Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

My już do deszczu chyba przywykliśmy.
Jak nie leje ciurkiem, to nas to mało obchodzi i idziemy do lasu.
Do mycia tobołów trzy razy dziennie też przywykłam.
Do łazienki zawieszonej ręcznikami w różnym stadium schnięcia - również.
I do specyficznego zapachu kaloszy.
Do szarej, kapturowej kurtki z którą się nie rozstaję dzięki jej magicznej zdolności zamienienia się w małą, pękatą sakiewkę.
Nawet dzisiaj, o proszę, było pięknie, a teraz słońce znowu schowane za szarościami.

Posted

Nie padało :-)
Było pięknie.
Jeżeli prawdą jest, że pies szczęśliwy,to pies brudny, to tobołki wczoraj były przeszczęśliwe ;-) Ja też ;-)

W następnym odcinku: ostatni dzień z życia pasiastych skarpet i czerwonych butów, rybna walka na niebie i uratowana brzózka.

Posted

[quote name='Jasza']Jeżeli prawdą jest, że pies szczęśliwy,to pies brudny, to tobołki wczoraj były przeszczęśliwe ;-) Ja też ;-)[/QUOTE]Też brudna ;)?

[quote name='Jasza']W następnym odcinku: ostatni dzień z życia pasiastych skarpet i czerwonych butów, rybna walka na niebie i uratowana brzózka.[/QUOTE]Zapowiada się interesująco! Czekam z niecierpliwością :). Szczególnie intrygująca jest rybna walka na niebie :hmmmm:.

Posted (edited)

Co prawda zdjęć makrelowego drzewka nie mam ;-)

Pod koniec porankowego, wczorajszego spaceru Reksio tuż pod oknami gdzie mieszka niewidzialny biały kot ( niewidzialny dla tobołków – bo zbyt wysoki parapet )
zatrzymał się na dłuższą chwilę przy żywopłocie.
Węszył, węszył stojąc na dwóch łapkach, wspinając się i prężąc.
W swojej naiwności byłam przekonana, że wącha siki wysokiego psa..
Niestety-stety była to skórka z makreli i mały zdążył ją pożreć zanim zdążyłam się dobudzić.

Dzisiaj wracaliśmy – jak zazwyczaj, choć nie zawsze – tą samą trasą. Reksio ze stoickim spokojem i absolutną pewnością podreptał w stronę krzaczka. Powspinał się. Wyciągnął.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy nic nie znalazł…
Spojrzał na mnie żałośnie i jeszcze chwilę stał niezdecydowany, jakby niedowierzał..
Wyobrażam sobie ten zawód…pewnie całą noc śnił o zaczarowanych krzakach a potem w czasie spaceru knuł jak by się tu wymknąć na rekonesans.
A tu nic.
Psinco.
Zepsuło się makrelowe drzewko..

Edited by Jasza
Posted

To Reksio nie wie, że makrelowe drzewko tylko raz w roku rodzi "owoce"? :evil_lol:

U nas odpowiednikiem makrelowego drzewka jest miniparking pod blokiem, gdzie co rusz ludzie wywalają coś z balkonów. To stały punkt spacerów białasa, zwłaszcza jak poprzednim razem coś tam przyuważył. Idzie prosto w to miejsce. Idealnie, jak GPS :D.

Posted (edited)

Taa, są takie miejsca, których się nie zapomina ;-)
A dzisiaj byliśmy na Jurze, planowaliśmy pętlę ze Szklar spod kościoła ( wszyscy postawieni w gotowości, bo jutro przyjeżdża na bierzmowanie biskup - a więc mycie płotów, czyszczenie elewacji domów, palenie śmieci, sprzątanie kościoła..) najpierw zółtym szlakiem, potem czarnym i
wreszcie czerwonym.
Pusto i pięknie.
Czysta Szklarka w której tobołki sie milion razy wykąpały, kamienno-wapienne ścieżki, rzepakowe pola, maki i chabry - krajobrazy prowansalsko-bieszczadzko-nowozelandzkie ( Władca Pierścieni!).
Rodzice moi znaleźli kilka amonitów z odciśniętymi muszlami, potem dotarliśmy do położonego na uboczu gospodarstwa poziomkowego i szlak się urwał. Okazało się, że sąsiad poziomkowej gospodyni usuwa kamienie z zaznaczonym szlakiem i tym sposobem nikt się w tym miejscu nie może odnaleźć. Po dwóch, trzech godzinach dotarliśmy do skał obwieszonych wzdłuż i wszerz przez wspinaczkowych, potem jeszcze pole i stop. Dalej szlaku nie ma. Dziadek traktorzysta nic nie wiedział. Wspinający się - też nie. (Znowu jakiś sąsiad?) Zrobiliśmy sobie piknik pod brzózkami i postanowiliśmy wracać tą samą drogą z małą modyfikacją.
Porównując oznakowanie tych rejonów i Beskidów - jednak niebo a ziemia.
Kawałek namalowanego czarnego szlaku na przykład znalazłam na stareńkiej kapliczce ukrytej wśród trawy i to tylko dlatego, że z racji niedowidzenia podeszłam calkiem blisko i wdrapałam się ze ścieżki, żeby przeczytać co tam pisze ( Jan i Katarzyna Chochoł - ku pamięci 1942).
Dwa białe paseczki, czarny, środkowy złuszczony i spalony slońcem, namalowane z boku, zupełnie niewidoczne z drogi.


Niemniej - tereny cudne. Pachnące, nagrzane słońcem łąki. Las. Dzikie, male i slodkie czereśnie. Pusto i pięknie.
Mam czerwone placki na ramionach i nos jak renifer, tobołki zasnęły jak tylko znaleźliśmy się w samochodzie, teraz też śpią i posapują.
Fajny, dobry dzień. Lubię te tereny.
I polecam.

Edited by Jasza
Posted

[RIGHT][RIGHT][URL="http://javascript<strong></strong>:void(null)"][IMG]http://c.fotosik.pl/webimg/other/advert_navigation_left.gif[/IMG][/URL]
[/RIGHT]
[/RIGHT]

Posted

Na Hugobergu sielsko-anielsko, a jednak patrząc w niebo można dostrzec mrożące krew w żyłach rybne walki...
Oto ryba wielkopaszczasta już, już przymierza się do połknięcia malej, okrągłej szprotki..

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/ea6940096d306cf8.html"][IMG]http://images50.fotosik.pl/1984/ea6940096d306cf8gen.jpg[/IMG][/URL]

Pościg obserwowałam mrużąc oczy przed słońcem a wiatr decydował o tym, jak się to spotkanie dużej z małą skończy..
Wreszcie duża, widząc, że nic nie wskóra postanowiła się rozpłynąć ( wlaściwość obłoków) a na małą zaczaił się rekin...

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/520703436b7dd49d.html"][IMG]http://images39.fotosik.pl/2071/520703436b7dd49dgen.jpg[/IMG][/URL]


Niestety powiało mocniej i wszystkie rybie chmury zmieniły się w jedną, wielką, przypominającą grzyba, po czym rozpadły na sto nowych, małych, nowonarodzonych obłoczków, a my z tobołkami powędrowaliśmy dalej.


[RIGHT][URL="http://javascript%3cstrong%3e%3c/strong%3E:void(null)"][IMG]http://c.fotosik.pl/webimg/other/advert_navigation_close.gif[/IMG][/URL]
[URL="http://javascript%3cstrong%3e%3c/strong%3E:void(null)"][IMG]http://c.fotosik.pl/webimg/other/advert_navigation_left.gif[/IMG][/URL]
[/RIGHT]

Posted

Mimo słońca, w lesie wcale nie jest sucho.
Na polach wylanych szambem - również.:roll:
Oto pamiątkowe zdjęcie ostatniego dnia życia moich pasiastych skarpet.
Chyba pierwszy raz byłam po spacerze bardziej brudna niz toboły.

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/ff35c26bfc00e988.html"][IMG]http://images41.fotosik.pl/2073/ff35c26bfc00e988gen.jpg[/IMG][/URL]

Toboły i Elza zażywały kąpieli nie w gnojówce, tylko w czystej wodzie..

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/f76ad30ab4233bba.html"][IMG]http://images33.fotosik.pl/694/f76ad30ab4233bbagen.jpg[/IMG][/URL]

A na koniec - nasz czwarty towarzysz - gruby, czarny i szeleści .

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/bb5321227988f5e5.html"][IMG]http://images45.fotosik.pl/1852/bb5321227988f5e5gen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/2178800a9e47c56b.html"][IMG]http://images46.fotosik.pl/2087/2178800a9e47c56bgen.jpg[/IMG][/URL]

Posted

A, nie, na koniec Stara Zgoda..

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/25e2788d355427ab.html"][IMG]http://images49.fotosik.pl/1930/25e2788d355427abgen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/9edf4197ef17a345.html"][IMG]http://images37.fotosik.pl/2093/9edf4197ef17a345gen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/4ff7e965d07f8c15.html"][IMG]http://images34.fotosik.pl/690/4ff7e965d07f8c15gen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/1f02b0e870e0bdbf.html"][IMG]http://images42.fotosik.pl/899/1f02b0e870e0bdbfgen.jpg[/IMG][/URL]

Posted

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/789e3ac903e695be.html"][IMG]http://images40.fotosik.pl/2078/789e3ac903e695begen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/3f4c795f694bda7f.html"][IMG]http://images40.fotosik.pl/2078/3f4c795f694bda7fgen.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/296e0ff2ffd05211.html"][IMG]http://images46.fotosik.pl/2087/296e0ff2ffd05211gen.jpg[/IMG][/URL]

I jeszcze kamieniczka..

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/1077190d5a0dd4a6.html"][IMG]http://images43.fotosik.pl/1866/1077190d5a0dd4a6gen.jpg[/IMG][/URL]

I wreszcie - czy ktoś wie w jakim celu na domach są umieszczone te kółka?

[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/6429193d951d8e0b.html"][IMG]http://images35.fotosik.pl/1940/6429193d951d8e0bgen.jpg[/IMG][/URL]

Posted

[url]http://images46.fotosik.pl/2087/2178800a9e47c56bgen.jpg[/url] - jaki fajny :). Pojemnik na woreczki na psie kupalonki?!

A z wyprawy do Jury masz jakieś fotki? Musiało być pięknie... Aż nabrałam ochoty, by pojechać tam gdzie byliście, tak opisałaś ten wypad... :).

Też się kiedyś zastanawiałam do czego i po co te kółka na murach. Nie mam pojęcia.

Posted (edited)

Tak, Czarny na woreczki :p
Zdjęć nie mam, sama żałuję, ale za każdym razem jak się wybieramy to mi się nie chce nosić tej kolumbryny ( aparatu)...

Te kółka mi nie dają spokoju...

Edited by Jasza
Posted (edited)

No i mamy ciepło.
Bardzo. Bardzo ciepło. Powietrze zza okna rozwiewa wyblakłe żaluzje i bucha gorącem jak z pieca. Wentylator się krztusi. Woda w kubku chłodzi porcelanowe kwiatki tylko przez chwilę, a szron znika w kilka sekund po wyjęciu w lodówki. Komputer szmerzy. Zieloność za oknem jakaś taka szara. Parapety z lastryko rozgrzane, mogłabym chyba posadzić jajko na omlet.
Ciężko. Na szczęście w domu ogonki jeszcze chronione od zachodu, odpoczywają we względnej temperaturze. Piekielnie zacznie się dziać przed trzecią, pi razy drzwi, a wtedy chwilę po, wpadam ja, łapię szelki, smycze, przyjmuję całusy, uciekam przed skaczącymi i drapiącymi, jeszcze tylko plecak, woda, trzy tryliardy mniej lub bardziej potrzebnych utensyliów spacerowych, Czarny na szyję, aaa, klucze, jeżeli z n o w u nie zamknę drzwi Damian mnie zabije, może przenośny wentylator? a, nie, nie posiadam takowego, no nic, to idziemy!
Gorąc daje nam w łweb już przy otwarciu drzwi z klatki schodowej. Słońce odbija się od betonu i ląduje w naszych oczach. Resztki zapachu moich perfum ulatują bezpowrotnie, Miśka zaczyna swoje pofukiwanie : [I]Czajne psy mają się najgorzej![/I] -żali się, a Reksio kwituje: [I]To g r u b a s y mają się najgorzej[/I], i opróżnia pęcherzyk tuż pod żywopłotem, jednym okiem zezując na gołębie, które przydreptały zdecydowanie zbyt blisko.
Zanim dotrzemy w krainę cienia ( cień, cień - to słowo brzmi tak miękko i pięknie, uwielbiam ;-)) pędzimy na ile się to udaje przez chodnikowe kratki i dróżkę między garażami. Tuż obok woda po kostki, jeszcze pozostałość deszczowych, niedawnych dni, fajnie, komary zacierają chude łapki i rozmnażają się na potęgę. Szykują czarne sotnie, namierzają nas - o tej nieludzko gorącej porze dnia na Hugobergu nie tak łatwo znaleźć tak smakowity posiłek.
prawie słyszę jak szepczą: [I]Sssą, sssą, idą, bzzz, widzzzzzę chude, blade nogi wśród pokrzyw! Jest też czarny tłuścioch, atakujcie od strony różowego brzuszka![/I]
Bombardowanie zaczyna się szybko, ale nie bezboleśnie.
Ha! dzisiaj mam dwie butle aerozolowe, jesteśmy przygotowani, nie damy się!
Nie wiem, czy damy radę dotrzeć gdzieś dalej niż do paprotowej (Paprotowej ) łąki.
Pewnie damy za wygraną już gdzieś w tamtych okolicach.
Siądziemy po drzewami czeremchy i będziemy pić, zajadać, czytać, odpoczywać, oganiać się od żyjątek rozmaitych oraz, oraz oczekiwać kiedy słońce zacznie wracać pod horyzont.
A wieczorem, w domu, pierwsza pcham się do łazienki, toboły zasypiają na stojąco, a ja zmywam z siebie komarowe trupki, szoruję pięty, wyczesuję z włosów ździebełka różnorakie i oceniam krytycznym wzrokiem czy bluzka i spodenki nadają się jeszcze do czegokolwiek.
Reszta dnia - sprzątnięcie pobieżne, coś do jedzenia, zimny drink z sokiem porzeczkowym i cytryną - to już chwile tak skumulowane w czasie, że nagle robi się pora spania.
Jeszcze, jeszcze kilka kartek z książki - o, muszka i listek na 124 stronie!. I odciśnięta łapa Elzy na kolejnej!
I dobranoc. Pchły na noc. Do jutra.

Edited by Jasza
Posted

[quote name='ania shirley']Jasza, Ty zacznij książki pisać.....Koniecznie.[/QUOTE]

Popieram, zresztą nie raz ten temat był tu już poruszany :)
Albo przynajmniej zacznij prowadzić bloga - wydawcy sami Cię znajdą ;)

Posted

To tylko upał wyzwala we mnie pisarski temperament.
Wyjałowiony mózg pragnąc ochłody sam pędzi na złamanie karku w stronę zagłady..
przegrzewam się...:tard:

Posted

Ha! Wiedziałam, że Dolinka Szklarki się Wam spodoba! :multi:
Super zdjęcia Starej Zgody, ja zawsze na takie coś chętna :p
zwłaszcza to z kapliczką i praniem obok :cool3:
Opis upału - genialny... :loveu:
a makrelowe drzewko :lol::lol:

Posted

Schłodzona w lodówce mięta ze świeżą melisą i limetką, woda, drink jabłkowy z lodem i nalewką z wiśni, zmrożone czereśnie, woda, arbuz, schowany w zamrażalniku serek homogenizowany, woda, zimna zielona herbata...w moim brzuchu niedługo zamieszkają żaby....
A Wy?
Jak sobie radzicie z upałem?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...