Jump to content
Dogomania

OPERA - śpij spokojnie maleńka .... przepraszam... - za TM


Malwi

Recommended Posts

Dziewczyny podpatrzcie troszkę i dopytajcie dokładniej Jamora. U niego obecnie przebywa Samsung, który również przebywał u Leny. Wychodzi na to, że sunia nie była gotowa do adopcji, a domek nie dość dokładnie poinformowany o jej zachowaniu.......

Trzeba tym ludziom pomóc.
Co Opera według Leny umiała ... ??

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

też mi się wydaje,że Opery i jej Pani nie można zostawić teraz samych...
Na dzień dobry domek powinien dostać wytyczne, jak postępować z takim psiakiem.
Gdy u mnie lądują wypłoszki na dt, to nigdy...przenigdy nie puszczam psiaka luzem po podwórku... a jak już luzem to tylko w miejscy, gdzie jest odgrodzone przed moimi psiakami miejsce na kilka zagonków i tam wtedy psiak nie ma się gdzie ukryć i łatwo złapać...
Jak adoptowałam moją wypłoszkę Pestkę, to dopiero chyba po 3 miesiącach ją pierwszy raz puściłam na ogrodzie jeszcze wtedy u TZ...
Państwo Opery pewnie nie zostali poinformowani o podstawowych zasadach postepowania z wypłoszonymi psiakami i jest teraz tego rezultat...

Link to comment
Share on other sites

Proszę zajrzyjcie do Chestera- liska wyrwanego z łańcuchowej wegetacji, szuka swojego prawidziwego domu [IMG]http://www.dogomania.pl/threads/189541-Trzyłapek-Oskar-ma-swoją-Panią-i-kochający-dom!!/images/smilies/icon_frown.gif[/IMG] [URL="http://www.dogomania.pl/threads/195892-Chester-lisek-wyrwany-z-łańcucha-szuka-DS"][COLOR=#4444ff]http://www.dogomania.pl/threads/1958...cucha-szuka-DS[/COLOR][/URL]!!!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

Pani Opery odpisała mi, że będzie próbować tą metodą.

W wiadomości jest mowa o husky, bo pani myślała, że chodzi o suczkę husky.

Sądząc z opisu to ten pies jest zupełnie niezsocjalizowany z człowiekiem. Prawdopodobnie dzieciństwo i młodość spędził tylko w towarzystwie psów, stąd ta patologiczna nieufność do człowieka. Nie wiem w jakim wieku jest ten piesek, a to jest dość istotna informacja w kontekście oswajania psa. Zawsze można jednak spróbować.
Po pierwsze NALEŻY NATYCHMIAST ZAPRZESTAĆ JAKICHKOLWIEK PRÓB ZŁAPANIA PSA PRZEZ ZAPĘDZENIE GO W MIEJSCE, Z KTÓREGO NIE BĘDZIE MIAŁ UCIECZKI! Pies nie mogąc uciec będzie atakował!!! Nie chcemy, żeby do braku ufności do człowieka doszła jeszcze agresja. A tak się stanie na pewno, gdy pies pozna, że atak przynosi mu korzyść (=człowiek wycofuje się).
Także wszelkie próby odłowienia go przy pomocy sedalinu lub innego środka albo fortelu są nieskuteczne w tym sensie, że nie przybliżają właścicieli do oswojenia psa i nabrania przez niego ufności.
Jeżeli pies wybrał sobie miejsce pod tarasem, to trzeba mu wymościć je porządnie słomą, osłonić od wiatru i zacinającego śniegu, żeby zapewnić mu schronienie przed nadchodzącymi mrozami.
Od zaraz karmienie powinno odbywać się według następującego rytuału:
Etap I
Obydwa psy dostają jeść na dworze, w dwie osobne miski, ale postawione w bliskiej od siebie odległości. Pani odchodzi od misek i kuca sobie w odległości dwóch-trzech metrów od misek - ustawiona [B]bokiem[/B] do misek, nie patrzy na miski ani na psy. Koko oczywiście podejdzie natychmiast i zacznie jeść. Haszczak będzie się ociągał. Może podejdzie od razu, jeżeli nie, to zabieramy miskę, gdy tylko Koko zjadł ze swojej (żeby nie wyjadał haszczakowi). Na kolację ta sama procedura,. I tak aż do skutku. Początkowo chodzi o to tylko, żeby pies podszedł do jedzenia w obecności właściciela. Bardzo ważne jest, żeby właściciel przyjął pozycję kucającą (psu wydaje się wtedy, że nie jest tak groźny, gdy "zmaleje"), bokiem do psa, bez kontaktu wzrokowego. Może sobie trochę poziewać - w psim języku to jest sygnał uspokajający.
Gdy już bez oporów będzie podchodził do jedzenia, można spróbować kucać trochę bliżej miski. Aż do kucania całkiem obok miski. Wtedy przechodzimy do etapu drugiego - karmienia z ręki.
Etap II
Odtąd psy będą dostawały jedzenie WYŁĄCZNIE z ręki. Kucamy (bokiem do psa, bez wpatrywania się w psa), wołamy psa po imieniu i na wyciągniętej [B]otwartej dłoni[/B] podajemy psu jedzenie. Nie zachęcamy psa próbując się do niego zbliżać. To pies ma wybór - może podejść i zjeść, ale nie musi. Może trzymać się z daleka i chodzić głodny. Koko oczywiście podejdzie bez problemu. Jego przykład ma pokazać haszczakowi, że sytuacja nie jest niebezpieczna. Unikamy przy tym jakichkolwiek gwałtownych ruchów, prób głaskania go, etc. Nasza jedyna reakcja na podejście psa to łagodnym głosem wypowiadane: "Tak, dobry piesek". Stopniowo możemy skracać dystansu i karmić psa z "krótkiej ręki".Do następnego etapu przechodzimy dopiero wtedy, gdy pies bez żadnych oporów podchodzi do ręki i zjada nie zdradzając przy tym strachu.
Etap III
Całą porcję dzienną karmy wydajemy "za zasługi". Wołamy psa i gdy podejdzie, dostaje kuleczkę karmy. Odchodzimy kilka kroków i wołamy psa - podchodzi, to dostaje karmę. Nie podchodzi - nie dostaję, a my odwracamy się do niego tyłem i znowu go wołamy. Na tym etapie, nie powinno być z tym problemu. Chodzimy w ten sposób po całym "obejściu", pies za nami, bo już wie, że to taka zabawa i chodzenie za człowiekiem jest miłe bo wiąże się z jedzonkiem [IMG]http://sforahusky.pl/components/com_agora/img/smilies/smile.png[/IMG] Po jakimś czasie pies wejdzie za nami na schody, a potem można spróbować zaprosić go do mieszkania. Jeżeli wejdzie - super. Jak nie, to nie zachęcać zbyt nachalnie. Jeżeli pies nie mieszkał nigdy w domu (a ten nawet na pewno nie mieszkał), to zamknięta przestrzeń domu, może być dla niego bardzo nieprzyjemna i być może będzie potrzebował na to mnóstwo czasu (mojej dzikiej bernardynce zabrało to ponad pół roku!). Stopniowo można nauczyć psa nie tylko przychodzenia na zawołanie, ale także siadania, pozostawania w miejscu, etc. Za jakiś czas, być może będzie można go pogłaskać (ale nie zaczynamy głaskania po głowie ani karku - pierwsze miejsce do głaskania to z boku szyi, nieco poniżej ucha)
Naczelną zasadą oswajania jest to, aby zwierzę miało wybór - podejść czy nie podejść. Naciskane będzie się bać, a nie mogąc uciec będzie atakować. A każdy atak oddala zwierzę od oswojenia i popycha w stronę dzikości.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

U Opery bez zmian, nadal na dworze, mieszka sobie pod tarasem... na zimę miała włożoną tam słomę i szmaty, było jej ciepło... była kilka razy schwytana w domu ale za każdym razem uciekała. Z rezydentką się zaprzyjaźniły, wspólnie się bawią... W tej chwili czekam na zdjęcia od nowych właścicieli, jak tylko przyjdą to wstawię ;)


A ja wczoraj poznałam historię Opery, historię sprzed schroniska. Opera razem ze swoją mamą Osią mieszkały w lesie... Opera urodziła się około lutego 2008... przez 7 miesięcy dziewczyna która mieszka w okolicy - Marta , próbowała je oswajać z ludźmi... Zarówno Opera jak i Osia to psy zdziczałe... Osia uciekła ze schroniska ( tak samo jak Opera ucieka z domu żeby być na dworze ), nie wiadomo co się nią teraz dzieje.

mama Opery:
[IMG]http://ostrowschronisko.pl/galeria_pliki/osia2.jpg[/IMG]
[IMG]http://ostrowschronisko.pl/galeria_pliki/osia3.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://www.ostrowschronisko.pl/animal/Opera-IMG_0097-1300628485.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ostrowschronisko.pl/animal/Opera-IMG_0095-1300628485.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ostrowschronisko.pl/animal/Opera-IMG_0008-1300628486.jpg[/IMG]


Nowa Pani Opery prosi o rady jak oswoić dzikiego psa ... całą zimę spędziły na wsi, przyszłą Zimę chcą spędzić w Sosnowcu....

Link to comment
Share on other sites

tak myśle,a może jakby złapać Operkę i wrzucić do transporterka(czy klatki), wnieśc do domu... nie zwracać na nią w ogóle uwagi jak jest w tym transporterku(zeby wiedziala ze to jej azyl)... i zostawić otwarty... i tyle... jak bedzie chciala to wyjdzie jak nie to nie, ale jesli transporterek bedzie w jakimś ruchliwym miejscu to moze zaobserwuje i sie nauczy ze czlowiek krzywdy nie robi, a żarełko daje(najlepiej daleko od transporterka zeby musiala sie z niego ruszyc)... no a po dworze tylko na smyczy...
chyba nie ma innego sposobu na "dzikość" Operki jak po prostu "zmusić" ją do ciągłego obcowania z dobrymi ludźmi ...

jestem pełna podziwu dla domku Opery za cierpliwość !
pozdrawiam serdecznie :)

Link to comment
Share on other sites

a jak u leny było ? też była na zewnątrz? czy w domu?

a oswoiła się już z nową Panią ? bo może teraz wiosną i latem , jak drzwi często otwarte , może sama przekona się do domu ....

niedzwiadek z niej mały , z takim futrem to żadna zima jej nie straszna :)

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem dobra w dawabiu rad :( ale muysle ze jakby sie udalo sie zlapac Operei wnieść do domu i nie reagowac na Nią, to by sie dziewczyna oswoila... Moze podawanie w jedzeniu lekkich lekow typu Kalm Aid? Nie wiem sama.... Szkoda by bylo, zeby Pani kolejna zime spędzila sama na wsi :( a przypuszczam, że klopoty w rodzinie również może mieć Pani z tego powodu.
Szkoda równiez by było, aby Opera nie poznała dotyku ludzkiej ręki....

Link to comment
Share on other sites

Biedna Operka... wiem, jak ciężko pracuje się z takimi wypłoszkami-sama takie biorę na DT.
Ofiaruje się im całego siebie, a one i tak wolą siedzieć w ukryciu.

Wielki szacun dla właścicieli, że się nie poddali, że nie zadzwonili z tekstem - zabierzcie ją od nas.
Tylko musieli by na prawdę spotkać się z behawiorystą i spróbować ją złapać. Inaczej sunia się nigdy nie oswoi.

Link to comment
Share on other sites

Opera była już 3 razy złapana do domu , nawet bramki były w domu porobione żeby sie nie wydostała a ona i tak jakimś cudem po kątach czmychnęła.... do człowieka nie podchodzi więc nawet nie ma jak jej złapać , nawet były próby złapania jej na sedalin ... też nie dało rady :(


dokładnie, zgadzam się z Atą ... Opera nie powinna była iść do Adopcji.... podobno Lena bez problemu brała ją na ręce... jakoś nie chce mi się w to wierzyć biorąc pod uwagę fakt że teraz nie można do niej podejść ...

lilk_a - ona ma też podobno dużą warstwę tłuszczyku :D

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

Dziewczyny na wątku schroniska w Sosnowcu znalazłam taki wpis:
[B] [IMG]http://www.dogomania.pl/images/icons/icon1.png[/IMG] Opera [/B]

[INDENT] zadzwonila do mnie pani, której sterylizowałam kotki. Zmarła jej 2 m-ce temu siostra, która na działce miała suczkę. Suczka przyjechała do niej aż z Ostrowa Wlkp, przeszła schronisko w Krakowie by w końcu trafic do Sosnowca. Pani (ta siostra) -ją bardzo kochała i dbała o nią. Opera jest trudnym pieskiem - urodziła sie w lesie i pozostała do dziś dzika. Nie podchodzi do ludzi, nie wchodzi do domu, nawet nie wchodziła do budy. Spała na tarasie w jakiejś dziurze ocieplonej. Pani specjalnie dla niej przezimowała na działce, żeby się nią opiekować, radziła się behawiorystów ale nie udało się suni oswoić. Kocha przestrzeń bawi się z innymi psami. Nie nadaje się do adopcji do mieszkania. Po śmierci właścicielki jej mąż oddał suczkę do schroniska w Sosnowcu. Mała, brązowa, kudłata, utyka na nogę, pewnie jest na kwarantannie (od wczoraj). Może ktoś weżmie ją do ogrodu? Pani od kotów płacze bo obiecali siostrze zająć się Operą a zgotowali jej najgorszy los z mozliwych [/INDENT]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...