Jump to content
Dogomania

Starsza onkowata Stacyjka- NIE MA JUŻ STASI...


ludwa

Recommended Posts

A może zrównała do Ciebie? Chociaż ja Staśce umniejszać inteligencji nie zamierzam, bo fajowa psica jest:) A co do jedzenia, to myslę, że wygląda już na tyle dobrze, że spokonie może kilka posiłków ominąć;) bez uszczerbku dla zdrowia i urody;) Zresztą, skoro królewna jedzie do Marysi, to ona się w tej kwestii też pewnie wypowie:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • Replies 659
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 2 weeks later...

Rozpisałam się ostatnio an forum Ryśka-Pyśka, a tu mniej.
Wytłumaczę, więc dla tych, którzy tam nie zaglądają.
Otóż Ludwa napisała tutaj kilka postów wyżej, że Rysiek fajny chłopak i przydałby mu się taki dom jak stasiowy :) Akuratnie mojej przyjaciółce niedawno umarł po 14 latach piesio. Niedawno bo obojętnie ile by to nie było to jak się kocha to zawsze wydaje się, że to wczoraj. Żałoba w domu, pusto, smutno i parę dodatkowych problemów obok. Wiedziałam, że bardzo chce mieć pieska znów, ale trzeba odczekać kilka miesięcy do ustabilizowania sytuacji. Chciała mieć szczeniaczka owczarka niemieckiego :) ale koniecznie o charakterze Stasi :)
Ala uczestniczyła aktywnie podczas adopcji Stasi, więc doskonale wiedziałyśmy obie co pod tym wszystkim tak naprawdę należy rozumieć. Tzn. pod tymi wyznacznikami powyższymi dot. pieska marzeń :)

Nie wiedziałam jak będzie dlatego nic tu nie pisałam. Jednak podzwoniłam, pomailowałam no i... Rychu jest już u Ali. Zresztą zdjęcia z podroży i nawet ze Stasią i ze mną są na ryśkowym wątku.
Ja wstawię coś przy bliższej okazji.

Teraz jestem w Legnicy. Widziałam wczoraj Ryśka - ma się świetnie. Super pieszczoch, bardzo bezpieczny piesek, przesdłodkie futrzane łapki.

Co do Stasi to kilka razy uśmiechnęła się do niego kiedy Rysiek u nas w Warszawie nocował. Ale Rychu doskonale zrozumiał o co chodzi i nie było żadnych sprzeczek.
Zbiegło się to także z naszym przeniesieniem do innego pokoju i nowym miejscem na legowisko stasiowe. Początkowo jej się nie podobało - wybrała kanapę na swoje miejsce.
Mnie to nie przeszkadza tyle, że nie pozwoliłam jej raz na nią wejść po spacerze kiedy była jeszcze bardzo mokra po kąpielach w bajorku :)
Oj strasznie się obraziła, zasmuciła i nie chciała wyjść z łazienki, którą obrała z nowy azyl :) Zwł. że cały dzień (nie wiem dlaczego) wybuchły jakieś fajerwerki co jak wiemy bardzo ją stresuje.

Ale teraz już w porządku Stasia zaakceptowała nowe miejsce. Upłynęło kilka dni i humor stasiowy również się poprawił.
No i w końcu jest spokój :) Nie ma gości :) Można pospać :)

Link to comment
Share on other sites

A i jeszcze bardzo ważna rzecz.
Przyjechali do mnie znajomi z Anglii i chciałam im pokazać Warszawę. Ale nie chciałam aby Stasia zostawała sama w domu i samemu mieć presję, że muszę wracać aby ją wyprowadzić. Wzięłam ją zatem z nami. Publiczna komunikacja, spacerek po Rynku, Krakowskie Przedmieście itd.

Muszę i chcę bardzo pochwalić obsługę w restauracji "Pod Traktem". Pozwolono mi usiąść ze Stasią, pani kelnerka zapytała sama czy chcę świeżą wodę dla pieska. Rewelacja! I jaka szybka obsługa. Było bardzo przyjaźnie i miło.

Jeszcze zacznę od początku.
Ogólnie było tak, że moi znajomi poszli na taras widokowy, a ja chciałam przez ten czas gdzieś posiedzieć i poczekać. Byłam ze Stasią.
Pierwsze kroki skierowałam, więc najbliżej do tych stolików na zewnątrz pod tym tarasem widokowym (dokładnie na przeciwko kolumny Zygmunta). Zero ludzi, jakaś laska wstała od stolika przy którym siedziała i klikała w laptopa. Przedstawiła się jako kelnerka i pyta co chcę. No to ja mówię, że piwo :) A ona, że tu z psem nie można siedzieć.
Stasia na smyczy, a w zanadżu, jak byłby wymóg to oczywiście miałam kaganiec. Ale tak naprawdę to nie było z kim i o czym gadać. Odradzam ich usługi, bardzo odradzam. Knajpa bezpośrednio pod baszta, pod taras widokowy Warszawa Kolumna Zygmunta zła obsługa !!!
(napisałam specjalnie w pozycjonowalny sposób aby ta informacja była łatwo odnajdywalna w wyszukiwarkach)

Skierowałam się zatem zupełnie zbita z tropu na przeciwko - restauracja "Pod Traktem". I co? Rewelacyjna obsługa, bardzo miło, kulturalnie. Pies to żaden problem. Piwo za 7 zł.
Usiadłam najpierw sama ze Stasią. Nigdy nie wiadomo który z gości będzie tym szczęśliwym gościem, który przyprowadzi kolejnych.
Dlatego warto szanować każdego - nawet taką jedną mnie z pieskiem :)
Za jakiś czas doszli do mnie znajomi, potem jeszcze Łukasz. W sumie wydaliśmy 56 zł.

Pod wieżą widokową byłam tak paskudnie potraktowana, za to "Pod Traktem" super, że postanowiłam o tym napisać. Może też będziecie w podobnej sytuacji i przyda Wam się ta informacja. Nie będziecie już musieli tracić czasu na idiotów pod Tarasem Widokowym.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Ten lokal przyjazny pieskom to jednak się nazywa Cafe Trakt :)
Dobrze, że są zdjęcia bo pamięć to jednak jest zawodna, a tak to dowód jest :)

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00371.jpg[/IMG]

Naprawdę byliśmy tam świetnie obsłużeni. Ja miałam swoją miseczkę z wodą, a pani kelnerka sama do mnie podeszła i zapytała czy może chciałabym wymienić wodę. Dosłownie szczęka mi opadła ze zdumienia, że może ktoś być taki miły. Odmówiłam bo nie chciałam nadwyrężać życzliwości, ale wrażenie dysonansu między jedną restauracją a drugą bezcenne.

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00372.jpg[/IMG]

Stasi, jak widać też się podobało. W ogóle robiła niesamowite wrażenie na przechodniach. Krzesła w tym Cafe Trakt są ustawione tak przodem do ulicy, że każdy z gości staje się automatycznie jak by obserwatorem - w tym Stasia :)
Nie wiem na co Stasia zwracała uwagę, ale my co jakiś czas widzieliśmy rozczulone spojrzenia przechodniów skierowane na Stasię :)
To było miłe.

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00373.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

No, ale nie zapominajmy, że z nami jest jeszcze Kubuś! :) Kuba w zasadzie nie daje o sobie zapomnieć, jest bardzo śmiały i silny. Domaga się zainteresowania i ogórka waląc w kratę :) Podczas odwiedzin moich znajomych Kuba miał złoty moment, był pieszczony, głaskany. Powiem nawet, że przebił popularnością Stasię :) No i dobrze, niech ma chłopak raz na jakiś czas rozrywkę :)

Do zdjęć też się chętnie ustawia, prawdziwy model :) Mało mu nacykałam bo niestety musiałam karmić Stasię z łyżeczki :)

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00374.jpg[/IMG]

A tu jeszcze trochę z wizyty Ryśka u nas :)

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00375.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00376.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00377.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00378.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00379.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00380.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00381.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00382.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00383.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00384.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00385.jpg[/IMG]

A tu jak Ryśka nie było.
Jestem taka kochana Stasia i wszędzie będę jak kłębuszek byle blisko pańci :)

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00386.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Teraz jestem w Legnicy i znalazłam na tym komputerze zdjęcia, których na próżno już od dawna szukałam w Warszawie. Stare, jeszcze kurtki i fartuszki ;) Ale za to jaka dynamika! ;)

Ciężko Stasi zrobić takie zdjęcia w pojedynkę - jedno musi robić za rozbawiacz, a drugie za fotografa :)

[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00400.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00401.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00402.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00403.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00404.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00405.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00406.jpg[/IMG]
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00407.jpg[/IMG]

Nie cierpię książki "Mały Książe", ale co prawda to prawda - "Kochać to patrzeć w tą samą stronę" ;)
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00408.jpg[/IMG]


A tu dumna Księżniczka :)
[IMG]http://www.ekianet.eu/riz/00409.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Pod koniec mojego pobytu w Legnicy już mi się strasznie tęskniło za Stasią.

Wiedziałam, że Stasia ma problemy z rozwolnieniem, ale raz było mniejsze raz większe, a raz wcale. Powiedziałam Łukaszowi aby poobserwował, trochę pozmieniał dietę i zobaczymy co dalej. Łukasz chciał już w pierwszym dniu zaprowadzić ją do lekarza,ale pomyślałam, że warto poczekać, może samo przejdzie - szkoda mi psa szprycować antybiotykami bo to by była już 3 seria w tym roku.
Myślałam też, że może te niestrawności to z tęsknoty...

Trwało to ok. tygodnia, a potem przyjechałam.

Wyszłam z nią rano (od razu po przyjeździe) na spacer obserwować kupę :) No i co widzę? Luźna,ale nie leista, wiec pomyślałam, że jeśli będzie gorzej to wtedy pójdziemy do weterynarza, a jak nie to nie. Stasia miała apetyt, zjadla śniadanie, a ja poszłam spać bo nocnej podróży.
Nastawiłam budzik na 15, ale obudziłam się po 14, a Stasia się już mocno krzątała dając znaki, że chce wyjść. Niestety za nim się ogarnęłam Stasia nie wytrzymała i nasiusiała mi w przedpokoju :) Głupio jej było, minę miała taką ubolewającą.

Oczywiście dla mnie to nie problem posprzątać, tylko nim zebrałam to znów się lekko odwlekło wyjście. Niemniej jednak przyśpieszyłam tępo jak się dało, zero mycia, zero makijażu byle prędzej na dwór. Tam znów siku duuużo i kupa leista już.

Było potwornie gorąco w tamtych dniach, wiem, że Stasia bardzo dużo piła w dzień i w nocy.


Zdecydowałam, że czas pójść do weterynarza, Stasia głównie leżała na sfinksa i nie miała humoru. W tej pozycji lekarz mierzył jej temperaturę, a ona nawet nie drgnęła. To samo z podawaniem 4 zastrzyków, w tym jeden wiem, że bolesny bo szczypiący.

Generalnie po przeprowadzeniu ze mną wywiadu stanęło na tym, że chyba Stasia się mogła jakimiś robalami zarazić od Ryśka. Nie od razu na to wpadłam bo problemy stasiowe zaczęły się tydzień po jego wyjeździe.
Lekarz powiedział jednak, że to akurat okres potrzebny do wyklucia się, jeśli pozostawione zostały gdzieś jajeczka tych pasożytów.

Stasia zatem obok antybiotyku, leków rozkurczowych, przeciwbólowych została też interwencyjnie odrobaczona. Miała też gorączkę.

W zasadzie dość szybko zaczęła wracać do siebie i po kilku godzinach już widać było pierwsze efekty: zmiana nastroju i pozycji leżenia, zatrzymała się te z kupka.

Oczywiście do tego doszła całkowita zmiana diety - dużo ryżu, mało mięsa (wedle zaleceń weterynarza).

Przez 4 dni codziennie chodziłyśmy na zastrzyki, a później już było na tyle ok., że nie było takiej potrzeby. Cieszę się, że Stasia doszła do siebie i to w takim szybkim tempie. Generalnie jest dość dobrze ożywiona i ma z czego brać - inaczej niż Rysiek, który miał podobne objawy,ale borykał się z nimi ok. 3 tygodni i dodatkowo przy tym jeszcze schudł kilogram bidulek.

W między czasie przyszły nowe miski na stojaku, które zamówiłam dla Stasi - celem kształcenia samodzielnego spożywania posiłków :)

No,ale co? Nie podam bidulince chorutkiej do pyszczka?:)
Wiem co myślicie! :) Sama tak myślę:) Znowu się złamałam i obsługuję :) No,ale ona taka chorutka, słabiutka i smutniutka była...

Ale jak się jej poprawiło i zauważyłam, że nowa dieta bardzo jej się podoba, wręcz sama łapy dawała aby jej prędzej dać miskę (którą mieszałam aby się wystudziła) - to jej zaczęłam dawać na stojak aby jadła sama :)

No i nawet jadła z chęcią sama! :) Dosłownie brawo jej biliśmy, że tak pięknie sama je! :)

Teraz oczywiście jest już tym nieco znudzona i bywa, że wymusza aby ją karmić - np. na leżąco jak się jej poda kęska to je chętnie, a samej się nie chce wstać :) Ale ja już się poznałam na tych jej numerach i daję jej specjalnie mało, a częściej aby żołądek troszkę wyprodukował soków co jej będą apetyt podsycać :)

Generalnie pierwszej nocy po przyjeździe znów niemal nie przespałam - Stasia też nie, leżała i dyszała, było strasznie gorąco.
Ja się budziłam raz po raz sprawdzać co ona robi, czy nie chce wyjść bo naczytałam się co Idusiek pisała na wątku Śnieżki o tych niemal konwulsyjnych sraczkach (po odrobaczeniu) na kanapie z różnymi badziewiami i robalami. chciałam sobie tego oszczędzić i mieć szansę sprzątać choćby z podłogi byle nie z kanapy :)

Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło, ale miałam też okazję wiedzieć jak się Stasia czuje i zobaczyć różnicę w porównaniu do kolejnej nocy. Kolejnej nocy Stasia już spała w pełnej krasie i pozycji "rozwalonej" na kanapie, łapy swobodne i chrapu chrapu :)

W każdym razie Stasia czuje się już zdecydowanie dobrze. A ja jej właśnie gotuję mięcho, które będzie zamiast saszetek pedigree podawane do Acany a'la gulasz z sosem. Całkiem jej to smakuje, więc może bardziej chętna będzie do samodzielnej konsumpcji z miski :)

Zdjęcia wstawię przy okazji - teraz tak chciałam po prostu napisać co u nas słychać:)

Link to comment
Share on other sites

Ale wiesz, dałam jej teraz troszkę mięska, bo już się ugotowało. Najpierw przyniosłam żeby się wystudziło. Stasia leżała na swoim posłaniu i od razu zaczęła węszyć i patrzeć się z wyrzutem, że jej nie podałam, a pachnie! :)
Jak wystygło to podałam jej kawałek na zachętę, zjadła nawet nie wypluwając! :):)
Zawsze najpierw spluwa, wącha, a dopiero potem je :)
Resztę w misce odłożyłam na stojak. Dosłownie byłam w szoku, Stasia sama wstała i poszła zjeść mięcho :)
No ale wiadomo, co mięcho to nie sucholce :)
A potem jak zjadła to przyszła z takim ogonem rozmachanym się pogłaskać :)
No cóż - trzeba po prostu smaczne psu dawać :)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Stasia nie żyje.

Dosłownie nie jestem w stanie pisać.

Odeszła 23 sierpnia około 21:30.

Była w hotelu u Marysi. Mieliśmy wrócić 23 o 10 rano, ale loty się poopóźniały, wróciliśmy po 24, wiadmość o śmierci dotarła w okolicach 1 w nocy.
Ja nadal nie mam swojej walizki, a w niej ładowarki do telefonu.

Wczoraj ją pochowaliśmy u moich rodziców pod Legnicą. Wszystkie pieski nasze teraz śpią razem... Kama, Mika... a teraz Stasia...
Masakra

Ewa, jeśli coś to zadzwoń do Marysi bo ja na razie nie mam sily o tym pisać.
Chyba tez trzeba przenieść wątek. Ja nie umiem i też nie jestem jego autorem.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...