Jump to content
Dogomania

Już dawno zasłużył na taki dom. Ares jest w domu z marzeń :)


gusia0106

Recommended Posts

[quote name='mala_czarna']Ja mam mam wolny czwartek. Piątek pracuję, w sobotę przewożę psa z hotelu. Jeśli ktoś się do Łodzi wybiera w czwartek to mogę pomóc jakoś, chociaż Łodzi ni w ząb nie znam. Byłam dwa razy, ale na krótką chwilę.[/QUOTE]

Na prośbę majqi weszłam na wątek by zadeklarować swoją pomoc w szukaniu psiaka w czwartek w godzinach przedpołudniowych.
Mieszkam w okolicy i jutro jak będę rano na spacerze z moją Balbinką której powoli kończy się cieczka, ale pieski i tak za nią chętnie idą to pochodzę dłuzej po okolicy i zobaczę, może będę miała szczęście...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

hej hej ludziki ja też szukałam i kupa:( Byłam w niedzielę w parku takim małym koło Srebrnej, przy Kauflandzie, pod garażami, na takim placu ogrodzonym, pustym, pytałam ludzi NIC. Pracuję na Srebrnej właśnie, od poniedziałku lookam, obserwuję psy wolnobiegające, jutro podejdę pod Lidla, niestety dopiero około 8:45. Trzymam mocno kciuki za happy finał tej smutnej jak się okazuje historii. OJ!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gusia0106']Wiem ;) i od razu mi lepiej.

Acha, ja mam smycze, obroże, kiełbasę i te inne.[/QUOTE]
A ja kabanosy:D Dwa dzisiaj z nerwów zjadłam, bo fajków nie wzięłam.
I wydrukowałam mapki najbliższej okolicy dla Was, bo jeszcze i Was trzeba będzie szukać;)

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie to, że Gusia jedzie taki kawał drogi jest powodem do wylezienia z domu "w środku nocy", to może i ten mały gad też wylezie (już nie wiem, jak sobie dodać otuchy...) Tak strasznie chciałabym, żeby się znalazł, bo myślenie, że on gdzieś tam... dlatego dzisiaj nie wytrzymałam i pojechałam, choć wiedziałam, że mam prawie zerowe szanse.

Link to comment
Share on other sites

Witajcie!
Mieszkam na tej samej ulicy na której mieszkał dotąd Ares. Po przeczytaniu wątku postanowiłam, że ruszę jutro rano wraz z moją sunią na poszukiwanie, pomijając czwartkową wyprawę. Jednak nie mogłam siedzieć spokojnie myśląc o tym, że gdzieś tam najprawdopodobniej na mrozie leży zziębnięty Ares. Dlatego ubrałam Balbinję w jej kubraczek i ruszyłyśmy "na nocny patrol":) Przed chwilą wróciłyśmy i niestety nie mam zbyt dobrych wieści. Po pierwsze nigdzie na napotkałam śladu psa, ale skupiłam się na jednym tylko odcinku ul. Limanowskiego więc to jeszcze nie jest jakiś szczególnie zły znak. Wchodziłam do każdej bramy i na każde podwórku, dla osób, które nie wiedzą jak wygląda ta okolica mogę powiedzieć, że jest to szereg starych kamienic, z których każda ma swoje wewnętrzne małe podwórko z licznymi przeważnie drewnianymi i już opuszczonymi komórkami. Uznałam, że warto zobaczyć, gdzie potencjalnie może chcieć się skryć Ares, dzięki temu łatwiej pójdą poszukiwania za dnia.
Mój niepokój wywołało jednak nie to, że nie napotkałam żadnego śladu psiaczka, ale to że po pierwsze nie zauważyłam ani jednego wiszącego czy to na drzewie czy wystawie sklepowej ogłoszenia. Myślę, że te które wisiały zostały już zerwane. Dowodem na to, co przypuszczam że stało się z ogłoszeniami jest fakt, że w jednej z bram w (na ulicy Limanowskiego 109) znalazłam leżącą na chodniku obok wejścia na klatkę schodową nieco pogniecioną kartkę z ogłoszenie :(
To można naprawić, gdyż mieszkając tak blisko mogę porozwieszać kolejne ogłoszenia. Rzeczą bardziej niepokojącą jest to, czego dowiedziałam się od Pana, którego spotkałam w czasie przeszukiwania jednego z podwórek. Pan był akurat na spacerze ze swoim psem, twierdziłam, że nie zaszkodzi zapytać go, czy nie spotkał przypadkiem Aresa w ciągu ostatnich kilku dni. Pokazałam mu zdjęcie psa i okazało się, że jest to sąsiad Państwa, którzy dotąd zajmowali się Aresem. Pan powiedział, że nie wiedział w ogóle nic o zaginięciu psa, ale teraz zwróci na to większą uwagę. W ogóle powiedział, że już dawno nie widział psa, ale stwierdził że to pewnie dlatego że pracuje do późna. Niestety powiedział też że pies niejednokrotnie wychodził bez smyczy i że potem przychodził po prostu pod drzwi właścicieli... a innym razie wychodził zwyczajnie na smyczy. Zapytałam: jaki był Ares? Pan stwierdził, że zawsze był wystraszony, że właściwie troszkę się nawet dziwił, że pies cytuje: "nie zrobił żadnych postępów." Pan powiedział, że czasem gdy Ares wracał sam z takiego spaceru bez smyczy i ktoś z sąsiadów chcąc go wpuścić do klatki chciał do niego podejść to uciekał:( Pan powiedział: "Wszyscy jednak rozumieli, że to pies po przejściach i że jest taki płochliwy". Pan potwierdził, że to bardzo miły i lagodny psiak jednak bardzo bardzo płochliwy i nieufny wobec obcych. Dałam Panu namiar do siebie i poprosiłam żeby uczulił innych na zniknięcie psa oraz żeby dał mi znać jeśli tylko spotka psa bądź usłyszy coś na jego temat.

No cóż, to chyba na tyle jeśli chodzi o mój dzisiejszy nocny spacer :(
Wnioski nasuwają się same.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='amica'](...) Rzeczą bardziej niepokojącą jest to, czego dowiedziałam się od Pana, którego spotkałam w czasie przeszukiwania jednego z podwórek.[/QUOTE]

Czego się dowiedziałaś ?? Pisz koniecznie !!

PS
Teraz widzę, że post został uzupełniony. To, że dawno nie widział psa nic nie znaczy. Ja też długo nie wiedziałam sąsiada z psami ... ale po prostu zmienił godziny spacerów... No ale, jak zaginął nasz kot - sąsiad dowiedział się o tym natychmiast...

Trzymam kciuki ... musi się znaleźć

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE To, że dawno nie widział psa nic nie znaczy. Ja też długo nie wiedziałam sąsiada z psami ... ale po prostu zmienił godziny spacerów... No ale, jak zaginął nasz kot - sąsiad dowiedział się o tym natychmiast...

Trzymam kciuki ... musi się znaleźć[/QUOTE]

Ale fakt, że pies po "krzyczkowych" przejściach był wypuszczany sam na spacer to już chyba coś znaczy...
Dziwi mnie też, że najbliżsi "zapsieni" sąsiedzi nie zostali powiadomieni o zaginięciu psa, przecież to właśnie oni mogliby być źródłem nowych informacji o Aresie, znają go przecież...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jola od jadzi'][QUOTE To, że dawno nie widział psa nic nie znaczy. Ja też długo nie wiedziałam sąsiada z psami ... ale po prostu zmienił godziny spacerów... No ale, jak zaginął nasz kot - sąsiad dowiedział się o tym natychmiast...

Trzymam kciuki ... musi się znaleźć[/QUOTE]

Ale fakt, że pies po "krzyczkowych" przejściach był wypuszczany sam na spacer to już chyba coś znaczy...
Dziwi mnie też, że najbliżsi "zapsieni" sąsiedzi nie zostali powiadomieni o zaginięciu psa, przecież to właśnie oni mogliby być źródłem nowych informacji o Aresie, znają go przecież...[/QUOTE]

Starałam się w miarę możliwości zachować dystans w czasie rozmowy z sąsiadem właścicieli Aresa, żeby rozmowa była jak najbardziej konstruktywna. Nie jestem pewna czy Ares był wypuszczany na spacer sam, jednak coś musi być na rzeczy nawet gdyby ktoś z nim wychodził tyle, że bez smyczy, bo jakimś cudem znajdował się czasem sam pod drzwiami czekając, aż zostanie wpuszczony. To też mnie trochę zmartwiło, bo znaczy to, że pies umiał trafić do domu... Więc gdzie teraz jest?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...