Jump to content
Dogomania

Do zobaczenia kiedyś, Bruno, piesku kochany...


Wiedźma

Recommended Posts

Tylko ktoś na miejscu może ocenić jego stan i podejmować decyzje, przecież żądna z nas nie widzi Bruna i nie może się wypowiadać na temat jego stanu. Jubu jest dla mnie osobą godną zaufania, jeśli on też tak to widzi na miejscu to cóż tu można poradzić. Tylko tak strasznie smutno :(
Przecież wszyscy chcieliśmy tutaj mu pomóc, ale to starszy schorowany psiaczek. Jego stan może się diametralnie zmienić w ciągu paru godzin.
Tak strasznie żal że nie zdążyliśmy mu tak do końca pomóc, żeby mógł sobie dożyć w domowych warunkach a nie w schronie :(
Zosiu, dlaczego miałabyś sama pokrywać koszty paliwa, przecież nie miałaś wpływu na taki obrót spraw, to po prostu siłą wyższa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andegawenka']Piesek jest chory i to go różni od innych wątków na którym były kłótnie. Słuszna decyzja, tylko żeby już nie trafił na ogólne boksy...
Musimy się pogodzić z tym że Brunio już żadnej podróży nie odbędzie...
Trzymaj się maluszku i nie daj się wrednej chorobie....[/QUOTE]
Nie trafi, będzie przebywał w gabinecie lekarskim.
Koszmarny dzień, właśnie się dowiedziałam, że odszedł niewidomy Brajl. Pewnie niektórzy go pamiętają, był u BajkiB.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiedźma']Nie trafi, będzie przebywał w gabinecie lekarskim.
Koszmarny dzień, właśnie się dowiedziałam, że odszedł niewidomy Brajl. Pewnie niektórzy go pamiętają, był u BajkiB.[/QUOTE]

12.06.2011 odszedł post 6217 [url]http://www.dogomania.pl/threads/97116-Bez-Oczu-Widz%C4%99-Bez-Z%C4%99b%C3%B3w-Jem-Dzi%C4%99kuj%C4%85c-Wam-Ogonem-...-pomagamy-dalej-z-sercem!/page249?highlight=Brail+oczu+widze[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiedźma']Chyba myślisz o Bartusiu, a ja o Brajlu.[/QUOTE]

[quote name='andegawenka']To dobrze że później, takie wiadomości warto otrzymywać z opóźnieniem:roll:[/QUOTE]
Poprawiłam swój post: Brajluś, nie Bartuś. A wiadomości - fakt, lepiej później, a najlepiej wcale.

[quote name='feliksik']kurcze, ale wiadomości. Bruniątko trzymaj się piesku - a może gdzieś na miejscu ktoś dałby mu DT na ostatnie chwile życia - czy lepiej, żeby był pod opieką w schronie?[/QUOTE]
Musiałby się zdarzyć gigantyczny cud: ktoś na miejscu, znający się na leczeniu, świadomy, że pies odchodzi...

Link to comment
Share on other sites

Cóż mogę powiedzieć...

Byłem pod schroniskiem kilka minut po 10.
Kiedy w "recepcji" powiedziałem, że przyjechałem po Bruna, Pani była nieco zaskoczona, że psiak ma jechać - "przecież jest leczony" - usłyszałem. "Proszę czekać na weterynarza".
W końcu się doczekałem. Bruno w tym czasie został obejżany w gabinecie przez Panią weterynarz. Wyszła do mnie i zaczęliśmy rozmawiać.
Według Niej Bruno nie nadawał się do jazdy z powodu osłabienia, chorego serduszka, upału i kilku godzin podróży. Nie protestowała może bardzo ostro ale i nie pochwalała wyjazdu. Mam wrażenie, że nie bardzo wiedziała jak mi wyperswadować pomysł zabrania Bruna skoro przyjechałem już taki kawał drogi.
Poprosiłem o możliwość obejżenia Bruna. Ocenienia jego stanu okiem osoby nie związanej z pieskiem bardzo emocjonalnie.
Nie było z tym żadnego roblemu. Poszliśmy do gabinetu.
Bruno stał w kąciku, mordką do ściany. Nie zareagował na nasze wejście.
Łapiki się pod nim chwiały. Widać był, na pierwszy rzut oka, że jest bardzo słaby.
Pogłaskałem Go. Obejżał się kto go dotyka. Ale nie podniósł główki żeby na nas spojżeć. Każdy jego ruch był bardzo powolny.
W tym czasie najpierw ja a potem Pani doktor rozmawialiśmy z Wiedźma.
Bruno wolniutko odwrócił się od ściany. I zaczął "iść"... jadna łapka o kilka centymetrów... dosunąć następną... potem kolejna... kolejna. Stanąć. Odpocząć. Przednia łapka... kolejna... kolejna...
Zrobił tak kilka kroków.
Stał i chwiał się na łapkach.

Na karku wielka rana. Wielkości pięści. Na boku kolejna, mała... kilka innych. "Zapadnięty" grzbiet. Niezmierzony smutek w oczach... Kupka nieszczęscia...
(Jest u mnie w domu pies. Jasiek. 12 lat. Chudy "jak kij". Schorowany. W porównaniu z Brunem jakiego zobaczyłem - Jasiek jest okazem zdrowia i energii.)

Wspólnie zdecydowaliśmy o bezcelowości przewożenia Bruna. Nie wiem czy by przeżył tą podróz.
Raz w życiu wiozłem psa w podobnym stanie. Tygryska. Wtedy nie było wyboru. Tygrysek musiała jechać - to była podróż po szansę na życie. Jechała tylko kilkadziesiąt minut. A co kilka minut sprawdzaliśmy z Ajlii czy Tygrysek jeszcze zyje. Złamałem wtedy chyba wszystkie przepisy drogowe jakie złamać mogłem nie zabijając wszystkich... Mimo pomocy weta u celu podróży, Tygrysek umarła trzy dni później.

Jest mi strasznie przykro. Bardzo chciałem pomóc Brunowi, zawieźć Go do Domu.

Link to comment
Share on other sites

Grzesiu, jeszcze raz serdecznie Ci dziękujemy, że podjąłeś się tej podróży. Przepraszam, że jechałeś daremnie.
Tak jak mówisz: na ostatek życia Bruno mógłby trafić tylko do kogoś na miejscu, kto byłby w stanie dowozić go do lekarza w każdej chwili. Myślę, że gdyby ktoś taki był w Lublinie lub okolicy, dawno zabrałby biedaka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jubu']
Bruno stał w kąciku, mordką do ściany. Nie zareagował na nasze wejście.
Łapiki się pod nim chwiały. Widać był, na pierwszy rzut oka, że jest bardzo słaby.
Pogłaskałem Go. Obejżał się kto go dotyka. Ale nie podniósł główki żeby na nas spojżeć. Każdy jego ruch był bardzo powolny.

Bruno wolniutko odwrócił się od ściany. I zaczął "iść"... jadna łapka o kilka centymetrów... dosunąć następną... potem kolejna... kolejna. Stanąć. Odpocząć. Przednia łapka... kolejna... kolejna...
Zrobił tak kilka kroków.
Stał i chwiał się na łapkach.

Na karku wielka rana. Wielkości pięści. Na boku kolejna, mała... kilka innych. "Zapadnięty" grzbiet. Niezmierzony smutek w oczach... Kupka nieszczęscia...
[/QUOTE]

Nie tak miało być Bruno:shake::-(:-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

off topic: wstrząsająca historia
Podpiszcie petycję: [url]www.petycje.pl/petycja/7778/w_sprawie_okrutnego_zabicia_psa_przez_policjantÓw_.html[/url]
Opis zdarzenia w treści petycji.

Jak podpisywać:
1. naciśnij "popieram petycje - jestem ZA"
2. wypełnij to o co Cie proszą i nacisnij "podpisz petycję"
3. Poczekaj na e-mail z potwierdzeniem, wejdź na podany link
4. wpisz w okienku podany kod i nacisnij "potwierdzam"

Link to comment
Share on other sites

Wszyscy pragniemy calym soba- aby Brunio zdrow byl , aby sie wszystko udalo , spelnilo ..... los jest okrutny postokroc :-(:-(:-(jak dobrze ze ma was kochani , ze moze godnie zyc , ze leczycie i opatrujecie to chorutenkie cudne stworzonko.... serce sie kroi na milion kawalkow , jak zawsze , gdy ktos ....odchodzi powolutenku , ale jeszcze jest czas kochani , dajecie wszystko co mozna - dziekuje sercem i wujkowi :modla::modla::modla: do krainy szczesliwosci jeszcze czas malunienki Brunusiu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wiedźma']Eluś, dzwoniła na komórkę do p. Oli.[/QUOTE]
Ja się dodzwoniłam mimo że nie mam komórki do pani Oli i rozmawiałam z nią dość długo.
Streszczając, bo terminami medycznymi nie chcę operować bo mogę pokręcić: jest bardzo kiepsko, Bruno się nie podnosi, jest pod kroplówkami, te rany paskudzą się, otwierają się nowe, martwica skóry, ogólny stan jest taki, że nie rokuje poprawy:(. Zwłaszcza, że nie można mu podawać teraz Vetorylu bo w jego stanie taki inwazyjny lek tylko by wszystko pogorszył.
O przewożeniu go gdziekolwiek i zmianie lego losu możemy zapomnieć.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...