Mysza2 Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Tylko ktoś na miejscu może ocenić jego stan i podejmować decyzje, przecież żądna z nas nie widzi Bruna i nie może się wypowiadać na temat jego stanu. Jubu jest dla mnie osobą godną zaufania, jeśli on też tak to widzi na miejscu to cóż tu można poradzić. Tylko tak strasznie smutno :( Przecież wszyscy chcieliśmy tutaj mu pomóc, ale to starszy schorowany psiaczek. Jego stan może się diametralnie zmienić w ciągu paru godzin. Tak strasznie żal że nie zdążyliśmy mu tak do końca pomóc, żeby mógł sobie dożyć w domowych warunkach a nie w schronie :( Zosiu, dlaczego miałabyś sama pokrywać koszty paliwa, przecież nie miałaś wpływu na taki obrót spraw, to po prostu siłą wyższa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 5, 2011 Author Share Posted September 5, 2011 [quote name='andegawenka']Piesek jest chory i to go różni od innych wątków na którym były kłótnie. Słuszna decyzja, tylko żeby już nie trafił na ogólne boksy... Musimy się pogodzić z tym że Brunio już żadnej podróży nie odbędzie... Trzymaj się maluszku i nie daj się wrednej chorobie....[/QUOTE] Nie trafi, będzie przebywał w gabinecie lekarskim. Koszmarny dzień, właśnie się dowiedziałam, że odszedł niewidomy Brajl. Pewnie niektórzy go pamiętają, był u BajkiB. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 [quote name='Wiedźma']Nie trafi, będzie przebywał w gabinecie lekarskim. Koszmarny dzień, właśnie się dowiedziałam, że odszedł niewidomy Brajl. Pewnie niektórzy go pamiętają, był u BajkiB.[/QUOTE] 12.06.2011 odszedł post 6217 [url]http://www.dogomania.pl/threads/97116-Bez-Oczu-Widz%C4%99-Bez-Z%C4%99b%C3%B3w-Jem-Dzi%C4%99kuj%C4%85c-Wam-Ogonem-...-pomagamy-dalej-z-sercem!/page249?highlight=Brail+oczu+widze[/url] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 5, 2011 Author Share Posted September 5, 2011 Chyba myślisz o Bartusiu, a ja o Brajlu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 [quote name='Wiedźma']No tak, ale ja się dowiedziałam dzisiaj :(.[/QUOTE] To dobrze że później, takie wiadomości warto otrzymywać z opóźnieniem:roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
feliksik Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 kurcze, ale wiadomości. Bruniątko trzymaj się piesku - a może gdzieś na miejscu ktoś dałby mu DT na ostatnie chwile życia - czy lepiej, żeby był pod opieką w schronie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agata Balu Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Lepiej w schronie! Na miejscu jest pomoc, a w razie nagłych cierpień można mu ułatwić odejście. Lepiej miałby tylko w domu u jakiegoś weterynarza. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 5, 2011 Author Share Posted September 5, 2011 [quote name='Wiedźma']Chyba myślisz o Bartusiu, a ja o Brajlu.[/QUOTE] [quote name='andegawenka']To dobrze że później, takie wiadomości warto otrzymywać z opóźnieniem:roll:[/QUOTE] Poprawiłam swój post: Brajluś, nie Bartuś. A wiadomości - fakt, lepiej później, a najlepiej wcale. [quote name='feliksik']kurcze, ale wiadomości. Bruniątko trzymaj się piesku - a może gdzieś na miejscu ktoś dałby mu DT na ostatnie chwile życia - czy lepiej, żeby był pod opieką w schronie?[/QUOTE] Musiałby się zdarzyć gigantyczny cud: ktoś na miejscu, znający się na leczeniu, świadomy, że pies odchodzi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
krooppka Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 oj brak mi słów, tylko ryczeć się chce:cry::cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jubu Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Cóż mogę powiedzieć... Byłem pod schroniskiem kilka minut po 10. Kiedy w "recepcji" powiedziałem, że przyjechałem po Bruna, Pani była nieco zaskoczona, że psiak ma jechać - "przecież jest leczony" - usłyszałem. "Proszę czekać na weterynarza". W końcu się doczekałem. Bruno w tym czasie został obejżany w gabinecie przez Panią weterynarz. Wyszła do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Według Niej Bruno nie nadawał się do jazdy z powodu osłabienia, chorego serduszka, upału i kilku godzin podróży. Nie protestowała może bardzo ostro ale i nie pochwalała wyjazdu. Mam wrażenie, że nie bardzo wiedziała jak mi wyperswadować pomysł zabrania Bruna skoro przyjechałem już taki kawał drogi. Poprosiłem o możliwość obejżenia Bruna. Ocenienia jego stanu okiem osoby nie związanej z pieskiem bardzo emocjonalnie. Nie było z tym żadnego roblemu. Poszliśmy do gabinetu. Bruno stał w kąciku, mordką do ściany. Nie zareagował na nasze wejście. Łapiki się pod nim chwiały. Widać był, na pierwszy rzut oka, że jest bardzo słaby. Pogłaskałem Go. Obejżał się kto go dotyka. Ale nie podniósł główki żeby na nas spojżeć. Każdy jego ruch był bardzo powolny. W tym czasie najpierw ja a potem Pani doktor rozmawialiśmy z Wiedźma. Bruno wolniutko odwrócił się od ściany. I zaczął "iść"... jadna łapka o kilka centymetrów... dosunąć następną... potem kolejna... kolejna. Stanąć. Odpocząć. Przednia łapka... kolejna... kolejna... Zrobił tak kilka kroków. Stał i chwiał się na łapkach. Na karku wielka rana. Wielkości pięści. Na boku kolejna, mała... kilka innych. "Zapadnięty" grzbiet. Niezmierzony smutek w oczach... Kupka nieszczęscia... (Jest u mnie w domu pies. Jasiek. 12 lat. Chudy "jak kij". Schorowany. W porównaniu z Brunem jakiego zobaczyłem - Jasiek jest okazem zdrowia i energii.) Wspólnie zdecydowaliśmy o bezcelowości przewożenia Bruna. Nie wiem czy by przeżył tą podróz. Raz w życiu wiozłem psa w podobnym stanie. Tygryska. Wtedy nie było wyboru. Tygrysek musiała jechać - to była podróż po szansę na życie. Jechała tylko kilkadziesiąt minut. A co kilka minut sprawdzaliśmy z Ajlii czy Tygrysek jeszcze zyje. Złamałem wtedy chyba wszystkie przepisy drogowe jakie złamać mogłem nie zabijając wszystkich... Mimo pomocy weta u celu podróży, Tygrysek umarła trzy dni później. Jest mi strasznie przykro. Bardzo chciałem pomóc Brunowi, zawieźć Go do Domu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 5, 2011 Author Share Posted September 5, 2011 Grzesiu, jeszcze raz serdecznie Ci dziękujemy, że podjąłeś się tej podróży. Przepraszam, że jechałeś daremnie. Tak jak mówisz: na ostatek życia Bruno mógłby trafić tylko do kogoś na miejscu, kto byłby w stanie dowozić go do lekarza w każdej chwili. Myślę, że gdyby ktoś taki był w Lublinie lub okolicy, dawno zabrałby biedaka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mysza2 Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Jubu bardzo Ci dziękujemy i przepraszamy że tak to wszystko wyszło:( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jubu Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Wieźma, Mysza2 - przestańcie... zaczyna mi się głupio robić. Przecież nikt nie mógł przewidzieć... a są sprawy ważniejsze niż trochę czasu w samochodzie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebrazebra Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Bardzo smutne wieści... [B]Jubu[/B], szacunek jak zawsze. Oby Brunek miał zapewniony spokój i oby nie cierpiał... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 [quote name='jubu'] Bruno stał w kąciku, mordką do ściany. Nie zareagował na nasze wejście. Łapiki się pod nim chwiały. Widać był, na pierwszy rzut oka, że jest bardzo słaby. Pogłaskałem Go. Obejżał się kto go dotyka. Ale nie podniósł główki żeby na nas spojżeć. Każdy jego ruch był bardzo powolny. Bruno wolniutko odwrócił się od ściany. I zaczął "iść"... jadna łapka o kilka centymetrów... dosunąć następną... potem kolejna... kolejna. Stanąć. Odpocząć. Przednia łapka... kolejna... kolejna... Zrobił tak kilka kroków. Stał i chwiał się na łapkach. Na karku wielka rana. Wielkości pięści. Na boku kolejna, mała... kilka innych. "Zapadnięty" grzbiet. Niezmierzony smutek w oczach... Kupka nieszczęscia... [/QUOTE] Nie tak miało być Bruno:shake::-(:-(:-(:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mysza 1 Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 Ajlii do mnie napisała- gdyby przydały się opatrunki na tą ranę, takie specjalne, żelowe to dajcie mi znać na pw, wyślę. Przykro mi, że tak wyszło :( z Brunem. Biedak z niego straszny, serce boli :( I przykro mi z powodu Brajla, nie wiedziałam :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agata Balu Posted September 5, 2011 Share Posted September 5, 2011 off topic: wstrząsająca historia Podpiszcie petycję: [url]www.petycje.pl/petycja/7778/w_sprawie_okrutnego_zabicia_psa_przez_policjantÓw_.html[/url] Opis zdarzenia w treści petycji. Jak podpisywać: 1. naciśnij "popieram petycje - jestem ZA" 2. wypełnij to o co Cie proszą i nacisnij "podpisz petycję" 3. Poczekaj na e-mail z potwierdzeniem, wejdź na podany link 4. wpisz w okienku podany kod i nacisnij "potwierdzam" Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nadziejka Posted September 6, 2011 Share Posted September 6, 2011 Wszyscy pragniemy calym soba- aby Brunio zdrow byl , aby sie wszystko udalo , spelnilo ..... los jest okrutny postokroc :-(:-(:-(jak dobrze ze ma was kochani , ze moze godnie zyc , ze leczycie i opatrujecie to chorutenkie cudne stworzonko.... serce sie kroi na milion kawalkow , jak zawsze , gdy ktos ....odchodzi powolutenku , ale jeszcze jest czas kochani , dajecie wszystko co mozna - dziekuje sercem i wujkowi :modla::modla::modla: do krainy szczesliwosci jeszcze czas malunienki Brunusiu Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 6, 2011 Author Share Posted September 6, 2011 Niunia dzwoniła do schroniska, ale nie dodzwoniła się. Na razie nie mamy wiadomości o naszym biedaku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mysza2 Posted September 6, 2011 Share Posted September 6, 2011 [quote name='Wiedźma']Niunia dzwoniła do schroniska, ale nie dodzwoniła się. Na razie nie mamy wiadomości o naszym biedaku.[/QUOTE] A komórek to tam nie mają? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wiedźma Posted September 7, 2011 Author Share Posted September 7, 2011 Eluś, dzwoniła na komórkę do p. Oli. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebrazebra Posted September 7, 2011 Share Posted September 7, 2011 Kurczę, czekamy, strasznie mi smutno... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted September 7, 2011 Share Posted September 7, 2011 [quote name='zebrazebra']Kurczę, czekamy, strasznie mi smutno...[/QUOTE] No nie? taka ucichło? ................... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iljova Posted September 7, 2011 Share Posted September 7, 2011 Po tym wszystkim teraz taka cisza .... co się dzieje ???? Nie podabają mi się takie sytuacje bo miliony muśli przychodzi mi do głowy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mysza2 Posted September 7, 2011 Share Posted September 7, 2011 [quote name='Wiedźma']Eluś, dzwoniła na komórkę do p. Oli.[/QUOTE] Ja się dodzwoniłam mimo że nie mam komórki do pani Oli i rozmawiałam z nią dość długo. Streszczając, bo terminami medycznymi nie chcę operować bo mogę pokręcić: jest bardzo kiepsko, Bruno się nie podnosi, jest pod kroplówkami, te rany paskudzą się, otwierają się nowe, martwica skóry, ogólny stan jest taki, że nie rokuje poprawy:(. Zwłaszcza, że nie można mu podawać teraz Vetorylu bo w jego stanie taki inwazyjny lek tylko by wszystko pogorszył. O przewożeniu go gdziekolwiek i zmianie lego losu możemy zapomnieć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.