a_niusia Posted September 27, 2012 Posted September 27, 2012 wiec po co ci owczar?:)))) i kiedy powiekszenie? kuuurde sama tez sie zaczelam rozgladac:)))) nowe panele, dywany beda to ktos by mogl troche poszczac. to moja pierwsza od dwoch lat jesien bez papisa:)))))
evel Posted September 27, 2012 Author Posted September 27, 2012 Pozorant został wydobyty z rękawa i zjedzony :evil_lol: A tak serio - chciałam ją zapoznać z tymi różnymi zabaweczkami, ale klin fujka, mały rękawek fujka, ooooo, to ciekawe jest, co mam z tym zrobić? Wejdę na to. Albo przeskoczę. O, wiem, wezmę sobie, dam Ci, weź sobie też - Zu wymyślała, a ludzie się kulali po trawie ze śmiechu... Michał zdążył tylko jedną fotkę strzelić :evil_lol: A ciężki ten rękaw jak cholera. Ale Zu ma waleczne serce, jak już mówiłam :diabloti: A powiększenie... TŻ ostatnio spytał GDZIE niby zamierzam wstawić drugą klatkę?! :evil_lol: Chyba powoli, powolutku do niego zaczyna docierać, że ja z tym drugim psem to tak serio :cool1:
motyleqq Posted September 27, 2012 Posted September 27, 2012 uwielbiam jak opisujesz takie rzeczy, mogłabyś dla mnie napisać książkę :lol:
omry Posted September 27, 2012 Posted September 27, 2012 To ja to mam szczęście z tym swoim Maciejem, bo on to mi kolejnego zwierza w domu na pewno nie zabroni :) A granicach rozsądku, oczywiście :evil_lol:
panbazyl Posted September 27, 2012 Posted September 27, 2012 bo najgorzej z tym drugim zwierzem, a potem to już idzie lawinowo :) wiem coś o tym (znów mam fazę na drugiego rudego MC..... bo znajoma chce mi dać)
a_niusia Posted September 28, 2012 Posted September 28, 2012 [quote name='evel']Pozorant został wydobyty z rękawa i zjedzony :evil_lol: A tak serio - chciałam ją zapoznać z tymi różnymi zabaweczkami, ale klin fujka, mały rękawek fujka, ooooo, to ciekawe jest, co mam z tym zrobić? Wejdę na to. Albo przeskoczę. O, wiem, wezmę sobie, dam Ci, weź sobie też - Zu wymyślała, a ludzie się kulali po trawie ze śmiechu... Michał zdążył tylko jedną fotkę strzelić :evil_lol: A ciężki ten rękaw jak cholera. Ale Zu ma waleczne serce, jak już mówiłam :diabloti: A powiększenie... TŻ ostatnio spytał GDZIE niby zamierzam wstawić drugą klatkę?! :evil_lol: Chyba powoli, powolutku do niego zaczyna docierać, że ja z tym drugim psem to tak serio :cool1:[/QUOTE] no wiesz ja juz tez zrobilam obczajke. jak to rozwiazac z trzecia klatka i nawet wymyslulam, jakie pokrowce poszyje dziewczynom na klatki, zeby dobrze to wygladalo w sypialni-nie jaj jakies zoo z malpami. nie wiem, czy mysle o tym tak powaznie jak ty, ale moj tz, ktory jest na nie, wymyslil dla tego psa imie i powiedzial, ze jest to imie BEZDYSKUSYJNE i tym razem nie da sie wrobic w zadnych bohaterow ksiazek dla dziewczyn:)))
gops Posted September 28, 2012 Posted September 28, 2012 ale fajnie że mogliście sprawdzić Zu chociaż ,czy byłaby zainteresowana. zdjęcie świetne
evel Posted September 28, 2012 Author Posted September 28, 2012 Anka, a chcesz sukę czy samca? A Zu była zainteresowana, ale nie aż tak, żeby się bawić ze Strasznym Obcym Panem ;) Chociaż myślę, że przy regularnych spotkaniach może by się przekonała, niestety, nie mieszkam w Wawie :evil_lol: Za to suka prowadziła nadzór nad jedzeniem banana (poczęstowana, zrobiła minę - obśliniony? sam se zjedz :obrazic: ), skręcaniem papierosów (co robisz? masz papierki i folijki, papierki i folijki to jedzenie, ja chcę, daj!) i śmiesznie pracowała z jedną trenerką za żarcie. Zabawka rzucona przez kogoś innego niż ja spowodowała prychnięcie i nie ruszenie się z miejsca nawet o pół centymetra :evil_lol: A ja próbuję ostatnimi czasy zapanować nad zuzowym popędem łupowym, ale ciężko to idzie, gdy pies pobudza się w ćwierć sekundy, a wyłącza musk ;)
a_niusia Posted September 28, 2012 Posted September 28, 2012 nooo ja to wiadomo, ze tylko dziewczyny trzymam w chacie dopoki nie narodzi sie rudy ksiaze z bajki, to nic z jajami miec nie chce. sadze, ze jajka sa ohydne:)))) ale wiesz u mnie to raczej sa takie marzenia scietej glowy. orientuje sie, patrze, co tam gdzie sie rodzi lub ma urodzic, ale to na razie tyle, po po pierwsze REMONT!!!! po drugie wiem, ze w moim przypadku to by bylo skrajnie idiotyczne brac trzeciego psa. ale nie ukrywam, ze strasznie bym chciala, a ronisi by to dobrze zrobilo:diabloti: wizisz...i nie mow, ze nie odczuwasz czegos w rodzaju przyjemnosci i satsfakcji, ze zu nie chce bawic sie z obca babka... ja czuje to samo i stad moje watpliwosci co do dalszego testowania sie na zajebioze. a moze bedziemy miec papisy w tym samym czasie?:))))
zmierzchnica Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 Fajnie, że Zu taka ciekawska jest, łatwo ją pewnie nakręcić na różne rzeczy ;) Moje suki (w sensie Lu i Chibi) nowe zabawki, rzeczy traktują z ogromną rezerwą, wręcz niepokojem. Chyba to moje błędy w wychowaniu :roll: Fro każdą nową rzecz chce rozwalić. A Hera różnie, ale jest najbardziej kumata, ostatnio mi szafki ładnie nauczyła się otwierać :loveu: Fajnie mieć dwa psy! :) Ostatnio mi TZ tłukł do głowy, że dwa to absolutne maksimum i on się nie zgodzi nawet na pół psa więcej. Ja tam uważam, że dwa to absolutne minimum :diabloti:
a_niusia Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 zalezy gdzie sie mieszka i jaki tryb zycia prowadzi. my np. prowadzimy bardzo aktywny...duzo jezdzimy, kazde wakacje obowiazkowo nurkowe czyli nie w polsce. rok temu mielismy jednego psazostal u mojej siory. to bylo dla nas koszmarne przezycie. kazde miejsce obczajalismy pod katem tego, czy mozna by bylo wziac ze soba psa. w tym roku pojechalismy na wakacje w skladzie: jedno auto 3 osoby dorosle i dwa psy, drugie dwa osoby dorosle i dwa psy. bylo super. nie wiem, kto lepiej sie bawil...my czy psy:))) ale juz np majac trzy psy to nie wiem, czy bym sie zdecydowala na takie wakacje cala rodzina. pewnie mozna by to bylo jakos rozwiazac... moglabym czesc rzeczy wrzucic do auta mojej siorze, a jednego psa zapakowac do klatki w bagazniku... w sumie mamy bardzo duze auto. najwazniejsze to uwazam nie byc uwiazanym i nie byc niewolnikiem wlasnych psow. moje psy sa w tej chwili dosyc ogarniete, nie ma siary jak sie z nimi idzie, komunikacja miejska jezdza bardzo, bardzo rzadko, ale bardzo poprawnie... w domu sa stosunkowo grzeczne... bardzo chcialabym trzeciego psa, ale generalnie nie jestem pewna, czy to jest dobry pomysl. moj tz tez uwaza, ze dwa to jest na razie maximum i wiecie...on jest chyba glosem rozsadku w naszym domu. ale to nie przeszkadza mi dodawac do zakladek hodowli, z ktorych chcialabym szczeniaka, a w rasie ktora mam, nie jest wcale tak latwo dostac szczenie z takiej naprawde wymarzonej hodowli. szczegolnie, ze nie szukam w polsce. uwazam, ze skoro dwa psy to fajniejszy uklad niz jeden, to trzy psy musza byc fajniejsze niz dwa:))) ale moj tz tak nie uwaza:)
makot'a Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 Hehe, dla mnie 3 psy to dosyć niewygodna liczba... taka nieparzysta :diabloti: I każdy kolejny pies to masa radości, fajnie mieć takie stadko... ale kiedyś chciałabym chwilkę odpocząć i mieć tylko dwa - jeden to zdecydowanie za mało. Jak się ma jednego psa, to łatwo można popaść w taką chorobliwą miłość, a jak potem taki pies odejdzie to strasznie trudno sie pozbierać. Jak jest ich więcej to na pewno jest łatwiej - i tak wszystkie kocha się tak samo mocno, ale jednak nie ma już możliwości zrobienia z każdego psa "tego jedynego", więc i żyje się moim zdaniem łatwiej, gdyby któryś odszedł. Dlatego ja już nigdy na pewno nie dopuszczę do sytuacji, żeby mieć "jedynaka".
a_niusia Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 a moim zdaniem nie wszystkie psy kocha sie TAK SAMO. nie mowie o tym, ze jednego kocha sie bardziej, drugiego mniej. ja moje psy kocham inaczej. oba tak samo mocno. ale...mlodsza suka to jest taki duren. ma mentalnosc czolgu i jest pierwsza, zeby rozdawac slimacze buziaczki, wlazic na glowe, zeby sobie tam umoscic poslanko...juz dwa razy wbiegla we mnie tak, ze wylecialam wp powietrze:)) ma wszystko gleboko i po prostu jest takim ewenementem w naszym stadzie, ktorego kocha sie MIMO WSZYSTKO. a moja starsza suka to jest polowa mojego serca, prawa nerka. kiedy w psim przedszkolu kazalam jej usiasc ruchem powiek, to wszyscy byli pod wrazeniem...a ona po prostu mnie rozumie, ja rozumiem ja i juz jak byla szczeniakiem, a ja wracalam z pracy, ktorej nienawidzilam, to potrafila mi pokazac, ze ona WSZYSTKO rozumie. a jak kiedys czulam sie strasznie zle, bo uwazalam, ze przegrywam zycie w korporacji i siedzialam w piatek wieczorem w chacie pod kocem i jej powiedzialam, ze wlasnie przegrywam zycie, to ona wyskoczyla z pod koca i naszczekala mi w twarz dajac do zrozumienia, jakie pieprze glupoty. moj smutek jest jej smutkiem, moja euforia jest jej euforia. kiedy byla chora to lezala kolo mnie i kiedy szybko musiala wyjsc to nie robila rabanu w chacie, tylko nudzila mnie nosem. to jest po prostu MOJ pies w 200%. nie kocham jej ani troche mocniej niz kocham mlodsza suke, ale kocham ja po prostu inaczej i bardzo, bardzo egoistycznie zaluje, ze nigdy nie bede mogla zostawic sobie jej dziecka.
evel Posted September 29, 2012 Author Posted September 29, 2012 Ja to sobie myślę, że Zu najpierw będzie totalnie zafoszona a później zacznie nawiązywać z młodym jakieś relacje. Ciekawa jestem bardzo jak to będzie, bo nie zamierzam ingerować jakoś drastycznie w ich stosunki, no chyba, że któremuś odpadnie klepka i się zrobi gorąco czy coś, a wtedy mi odpadnie klepka i będzie gorąco obydwu pieskom. Zresztą liczę na resztkę zuzowego mózgu, bo ona jest okropna i surowa względem młodzieży, ale przy tym jest bardzo konsekwentna i... hm, sprawiedliwa? Dzisiaj był przeklęty dzień. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mi to mówiły, ale nie, musiałam pójść na rower z psem... :roll: Więc na polu spotkałyśmy jednego z Największych Wrogów. Traf chciał, że Zu była luzem, a Wróg na smyczy (co zdarza się raz na milion, serio, zwykle ta brązowa parówa chodzi luzem i powoduje u wszystkich skoki ciśnienia, bo się rzuca z mordą, parę razy go wysyłałam w kosmos kopniakiem, bo pańcia go zostawia luzem pod sklepem na środku osiedla). Wróg wylazł z pańcią zza winkla, Zu stanęła. Wgapiali się w siebie przez chwilę, ja zawołałam Zu i w tym momencie, w którym ona już wykonywała ruch, żeby zawrócić... on wyskoczył z mordą. I się zaczęło :splat: Chyba nigdy wcześniej tak szybko nie biegłam, nawet nie pamiętam momentu, w którym rzuciłam rower gdzieś w krzaki :diabloti: No i bardzo, bardzo niepozytywnie pokazałam mojemu pieskowi, że tak się NIE robi. Nauka wystarczyła jej na tyle, że nawet się za bardzo nie oddalała, choć nie należy do piesków trzymających się właściciela za spódnicę raczej. To jest ten dzień, kiedy mam ochotę zabić swojego psa...
a_niusia Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 kazdy psi jedynak na poczatku ma zajebistego focha:))) ale na maxa ingerowalam w psie stosunki. normalnie prawie w 100% wszystko odbywalo sie pod moim nadzorem i niczego nie pozostawilam wlasnemu biegowi. i mysle, ze nastepnym razem postapilabym tak samo, bo bardzo mi sie podoba jak udalo nam sie zgrac dwa suczydla. u nich w stadku w ogole nie ma miejsca na jakies sucze fochy. moj piesek wiadomo ktory tez sie dzis popisal:)) z rana chodzimy do parku a tam pan z trzema malymi kundlami, ktore na widok dziewczyn wlazyly ogony w tylki i zaczeczy ujadac jak wsciekle. oczywiscie wiadomo, kto grzecznie pobiegl zalatwic swoje sprawy, a kto zywo zainteresowal sie towarzystwem przystajac miedzy nimi i merdajac ogonkiem:))) to kundle w nogi...a moj kundel za nimi-fajna draka, szczekaly, a teraz sie boja. odwolana zawrocila, ale to spowodowalo, ze kundle tez zawrocily i dawaj za nia z ogonami w tylku...wiec moj uroczy piesek zrobil w tyl zwrot i jeszcze troche pogonil swoich malych ziomkow mimo ze dobrze wiedzial, ze nic milego go za to nie spotka:))))
evel Posted September 29, 2012 Author Posted September 29, 2012 Na świecie chyba są pieski, które od czasu do czasu potrzebują... hm, solidnego bodźca negatywnego w swoim życiu :evil_lol:
a_niusia Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 nie wiem...moj to zlewa wiekszosc negatywnych bodzcow. ona po prostu jest z natury niegrzeczna. normalnie to jest taki gnoj, co jest sraszliwie niegrzeczny i dobrze to wie, ale w odpowiednim momencie przerywa swoje zachowanie, przybiera postac grzecznego pieska i zachowuje sie jak blazen, zeby tylko uniknac negatywnych bodzcow. wstretny pieseczek:))))
makot'a Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 [quote name='a_niusia']a moim zdaniem nie wszystkie psy kocha sie TAK SAMO. nie mowie o tym, ze jednego kocha sie bardziej, drugiego mniej. ja moje psy kocham inaczej. oba tak samo mocno. [/QUOTE] A czy ja napisałam, że jednego psa kocha się mniej, a innego bardziej? :razz:
zmierzchnica Posted September 29, 2012 Posted September 29, 2012 [QUOTE=makot'a;19739207]Hehe, dla mnie 3 psy to dosyć niewygodna liczba... taka nieparzysta :diabloti: I każdy kolejny pies to masa radości, fajnie mieć takie stadko... ale kiedyś chciałabym chwilkę odpocząć i mieć tylko dwa - jeden to zdecydowanie za mało. Jak się ma jednego psa, to łatwo można popaść w taką chorobliwą miłość, a jak potem taki pies odejdzie to strasznie trudno sie pozbierać. Jak jest ich więcej to na pewno jest łatwiej - i tak wszystkie kocha się tak samo mocno, ale jednak nie ma już możliwości zrobienia z każdego psa "tego jedynego", więc i żyje się moim zdaniem łatwiej, gdyby któryś odszedł. Dlatego ja już nigdy na pewno nie dopuszczę do sytuacji, żeby mieć "jedynaka".[/QUOTE] Na pewno masz rację.. Ale teraz mi coś z Herą mocno nie halo, nie umie na tylne łapy chodzić, płacze przy próbach (to normalnie jej się nie zdarza, piszczy bardzo, ale to bardzo rzadko). Fakt, kocham wszystkie psy tak samo, ale Hera to moja "jedynaczka", nie umiem już spać, siedzę na dogo i czuję, że zaraz pęknę z tej niepewności :( Może dlatego, że jest silna, spokojna i nigdy nie panikuje. A teraz obolała i bezbronna - a ja nawet nie wiem jak jej ulżyć o tej pieprzonej 1 w nocy. evel - ja mam zasadę, że się takimi rzeczami nie przejmuję :) Kiedyś bardzo przeżywałam każdą wpadkę wychowawczą - że pies podbiegł, że obszczekał, że warknął. Nauczyło mnie tego dogo, które nie zostawia suchej nitki na psie, który choćby podbiegł i szczeknął :cool3: Dopiero przy większej ilości psów nabywam... pokory. Dogomaniacy lubią rozprawiać, jak to ich pies jest w 100% odwoływalny, wychowany i posłuszny. Albo jak to zawsze i wszędzie chodzi tylko na lince, bo mu się zdarza uciec czy krzywo spojrzeć. Ale nie dawałabym wiary takim stwierdzeniom, bo łatwo się zapomina o drobnych wpadkach, które dla kogoś mogły być sporym kłopotem. Poza tym, kurka wodna, nie traktujmy psa jak tępej istoty, która musi koniecznie robić to, co my chcemy. Złe zachowanie, każdy taki wybryk - to oczywiście coś bardzo niefajnego. Ale to część zachowania naszego psa, część jego osobowości, rzecz do wypracowania i do wyuczenia - a nie "akt przeciwko nam". RACJONALNIE wiemy, że pies to robi dlatego, że jest psem, a nie złośliwie. Ale prawda jest taka, że ma się ten żal do psa - tyle z Tobą pracuję, spaceruję, ćwiczę, a Ty mi tutaj takie coś! Ale nie warto się tym zadręczać, zdarza się, ważne, że szybko zareagowałaś i będziecie pracować nadal. Przecież nic się nie stało. Nie wiem, czy dobrze się wypowiadam :) Nie uważam wybryków psów, szczególnie takich, które sprawiły komuś kłopot(!) za normalne czy prawidłowe. Należy korygować zachowania, należy pracować i wychowywać zwierzaki, bo żyją w społeczeństwie i muszą się dostosować. Tylko trzeba dać margines błędu i sobie i zwierzęciu. Uznać, że zdarza się, że pies popełni głupstwo, że człowiek jako właściciel źle oceni sytuację. I zamiast bić głową o mur, chodzić na klęczkach wokół rynku i prosić o wybaczenie i denerwować się na psa, uznać - no cóż, to też jest element wychowawczy. I nie przejmować się, ale być ostrożniejszym na przyszłość. Mówię Ci to jako przyszłej właścicielce dwóch psów, które będą Ci przysparzać takich kłopotów - jedna Zu coś głupiego zrobi raz na dwa tygodnie, ale przy dwóch psach może Ci się wydawać, że one non stop robią wszystko źle i są niewychowane. Trzeba mieć na to poprawkę, starać się je wychować i szkolić, ale nie spinać się aż tak. Wtedy jest łatwiej :) Jak moje psy coś odwalą, a zdarza się to któremuś zwykle tak raz na tydzień (nie KAŻDY raz na tydzień, ale ogólnie, JEDEN z czwórki coś raz na tydzień odwali) i krew mnie zalewa, wściekam się i irytuję, to mama mnie studzi, że ma za dużo problemów na głowie, żeby się taką pierdołą przejmować. I jest w tym jakaś mądrość. Denerwowanie się nic nie zmienia, trzeba pozwolić psu być psem, przecież wiadomo, że specjalnie problemów innym nie stwarzasz..
a_niusia Posted September 30, 2012 Posted September 30, 2012 [QUOTE=makot'a;19741162]A czy ja napisałam, że jednego psa kocha się mniej, a innego bardziej? :razz:[/QUOTE] napisalas, ze wszystkie psy kocha sie TAK SAMO. a ja sie z tym nie zgodzilam. ludzie...naprawde warto czytac ze zrozumieniem zamiast wynajdowac problemy tam, gdzie ich nie ma.
evel Posted September 30, 2012 Author Posted September 30, 2012 Zmierzchnica, w sumie masz rację. I to nie jest tak, że ja już Zu nie kocham, bo jest głupia :evil_lol: tylko wczoraj, w danej chwili, myślałam, że jej łeb ukręcę, a mój ładunek emocjonalny wtedy był tak silny, że po pierwsze nie zauważyłam, jak sobie ułamałam paznokcia do zera, pyrgając rowerem w łan kukurydzy :lol:, a po drugie jak już dobiegłam do psa i go złapałam za szelki to spojrzał na mnie i sam się wyglebował. To jest trzecia taka akcja, odkąd ona jest u mnie. Jak tak dalej pójdzie to wprowadzimy środki przymusu pośredniego ;) I tak sobie myślę, że jak mi się stadko powiększy to pewnie z większą ostrożnością zacznę używać słów "nigdy" i "zawsze" ;) A co z Herciatą? :glaszcze:
gops Posted September 30, 2012 Posted September 30, 2012 ja też się nie zgodze że mając pare psów kochamy je tak samo . zawsze któryś będzie tym idolem , tym ważniejszym i mimo że staram się traktować oba tak samo bardziej jestem związana z suką i wątpie żeby to się zmieniło . kocham oba , ale oba inaczej . nie mniej czy bardziej, poprostu inaczej .
Unbelievable Posted September 30, 2012 Posted September 30, 2012 Ja też się zgadzam z niekochaniem psów tak samo. Grama przez długi czas nienawidziłam bo był straszny, Brum to samo. Bo nie są takimi pieskami jakie ja bym chciała ;) Gram miał być pieskiem do pogłaskania w domu i porzucania piłeczki, czasem do wyjścia na dłuższy spacer. Broom miała być miękkim psem idealnym do szkolenia, który się nie rozprasza i nie ma innych dziwnych zachowań które by przeszkadzały w moich ambicjach (ale nie w złym tego słowa znaczeniu, do psa podchodzę bez przymusu). Dupa, nie mam :D kto powiedział że w życiu będzie łatwo ;) ale jak już się z Gramem i zaczęłam umieć z nim żyć, to go zuwielbiałam po wsze czasy ;) z Brumą tez się powoli dogaduję a i tak sądzę że jest łatwiej niż z Gramem, ale to też się przekłada na różność tej miłości, czy jak to tam nazwać :grins:
evel Posted September 30, 2012 Author Posted September 30, 2012 Czy ktoś może mi polecić gwizdek? Bo jest ich sto tysięcy i nie wiem, który mam wybrać. Niekoniecznie chciałabym też taki z podobnym dźwiękiem jak gwizdek nauczyciela od WFu, bo ktoś mnie zabije w końcu za chodzenie i gwizdanie czymś takim :evil_lol:
Recommended Posts