Sliver Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Witam Taki oto watek napisalem na forum bullowatych. Apel do szpicomaniakow z gorzowa jest ten sam. Niektorzy zapewne z was mnie pamietaja - ale przechodze do sedna. Szukam trzech mezczyzn i kobiety (mlodych). Sa wlascicielami bullowatych jakich nie wiem. W kazdym razie jesli sa tu prawdziwi dogomaniacy z Gorzowa Wlkp. i orientuja sie o grupce trzech mezczyzn i kobiecie chadzajacych wspolnie na spacery ze swoimi psami (3 bullowate + 1 doberman) prosze o informacje. Cel: Wczoraj ok. godzin 18 zostalem wraz ze swym psem na dzialkach przy ulicy Szarych Szeregow zaatakowany przez wlasnie te psy wyzej wymienione - biegajace luzem. Kobieta widzac mnie spiela swego psa natomiast mezczyni nie - dopiero moj krzyk zmusil ich do reakcji i wylapywanie psow. Psy te atakowaly mojego psa nawet wtedy gdy ja trzymalem go wysoko na rekach aby nie zrobily mu krzywdy. Kiedy ci pseudo- dogomaniacy wylapali swoje psy bylem swiadkiem jak kopali je a nawet naskakiwali noga na psy, zeby je poskromic. Ucieklem ze swoim psem natychmiast po sprawdzeniu jego stanu - uszkodzona sierc wyrwane kleby sierci na udach - bo doskakiwaly te psy do niego. Natychmiast tez po powrocie do domu wezwalem policje i pojechalem za nimi. Kiedy jednak mnie zobaczyli - Uciekli (bylo juz ciemno mocno). Policja wraz z nami przeszukiwala teren, ale jakby zapadli sie pod ziemie. Chce poinformowac bo napewno oni tu wchodza - ze sprawe skierowalem na droge prawna - znajde was - a raczej policja was znajdzie bo ja nie odpuszcze. Wasze nieodpowiedzialne zachowanie doprowadzilo do tego, ze pies, ktory zaczal byc szkolony - i przygotowywany do dogoterapi dla dzieci z osrodka adopcyjno-opiekunczego - teraz jest zastraszony i obawiam sie czy jego charakter sie nie zmieni. Zapamietalem twarz kobiety - ona jedyna byla w miare rozsadna oraz zapamnietalem mezczyzna w niby czapce ala Limahl. Znajde was. Jestem wsciekly. Wasze zachowanie narazilo mnie i mojego psa na klopoty. Jak mozna puszcza luzem takie bydleta. Tam na spacery chodza dzieci ze swoimi psami, chodza tam rodzce z dziecmi i psami jakim prawem narazacie ich zdrowie oraz zdrowie i zycie ich pupili. Jesli ktos byl swiadkiem - tego zdarzenia lub widzial pozniej ok 19 takowa grupe prosze o kontakt na maila - [email protected] PO zlokalizowaniu ich - informatora czeka nagroda. pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wojtas Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 popieram w stu procentach. A jak się nie da prawnie, to należy wynająć paru osiłków i sprawę z kolesiami załatwić raz na zawsze, m.in. poprzez odebranie im psów. ale nie tylko.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Buldog Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 TAJRAGA - nie przesadzasz aby troche? :o czy ktos z uzytkownikow forum spuscil swoje psy na Twojego, a potem uciekl? moze napisz, kto to byl w takim razie :niewiem: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nat Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 no z tego co pamietam byl ktos taki Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Manu Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 ej, ej... :-? Ten ktoś (ktosie), o kim mówicie, nie spuścił, bo już biegały i potem nie uciekł... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grześ Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Wasze nieodpowiedzialne zachowanie doprowadzilo do tego, ze pies, ktory zaczal byc szkolony - i przygotowywany do dogoterapi dla dzieci z osrodka adopcyjno-opiekunczego - teraz jest zastraszony i obawiam sie czy jego charakter sie nie zmieni. Niestety bardzo prawdopodobnym jest, że odbije się to na jego charakterze, zwłaszcze jeśli jeszcze jest szczeniakiem. Równo rok temu (11.11.2002r.) mój dziewięciomiesięczny wówczas Natan został zaatakowany przez innego haszczaka i do teraz jest bardzo nieufnie nastawiony do innych psów, od razu się jeży, jest bardzo spięty itd. Buldog, myślę, że Tajraga nie przesadza. Z tego co pisała, jej Tajra doświadczyła tego samego co Natan, mało tego, w tym samym rejonie i od tego samego stada haszczaków. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nat Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Manu - ja tylko mowie ze ktos taki kiedys byl bo cos tam kiedys slyszalam :D 8) :wink: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
aga1215 Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Brrr, otrzepałam się... Z tym atakiem, to chyba dlatego, że te psy dobrze się znały, tworzyły stado (już z ustaloną hierarchią) a tu nagle obok jakiś nowy i to duży, więc ruszyły na intruza. Uważam, że to wina właścicieli, powinni wiedzieć, że ich psy utworzyły swoją grupę i specjalnie mieć je na oku, jeżeli już są spuszczone (czego jestem wrogiem - pies powinien biegać luzem tylko po ogrodzonym terenie!!!) Ale z tym towarzystwem :evil: z Gorzowa to chyba sytuacja beznadziejna :( ..... a takich coraz więcej ... biedne pieski... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Matt Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Jak czytałem to, to mnie dreszcze przechodziły ze wściekłości! Nie dość, że nierozsądnie spuścili swoje psy, to jeszcze nie chcieli ich zapiąć, a kiedy już je zapięli zaczęli je bić.... Takich ludzi to można od razu zamknąć w więzieniu. I dobrze zrobiłeś, ze wezwałeś policję! Znajdź ich i nie pozwól by czuli się bezkarni! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Buldog Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 a czy ja cos takiego powiedzialam??? napisalam, ze sie zdarzaja tacy ludzie... nie. napisalas: niestety sa tacy ludzie i to rowniez wsrod dogomaniakow... mi wpobowano tu raz wmowic, ze taki atak kilku psow na jedego gdzie fruwa siersc to ustalanie tylko i wylacznie dominacji... jesli temat jest "atak bulli" i Sliver opisuje to, co opisuje, to ja rozumiem Twoj tekst w ten sposob, ze cos podobnego zrobil ktos z uzytkownikow forum (wlascicieli bulli w dodatku, bo o tym przeciez mowa) - a potem "tu" ktos Ci mowil, ze wszystko bylo OK. spytalem wiec, kto to byl :niewiem: chyba jasne, o co mi chodzi? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
iceangel4444 Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Ja mam tylko jedno do powiedzenia - TO BYDLETA owszem, ale na pewno to nie byly psy, tylko ci ludzie. Na takich to tylko grupka skinow dziala. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sylwia i boksery Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Na ewentualne "akcje" polecam gaz pieprzowy. Nie warto narażać zdrowia ani życia swojego psa ani też siebie. Sliver-bardzo współczuję-można mieć później uraz-zarówno Ty jaki i Twój psiak. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kaśka Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 PODZIWIAM !!!!!!!!!!!!!!! Trzymać psa na rękach,wysoko....huska :o Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nat Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 o tak? :wink: :P Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greg Posted November 12, 2003 Share Posted November 12, 2003 Ja miałem różne sytuacje z moimi psami. Unikam konfrontacji, jak ognia, bo już jestem po wizytach, w klinikach weterynaryjnych, np. w drugi dzień świąt bożego narodzenia. Mieszkam w Warszwie, na Pradze - to jest naprawdę miła okolica. Fakt, młodzi ludzie mają tu wiele psów ras obronnych. U mnie są pitbulle, amstaffy, bullteriery, mastify, dogi de bordeaux oraz cała masa psów skrzyżowanych. Nie wnikam dlaczego. Chociaż jeden z moich przyjaciół, psychiatra, powiedział, cyt. "A może to broń? Tyle, że na smyczy?" Muszę przyznać, że w wiekszości przypadków właściciele tych psów są na tyle odpowiedzialni, że pilnują swoich zwierzaków. Zawsze, jak ściągam swoje psy, bo bywają czasem zadziorne, oni robią to samo. Powiem tak. Bardziej się obawiałem kiedy, idąc wieczorem do sklepu, podbiegły do mnie dwa, luzem puszczone amstaffy... Na szczęście odeszły zaraz, ale .................. nie zostały odwołane przez właścicieli. By the way. Mamy, ja i psy, cztery-zaprzyjaznione- obronne psy, ale ich własciciele wiedzą, jakie psy mają, jaką siłę trzymają w ręku, jak z nimi postępować. Pełna świadomość posiadania!!! Nie mniej jednak, policja, straż miejska, tv, radio lokalne, prasa... Mów, pisz, ogłoś!!!!!! Jesteśmy z wami. Greg, Kazak i Darma. P.S. W przypadku, kiedy podbiega jakikolwiek pies, puszcony luzem, najcześciej wystawiam sukę naprzód. Mam okazje do wokalnej interwencji u własciciela i dodatkowo czas na ogarnięcie sytuacji. To samo w drugą stronę. Działa. P.S.2 Ależ się napisałem! Posiadając albo wyprowadzając psy, które się znają i akceptują zawsze jest, jak ja to mówię, "drużyna". To jest problem, jak się nie panuje nad psami. Ale to już na inną dyskusję.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Sliver Posted November 13, 2003 Author Share Posted November 13, 2003 Witam Jak na razie nie ma zadnego odezwu, ale... wczoraj skontaktowalem sie z kolega policjantem, ktory ma suke HUSKY - jedni pewnie powiedza ze to niemoralne itp, ale kiedy mu powiedzialem co sie stalo, wsciekl sie i powiedzial, ze w tym rejonie bedzie na sluzbie czesciej i bedzie szukal, obiecal tez skontaktowac sie z dzielnicowym i poprosic go o tzw wywiad srodowiskowy. Patrol, ktory przyjechal na nasze wezwanie pozniej jeszcze jezdzil jak sie okazalo, bo spotkali starsze malzenstwo z ON-em i mieszancem, ktorzy widzieli te grupke. I co wazne potwierdzili, ze te psy byly luzem. Oni je ponownie spuscili, gdy juz ja ucieklem od nich!!! Wyobrazacie sobie??!! Na szczescie ta para byla na dzialkach za plotem. Jestem wiec dobrej mysli. Teraz nawiazujac do waszych wypowiedzi - dziekuje za wsparcie :) Teraz gdy mysle na chlodno - powiem wam, ze nie balem sie tych psow, balem sie o Lucky'ego. Dzialalem automatycznie - nie myslac o tym co moze mi sie stac. Biorac psa na rece widzialem tylk to jedno wyjscie. Do Kaski - odpowiedziala ci juz NAT zdjeciem jak mozna wziac Husky na rece. Nie wiem czy masz psa HUSKY ale albo jestes bardzo mloda (slaba) albo nie zdajesz sobie sprawy ze Husky wazy od 25 -29 kg. Ciezsze sie zdarzaja, ale to kwestia 2-3 kg roznicy. Moj wazy 26. Poza tym nie neguj swoja wypowiedzia tego co jest tu najwazniejsze. Byc moze nie bylas w takiej sytuacji, stresy i obawy o zycie swego pupila. Nie zycze ci abys musiala sie przekonywac na co stac czlowieka w obronie bliskich, w tym tez ukochanego psa. Powiem ci jedno uratowalem psa tylko dzieki temu ze mialem go na rekach. A i tak dwa z nich wlasnei te male skakaly lapiac go za tylne lapy i uda. To cud, ze nic sie nie stalo zlego, ze nie uszkodzily go i mnie nie chwycily. Byc moze psy te poczuly, ze ja sie ich nie boje, ze darlem sie na nie i na ich wlascicieli ale glosem prawdziwie wscieklym, gdybym mial wolne rece nie odpowiadalbym za siebie!!!!!!!! NIe zamierzam odpuszczac. Lucky czuje sie dobrze, byl u weta wszystko jest ok nic mu sie fizycznie nie stalo, oprocz wyrwanej gnieniegdzie siersci. Wet powiedzial, ze dobrze, ze stalo sie to teraz, gdy ma bardzo gruba sierc. To go w zasadzie uratowalo, przed ranami. Pies objety jest teraz szczegolna opieka, wrecz jest nianczony i............. staje sie znow pewny siebie, zaczyna sie bawic skakac i beigac i chce wychodzic na spacery !! Licze, ze jego silna psychika mu pomoze. Bo jest typowym "samcem". pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mikzzz Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Teraz gdy mysle na chlodno - powiem wam, ze nie balem sie tych psow, balem sie o Lucky'ego. Dzialalem automatycznie - nie myslac o tym co moze mi sie stac. Biorac psa na rece widzialem tylk to jedno wyjscie. No na prawdę przykra sytuacja, całe szczęście że się zakończyła stosunkowo "dobrze". Ja nie mam pojęcia jak bym się zachował, ale wydaje mi się, że bym psa puścił luzem, żeby mógł uciec. Chyba bym go nie brał na ręce. Raz jak napadło nas coś wielkiego, kudłatego i nieco owczarkowego tak właśnie zrobiłem. Fargo uciekł, ale to było na otwartej przestrzeni. Ja poleciałem za nim i jak już się wsztstko uspokoiło to do mnie wrócił. Ale na działkach to raczej niewiele miejsca do ucieczki. Więc pewnie zrobiłeś najlepiej ja mogłeś. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
basia Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Sliver, podziwiam i wiem co czujesz. Pomyślcie co by sie mogło stać jakby to trafiło się osobie słabszej fizycznie. Ja nie podniosłabym Ceika na ręce, chociaż w przypływie takich emocji może znalazłabym na to siłę :-? Tajraga, pewnie dla ciebie każdy spacer to stres i wyczekiwanie skąd nastąpi atak? Znam to uczucie aż za dobrze. Niestety po sąsiedzku mam psa, który zaatakował Ceika jak ten miał 6 miesięcy. Na szczęście tamten zachował się normalnie i jak Ceik okazał podporządkowanie on ustąpił. Jednak był to pies wielkości doga niemieckiego! :-? Wzięcie Ceika na ręce niewiele by pomogło. Teraz wychodząc na spacer upewniem się, że JEGO nie ma w pobliżu, ale nie zawsze jestem w 100% pewna, ponieważ sąsiedzi nie mają bramy i pies biega swobodnie po całej okolicy :evil: . Zimą wychodząc z domu zabierałam ze sobą kijek trekingowy. Na szczęście nigdy nie musiałam go używać :cool1: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mike Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Dla mnie wzięcie Kiary na ręce w sytuacji ataku duzego kundla skonczyło sie wizytą (moja) na pogotowiu i obserwacją (psa) u weta. Na szczęście obyło sie bez zastrzyków p/wściekliźnie, ale jeszcze jakis czas miałem problemy z siedzeniem... :oops: Sliver: trzymam kciuki za właściwe zakończenie sprawy Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nat Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Mówie wtedy do łebka, żeby zabrał psa, a on na to, że sie boi, bo go ugryzie - mówie, ze nie ugryzie, przecież siedzi - a on na to, że jego pies go pewnie ugryzie. Macie pojęcie? Odpadłem po prostu... Mialam taka sama sytuacje, jechalam sobie rowerem z Aqua, i taka suka ONa, ktora biegala luzem, rzucila sie na moja Aque (Aqua nawet jej nie prowokowala, chciala spokojnie przebiec obok, a ona - nawet nie na swoim terenie - rzucila sie na nia. Poszarpaly sie, ja moja chciclama zabarc, ale ta suka przyczepila sie karku Aquy i nie chciala puscic, wiec krzycze do wlascicielki zeby zabrala swojego psa ! No i ona na to, ze sie boi, i widac bylo ze sie bala, bo stala jakies 2 m od calej bojki. W koncu udalo mi sie "oderwac" Aque od szczeki tej suki. Wlascicielka miala potem pretensje do mnie, ze trzeba bylo wolac z daleka, ze jade, to ona by swojego psa zapiela.. normalnie noz mi sie w kieszeni otwieral :evil: :x Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ula Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Sliver,w twoim wypadku wziecie psa na rece bylo jedynym wyjsciem.Szczerze cie popieram,bo sama przeszlam przez cos podobnego.A mianowicie bylam kiedys na dworz4e w lesie z Anukiem(mial wtedy 8 miesiecy).Podbiegly do nas dwa dorosle sznaucery olbrzymy i rotweiler,wprawdzie w kagancach ale matalowych.Rzucily sie na anuka i tak go zlaly ze az mu krew z pyska ciekla.Wzielam psa pod siebie i krzyknelam na wlasciecieli. Ale wyobrazcie sobie.Ja mialam wtedy 12 lat.I musialam bronic szczeniaka przed agresorami. Anuk teraz sam jest strasznie ciety i latwo go sprowokowac i sam nie ustepuje.Nie jest pewny siebie. PS. ja jestem mloda i slaba a umiem podniesc anuka (30 kilo) :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
5iatka Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 A ja ostatnio na spacerku z moim kundelkiem przechodzac obok czyjejs posesji spotkalem sie z sytuacja kiedy wlascicielka owczarka niemieckiego sobie poradzic z nim nie mogla. Przchodzilem z psem na smyczy i z otwartej bramy wypadl spasiony owczarek niemiecki z zebami na moje stworzenie. Wlascicielka krzyczala, ale jej pies sobie nic z tego nie robil. Szarpalem mojego za smycz do tylu ciagle sie wycofujac. Pies sie nie zaatakowal, ale ja mam zawsze cos w zanadzu na takie 'imprezy' W tym przypadku podnioslem z ziemi okolo kilogramowy 'kamyczek' i uwiezcie mi niewachalbym sie go uzyc. Zawsze w niepewnych sytuacjach staram sie 'wzmocnic swoje argumenty' czy to przez kija czy kamien. Z reguly postraszenie 'przeciwnika' wystarcza, wiec krew sie jeszcze nie polala. Wiem ze nie jest to godne nasladownictwa, ale w przypadku ataku na mojego psa..... pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Gosia Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 To wszystko jest jakiś dramat i zgroza. Między innymi dlatego uciekłam na wieś. W mieście już się po prostu nie dało żyć. Ja nie mam żadnych szans w starciu z policjantem, czy strażakiem miejskim. Jak widzą rottweilera, to im się klapki zamykają. Nieważne, że mój pies szedł przy nodze, że to inny podbiegł luzem i zaczął awanturę..."Bo pani ma rottweilera"- to cała argumentacja. Pozdrawiam- i trzymam kciuki, żeby się udało znaleźć łobuzów. Na szczęście w Twoim przypadku nikt nie uwierzy, że to husky zaatakował. Gosia Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szybszy_od_dylizansu Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 NIe zamierzam odpuszczac. I co im zrobisz? Założysz sprawę w sądzie? Jeśli nawet to co ? Masz świdaków? Ich było kilkoro będą zeznawać , że to Twój pies zaatakował . Będą śmiać się Tobie w twarz . Poza tym jakie straty lub obrażenia odniosłeś Ty albo Twój pies ? Zebrałeś jako dowód wyrwaną sierś psa? :wink: Jeśli masz znajomych policjantów to najwyżej dostaną mandat którego nie przyjmą z powodów które opisałem wyżej . I co dalej ? Stracisz tylko czas i nerwy . Jest sposób na pozbycie się swobodnie biegających psów ale ..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kaśka Posted November 13, 2003 Share Posted November 13, 2003 Sorrka,że się jeszcze wyrywam z podnoszeniem psa.... Rozumiem adrenalina itd.,itp, Ja też swoje psy normalnie podnosze,wnosze je po schodach... Ale,że twój się w takiej sytuacji nie wyrywał,choćby nawet ze stachu... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.