Jump to content
Dogomania

Pół roku trzymali go w piwnicy!!!A teraz śpi na kanapie:) Marlej ma dom! :):)


Recommended Posts

  • Replies 4.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Ewa Marta']I co było dzisiaj? Wszedł do domu Państwa? Jak się zachowywał, nadal miły i spokojny przy nich?[/QUOTE]

Dzisiaj Gusia w teatrze - jutro Marlej ma w planie przedadopcyjną :-).

Posted

[quote name='Ewa Marta']No tak... już mi się z tych nerwów pokićkało:-) Dzięki Jolu;-)[/QUOTE]
Na każdym wątku nerwy, trzeba nam będzie się leczyc niedługo ;)

Posted

[quote name='jola_li']Dzisiaj Gusia w teatrze - jutro Marlej ma w planie przedadopcyjną :-).[/QUOTE]

ta to ma nerwy ;)
zbliża się taki dzieńa ta do teatru poszła ;)


btw na czym byłas? :)

Posted

No więc tak - boję się jak cholera....
Na dodatek dzisiaj wyjeżdżam i nie będę wiedziała, co się dzieje (laptopa brak).
Wymyśliłam, że może by jakie konsultacje z Piotrem-behawiorystą się przydały?... Poradziłyby np. czy jeśli zapadnie decyzja o przeprowadzce Marleja, to odcięcie pępowiny ma być radykalne, czy może warto by na początku Gusia codziennie przyjeżdżała na spacery, a potem co dwa dni, a potem w zależności od sytuacji?....
Kurczę, normalnie głupi ja człowiek, spanikowany :-(.

Posted

[quote name='jola_li']No więc tak - boję się jak cholera....
Na dodatek dzisiaj wyjeżdżam i nie będę wiedziała, co się dzieje (laptopa brak).
Wymyśliłam, że może by jakie konsultacje z Piotrem-behawiorystą się przydały?... Poradziłyby np. czy jeśli zapadnie decyzja o przeprowadzce Marleja, to odcięcie pępowiny ma być radykalne, czy może warto by na początku Gusia codziennie przyjeżdżała na spacery, a potem co dwa dni, a potem w zależności od sytuacji?....
Kurczę, normalnie głupi ja człowiek, spanikowany :-(.[/QUOTE]

Się konsultowałam. Zdecydowane przecięcie pępowiny. On nie zroumie czemu pojawiam się i znikam....

Posted

[quote name='jola_li']No więc tak - boję się jak cholera....
Na dodatek dzisiaj wyjeżdżam i nie będę wiedziała, co się dzieje (laptopa brak).
Wymyśliłam, że może by jakie konsultacje z Piotrem-behawiorystą się przydały?... Poradziłyby np. czy jeśli zapadnie decyzja o przeprowadzce Marleja, to odcięcie pępowiny ma być radykalne, czy może warto by na początku Gusia codziennie przyjeżdżała na spacery, a potem co dwa dni, a potem w zależności od sytuacji?....
Kurczę, normalnie głupi ja człowiek, spanikowany :-(.[/QUOTE]

Wrzuć mi swój telefon na PW Jolu. Jakby się coś działo (zakładam, że nic nie będzie), zadzwonię.

Posted

[quote name='gusia0106']Się konsultowałam. Zdecydowane przecięcie pępowiny. On nie zroumie czemu pojawiam się i znikam....[/QUOTE]

W zasadzie jest tak codziennie, ale p. Piotr na pewno ma rację.


Jeden saridon już dziś wzięłam ;-(...

Posted

[quote name='Ewa Marta']Wrzuć mi swój telefon na PW Jolu. Jakby się coś działo (zakładam, że nic nie będzie), zadzwonię.[/QUOTE]


Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki :-).........
Już wysyłam!!!!!!!!!!!!!!!

Posted

Marlej już zaczipowany:-) Był bardzo grzeczny, chociaż go bolało. W odwiedziny jedzie na 20:30, czyli właśnie się spotykają.
Ja postanowiłam milczeć, bo jakoś ciężko mi optymizm z siebie wykrzesać, a paniki siać nie chcę:-(

Posted

[quote name='Ewa Marta'][B]Marlej już zaczipowany:-)[/B] Był bardzo grzeczny, chociaż go bolało. W odwiedziny jedzie na 20:30, czyli właśnie się spotykają.
Ja postanowiłam milczeć, bo jakoś ciężko mi optymizm z siebie wykrzesać, a paniki siać nie chcę:-([/QUOTE]

i ja nic o tym nie wiem ? :mad:


najwyżej gusia mnie utłucze ale napisze :evil_lol:
kurde moze Marlejucha wyczuje pismo nosem i coś głupiego odwali?

Posted

[QUOTE=3 x;14758069
najwyżej gusia mnie utłucze ale napisze :evil_lol:
kurde moze Marlejucha wyczuje pismo nosem i coś głupiego odwali?[/QUOTE]

Mam nadzieję,że nie. I trzymam mocno kciuki za cierpliwość nowych ludziów od Marlejka.
I dajmy w końcu Gusi odsapnąć.

Posted

Po pierwsze - Marlej zaczipowany! Gdzie jest mój marcepaaaaaaaaaaaaaaaaaaan?!? ;)

Po drugie - Marlej wykąpany, pachnący i rozkoszny.

Po trzecie - na wizycie bardzo grzeczny......

Najpierw spacer - poznaje okolicę i czuje się tam dość swobodnie. Terenu jeszcze nie znaczy ale załatwia się tam bez problemu.
Chodzi na smyczy prowadzony przez Piotrka i się ładnie słucha.
A jak się nie słucha to Piotrek zdecydowanym ruchem mu pomaga.

Winda nie stanowi żadnej przeszkody. Z wjeżdżaniem nie było najmniejszych problemów, troszkę przestraszył się szarpnięcia jak ruszała w dół, ale położył się i wysiadł z niej bez problemu. W domku nie był specjalnie ciekawski - wszedł do kuchni, do jednego z pokoi a później już położył się na dywanie w pokoju głównym, w którym my siedzieliśmy. Widać było, że jest troszkę zestresowany, ale po chwili już nie za bardzo na co mam dowody ;)

[IMG]http://img35.imageshack.us/img35/157/20100526001i.jpg[/IMG]

Na specjalnie zestresowanego nie wygląda, nie? ;)

Dał się głaskać i Piotrkowi i jego Mamie. Jest bezwględnym zdrajcą ale w zasadzie to bardzo mnie to cieszy.
Przekupstwo w postaci gotowanego kurczaczka zdecydowanie spełniło swoją rolę.

Stresowały go oczywiście dźwięki dobiegające z góry - puknięcie, stuknięcie itp.
Chciał wleźć na kanapę w pokoju głównym ale byłam zołzą i mu nie pozwoliłam.
Poszedł na kolejny obchód mieszkania i....zniknął.
Po jakiś 5 minutach poprosiłam Piotrka żeby sprawdził, gdzie się Łajza szwęda.
I kto zgadnie? Gdzie był pieseczek?

Taaaaak, oczywiście, u Piotra na łóżku :) Bardzo szybko się zadomawia, że tak powiem ;)
Wszyscy zachwyceni - Marlej faktem, że leżał na łóżku, Piotrek z Mamą faktem, że się tam wgramolił :)

No nieźle - będzie miał gotowane jedzonko i możliwość spania na kanapie. U mnie na takie luksusy nie miałby co liczyć ;)

Posiedzieliśmy z godzinę i pojechaliśmy umawiając się na dzisiaj. A jutro.............................Marlej zostaje, a ja jadę.......................

Posted

Wczorajsza wizyta uświadomiła mi bardzo ważną rzecz.

Ja, znając przeszłość Marleja (szczątkowo, ale jednak), mając w pamięci to, w jakim był stanie, jak ciężko szło robienie postępów itp. obchodzę się z nim jak ze zgniłym jajem. Byle nie puknąć niczym, nie hałasować, smakołyki w odpowiedniej pozycji, głaskanie nie po łapach i kupa innych obostrzeń.

Państwo wiedzą, że to jest pies po ostrej traumie i obchodzą się z nim jak z jajem ale nie zgniłym. I to jest bardzo dobre. Starają się go traktować jak normalnego psa na co ja bym się nigdy nie zdobyła. Przykład: wczoraj Pani wychodzi z kuchni trzymając w ręku kawałek kurczaka i mówi - Chodź Marlej, mam coś dla Ciebie. Ja mam w głowie milion myśli - oczywiście, że nie podejdzie - nie do osoby, której nie zna, nie w miejscu, którego nie zna, nie do Pani w pozycji stojącej i już na pewno nie po jedzenie. Marlej wstaje, podchodzi do stojącej Pani i sam w pozycji stojącej w wyciągniętym łbem bierze kurczaczka z ręki. Ja siedzę z rozdziawioną gębą i zastanawiam się jak jest możliwe to, co czego przed chwilą byłam świadkiem. Państwo są zdziwieni, że ja taka zdziwiona, a jeszcze bardziej jak im mówię, że ja na taką reakcję musiałam pracować miesiącami.

Zmierzam do tego, że oni traktują go normalnie, a on reaguje normalnie. Myślę że będzie mu tak łatwiej.
Ja bym tego nie umiała....

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...