Jump to content
Dogomania

Łódź{FNiZ} Basza odszedł...


jola od jadzi

Recommended Posts

Jeszcze nie wiem, a nie chcę wchodzić Joli w paradę, bo...najpierw Jola dała mi znać na gg, że ma kłopot w skontaktowaniu się z domkiem, potem pojawił się wiadomy wpis na wątku. Wiem, że Jola chciała najpierw ostatecznie dograć sprawę z domkiem, by na pewniaka kontynuować i przypieczętować temat z panem. Musimy się wstrzymać i poczekać na wpis Joli. Moim, tu podkreślam wyłącznie moim marzeniem jest, by ta adopcja doszła do skutku, a Basza odnalazł się w nowej dla niego rzeczywistości. Wtedy odetchnę.

Link to comment
Share on other sites

Iza, niestety, jeszcze nie odetchniesz...
Czas najwyższy, bym napisała to, czego pisać z Iza nie chciałyśmy, nie będąc do końca pewne.Po dzisiejszej z nim rozmowie utwierdzam się w przekonaniu, że jego stan zdrowia nie jest taki, jak nam przedstawił.Nie przeczę, że jest chory, bo jest, ale jego stan zdrowia nie wskazuje by chciał w najbliższym czasie rozstać się z Baszą, pisząc najbliższy czas nie mam na myśli wcale dni czy tygodni, nie, ja piszę o miesiącach...I wcale nie chodzi tu o to, że wolałabym, by jego stan się pogorszył... Ja mam wrażenie, że celowo wprowadził nas w błąd, opowiadając o niewydolnych nerkach, chorej wątrobie itp. Pan Włodek ma się całkiem nieźle,nie będę tu pisała o tym, że ma częste towarzystwo osób nie wylewających za kołnierz, to jego sprawa ale napiszę o tym, że czujemy się z majqą wykorzystane, trafił na dobry materiał...
Przekonał nas o swojej wielkiej miłości do Baszy, tylko w jego poczynaniach tej milości coraz mniej.Opowiadał o corocznych szczepieniach, wizytach u weta...Basza nie był szczepiony od czterech lat...Majqa stawała na głowie, by w terminie zawieźc psa na druga wizytę do lekarza, Pan Włodek sprawiał wrażenie, jakby mu to było obojętne, tłumaczył, że musi w tym czasie wyjechać na urlop, odpocząc...
Pies miał być szczotkowany, wyczesywany, nie był. Kupiłyśmy mu super dobrą karmę zasponsorowaną przez jedną z dogomaniaczek, zadbałyśmy o poprawę stanu skóry, majqa zaniedbywała własne psy by zawieźć, dowieźć, przewieźć a Pan Włodek łaskawie pozwalał by obca osoba robiła to wszystko, czego jemu zrobić się nie chciało, mógł to zrobić, naprawdę mógł ale nie czuł potrzeby.Od miesiąca wałkuję z nim temat zabrania Baszy do domu, gdzie będzie miał wspaniale, będzie kochany i zadbany. Miał się zadeklarować, kiedy ewentualnie to nastąpi, kiedy zechce oddać Baszę, deklaracji brak, w zasadzie brak nawet chęci do rozmowy ze mna, mam wrażenie, że on nam robi łaskę, że dopuszcza ewentualność oddania Baszy. Mam dość i tylko się modlę, by któregoś dnia, gdy domek sam zrezygnuje nie doczekawszy się psa,Pan Włodek nie obudzil się z ręką w nocniku...Bo ile takich naiwnych jak my jeszcze chodzi po świecie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jola od jadzi']Iza, niestety, jeszcze nie odetchniesz...
(...) Nie przeczę, że jest chory, bo jest, ale jego stan zdrowia nie wskazuje by chciał w najbliższym czasie rozstać się z Baszą, pisząc najbliższy czas nie mam na myśli wcale dni czy tygodni, nie, ja piszę o miesiącach...(...) Majqa stawała na głowie, by w terminie zawieźc psa na druga wizytę do lekarza, Pan Włodek sprawiał wrażenie, jakby mu to było obojętne, tłumaczył, że musi w tym czasie wyjechać na urlop, odpocząc...
(...) Pan Włodek łaskawie pozwalał by obca osoba robiła to wszystko, czego jemu zrobić się nie chciało, mógł to zrobić, naprawdę mógł ale nie czuł potrzeby.(...) w zasadzie brak nawet chęci do rozmowy ze mna (...)[/quote]
Wiem, że nie odetchnę i żyję w napięciu od chwili spotkania z Baszą, bo czerwona żarówka zapaliła mi się 1wszego dnia, a do tej pory nie zgasła. Również mam świadomość, że pan jest chory ale z choroby zrobił na swój sposób użytek. Co do rozstania z Baszą, mnie powiedział, że...jemu jest z Baszą dobrze, tak mu lepiej, gdy pies jest przy nim, co nie znaczy, że dobrze jest psu (brak szczepień, wsparcia dla schorowanych stawów Baszy; chudość psa, niewyczesanie; nie ukrywam, że mocno byłam zdumiona tym, że po spotkaniu z bullką psa nie zobaczył wet, że pan nawet nie zadzwonił o taką pomoc, a na ponowne wygryzanie się psa miał pomysł z konierzem, a nie lekową pomocą). W zrozumiały sposób pan kocha być kochany przez Baszę, co do wzajemności, która winna mieć przełożenie w m.in. dbałości o Baszę, w tę już mocno wątpię. Co do drugiego terminu wizyty, panu zdecydowanie był on obojętny, bo to ja wydzwaniałam, chcąc dopytać, czy pan już wyjechał, kiedy wyjeżdża, kiedy wraca, mając na uwadze skądinąd palącą sprawę kontroli. Mniejsza o moje dzwonienie. Czy pomogłabym na wstępie gdyby mój obecny stan wiedzy był taki jak jest? Odpowiedź brzmi tak, bo szkoda mi psa i dlatego też tak bardzo chcę go jutro zabrać, by został uwolniony od firanek zimowej sierści. Do pana nie trafia argument, że jeśli domki się wykruszą, a panu coś się przytrafi Basza trafi z mieszkania wprost do kojca, a to wielce prawdopodobne.
Moja dalsza rola w tej sytuacji...hm... Sądzę, że się zakończy. Mam potężną krotność zwierząt w porównaniu ze stanem zazwierzęcenia pana, które muszę mieć na uwadze, w tym psy stare, chore. Jelenia pozwalam robić z siebie ale do czasu, właśnie zbliżyłam się ku granicy. Jola zapomniała dodać, że w zasadzie została dziś przez pana spławiona, bo pan chce rozmawiać ze mną. Chce to i porozmawiamy. Pan ma Baszę i jak to określił swoje, pewne sprawy, w pewnym sensie szkoda, że niektóre z tych tzw. spraw zobaczyłam.

Link to comment
Share on other sites

Majga!
Spytam brutalnie -czy jest możliwość zabrania psa "siłą" tzn.w trybie interwencyjnym?
Wszystko co napisałyście można podciągnąć pod znęcanie i równoczesny brak możliwości ze strony właściciela właściwej opieki ze względu na stan zdrowia.
Czy to raczej nie wchodzi w grę?

Link to comment
Share on other sites

O kurcze... Niefajnie :-(. To przykre, że ludzie potrafią i chcą się tak zachowywać. Wszyscy tu uwierzyliśmy p.Włodkowi, laliśmy łzy nad jego tragedią... A teraz pewnie żałować będziemy tylko Baszy, który nic nie zawinił (wręcz przeciwnie) a jest zaniedbywany przez właściciela. Przykre jest to, że, jak się okazało, tylko jedna strona stawała i staje na głowie, żeby pomóc (jeszcze raz wielki ukłon w Waszą stronę dziewczyny :loveu:), a druga to po prostu wykorzystuje, myśląc o sobie, na pewno nie o psie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='epe']Majga! Spytam brutalnie -czy jest możliwość zabrania psa "siłą" tzn.w trybie interwencyjnym? Wszystko co napisałyście można podciągnąć pod znęcanie i równoczesny brak możliwości ze strony właściciela właściwej opieki ze względu na stan zdrowia. (...) [/quote]
Za małe podstawy, a gdyby nie daj Bóg coś nie wyszło, tracimy wszelką szansę na pomoc psu. Jakie mamy dowody? Brak szczepień? Żaden dowód, p/wściekliźnie został już zaszczepiony. Leczenie - zaczął być leczony, a pan przecież zwrócił się o pomoc do fundacji w sprawie domku, a że nie szło przejść obojętnie wobec innych, zauważonych spraw (stan stawów), inna inszość. Takich nieleczonych psów wokół masa, szkodliwość znikoma. To taka analiza na zimno. Pies nie ma syndromu psa maltretowanego, kocha swojego pana, w środowisku, w którym jest, odnajduje się, sąsiedzi psu nie podskoczą, nie mam wątpliwości (w postaci zaczepek oczywiście).
Uważam, że, tu wolę doprecyzować, moja rola kończy się w znaczeniu adorowania pana i narzucania się z sobą, natomiast, jeśli zadzwoni do mnie choćby w środku nocy, że z Baszą coś jest nie tak, zbiorę dupę w troki i pojadę pomagać. Będę starała się jutro dotrzeć do pana. Po ostatniej z nim rozmowie sądziłam, że się udało, widać byłam w błędzie. Zrobienie próby z adopcją teraz to najlepszy moment, wręcz wymarzony, bo pan jest na chodzie i gdyby np. pies zaczął straszliwie tęsknić, nie jadł itd. ma gdzie wrócić. Jeśli źródełko domków wyschnie, a pies będzie nagle musiał trafić do kojca, skończy się szybko.
Miejsce pobytu psa, mam tu na myśli nie mieszkanie pana ale okolicę, parszywe i niebezpieczne. Hm...sądzę, że pan uważa, że o Baszę dba, jak mu natomiast powiedzieć, że my to widzimy inaczej? Ten psiak nie ma roku, nie jest młodzieniaszkiem, max uwagi powinno się poświęcić jego stawom, one siądą, biorąc pod uwagę ich przeszłość, przydałoby się zrobienie morfologii, biochemii, bo chudość psa (oczywiście nie da się jej porównać z kalibrem zachudzenia innych psów, których fotki oglądamy na dogo) może mieć i inne przyczyny, nie do końca wynikające z niewłaściwego żywienia. Jeśli jutro nie przekonam pana do adopcji to klops, a dla mnie załamka. :-(

Link to comment
Share on other sites

Tego się właśnie boję,dlatego myślałam,aby Baszkę uprowadzić:evil_lol:
Myślę,że pies,gdyby trafił w tak cudne łapki,jak Twoje Majga- miałby zabawę,został wypielęgnowany,to daję sobie głowę uciąć,że specjalnie za panem nie tęskniłby!
Zresztą zdjęcia jakie wstawiłaś- te oczy wpatrzone w Ciebie:lol:- dały mi trochę do myślenia.
Czy tak patrzy pies,którego jedyną miłością jest inny człowiek?

Link to comment
Share on other sites

W moim odczuciu tego psa "kupi się" spontanicznością, radochą zabawy, troską i uwagą, o miłości nie wspominając. Ja nie wierzę, że on by tak tęsknił, jak zostało to nam opowiedziane. Pewno się powtórzę ale... Myślałam, że mi serce pęknie, kiedy wychodziliśmy z lecznicy pan spuścił Baszę, ja od ręki się nerwowo rozglądałam, żeby w pobliżu nie pojawił się inny pies lub Basza nie wyszedł na jezdnię i zasuwałam do auta, otworzyć, wpuścić Baszę, odetchnąć, a Basza.... A Basza również wdepnął na bambosz żeby mnie dogonić, na pana, który wolno szedł z tyłu się nie obejrzał.
Mam tu pewne porównanie. Kiedy wychodzimy z mężem na spacer, z tymi psiakami w samej Łodzi, podział jest 2 x 2 i... Jeśli mąż idzie pierwszy, poza Jolcią każdy z psiaków non - stop (a Jola od czasu do czasu) ogląda się do tyłu, idąc do przodu :evil_lol:, czy na pewno jestem. Mowy nie ma z kolei, by którykolwiek dał się zabrać, a niektóre z nich nawet dotknąć, komuś obcemu. To istny cud, że na wieczorne spacery dają się zabrać mężowi i nie muszę z nimi dreptać.

O jedno baaardzo proszę. Ślijcie pozytywną energię juterkiem. Niech mi się uda przemówić panu do rozsądku. Jestem kawał cholery i daj Boże, niech mi starczy dyplomacji takiej, jaką ma w sobie Jola i... opanowania.
[SIZE=1]Nerwy mam jak postronki, w tym i dlatego, że mam już wyniki badań mojego psiaka i...dupa blada.[/SIZE]
[SIZE=1][/SIZE]
[I]Jolusiu z FNiZ :loveu:, raz wtóry się kajam za danie Twojego, cudnego imienia mojej suni. :oops: :evil_lol: Ktoś mógłby pomyśleć, że mój mąż Ciebie wyprowadza na spacery, a nie chciałabym niedomówień. [/I]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='majqa']

[I]Jolusiu z FNiZ :loveu:, raz wtóry się kajam za danie Twojego, cudnego imienia mojej suni. :oops: :evil_lol: Ktoś mógłby pomyśleć, że mój mąż Ciebie wyprowadza na spacery, a nie chciałabym niedomówień. [/I][/quote]
Ja też straszniście boję się takich niedomówień...:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jola od jadzi']Ja też straszniście boję się takich niedomówień...:evil_lol:[/quote]
Błahaha... Ja tam swoje wiem, jak u Was byliśmy to tak bardzo się mężowi na wyjście nie miało, rzekłabym, gotów był się zasiedzieć. Coś być musi na rzeczy. :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Zrobię to najkrócej jak mogę.

Dzisiejszy dzień dał mi ognia, inna też sprawa, że jakoś nerwowo nie spałam do 4.30 (nerwy przed wiadomym spotkaniem i wynik badania mojego psiaka zrobiły swoje).

Na pana musiałam poczekać, a potem krótka rozmowa i wio na ścięcie. Pan nie pojechał ze mną, był wyszykowany, fajnie ubrany na załatwianie swoich spraw. Do "oprawienia psa", dźwigania, wkładania w wysoką wannę, utrzymania go w niej/ zapanowania nad nim (a tu obecność pana była mi najbardziej potrzebna, bo co do reszty i tak starałabym się go wyręczyć), byłyśmy więc tylko my dwie, ja i pani Magda, fryzjerka (aha...tak poza konkurencją - pani Magda za darmo chciała jechać do pana, kąpać psa u pana w wannie i doprowadzać do ładu na miejscu ale...pan się nie zgodził, ot tak i już, dlatego zapiep...łam z psem dziś ja, choć, bądźmy sprawiedliwi, pan nie widział powodu do kąpania psa; potraktujmy to więc jako mój wymysł). Kąpałyśmy z brudu w normalnym szamponie, potem spłukanie, potem dopiero szampon lecznicy. W międzyczasie przed i po ciężka praca samej pani Magdy, za którą jestem jej ogromnie wdzięczna. To już jest zrobione.
W trakcie, pani Magda trafiła na coś ciut niżej lewej, przedniej pachy, dotknęłam i ja, coś a la guz (twarde, powierzchnia ograniczona, na powierzchni chyba coś się sączyło, bo był strup ropno - krwisty) i to duży. Piorun wie, co to, bo wieszczką nie jestem. Chwyciłam za tel. do pana, co mam robić, czy jechać do weta etc. Nie odbierał, dodzwoniłam się za którymś razem. Cóż, mam nie jechać, bo pan nie ma pieniędzy i z Baszą narazie nie pójdzie do weta z tego powodu właśnie. Ja też już byłam zagotowana z kasą na moje "psie - skarbonki". Powiedziałam panu, że jeśli potrzebuje pomocy w tej materii, ma dzwonić do Joli (co powiedziałam za wiedzą i zgodą Joli). Tak się nie stało, pan nie zadzwonił.

Stan skóry - istotnie odnowiła się zmiana na grzbiecie, pies ją powygryzał, w innych miejscach czerwone plamki, jakby początki czegoś, co da świąd.
Na tej głównej zmianie odmoczyłyśmy, zgodnie z wcześniejszym zaleceniem weta, strup. Ta skóra wymaga dalszej pomocy.

Panu zostawiłam nieszczęsny fiprex do wkroplenia za 3 dni, o czym przypomnę panu smsem.

A teraz rozmowa. Pies nie pojedzie do żadnej adopcji, a już na pewno nie do bloku, bo do bloku zdaniem pana się nie nadaje. Dlaczego? Tęskniłby za panem, ma już swoje lata, wczoraj zostawiony był u znajomych pana na 1 godzinę i płakał za nim, a pan też był bliski łez itp...itsre. Pan powiedział mi o tel. od Joli, ja tłumaczyłam, co Joli przyświecało, dlaczego itd.
Pan powiedział, że chce ze mną żyć dobrze i jeśli coś się złego z nim wydarzy, będzie do mnie właśnie dzwonił, jak rozumiem, żebym dokonała cudu i zajęła się psem/ zabrała psa (???).

Pan powiedział także, że zwróci pieniążki fundacji. Odpowiedziałam, że ta materia mnie nie dotyczy, że tu ma się kontaktować z Jolą.

Po zobaczeniu guza pan sprawdził smsem stan konta, nie ma na nim środków ale powiedział, że zabierze psa do weta, by wyjaśnić guz, wziąć się za jego leczenie.

Aha...prosiłam też pana, by zadbał o stawy psa - wspomagacze z glukozaminą (te się kończą), ewentualnie leki p/zap. sterydowe lub niesterydowe, zwróciłam uwagę na skórę Baszy i tę ranę i prosiłam (bo zmiana ta może mieć tło alergiczne) o odpuszczenie surowej wątróbce, dobra karma, bez wkładek, z powodzeniem wystarczy psu, a...karma też już się kończy.
Przypomniałam, że Basza wymaga zaszczepienia p/chorobom i powiedziałam w jakim terminie.

Pies na mój widok (wracam do początku dnia) b.się ucieszył, podniosłam się, brzęk kluczy do auta i już był gotów na wymarsz. Poznał auto i przebierał łapkami do wsiadania. Dał się zabrać na całkowitym luzie.
Po wyjściu z auta, znane mi już, opisane tu, o ile pamiętam, znajome kucanie, jakby mial parcie na odbyt, w tym przykucnięciu szedł parę kroków i z robieniem kupy nie miało to nic wspólnego. Bardzo mnie to martwi, przyczyn może być wiele. Zaobserwowałam to wielokrotnie, od czasu poznania psa. Sprawa kucania jest panu znana (sam mnie o tym informował, że Basza tak ma), przyczyny nie zna, mam więc pewność, że nie wyjaśniał tego u weta.

Tak to wyglądało z grubsza. :-(

Link to comment
Share on other sites

No i wyszło szydło z worka...Ja według pana jestem ta zła, majqa ta dobra.
Do bloku psa nie odda, do domu z ogrodem również, nie ma pieniędzy na leczenie ale ma na używki, zachowałam się skandalicznie bo poprosiłam o określenie terminu oddania psa, pan nie będzie ze mną rozmawial bo woli rozmawiać z jedyną normalną, którą jest majqa(jego słowa), nic tylko dać się wykorzystać,inaczej mówiąc dać ciała...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jola od jadzi'](...) ma na używki (...)...[/quote]
Tego do końca nie sprawdzimy, tego, czyli kto jest sponsorem, a i w gruncie rzeczy, kto, kiedy, jak często, z jakim udziałem samego pana nie jestem w stanie sprawdzić (i nawet nie chciałabym, niewiedza czasem jest zbawienna), bo byłam tam rzadko, a w najbliższym czasie nie przewiduję. :evil_lol: Cóż mi pozostaje niż z bezsilności wstawić ikonkę śmiechu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kisiaraf'](...) Ciężką rozmowe masz za soba Majqa i jeszcze niewyjaśniony koniec całej historii hmmmm.
A co z Twoim psiakiem?![/quote]
Ciężką i przykrą w wymowie ma za sobą Jola i z tego powodu jest mi bardzo przykro. :-( Stawała na głowie, by pomóc, a jak stawała do dnia dzisiejszego wiem, aż za dobrze wiem. [SIZE=1]Nie chcę zaśmiecać wątku sprawą swojego psiaka więc tylko napiszę, że z racji wieku i innych p/wskazań nie zdecyduję się na chemię, która i w tym przypadku nie przedłużyłaby mu życia (i nie jest to moje, laika, zdanie). Na dziś, psiak żyje, ma się dobrze więc tylko, pod kierunkiem wetów opieka paliatywna, a kiedy przyjdzie czas cierpienia, którego, a zawsze jest taki moment, nie da się ująć, nie przedłużanie go w imię własnego widzimisię. [/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

to prawda, tak, jak nie sprawdzimy tego,czy jest naprawdę chory na SM, czy tylko ta choroba była na nasz użytek.Już nie mówi o dializach, pewnie cudowne ozdrowienie, wątroba również mu się zregenerowała...
Jestem wściekła na siebie, nic mi nie przeszło, to juz kolejny raz, kiedy czuję się tak podle wykorzystana przez ludzi...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jola od jadzi'] (...) Jestem wściekła na siebie, nic mi nie przeszło, to juz kolejny raz, kiedy czuję się tak podle wykorzystana przez ludzi...[/quote]
A ja Cię podziwiam :loveu: (a jak się złościsz bardzo lubię :eviltong:), bo to wykorzystanie świadczy o jednym, masz bardzo, bardzo dobre serce, a to ujmująca rzadkość. :buzi: Twojej życzliwości i wspomnianego serduszka już doświadczyłam, mam więc tę śmiałość się wypowiedzieć. Buziaki Joluś, dziękuję, że tak cierpliwie znosiłaś moje dzisiejsze smędzenie i histeryzowanie. :oops:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...