a_niusia Posted June 16, 2013 Posted June 16, 2013 ja odkad kilka lat temu zwolnilam sie z korpo i zaczelam pracowac "na swoim" wlasciwie nigdy nie jestem pewna, czy bede miec w danym roku prace:)) kiedys slyszalam jak jedna babka majaca iles tam bachorow (kilkanascie sztuk) mowila w tv, ze od pana boga kolejne dziecko przychodzi z bochenkiem chleba i mowie mojemu chlopakowi, ze z papisiem jest tak samo. jednak on zawsze odpowiada, ze my przeciez nie wierzymy w boga i ze bedziemy jesc szczaw z nasypu jak niesiolowski:))))
evel Posted July 25, 2013 Author Posted July 25, 2013 Gdyby ktoś był ciekaw co u nas, żeby nie było pomówień :diabloti: to obecnie sobie mieszamy w czipsy plus kot. Czipsy w składzie Zu, Dex, Tina. Dexter ostatnio został otruty i zmienił stan - z psa nadwornego stał się psem wewnątrzmieszkaniowym, przynajmniej do czasu zreanimowania wątroby, co sprawia nam nieco problemów, ale ogarnianie swojego mózgu idzie mu coraz lepiej (tfu tfu). Chociaż zdarzają mu się idiotyzmy jak zerwanie skórzanej porządnej smyczy, bo kopnięty przez innego psa boomer się potoczył. Właściwie powinnyśmy go wynająć jako ekstremalnego testera psich akcesoriów :P Tina i Zu się nienawidzą, co nie przeszkadza nam przy pewnych środkach ostrożności chodzić na wspólne spacery. Miałyśmy pewną mało miłą przygodę, o której pisałam [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/239965-Który-charakter-trudniejszy-lękliwy-czy-dominant?p=21120193#post21120193"]tutaj[/URL], a która sprawiła, że naprawdę doceniam mojego psa i chyba naprawdę powinnam zacząć uważać, że nasz proces rehabilitacyjny się sprawdza w sytuacjach ekstremalnych. I że zajebisty pies jest zajebisty :lol: Zu chyba pojedzie ze mną na imprezę grillową, gdzie są trzy samce pieski. Jeden z nich jest mega zrównoważony, jeden mega uległy, bo to jeszcze młodziutki siurek, a trzeci jest dziwny, ale raczej nie wchodzi w interakcje z innymi psami - mam nadzieję, że wszyscy przeżyją. Jeśli pojedzie z nami to później czeka nas krótki urlopowy wyjazd na Roztocze - reset przyda się też psu, a do tego będzie to kolejna okazja do socjalizacji burka ;) Od bardzo długiego czasu Zu nie próbowała nikogo zjeść i do nikogo się szurać. Zaczęła nawet unikać konfliktów, choć czasem potrzebna jest jeszcze korekta słowna. Bywają chwile, że cieszy się do maliniaka i pozwala się na przykład polizać po czole :lol: I bardzo lubi kota, a kot ją - choć jak próbuje się wtulać i mruczy, ocierając się o psa to pies ma głupią minę, bo chyba nie do końca ogarnia :lol: Jestem z niej dumna i bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Wychodzi na to, że wszystkie moje wyrwane z głowy włosy nie poszły na marne :lol: a zmiany światopoglądowe w temacie szkolenia psów jednak były słuszne ;) Nadal robię wiele rzeczy "na wszelki wypadek", jeśli chodzi o relacje Zu ze światem - czy to obcymi ludźmi, czy innymi psami - wtrącam się, odwołuję, podpowiadam ludziom co robić a czego absolutnie nie. Zu nigdy nie będzie przyjaciółką całego świata i ja to szanuję. Zdarza jej się na kogoś burknąć, gdy przegnie (np. znienacka ją łapiąc i obejmując) i tak pewnie jej zostanie do końca życia, ale sama z siebie też podejmuje decyzje o tym, żeby odejść od niekomfortowej sytuacji, więc to jest zaje2bisty sukces, bo kiedyś po prostu sztywniała i zaczynała się pruć. Zdarza jej się zrobić coś głupiego i nadal na swoje fiksy, ale zdaje się, że to jest właśnie zjawiskoo określane jako "pies mojego życia" ;)
evel Posted July 26, 2013 Author Posted July 26, 2013 Dexter ma padaczkę. Dziękuję, dobranoc. Może coś jeszcze? Meteoryt, który to wszystko rozpieprzy? Czy coś?
Czekunia Posted July 26, 2013 Posted July 26, 2013 [quote name='evel']Dexter ma padaczkę. Dziękuję, dobranoc. Może coś jeszcze? Meteoryt, który to wszystko rozpieprzy? Czy coś?[/QUOTE] Jejku Evel... Strasznie współczuję... Ja chyba najbardziej obawiam się właśnie padaczki. Zastanawiałam się nad tym wczoraj... W przypadku Zary im dłużej u nas przebywa, tym więcej znajduję powodów, dla których ktoś się jej pozbył. Problem z uszami, notoryczne sraczki (ale chyba wreszcie wychodzimy na prostą), alergia kontaktowa, podejrzenie niedomykalności zastawki mitralnej, poza tym wieczna nerwowość, nad którą pracujemy... Ale wszystko to zniosę byle żaden z moich psów nie miał padaczki.
Unbelievable Posted July 26, 2013 Posted July 26, 2013 ja też strasznie współczuję i sobie nie wyobrażam... ale napisz coś więcej, miał jeden atak czy jak to wygląda?
gops Posted July 26, 2013 Posted July 26, 2013 Padaczka to najczęściej nie wyrok ,jednak bardzo współczuje wiem dobrze jak to jest żyć z psem z padaczką . Przebadajcie go porządnie , żeby to była tylko padaczka ...
evel Posted July 26, 2013 Author Posted July 26, 2013 Nie wiadomo jaka jest przyczyna - może to wrodzone, a może uraz głowy, a może to zatrucie "ruszyło lawinę", cholera wie. Pies miał przy tym zatruciu cały panel badań - krew, usg, rtg, przejrzeli go na wszystkie strony. Wyniki, oprócz skutków zatrucia, są w porządku. Deksio ma duże ataki, co wygląda strasznie, można na pewno gdzieś znaleźć filmiki w sieci jak to wygląda. Dzisiaj dostał leki i zaczynamy robić próby z doborem odpowiedniej dawki. Jest strasznie skołowany. Jego zniszczona zatruciem wątroba wcale nie polepsza sprawy, ale dopóki możemy działać, będziemy robić wszystko. Jeśli ataki będą się nasilały bardzo mimo leczenia farmakologicznego albo wystąpią poważne komplikacje to wiadomo co. Komfort psa przede wszystkim - jeśli będzie się męczył... To nikt nie będzie tego dłużej ciągnął, bo szkoda psa. Ale trzeba być dobrej myśli, mamy wetów z doświadczeniem (ojciec i syn) w leczeniu padaczkowców, Dexter to młody, bardzo silny pies, o dużej woli życia. Gdyby przed tym wszystkim nie był w świetnej kondycji to już by pewnie wąchał kwiatki od spodu. Ma też się "nie ekscytować", co w przypadku psa o takiej reaktywności jest... odważnym zaleceniem. Ale coś wymyślimy. Może wreszcie nauczę go tropić i uświadomię mu, że ma nos. Ja natomiast z Zu spadam jutro na zawody IPO, kibicować przyjaciołom - mimo tych smutnych ostatnich dni postanowiłam, że pojadę. Mam nadzieję, że mi nie zeżre Zuzy jakaś szalona malina czy inny szwab. I że dogada mi się suczyna z psem TŻta. Byłoby miło, skoro mają razem mieszkać przez weekend... Cóż, dużo się dzieje ostatnio, niekoniecznie dobrze, jak widać, ale może się zakończy ta zła passa jakoś. Kiedyś musi. Skoro chyba nie może już być gorzej, to może zacznie być lepiej - oby!
omry Posted July 26, 2013 Posted July 26, 2013 Trzymam kciuki, żebyście wyszli na prostą. No i za Deksia mocno mocno.
Obama Posted July 27, 2013 Posted July 27, 2013 Również trzymam kciuki za Deksa.Mam nadzieję,że jeśli to już musi być padaczka to niechaj będzie jakaś łagodna w przebiegu (nie wiem zupełnie jak wygląda ta choroba).
Fauka Posted July 27, 2013 Posted July 27, 2013 Nie zakładaj najgorszego! Pies mojej przyjaciółki też miał padaczke, teraz ma 11 lat i od wielu lat nie miał żadnego ataku, ozyiście cały czas bierze leki ale ma się dobrze. Strasznie panikowali, strasznie się o niego bali, zakładali najgorsze ale okazało się że dożywa sędziwego wieku i jedyne co go trapi to nowotwór który według lekarzy powinien uśmiercić go już pół roku temu. Myśl pozytywnie! Dacie radę.
gops Posted July 27, 2013 Posted July 27, 2013 U mojego psa padaczke stwerdzili gdy miał k. 2 lat , dożył 14,5 roku . 3/4 życia bez leków ponieważ na nich nie był sobą , z aktywnego , świetnego psa robił się dziwnie wystraszony , zamulony pies , zmniejszenie dawki leków nie pomogło . Więc sobie żył bardzo długo bez nich , stwierdziliśmy że skoro ma nie żyć tak długo jak powinien niech ma chociaż normlane życie a my podejmiemy decyzje jak zacznie się męczyć . I tak zadziwił wszystkich , nas i weterynarzy . Ataki miał najpierw co kilka miesięcy , później raz w miesiącu itd aż pod koniec miał je codziennie . Ale to był mocny pies , naprawde przeżyl wiele chorób , nie raz był już łapami w grobie a jednak zawsze mu się udawało nikt nie wie jakim cudem . Mam nadzieje że Deksio nie będzie miał mocnych ataków, że leki na niego podziałają dobrze i również dożyje szczęśliwy dobrego wieku .Jak usłyszałam od weta że moja Misia ma najprawdopodobniej padaczke poczułam wielką ulge bo wiedziałam że z nią można żyć jeszcze wiele lat, niestety nie mieli racji .
zmierzchnica Posted July 27, 2013 Posted July 27, 2013 Szkoda Dexa :( Ale jak to go otruli? Ktoś go otruł, czy pies sam się struł? No szlag trafia, jak się słyszy takie rzeczy. A teraz jeszcze padaczka :roll: Mam nadzieję, że wszystko będzie ok, trzymam mocno kciuki. I dobrze, że nie rezygnujesz z wyjazdów, bo siedzenie i smucenie się czy rozmyślanie (a co gorsza - czytanie dogomanii i wszelkich stron nt. chorób) jeszcze nigdy nie pomogło nikomu. Też mi się wydaje, że Dex to silny, młody pies, więc da radę..
evel Posted September 1, 2013 Author Posted September 1, 2013 Cóż, Deksia już nic nie boli... :( W ciągu niecałych dwóch miesięcy zrobił się z niego wrak psa, warzywko. Schudł 4 kg, ataki miał coraz częstsze, coraz intensywniejsze i coraz dłuższe, mimo podawania większej i większej dawki leków. Coraz częściej tracił świadomość - był, ale go nie było. Rozbił sobie nos o schody podczas któregoś ataku, potrafił się przewracać na prostej drodze, bywały dni, że nie mógł wstać, bo nogi odmawiały posłuszeństwa, nie kontrolował oddawania moczu. Wg weterynarzy wszystko rozbijało się o uszkodzenie mózgu, co objawiało się właśnie padaczką i tymi innymi objawami neurologicznymi, co niestety było nieodwracalne i wskazywało na jedno - albo możemy nadal zwiększać dawkowanie, albo nie męczyć dłużej psa. Rokowania na normalne życie praktycznie żadne, cały czas próbowano zastopować objawy przy jednoczesnym ostrożnym zwiększaniu dawkowania leków, żeby nie rozwalić i tak już padniętej wątroby. Niestety, rezultaty były marne, pies potrafił dostać ataku na drugi dzień po podaniu większej niż do tej pory dawki. Dexter odszedł więc za TM. Podejrzewam, że była to jedna z najtrudniejszych decyzji, ale szkoda było dłużej odwlekać, zwłaszcza, że ataki były coraz poważniejsze i weterynarz zaczął się obawiać, że nastąpi... "atak kończący". Czyli wiadomo co. Generalnie wszyscy ryczeli, łącznie ze mną, a dla mnie przecież był tylko wychowankiem, jeśli mogę tak to ująć. Jako, że jego rodzina nie wyobraża sobie życia bez psa w domu... jego następcą został mały, czarny owczar. Mam nadzieję, że już wyczerpali limit problemów zdrowotnych i przynajmniej mała czarna krówka będzie się zdrowo chować. No i odpada możliwość otrucia psa - młody zamieszka w domu.
Fauka Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Strasznie mi przykro :-( odpowiedzialne decyzje bolą.
Unbelievable Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 strasznie się skończyło :( ale lepiej dla Deksia, już się nie męczy...
gops Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Bardzo mi przykro , miałam nadzieję że jednak się uda . To wszystko co opisałaś wygląda bardzo podobnie jak z moją Misią , ja nadal nie wiem co to za straszna choroba.
evel Posted September 1, 2013 Author Posted September 1, 2013 Wiecie, najgorzej było na niego patrzeć gdy miało się wrażenie, że jest to tylko 'powłoczka', a w środku wcale nie ma tego psa, którego się zna i kocha. Miał momenty, że się bawił i brykał, zwłaszcza przy innych psach uznawał, że jest twardzielem i ogólnie to nic mu nie jest, ale niestety... Dostał ataku nawet podczas usypiania, po głupim jasiu, wet nas wywalił z gabinetu, żebyśmy już tego nie oglądały po raz kolejny. Co dziwne, Zu zrobiła się dla niego wyjątkowo wyrozumiała w trakcie choroby, chyba czuła, że coś jest nie w porządku...
zmierzchnica Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Mój Boże, tak mi przykro :( Za dużo ostatnio psów odchodzi lub poważnie choruje... Jakiś niedobry rok dla psów :( Ale Dex był młody, nie powinno tak się stać :shake: Dobrze, że przynajmniej trafił do domu, gdzie ktoś o niego dbał, że nie był gdzieś na łańcuchu z nieczułymi na cierpienie zwierzęcia właścicielami. Tak myślę, że trzymanie psa w domu to jedyny sposób na zawistnych wariatów.. Na moje psy też kiedyś czekała "pułapka" - mięso zwinięte w kulkę tam, gdzie moje psy zwykle chodzą na spacer i węszą. Ale ja mam refleks, a psy znają komendę "fe, wypluj". Zresztą, nigdy nie są poza domem bez nadzoru. Pewnie któryś z moich ulubionych sąsiadów dawno by próbował moje psy otruć (nie znoszą mnie przez sam fakt posiadania ich - bo 4 to za dużo i już, nieważne, że nikomu nie szkodzą, zbieram po nich i nie pozwalam szczekać), ale wiedzą, że nigdy psów samych na podwórku nie zostawiam. Szkoda mi Deksa strasznie, ale to była słuszna decyzja, skoro się tak męczył :( Mam nadzieję, że nowy psiak się będzie dobrze chował.
omry Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Kurcze, bardzo mi przykro.. Trzymajcie się jakoś. Najważniejsze jest to, że już go nic nie boli..
Ty$ka Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Bardzo smutne wieści :(. Trzymajcie się ciepło.
evel Posted September 1, 2013 Author Posted September 1, 2013 Do normalnego trybu życia motywuje [URL="https://sphotos-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/1157701_589820244394265_1058095047_n.jpg"]czarny smok[/URL].
Ty$ka Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Jaki sympatyczny, na pewno pomoże w uśmierzeniu bólu po stracie. Skąd tototo? :)
evel Posted September 1, 2013 Author Posted September 1, 2013 Toto... ze wsi. Zadziwiająco ma dobrze pod kopułką, ale pewnie za jakiś czas przyjdzie pora na osądy odnośnie charakteru i tak dalej. Na razie zaskakuje mnie bardzo na plus, oby tak zostało.
maartaa_89 Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 fajny maluch pomoże się otrząsnąć po bolesnej stracie :(
Recommended Posts