Jump to content
Dogomania

W mieście pies się męczy. Na wsi są warunki na psa...


zebra12

Recommended Posts

Ja mam dwa psiury rodzinkę i zawsze czas na szkolenie spacerki i mizianko a że czasem kosztem nieumytej podłogi to się odbywa ?Podłoga się nie skarży psiory są haappy..Na wakacje zabieram je nad morze mimo że nie mam ałtka zasuwamy pociągiem mieszkamy pod namiotem zajadamy suchą karmę i wszyscy są szczęśliwi.A psiaki też trafiły do nas przez przypadek.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 267
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Bogarka']Ale moze by zrobic z tych postów inny topik?[/QUOTE]
Jestem za! "Pies a konflikt pokoleń" na przykład:razz:
JoShiMa, ja kumam tak - w rodzinie i w ogóle między ludźmi nie da się żyć, nie ustępując. Jak są dwie osoby pod jednym dachem, to nie ma bata - albo sobie w niektórych sprawach ustępują, albo krew się leje. A co by było, gdyby Twój mąż przyjął wszystkie Twoje warunki z wyjątkiem jednego - na przykład nie pasowałyby mu wyjazdy z psem do jego mamy? Ustąpiłabyś czy postawiła ultimatum "Wszystko albo nic"?
Rodzice nie chcą dodatkowych obowiązków, a ja nie chcę rezygnować z marzeń. Dlaczego to ja mam ustąpić? Bo jestem młodsza?
A co do wolontariatu - chcę od dawna. Tylko znów sprzeciw rodziców - "Jeszcze cię te psy pogryzą albo się czymś zarazisz! A nie wiadomo, jacy tam ludzie pracują!" (dla nich każdy, kto zajmuje się psami, jest lekko niepoczytalny). A do najbliższego schroniska mam ponad 30 kilometrów, nawet rowerkiem ciężko dojechać.
Komuś patrzącemu z boku łatwo oceniać. Ile razy ja się poryczałam, czytając to forum:placz: Jak ja wam zazdroszczę!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']Rodzice nie chcą dodatkowych obowiązków, a ja nie chcę rezygnować z marzeń. Dlaczego to ja mam ustąpić? Bo jestem młodsza?
A co do wolontariatu - chcę od dawna. Tylko znów sprzeciw rodziców - "Jeszcze cię te psy pogryzą albo się czymś zarazisz! A nie wiadomo, jacy tam ludzie pracują!" ([B]dla nich każdy, kto zajmuje się psami, jest lekko niepoczytalny[/B]). A do najbliższego schroniska mam ponad 30 kilometrów, nawet rowerkiem ciężko dojechać.
Komuś patrzącemu z boku łatwo oceniać. Ile razy ja się poryczałam, czytając to forum:placz: Jak ja wam zazdroszczę![/QUOTE]
A czytałaś te posty, w których młodzi ludzie skarżą się na to, jak im rodzice psują komendy, uczą psa żebractwa i robią różne inne rzeczy, których z psem absolutnie robić nie należy? Bo przy takim stanowisku rodziców nie możesz liczyć na wsparcie. Co będzie z psem, jeśli będziesz musiała zostawić go z rodzicami? Napisałaś, że masz 15 lat - czy możesz przewidzieć, jak potoczą się Twoje dalsze losy jeśli chodzi o szkoły a potem pracę? Ta "totalna prowincja" przy nicku to dowcip, czy rzeczywiście mieszkasz w jakiejś maleńkiej miejscowości? Co ze szkołą, czy za parę lat nie wyjedziesz gdzieś dalej, żeby się uczyć, pracować? To taki "przełomowy" wiek - może rodzice nie chcą, żebyś planowała swoją przyszłość wyłącznie pod kątem psa. Nasza córka jest w gimnazjum. Kiedy nasz pies będzie miał 15 lat (a chcę wierzyć, że kiedyś będzie tyle miał), to moja córka będzie 25-latką - to jest przepaść, jeśli chodzi o życiowe zmiany.

Link to comment
Share on other sites

Kiedys ktos tutaj na dogomanii podał link do artykułu o kupowaniu zwierzecia dla dziecka. Tam było cos o niekupowaniu zwierzat, którym rodzicom nie chce sie zajmowac. Z jednej strony wiem co czuje Ala, bo ja sama marzyłam o greyu od ósmego roku zycia a kupiłam go o 16 lat pózniej jak juz byłam na studiach, ale z drugiej strony pomyslałam gdybym miała dziecko, i by ono chciało miec gada albo taka duza papuge której sie w klatce nie trzyma bo duza? Ja sie gadów i ptaków boje. A jesli dziecko bedzie chciało wyjechac na obóz?

Link to comment
Share on other sites

Ala94, ja Cię rozumiem.

Gdy byłam dzieckiem, mieszkaliśmy w jednym mieszkaniu z babcią, która absolutnie nie zgadzała się na psa, bo psów (ani innych zwierząt) nie lubi, tzn. lubi z daleka, albo na obrazku, a w domu z trudem toleruje. Były argumenty "pies jest brudny i śmierdzi", "kto będzie z nim wychodził, jak ci się znudzi". Czyli standard.

Wtedy nie było jeszcze internetu, więc w nielicznych zoologach polowałam na wszelkie książki o psach (wyboru też szczególnego nie było, ot mroczne czasy z przed lat piętnastu :evil_lol: ), czytałam od deski do deski, byłam na kilku wystawach, byłam w schronisku, ale nawet jeśli istniał wtedy wolontariat (w co wątpię, bo szczecińskie schronisko ma z tym problem do dziś), to i tak nikt by mi nie pozwolił jeździć na drugi koniec miasta ("to niebezpieczne") i pomagać w schronisku, bo "psy cię pogryzą", "tam jest brud i choroby".

Psa sprowadziłam do domu jak już byłam dorosła, pod nieobecność rodziców, którzy wyjechali za granicę i udało się, że Axa z nami została, ale wcześniej - mimo że już od kilku lat mieszkaliśmy w domu z ogrodem i bez babci - nie było mowy o żadnym psie. Mama w sumie nie miała nic przeciwko, ale ojciec zawsze mówił NIE BO NIE i na tym się kończyło, bo Mama nie chciała się z nim kłócić, a ja nie miałam nic do powiedzenia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']A co by było, gdyby Twój mąż przyjął wszystkie Twoje warunki z wyjątkiem jednego - na przykład nie pasowałyby mu wyjazdy z psem do jego mamy?[/quote]
Albo jeździłby do mamy sam, a ja z psem w domu, albo nie byłoby psa.

[quote name='Ala94']Dlaczego to ja mam ustąpić? Bo jestem młodsza?[/quote]
Bo jesteś od nich zależna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']Bo jesteś od nich zależna.[/QUOTE]
W pracy wykorzystywanie czyjejś zależności do forsowania własnego zdania nazywa się mobbing i jest karalne (wyczytałam w Wikipedii;)). A w rodzinie to jest OK?
Co do mojej przyszłości to mam ją zaplanowaną w najdrobniejszych szczegółach i na pewno pies by mi nie przeszkadzał. Zresztą - ile osób jest ze swoim psem 24 godziny na dobę? Ile osób uczy się czy pracuje, a ich psy są szczęśliwe? Jak się chce i ma oparcie, to wszystko można.
Greven - DZIĘKI ZA ZROZUMIENIE :loveu:
A ja NAPRAWDĘ mieszkam na totalnym zadupiu :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']Zresztą - ile osób jest ze swoim psem 24 godziny na dobę? Ile osób uczy się czy pracuje, a ich psy są szczęśliwe? Jak się chce i ma oparcie, to wszystko można.[/QUOTE]
No. I właśnie jak czytam to, co piszesz o rodzicach, to odnoszę wrażenie, że tu jest pies pogrzebany. W kim będziesz mieć to oparcie? Wiesz, mnie nie chodzi o to, żeby Ciebie zniechęcać czy przyklaskiwać postawie Twoich rodziców. Po prostu patrzę na swoje dziecko - na ogół pobudka 6.45, w domu jest codziennie o 17. Zadania, nauka, lektury, jakiś ciepły posiłek (na który mama strasznie nalega i nie odpuści) i parę innych rzeczy, które ZAWSZE są do zrobienia. Gdyby pies miał być na jej łasce czy niełasce, to smętnie wyglądałoby jego życie - i to nie z jej winy, po prostu samemu ciężko. A jak masz w domu osoby z definicji psu niechętne, to są kłody pod nogi od razu na starcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']. W kim będziesz mieć to oparcie?[/QUOTE]
Przypomniała mi się jedna optymistyczna historia - tata akurat był w dobrym nastroju, ja jak zwykle wierciłam temat psa. Tata w pewnym momencie spytał "A ty dałabyś radę wychować i wytresować psa?" No to ja myk! do biurka i przyniosłam mu numer "Mojego Psa" z września 2007 - jest tam opisana historia forumowej Martuli_t i jej psa. Kto nie czytał - polecam! Tata przeczytał, pomyślał i powiedział "Dzielna dziewczyna! Ale zobacz, ile osób jej pomagało - a tobie kto pomoże?" Wtedy mnie zgasił:-( Teraz bym się nie dała - znalazłabym pomoc choćby tu albo na forum owczarków belgijskich (bo ja, jak już pisałam, marzę o belgusiu :p).
No, ale to była chyba nasza najrozsądniejsza rozmowa w historii. Częściej jest tak - tata przegląda leżący na stole numer "Mojego Psa" i trafia na opis rasy, a przy nim cenę szczenięcia. I krzyk "Tyle pieniędzy za psa!!! Oni naprawdę powariowali". I takich tekstów potem słucham ze dwa tygodnie.
A najlepsze, że krótko po tym wchodzę kiedyś do kuchni, a tam tata siedzi z kartką, ołówkiem i liczy. Mnoży tą cenę przez 6, potem przez 2, patrzy i mówi "No bo jakby tak kupić suczkę..." dalej już wiecie:diabloti: No i kto tu jest bardziej odpowiedzialny?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']
A najlepsze, że krótko po tym wchodzę kiedyś do kuchni, a tam tata siedzi z kartką, ołówkiem i liczy. Mnoży tą cenę przez 6, potem przez 2, patrzy i mówi "No bo jakby tak kupić suczkę..." dalej już wiecie No i kto tu jest bardziej odpowiedzialny?[/QUOTE]
A tata dodał koszty wystaw, krycia i odchowania miotu?
Bo jeśli nie, to zdecydowanie rozglądaj się za jakimś psem z adopcji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']A tata dodał koszty wystaw, krycia i odchowania miotu? [/QUOTE] :evil_lol:
Nie żartuj, przy dobrym kryciu i właściwym odchowie małych raczej należy dopłacić do tego interesu. Takie obliczenia to może robić osoba kompletnie zielona.
Ala94 daj sobie spokój z psem, a juz na pewno w Twoim przypadku belg odpada. To pies bardzo wrażliwy, trudny w układaniu bo za bardzo się stara zadowolic właściciela, łatwy do popsucia. Za parę lat ze względu na naukę opuścisz dom i co ? Zstawisz psa młodego lub w sile wielu z rodzicami, którzy psów nie lubią. I gdzie wyląduje pies ? Na łańcuchu. A jak zareagują Twoi rodzice na serię zniszczeń, których może dokonać pies, zwłaszcza szczeniak ? Ja bym nie ryzykowała, bo dla własnej przyjemności być może unieszczęśliwisz jakiegoś psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl ja']
Za parę lat ze względu na naukę opuścisz dom i co ? Zstawisz psa młodego lub w sile wielu z rodzicami, którzy psów nie lubią. I gdzie wyląduje pies ? Na łańcuchu.[/QUOTE]
Dlaczego tak uważasz? Ja znam wiele osób, które idąc na studia do innego miasta, brały psa/kota/konia ze sobą. Jeśli chodzi o konia, to potrzeba większego zaplecza finansowego, które nie każdy posiada, ale pies, czy kot... norma wśród ludzi, których znam.

Nie tylko zabierali ze sobą (o ile rodzina nie uparła się, żeby jednak został, bo kochają i żyć bez niego nie mogą), ale często w krótkim czasie pojawiał się kolejny czworonóg. Wynajęcie mieszkania "na spółę" kosztuje dzisiaj tyle samo, albo i mniej, co pokój w akademiku, a jeśli ktoś nie tylko studiuje, ale też i dorabia, to bez problemu stać go na lokum, gdzie może zamieszkać pies/kot.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Dlaczego tak uważasz? [/QUOTE]

Choćby z wielu wątków na forach, takze dogomanii. Gdy okazuje się, że trzeba dorabiać do studiów i człowiek wychodzi rano i wraca późnym wieczorem, a współmieszkańcy nie są chętni do zaopiekowania się czworonogiem. Gdy okazuje się, ze nie ma co zrobić z psem, kiedy pojawia się możliwość przestudiowania paru semestrów na uczelni w innym kraju, itp.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Ja żyję w realu i chyba to nas różni.[/QUOTE]

Za bardzo nie rozumiem, przecież właśnie w tym realu opiekujesz się masą psów porzuconych, czyli ktoś tych psów nie wziął ze sobą na studia lub za granicę, komuś się znudziły. Ja mam także masę znajomych, jak Ty którzy uznają zwierzę za członka rodziny ale z racji zawodu obracam sie w różnych miejscach i znam mentalność ludzi z różnych środowiski, nie tylko inteligenckich (choć i tu czasem trafiają się takie sprawy, ze nóz się w kieszeni otwiera).
No i zawsze myślałam, ze jesteś przeciw pseudohodowlom, a jeżeli liczysz że rodzice Ali94 kupią psa z papierami lub przygarną kundelka ze schroniska to Twoja wiara w ludzi nie jest za bardzo z realnego świata. Nie dość, że pies będzie w typie, to po roku tatuś dojdzie do wniosku, że darmozjad powinien zarobić na swoje utrzymanie. Koniec będzie wiadomy.
Fajnie, ze wierzysz, ze Ania94 sobie poradzi, ale skąd ta pewność ? Znamy ją zaledwie z paru postów. To w jaki sposób podeszła do artykułu o Charlim, świadczy jedynie, że nie ocenia realnie swoich mozliwości. Nie oszukujmy się gdyby nie "mareczek" Martula w życiu by sobie z Charlim rady nie dała, a "mareczek" to w środowisku belgomaniaków rodzaj "guru" człowiek z olbrzymim doświadczeniem.
Myślę, więc że każdy pozostanie przy własnym zdaniu, zresztą od tego jest to forum. Można się różnić w poglądach - najważniejsze, aby w jakiś sposób przełożyło się to w poprawę dobrostanu zwierząt. Według mnie najszybszym sposobem tej poprawy jest zmniejszenie ilości psów w naszym kraju. Inaczej wszelkie działania bedą przypominać opróżnianie jeziora sitem, ratujemy jednoski, a rzeka wrzuca do jeziora tysiące innych "biedaków".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl ja']:evil_lol:Takie obliczenia to może robić osoba kompletnie zielona. [/QUOTE]
Ano właśnie! Ja o tym dobrze wiem, tata nie :shake:
[quote name='Brezyl ja']Ala94 daj sobie spokój z psem, a juz na pewno w Twoim przypadku belg odpada. To pies bardzo wrażliwy, trudny w układaniu bo za bardzo się stara zadowolic właściciela, łatwy do popsucia.[/QUOTE]
O tym też wiem, nie ma dnia, żebym choć na chwilę nie wpadła poczytać forum belgomaniaków. Oni tam też "zniechęcają" przyszłych właścicieli. Za to ich zresztą bardzo szanuję, nie wmawiają nikomu, że ich pieski to ideały, anioły na czterech łapach, jak to robi wielu właścicieli, a szczególnie hodowców. Ale śmieszna sprawa - im dłużej czytam, tym bardziej jestem przekonana, że belg to właśnie pies dla mnie. Ja nie chcę psa do zagłaskiwania, chcę psa, z którym mogłabym coś robić. Jestem osobą aktywną, uprawiam sport, moim marzeniem jest właśnie praca z psem, treningi, zawody. Szczególnie podoba mi się agility i frisbee - mam nawet dyski, może niekoniecznie psie ;) i ćwiczę sobie w wolnych chwilach rzuty. Ja naprawdę wiem, czego chcę.
[quote name='Brezyl ja']Za parę lat ze względu na naukę opuścisz dom i co ? Zstawisz psa młodego lub w sile wielu z rodzicami, którzy psów nie lubią. I gdzie wyląduje pies ? Na łańcuchu.[/QUOTE]
A nieprawda! Jak pójdę do szkoły średniej, czyli następne 3 lata, nic się w moim życiu nie zmieni. Nie będzie mnie w domu tyle samo, co teraz. Może nawet krócej, bo w tym roku nawalili nam tyle zajęć, że głowa mała! A jeśli pójdę na studia tam, gdzie bym chciała, to spokojnie mogłabym zabrać psa ze sobą, nie siedziałby sam, a w mieście przynajmniej mogłabym z nim trenować jakimś klubie.
[quote name='Brezyl ja']A jak zareagują Twoi rodzice na serię zniszczeń, których może dokonać pies, zwłaszcza szczeniak ? Ja bym nie ryzykowała, bo dla własnej przyjemności być może unieszczęśliwisz jakiegoś psa.[/QUOTE]
My mamy duży ogród - podczas mojej nieobecności pies nie musiałby siedzieć w domu. Wierz mi - warunków do trzymania psa to niejeden by mi pozazdrościł. Jedyny plus mojej pipidówy - terenów do spacerowania i zabawy z psem też mam mnóstwo. Tym bardziej mi przykro:-(
[quote name='Brezyl ja']gdyby nie "mareczek" Martula w życiu by sobie z Charlim rady nie dała[/QUOTE]
Racja, ja nie mam takiego sąsiada, choć dałabym się w plasterki pokroić, żeby mieć. No, trudno. Ale ja nie zamierzam brać dorosłego samca po przejściach, nie będę porywać się z motyką na słońce. Swoje możliwości znam. Ale wychowanie szczeniaka, zwłaszcza z dobrym charakterem, to już inna liga i z tym, mam nadzieję, dałabym sobie radę.

Link to comment
Share on other sites

Takie są suche fakty kupno psa nawet z papierem czy bez w tej sytuacji jest bez różnicy.fakt jest taki że gdy pies zostanie z rodzinką będzie meszynką do robienia kasy.Co z tego że będzie rodowodowy jak nikt nie pojedzie z nim na wystawę i nie zdobędzie papierów chodowlanych To po rozmnożeniu szczeniole będą warte tyle co psełdochodowlane.Pytanie kolejne co macie do piesków bez papieru?one tak samo kochają i cierpią.Jte bajki że w chodowli rodowodowej szczeniaki majmą lepiej.Ja znam warunki i w jednych i w drógich psy mają podobne a papier można skołowac osobiście znam kilka osób z lewym papierem Ja sama mam owczarka z papierem i kolejnego bez ale to nie oznacza że dostaje gorszą karmę lub jest gożej traktowany a pies i studja ztakim nastawieniem rodziny to poroniony pomysł:diabloti::diabloti::diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl ja']Fajnie, ze wierzysz, ze Ania94 sobie poradzi, ale skąd ta pewność ? Znamy ją zaledwie z paru postów. To w jaki sposób podeszła do artykułu o Charlim, świadczy jedynie, że nie ocenia realnie swoich mozliwości. Nie oszukujmy się gdyby nie "mareczek" Martula w życiu by sobie z Charlim rady nie dała, a "mareczek" to w środowisku belgomaniaków rodzaj "guru" człowiek z olbrzymim doświadczeniem.
[/QUOTE]
Czy mógłby ktos zeskanowac ten artyku i wrzucic na forum? czy juz ktos to zrobił? A jesli tak to moge poprosic link do odpowiedniego watku?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Czy mógłby ktos zeskanowac ten artyku i wrzucic na forum? czy juz ktos to zrobił? A jesli tak to moge poprosic link do odpowiedniego watku?[/QUOTE]

Na co Ci krótki artykuł, masz całą sprawę od początku do dzisiaj, bo liczę że przed tą parą jeszcze duża kariera sportowa [url=http://bb.belgi.com.pl/index.php?page=Thread&threadID=1597]Czarny Charlie. - Groenendael - FORUM OWCZARKA BELGIJSKIEGO[/url]

Link to comment
Share on other sites

Ala94:
Nie chce cie zniechcecac, tylko napisze pare rzeczy o których nie wiem, ile myslałas.
Przypóscimy, ze kupisz szczeniaka na samym poczatku wakacji. W czerwcu bedzie miał 3 miesiace, to we wrzesniu pół roku. Nie miałam jeszcze owczarka belgijskiego, nie wiem, jak suie zachowuje półroczny szczeniak tej rasy. Dałabys rade wstawac codziennie o godzine wczesniej zeby go przed szkoła dobrze zmeczyc? Rodzice by sie zgodzili zebys wstawała o godzine wczesniej? (Jak daleko masz do szkoły? Czy twoja przyszła szkoła rednia jest w tej samej miejscowosci?) Twoi rodzice pracuja? Jak ty jestes w szkole to jest ktos w domu? Jak nie to bym była spokojniejsza gdyby taki szczeniak był jednak w domu ale dorosłego tez bym nie miała odwagi zostawiac w ogrodzie szczególnie jak nas nie ma w domu.
Czy moge poprosic moderatora zeby zrobił oddzielny watek z postów nie na ten temat jaki jest w tytule?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl ja']Za bardzo nie rozumiem, przecież właśnie w tym realu opiekujesz się masą psów porzuconych, czyli ktoś tych psów nie wziął ze sobą na studia lub za granicę, komuś się znudziły. [/quote]
A mimo to nadal mam wiarę w ludzi ;) bo widzę, że zarówno szczeniaki, jak i psy po przejściach, mogą znaleźć wspaniały dom. Doskonała sytuacja osobista i materialna nigdy nie gwarantuje, że psu w danym miejscu będzie dobrze i że zostanie tam na zawsze, a paradoksalnie domy "lekko szemrane" i te z "ostrożnymi rokowaniami" często sprawdzają się doskonale i długofalowo. Nie ma reguły, pozostaje mi wiara w człowieka ;)

[quote name='Brezyl ja']No i zawsze myślałam, ze jesteś przeciw pseudohodowlom, a jeżeli liczysz że rodzice Ali94 kupią psa z papierami lub przygarną kundelka ze schroniska to Twoja wiara w ludzi nie jest za bardzo z realnego świata.[/QUOTE]
Jestem przeciw. To, jak zachowają się rodzice Ali, nie zależy ode mnie, bo nie mam na nich bezpośredniego wpływu. Sądzę, że rozmnażanie niestety byłoby niekontrolowane, tzn. pseudo, dlatego napisałam, że lepiej, aby dziewczyna wzięła psa z adopcji, co zazwyczaj gwarantuje sterylizację / kastrację. Ponadto wyadoptowywujący i DT raczej za swoich podopiecznych biorą nawet na późniejszym etapie odpowiedzialność, nawet gdy zwierzę znajduje się w nowym domu, więc w razie problemów wesprą radą, a nawet bezpośrednią pomocą.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...