Jump to content
Dogomania

Godna starość??? Staruszki z Olsztyńskiego Schroniska


Recommended Posts

Miśka, Misieńka, Misiutka, ................                               bardzo wiekowa sunia ..........

__________________________________________________________________________

Ta weteranka spędziła w schronisku prawie 11 lat !

Poznałem ją dawno, dawno temu ...  Była wówczas sunią wycofaną, bojaźliwą, nieufną.

Zawsze miała lekką nadwagę, pośrednio może dlatego że była zbyt statyczna, początkowo wcale nie dawała wyprowadzać się na spacer.  A więc to jedna z tych skromnych, prawie niewidocznych istot, bez większych szans na adopcję.  Przez pewien czas urzędowała na wspólnym wybiegu z dużym, ślepym Klintem i dobrze się z nim dogadywała. Aż przyszedł czas, gdy sterany życiem Klint musiał nas opuścić.

Wkrótce Misia popadła do boksu maluchów:  najpierw wiekowy już, podługowaty skrzat Ringo, potem nie dbający o linię Pedro, wreszcie sierściowy „zębowotrofiejny” Tofik.  To było dobre towarzystwo, przy nich Misia ośmieliła się i można ją było zabierać na wspólny spacer.  W ich obecności spędziła wiele dni i nocy, których monotonii, niedogodności i strachu od nieprzewidzianych zdarzeń mogą się domyślać (i to tylko po części) osobnicy obdarzeni przez naturę instrumentem, co zwie się: „wyobraźnia”.  Jednak dawała radę. 

Do czasu, gdy i na nią przyszedł kres. Wiek, liczne schorzenia, braki w uzębieniu, złożyły się na tę fatalną noc z dnia 14 na 15 lutego 2019 r., gdy nad ranem odeszła w boksie, wśród swoich czworonożnych przyjaciół. Wykruszają się nasze poczciwe staruszki!

     Dla nas, który dobrze znaliśmy Misię, ta wiadomość, choć spodziewana, była wstrząsem. 

I ta obsesyjna niepewność: jak do tego doszło, czy nie cierpiała?

Lecz ja wciąż mam nadzieję, że mimo wszystko nasza Misia zasnęła spokojnie, nie będąc samotną, w gronie swych najbliższych, ogoniastych towarzyszy:  Pedro, Ringo i Tofika.

    Staram się w to głęboko wierzyć (ja, ateista!), bo przecież czymś się trzeba pocieszać.  

 

P.S.  A więc, po raz kolejny, stało się! Ledwo się nam zawinęła nasza dobra Misia, a już, niecały tydzień po niej, bo 20.02.2019 r. znów trzeba było żegnać się z następnym, ogólnie znanym staruszkiem. To Gandalf, bardzo wiekowy, ponoć aż 18-letni, spory sierściuch o aparycji „mamuciej” (to z powodu okazałego owłosienia). Gandalf, ten łagodny olbrzym, był ulubieńcem wielu wolontariuszy i pracowników schroniska. Jego stoicki spokój i szelmowskie spojrzenie spod krzaczastych brwi, zjednywały mu wielu przyjaciół, którzy z różnych powodów „ocierali się o niego”. Gandalf to jedna z bardziej charakterystycznych istot, tych które na zawsze zapadają w pamięć. 

Oby im wszystkim, gdzieś tam ... wysoko, niczego już nie brakowało!

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Zwrot, wg rejestru nr 7/2019. Lecz dla nas co Go znaliśmy, to był Zwrocik! ___________________________________________________________________________

 

Dla wieloletnich wolontariuszy to był taki szkrab, który przez cały czas znajomości był motorem empatycznej percepcji, tzn. tej pewnej delikatnej aury postrzegania możliwości i oczekiwań bezbronnych staruszków. Znów ktoś mógłby spytać z powątpiewaniem: A cóż to takiego osobliwego było w tym Zwrocie? Ot, jeden z wielu mu podobnych, wynędzniałych, przyziemnych sierściuchów! A jednak nie! Nie można się z tym pogodzić! Bo Zwrot należał do tych z którymi obcowaliśmy od bardzo dawna, mówiliśmy że „od zawsze”. I było jeszcze coś, co zdecydowało, że ten mały Zwrocik tak mocno nami zawładnął: - jego postura i zachowanie. Otóż Zwrocik to był taki mały, czarny, drżący „klusecznik”, który poruszał się niespiesznie, niczym nakręcona mechaniczna zabawka albo warchlaczek niepewny jeszcze swych pierwszych kroków. Tym nas „powalał”. Lecz mógł nas również zwodzić. Wystarczyło bowiem, aby w strefie przemieszczania się Zwrocika pojawił się jakiś inny (nawet pokaźny) szczeciniasty ryj, a ten maluch od razu się nakręcał i mimo swych niewielkich gabarytów, głośno dawał wyraz dezaprobaty a nawet wrogości, nie bacząc na niekorzystne relacje sił!  Więc ten nieduży, mocno podstarzały Zwrocik wyraźnie aspirował do grona osobników godnych szlachetnego miana: „waleczne serce”. A przy tym poddawał się wszelkim wolontariackim operacjom, był niezwykle spolegliwy (w przeciwieństwie do niesfornej towarzyszki – Murki). Wg szacunków Zwrocik przeżył 16 lat, z czego 11 ostatnich w schronisku. Już od pewnego czasu, ze względu na podeszły wiek, miewał swoje chwile słabości. Pamiętam jak kiedyś trzeba go było przynieść ze spaceru. Jednak trzymał się dzielnie i przeżył jeszcze wiele wspólnych, miłych nam dni. Ostatnio wyraźnie podupadł na zdrowiu, został objęty ścisłą dietą , czasem przyjmował kroplówki.

Biedaczysko odszedł w boksie, 15 sierpnia 2019 nad ranem.

Bolesna luka, która pojawiła się po stracie Zwrocika, jest (jak zwykle) nie do wypełnienia! Lecz życie, jak mawiają, toczy się dalej, przybywają nowe, pilne do „obróbki” nieszczęścia.   A nasz Zwrocik dołączył do grona istot na zawsze zapamiętanych, „wielkich duchem”, które mamy nadzieję spotkać gdy przyjdzie na to czas.     

  

Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

Ten tekst powstał 28 kwietnia 2020 jako grafomańskie wspomnienie niedawnych kontaktów z czeredą rozmaitych włochatych przyjaciół.  Przeciągający się brak styczności ze „swoimi” czworonogami skłania do postaw sentymentalnych, nierzadko wybielających te istoty.   Postanowiłem zatem (z wrodzoną przekorą) dać odpór tym „niezdrowym” tendencjom, czego oczywiście nie należy traktować zbyt dosłownie.  W przypadku dwóch opisanych ryjów (Shiba i Puszkin) to już wspomnienie.  Albowiem oba one właśnie wyruszyły w daleką podróż do swoich nowych, szczęśliwych domów – w Niderlandy (o czym pisząc nie wiedziałem).   Tak więc jest to swego rodzaju upamiętnienie ich subiektywnego wizerunku.

 

Po pierwsze:  tandem JARO – LILKA. 

JARO to typ osiłka prącego jak taran do przodu.  Trudno go zatrzymać.  A jednocześnie jazgotliwy histeryk, takie „Wiele hałasu o nic ...”   Co ciekawe, pewnego razu, na spacerze bardzo się wystraszył sterczącego pnia przeciętego drzewa.  Więc „prężenie muskułów” prysło niczym bańka mydlana.  Aż się prosi by zrymować: „Taki tchórz, taki tchórz! Ledwo wyszedł, zląkł się już!”

LILKA jako dama w tym zestawie, to powinna być taka subtelna panienka.  Akurat! Gdzież tam!  Ledwo się z nimi wyfrunie z boksu (inaczej się nie da), LILKA doskakuje do JARO i zapalczywie dziobie go w kark!  Czy tak powinna zachowywać się dobrze ułożona panna?  Chyba nie!  Taka emancypacja w zabawach siłowych to już „lekka” przesada!

 

Po drugie:  zestaw  GASIA  i  DRAKO.

GASIA  to taka chuda nieobliczalna „pijanica”.  Na spacerach zawsze się zatacza a zwieszony ryj majta jej się bezwładnie na boki.   Czy to aby dobry przykład dla innych, w dodatku całkiem trzeźwych psów?

DRAKO jest niedużym, za to głośnym i mocno nastroszonym brzdącem.  Lubi porządzić!  Kiedyś zauważyłem kłębek włosia wystający mu z boku pyska.  Chciałem go usunąć, myśląc że coś mu się po prostu przyczepiło.  Okazało się, że to kępki włosów wyrastające z zagięcia paszczy, i to po obu jej stronach!  A więc DRAKO ma bokobrody!  Czy psom przystoi taka ozdoba?

 

Po trzecie:   KAJTEK  i  PUSZKIN.

KAJTEK  ma posturę przyziemnego, obłego „klusecznika”.  W dodatku przednie łapki rozstawia na zewnątrz, co przypomina nóżki jakiegoś staromodnego stylowego mebla.     Czy to normalne aby pies udawał wiekowy rokokowy podnóżek?

PUSZKIN to permanentny hip-pies!  Ten biały kłębek wełny jest tak porośnięty, że znalezienie obroży z zaczepem (przed wyjściem na spacer) może być sporym wyzwaniem. A przy tym potrafi się wiercić, bo jak każdy hip-pies ma nieposkromione ciągoty do jakiejś trawki.  Więc służyć przykładem raczej nie powinien!

Link to comment
Share on other sites

Po czwarte:    AMIK  i  SONIA.    

AMIK, ten schorowany ślepaczek, chyba ma już dosyć diety i tęskni za jakimś normalnym kąskiem.  Przy nim trzeba uważać na swoje palce;  on próbuje je chwytać myśląc że to smakowite paluszki.  I choć paluszkami są, to jednocześnie nie są!  Taka to przy nim filozofia!

SONIA  jest suczką bardzo „pokrętną”.  A to za sprawą niezwykle zakręconego ogona („skręt” nr 1 w całym schronisku).  Mimowolnie nasuwają się pytania:  

- Kto jej pozwolił nosić tak mocno zakręcony ogon?

- Jak podle muszą czuć się inne psy, które nie doświadczyły takiego wyróżnienia?

- Czemu to właściwie ma służyć?

Odpowiedź też zawarta jest w pytaniu:

- Ile trzeba wypić aby zgłębić te problemy?

 

Po piąte:   KUPON  i  PIPI.

KUPON  to nieduże lecz masywne psisko, bardzo energetyczne.  Trzeba mieć „trochę” siły, żeby go skutecznie „opanować”!  I uważać na uzębienie, bo w zetknięciu z tym wulkanem energii, może się posypać jak zerwany sznur szklanych paciorków.  No ..., chyba że ma się sztuczną szczękę!

PIPI  jest wdzięczną, smukłą panienką, na ogół spokojną (o ile jej nie sprowokuje niesforny KUPON).  Co charakterystyczne, na pośladkach ma symetrycznie położone dwa „medaliony” (po jednym na każdym), utworzone ze skręcających się kosmków sierści.  Któż to widział, żeby symptomy elegancji lokować na tak niechlubnej części ciała?  Tego rodzaju wiadomości nie nadają się do rozpowszechniania, a tym bardziej do naśladowania!

 

Po szóste:     TYTUS  i  SZIBA (SHIBA).

TYTUS  to permanentny rozrabiaka. Wszędzie go pełno. Będąc z nim trzeba mieć oczy dookoła głowy!  Pomysłów ma tyle, że trudno nadążyć, żeby się przed nimi zabezpieczyć. Przy nim budzimy się najczęściej mało komfortowo, bo już „z ręką w nocniku”.

SZIBA – niby spokojna, stateczna, czasami jednak zadzior.  To wszystko wina  TYTUSA.        Gdy on coś chwyci (gałąź, kamień) i zacznie się nad tym znęcać, SZIBA nie chce pozostać w tyle.  Oddaje się wtedy czynności zwyczajowo zarezerwowanej dla naczelnych a więc „małpowaniu”.  Nie chcąc być gorsza, chwyta jakiś przedmiot i targa nim do wtóru Tytusowi.  Cierpliwość prowadzącego zostaje wówczas wystawiona na wielką próbę. Jego zdrowie psychiczne również! 

 

 

To tylko niektóre obrazki z wielu bardzo osobliwych sytuacji.   Ich wymowa może skłaniać do defetystycznej konkluzji:  „Nic, tylko się pochlastać!”.   Ja jednak (z racji wieku) takiej młodzieżowej „modzie” nie ulegnę.  Mam na to inną radę.  Jak tylko otworzą schronisko, pójdę tam i z desperacji dam się pogryźć.

Tylko nie mówcie tego GASI !

Ona już wie!

  

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 11 months later...

Kres tułaczki.  Skończona „Odysea”.

 

Wczoraj opuścił nas ciężko schorowany HOMER.

Psiak z pozoru nijaki.  Niewielki, podłużny, czarny staruszek bez ogonka.  Ot, taki sobie zwykły ryjek.  A jednak było w nim to „coś” co szczególnie mocno zapada w pamięć.

Dla mnie to „coś” było w sobotę 27 marca b.r.,  zbieg okoliczności sprawił, że był to ostatni dzień w którym go widziałem.

Nieporadny, zataczający się psiak, żyjący już jakby w nie swoim świecie, niezbyt kojarzący otaczającą go rzeczywistość.

A jednak jego wzrok:                                                                                                                                tak bezgranicznie smutny, zrezygnowany, proszący (?), z pewnością przejmująco tragiczny, porażał najczulsze struny współczucia, niegodne tzw. „prawdziwego mężczyzny”.

Dziś Homerka już nie ma.                                                                                                           Pozostało wrażenie: pamięć wyrazu jego oczu. Tego dojmującego spojrzenia!

 

Oby zaznał radości na tym drugim, mam nadzieję lepszym świecie!

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...