Jump to content
Dogomania

Dysplazja - lekarz ortopeda/chirurg


dronusia

Recommended Posts

[quote]No to brzmi jak stwierdzenie czegoś oczywistego, tylko co przez to rozumiesz[/quote]

Skoro to oczywiste to czego tu nie można zrozumieć ?

Hodowca świadomy zagrożeń dysplazją w rasie stara się kojarzyć zdrowe pod tym względem psy , najlepiej ze zdrowymi przodkami.
Oczywiście bada swoje psy . Sprzedając szczeniaka daje nabywcy wyczerpujące informacje na temat tego problemu, zalecenia żywieniowe i diagnostyczne.
Jak rozwiązuje z nabywcą sprawę wystapienia problemów zdrowotnych takich czy innych -to określa zazwyczaj wzajemna umowa kupna i sprzedaży. Solidny hodowca nie boi się odpowiedzialności.

Dysplazji sprzyjają wszystkie czynniki obniżające stabilność stawu.
Stwierdzono,że silnie umięśniony zad nie predystynuje do dysplazji.
Stan i rozwój mięsni tez jest cecha dziedziczną .
Niektóre szczeniaki np. wilczarzy od najmłodszych chwil intensywnie się ruszają , wchodzą po schodach, biegają ,szaleją i nie mają żadnych problemów.
Inne od poczatku są niezdarne, nieskoordynowane w ruchu, trzeba na nie uważać i otaczać szczególną opieką.
Niechże rozmnażane będą te świetnie predystynowane przez naturę i geny a nie takie, które od poczatku mają problemy.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 344
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

mch, czytając Twój posta odniosłam wrażenie, że piszesz o poczatkach dysplazji u mojego Onka (teraz 2 lata). u niego to była dysplazja nabyta - w wyniku urazy, któr wet zinterpretował jak "młodzeńczą kulawiznę". no i mamy teraz dysplazje stawu łokciowegop. nie mam pretensji do hodowcy, bo to nasza wina, ale przyznam, że hodowca od czasu jak się do wiedział o problemach zaczął nas unikać i teraz nie mamy z nim kontaktu. b. nieładnie. pies ma jednak wspaniala psychikę, więc i nastepnego wzięlibysmy pewnie z tej samej hodowli. mój mąż ma tylko ochotę udusić tego weta, ale to już inny problem.
zainteresował mnie jednak zabieg - myśmy przekopali z mężem multum literatury, byliśmy na konsultacjach i wszyscy mówią, że dysplazji w łockiu nie da się zoperować. więc jaki zabieg??? proszę napisz szybko, bo jestem strasznie ciekawa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']mój mąż ma tylko ochotę udusić tego weta, ale to już inny problem.
[/quote]

weci to jest odrębny temat (nóż sie w kieszeni otwiera!!).
Nasz pies z silnymi objawami dysplazji stawu biodrowego (o której nie wiedzielismy wtedy) dostał zamiast RTG ..zastrzyk przeciwbólowy. Potem bylo jeszcze "parę" kwiatków, gdzie indziej rozłożono ręce i sugerowano uśpienie.

ps. pies zoperowany, w tej chwili 100% zdrowia (oczywiście fizycznie, nie genetycznie).
To tak na marginesie.

Link to comment
Share on other sites

[B]dronusia -[/B] kontakt z dobrym specjalista konieczny, by boksia nie cierpiała. czy podajecie jak np. Arthroflex - preparat poprawiający ruchomośc stawów, nie wyleczy z pewnościa z dysplazji ale złagodzi dolegliwości . Nie jest tani (w Krakowie ok.90 zł buteleczka 250ml) ale warto , polecam z doswiadczenia własnych boksiów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']
zainteresował mnie jednak zabieg - myśmy przekopali z mężem multum literatury, byliśmy na konsultacjach i wszyscy mówią, że dysplazji w łockiu nie da się zoperować. więc jaki zabieg??? proszę napisz szybko, bo jestem strasznie ciekawa.[/quote]

Reucia - jako dysplazję stawu łokciowego okresla się nie jedno schorzenie, ale trzy. Może to być niezrośnięcie wyrostka łokciowego dodatkowego, oddzielenie wyrostka dziobiastego k. łokciowej lub osteochondroza stawu łokciowego (w uproszczeniu polega na oddzieleniu się fragmentu chrząstki w stawie). O dysplazji mówimy niezaleznie czy wystąpi jeden, dwa czy trzy problemy. Leczenie operacyjne polega na usunięciu "wadliwego" elementu. Celem zabiegu jest niedopuszczenie do wystąpienia zmian zwyrodnieniowych w stawie lub przynajmniej opóźnienie ich wystąpienia.
Nie wiem co masz na mysli pisząc, że dysplazja została nabyta w wyniku urazu. Przyczyną dysplazji nie jest uraz choć mikrourazy w przebiegu wzrostu mają wpływ na jej rozwój. Jeśli możesz napisz o co chodzi z tym urazem.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Własnie wrócił mój mąż i uświadomił mi, że kiedyś czytałam to, o czym piszesz. Nasz pies ma rodzaj dysplazji, który według weta nie nadaje się na operacje, tylko nie pamiętamy który. A co do nabycia dysplazji: rodzice i dziadkowie mieli A, chociaż wiem, że to o niczym nie przesądza. To nasz pierwszy pies, więc mysleliśmy, że im więcej ruchu to tym lepiej, zwłaszcza że to owczarek. Więc fundowaliśmy mu kilku godzinne spacery (czasem nawet po 5 godz.) gdzie psiak się pokładał ze zmęczenia, a miał dopiero 3-4 miesiące. My wiedzielismy tylko, że nie może chodzić po schodach. No i pojawił się uraz, który nieleczony wpływał na staw. Do tego dostawał kilogramy fosforanu wapnia i białego sera (hodowca twierdził, że im więcej tym lepiej). W rezultacie b. szybko rósł i jak poszliśmy z nim do Związku jak miał 6 m-cy, to nie chcieli nam uwierzyć, że jest taki młody i kilka razy sprawdzali tatuaż. Zresztę wszyscy mówili, że rośnie jak na drożdżach i, że pierwszy raz widzą coś takiego. Opowiedzieliśmy o tym wetowi i on mówi, że nieźle pomogliśmy tej paskudnej dysplazji. A robiliśmy mu zdjęcie jak miał 6 m-cy (zaczął kuleć w wieku 5) i wet (inny) stwierdził, że nic tam nie ma. Dodam, że ma on uprawnienia we Wrocławiu do wpisu do rodowodów (wole bez nazwisk).
Tyle. I co Ty na to? Co z zabiegiem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']A co do nabycia dysplazji: rodzice i dziadkowie mieli A, chociaż wiem, że to o niczym nie przesądza.[/quote]Szczególnie, że to A dotyczy dysplazji stawów biodrowych, nie łokciowych. O ile się nie mylę (a mogę się tu mylić), to w Polsce nie ma wymogu prześwietlania stawów łokciowych u owczarków i bardzo niewielu hodowców je prześwietla, głównie z powodu niewiedzy. Tak więc istnieje prawdopodobieństwo, że łokcie rodziców Twojego psa nie były prześwietlane. Tym ważniejsze jest powiadomienie hodowcy o tej diagnozie (jeśli jeszcze nie wie).

[quote name='reucia']To nasz pierwszy pies, więc mysleliśmy, że im więcej ruchu to tym lepiej, zwłaszcza że to owczarek. Więc fundowaliśmy mu kilku godzinne spacery (czasem nawet po 5 godz.) gdzie psiak się pokładał ze zmęczenia, a miał dopiero 3-4 miesiące. [/quote] Ałłł! To mogłoby rozłożyć nawet całkiem zdrowego psa.

[quote name='reucia']Do tego dostawał kilogramy fosforanu wapnia i białego sera (hodowca twierdził, że im więcej tym lepiej). [/quote]Niestety, ciągle wielu hodowców tak twierdzi, pomimo że badania wskazują, że nadmiar wapnia sprzyja rozwojowi dysplazji stawów biodrowych. Nie znane mi są podobne badania dotyczące stawów łokciowych (ale to nie koniecznie znaczy, że nie istnieją, a na pewno nie znaczy, że nadmiar wapnia nie ma na ten rozwój wlywu - po prostu o ile wiem jeszcze nie zostało to udowodnione ani w tę, ani wewtę).

[quote name='reucia']W rezultacie b. szybko rósł[/quote]Szybki wzrost również jest skorelowany z rozwojem dysplazji stawów biodrowych. Co do stawów łokciowych - jak wyżej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Flaire']badania wskazują, że nadmiar wapnia sprzyja rozwojowi dysplazji stawów biodrowych. Nie znane mi są podobne badania dotyczące stawów łokciowych (ale to nie koniecznie znaczy, że nie istnieją, a na pewno nie znaczy, że nadmiar wapnia nie ma na ten rozwój wlywu - po prostu o ile wiem jeszcze nie zostało to udowodnione ani w tę, ani wewtę).[/quote]Na zdrowy rozum - również wpływa. Bo niby jak miałoby wpływać na kosci znajdujące się w okolicy bioder, a nie wpływać na kości znajdujące się w przednich łapach? Przecież wapń podaje się doustnie, a nie miejscowo ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Na zdrowy rozum - również wpływa. Bo niby jak miałoby wpływać na kosci znajdujące się w okolicy bioder, a nie wpływać na kości znajdujące się w przednich łapach? Przecież wapń podaje się doustnie, a nie miejscowo ;)[/quote]Tak, ale jak już pisał(a) (a właściwie sugreował(a)) prowitamina2, pomimo zbieżnej nazwy, to, co nazywamy dysplazją stawów łokciowych to zupełnie innego typu schorzenie od dysplazji stawów biodrowych... Dla mnie bardzo łatwo sobie wyobrazić jak na jedną "kostno-stawową" sprawę taki nadmier może wpływać korzystnie, a na inną - nie. Poza tym często takie rozumowanie "na zdrowy rozum" okazuje się błędne (mogę podać przykłady ;) )... więc ja wolę dokładnie pisać, co wiadomo, a czego nie. :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Flaire']Tak, ale jak już pisał(a) (a właściwie sugreował(a)) prowitamina2, pomimo zbieżnej nazwy, to, co nazywamy dysplazją stawów łokciowych to zupełnie innego typu schorzenie od dysplazji stawów biodrowych... [/quote]O rany, mój zdrowy rozum wyraźnie szwankuje :oops: A dosłownie na parę sekund przed napisaniem poprzedniego posta zastanawiałam się jakie czynniki poza genetyką mają wpływ na rozwój dysplazji łokciowej, skoro to zupełnie co innego, niż biodrowa :oops:
Chyba za bardzo się zmęczyłam sprzątaniem zapuszczanego od dwóch tygodni mieszkania. Prace domowe są szkodliwe :drinking:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']Własnie wrócił mój mąż i uświadomił mi, że kiedyś czytałam to, o czym piszesz. Nasz pies ma rodzaj dysplazji, który według weta nie nadaje się na operacje, tylko nie pamiętamy który. A co do nabycia dysplazji: rodzice i dziadkowie mieli A, chociaż wiem, że to o niczym nie przesądza. To nasz pierwszy pies, więc mysleliśmy, że im więcej ruchu to tym lepiej, zwłaszcza że to owczarek. Więc fundowaliśmy mu kilku godzinne spacery (czasem nawet po 5 godz.) gdzie psiak się pokładał ze zmęczenia, a miał dopiero 3-4 miesiące. My wiedzielismy tylko, że nie może chodzić po schodach. No i pojawił się uraz, który nieleczony wpływał na staw. Do tego dostawał kilogramy fosforanu wapnia i białego sera (hodowca twierdził, że im więcej tym lepiej). W rezultacie b. szybko rósł i jak poszliśmy z nim do Związku jak miał 6 m-cy, to nie chcieli nam uwierzyć, że jest taki młody i kilka razy sprawdzali tatuaż. Zresztę wszyscy mówili, że rośnie jak na drożdżach i, że pierwszy raz widzą coś takiego. Opowiedzieliśmy o tym wetowi i on mówi, że nieźle pomogliśmy tej paskudnej dysplazji. A robiliśmy mu zdjęcie jak miał 6 m-cy (zaczął kuleć w wieku 5) i wet (inny) stwierdził, że nic tam nie ma. Dodam, że ma on uprawnienia we Wrocławiu do wpisu do rodowodów (wole bez nazwisk).
Tyle. I co Ty na to? Co z zabiegiem?[/quote]

Reucia ostatnio spotkałam się z terminem "syndrom pierwszego psa". Właściciele przy pierwszym zwierzaku chcą jak najlepiej, a często nie zdają sobie sprawy, że dobre rzeczy w nadmiarze też szkodzą. Tak zdaje się było w przypadku Twojego psiaka.
Jeśli lekarze którzy zajmowali się psem ocenili, że nie kwalifikuje się on do zabiegu to pewnie mieli ku temu podstawy. Ja mogę tylko podejrzewać jakie one były. Nie powinnaś oczekiwać, że zadecyduję czy psa należy operować czy nie gdyz ani nie miałam okazji go badać, ani nie widziałam wyników jego badań dodatkowych. Dopiero wtedy mogłabym podejmować jakas dyskusje w tej kwestii.
A co do rozpoznawania - dysplazja stawów łokciowych może być czasami bardzo trudna do rozpoznania. Objawy radiologiczne moga byc slabo wyrazone lub wystapic pozniej niz objawy kliniczne. W niektorych przypadkach dopiero tomografia pozwala na potwierdzenie wczesniejszch podejrzen. Im mlodszy pies tym sprawa jest trudniejsza.

Link to comment
Share on other sites

reucia ,dokladnie tak jak piszą przedmówcy, nie ma nabytej dysplazji , jest to choroba dziedziczna , a wlasciciel moze jej tylko ,,pomóc" ,czyniąc dokaldnei jak napisalas. Z tym ze ja akurat nie mam sobie tak wiele do zarzucenia , to moj drugi pies, drugi ONek , bez tony witamin, dostawal glukozamine , żarelko b. rozsądnie bilansowane , bez przeciążania nadmiernym ruchem ,czesciej a krócej , bez skoków , psiak szczuplutki ,bez nadwagi . po rtg i usg stwierdzono niepołączenie wyrostka łokciowego dodatkowego UAP . zabieg polegal na usunięciu tego wyrostka . wszelkie łaczenia ,nitowania,klejenia sa podobno nieskuteczne . zabieg byl dzis , trwal 2 godz . maly juz dwa razy sygnalizowal ze chce siku , wychodzlismy na dworek , zjadl tez troszke ,teraz spi. To ze rodzice mają A niczego nie gwarantuje , u ONków nie ma obowiązku przeswietlania stawów łokciowych , ocena wiec dotyczy tylko stawów biodrowych .

Link to comment
Share on other sites

dzięki mch. musze się dokładnie dowiedzieć, co nie gra w łapie mojego psiaka. a co do błędów i syndromu pierwszego psa - musimy za nie płacić, a właściwie to nasz onek. kiedyś pewnie będziemy mądrzejsi... zastanaiwa mnie tylko jak to możliwe, że na początku zrobilismy zdjęcie rtg i było rzekomo ok (interpretował je dr Siembieda) a po miesiącu była już widoczna dysplazja. może gdyby od razu zobaczył zmiany, byłyby one mniejsze, bo wcześniej podjęlibysmy działania? czy mogła się rozwinąc w ciągu miesiąca????
mch, czy teraz Twój psiak będzie już zdrowy i będzie mógł normalnie funckjonować? daj znać na bierząco, ok?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']zastanaiwa mnie tylko jak to możliwe, że na początku zrobilismy zdjęcie rtg i było rzekomo ok [/QUOTE]
Może zdjęcia były źle zrobione? A może mogło być tak, że początkowo, w wieku 6 miesięcy, nie było nic widać, dopiero z wiekiem wada wyszła w całej okazałości... :hmmmm:

Link to comment
Share on other sites

może, ale robił je ten sam lekarz, który interpretował. do tego dwa razy, bo pierwsze mu sie nie podobało. zresztą był b. niegrzeczny i krzyczał na psa, więc pewnie stąd ta niechęć. nie wiem też, czy miesiąc jest aż tak długim okresem w życiu szczeniaka, żeby zaszły aż takie zmiany?
chociaż teraz to i tak jest bez znaczenia.
pies ma piekną psychikę, więc to nam rekompensuje wszystko. chociaż pewnie nie jemu:shake: . ale staram się z nim bardzo dużo pracować i myślę, że jest szczęśliwy :lol: .
obecny wet mówił coś o usztywnieniu stawu za pare lat, jako o ostateczności.

Link to comment
Share on other sites

no niestety ,ja mysle ze zadne psiak z dysplazją tak na prawdę do konca zdrowy nie bedzie juz do konca zycia , musimy wyeliminowac wszelkie skoki , odpada nam agility wiec np czy szalone aportowanie . Wlasciwie do konca zycia juz trzeba uwazac , i bron boze nadwaga , ruch ma byc systematyczny , raczej jednostajny bez zrywów , czyli np bieganie przy rowerze ,oczywiscie za jakis czas .
wkleje swoje wczorajsze wpisy z owczarka ,zoabczysz co sie u nas dzialo po zabiegu :
1-

juz po , odebralam lekko przymulonego jeszcze , pokazali mi zdjęcia z zabiegu , oraz lekko nieprawidłowy zapis ekg podczas operacji , na pojutrze ma byc ocena od kardiologa . Młody polezal z godzinke i zaczął wstawac ,na operowana łapę nie staje , popiskuje przy podnoszeniu się . Pól godzinki temu przyszedł i ,,powiedzial " ze chce siku . Schodkami w dól pomagalam bardzo , sikanie bylo wielkie ,pod góre dał sobie radę . Teraz zjadł troszke , tzn on by chcial zjesc duzo więcej ,ale mysle ze male porcyjki na razie . Teraz będa 3 dni po 1 zastrzyku , za tydzien kontrola u profesora wykonującego zabieg . Niestety zaczął tez wykazywac zainteresowanie opatrunkiem [IMG]http://www.owczarek.pl/forum/smileys/smiley7.gif[/IMG].
2- chyba najgorsze przed nami , źabę podejrzewam troche boli, a to tez troche histeryk , przy obcinaniu pazurów tez ,,ryczał" . Było kolejne wyjscie na siku i niestety półgodzinne poszukiwanie miejsca w domu na polozenie sie , kazda próba polozenia , pisk , w koncu udalo nam sie osiągnąć consensus , czyli postal trochę w przedpokoju , głowa oczywiscie wtulona we mnie , płacz się zmniejszyl , potem usiadł , po kolejnych minutach połozyl , utulilam, ululalam i teraz wreszcie śpi .Chyba to najgorsze co moze byc , najcięższe ,przynajmniej dla mnie , bo cierpię razem z nim [IMG]http://www.owczarek.pl/forum/smileys/smiley19.gif[/IMG] wprawdzie mam recepte na czopki przeciwbólowe , ale na te chwile bardziej podejrzewam histerie niz potworny ból . Chyba dzis bedziemy razem spac w tym przedpokoju

3- klarka pelna dezorientacja , pancia zostawila ją , potem ją przywieźli ,,wujkowie" , w domu piszczący źaba , po któryms głosniejszym wlazla z wrazenia na kanapę , potem ktos ją zabiera na spacer ,ale co to za spacer bez panci , nakłonila więc wyprowadzacza do w miare szybkiego powrotu do domu , natomiast chyba rozumie powagę sytaucji bo nie ma absolutnie nic na przeciwko bym miziala i lulala caly prawie czas gromka . Bylo kolejne wyjscie na siku , jesssu , ja mam tylko nadzieje ze w nocy tak nie bedzie często . Teraz maly dostał kolejną malą porcję jedzenia . Ostatani posilek przed zabiegiem byl wczoraj kolo 19ej,a wiemy jaki to zarłok wiec wszamal szybciutko, wyzlizal tez miche klarki tradycyjnie
4- ufff ,noc za nami , chyba nie jest najgorzej , z moich obserwacji wynika ze jego nie boli tak ogólnie , a tylko przy kladzeniu i wstawaniu ,jak źle ułozy łapkę , późnym wieczorkiem juz chyba zlapal ze trzeba podejsc do ściany ,oprzec się boczkiem i zsunąć [IMG]http://www.owczarek.pl/forum/smileys/smiley2.gif[/IMG] . reasumując wczorajsze popołudnie : siutanie 4 razy , za kazdym razem maly piszczal ze chce wyjsc, dwa male jedzonka ,tez piszczenie przy pojemniku z karmą ,micha na podwyższeniu , problem byl w technice kladzenia i wstawania ,źabowski jako pojętny młody mężczyzna do nocy opanowal powyższe i nocą płaczu nie było , ale za to bylo przemieszczanie , co się nie obudzę to on spi gdzie indziej . Noc przespana cichutko , w wolnych chwilach maly wylizal wygolone miejsca nie ukryte pod opatrunkiem ,byly żółciutkie są bielutkie . Rano sikanie i kopeczka i po powrocie do domu żałosny tupot do miski , bo głodny ,,biedaczysko " . Bidusia nie wie ze on juz tak do konca zycia lekko głodnawy bedzie chodził . Wchodzenie po schodkach ( 10 szt) bez problemu , schodzenie tez ale za bardzo sie spieszy ,boje sie ze poleci na twarz więc tylko na smyczy . Wsiadanie do samochodu w porządku ,choc wiozlam profilaktycznie ostroznie jak porcelanę z epoki kamienia łupanego . Czyli w sumie nie najgorzej jest ,bardzo mnie wczoraj przerazily te beki ale jak sie okazalo musial kilka razy sprobowac by nauczyc sie kłaść ,,inaczej" . Prof. mówil ze najgorszy bedzie 3-i dzien po zabiegu . czemu ?
5-oj jestesmy , źaba nadjadl opatrunek [IMG]http://www.owczarek.pl/forum/smileys/smiley15.gif[/IMG] , 5 osób walczyło z histerykiem by to jakos przybandazowac spowrotem ,bo na zastrzyk po pracy jedziemy . Chyba uwieral go opatrunek bo teraz jest to mocno luźniej i zaczął stawac na chora lapkę , zrobilismy naprędce kołnierz z tego co było pod ręką , i zmeczeni po bandazowaniu łapy umarlismy niemalze ze smiechu , żaba wygląda booooosko , taki ,,królewic " ubogi. ale teraz profilaktycznie juz leżą psiury ze mną w biurze , hihi, wchodzący na początek mają spotkanie oko w oko z klarcią , ale po chwili przerazenia dostrzegają leżącego źabę z kolnierzem i juz sie uśmiechają [IMG]http://www.owczarek.pl/forum/smileys/smiley17.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

"musimy wyeliminowac wszelkie skoki , odpada nam agility wiec np czy szalone aportowanie . Wlasciwie do konca zycia juz trzeba uwazac , i bron boze nadwaga , ruch ma byc systematyczny , raczej jednostajny bez zrywów , czyli np bieganie przy rowerze ,oczywiscie za jakis czas".

to wiemy i dlatego tak duzo pracujemy. czasami jak nam się szaleństwo wyrwie spod kontroli to kulejemy i trzeba jakiś środek, ale to rzadko. teraz przymierzamy się do obedience.

wieeeeeeeeeeelkie dzięki za opis - chyba wiem, co masz na myśli pisząc o tym, że cierpisz razem z nim, bo mnie serce boli jak mojemu jest cokolwiek. i jak przychodzi kompletnie bezradny i sie wtula. samo słowo "dyzplazja" brzmiało jak wyrok i chodziłam przybita kilka tygodni. ile Twoja psiunia ma miesięcy? bo dla maluszka to pewnie ogromny szok. co z ekg? wiem, że jeste, ogromnie ciekawska, ;) ale przypomina mi się jak mój był mały... (o własnie sie obudził i przylazł)

Link to comment
Share on other sites

no oczywiscie nie napisalam o pływaniu , jak najbardziej polecane . z tym ze musimy poczekac do wiosny z w/w ,ale jako ze i drugi pies namietnie plywający to mysle ze bedziemy uskuteczniac czesto . do tego moga byc i masaze itd no mnóstwo moze byc pomocy ale zobaczymy jak oceni stan źabowskiego prof. za jakies 6-8 tygodni . maly za kilka dni bedzie mial 7 m-cy .

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

to gratuluje!
moj Simba-labrador 9 miesieczny mial pozno bo w wieku 6iesiecy wykonane zespolenie spopjenia lonowego i lewa tylnia lapka sie naprawila calkowicie,prawa sie polepszyla ale nadal jak ortopeda bada to slychac jak strzela...
i mamy dylemat..czy rozwiazac to chirurgicznie czy jeszcze poczekac (od zabiegu minely jakies 3 miesiace)

Link to comment
Share on other sites

cuciola poczekałabym u nas po implantacji po 8 miesiacach tez strzelało a teraz po preparatach z glukozaminą jest dobrze i poprawa poza tym zajrzałabym na twoim miesjcu do tematu o bonharenie to moze byc dla Twojej psiny dobre lekarstwo i nieinwazyjna metoda ....

Link to comment
Share on other sites

daje mojemu psu codziennie jedna tabletke CONDROGEN z glukozamina i chondortynina czy jak to tam bylo...
od zabiegu minely 3 miesiace pies nie kuleje co jeszcze bradziej sklania mnie zeby nie podejmowac kolejnego zabiegu...
w miedzy czasie skonsultuje tu u mnie we wloszech jeszcze innego ortopede zeby miec obraz co inny powie lekarz

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...