Magdalena Posted October 15, 2015 Posted October 15, 2015 Och,jak przykro....akurat tu weszłam...Magda - trzymaj się,siły Ci życzę,te śmierci są takie straszne do pogodzenia się z nimi,nasi Przyjaciele odchodzą,nam pozostają łzy.I wspomnienia... współczuję :( wiem, jak to cholernie boli Bardzo mi przykro :( Życzę dużo, dużo siły Magdalena bardzo mi przykro... Współczuję Dziękuję Wam, takie słowa troszkę pomagają. nie wiem za co się zabrać, co ze sobą zrobić. żyłam na pełnych obrotach, w dzień i w nocy ciągle w trybie czuwania, a teraz nagle pustka. kiedy gdzieś czytałam, że ktoś musiał uśpić pieska, wmawiałam sobie, że mnie to nigdy nie będzie dotyczyć, błagałam los żeby moja psina po prostu zamknęła oczka i spokojnie zasnęła. Zresztą wiecie i rozumiecie jak to jest.. nie ma co pisać.. miał ok 16-17lat. pocieszam się tym, że podjęłam decyzję wyprzedzającą, zanim ból i jego ostatnie dni byłyby dla niego nie do zniesienia. jestem sercem z wszystkimi psiakami zmagającymi się z tym paskudztwem. opiekunom życzę wytrwałości i siły. klaki mam nadzieję, że nasze psiaki się spotkały. Quote
AgaG Posted October 15, 2015 Posted October 15, 2015 po raz trzeci napiszę ZBADAĆ MOCZ.po wynikach wet będzie wiedział w która stronę iśc.niewiele kosztuje a więcej może powiedzieć niz badanie krwi O tym wet wspominał. :) Dzieki Quote
AgaG Posted October 15, 2015 Posted October 15, 2015 Dziękuję Wam, takie słowa troszkę pomagają. nie wiem za co się zabrać, co ze sobą zrobić. żyłam na pełnych obrotach, w dzień i w nocy ciągle w trybie czuwania, a teraz nagle pustka. kiedy gdzieś czytałam, że ktoś musiał uśpić pieska, wmawiałam sobie, że mnie to nigdy nie będzie dotyczyć, błagałam los żeby moja psina po prostu zamknęła oczka i spokojnie zasnęła. Zresztą wiecie i rozumiecie jak to jest.. nie ma co pisać.. miał ok 16-17lat. pocieszam się tym, że podjęłam decyzję wyprzedzającą, zanim ból i jego ostatnie dni byłyby dla niego nie do zniesienia. jestem sercem z wszystkimi psiakami zmagającymi się z tym paskudztwem. opiekunom życzę wytrwałości i siły. klaki mam nadzieję, że nasze psiaki się spotkały. Taka decyzja jest zawsze bardzo trudna. Niestety są choroby nieuleczalne przy których jedyne co nalezy zrobić, by przerwać cierpienia to uśpić psa... Niech Cie to pocieszy, że on już ni cierpi...Ty będziesz jeszcze długo płakać po nim :( bo jak się kocha, to nie można inaczej Quote
czia Posted October 15, 2015 Posted October 15, 2015 Dziś pożegnałam moje ukochane słoneczko. Świat się zawalił. Dziękuję za wiele cennych rad. Bardzo mi przykro ściskam cię mocno. Quote
AgaG Posted October 17, 2015 Posted October 17, 2015 16/10/2015 15:29: Badanie + Diagnostyka Opis badania: BADANIE KAŁU W badanej próbce pasożytów i kokcydii nie znaleziono Wyniki badań diagnostycznych: Badanie moczu Badanie fizyczne Barwa: jasno żółta Przejrzystość: klarowna Gęstość względna: 1,018 g/ml (=) (1,016-1,045) OK. Odczyn (pH): 6 Badanie chemiczne Białko: 27mg/dl Hemoglobina: ujemna Urobilinogen: norma Glukoza: ujemna Uwagi: ketony ujemne leukocyty + erytrocyty ujemne kreatynina 48mg/dl wskaźnik UP/C = 0,56 Badanie osadu Komórki nabłonka dróg moczowych: pojedyncze Kryształki: pojedyncze bezpostaciowe fosforany Biochemia krwi Kreatynina: 3,3 mg/dl (=) (0,9-1,7) + Mocznik: 93,4 mg/dl (=) (23,0541-57,6352) + USG Data badania: 16/10/2015 Opis zmian (OPIS_ZM_US): pęcherz moczowy bardzo słabo wypełniony moczem , śr.4,2 cm, czysty, sciana b.z. nerki prawidłowej wielkości o zatartej strukturze prostata regularna o jednolitej strukturze sledziona prawidłowej wielkosci , jednolita struktura watroba niepowiększona , woreczek żółciwy wypełniony , czysty pętle jelit niezgazowane Badanie moczu Badanie fizyczne Badanie chemiczne Badanie osadu Zabiegi Usg Ciapuś ma poza tym śrut w organizmie wyczuwalny pod skórą. WEtka rozważa przepłukanie dożylne w celu poprawy funkcjonowania nerek. Quote
Dark Lord Posted October 26, 2015 Posted October 26, 2015 Takie pytanie mam, czy można puszkę nerkową mieszać trochę z makaronem np.?Czy to Norce zaszkodzi jakoś na nerki czy makaron nie ma wpływu na to?Ja wariuję już z tym jej jedzeniem, codziennie trzeba "wisieć" nad nią z miską i nieraz nawet w ucho dać żeby zjadła, to nie to, że nie ma apetytu, ma i inne rzeczy bardzo by chętnie jadła, mięsko np. czy cokolwiek innego, ale przecież musi być na diecie i to skutkuje jak dotąd(już ttrzeci rok), ale ja nie mam już zwyczajnie nerwów, gdy muszę tracić piętnaście minut na to, żeby mi pies jedzenie zjadł.Sama by nawet nie tknęła, powącha i pójdzie, czasami mieszałam jej puszkę z gotowaną piersią kurczaka, ale to chyba nie jest dobry pomysł przy PNN. Quote
Szamanka Posted October 26, 2015 Posted October 26, 2015 Dawno mnie tu nie było... chciałam tylko napisać, że 1,5 roku od momentu zdiagnozowania niewydolności nerek wczoraj pożegnałam mojego kochanego Szamana... ;( nie da się opisać tego bólu i rozpaczy... boli mnie każda cząstka mojego ciała, mam wrażenie, że serce mi pęknie... przez te 1,5 roku choroba mu szczególnie nie dokuczała, był na diecie nerkowej, wyniki w sierpniu były całkiem ok, kreatynina 3,4... do piątku myślałam, że mamy wszystko pod kontrolą.. od dłuższego czasu Szaman był jakiś smutny, powolny, nie za bardzo miał apetyt... myślałam, że to starość po prostu - w końcu miał 11,5 roku... foch na karmę może... nasze spacery coraz bardziej się skracały, nie chciał chodzić, wolał poleżeć na trawie... 2 tyg temu miał biegunki, szczególnie nocą... pojechaliśmy do weta - diagnoza: albo nerki wysiadają, albo czymś się przytruł.. dostał zastrzyki... pomogło, biegunka minęła... ale tracił siły.. w piątek znowu pojechałam do weta... wyniki badań zwaliły mnie z nóg... morfologia fatalna, straszna anemia, kreatynina 6... bardzo schudł... serduszko waliło strasznie, bo nie dawało rady przy tak małej ilości krwi... w piątek i sobotę byliśmy na kroplówkach... miała być jeszcze w niedzielę, a w poniedziałek znowu badania... ale był taki słabiutki... wychodziliśmy tylko koło klatki na siku, a on był tak słabiutki, że miał problem przejść kawałek, serduszko waliło mu jak po maratonie.... w niedzielę podjęłam decyzję. najtrudniejszą w moim życiu.... okupioną oceanem łez... zamiast na kroplówkę - pojechaliśmy uśpić mojego kochanego psa.... mojego Przyjaciela... moją chlubę i dumę... byłam z nim do końca.... głaskałam, tuliłam, całowałam... i zalewałam łzami.... nie da się opisać tego, co czuję... płaczę od piątku i nie mogę przestać...z pracy wróciłam do pustego, cichego domu...nikt na mnie nie czeka... nikt się nie cieszy.... choć wiem, że był bardzo chory i naprawdę słaby - nie mogę sobie wybaczyć tej decyzji... paradoks - bo niby wiem, że zrobiłam dobrze, ale czuję się jakbym go zdradziła.... wsiadł ze mną tak ufnie do samochodu, a ja zrobiłam mu coś takiego... ;( czuję się koszmarnie.... tak bardzo chciałabym obudzić się z tego koszmaru... ;( ;( ;( Quote
Maghda Posted October 26, 2015 Posted October 26, 2015 Szamanko, bardzo mi przykro. Nie obwiniaj siebie, zrobiłaś wszystko co mogłaś. Życzę dużo siły, trzymaj się Quote
Szamanka Posted October 26, 2015 Posted October 26, 2015 Jest strasznie... nie wiem czy kiedyś sobie wybaczę... wszystko mi go przypomina... jego ulubiona piłka tenisowa... mata.... miski.... pucha z karmą... wszędobylska sierść... nie mogę uwierzyć, że sama to sobie - i Jemu - zrobiłam... 1,5 roku temu wyrwałam go z rąk śmierci... walczyłam z całych sił i udało się... teraz wiedziałam, że to koniec... że żadna transfuzja nie uratuje mu życia... że nie zdarzy się cud... tak strasznie brakuje tego merdającego ogonka... tych ufnych oczu.... ;( ;( ;( Quote
AgaG Posted October 26, 2015 Posted October 26, 2015 Dwa razy w życiu musiałam podjąć taką decyzję odnośnie moich kochanych zwierzaków chorych na niewydowlność nerek: raz psa Kasanovy, któremu udało się przedłużyć życie o prawie dwa lata po zabraniu go w stanie fatalnym ze schroniska, i raz kotka Gawronka, którego znalazłam na ulicy w stanie koszmarnym i który żył jeszcze tylko pół roku. Rozumiem Twój ból Szamanko i współczuję.. Teraz drzę o zdrowie Ciapka. chorego na tę bezwzględną chorobę Quote
czia Posted November 4, 2015 Posted November 4, 2015 Żegnam was dziewczyny. Jutro jadę pożegnać się z moim najukochańszym psiakiem, moją kochaną Bezusią. Jest już słaba, morfologia i jony padły , walczę o nią od soboty ale ona gasnie mi w oczach, już nie mam siły jej męczyć. Do pnn doszedł Addison. Ma drgawki . Stablilizujemy potas sód i wapń ale ona dalej się trzęsie. Serce mi pęka z bólu Rok i 3 miesiące. Tyle walczyła moja kochana psinka. Quote
klaki91 Posted November 4, 2015 Posted November 4, 2015 Żegnam was dziewczyny. Jutro jadę pożegnać się z moim najukochańszym psiakiem, moją kochaną Bezusią. Jest już słaba, morfologia i jony padły , walczę o nią od soboty ale ona gasnie mi w oczach, już nie mam siły jej męczyć. Do pnn doszedł Addison. Ma drgawki . Stablilizujemy potas sód i wapń ale ona dalej się trzęsie. Serce mi pęka z bólu Rok i 3 miesiące. Tyle walczyła moja kochana psinka. :( smutno, strasznie smutno :( staram się nie wchodzić na ten temat, bo przypominają mi się wydarzenia z lata, ale dzisiaj zajrzałam, a tu tyle przykrych wiadomości... byłam kilka dni temu u mojego rudzielca na grobie, zapaliłam jej nawet malutki znicz. Cholerne nerki... :( Quote
Magdalena Posted November 4, 2015 Posted November 4, 2015 Śmierć zebrała obfite żniwa w ostatnim czasie... psie serduszka odchodzą jeden po drugim.. Quote
Szamanka Posted November 6, 2015 Posted November 6, 2015 Czia... :( wiem doskonale co czujesz... ja modliłam się o siłę... o siłę, by pozwolić mu odejść... ;( walczyliśmy rok i 7 miesięcy... pnn to straszna choroba... bardzo współczuję.... trzymaj się.... :( Quote
AgaG Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 ja też współczuję.. :( Mam dwa pytania do osób które miały doświadczenie z pnn: 1) Czy wraz z niewydolnością nerek u waszych psów występowały uporczywe biegunki? 2) jaka dieta gotowana u psów z ta chorobą wpływała na możliwie "najlepszą" kupkę i była chętnie zjadana? Quote
klaki91 Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 ja też współczuję.. :( Mam dwa pytania do osób które miały doświadczenie z pnn: 1) Czy wraz z niewydolnością nerek u waszych psów występowały uporczywe biegunki? 2) jaka dieta gotowana u psów z ta chorobą wpływała na możliwie "najlepszą" kupkę i była chętnie zjadana? U mojej suczki się zdarzały biegunki. Pomagał węgiel i smecta w saszetkach. A jedzenie...no cóż, wystarczy sie cofnąć kilka stron, żeby poczytać, jak walczyłam z nią o to, żeby cokolwiek zjadła :( ciężko więc mi powiedzieć, po czym było najlepiej Quote
Szamanka Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 Szaman był na suchym RC renal, biegunek przez ten czas nie miał. Niestety jakieś 2 tyg przed odejściem zaczęły go męczyć.... właśnie to mnie zaniepokoiło i dlatego zabrałam go do weta.. objawy miał dziwne, strasznie mu bulgotało w brzuchu, o ile w dzień nie było tego słychać, o tyle wieczorem bardzo... no i musieliśmy wychodzić na nocne spacery. nie skojarzyłam faktów, myślałam, że się czymś struł, bo na spacerach był jak odkurzacz i ciągle próbował coś wysznupać... u mnie kryzys. O ile w tym tyg dopadła mnie jakaś taka obojetność, o tyle od wczoraj co chwilę ryczę... chyba weekend tak na mnie działa... bo cały mój koszmar wydarzył się w weekend właśnie... 2 tygodnie bez mojej psinki... ;( serce pęka... Quote
klaki91 Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 Szaman był na suchym RC renal, biegunek przez ten czas nie miał. Niestety jakieś 2 tyg przed odejściem zaczęły go męczyć.... właśnie to mnie zaniepokoiło i dlatego zabrałam go do weta.. objawy miał dziwne, strasznie mu bulgotało w brzuchu, o ile w dzień nie było tego słychać, o tyle wieczorem bardzo... no i musieliśmy wychodzić na nocne spacery. nie skojarzyłam faktów, myślałam, że się czymś struł, bo na spacerach był jak odkurzacz i ciągle próbował coś wysznupać... u mnie kryzys. O ile w tym tyg dopadła mnie jakaś taka obojetność, o tyle od wczoraj co chwilę ryczę... chyba weekend tak na mnie działa... bo cały mój koszmar wydarzył się w weekend właśnie... 2 tygodnie bez mojej psinki... ;( serce pęka... Ja długo nie wytrzymałam bez psa. Przypadkiem natknęłam się na ogłoszenie z porzuconą sunią podobną do rudej i kilka dni później była u mnie. Na grób rudzielca jeździ z nami. W moim przypadku to był strzał w 10, czułam się jak wrak człowieka, a kolejny psiak pomógł mi się ruszyć z łóżka i zająć się czymś więcej niż przeglądaniem zdjęć, czy gapieniem w sufit. Ale boli dalej, strasznie :( Te biegunki to podobno od owrzodzenia wywołanego wysokim poziomem mocznika. Moja pod koniec swojego życia miała też bardzo ciemną kupę- nie wiem, czy od węgla, czy od krwi, czy może od jednego i drugiego :( dr Neska wspominała jeszcze o często występującej czkawce i właśnie jakimś takim bulgotaniu :( Quote
Szamanka Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 Wet mówił, że biegunka jest charakterystyczna przy pnn, bo właśnie organizm jest przytruty mocznikiem... czkawki nie miał, ale te bulgotania były naprawdę dziwne... mówił też, że upały działają niekorzystnie, a wiadomo jakie było lato.. no, ale wcześniejsze badania miałam z końca sierpnia, więc nie sądziłam, że w tak krótkim czasie mogły się pogorszyć... żałuję, że nie podczytywałam tego wątku... może zareagowałabym wcześniej... może...może... :( fakt... też oglądam zdjęcia... łzy się leją, ale mam też świadomość jak wielką radością i szczęściem był dla mnie mój pies... widać to na każdej focie, gdzie szczerzę się od ucha do ucha, a on ze mną... i choć zarzekałam się, że już nigdy żadnego psa nie chcę, bo nie dam rady przeżyć takiej straty jeszcze raz ... to jednak zaczynam zmieniać zdanie. brakuje mi psiego przyjaciela strasznie. STRASZNIE. Quote
klaki91 Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 Wet mówił, że biegunka jest charakterystyczna przy pnn, bo właśnie organizm jest przytruty mocznikiem... czkawki nie miał, ale te bulgotania były naprawdę dziwne... mówił też, że upały działają niekorzystnie, a wiadomo jakie było lato.. no, ale wcześniejsze badania miałam z końca sierpnia, więc nie sądziłam, że w tak krótkim czasie mogły się pogorszyć... żałuję, że nie podczytywałam tego wątku... może zareagowałabym wcześniej... może...może... :( fakt... też oglądam zdjęcia... łzy się leją, ale mam też świadomość jak wielką radością i szczęściem był dla mnie mój pies... widać to na każdej focie, gdzie szczerzę się od ucha do ucha, a on ze mną... i choć zarzekałam się, że już nigdy żadnego psa nie chcę, bo nie dam rady przeżyć takiej straty jeszcze raz ... to jednak zaczynam zmieniać zdanie. brakuje mi psiego przyjaciela strasznie. STRASZNIE. Też mówiłam, że żadnego psa. Niestety (albo stety), gdy jest się typowym psiarzem to nie da się wytrzymać długo....miesiąc, dwa, no max pół roku moim zdaniem.... Wiesz, prawda jest taka, że z pnn się nie wygra :( wszyscy weterynarze, którzy widzieli rudą mi to z góry oznajmiali. Jedyne co można zrobić to przedłużyć pieskowi życie. Nerki to paskudny organ, gdy coś zacznie się z nimi dziać :( Mnie dobijała dodatkowo część rodziny, która nie mogła pojąć, że wydaję kolejne złotówki na leczenie, skoro nie przynosi ono efektów. Jak się wygadałam, że wydałam kilka tysięcy po to, żeby przedłużyć jej życie o 2-3 miesiące to już nawet nie komentowali..... Nie mogę sobie tylko wybaczyć tego, że coś zjadła/wypiła. Quote
AgaG Posted November 7, 2015 Posted November 7, 2015 U mojej suczki się zdarzały biegunki. Pomagał węgiel i smecta w saszetkach. A jedzenie...no cóż, wystarczy sie cofnąć kilka stron, żeby poczytać, jak walczyłam z nią o to, żeby cokolwiek zjadła :( ciężko więc mi powiedzieć, po czym było najlepiej Ciapek dziś dostał zalecenie Smecty. A nasz problem jest taki, że choc on jeszcze ma jaki taki apetyt, to głównie pokarmy szkodzące mu chciałby jeść. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.