maciaszek Posted January 4, 2012 Posted January 4, 2012 Może rzeczywiście wyjazd pozwoli jej się przestawić na inne tory? Mam nadzieję, że tak będzie! Quote
Jasza Posted January 5, 2012 Author Posted January 5, 2012 Matko, nie wiedziałam, że można tak tęsknić za śniegiem ;-) Quote
evel Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 [quote name='Jasza'] Miśka dzisiaj wyszła na spacer rano SAMA - nie u mnie na rękach, brawo, brawissimo. A wczoraj wieczorem wyniosłam ją na rękach przed dom, Misia się trzęsła jak osika...patrzę, idzie sąsiadka z bloku naprzeciwko z małą wiewiórkowatą Punią. Podeszlam, zawolałam Punię, postawiłam Miśkę przy niej na ziemi, trzymając za szelki i przytulając, koleżanki się zaczęły obwąchiwać i Misia troszeczke, ale troszeczkę, mniej drżała. Wzięłam ją z powrotem na ręce i zaproponowałam Puniowej Pani spacer za blok. Punia luzem - Miśka w moich objęciach ;-) Jak tylko zauważyłam, że Punia się wysikała, postawilam Misię w tymmiejscu i "pokazałam", przemogla się, instynkt "poprawiania" po innych psach okazał się silniejszy ni ż starch - przynajmniej na chwilkę. Po kolejnych dwóch, trzech minutach spaceru Misia już zaczęła popiskiwać i drżeć bardziej, [B]wtulała głowę pod moją brodę i całowała i prosila, żeby ją schować - to uciekłyśmy do domu, chwalilam ją gorąco,[/B] że taka dzielna i kochana i odważna. Mam nadzieje, że z każdym dniem bedzie lepiej. [/QUOTE] Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale "pocieszając" psa nagradzasz go za to, że wyraża reakcje stresowe (tu konkretnie - lęk). To może prowadzić do wzmocnienia w Miśce reakcji lękowych. Powiem Ci tak - nie uważam się za jakiegoś znawcę, ale moja suka też jest wrażliwa strasznie. Są sytuacje, że uspokajam ją, ale wcześniej zawsze długo się zastanawiam, czy nie przyniesie to skutku odwrotnego do zamierzonego. Uspokajam psa, gdy ktoś kręci się na schodach w bloku, a ona drze japę - to ponoć niewychowawcze, ale jej japanie nie wynika z pewności siebie i chęci "obrony gospodarstwa" a właśnie z niepewności. Karcę ją za piłowanie jadaczki (głośnym nie!) a zaraz potem wołam do siebie i odwracam uwagę od drzwi. Zauważyłam ostatnio, że to sporo pomaga, bo suczysko już tak nie świruje przy drzwiach. Podobnie z wyrażaniem lęków - NIGDY nie pociesza się psa bojącego się czegoś. Należy raczej przyjąć obojętnie-wesoły, beztroski ton i robić swoje. Podam przykład. W zeszłego sylwestra Zu siedziała w łazience z wywalonymi gałami i glutem ze śliny. Ja, widząc, że ona tak się boi i taka jest biedna, oczywiście jak durna siedziałam z nią w tej łazience, pocieszałam, a powodowało to wzrost reakcji lękowych. Na spacerze po byle huku pies leciał do domu (a ja leciałam za nim, bo wszystko było u nas oblodzone), dusząc się na szelkach, charcząc, plując i niejednokrotnie przebierając nogami w miejscu. W tym roku, oprócz wspomagaczy ziołowych (które naprawdę [B]działają, jeśli są odpowiednio dobrane i podawane, [/B]wbrew niektórym kretyńskim weterynarzom uznającym tylko sedalin) postanowiłam zupełnie zmienić swoje nastawienie - żadnego pocieszania, żadnego brania na rączki. Pies na spacer chodził na własnych łapach, przy okazjonalnych strzałach odwracałam jego uwagę zabawą, zabawką, a przede wszystkim nie przejmowałam się - gadałam jakieś głupoty totalne wesołym tonem, i nawet kiedy zuzowy ogonek się chował między nogami a pies przypadał do ziemi bezpośrednio po huku, zerkając na mnie, zaraz odzyskiwał animusz. To naprawdę działa, chociaż wcześniej nie miałam przekonania, że postawa człowieka może aż tak wpłynąć na psa. Sylwestra spędziłyśmy na szalonej zabawie, oczywiście z przyciemnionymi, zatkanymi oknami i ryczącym radiem, ale ogólnie bezstresowo. W zeszłym roku w życiu by mi nie przyszło do głowy, że coś takiego będzie możliwe. Kończąc ten przydługi (wybacz :oops:) wywód, chciałam Wam życzyć wszystkiego dobrego na ten nowy rok oraz chwili wytchnienia na urlopie. Trzymam kciuki za równowagę emocjonalną futrzatych ;) Quote
Jasza Posted January 5, 2012 Author Posted January 5, 2012 Evel, ja o tym pocieszaniu czytałam i wiem, ale ja już tak mam, że jestem kompletnie "niewychowawcza". I jak pies się do mnie przytula bo się boi, to ja też go przytulam, bo wiem, że szuka we mnie oparcia. Jak mi się wdrapuje na kolana, to mu na to pozwalam. Próbowałam tylko raz z Reksiem w czasie burzy zachowywać się wobec niego obojętnie i pokazać mu, że nic złego się nie dzieje, że przecież jest wszystko ok.....nie wiedział o co mi chodzi. Chciał być blisko i już. I tylko przytulony do mnie drży mniej. Są psy, które szukają podczas burzy albo Sylwestea cichego schronienia - a są takie, ktore potzrebują być blisko człowieka. Wspomagacze ziołowe - czyli Kalm Aid i Relaxin forte - mamy przetestowane i nie dzialają. Może na inne psy = tak. U Misi i Reksia nie zauważyłam. Piszesz[I]:"Pies na spacer chodził na własnych łapach, przy okazjonalnych strzałach odwracałam jego uwagę zabawą, zabawką, a przede wszystkim nie przejmowałam się - gadałam jakieś głupoty totalne wesołym tonem, i nawet kiedy zuzowy ogonek się chował między nogami a pies przypadał do ziemi bezpośrednio po huku, zerkając na mnie, zaraz odzyskiwał animusz."[/I] To może działać na Reksia , kiedy słychać tylko pojedyńcze strzały...nie na Miskę. Misia [B]W OGÓLE[/B] nie chodziła. inie wychodziła. Z szelek potrafi się wyplątać w ułamku sekundy, albo kładzie się na plecach i trzęsie tak, jak jeszcze nie wiedziałam u żadnego innego psa. Gdybym jej nie wynosiła na rękach, nie wyszłaby poza próg mieszkania. Pisałam, że potrafi się załatwić raz na 24 godziny. Każdy pies jest inny, a im więcej czytam mądrych książek, dostrzegam, że moje psy są kompletnie niepodręcznikowe.;-) Na Misię zadziałało - mam nadzieję - bo jest już lepiej - właśnie to moje noszenie na rękach. Wysiusia się, a potem wskakuje na ręce i może właśnie tak siedząc bezpiecznie schowana i nasłuchując, przekonuje się, że na dworze nic jej nie spotka złego. Teraz już podczas spaceru coraz dłużej jest na ziemi a coraz krócej na rękach. I wierzę, że będzie coraz lepiej. Oczywiście, że jak już stoi na łapkach i idzie, to, ją chwalę głośno, albo pytam "Kto tam idzie?" a ona uszka stawia i wypatruje... Rzucam w trawę kawałeczki frankfuterków i zachęcam, żeby szukała. Ale, takie moje manewry są możliwe TERAZ, kiedy już kula troszeczke mniej się boi. Te kilka najgorszych dni nie moglo być o tym mowy. Uff. Evel - dawno nie byłam u Zu. Uściski dla Was.:loveu: Quote
__Lara Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 Ja też to wiem, u nas to nawet trochę działa, bo jak Megi nie pocieszam to rzeczywiście jak widzi mnie pewniejszą i zdecydowaną to też staje się pewniejsza. Jednak sam wystrzał/y wytrąca ją całkowicie z równowagi. To jest jak jakiś narkotyk - na dworze jest wystrzał to jest zaraz podkulenie ogona, uszy po sobie i pędem do domu. Nic nie działa. Ta pewność siebie, normalny głos działają jedynie jak jesteśmy w domu, a gdzieś w oddali słychać huk. Mimo to staram się na dworze też odciągać jej zachowanie od koncentrowania się na tym wystrzale, bo inaczej to bedzie jeszcze gorzej. Rozumiem Jaszę, że tak się zachowuje, bo musi coś zrobić żeby pies się załatwił. Gorzej, że on to sobie tak jak napisała Evel koduje jako sytuację zagrożenia i utwierdza się w przekonaniu, że jest to groźne i trzeba się schować :/ Tylko co zrobić ;/ [COLOR=#1F497D][FONT="][/FONT][/COLOR] U nas jest trochę lepiej, psina wychodzi już sama na dwór :) oczywiście mam nadzieję, że nie usłyszymy już teraz długi czas żadnego wystrzału, bo zaś będzie wszystko od nowa... Quote
Jasza Posted January 5, 2012 Author Posted January 5, 2012 _Lara, Kalm Aid i Relaxin forte spakowałam dokladnie, żeby się nic nie wylało. Zaraz przyjdzie Pani listonosz i zabierze paczkę :-) Quote
evel Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 Jaszko, pewnie, że każdy pies jest inny. Moja to już w ogóle dramat szkoleniowy była na początku, bo muszę stosować co najmniej kilka różnych metod szkoleniowych, żeby normalnie funkcjonować ;) Skoro uważasz, że Misi tak lepiej to wiesz - Ty znasz ją przecież najlepiej. Ja napisałam, co napisałam, bo tak sobie pomyślałam, że może komuś coś z tej wypowiedzi akurat pomoże ;) Zeszłoroczny sylwester (i w ogóle okres przedsylwestrowy, bo walili u nas od wigilii) był dla mnie koszmarem, dla Zu także, nie wiem, która z nas się bardziej męczyła. Teraz zastosowałam takie rozwiązanie i było naprawdę duuuużo lepiej. Cały "myk" z lekami ziołowymi polega na tym, że organizm musi skumulować odpowiednio dużą dawkę, żeby lek zaczął działać. Zu brała Stress Out w podwójnej dawce od 20 (!) grudnia, w sylwestra dostała poczwórną dawkę jak na swoją masę. Efekt oceniam na bardzo dobry, zwłaszcza, że "nasz" wet bardzo się naśmiewał z tych leków ziołowych, twierdząc, że to w ogóle nie działa - a że ja jestem przekorna to postanowiłam spróbować. U nas działa, więc nie rozumiem, jak można stwierdzić, że coś nie działa w ogóle - to przecież kwestia konkretnego organizmu, odpowiedniego dawkowania, żeby lek się "wysycił" i zdroworozsądkowego podejścia... chyba? :cool3: Quote
Jasza Posted January 5, 2012 Author Posted January 5, 2012 Ech, kto zna nasze psy tak jak my ;-) Ja już po spojrzeniu, skrzywieniu głowy wiem co sobie myślą....:p (Choć potrafią mnie zaskoczyć, nie powiem :cool3: ) One zresztą też mnie znają na wylot. Quote
magda222 Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 Jaszo a Wy jedziecie w jakieś ustronne miejsce? Nie chcę Ci psuć wyjazdu, ale w ten weekend jest WOŚP i w Wiśle pewnie też imprezy będą. Byle nie strzelali... Quote
Jasza Posted January 5, 2012 Author Posted January 5, 2012 My jedziemy na Fojtulę, same podnóże Baraniej Góry. 10 metrów do szlaku. Mam nadzieję, że będzie cichutko. Quote
__Lara Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 [quote name='evel']Jaszko, pewnie, że każdy pies jest inny. Moja to już w ogóle dramat szkoleniowy była na początku, bo muszę stosować co najmniej kilka różnych metod szkoleniowych, żeby normalnie funkcjonować ;) Skoro uważasz, że Misi tak lepiej to wiesz - Ty znasz ją przecież najlepiej. Ja napisałam, co napisałam, bo tak sobie pomyślałam, że może komuś coś z tej wypowiedzi akurat pomoże ;) Zeszłoroczny sylwester (i w ogóle okres przedsylwestrowy, bo walili u nas od wigilii) był dla mnie koszmarem, dla Zu także, nie wiem, która z nas się bardziej męczyła. Teraz zastosowałam takie rozwiązanie i było naprawdę duuuużo lepiej. Cały "myk" z lekami ziołowymi polega na tym, że organizm musi skumulować odpowiednio dużą dawkę, żeby lek zaczął działać. Zu brała Stress Out w podwójnej dawce od 20 (!) grudnia, w sylwestra dostała poczwórną dawkę jak na swoją masę. Efekt oceniam na bardzo dobry, zwłaszcza, że "nasz" wet bardzo się naśmiewał z tych leków ziołowych, twierdząc, że to w ogóle nie działa - a że ja jestem przekorna to postanowiłam spróbować. U nas działa, więc nie rozumiem, jak można stwierdzić, że coś nie działa w ogóle - to przecież kwestia konkretnego organizmu, odpowiedniego dawkowania, żeby lek się "wysycił" i zdroworozsądkowego podejścia... chyba? :cool3:[/QUOTE] Przez Krakvet też zamówiłam ten lek stress out. Ale będę zabezpieczona, z preparatami od Jaszy, fiu fiu. Dzięki Jaszko :loveu::loveu::loveu::loveu: Jak leki ziołowe nie działają na zwierzęta, to po co są dla ludzi? :roll: Quote
evel Posted January 5, 2012 Posted January 5, 2012 [quote name='__Lara'] Jak leki ziołowe nie działają na zwierzęta, to po co są dla ludzi? :roll:[/QUOTE] "Bo my mamy świadomość, a zwierzęta nie" oto słowa pana doktora. Ręce mi opadły trochę, ale cóż ;) Quote
Roszpunka Posted January 6, 2012 Posted January 6, 2012 [quote name='Jasza']My jedziemy na Fojtulę, same podnóże Baraniej Góry. 10 metrów do szlaku. Mam nadzieję, że będzie cichutko.[/QUOTE] Wypoczywajcie :) I niech Wam ciszę tylko szum drzew zakłóca :) Quote
maciaszek Posted January 6, 2012 Posted January 6, 2012 Udanego wyjazdu! Czekamy na relację :). Quote
Jasza Posted January 8, 2012 Author Posted January 8, 2012 (edited) Jesteśmy. Jeszcze pachnie mi śnieg ;-) Oddałabym miesiąc za te trzy dni... Było bajkowo, bialo, cichutko, słyszeliśmy tylko dzwonki kuligów jadących pod naszym domkiem...no, może czasem bacę sprzedającego oscypki - bacę z jamnikiem, którego namiętnością jest wędzony ser ;-) Misia i Reks oszalały od pierwszego dnia, tęskniły za śniegiem chyba tak jak ja... [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/143a1521f2c8362a.html"][IMG]http://images41.fotosik.pl/1246/143a1521f2c8362agen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/008d6c1872734d25.html"][IMG]http://images39.fotosik.pl/1246/008d6c1872734d25gen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/57646472e0123368.html"][IMG]http://images40.fotosik.pl/1291/57646472e0123368gen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/e718bef0624e4c27.html"][IMG]http://images46.fotosik.pl/1257/e718bef0624e4c27gen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/b23f958e288d162e.html"][IMG]http://images47.fotosik.pl/1300/b23f958e288d162egen.jpg[/IMG][/URL] Edited January 8, 2012 by Jasza Quote
Jasza Posted January 8, 2012 Author Posted January 8, 2012 (edited) [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/08fec58d2e5ffe76.html"][IMG]http://images37.fotosik.pl/1263/08fec58d2e5ffe76gen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/9edde210bcd3346b.html"][IMG]http://images46.fotosik.pl/1257/9edde210bcd3346bgen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/a85084b90706f731.html"][IMG]http://images43.fotosik.pl/1300/a85084b90706f731gen.jpg[/IMG][/URL] Edited January 8, 2012 by Jasza Quote
Roszpunka Posted January 8, 2012 Posted January 8, 2012 Ale pięknie... I tak Wam zazdroszczę, że chyba zabiorę towarzystwo w plener... Hen, gdzieś daleko... Quote
Jasza Posted January 8, 2012 Author Posted January 8, 2012 Uwielbiam Wisłę Czarne (Fojtulę). To sam koniuszek Wisły, za naszym domkiem tylko sklepik, baca i remiza...a potem las i szlak na Baranią Górę. Wszystko było białe, nawet kawałka ulicy nie było widać. Codziennie jeżździły kuligi z pochodniami. Konie - a było ich sporo - okryte kocami, w szalikach, z siankiem, pod daszkiem - piękne i zadbane. Ja odpoczęłam ten cały brud, deszcz, sinoszare chmury i co najważniejsze - strach Misi - bo po nim w gorach ani śladu. Zapomniała ;-) Piliśmy sobie codziennie grzane piwo z pomarańczą i goździkami ( grzałam na kuchence, i w całym pokoju pachniało obłędnie). Biegaliśmy po śniegu, ogony kradły moje czerwone "makówy"... Nocleg to tylko 25 PLN, gotowaliśmy sobie sami, warto, naprawdę, bardzo, bardzo się cieszę, że tam pojechalismy odpocząć. Quote
ania shirley Posted January 8, 2012 Posted January 8, 2012 Jak w bajce- biało, pięknie , tajemniczo;). Niby blisko Śląska, ale pogoda całkiem inna. Też chcę zimę i las.(Koks pewno mniej chętnie:cool3:) Quote
Andzike Posted January 8, 2012 Posted January 8, 2012 Nie lubię śniegu... Ale po dzisiejszym spacerze w deszczu i obejrzeniu tych zdjęć wręcz szaleńczo go zapragnęłam... Quote
maciaszek Posted January 8, 2012 Posted January 8, 2012 O mamo, ile tam śniegu :crazyeye:! Pięknie :loveu:. Zazdroszczę... I cieszę się, że tak fajnie wypoczęliście! Quote
hebanowa Posted January 8, 2012 Posted January 8, 2012 [LIST=1] [*]Piękne fotki z Wisły:loveu:.To jest jakiś ośrodek gdzie byliście?bez problemu przyjmują z pieskami? [/LIST] Quote
Jasza Posted January 9, 2012 Author Posted January 9, 2012 To domek z pokojami do wynajęcia :-0 Byliśmy tam już trzy razy, z psami oczywiście nie ma problemu, tereny piękne - i latem i zimą. Od wczoraj już zdążyłam zmoknąć dwa razy, trzy razy kąpać psy i ...tęsknimy za Wisłą...ech. Quote
__Lara Posted January 9, 2012 Posted January 9, 2012 Cudownie Jaszeńko! ja też chcę :D chyba sobie namiary wezmę na ten domek :D :D Quote
jotpeg Posted January 9, 2012 Posted January 9, 2012 wspaniałe zdjęcia! :multi::multi: Ja też lubię Wisłę Czarne :loveu: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.