Jump to content
Dogomania

Chodzenie przy nodze i kontak wzrokowy - gdzie kto patrzy


Flaire

Recommended Posts

  • Replies 398
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='coztego']:lol: Lewą?
Muszę spróbować tej sztuczki :evil_lol: , bo własnie, kiedy chodzimy "na piłeczkę" nie mam jej gdzie schować. Manewr z kieszenią jest zbyt skomplikowany, a w garści się nie mieści... ;)[/quote]

Tak, pod lewą pachą, ale zanim zaczełam wkładac pod pachę to trzymałam w ręce piłkę tak, żeby widział, że ją mam. Potem gdy pierwszy raz włozyłam piłkę pod pachę to pokazywałam mu kilka razy, że z tamtąd wypada piłka.Piłkę mozna tez trzymać pod brodą (najlepiej wtedy miec golf) ale uważac na zęby bo co niecieprliwszy pies potrafi "przydzwonić" w zęby. Są tez specjalne kamizelki firmy Gappay, które mają kieszen na lewej piersi. Kieszeń poprzez klepnięcie w nią lub pociągnięcie sznurkiem (są dwa systemy) wyrzuca psu piłeczkę. Niestety dośc drogie :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Romas']Ja wcvzoraj czytalam Smyczynskiego ,wyd 48 r. I powiem Wam ,ze on pisze rzczy ,ktore do tej pory sie sprawdzaja.
Fakt troche jest brutal i czesto poleca uderzenie jako sposb nauki psa.[/quote]
Matko huto, przy jakim ćwiczeniu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AM']Ja nie Zachraniarka ale stosuję tę samą metodę - piłkę trzymam pod pachą ;)[/QUOTE]

Dokładnie tam jest ukryta.. Dzięki temu pies nie wpatruje się w zabawkę, ale w miejsce, z którego może wypaść, czyli wychodzi, że we mnie.. A że pacha to prawie to samo miejsce co twarz to wygląda piknie.. ;)

A tak w ogóle to uwielbiam słowo "pacha", któż to wymyślił tak rewelacyjną nazwę "paa - chaa".. hi hi :lol:

[B]Mokka[/B]
a próbowałaś włożyć pod pachę aporcik- co by wystawał? I go tak subtelnie po truchu wsuwać głębiej.. Zawsze to wygodniej pod pachą niż w zębach :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AM']Są tez specjalne kamizelki firmy Gappay, które mają kieszen na lewej piersi. Kieszeń poprzez klepnięcie w nią lub pociągnięcie sznurkiem (są dwa systemy) wyrzuca psu piłeczkę. Niestety dośc drogie :([/QUOTE]

Niestety co sprytniejsze psiaki uczą się podczas chodzenia uderzeniem nosa otwierać to umyślne urządzenie.. I się tak w tym zapamiętują, że kiedy znika piłka na zawodach to uparcie uderzają nosem w lewą pierś, podrzucając ją filuternie.. :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zachraniarka']Niestety co sprytniejsze psiaki uczą się podczas chodzenia uderzeniem nosa otwierać to umyślne urządzenie.. [/QUOTE]
To jest więcej niż pewne, że Kreśka należy do tych "co sprytniejszych", ona sobie wszystko potrafi otworzyć, a jak jest nakręcona na zabawę to wyciąga mi piłkę z kieszeni :evil_lol:
[quote name='AM']Tak, pod lewą pachą, ale zanim zaczełam wkładac pod pachę to trzymałam w ręce piłkę tak, żeby widział, że ją mam.[/QUOTE]
No to już mamy za sobą ;) Od jakiegoś czasu myślę jak piłkę ukryć, a rozwiązanie było takie proste :lol: Ona jak nie widzi nagrody, to lepiej pracuje, skupia się na zadaniu, a nie na nagrodzie, wie, że nagroda i tak nastąpi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zachraniarka']Niestety co sprytniejsze psiaki uczą się podczas chodzenia uderzeniem nosa otwierać to umyślne urządzenie.. I się tak w tym zapamiętują, że kiedy znika piłka na zawodach to uparcie uderzają nosem w lewą pierś, podrzucając ją filuternie.. :razz:[/quote]
Suka koleżanki nauczyła się patrzyć na rękę, która ciągnęła za linke zwalniającą piłkę zamiast patrzyć w kieszeń z piłką, czyli jak każda metoda ćwiczenie z kamizelką nie jest dla każdego psa :)

Link to comment
Share on other sites

Zachraniarka tak to racja ze na tym zakrecie odstala i to daleko ;) ale nie na kazdym tak robi. Nagram film z kilkoma zakretami. No i nie moge doczekac sie wiosny..... kiedy bedzie mozna cwiczyc sobie na laczce, a nie tylko sniegi dookola.

Z ta pilka ciekawie. Ale to jak to? Pies chodzi przy nodze wpatrzony w was bo widzi pilke? Czy chowacie pilke tak ze jej pod ta pacha nie widac? i czy robicie to stopniowo? czy tez przez jakis czas pilka jest widoczna dla oczu psa, a po jakims czasie nagle chowa sie? I czy nadal jest to dla psa motywacja, gdy pilki nie widac?
Czyli mowicie ze to dziala na zawodach, ze pies nakrecony jest pomimo braku widocznosci pilki? Bo u mnie jest klopot z motywacja. Ja moja szkole glownie na jedzenie, jesli wie ze mam jedzenie i daje jej co jakis czas za wykonanie cwiczenia robi wszystko bardzo nakrecona, jesli zauwazy ze nic nie wyjmuje przez jakis czas ja powoli znikam a ona robi to niechetnie, i powoli... to jest niemile, bo nie wiem co robic. Wiec na zawodach olalaby mnie poprostu...
Co radzicie? To jest dla mnie klopot jak przejsc z nagrody do braku nagrody? W tym przypadku zarcie...

Co do pilki, tez ja czasem uzywam ale nie zawsze, bo ona srednio i czasami tylko sie na pilke nakreca. Uzywalam z bardzo dobrym skutkiem pilki do nauki slalomu, i tak sie nauczyla szybkosci na slalomie, ze teraz nie potrzeba jej widziec pilki w reku, wystarczy smakolyk na koncu wyjety z kieszeni, lub pochwala.... ona poprostu sie nauczyla ze slalom sie robi tak a nie inaczej.
Wiec analogicznie mysle ze moglaby sie nauczyc chodzenia przy nodze, tylko nie do konca wiem jak... ktos ma pomysly? podpowiedzi?

pozdr.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PATIszon']Czy to ten sam, co napisal, ze jak pies na ciebie warczy to trzeba go bic dopoki nie przestanie?

:roll:[/quote]

Ten sam :evil_lol: .
Oczywiscie ,wiele tam jest takich kwiatkow.Ale spojrz na to inaczej to byly lata 40ste .I Smyczynski pisze wyraznie ,ze jesli od malego sie psa prowadzi stanowczo a lagodnie to nie ma potrzeby walki o dominacje.Wogole malo pisze o dominacji w przeciwienstwie do dzisiejszych poradnikow.Nigdzie nie kaze szczeniaka za kark szarpac ani na plecy wywalac.Tylko ciagle zacheca do ccierpliwosci i oglednego postepowania.Ten raz co zaleca bicie jest tylko w przypadku doroslego psa ktory chce ugryzc przewodnika.
Moze i upraszczam ale gdyby w dzisieujszych czasach wiecej ludzi potrafilo wykazac sie taka stanowacza postawa i konsekwencja moze ie byloby tyle psich tragedii.Mo9ze czasem lepiej byloby gdyby pies solidnie wzial w skore przy pierwszym ataku na wlascicieli zamiast byc uspionym lub wywalonym na ulice kiedy sytuacja staje sie nie do zniesienie.
Sorry ,za wtret nie na temat.

Kark od noszenia pileczki pod broda troche boli.To oczywiscie jednorazowe akcje kiedy chce psa zaskoczyc nagroda.Ja na ogol pracuje na smakolykach a pilke tylko czasem wyciagam ,jak mam juz zrobione cwiczenie i chce wiecej dynamizmu .

Link to comment
Share on other sites

Madziorka, obejrzalam twoj filmik i wszystko fajnie tylko wydaje mi sie, ze te twoje komendy sa troche takie senne... To moje wrazenie, ja sie troche bardziej dzwiecznie i wesolo do pieska odzywam. Jesli myslisz o zawodach to moze jednak lepiej by bylo zeby pieskowi smakolyki do pyzia podawac, bedzie wowczas chetniej na ciebie spogladal. Tak mi sie wydaje. Wiem, ze to troche trudne w waszym przypadku bo piesek jest malutki i trzeba sie schylac ale moze warto sie pozginac troche? No i chyba konieczne sa kontakty z innymi psami zeby mu troche spowszednialy bo na zawodach moze ci uciec do pierwszego psa ktory sie pojawi w zasiegu jego wzroku. Zycze powodzenia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='betty_labrador']
Z ta pilka ciekawie. Ale to jak to? Pies chodzi przy nodze wpatrzony w was bo widzi pilke? [/QUOTE]
Pies po prostu wpatruje się w piłkę, a nie w człowieka... :evil_lol: Z czasem piłkę ukrywasz (pod pachą :evil_lol: ), a pies już nauczony, że ta piłeczka na koniec będzie, dalej się wpatruje...
Ze mnie żaden szkoleniowiec, a Kreska nic nie umie :diabloti: ,ale zaczynałam to chodzenie przy nodze na smakołyki. Trzymałam kawałek parówki w lewej dłoni, gdzieś na wysokości piersi. Kreśka wpatrywała się w tę dłoń jak zaczarowana i oczywiscie podskakiwała chcąc wydobyć smaczka. Wyczekiwałam moment, kiedy zrobiła ze dwa spokojne kroki, chwaliłam i pakowałam smaczka do pyska. Po kilku chwilach załapała, ze nie należy skakać tylko iść, a smaczki lądowały w pysku raz za razem ;) Teraz już nie pokazuję smakołyka, tylko mam je w kieszeni i trzymam w tej kieszeni rękę. Za czas jakiś wyjmę rękę z kieszeni...

Na smakołyki ćwiczę, kiedy psica jest na smyczy, a na piłkę, kiedy jest luzem i nagrodą moze być bieganie za piłeczką.

Link to comment
Share on other sites

Oj, przepraszam, obejrzalam raz jeszcze i musze sprostowac bo te smakole on dostaje do buzi jednak. Czasem tylko spadna na podloge i on potem szuka i to mi utkwilo w pamieci. Troszke chyba trzeba nad dynamika popracowac zeby on szybciej biegl do ciebie, to dosc wazne w obedience. Podoba mi sie to jego dostawianie do nogi i szybkie klapniecie na podloge przy warowaniu.

Link to comment
Share on other sites

Betty, do wiosny niedaleko a poki co w domu znajdzie sie troche miejsca na te kilka krokow. Sprobuj moze schowac smakolyk do buzi ale tak, zeby Tosca nie widziala ze to robisz i przejdz te dwa-trzy kroki, zatrzymaj sie (pies oczywiscie siada sam) i wypluj zarcie w jej kierunku, niech sobie zlapie. To sie da pogodzic z klikerem chyba, co?

Link to comment
Share on other sites

wtam wszystkich!
jest pewna metoda nauki chodzenia przy nodze, ktora doskonale sprawdzila sie na moim psie ( mam kerry blue terriera) moj pies jest bardzo mocno swirniety na pileczke wiec w sumie tylko w taki sposob go uczylam, doszlam do etapu kiedy pileczka wylatywala spod pachy, oczywiscie wtedy nie bylo problemu zeby moj pies patrzyl we mnie jak w obrazek, ale jak wiedomo na zawodach pileczke zostawia sie poza ringiem! przyjmowalam wiec pozycje zasadnicza i kladlam obok siebie pileczke, poczatkowo szlam pare krokow ( oczywiscie na smyczy zeby pies nie zabral pilki) i kiedy tylko na mnie popatrzyl ( mysle ze poczatkowo z wyrzutem :lol: ) to mowilam dawaj pileczke i sie bawilam nia dlugo. Doszlismy do etapu ze pileczka jest na "stracie" a moj pies chodzi przy nodze wpatrzony we mnie , zadne zmiany tempa czy zatrzymania nie powoduja spuszczenia wzroku, a na koniec ( moze to byc nawet po dluzszym chodzeniu przy nodze) jest haslo dawaj pilaczke i sie bawimy.
pozdrawiam
ps. a nauczyla mnie tego Danusia z agility de luks za co jej bardzo dziekuje:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='figek']Betty, do wiosny niedaleko a poki co w domu znajdzie sie troche miejsca na te kilka krokow. Sprobuj moze schowac smakolyk do buzi ale tak, zeby Tosca nie widziala ze to robisz i przejdz te dwa-trzy kroki, zatrzymaj sie (pies oczywiscie siada sam) i wypluj zarcie w jej kierunku, niech sobie zlapie. To sie da pogodzic z klikerem chyba, co?[/QUOTE]

dzieki figek ;) znam ta metode, ale jakos mi nie pasuje... choc oczywiscie moge sprobowac.

Najbardziej martwi mnie fakt, ze z Tosca juz chyba wiele nie osiagne, moze z nastepnym psem, Tosca niesttey pracuje ze man an zewnatrz tylko wtedy gdy wie ze w kieszeni mam zarcie , i to mnie przeraza, na zadne zawody sie nigdy nie wybiore. Jak ona zacznie mi sie rozgladac dookola, i udawac glucha lub chodzic na zawolanie wolno jak zolw... zalamac sie mozna. No bo jak mam zarcie w poblizu, niekoniecznie w rece to jest tak ucieszona , taka nakrecona... a na pilke nie bardzo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='betty_labrador']
Najbardziej martwi mnie fakt, ze z Tosca juz chyba wiele nie osiagne, [/QUOTE]
Betty, więcej wiary w swojego psa ;)
[QUOTE]Tosca niesttey pracuje ze man an zewnatrz tylko wtedy gdy wie ze w kieszeni mam zarcie[/QUOTE]
Widocznie jeszcze za mało umie, wszystko przyjdzie z czasem :kciuki:
[QUOTE] na zadne zawody sie nigdy nie wybiore. [/QUOTE]
Co tam zawody, liczy się własna satysfakcja i dobry kontakt z psem :cool1:
[QUOTE]Jak ona zacznie mi sie rozgladac dookola, i udawac glucha lub chodzic na zawolanie wolno jak zolw... zalamac sie mozna. [/QUOTE]
Trudno się ćwiczy samodzielnie i bez "grupy" w której można ćwiczyć rozproszenia. Ale za to satysfakcja jest większa, nawet z malutkiego postępu :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='betty_labrador']Najbardziej martwi mnie fakt, ze z Tosca juz chyba wiele nie osiagne, moze z nastepnym psem, Tosca niesttey pracuje ze man an zewnatrz tylko wtedy gdy wie ze w kieszeni mam zarcie , i to mnie przeraza, na zadne zawody sie nigdy nie wybiore. Jak ona zacznie mi sie rozgladac dookola, i udawac glucha lub chodzic na zawolanie wolno jak zolw... zalamac sie mozna. No bo jak mam zarcie w poblizu, niekoniecznie w rece to jest tak ucieszona , taka nakrecona... a na pilke nie bardzo.[/QUOTE]


betty,

Sorry, ze sie czepiam, ale to nie Ty pisalas w podforum szkolenie, topik o chodzeniu przy nodze:

[quote]No i wazne by nie cwiczyc na lapowke, czyli nie rob tak ze pies podaza za smakolykiem przy nodze, bo to nie wiele da. Dobrym pomyslem bedzie poczatkowe nagradzanie go za samo siedzenie lub stanie przy nodze, pozniej robisz minimalny ruch do przodu i od razu nagradzasz jesli podazy za Toba, kiedy bedzie za kazdym razem ruszla rownoczesnie z Toba, wydluzaj stopniowo liczbe krokow, nim sie obejrzysz, bedziecie mieli za soba chodzcie mieli za soba dluzsza ilosc metorw za soba, jaka pies przejdzie przy nodze. A
Jednak chodzenie przy nodze to trudne cwiczenie dla psa, ktory dopiero zaczyna, i w ogole tez, wiec na spacerach nie kaz mu caly czas chodzic przy nodze dopkoki tego porzadnie nie wycwiczycie,

jesli masz jeszcze jakies pytania, do uslug
[/quote]

Prawde powiedziawszy, tak madrze sie powyzej rozpisalas iz pewna bylam, ze cwiczenia za lapowki macie na dobre wyeliminowane ...
No i jeszcze oferujesz pomoc w temcie "chodzenie przy nodze" bez lapowki oczywiscie :roll:

W.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='betty_labrador']Najbardziej martwi mnie fakt, ze z Tosca juz chyba wiele nie osiagne, moze z nastepnym psem, Tosca niesttey pracuje ze man an zewnatrz tylko wtedy gdy wie ze w kieszeni mam zarcie , i to mnie przeraza, na zadne zawody sie nigdy nie wybiore. Jak ona zacznie mi sie rozgladac dookola, i udawac glucha lub chodzic na zawolanie wolno jak zolw... zalamac sie mozna. No bo jak mam zarcie w poblizu, niekoniecznie w rece to jest tak ucieszona , taka nakrecona... a na pilke nie bardzo.[/quote]
A ile Tosca ma lat? Normalne, że psa trzeba stale nagradzać. Ty też bys nie pracowała jakby szef nie płacił Ci pensji ;) Znajomi Czesi (profesjonaliści), którzy startują na zawodach z dużymi sukcesami nawet psa 6 letniego nagradzają i nie pracuje on za darmo. Oni tylko na zawodach nie mają nagrod. Musisz tyle razy mieć żarcie w kieszeni, że potem nawet jak nie będziesz go miała to suce się zakoduje, że nagroda zawsze jest.

Link to comment
Share on other sites

[b]coztego[/b] dzieki za mile slowa ;) to fakt, ze chcialabym czesciej pracowac z Tosca w jakiejs grupie psow, i nie jest tak, ze nawet male sukcesy nie ciesza mnie, tylko no wlasnie, co zrobic by na dluzsza mete chciala pracowac za nagrode na koncu?

[b]Wind[/b] nie cwicze z Tosca na lapowki-tak mi sie w kazdym razie wydaje, bo nie prowadzam Tosci za nos smakolykiem ani nie pokazuje jej smakolyka, zeby cos zrobila, wiec moim zdaniem nie jest to lapowka, tylko zastanawia mnie fakt, ze dlaczego jesli nie mam zadnych smakolykow w kieszeni, czyli przez dluzszy czas nie daje ich Tosce za cos o co ja poprosze, to ona zaczyna wszystko robic powoli i niechetnie. Jesli wie ze moge wyciagnac nagrode co jakis czas jest bardzo nakrecona i chetna...(i wcale nie wie na poczatku spaceru ze mam w kieszeni zarcie czy nie, to sie okazuje w trakcie spaceru czy daje jej cos czy nie po pewnym czasie i jesli dam choc raz to pozniej wie ze mam jedzenie, nie czujac go i nie widzac)dlatego mam chwile zwatpienia w to co robie, gdyz zastanawiam sie co to lapowka w koncu? czy definicja jest poprawna? Mysle ze nie szkole na zasadzie wlasnie lapowki, a jednak jakos to dziwnie dziala...
Ja robie wg przepisu a wychodzi nieco inaczej, dlatego nie wiem co bym zrobila na zawodach. Jesli cwicze nagradzajac jest wszystko jak najlepiej, i cwicze wlasnie jak mnie zacytowalas.
Tosca jest moim pierwszym w zyciu psem, i to znaczy ze nie wiem wszystkiego o szkoleniu w praktyce, teorie znam dosc dobrze, ale nie zawsze wiem co robic praktycznie, dlatego mam czasem chwile zwatpienia ;)


[B]AM[/B] tak, wiem, ze kazdy pracuje nie za darmo ;) tylko jak wybrnac z tego zeby pracowal tak dlugo az nie uznam by dac nagrode?
Tosca 11 kwietnia skonczy 3 lata. Nie uwazam by przestac psa nagradzac w jakims momencie, lecz wydluzyc moment nagradzania za dane cwiczenie, by pies nie uznal ze mozna skonczyc pracowac jesli za 5 lub 10 minut nie dam zadnej nagrody...

Link to comment
Share on other sites

Betty, a może ten czas, kiedy nie dajesz Tosce nagród jest zbyt długi?
Psa jako-tako wyuczonego można zacząć nagradzać losowo, raz dostanie, raz nie, bez jakiejś specjalnej regularności. Pies nigdy nie wie, czy dostanie smakołyk, czy właśnie wykonał skomplikowaną figurę za "Bóg zapłać", ale zawsze ma nadzieję, że tym razem jednak... Ja bym jednak nie odchodziła całkiem od nagród, bo to demotywuje psa. Może spróbuj jej urozmaicić treningi. Raz nagrodą niech bedzie smakołyk, raz piłeczka, można też dać rękawiczkę ;) .
Może zbyt szybko przeszłaś do nienagradzania za cały program czy sekwencję. Ona chyba wie, że między początkiem a końcem ćwiczeń nic nie dostanie, więc dlatego się ociąga. Zrób jej niespodziankę i spróbuj nagrodzić w trakcie. Powinna się zmotywować.

Link to comment
Share on other sites

Kluczowe jeśli chodzi o pracę psa bez smakołyków jest nagradzanie przypadkowe. Jak już pies coś umie, przestajesz nagradzać za każdym razem i nagradzasz tylko niektóre wykonania komendy, na początku często, z czasem - coraz rzadziej. W ten sposób pies nigcy nie wie, czy dostanie smakołyk, czy nie i - jak to udowonili psycholodzy - właśnie ta przypadkowość powoduje, że wykonuje polecenia.

Jeśli natomiast nagradzasz zawsze lub często, a potem nagle na dłużej przestajesz, to jest naturalne, że pies się zniechęca.

Oczywiście nagradzanie przypadkowe odnosi się tylko do komend, które pies ma już opanowane - w trakcie ich nauki, nagradzasz za każde dobre wykonanie.

Nie wiem, czy właśnie to jest Twoim problemem, bo nie widziałam Twojej pracy z psem, ale wiem, ze często właśnie nieumiejętność porzucenia nagradzania za każdym razem i wprowadzenia nagradzania przypadkowego jest powodem trudności takich, jakie opisujesz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mokka']Betty, a może ten czas, kiedy nie dajesz Tosce nagród jest zbyt długi? [/quote]

jesli cwiczymy mam ZAWSZE smakolyki, jesli idziemy na spacer to smakolyki mam prawie zawsze-oprocz tych dni w ktorych akurat nie wezme jedzenia na spacer, ale to sie zdarza bardzo rzadko, i wlasnie na tych spacerach zauwazm takie rzeczy jakie opisalam....

[quote name='Mokka']Psa jako-tako wyuczonego można zacząć nagradzać losowo, raz dostanie, raz nie, bez jakiejś specjalnej regularności. Pies nigdy nie wie, czy dostanie smakołyk, czy właśnie wykonał skomplikowaną figurę za "Bóg zapłać", ale zawsze ma nadzieję, że tym razem jednak... Ja bym jednak nie odchodziła całkiem od nagród, bo to demotywuje psa. Może spróbuj jej urozmaicić treningi. Raz nagrodą niech bedzie smakołyk, raz piłeczka, można też dać rękawiczkę ;) . [/quote]

:cool3: tak, tak rekawiczke ;) o tym tez czytalam zeby losow nagradzac jesli sie czegos wyuczy, i nawet z powodzeniem to stosuje do cwiczen juz wyuczonych... ale niesttey chodzenie przy nodze dopiero zaczynam cwiczyc i chyba nagradzanie co jakis czas oraz zmienne nagradzanie nie wchodzi w gre?


[quote name='Mokka']Może zbyt szybko przeszłaś do nienagradzania za cały program czy sekwencję. Ona chyba wie, że między początkiem a końcem ćwiczeń nic nie dostanie, więc dlatego się ociąga. Zrób jej niespodziankę i spróbuj nagrodzić w trakcie. Powinna się zmotywować.[/QUOTE]

no wlasnie jeszcze nie przeszlam do nienagradzania za caly program, i nie mam pojecia co zrobic by to uzyskac ;) jesli cwiczymy to dostaje co chwila smakolyki, a wydluzanie czasu nie podawania zarcia konczy sie jej nieuwaga podczas cwiczen ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Flaire']Kluczowe jeśli chodzi o pracę psa bez smakołyków jest nagradzanie przypadkowe. Jak już pies coś umie, przestajesz nagradzać za każdym razem i nagradzasz tylko niektóre wykonania komendy, na początku często, z czasem - coraz rzadziej. W ten sposób pies nigcy nie wie, czy dostanie smakołyk, czy nie i - jak to udowonili psycholodzy - właśnie ta przypadkowość powoduje, że wykonuje polecenia.

Jeśli natomiast nagradzasz zawsze lub często, a potem nagle na dłużej przestajesz, to jest naturalne, że pies się zniechęca.

Oczywiście nagradzanie przypadkowe odnosi się tylko do komend, które pies ma już opanowane - w trakcie ich nauki, nagradzasz za każde dobre wykonanie.

Nie wiem, czy właśnie to jest Twoim problemem, bo nie widziałam Twojej pracy z psem, ale wiem, ze często właśnie nieumiejętność porzucenia nagradzania za każdym razem i wprowadzenia nagradzania przypadkowego jest powodem trudności takich, jakie opisujesz.[/QUOTE]


hmmm.... no to chyba pomimo tego, ze nie za kazdym razem ale czesto nagradzam za cwiczenia znane i opanowane, to jednak moze zbyt czesto?

mozliwe ze tu lezy problem:-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...