Jump to content
Dogomania

KAJTUN po 3 latach w hoteliku u Murki - czy odnajdzie się w DS...?


inka33

Recommended Posts

[quote name='_Goldenek2']Jestem na zaproszenie ajlii i Kazana. Pomogę finansowo. Ale tylko jednorazowo, bo ze stałymi deklaracjami już się nie wyrabiam.[/QUOTE]

Dziękujemy serdecznie :))))

[B]Malibo57 [/B]:)))))))

Wczoraj rozmawiałam jeszcze z naszą weterynarz stowarzyszeniową - operacja, przy najgorszych założeniach (narkoza, materiały, dużu pracy), będzie kosztować ok. 150 zł. Jest gotowa na niedzielę rano.
Wszystko gotowe, jutro ruszamy z Wawy ok. 5 rano, zdążymy przez upałami i korkami go dowieźć do lecznicy.

No Kajtun, tylko nie daj teraz ciała i grzecznie właź do klateczki... pojedziesz do lepszego życia...

Link to comment
Share on other sites

nawet nie chcialam tu wchodzic bo mam straszne poczucie winy
szukalam go dzisiaj trzykrotnie, z rana, popoludniu-zawsze tak jak wychodzilam z pracy i teraz,dopiero co wrocilam. objezdzalysmy z mamą także okolicę...
pies zniknął....pani od kotów miała do mnie pisac...dzwonic, gdy tylko sie pojawi, ale nic...cisza nadal. Sama mówiła że to dziwne, bo on nie znikał na cały dzien ot tak...
Rozmawialam dzisiaj z nią i z jej mężem, troche mi opowiedzieli o Kajtunku, w koncu ich kotom wyzerał co mógł...wychodzi na to, że on jak sie do kogos przyzwyczai to nie ucieka, im zaufał w ciagu tygodnia, ten pan mówił ze jak tylko wychodzil na posesje ..to dozorca tego terenu jest...to Kajtun do niego podchodzil i szedl za nim..po prostu za nim chodził..towarzyszył w obchodzie.
Dlaczego go nie ma? nie wiem...strasznie chce mi sie plakać. Jutro tez bede szukała od rana. Nie wiem kogo mam prosic zeby on sie odnalazł..los?
Pani powiedziała mi kilka niepocieszajacych rzeczy...ze w nocy jak wracała ze zmiany to Kajtun jeszcze był, ale z drugiej strony posesji siedziało jakieś za przeproszeniem gnojstwo i imprezowało..moze on sie ich wystarszył..moze go przegonili? chociaz nie chce wierzyc ze dałby sie zblizyc do siebie obcym...ja juz nie czulam sie obca..ja tak bardzo chcialam mu pomoc..
Jestem w stałym kontakcie z ajlii...informuje ją caly dzien o wszystkim..wiec akcja jest chwilowo wstrzymana, dopoki ...go nie znajde..gdziezby mogl w taki upał...

prosze kajtek wróć do nas...
:(

Link to comment
Share on other sites

Kurde, siedzę cały dzień jak na szpilkach... Akurat teraz musiał zniknać??? Kiedy czeka na niego lepsze życia...?

Mam cały czas nadzieję, że ktoś sie nim po prostu zaopiekował. Może zaufał komuś w końcu... Moja znajda sprzed 7 lat, Luna, była ganiana przez ludzi z fundacji przez 2 tygodnie. Któregoś dnia podeszła do mnie, położyła się na plecach i powiedziała ze mam ją zabrać do domu... ludzie z fundacji nie chcieli uwierzyć że pies zaufał przypadkowej osobie... Może Kajtun sam sobie znalazł własnego człowieka?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ajlii']Kurde, siedzę cały dzień jak na szpilkach... Akurat teraz musiał zniknać??? Kiedy czeka na niego lepsze życia...?

Mam cały czas nadzieję, że ktoś sie nim po prostu zaopiekował. Może zaufał komuś w końcu... Moja znajda sprzed 7 lat, Luna, była ganiana przez ludzi z fundacji przez 2 tygodnie. Któregoś dnia podeszła do mnie, położyła się na plecach i powiedziała ze mam ją zabrać do domu... ludzie z fundacji nie chcieli uwierzyć że pies zaufał przypadkowej osobie... Może Kajtun sam sobie znalazł własnego człowieka?[/QUOTE]
Oby tak było ...Ale jest ta niepewność...I ona dręczy najbardziej...

Link to comment
Share on other sites

nie ma go. wyjechałam na rowerze przed 7 wrocilam teraz. objezdzilam kazde chyba krzaki w okolicy, zagladałam pod mosty.
ale jestem sama. nie ogarne wszystkiego. jesli on zyje to tez sie przeciez przemieszcza...mozemy sie mijac...wole taka wersje...ze sie mijamy, tylko czemu kociarze go nie widują?
pytalam sie ludzi ktorzy rano spacerowali z psami...nie widzieli.
pojade przed 15 znowu...i moze spotkam go tak jak zawsze kiedy wracam z pracy...

pocieszaja mnie na rozne sposoby....ze wlasnie moze ktos go wzial i zaprowadzil do weta..i juz ma lepiej. albo ze odszedl we snie spokojnie...za chmurke..
ale ze nie jest mu zle...szczerze mowiac mam w de takie pocieszenia...to smutne..to jakis pech..to niesprawiedliwe
poza tym wole pomoc w szukaniu, a nie mowienie mi zebym juz sobie dała spokoj...niestety nie mam na tym zadupiu nikogo kto by mi pomógł.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='alice midnight']tak sie nie da...przeciez jesli czujesz sie za kogos odpowiedzialna...to zawsze boli kiedy cos idzie zle.
popoludniu pojedziemy z mamą samochodem. on nie mogls sie zapasc pod ziemie.[/QUOTE]
Alice, masz rację, tak się nie da. Nie ma co sobie wkręcać, że dobrze trafił. Rozumiem, że nie możesz spać i będziesz szukać, aż dowiesz się czegokolwiek.
Ale pech koszmarny.

Link to comment
Share on other sites

Alice, wiem że nie odpuścisz póki go nie odnajdziesz...

Cały czas jednak trzymam sie wersji, że albo gdzieś się zaszył przez ciśnienie (moje psy udawały nie żywe przez cały wczorajszy dzień), albo ktoś go przygarnął. Sporo ludzi nie jest obojętnych na los psów, przygarniają psy w ulicy - a ten prosił się o pomoc natychmiast.
Na zdjeciach wygląda żwawo, nie wierzę że nagle zszedł... Pił kefir, nasza wetka powiedziała że to bardzo mądrze z jego strony. Nie poddawał sie tyle czasu, nie wierzę że tak nagle...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...