Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Współczuję Wam stresu, ja bym chyba nie dała rady wytrzymać ciśnienia :oops: I mam nadzieję, że czegoś to nauczy obie panienki...

  • Replies 1.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Mam stado dziewczyn w domu, więc się wypowiem, ale akurat mam mniej pocieszające wieści - choć może w Waszym przypadku będzie inaczej i oby tak było!

Ale u mnie, jeśli raz doszło do scysji i suki się pożarły, to przez następny tydzień każda sytuacja zbliżenia w celu zabawy przypominała psom o tamtej kłótni i suki żarły się znowu. Wyglądało to tak: Luka i Chibi pożarły się, bo czekały obie na mnie pod drzwiami, przepychały się i w końcu nerwy pannom puściły. Kłaki fruwały, wyleciałam z soczystym przekleństwem zza drzwi i był spokój. Ale sytuacja zapamiętana i jeszcze dwa razy zdarzyło się, że do siebie doskoczyły przy drzwiach i tylko wtedy. To było dawno, chyba wtedy kazałam im warować z daleka od drzwi czy wypuszczałam je na podwórko żeby w korytarzu się nie tłoczyły, nie pamiętam, ale po prostu usunęłam tą sytuację.

Inna sytuacja: Luka i Chibi w zabawie. Luka goni Chibi, niestety udało jej się ją dogonić i złapała rudą za tyłek, a że Luka nie umie kontrolować w zabawie nacisku szczęk (jak się wnerwi cholera to też nie, mam bliznę na nodze bo próbowała dorwać sukę-wroga a bliżej miała moją nogę). Chibi się wściekła i się odgryzła, na co Luka standardowo dostała szału i tłukły się równo. Oczywiście rozdzieliłam je natychmiast, ale przez następny miesiąc wystarczyło, że Luka goniła Chibi zabawowo, żeby ta się na czarnucha rzucała - kojarzyła już ją z bólem. A Lusia nie pozostawała dłużna. Potem już wiedziałam, że jak się pożrą to na co najmniej dwa tygodnie nie mogę dopuszczać do zabawy, bo się skończy jatką. A jatka u suk to nie coś, co się zdarza i się zapomina, tylko sprawa poważna.

Teraz jest Hera i starsze suki się nie żrą, bo uznają ją za przewodniczkę, a ona pilnuje porządku w stadzie. Jednak Hera nie uznaje świrów Luśki i zdarza się, że Luka leży przygnieciona łapami Hery do ziemi, szamocze się i wydziera ,a Hera trzyma ją dopóki się nie uspokoi. Zwykle, znowu, w zabawie. Zdarzyło się, że Luka leciała za Herą i zrobiła to co kiedyś Chibi- użarła młodą w tyłek. Nie mocno, ale na tyle, że się pożarły. Od tej pory zabawa Hery i Luki musi być w 100% kontrolowana, bo powtórka tamtej sytuacji (Hercia czuje, że Luśka jest blisko jej zadu) powoduje konflikt.

U was jest kiepska sytuacja, bo nikt nie wie, co się zdarzyło i nie wiecie czego unikać. Prawda jest taka, że powtórka tej sytuacji może (nie musi, ale z mojego doświadczenia - tak będzie) spowodować agresję u którejś z suk. Jeśli to Nitka przesadziła, a Basta się odgryzła tylko, to Basta może się wściec. Albo na odwrót - Nitka pamiętając niedelikatność Basty może naskoczyć na nią gdy ta się zbliży z pyskiem w zabawie. I nie liczyłabym na pewno na to, że "czegoś się nauczyły"! Psy tak nie działają. Basta reagowała lękiem, bo widziała wasze ogromne zdenerwowanie, szok i strach, nie wierzę, że kojarzyła to z tym, co zrobiła Nitce, szczególnie jeśli zrobiła to niechcąco. Nitka na pewno niczego się nie nauczyła, może tego, że Basta jest w stanie ją użreć, więc trzeba się mieć na baczności.

Nie jestem behawiorystką, jak wiesz, więc nie bierz moich słów na 100% pewnie, Twoje psy są inne i może być zupełnie inaczej. Ale jednak stosunki stadne znam i to w różnej konfiguracji, bo skład stada miałam bardzo zmienny, dużo długotrwałych tymczasów i zauważyłam, że suki żrą się na serio. ZAWSZE moje psiaki po kłótni były wystraszone i przygaszone. Ale i tak taka sama sytuacja wzbudzała agresję i znów się tłukły.


Ja dmucham na zimne i moje psy w ogóle nie zostają w ogrodzie same (oprócz tego, że drą ryjki na przechodniów, to też powód). W domu w ogóle się ze sobą nie bawią, rano mają długi spacer więc zwykle śpią jak zabite. W ogrodzie sobie latają, ale pod kontrolą mamy lub mojej. Nie znam się na tym aż tak dobrze, ale mam wrażenie, że u suk zabawa zawsze ma drugie dno, nie jest czystą formą rekreacji, ale raczej też starciem charakterów. Chibi bezwzględnie uznała Herę za przewodnika i nigdy się nie pogryzły, a są razem prawie 2 lata i szaleją ze sobą często. Luka ma histeryczny charakter, ale nie umie się podporządkować, dlatego są wiecznie scysje na linii najstarsza suka - najmłodsza dominantka. Znasz Bastę i Nitkę najlepiej i musisz przeanalizować, na ile są w stanie rozwiązać konflikt same, a na ile trzeba je kontrolować (co najmniej dwa tygodnie)...

Proszę też o weryfikację moich stwierdzeń, jeżeli ktoś się nie zgadza i ma inne doświadczenia, ja piszę tylko z moich obserwacji i wniosków na ich podstawie, ale to nie jest wiedza, a bardziej intuicja i "mądrość chłopska" ;)

Posted

Też mi się wydaje, że to wypadek - nie jest tak łatwo przedziurawić tętnicę szyjną; to raczej musiałoby być porządne celowe ugryzienie, a nie jedno kłapnięcie... Współczuję stresu :(

Też miałam takie przeżycia, choć nie aż tak drastyczne; raz jak w zabawie Perełka ['] rozchlastała Bobkowi ucho - ranka 3 milimetry, we krwi ja i pół domu, włącznie ze ścianami (ale widziałam że ranka malutka, więc nie miałam tego stresu co Wy); za drugim razem jak Cyc był mały, Perła walnęła go karcąco zębami, nawet skóry nie przedziurawiła, no ale on w płacz, a ona w nogi pod stół :diabloti: więc myślę, że ona wie, że nabroiła, i po takiej akcji też będzie uważać - choć po takiej akcji samych bym już psów nie zostawiła luzem i nie wyszła z domu... U mnie na razie Honey zostaje w klatce, bo trochę niszczy, ale nawet jak przestanie, to nie wiem, czy odważę się zostawiać oba luzem...

Posted

[quote name='zmierzchnica']Mam stado dziewczyn w domu, więc się wypowiem, ale akurat mam mniej pocieszające wieści - choć może w Waszym przypadku będzie inaczej i oby tak było!

Ale u mnie, jeśli raz doszło do scysji i suki się pożarły, to przez następny tydzień każda sytuacja zbliżenia w celu zabawy przypominała psom o tamtej kłótni i suki żarły się znowu. Wyglądało to tak: Luka i Chibi pożarły się, bo czekały obie na mnie pod drzwiami, przepychały się i w końcu nerwy pannom puściły. Kłaki fruwały, wyleciałam z soczystym przekleństwem zza drzwi i był spokój. Ale sytuacja zapamiętana i jeszcze dwa razy zdarzyło się, że do siebie doskoczyły przy drzwiach i tylko wtedy. To było dawno, chyba wtedy kazałam im warować z daleka od drzwi czy wypuszczałam je na podwórko żeby w korytarzu się nie tłoczyły, nie pamiętam, ale po prostu usunęłam tą sytuację.

Inna sytuacja: Luka i Chibi w zabawie. Luka goni Chibi, niestety udało jej się ją dogonić i złapała rudą za tyłek, a że Luka nie umie kontrolować w zabawie nacisku szczęk (jak się wnerwi cholera to też nie, mam bliznę na nodze bo próbowała dorwać sukę-wroga a bliżej miała moją nogę). Chibi się wściekła i się odgryzła, na co Luka standardowo dostała szału i tłukły się równo. Oczywiście rozdzieliłam je natychmiast, ale przez następny miesiąc wystarczyło, że Luka goniła Chibi zabawowo, żeby ta się na czarnucha rzucała - kojarzyła już ją z bólem. A Lusia nie pozostawała dłużna. Potem już wiedziałam, że jak się pożrą to na co najmniej dwa tygodnie nie mogę dopuszczać do zabawy, bo się skończy jatką. A jatka u suk to nie coś, co się zdarza i się zapomina, tylko sprawa poważna.

Teraz jest Hera i starsze suki się nie żrą, bo uznają ją za przewodniczkę, a ona pilnuje porządku w stadzie. Jednak Hera nie uznaje świrów Luśki i zdarza się, że Luka leży przygnieciona łapami Hery do ziemi, szamocze się i wydziera ,a Hera trzyma ją dopóki się nie uspokoi. Zwykle, znowu, w zabawie. Zdarzyło się, że Luka leciała za Herą i zrobiła to co kiedyś Chibi- użarła młodą w tyłek. Nie mocno, ale na tyle, że się pożarły. Od tej pory zabawa Hery i Luki musi być w 100% kontrolowana, bo powtórka tamtej sytuacji (Hercia czuje, że Luśka jest blisko jej zadu) powoduje konflikt.

U was jest kiepska sytuacja, bo nikt nie wie, co się zdarzyło i nie wiecie czego unikać. Prawda jest taka, że powtórka tej sytuacji może (nie musi, ale z mojego doświadczenia - tak będzie) spowodować agresję u którejś z suk. Jeśli to Nitka przesadziła, a Basta się odgryzła tylko, to Basta może się wściec. Albo na odwrót - Nitka pamiętając niedelikatność Basty może naskoczyć na nią gdy ta się zbliży z pyskiem w zabawie. I nie liczyłabym na pewno na to, że "czegoś się nauczyły"! Psy tak nie działają. Basta reagowała lękiem, bo widziała wasze ogromne zdenerwowanie, szok i strach, nie wierzę, że kojarzyła to z tym, co zrobiła Nitce, szczególnie jeśli zrobiła to niechcąco. Nitka na pewno niczego się nie nauczyła, może tego, że Basta jest w stanie ją użreć, więc trzeba się mieć na baczności.

Nie jestem behawiorystką, jak wiesz, więc nie bierz moich słów na 100% pewnie, Twoje psy są inne i może być zupełnie inaczej. Ale jednak stosunki stadne znam i to w różnej konfiguracji, bo skład stada miałam bardzo zmienny, dużo długotrwałych tymczasów i zauważyłam, że suki żrą się na serio. ZAWSZE moje psiaki po kłótni były wystraszone i przygaszone. Ale i tak taka sama sytuacja wzbudzała agresję i znów się tłukły.


Ja dmucham na zimne i moje psy w ogóle nie zostają w ogrodzie same (oprócz tego, że drą ryjki na przechodniów, to też powód). W domu w ogóle się ze sobą nie bawią, rano mają długi spacer więc zwykle śpią jak zabite. W ogrodzie sobie latają, ale pod kontrolą mamy lub mojej. Nie znam się na tym aż tak dobrze, ale mam wrażenie, że u suk zabawa zawsze ma drugie dno, nie jest czystą formą rekreacji, ale raczej też starciem charakterów. Chibi bezwzględnie uznała Herę za przewodnika i nigdy się nie pogryzły, a są razem prawie 2 lata i szaleją ze sobą często. Luka ma histeryczny charakter, ale nie umie się podporządkować, dlatego są wiecznie scysje na linii najstarsza suka - najmłodsza dominantka. Znasz Bastę i Nitkę najlepiej i musisz przeanalizować, na ile są w stanie rozwiązać konflikt same, a na ile trzeba je kontrolować (co najmniej dwa tygodnie)...

Proszę też o weryfikację moich stwierdzeń, jeżeli ktoś się nie zgadza i ma inne doświadczenia, ja piszę tylko z moich obserwacji i wniosków na ich podstawie, ale to nie jest wiedza, a bardziej intuicja i "mądrość chłopska" ;)[/QUOTE]

Bardzo mądrze piszesz, też mam takie obserwacje jak Ty jeśli chodzi o suki. Już jakiś czas temu doszłam do tego, że suki działają jednak inaczej niż psy... psy jak się nie lubią, to się nie lubią i koniec gadania. A suki? Tutaj niby zabawa, titititi jak my się lubimy, po czym jak im pójdzie o jakąś pierdołę, to kłaki latają - to wygląda dokładnie tak jak sceny kobiecych bójek w filmach... faceci to się przynajmniej pięściami walą, jakieś zasady obowiązują, a baby nie ważne, czy to oko, czy to włosy, czy pazurami przez twarz. Dokładnie taki obraz staje mi przed oczami, kiedy widzę walczące suki...

Dlatego zdaję sobie sprawę, że teraz zabawy będą tylko kontrolowane, nawet jeśli to było przypadkowe... niemniej jednak mam jakąś nikłą nadzieję, że może do Basty coś dotarło, bo to bardzo wrażliwy psychicznie pies, w dodatku bardzo stadny. Jeszcze wczoraj chodziła cały dzień struta, bała się do mnie podejść, mimo że spokojnie ją do siebie wołałam i nie byłam na nią zła. Odwracała również głowę na widok mojej mamy (i sama moja mama zauważyła dziwne zachowanie i mi o tym powiedziała), a widząc mojego tatę chciała dosłownie zapaść się pod ziemię, mimo, że chciał ją tylko pogłaskać. Przeszło jej to trochę dopiero jak przywieźliśmy Nitkę - bardzo wnikliwie ją obwąchała, była bardzo zaciekawiona. Od tamtej pory jest już w miarę normalna... :roll:

W naukę Nitki nieco powątpiewam, bo ona naprawdę nie wyciąga wniosków, o czym przekonała nas już wielokrotnie :roll:
Ale czuje się dobrze, a to najważniejsze...

No, a sytuacja głupia, bo Nitka ostatnio zostawała u mnie na podwórku częściej niż dotychczas, bo mama Bartka jest w szpitalu, więc zwyczajnie nie było jej z kim zostawić. A dziewczyny ostatnio były wyjątkowo grzeczne, więc jakoś nam to gładko przychodziło, żeby ją u mnie zostawiać...

Ale ja poważnie myślę o przedzieleniu podwórka na dwa, żeby w razie potrzeby dało się jakoś psy same zostawić - muszę do tego jeszcze tylko przekonać mamę :diabloti:
No i kupujemy dwie klateczki...

[quote name='Martens']Też mi się wydaje, że to wypadek - nie jest tak łatwo przedziurawić tętnicę szyjną; to raczej musiałoby być porządne celowe ugryzienie, a nie jedno kłapnięcie... Współczuję stresu :(

Też miałam takie przeżycia, choć nie aż tak drastyczne; raz jak w zabawie Perełka ['] rozchlastała Bobkowi ucho - ranka 3 milimetry, we krwi ja i pół domu, włącznie ze ścianami (ale widziałam że ranka malutka, więc nie miałam tego stresu co Wy); za drugim razem jak Cyc był mały, Perła walnęła go karcąco zębami, nawet skóry nie przedziurawiła, no ale on w płacz, a ona w nogi pod stół :diabloti: więc myślę, że ona wie, że nabroiła, i po takiej akcji też będzie uważać - choć po takiej akcji samych bym już psów nie zostawiła luzem i nie wyszła z domu... U mnie na razie Honey zostaje w klatce, bo trochę niszczy, ale nawet jak przestanie, to nie wiem, czy odważę się zostawiać oba luzem...[/QUOTE]

No właśnie, niestety zdarza się... oby jak najrzadziej :shake:

Posted

Mam nadzieję, że Bastę faktycznie cała sytuacja przestraszyła na tyle, że będzie się obawiać używać zębów w zabawie, żeby nie skrzywdzić drugiego psa.. Szczególnie, że jest stadna, tak jak piszesz :) Dogadywały się ładnie, więc nie dziwię się, że zostawialiście je same, moje psy zawsze zostawiam całym stadem. Tylko, że jak pisałam, one w domu się nie bawią, jedzenia czy gryzaków im nie zostawiam, więc nie ma punktów zapalnych.. Ale myślę, że jakby nie miały spaceru, były znudzone i zaczęły szaleć, to pewnie też by się pożarły, bo to zwykle z niekontrolowanych emocji wynika ;)

Kurczę, nie zazdroszczę sytuacji, ja zawsze własnie o Lukę się boję, bo ona jest najsłabsza a prowokuje takie sytuacje.. :roll:

Ważne, że skończyło się dobrze :) Co się stresu najedliście, to Wasze.

Posted

No, my w zasadzie nawet mniej baliśmy się zostawić je same, niż jak z nami siedziały, bo Nitka przy ludziach dostaje skrzydeł... nie wiem, chyba uznaje, że "człowieki i tak mnie zawsze obronią" i wtedy się rzuca do psów. Jak obserwowaliśmy przez okno dziewczyny, to Nitka bez nas ładnie zachowywała się przy Baście, wysyłając CSy nawet, gdy ta ją dominowała np. spojrzeniem. Taka sama sytuacja przy nas zwykle kończyła się jatką, bo Nitka na każdy objaw wyższości Basty reagowała zębami...
...a podwórko jest duże, więc nie prowokujące spięć, stąd nasz brak obawy.

No i faktycznie, dziewczyny się nie pogryzły... najprawdopodobniej to się stało albo podczas zabawy, albo Basta chciała skarcić Nitkę, być może w biegu, więc z większą siłą i stąd nieszczęście... ech, przez te psy to się przynajmniej nie nudzi człowiek :roll:

Posted

[QUOTE=makot'a;19549089]No, my w zasadzie nawet mniej baliśmy się zostawić je same, niż jak z nami siedziały, bo Nitka przy ludziach dostaje skrzydeł... nie wiem, chyba uznaje, że "człowieki i tak mnie zawsze obronią" i wtedy się rzuca do psów. Jak obserwowaliśmy przez okno dziewczyny, to Nitka bez nas ładnie zachowywała się przy Baście, wysyłając CSy nawet, gdy ta ją dominowała np. spojrzeniem. Taka sama sytuacja przy nas zwykle kończyła się jatką, bo Nitka na każdy objaw wyższości Basty reagowała zębami...
...a podwórko jest duże, więc nie prowokujące spięć, stąd nasz brak obawy.

No i faktycznie, dziewczyny się nie pogryzły... najprawdopodobniej to się stało albo podczas zabawy, albo Basta chciała skarcić Nitkę, być może w biegu, więc z większą siłą i stąd nieszczęście... ech, przez te psy to się przynajmniej nie nudzi człowiek :roll:[/QUOTE]

Oj, nie nudzi się. U mnie właśnie Luka zaczęła świrować, odkryła w sobie szczeniaka i nie da jej się wytłumaczyć, że ma 8,5 roku i powinna być poważną suczką. Zaczepia wszystkich do zabawy, co robi średnio delikatnie i trzeba ją mieć baaardzo na oku, żeby nie powodowała scysji.. I pierwszy raz widziałam, żeby broniła WODY :crazyeye: Przed Frotkiem! Normalnie wszystkie psy moczą ryjki w tej samej misce z wodą i nie ma problemu, ale dziś woda była zasobem nr 1 i Lusława nie da jej nikomu :roll: Niech mi ktoś powie, że stary pies już niczego się nie nauczy, Luka zaskakuje mnie czymś codziennie. Mam ją te 8 lat i nie mogę powiedzieć, że "jest nudna i przewidywalna", zawsze wykombinuje coś ciekawego :evil_lol:

A że Nitka jest zadziorą przy ludziach to mnie wcale a wcale nie dziwi, przecież ma plecy i może sobie poszaleć :diabloti:

Posted

Ok, kilka dni obserwowania dziewczyn i wszelka nadzieja, że się czegoś nauczyły prysła :mad:

Nitka przez kilka dni była kołowata, prawdopodobnie przez leki (dostaje dwa antybiotyki + lek przeciw krwotokom), więc niezbyt chciała się bawić. W ogóle - zachowywała się, jakby widziała duchy.
Wtedy jej kontakt z Bastą ograniczyliśmy niemal do zera, żeby zbytnio nie stresować Nitki. Widziały się praktycznie tylko mijając się w drzwiach. Ale wczoraj Nitusia odżyła, a dzisiaj już kompletnie jej odbija.

Od trzech dni dziewczyny widują się na kontrolowanym (czyli ja, albo Bartek stoimy na podwórku pilnując co robią)... ale do tej pory Basta chyba czuła, że Nitka trochę osłabiona jest, więc jej zaczepiała... a dzisiaj?
Dzisiaj biedny, [U]przedziurawiony[/U] piesek "nauczony doświadczeniem", że trzeba chyba trochę uważać, SAM zaczepiał Bastę, wywalał się na plecki, żeby potem skakać jej na plecy i mieć minę pt. "No goń mnie, goń!"

Ale Nitka to pół biedy - że ona nie ma instynktu samozachowawczego to wiedziałam od dawna...
...Basta! Myślałam, że przynajmniej ona się czegoś w tej sytuacji nauczyła, ale nie! Jak tylko spostrzegła, że Nitusia w pełni sił, to już jej się na zabawę zebrało. A Basta to jest SŁOŃ W SKŁADZIE PORCELANY, naprawdę, więc jak tylko otwierała paszczę i z pełną bezwładnością leciała z zębiskami do Nitki (oczywiście z miłości - z miną otępiałego idioty), to się darłam, żeby przestała.
A co ona na to?: "Łooołołooołooooo, łołoło, łooołołołoooo..." :mad:
A, i jeszcze: "Łooooołołołoołoo, łołoło!"
[SIZE=1]Muszę to kiedyś nagrać
[SIZE=2]
Poza tym ostatnio ze zdumieniem odkrywam, jak bardzo znormalniały mi psy przez ostatnie ok. 2 lata - Łati od zeszłęgo roku gania za patykami, mimo, że przez 6 lat jego życia go do tego różnymi sposobami nakłaniałam bezskutecznie.
Ostatnio zaczął też umieć bawić się piłką :)
Ale jest jeszcze jedno - Baście próbowałam rzucać piłeczkę na podwórku, widziała jak Łati i Nitka za nią ganiają, ale nie... "to nie dla niej".
A co zobaczyłam wyglądając dziś przez balkon?! Bastę samą sobie rzucającą piłkę (w górę, nad głowę), i ganiającą za nią, jakby była na dopalaczach (tzn. podstawiony zad, ruchy przyspieszone jakieś 4 razy, całkowicie otwarta japa i oczy wyrażające kompletny pustostan :diabloti: ) [/SIZE][/SIZE]
Kawałek udało mi się nagrać, ale mało widać... no, może kiedyś rzucę :P

A i jeszcze się pożalę, skoro już tu piszę - zostałam dzisiaj sama w domu na noc, co mi się bardzo nie podoba :lol:
Moi rodzice się zabrali i pojechali do dziadków (a ja "robię projekt") - spoko, zdarza się, zwykle wtedy przychodzi do mnie Bartek i da się przeżyć, ale B. siedzi w Krakowie i się kawaleruje na wieczorze kawalerskim. Także zostałam sama z całą psiarnią na włościach :eviltong:
Zadzwoniłabym po Kabaczka, ale jej też nie ma akurat! Miałam też chęć pojechać na noc do stajni... no ale z psami nie ma co zrobić za bardzo, więc sobie tu siedzę samotnie :lol:

I całe szczęście, że Nitka jest teraz na specjalnym traktowaniu i może CZASAMI wejść do domu na noc (no bo w ganku z Bastą teraz strach, żeby spała), więc siedzi ze mną w pokoju, bo gdyby nie to, to bym tu chyba nie usiedziała.

Mój dom nocą wydaje z siebie tyle odgłosów, że no... khem... boję się :roll:
Ok, normalne, że latem okna i podłogi strzelają - wiadomo, konstrukcja pracuje. Ale tu strzela WSZYSTKO - okna, podłogi, krzesła, telewizory, komputery, lodówka, drzwi się same przymykają/otwierają i skrzypią (mamy chyba nieszczelne okna i przeciąg jest lekki), także całokształt jest mało przyjemny, bo ma się wrażenie, że ktoś chodzi po domu, a czasem słychać nawet, jakby w kuchni na dole przewracały się garnki :roll:
A ja oglądam zdecydowanie za duuuuuuuużo horrorów :evil_lol:

Ale, żeby nie było, że to tylko moje urojenia - Bartek jak tu raz sam spał, bo nas nie było, miał identyczne odczucia, nie wyspał się biedaczek :diabloti:


No, pozdrawiam :)

Posted

Widocznie to był jednorazowy incydent ;) Super, że dziewczyny odżywają... I powiedz mi tu, że stare psy się niczego nie nauczą, ja czasem oczom nie wierzę, że moja 8,5 letnia suczka jest bardziej żwawa, zabawowa i chętna do szkolenia niż młodziki ze stada ;)

A ja bym marzyła, żeby zostać sama :evil_lol: Mój dom jest przepełniony zwykle, ale psy mam w domu - więc nigdy się nie czuję "zostawiona", nawet lubię, jak nikogo nie ma ;)

Posted (edited)

[quote name='zmierzchnica']Widocznie to był jednorazowy incydent ;) Super, że dziewczyny odżywają... I powiedz mi tu, że stare psy się niczego nie nauczą, ja czasem oczom nie wierzę, że moja 8,5 letnia suczka jest bardziej żwawa, zabawowa i chętna do szkolenia niż młodziki ze stada ;)

A ja bym marzyła, żeby zostać sama :evil_lol: Mój dom jest przepełniony zwykle, ale psy mam w domu - więc nigdy się nie czuję "zostawiona", nawet lubię, jak nikogo nie ma ;)[/QUOTE]

No, jednorazowy incydent, ale i tak ich już samych chyba nie zostawię, więc teraz jest z tymi psami tyle gimnastykowania się, że głowa mała :shake:

Ja też lubię siedzieć sama, szczególnie jak nie ma rodziców - co jak co, fajnych mam tych rodziców, w dobrych stosunkach sobie żyjemy, ale ja bym już nie dała rady z nimi na stałe przez cały rok mieszkać, więc ten weekend był miłym odpoczynkiem :lol:

Ale mój dom mnie przeraża - dzięki Bogu, że te psy przynajmniej w ganku mogą być, a Nitka chwilowo na taryfie ulgowej może w wyjątkowych sytuacjach spać u mnie w pokoju, bo bez psów to bym tu chyba umarła :evil_lol:
Choć ze dwa razy mi się zdarzyło kilka lat temu tu samej spać, bez psów (na podwórku)... przeżyłam, ale do miłych wspomnień tego nie zaliczam :lol:

Jak mieszkałam w Krakowie sama przez rok, to też były jaja, jak mi się czasem wkręciło, że mi się jakaś ręka zza drzwi zaraz wysunie... i czekałam aż się rozjaśni (czyli czasem do 4-5 rano), żeby iść umyć zęby, bo inaczej się bałam :roll:
Jak w kwietniu pojawiła się Nitusia problem minął jak ręką odjął :eviltong:


EDIT: A tak w ogóle, to powiem Wam, że mam takie wahania nastrojów przez tego szczeniaka, że głowa mała :P
W sumie to pierwszy raz w życiu kupuję psa i tyle czasu czekam na niego, więc nawet nie wiem, czy to normalne :roll:
Są dni, że się cieszę, nie widzę problemów i myślę, że będzie dobrze... ale są też takie, że zaczynam się stresować czy dam radę i cały dzień chodzę poddenerwowana :lol:

Masakra, czy ktoś doświadczony może mi powiedzieć, czy to jest normalne? :eviltong:

Edited by makot'a
Posted

Myślę, że to w 100% normalne. Przez ostatni rok dwukrotonie przymierzałam się do adopcji psa, jedna miała być w ciemno i pies miał przyjechać zza granicy i tu właściciele zrezygnowali i znaleźli dom na miejscu. Drugi pies był w lokalnym schronisku, wzielam go na spcer, zerwał mi się ze smyczy, żeby gonić ptaki, nijak nei mogłam go przywołać i jak sobie wyobraziłam atrakcje u nas na polach wymiękłam. Miałam tyle wątpliwości, że nie byłam w stanie podjąć decyzji i w końcu psiaka wziął ktoś inny :)
Jakoś przy znalezionych kotach nie mamy takich wątpliwości i bierzemy wszystko, jak leci ;)

Posted

JA przy znajdach też się tyle nie zastanawiam - zwykle nie ma na to po prostu czasu. Albo nawet jak się zastanawiam, to inaczej to wygląda - Nitki za żadne skarby nie chciałam wziąć. Chciałam znaleźć jej właściciela, albo nowy domek. Jedni nasi znajomi byli chętni i modliłam się, żeby ją wzięli, bo miałabym ją na oku. No ale oni się nie zdecydowali, a ja po trzech tygodniach życia z bęcwałem zdążyłam się do niej przywiązać i pogodzić z wizją trzeciego psa... więc to jakoś naturalnie wyszło :)
A teraz to masakra jest... za dużo czasu do myślenia mam chyba. Gdyby ktoś wpadł do mnie do domu ze szczeniakiem i spytał, czy biorę, to bym wzięła i po prostu ułożyła jakoś życie z tym psem nie mając czasu do refleksji :diabloti:
A takie czekanie to coś okropnego - mieszanka wybuchowa szczęścia, spełnienia marzeń, strachu i wątpliwości czy dam radę :lol:

Posted

[QUOTE=makot'a;19583000]
A takie czekanie to coś okropnego - mieszanka wybuchowa szczęścia, spełnienia marzeń, strachu i wątpliwości czy dam radę :lol:[/QUOTE]

no to Cię nie pocieszę.. bo ja miałam różne myśli nawet jak już szczeniak był u mnie...
no ale dasz rade i wszystko będzie pięknie :loveu:

Posted

Mam nadzieję :D
Są dwie rzeczy, których się boję - że będzie wył w Krakowie zostawiony sam, oraz że nie będzie chciał zostawać z moimi rodzicami sam :roll:
A już raz przerabiałam psa, który wyłaził przez każde ogrodzenie, więc mam namacalne dowody, jaką skalę może przybrać "zew ucieczki" :lol:


Jeśli o zostawanie w klatce w Krk chodzi, to ostatnio doszłam do wniosku, że chyba mniej bym się tego obawiała, gdyby miał być jedynym psem w mieszkaniu... a tak jest jeszcze Niteczka. Ona na początku szalała za każdym razem jak została sama - pożerała różne rzeczy i ZAWSZE wywalała wszystkie kwiatki stojące na parapetach. Potem nauczyła się ładnie zostawać i nie było żadnego problemu, ale trochę jej się "pogorszyło" przez ostatnie miesiące, bo Bartek z racji tego, że miał chwilową przerwę w studiowaniu, praktycznie nie wychodził nigdzie poza spacerami z psem, więc Nitka nie miała okazji zostawać sama. No więc ostatnio różnie to u niej bywa - czasem bardzo piszczy, a czasem w ciszy kładzie się spać (nagrywaliśmy ją :razz:)
Dlatego boję się, żeby się pierony nawzajem nie nakręcały, bo sąsiedzi co prawda są bardzo w porządku... no ale ileż można :diabloti:

Posted

Aby rozładować napięcia skleiłam i wklejam filmik z czerwca... Jakby co, to wyraźnie widać, że Nitka na wilczaka już gotowa :cool3::

Oto Lorelei i Niteczka w akcji.... uwaga na sceny drastyczne ok 2,5 min. :lol:

[video=youtube;hEomDcZNs1A]http://www.youtube.com/watch?v=hEomDcZNs1A&feature=youtu.be[/video]

Posted

[QUOTE=makot'a;19586969]Super filmik! :D
To chyba wtedy, jak Bartek był u Was sam z Niteczką naprawiać komputer, prawda? Bo ja nie pamiętam, żebym była podczas tej zabawy :D[/QUOTE]
Tak. Kiedy wychodziłam do pracy szalały na kanapie, a kiedy wróciłam po trzech godzinach zastałam je dokładnie przy tej samej zabawie, choć Bartek mówił, że w międzyczasie chwilę pospały. ;) Wygląda, że Niteczka ma już odpowiednią kondycję na młodego wilczaka... :evil_lol:

A propos [B]wypadku [/B]z Bastą:
Nitka jest inteligentną i empatyczną sunią! Gdyby Basta chciała ją skrzywdzić, Nitka wiedziałaby o tym i na 100% unikałaby Basty i sygnalizowała Wam swój niepokój. Moim zdaniem to, że Nitka ma do Basty nadal zaufanie świadczy, że był to po prostu wypadek.

Posted

[QUOTE=makot'a;19575719]
Są dni, że się cieszę, nie widzę problemów i myślę, że będzie dobrze... ale są też takie, że zaczynam się stresować czy dam radę i cały dzień chodzę poddenerwowana :lol:

Masakra, czy ktoś doświadczony może mi powiedzieć, czy to jest normalne? :eviltong:[/QUOTE]

Teraz doczytałam... haha, masz starych (w sensie dosłownym i metaforycznym) wilczakowców nieomal za rogiem, więc co byś miała nie dać rady! Gdy będziesz mieć dosyć, podrzucisz małego Lorce, pójdziesz na spacer z Nitką, odstresujesz się i zaraz za nim zatęsknisz. :lol: Na 100% będą "przygody" i będziecie czasem oboje z Bartkiem lewitować, ale dacie radę! To tylko wilczak! :evil_lol:

Posted

[quote name='Zadora']Teraz doczytałam... haha, masz starych (w sensie dosłownym i metaforycznym) wilczakowców nieomal za rogiem, więc co byś miała nie dać rady! Gdy będziesz mieć dosyć, podrzucisz małego Lorce, pójdziesz na spacer z Nitką, odstresujesz się i zaraz za nim zatęsknisz. :lol: Na 100% będą "przygody" i będziecie czasem oboje z Bartkiem lewitować, ale dacie radę! To tylko wilczak! :evil_lol:[/QUOTE]

Hahah, z Niteczką na spacerze to nam się zwykle tylko ciśnienie podnosi, kiedy sobie idzie na kebab bez nas, albo zapomina, że ma właścicieli :diabloti:

Posted

[QUOTE=makot'a;19588224]Hahah, z Niteczką na spacerze to nam się zwykle tylko ciśnienie podnosi, kiedy sobie idzie na kebab bez nas, albo zapomina, że ma właścicieli :diabloti:[/QUOTE]
No dobra, to zostawisz oba. Lorka zabawą z Niteczką nie pogardzi :D

Posted

[quote name='Zadora']No dobra, to zostawisz oba. Lorka zabawą z Niteczką nie pogardzi :D[/QUOTE]

:D

A tak w ogóle, to są nowe zdjęcia młodego, które nieustannie od wczoraj oglądam... aż się Wam pochwalę :)

Wszystkie zdjęcia są własnością Margo P. i pochodzą ze strony hodowli - [URL]http://www.zperonowki.com/site/pl[/URL]

[IMG]http://www.zperonowki.com/pics/gallery/2152/1346199717-1870256.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.zperonowki.com/pics/gallery/2152/1346199456-2863541.jpg[/IMG]


Bael II & Cresil II z Peronówki
[IMG]http://www.zperonowki.com/pics/gallery/2149/1346191675-5635604.jpg[/IMG]

Bael II & Cresil II z Peronówki
[IMG]http://www.zperonowki.com/pics/gallery/2149/1346191677-1795164.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.zperonowki.com/pics/gallery/2149/1346191234-3123630.jpg[/IMG]

Reszta zdjęć, jakby ktoś miał ochotę:
[url]http://www.zperonowki.com/site/pl/gallery/cat/2152/[/url]
[url]http://www.zperonowki.com/site/pl/gallery/cat/2149/[/url]


:)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...