurat w temacie siedzę od paru lat, przez ostatnie 2lata miałam przerwę, ale na nowo się w to wgłębiam i odświeżam kontakty z maszerami. Zwłaszcza po nagłej śmierci Belli na nowo włączyła mi się potrzeba odświeżenia kontaktów zaprzęgowych.

Mam wrażenie, że faktycznie będzie lepiej jak przestaniesz coś pisać, ja cenię wszelkie uwagi, natomiast mam wrażenie, że przyszłaś tu by tylko udowodnić, że nie wiem nic. W wielu sprawach nie mam zielonego pojęcia, natomiast zarzucanie mi skrajnej niewiedzy i błędów dot. opieki nad psem, którego widzę na oczy, znam jego i sytuację jego rodziny oraz widzę słuszność mojego postępowania (są efekty tej pracy) od osoby, która jedynie czyta to, co piszę (a nie pisze wszystkiego, bo po co) jest totalnie dla mnie śmieszne ;). Nie, nie zjadłam rozumów. Tak, uczę się psów. Tak, często popełniam błędy. Tak, być może masz większą wiedzę o futrach ode mnie (ale tego nie wiem, bo skąd mam wiedzieć co robisz z psami i jakie masz z nimi doświadczenie). Tak, cenię to, że ktoś moje wypociny czyta i próbuje coś doradzić, natomiast nie znoszę tego typu tonu wypowiedzi, jaki utrzymujesz od samego początku. Zamiast normalnie napisać "słuchaj, ja zrobiłabym tak i tak", to ciągle próbujesz mi udowodnić, że jestem głupkiem. Nie wiem, co chcesz przez to osiągnąć. Mogę Ci zagwarantować tylko jedno: nie słucham rad od osób, które robią to w taki sposób jak Ty to robisz, które nie znają totalnie sytuacji i uważają się za najmądrzejsze ;). Psu na pewno nie zrobimy krzywdy, może wiele rzeczy robię na intuicję i popełniam błędy, ale ciągle się uczę psa i jakoś o dziwo moje marne sposoby działają w ogarnianiu psiego ADHD. I to nie tylko ja widzę efekty. Może w tej chwili wygląda to na zadzieranie nosa, ale naprawdę uwierz mi, że staram się z każdego postu wyciągnąć coś dla siebie... i wdrożyć w życie. A że inne rzeczy odrzucam, które sie nei zgadzają z moją teorią oraz uważam, że nie sprawdzą się w przypadku tego czy owego psa to chyba już moja sprawa? W końcu forumowicz, nawet dogomaniak (o zgrozo!) nie zna lepiej sytuacji niż osoba, która jest na miejscu.

 

   Jak miło że nie tylko ja tak robię :P


A królewnie super się powodzi :)

Hahaha, oj Wy strachulce :)

 

 

Nie chcę zapeszać, ale zgadzam się z Tobą.
PS: Własnie przed chwilą dostałam świeżą porcję zdjęć i wieści od Zumy :)

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

To chyba kwestia indywidualna. Ja sama nie umiałam przez długi czas ogarnąć swojego w obroży, bo mi się wywijał i jak w wieku 4msc spieprzył mi w panice wprost na ulicę, bo wyślizgnął się z obroży na widok przerażającego pana z laską i dużym psem, to od tamtej pory nie nosił obroży, łatwiej było mi nim manewrować i nie bałam się, że ucieknie mi z obroży, a on akurat jest mistrzem zdejmowania z siebie wszelkich gadżetów. Z dopasowanych szelek tez mi potrafił wyleźć, jak fobie wygrywały nad rozsądkiem, ale zanim to zrobił, byłam w stanie szybciej zareagować. Teraz może łazić w tym i w tym, ale ja akurat wolę go w szelkach. Jednak to kwestia indywidualna i nie uważam, by teraz namawianie na obrożę Azorowych było jakiś wybitnym pomysłem, skoro sobie o wiele lepiej radzą w szelkach. Odnosze wrażenie, że wtedy opiekunka mniej boi się, że on wywinie jakiś numer, a on ma zmianę rytuałów (szelki pojawiły się, gdy zaczęto od niego wymagać), więc też łatwiej mu wchodzą nowe rzeczy, ale może się mylę.

Zuma to Zuma, już nie Finia. Ja sama powoli się przestawiam ;p

Właśnie... kot i Zuma? Niemożliwe, a jednak...

20150507_215731.jpg

 

8.jpg

 

Mamusia pęka z dumy z młodej :) No rosnę w piórka.

 

Troooszkę jej się urosło:

3.jpg

resztę fotek mam u siebie na dysku i nie pokażę ślicznoty :P

 

Za to podobno Zuma będzie elektrykiem, uczy się do fachu. Wszelkie kable od przedłużacza są przerabiane na drobny mak, raz zrzuciła laptopa, bo przecież delikatnie odstawał przedłużacz. Na szczęście laptop żyje. Przedłużacz pochowny wśród swoich krewniaków. Tydzień przed wielkanocą zmieniła kły, uszy wyleczone całkiem, zdrowa jak ryba.Podobno dalej wariatka, kocha się bawić, ale powoli się ogarnia i mniej niszczy. Klatkują ją jedynie jeszcze wtedy, gdy wychodzą na dłużej, ale jest progres. Nigdy nie wątpiłam w jej inteligencję.
Z kotem z kolei, jak widać, żyją w komitywie, lubią ze sobą spędzać czas, zwłaszcza kocica się o nią ociera i łasi, a Zumę wtedy aż kręci by pogonić... chociaż chwilkę pogonić... ale zakaz to zakaz. Nie zrobi tego. :) Moja mądra sunia.

Link to comment
Share on other sites

Mam wrażenie, że faktycznie będzie lepiej jak przestaniesz coś pisać, ja cenię wszelkie uwagi, natomiast mam wrażenie, że przyszłaś tu by tylko udowodnić, że nie wiem nic. W wielu sprawach nie mam zielonego pojęcia, natomiast zarzucanie mi skrajnej niewiedzy i błędów dot. opieki nad psem, którego widzę na oczy, znam jego i sytuację jego rodziny oraz widzę słuszność mojego postępowania (są efekty tej pracy) od osoby, która jedynie czyta to, co piszę (a nie pisze wszystkiego, bo po co) jest totalnie dla mnie śmieszne  ;). Nie, nie zjadłam rozumów. Tak, uczę się psów. Tak, często popełniam błędy. Tak, być może masz większą wiedzę o futrach ode mnie (ale tego nie wiem, bo skąd mam wiedzieć co robisz z psami i jakie masz z nimi doświadczenie). Tak, cenię to, że ktoś moje wypociny czyta i próbuje coś doradzić, natomiast nie znoszę tego typu tonu wypowiedzi, jaki utrzymujesz od samego początku. Zamiast normalnie napisać "słuchaj, ja zrobiłabym tak i tak", to ciągle próbujesz mi udowodnić, że jestem głupkiem. Nie wiem, co chcesz przez to osiągnąć. Mogę Ci zagwarantować tylko jedno: nie słucham rad od osób, które robią to w taki sposób jak Ty to robisz, które nie znają totalnie sytuacji i uważają się za najmądrzejsze  ;). Psu na pewno nie zrobimy krzywdy, może wiele rzeczy robię na intuicję i popełniam błędy, ale ciągle się uczę psa i jakoś o dziwo moje marne sposoby działają w ogarnianiu psiego ADHD. I to nie tylko ja widzę efekty. Może w tej chwili wygląda to na zadzieranie nosa, ale naprawdę uwierz mi, że staram się z każdego postu wyciągnąć coś dla siebie... i wdrożyć w życie. A że inne rzeczy odrzucam, które sie nei zgadzają z moją teorią oraz uważam, że nie sprawdzą się w przypadku tego czy owego psa to chyba już moja sprawa? W końcu forumowicz, nawet dogomaniak (o zgrozo!) nie zna lepiej sytuacji niż osoba, która jest na miejscu.

Chyba się trochę zagalopowałaś. Po pierwsze nie udzieliłam Ci czy komukolwiek ani jednej rady odnośnie wychowania tego psa (innego też). Jedyną moją radą było to, żeby zamiast wojować "z łańcuchem" zająć się psem jak najlepiej, żeby było to dla niego jak najmniej doskwierające (to wiązanie na łańcuch). Zasugerowałam też, żeby to właścicielka pod Twoim okiem robiła coś z psem. Na tym koniec. Z ciekawością przeczytałam to, co pisałam odnośnie tego psa, i niestety - wytykania błędów i złej opieki nad psem nie znalazłam, podobnie jak oceny Twoich metody wychowawczych :( . Udowadnianie, że jesteś głupkiem? Chyba powinnaś trochę wyluzować, bo nie było nawet takiej intencji, o działaniu nie wspominając. Ale chyba to taki urok rozmów forumowych, albo dogomaniackich (o zgrozo!), że tu każdy może sobie dopowiedzieć swoje, nawet to co niekoniecznie miało miejsce w czasie i przestrzeni ;) . 

Tak prawdę mówiąc nie zainteresowało mnie (i nadal nie interesuje) to jak i czy ten pies będzie wychowywany - zainteresowała mnie kwestia łańcucha (co jest z nim takiego strasznego, skoro pies niszczył /czyli mógł zrobić sobie krzywdę lub nauczyć się uciekać z posesji/ oraz skoro ma zapewnione spacery, a jego opiekunka jest pełna werwy w kwestii pracy z nim) i stwierdzenie, że to jest bardzo dla niego złe, a sytuacja ogólnie w całości jest nienajlepsza. Nic więcej. A już na pewno nie przyszłam tu po to, aby udzielać porad  :o 

Link to comment
Share on other sites

A czy pies łańcuchowy okazjonalnie wyprowadzany nie będzie miał z tytułu zaprzęgowego problemów?
Bo rozumiem jakby to był faktycznie trenowany pies ale tak urwać go z łańcucha w sport?

A to całe Zuma mi tak nie leży do niej...
Z początku mi się i Finka nie podobało ale z czasem się zakochalam. I to racja - ona będzie już zawsze Finką:)

Link to comment
Share on other sites

No to faktycznie, lepiej zabrać Morusa kilka razy w mniejszej grupie i zobaczyć, jak się będzie sprawował, a dopiero potem na taką głęboką wodę. Jakbyście oboje się mieli umęczyć, to żadna frajda ;)

A z Finki to się chyba trochę jamnik zrobił, nie? I jaką ma wielką głowę :lol

A co tam u Gandzi, masz jakieś wieści?

 

Ja od zawsze wolałam psa na szelkach, epizod z obrożami to u nas była jakaś porażka :P Paradoksalnie, pies może włożyć więcej siły, ale my również i np. mocno psa odciągnąć od pogoni za kotem czy cokolwiek, nie urywając mu przy tym głowy i nie wpychając tchawicy do środka. Więc nie rozumiem tego głupiego uporu, że ma być obroża, może lepiej od razu włożyć psa w kolce? Ktoś tu widzę bardzo lubi iść na łatwiznę ;) I piszę to ja, gdzie jeden z moich psów ma obecnie kolce na stałe i nie daje mi to wcale satysfakcji.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Cześć. :)

 

gato, cóż - urok internetów. Widocznie źle Cię odczytałam, dlatego starałam się oprzeć na moich odczuciach.

Majkowska, ale tu nie chodzi o BJ typowe. Chodzi o przewietrzenie czasem futra w ten sposób ;). Nie chcemy z niego zrobić psa zaprzęgowego, nie będzie miał treningów pod kalendarz zawodów, nie będa to mocno intensywne treningi, bo właśnie, jak mówisz, nie zawsze będzie miał możliwość tego typu rekreacji, natomiast uważamy, że warto spróbować. Powinno mu się to spodobać, a zawsze to jakaś forma biegania jest, zwłaszcza że jego opiekunka kocha jeździć rowerem, więc połączy przyjemne z pożytecznym ;). Przypominam Ci też, że owszem - jest łańcuchowy, ale na spacerach ciągle mu mało, on ciągle BIEGA. Staramy się też codziennie go wyprowadzać, jest różnie, czasem cały tydzień się obija na łańcuchu, ale akurat tydzień bez treningów chyba mu krzywdy nie zrobi. Tak mi się przynajmniej wydaje... ale dzięki za słuszną uwagę, dała mi do myślenia, więc jeszcze dokładnie obmyślę co i jak :).

A mnie właśnie powoli Finka staje się Zumą, nie jest źle :).

 

rashelek, heehe, być może, jest na razie strasznie niewymiarowa, ale ciągle rośnie, z dnia na dzień :). I robi się coraz masywniejsza, jestem ciekawa jak dalej będzie się rozwijać, ale zapowiada się fajnie ;p. Coraz bardziej przypomina starszą koleżankę, Fugę. Co do Gandzi jest nie za ciekawie, czekam na sygnał od znajomej-znajomej czy może podjechać ze mną interwencyjnie do nich. Niemniej jednak po wgłębieniu się w prawo, nie za fajnie to wygląda... Umowy miedzy osobami prywatnymi można sobie wsadzić nie powiem gdzie... mam nadzieję jedynie, że właściciele o tym nie wiedzą i uda nam się wyegzekwować punkty umowy.
Co do szelek - no każdy ma swoje racje. Ja nie mam przekonania do obroży i pewniej się czuję, mając psa w szelkach, ale nie każdy tak myśli, a przecież mu zabronić nie mogę :). Poza tym szelki mi się bardziej podobają na psie, więc u mnie wybór jest oczywisty.

maxishine, cześć cześć.


Babcia mi się obraziła znowu za to, że pies idzie ze mną na studia. Powiedziała, że wyszłoby na to samo, gdybym jej wsadziła sztylet w serce albo podała jej truciznę... A tak patrząc na kundla sama zaczynam miewać wątpliwości co z nim będzie, no ale zobaczymy już kiedy będę musiała podjąć decyzję.

Aaa trzymajcie też kciuki, być może będą poważne zmiany w naszym życiu, więc bez kciuków się nie obejdzie :)
 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Morus wyczesany szczotą <3 Zrobił się jeszcze bardziej puchaty niż jest zawsze, ale mówiłam Wam już, że bardzo lubię go czesać? :D To nic że teraz wygląda na rasowca po czempionach :D

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Nie mam aparatu, więc nie pokażę, a fotki z telefonu przy takim świetle niestety nie odzwierciedlają, obiecuję że następnym razem zaraz po czesaniu Wam piecha pokażę :)
 

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Okej :)

 

Juhu i spełniło się. W soboty od jutra mamy matematykę. Od godz. 8:30 do 12, czyli w soboty również pobudka o 5:30, a powrót do domku koło 14. To nic, że o tej porze będzie już po zbiórce mojej drużyny... Muszę to jakoś wszystko rozgryźć. No i mniej czasu na odespanie całego tygodnia. Jest dobrze. :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...