romenka Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Wiem że naczyniak może rosnąć ale też wiem że go się leczy (mrozi chyba) Mojej sąsiadki z dawnych lat dziecko miało naczyniaka na powiece a teraz Agnieszka ma już chyba 16 lat i prawie nie ma śladu ale oni leczyli go. Quote
engelina_88 Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Ania+Milva i Ulver']Chyba lepiej nie poruszajmy kwestii religijnych i politycznych tu lepiej:evil_lol::evil_lol: [/QUOTE] Heh. Popieram ;) Ale tak zupelnie abstrahując od sakramentów, to gdybym miała brac kościelny to właśnie w takim małym kościółku, najlepiej drewnianym o jakim pisała Sybel :) Tak mniej więcej to sobie wyobrażałam, jak szłam na slub kogoś i widziałam właśnie te przybrane ławki, sterty kwiatów, wielkie suknie panien młodych, luksusowe samochody... Chciałam w spokoju, bez tych wszystkich ceregieli, żeby mój mąż zawiózł mnie do ślubu naszym golfem III niewiele młodszym ode mnie ;) W końcu wzięliśmy cywilny, zapłaciliśmy 80 zł, wszystko trwało może z 15 minut, bez patosu, zamiast kwiatków od gości karma dla psiaków, potem niewielka impreza na 20 osób. Jak sobie pomyślałam, że miałabym przygotowywać takie cuda na kościelny, płacić kupę forsy i jeszcze spędzić 2 godziny w kościele, żeby potem pójść na imprezę na 100 osób... nie zmieniłabym ze swojego slubu nic a nic :) Quote
jukutek Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 ech, chyba demonizujecie koszty ślubu kościelnego.... Ja brałam, bez fajerwerków, zapłaciłam 100 zł. Quote
Sybel Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Engelina, ja właśnie taki sam będe miała :) Sukienki szukam w sklepie 9 fashion, ma w Łodzi swoją fabrykę i sklep firmowy. Obiad na 16 osób w przyjemnej knajpie, zamiast kwiatów karma dla psów z Medoru. Koleżanka na same talerzyki dla gości wydała 60.000... Ja na całość nie wydam więcej, niż jakieś 5-7.000, w tym obrączki. I tak bym chciała miec to już za sobą, o moim TZ od dawna myślę "mąż", a on o mnie od dawna mówi "żona" :) Quote
*Magda* Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [B]engelina [/B]nikt nie musi robić imprezy na 100 osób ;) My, zarówno na cywilnym jak i na kościelnym mieliśmy zaproszonych tylko rodziców i rodzeństwo ;) Przy kościelnym nawet miałam koszty niższe niż przy cywilnym, bo brałam ślub wspólnie z bratem, więc koszty naszej części rodziny pokrywaliśmy na pół ;) Nie chciałam oglądać wujków i ciotek, których nie znam tak naprawdę i których mam zobaczyć tylko na ślubie, a potem zapomną o naszym istnieniu :mad: Quote
Rodzice Maciusia :) Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 ja też uważam, że koszta ślubów są demonizowane i stanowią coraz częściej wymówkę dla par, które chcą zachować wolność. Nasz ślub w Warszawie wyniósł około 4 tys, był to obiad z pobytem trzygodzinnym w restauracji dla około 38 osób. Na sukienkę wydałam 200 zł, garnitur męża to był koszt 700 zł (ale przecież ma go już na całe życie), do tego buciki (moje 100 zł, męża ciut więcej, ale też na dłuuuugo), jakieś dodatki. Nie wynajmowaliśmy fotografa, bo akurat nasz przyjaciel nim jest i porobił nam cudowne foty w Wilanowie (przy okazji spędziliśmy znakomicie dzień po ślubie na takiej właśnie całodniowej sesji). Kto chce ślub mieć to go weźmie, choćby nawet taki jak w Seksie w Wielkim Mieście (:) ) - poszli do US, złożyli przysięgę i tyle. A ja jednak jestem osobą konserwatywną i uważam, że ślub być powinien. Co prawda mieszkaliśmy razem przed ślubem rok, ale od razu wiedziałam, że szybciutko musi być ta przysięga jednak, bo obecna nowoczesność niekoniecznie wychodzi na dobre :) Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Sybel']Ja miałam dalmata, znalezionego, wspaniały pies, ale właśnie ofiara pseudo. Ludzie, jak ja tego wariata kochałam... Był najpierw bardzo agresywny, zaborczy, niewyżyty, więc stracił jaja, wychowanie go było zaś bardzo konsekwentne i dość mocną ręką - nie wolno i koniec itd. Efekt był taki, ze pies stał się wspaniałym towarzyszem. No ale miał 5 lat i umarł, nie wiem, co to było - zatrucie, skręt kiszek, czy inne świństwo. Długo o niego walczyliśmy, ale wet nie wiedział, nie wiedział, a pies gasł - i zgasł. To było 5 lat temu, a ja do tej pory za nim tęsknię. W ruchu był piękny, mówiłyśmy o nim "nasz mały konik". Był ciut za wysoki jak na dalmata, jakieś 3-4 cm więcej miał, był dosyć dobrze umięśniony, ale bardzo harmonijny, miał ładny łeb z solidnymi faflami - podobny do Twojego Froda, tylko był bardziej łaciaty. [/quote] Co do wzrostu - jak ja byłam z moim na wystawie to był jakieś 5-8cm mniejszy od ch.pl. A dodam, ze mój łapał górna granice wzorca - 63cm :p Ogolnie dalmaty w Polsce, ale także w Niemczech, sa zbyt masywne czesto, i przerastaja wzorzec. Stąd sedziowie "obeznani w temacie" stawiaja na drobniejsze osobniki. I dobrze. Ale dla mnie, głowa MUSI BYC SOLIDNA. Nie cierpie małych, drobnych szpiczastych pysków :shake: Dalmat musi miec piekna głowę, samiec w szczególności. Frodziowa jest genialna. :p Oj tak... ruszają się jak koniki, mają super elegancki długi wykrok. W ogole, sa niesamowicie eleganckie. Z wyglądu, bo z charakteru to sowizdrzały :lol: Mój też przejawiał agresjęw stosunku do psów, ale juz mu to przeszło ( po kastracji). I jest bardzo kulturalny. Nie to co moje suczydło...:shake: Ja własnie tez sie obawiam, że nie będę w stanie uwolnić sie od cetkowanych psów w przyszlości. Ale jak licze sobie w myślach ile ja bym chciała psów, to az mi się włpsy an głowie jeżą. :roll: Boksery ze trzy, dalmaty ze dwa... najlepiej jeszcze doga i jakiegos małego kudłatego... :help1: [QUOTE]Zresztą mam w rodzinie ateistów, adwentystów, świadków jehowy, muzułmanów i fizyka :P[/QUOTE] Dobre! :laugh2_2: [quote] Takie uroki dziedziczenia skłonności :)[/QUOTE] A to mi sie przypomniało cos ! Ja własnie się nasłuchalam, ze córki to moga miec bardzo podobnie jak matki, wiec wypytywałam moja mame o poród. Wyobraźcie sobie, że kilka dni przed porodem moja kochana mamusia zaczeła mi opowiadac tak " sam poród to jeszcze nic. Najgorsze było PO porodzie. łożysko mi nie chciało samo odejśc i musiałam miec zeskrobywane, a to taki ból...! Za każdym razem tak miałam, a przy tzrecim porodzie o mało nie zeszłam, bo tyle krwi straciłam. :-o" Ja mówię " dziekuje kochana mamusiu. Bardzo mi tym dodałas otuchy". A ta tylko " no co? Sama mówiłas że córki maja podobnie, to ci mówię..." Juz dalej nie pytałam o nic. :stupid::help1: Ale ja ogólnie szłam do porodu z bardzo pozytywnym nastawieniem, bo wierzę w potęge podświadomości. :cool3: I wierzyłam, ze jak sobie coś wmówię to tak bedzie. Kwestia wiary. Małego cykora miałam, ale jeszcze mnie położna nakręcała, że młodym dziewczynom to poród idzie o wiele sprawniej niż takim starszym... no więc tym bardziej w siebie uwierzyłam. I poród był w miarę szybki, samo "rodzenie" posżło sprawnie, bez komplikacji, bez jakis ekscesów, a na koniec łozysko wypadło ze mnie samo :p [quote name='engelina_88']Jeśli chodzi o chrzest to niestety moje dziecko będzie najprawdopodobniej ochrzczone... Piszę niestety, bo gdyby ta decyzja należała tylko do mnie, to nie ochrzciłabym dziecka i robiłabym wszystko, aby nie czuło się przez to gorsze od innych. Zwłaszcza, że co raz więcej znam dzieci, które do chrztu nie przystąpią. Jestem przeciwna, szczególnie że widziałam co działo się przy chrzcie siostrzeńca mojego męża. Jego rodzice mieli ogromny problem z załatwieniem chrztu. Oczywiście problem zostałby szybko rozwiązany gdyby zgodzili się położyć 5000 zł za usługę. Żeby nie wchodzić za głęboko w dyskusję, nie zapytam za co do cholery tyle pieniędzy... No ale cóż... przyznaję, ze dziecko będzie ochrzczone tylko ze względu na mamę Arka. Jak już pisałam, ona jest praktykującą katoliczką, w dodatku kobietą, do której oboje mamy duży szacunek i wiem jak bardzo by ją to zabolało gdyby miała nieochrzczonego wnuka. Mnie korona z głowy nie spadnie, jak mimo swoich przekonań dostosuję się do większości... Przeżyję ;)[/quote] Ja mam ta sama motywację. Moi rodzice sa bardzo praktykujacy, mnie jest to "wsio ryba", zreszta jak pisałam wyżej, nawet dosżłam do wniosku, że może i Malemu bedzie lepiej, a dla moich rodziców byłby to wielki cios. U mnie ksiądz w parafi przyprawia mnie o mdłosci... dlatego ide sobie do innej. Tam tez naucza własnie taki "król Julian", prosty, ale uczciwy człowiek. Nic mądrego nie wymysli, ale przynajmniej nie prawi 3 po 3, i nie udaje Bóg wie kogo. I cena tez jest normalna. Prosty wiejski ksiądz :p [quote]A co do porodu, to dopiero uświadomiłam sobie, że nie doceniam w ogóle u Arka tego, że chce być przy mnie- mało który facet decyduje się na obecność przy porodzie z własnej woli. Szczerze mówiąc, mi było to obojętne, powiedziałam, że jak będzie chciał, to będzie mi lżej, ale jak nie to nie będę go namawiać. Dla kobiet jednak jest to chyba bardziej naturalna sprawa, dla faceta to może faktycznie okazać się nie do przejścia. Trzymam jednak kciuki, zeby Wasi faceci się przekonali i byli przy Was- myślę, że ja dzięki temu właśnie nie boję sie porodu i czekam z niecierpliwością :) No chyba, ze mi przejdzie za miesiąc i wpadnę w panikę ;)[/QUOTE] Co do facetów - mój tez był przy porodzie. Poczatkowo nie chciał, tez tlumaczył się tym, że "może mu się psychika skrzywić" i tym podobne pierdoły. ja sama tez sie wahałam, bo czytałam różne mądrości seksuologów, jak to facet może na tym psychicznie ucierpieć. Ale kurde, bez przesadny... przeciez facet nie odbiera tego proodu, nie gapi mi sie " w głąb", tylko stoi przy mojej głowie i trzyma mnie za rekę ( jesli ja tego chce ). I porozmawiałam z nim na spokojnie, że ja tez sie boje, że to nie ejst tak, że ja "mam to we krwi" i wiem jak sie rodzi. Że nigdy tego nie robiłam, że slyszałam jaki to ból... . Że najbardziej boje sie tego, ze zostane tam sama, bo słyszałam nie raz jak lekceważące moga być położne, że będę tam bezradnie sama, bo anwet jak mnie oleja to nie zrobie NIC, bo będę leżała w bólach...:-( A tak, jesli by przy mnie był, to bedzie nade mna czuwał i nie pozwoli im pic sobie kawusi nad moja głową. Że z nim będziemy bezpieczni... . I podziałało na jego meskie ego na tyle, ze potem, jak się jednak rozmysliłam, to nie zgodził się na to, żeby nie być i za wszelką cene chciał być ze mną:cool3: I był. Poniewaz mialam opłacona połozna to rodziłam w "sali komercyjnej", takiej troche lepszej, gdzie była osobna łazienka z wanną i kanapa. No i on sobie siedział praktycznie cały czas na tej kanapie,a ja chodziłam sobie w tych skurczach. Trzymał mnie za rękę jak się "moczyłam" w wannie... wtedy zaczęły mi sie okropnie bolesne skurcze. Meczące. Potem sobie skakałam na piłeczce, a jak mi dała połozna taka mate na podłogę, żebym sobie siedziała na niej, to mi pomagał kucac podczas skurczu. :p najbardziej żenującym dla mnie momentem było odejście wód płodowych... nie myslałam, ze to takie..."niesmaczne". tyle tej wody ze mnie wyleciało jak siedziałam na tym materacu, yhhh...siedziałam taka bezradna, wymordowana w kałuży, zanim mnie położna nie zgarneła stamtąd. I mimo to, Michał sie do niczego nie zraził. Podczas parcia troche mnie wkurzał jak mi powtarzał 'oddychaj, oddychaj"... az wrzasnełam na niego " przecież oddycham DO CHOLERY!" :diabloti: No ale też, nie obrażał się, bo na szkole rodzenia położne kładły facetom do głowy, ze kobiety w takich chwilach krzycza rózne rzeczy, zcasem nawet nie pamietaja co krzyczały...żeby nie brali tego do siebie. :cool3: Przeciął pępowine... - a tez boi sie krwi :lol: Wiec twardziel z niego. prócz tego, ze sama cieszylam się z narodzin synka, to super mega nagroda była dla mnie reakcja męża - był taki przeszczęśliwy, usmiechniety od ucha do ucha, jak mu dały Antosia to zacząl do niego mówic, tulic...slodziudko sie zrobiło :lol: taka byłam dumna ze swoich facetów... :wink: Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Ania+Milva i Ulver'] Co do chrztu - my nie chrzcimy, jesteśmy niewierzący i sorry , ale nie mogę znieść właśnie takiego podejścia: jestem przeciw, ale zrobię to bo mama chce lub ktoś tam!! Potem się dziwić , ze Polska to niby w 90% kraj katolicki- bzdura! [/quote] A mnie irytuje takie 'fochanie się" ludzi niewierzących/ wierzących. :p Co mnie statystyki obchodzą? Mam prawo to zrobic dla moich rodziców, bo ich szanuję, wiec to zrobie. [QUOTE]Kwestia tego iż dziecko będzie wysmiewane, to argumenty absolutnie niedorzeczne. Po pierwsze dzieci same z siebie mało interesują się wiarą i mało co je obchodzi czy ktos chodzi na religię , czy nie i dlaczego[/QUOTE] Taka jestes pewna? Wiesz, ja jestem jeszcze młoda, zupełnie niedawno sama chodziłam do szkoły i powiem Ci, ze dzieciaki "gryzą się" o to nawet w takim LO. :p A sama znam nie jeden przypadek dyskryminacji wśród dzieciaków. powodu innego imienia ( moda na Xaviery, Fabiennki, Etiennettki, Viviennki etc. :razz: ), innej religii, ubioru, wyglądu... dzieci sa BARDZO przeczulone na tym punkcie i niestety BARDZO okrutne. Nie akceptują inności. Po pierwsze sama widziałam jak to jest, sama pamietam, ze tak było juz od dawna, a nawet jeśli ja nie jestem wiarygodna - poczytaj sobie ;) W świecie małych dzieci tzreba byc "normalnym". A w tym kraju to zonacza takie imprezy typu kominia :p Zgodzę się, że rodzice mają w tym swój spory udział, kładąc swoim dzieciom do głów swoje durne przekonania, ale tak jest - i tego raczej nie da sie zmienić w sposób znaczacy. [QUOTE]Ja mojemu dziecku na ten dzień tez mogę sprawić prezent jaki bedzie chciał, albo zabrac go na wycieczkę do Legolandu czy gdzie tam chce...i ciekawe kto będzie komu zazdrościł;)[/QUOTE] No jak chcesz to zrób eksperyment. Nie wątpię, że wycieczka do "Legolandu" bedzie powodem do przechwalania się, ale wierz mi... komunia ekscytuja się wszystkie dzieci - ze wzgledu na prezenty, białe stroje, gości, impreze, "doniosłość" chwili, czuja się ciut starsze... wszystkie dzieciaki sie tym podniecają. I dlatego sadze, ze w klasie, w której wszystkie dzieciaki ekscytowałyby sie zbliżającą komunia, moje by siedziało wyizolowane. dziadkom bedzie milo jak wnuczek bedzie ochrzczony, a i on bedzie miał swoja 'ważną imprezę" w życiu. Dalej, zrobi z wiarą katolicka co chce. Inaczej sprawy by się miały, gdybyśmy żyli w kraju bardziej zróżnicowanym etnicznie,a co za tym idzie - religijnie. No ale nie zyjemy i kazdy kto nie jest "Polakiem katolikiem" wciąż jest traktowany jak "okaz". :razz: taka prawda. [QUOTE]Moi rodzice to praktykujący katolicy, tesciowa dodatkowo dewocieje mega na starość, ale nie ugniemy się za nic. Ślubu nie mamy, ale zaręczyliśmy się i pierscionek jest- i to rodzicom musi wystarczyć heh:) Ślub będzie tylko cywilny gdyby coś, ale kasy brak na takie rozrzutności;)[/QUOTE] Wiesz, szanuje Twoją decyzję. Ale odnoszę wrażenie, że masz pretensję do nas za to, ze sami nie podjęliśmy się takiej "walki" z rodzina, w związku z czym nie zostaliśmy narażeni na nieprzyjemności. :razz: Słuchaj, każdy ma prawo do własnych decyzji i każdy za nie sam ponosi konsekwencję. Nie możesz wymagac ode mnie, że bedę prowadzic "wojnę" ze swoimi rodzicami o "głupi" chrzest. Nie mam ochoty, szanuję ich i skoro im tak zalezy - to ochrzczę syna. Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy. :p Quote
dzodzo Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 bylam jedyna kobieta na porodowce, ktora rodzila sama na wlasne zyczenie wrezc sie dziwily polozne, ze nie chce zeby ze mna zostal facet:lol: dla mnie sa to sytuacje ekstremalne,ktore przechodze sama, bez swiadkow, jestem kompletnie nie wylewna, nie umiem i nie lubie okazywac uczuc, i od razu zaparlam sie ze nie chce na sali nikogo ale to oczwiscie zalezy od charakteru, jak ktos chce i potrzebuje wsparcia to niech TZ oglada tą rzeźnie;) Quote
*Magda* Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Dobra, to ja teraz o czymś innym ;) Jak robiłam badanie krwi na toxo, to pani doktor po tym jak zobaczyła wynik, powiedziała, że jest ok. Wczoraj oglądałam program "Mamo, już jestem" i było właśnie o toxoplazmozie i wynikach z tego badania. Z tego co mówili, ma być IgM oraz IgG. Zaglądam do swojej karty ciąży i mam tylko wynik IgM :crazyeye: Kurcze, lekarz mi powiedziała, że wynik jest ok, a teraz się zastanawiam czemu mam tylko ten jeden współczynnik?! Do lekarza idę dopiero za 4 tyg. Jak Wy macie wypisane wyniki? Quote
Sybel Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Ja bym mogła mieć dalmata, boksia, a z drugiej wilczaki mi się tak podobają... I corgi :D A mój marzy o jakimś TTB, ale nie w kierunku "pies morderca dla szpanu", tylko po prostu szaleje za szerokim uśmiechem, w którym widać aż wątrobę :] W kwestii porodu z lub bez męża to na razie teoretyzuję, nie wiem, co będzie w czerwcu. W ogóle to ja mam problem z liczeniem, który tydzień to który miesiąc. Jestem od jutra w 21 tc - to jeszcze 4 miesiąc, czy już 5? I nie dostałam terminu porodu i mam straszny problem z wyliczeniem. Nie wiem, czy mam watę w głowie, czy coś... Jak to się liczy? Moze głupie, ale wiecie... Magda IgM to chyba przeciwciała wskazujące na toczące się zakażenie, a IgG wskazują, że organizm kiedyś miał kontakt z toxo (albo odwrotnie, z pamięci piszę). Powinny być oba wyniki, ja za każdym razem je miałam, tak samo przy różyczce i cytomegalii. Quote
jukutek Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 przy pierwszym badaniu powinny być oba. Później, w przypadku gdy oba ujemne, wystarczy drugie - bada się je na tyle często, że nie trzeba sprawdzać, czy organizm wcześniej się nie kontaktował... Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='dzodzo']bylam jedyna kobieta na porodowce, ktora rodzila sama na wlasne zyczenie wrezc sie dziwily polozne, ze nie chce zeby ze mna zostal facet:lol: [/QUOTE] Nie no, każda kobieta ma inaczej, masz do tego prawo. I w zasadzie to rozumiem, bo sama sie długo wahałam... pamiętam, ze najbardziej bałam się defekacji podczas parcia, bo się sporo o tym nasłuchałam i bałam się, że Michał będzie przy tym... . Dlatego jak tylko zaczęły mi się pierwsze skórcze to latałam do kibla, żeby załatwić się "na siłę" :eviltong: Na szczęście wszystko było ok...ale do końca nie wiedziałam, czy ja rodzę, czy ja robię co innego... bo uczucie jest dokładnie to samo. :p Zresztą, kobiety, które ze mną leżały tez opowiadały, ze przy pierwszym porodzie ( obie rodziły już drugi raz) też chciały facetów na sali. No i ich mężowi z nimi byli... jakie s 5 min, bo obie powiedziały, że jakoś tak ci faceci zaczęli im działać na nerwy, ze kazały im wy********* z sali zaraz na początku porodu. I podczas drugiego porodu już rodziły same :eviltong: Także rozumiem, że różnie bywa. :cool3: Ja przede wszystkim nie miałam zaufania do położnych i lekarzy, wolałam, zeby był ktoś kto im narzuci obroty w razie czego :p Ale fakt faktem, też się troche krepowałam. No i tu jest chyba największy problem. O ile ja jestem dosyć otwarta osobą i poradziłąm sobie z tym jakoś, to jest wiele kobiet, które włąśnie za bardzo peszy obecność kogokolwiek. Moja ciotka z kolei opowiadała, ze jak rodziła to obok niej też rodziła kobitka, razemz mężem u boku. I jakoś nie mogła urodzić, walczyła i walczyła i nic. W końcu powiedzioała do męża " Kochanie, skocz mi do sklepu po batonika, bo zgłodniałam". I dopiero jak facet wyszedł z porodówki to kobieta raz dwa... i dziecko było na świecie. :p Widocznie obecność męża ją peszyła, być może z tego samego powodu, co mnie... bo ja na początku też tylko leżałam i myślałam " przeć czy najpierw wyprosić męża?":razz: [quote name='Sybel']Ja bym mogła mieć dalmata, boksia, a z drugiej wilczaki mi się tak podobają... I corgi :D A mój marzy o jakimś TTB, ale nie w kierunku "pies morderca dla szpanu", tylko po prostu szaleje za szerokim uśmiechem, w którym widać aż wątrobę :] [/quote] Haha...no to mamy to samo. Mam kilka ras, bez których pewnie sie nie obende z racji sentymentu,a z drugiej strony jest wiele, które mnie fascynują i tez bym chciałą takiego ps amieć. Ciężki orzech do zgryzienia :lol: [QUOTE]W ogóle to ja mam problem z liczeniem, który tydzień to który miesiąc. Jestem od jutra w 21 tc - to jeszcze 4 miesiąc, czy już 5? I nie dostałam terminu porodu i mam straszny problem z wyliczeniem. Nie wiem, czy mam watę w głowie, czy coś... Jak to się liczy? Moze głupie, ale wiecie...[/QUOTE] Miałam ten sam problem. Ale wykalkulowałam sobie, że tzreba po prostu te tygodnie dzielić na 4 ( jeden miesiąc = 4 tyg) i wychodzi dobrze. Tylko tzreba pamietać, ze ciąża to nie 9 miesięcy, a właściwie 10 :p Bo trwa około 40 tygodni :cool3: Pod koniec się już trochę gubiłam,a le miałam niezawodną pomoc w postaci suwaczka na forum babyboom :cool3: I bardzo polecam te suwaki, bo procz tego, ze wyświetlały tydzień ciąży to dodatkowo do każdego tygodnia był fajny opisik dotyczący tego, co nowego wykształciło się u Maluszka i jakie jest teraz moje samopoczucie ( mniej wiecej ) :cool3: [QUOTE]Magda IgM to chyba przeciwciała wskazujące na toczące się zakażenie, a IgG wskazują, że organizm kiedyś miał kontakt z toxo (albo odwrotnie, z pamięci piszę). Powinny być oba wyniki, ja za każdym razem je miałam, tak samo przy różyczce i cytomegalii.[/QUOTE] Przekichane z ta toksoplazmozą... ja też całą ciążę nikałam dotykania moich dachowców. Nie żebym była z tych, co to odrobinę sierści traktują jako bezwzględneo zabójcę, ale po prostu moje koty to okoliczne bidy co złażą się co jakiś czas na szamanie. Nie wiem gdzie się szwędają, wiec wiadomo...:roll: Quote
Ania+Milva i Ulver Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Patisa'] Wiesz, szanuje Twoją decyzję. Ale odnoszę wrażenie, że masz pretensję do nas za to, ze sami nie podjęliśmy się takiej "walki" z rodzina, w związku z czym nie zostaliśmy narażeni na nieprzyjemności. :razz: Słuchaj, każdy ma prawo do własnych decyzji i każdy za nie sam ponosi konsekwencję. Nie możesz wymagac ode mnie, że bedę prowadzic "wojnę" ze swoimi rodzicami o "głupi" chrzest. Nie mam ochoty, szanuję ich i skoro im tak zalezy - to ochrzczę syna. Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy. :p[/QUOTE] Nie mam pretensji, oczywiście , że każdy robi jak chce...wydaje mi się jednak, że tak ważne rzeczy jak chrzest , ślub i tym podobne rzeczy robisz przede wszystkim dla siebie i swojej wiary , a nie dla rodziców, teściów;) Jeśli jesteście wierzące, to ok, po prostu z Waszych postów to nie wynika i dlatego pozwoliłam napisać swoje zdanie. To już moja ostatnia wypowiedz na ten temat. Dzodzo-kupiłaś chustę? Quote
engelina_88 Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 (edited) IgM ma wskazać, czy aktualnie wirus jest aktywny w organiźmie. Jeśli jest negatywny tzn. że jesteś zdrowa. Igg ma natomiast wskazać, czy kiedykolwiek byłaś zarażona toksą i czy masz przeciwciała, które pozwolą nie zarazić się po raz kolejny w tym szczególnym okresie. Jeśli jest dodatni, to nie ma się czego obawiać, bo już przechodziłaś chorobą, a toksą można zarazić się tylko raz. Te przeciwciała chronią i Ciebie i maluszka. Pewnie między 25 a 30 tc, będziesz powtarzać to badanie. U nas było odwrotnie: najpierw lekarz zalecił Igg, żeby sprawdzić czy są przeciwciała- skoro nie było tzn, że nie jestem teraz chora (to dobrze), ale też nie mam przeciwciał (to niedobrze) i powtarzałam badania wczoraj- na szczęście negatyw :) Na początku strasznie się wkurzałam tą toksoplazmozą. Niby wiedziałam, że trzeba się naprawdę postarać, żeby zarazić się od kota, ale z drugiej strony jest taka propaganda, że przez moment zwątpiłam. Uspokoiłam się jak powiedziałam lekarzowi, że mam z kotami sporo do czynienia, a on na to "to bardzo dobrze, zwierzęta to pozytywna energia" :) Chwilę pogadaliśmy i wyszło na to, że żeby zarazić się toksą od kota musiałabym chyba kuwetę wylizać (za przeproszeniem). to samo powiedział wet, kiedy poprosiłam i badania krwi moich kotów pod tym kątem. Groźniejsze jest np. surowe i wędzone mięso, sushi, niemyte warzywa z przydomowych ogródków itd. Jeśli chodzi o koszty ślubu, to może i faktycznie da się taniej- nie byłam tym zainteresowana tym tematem, bo tak czy siak nie wchodziło to w rachubę. Mimo to wiem jakie ceny są w moim mieście za pogrzeb, mszę itd. widziałam ile pieniędzy wydawali znajomi na rzecz kaliskich parafii. Poza tym, ja jeszcze nie widziałam "skromnego" ślubu kościelnego, no ale wiadomo, każdy robi jak uważa, nie twierdzę, ze takich nie ma. A najbardziej drażni mnie bezczelność niektórych księży, ale to temat do osobnej dyskusji ;) Edited February 9, 2012 by engelina_88 Quote
Rodzice Maciusia :) Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 dziewczyny jaki macie sposoby na usypianie mendowatego noworoda? mój właśnie się obudził, podjadł i teraz bardzo aktywnie się rozgląda co niewatpliwie skończy się akcją awanturnicza... dziś w nocy tez jechał równo od godz 2. ledwo go uspilismy na 10 min akcja od poczatku... Quote
dzodzo Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Rodzice Maciusia :)']dziewczyny jaki macie sposoby na usypianie mendowatego noworoda? mój właśnie się obudził, podjadł i teraz bardzo aktywnie się rozgląda co niewatpliwie skończy się akcją awanturnicza... dziś w nocy tez jechał równo od godz 2. ledwo go uspilismy na 10 min akcja od poczatku...[/QUOTE] no coz, u nas dzialalo jedynie wsadzenie malej w gondole i spacer-tylko wtedy spala....od konca 1 mc do konca 3 mojego dziecko potrafilo nie spac w dzien nawet 30 minut...myslalam ze ocipieje;)na szczescie byla jeszcze w grudniu ladna pogoda wiec i spacery dlugie mozliwe. na szczescie potem jej sie zmienilo i teraz chodzi spac regularnie-dwie godziny aktywnosci+30-40 minut drzemki i znow zabawa, wychodzi tak 3-4 drzemki dziennie. i tak wolalabym, zebym spala raz ale dluzej, niz te krotkie drzemki, podczas ktorych nie nie zdaze na dobra sprawe ogarnąc,nadrabiam nocami niestety Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Ania+Milva i Ulver']Nie mam pretensji, oczywiście , że każdy robi jak chce...wydaje mi się jednak, że tak ważne rzeczy jak chrzest , ślub i tym podobne rzeczy robisz przede wszystkim dla siebie i swojej wiary , a nie dla rodziców, teściów;) Jeśli jesteście wierzące, to ok, po prostu z Waszych postów to nie wynika i dlatego pozwoliłam napisać swoje zdanie. To już moja ostatnia wypowiedz na ten temat. Dzodzo-kupiłaś chustę?[/QUOTE] No ja to odebrałam jako jakiś atak :razz: Fakt temat kontrowersyjny i bez sensu go drążyć. Najfajniej, jakby każdy robił jak uważa. Ale akurat ja mam w tej kwestii takie zdanie, że wolę nie mieć rodzinnej waśni i zrobić ten chrzest, niż z nimi walczyć. Bo jeśli chodzi o coś, co dla mnie jest wazne, to nie ustąpie dla czyjegoś widzi mi się. Ale aczkolwiek na niechrzeczeniu mi tak nie zależy, zeby się z rodziną o to sprzeczać. Nawet nie o to chodzi, ze to lekceważę, tylko po prostu mnie nie razi, bo sama zostałam wychowana w wierze katolickiej... to co z nią dalej zrobiłąm to moja sprawa i wola. Nie czuję źle z tego pwoodu, ze chodziłam do kościoła, jak widać nie miałam problemu, zeby wybrać w dorosłym życiu w co tak naprawde dalej chce wierzyć... i myślę, ze tak samo jak mnie, nie przeszkodzi to w odpowiednich wyborach mojemu synowi. No ale to moje zdanie rzecz jasna. Przychylam się do skończenia tego tematu, bo wynikną z niego zaraz kłótnie ;) [quote name='engelina_88'] A najbardziej drażni mnie bezczelność niektórych księży, ale to temat do osobnej dyskusji ;)[/QUOTE] Ojjj tak. :D Quote
Ania+Milva i Ulver Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Na mojego ostatnio działa sposób , że gdy już drze się tak, że niczym nie można go zająć , to owijam w kocyk, na ręce, smoka jak da radę i nakładam mu na główkę pieluszkę -zakrywam twarz , i noszę - nie ma wtedy tylu bodzców wizualnych i jakos się uspokaja i zasypia....mam nadzieję, że jakiś czas ten sposób nam będzie działał...choć kręgosłup mi daje się we znaki. Quote
Sybel Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 Dowiedziałam się dziś, ze dobrze jest w czasie ciąży ćwiczyć w ogóle na tej dużej dmuchanej piłce. W związku z tym pytanie: wiecie, jak dobrać właściwy rozmiar? Ja mam 170 cm i nie wiem, jaka powinna być średnica piłki. Podobno bardzo dobrze rozluźnia mięśnie miednicy, kiedy są napięte. Quote
*Magda* Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='engelina_88']IgM ma wskazać, czy aktualnie wirus jest aktywny w organiźmie. Jeśli jest negatywny tzn. że jesteś zdrowa. Igg ma natomiast wskazać, czy kiedykolwiek byłaś zarażona toksą i czy masz przeciwciała, które pozwolą nie zarazić się po raz kolejny w tym szczególnym okresie. Jeśli jest dodatni, to nie ma się czego obawiać, bo już przechodziłaś chorobą, a toksą można zarazić się tylko raz. Te przeciwciała chronią i Ciebie i maluszka. Pewnie między 25 a 30 tc, będziesz powtarzać to badanie. [/QUOTE] IgM wynosi w moim badaniu 3.0, czyli mam rozumieć, że jestem nosicielem toxo?? Na następnej wizycie muszę dokładnie zapytać o te współczynniki. Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 (edited) [quote name='Sybel']Dowiedziałam się dziś, ze dobrze jest w czasie ciąży ćwiczyć w ogóle na tej dużej dmuchanej piłce. W związku z tym pytanie: wiecie, jak dobrać właściwy rozmiar? Ja mam 170 cm i nie wiem, jaka powinna być średnica piłki. Podobno bardzo dobrze rozluźnia mięśnie miednicy, kiedy są napięte.[/QUOTE] No piłka fajna rzecz. Mi taką mama kupiła jak byłam jeszcze dzieckiem, z takimi dwoma rogomi z przodu do trzymania :eviltong: A to trzeba jakiś rozmiar dobierać? Chyba nie...:roll: Mnie się wydawało, że to po prostu chodzi o same takie "zataczanie się" na piłce, bo wtedy faktycznie miednica pracuje i mięśnie się wzmacniają. To jeśli już jesteśmy przy ćwiczeniach to polecam Wam jeszcze takie, jakiego mnie uczono, wmacniające zwieracze ( po porodzie niestety często występuje u kobiet problem z nietrzymaniem moczu ). Można je wykonywac nawet siedząc na krześle, fotelu... tzreba się "spinać" jakbyś chciała zahamować sikanie :cool3: Mówiono mi, ze można też po prostu zahamować sikanie jak się siedzi na kibelku. Wiem, że może głupio brzmi, ale pomaga. W ciągu dnia kilka takich powtórzeń. na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc :p Nie wiem czy to moje predyspozycje czy zasługa ćwiczeń, ale fakt faktem, ze je wykonywałam i problemów nie mam. Zresztą cały czas je wykonuje :p Można też trochę porozciągać sobie nogi, w miare możliwości oczywiście. Co by się potem tak nie męczyły od ciągłej pozycji 'rozwartej" na tym fotelu...:razz: Co do Maluszków - mój ma 5 miesięcy i nadal nie sypia za dnia :cool3: Na szczęście w nocy śpi w miarę ładnie. Do niedawna jeszcze budził się regularnie co 3h na jedzonko ( karmiony naturalnie) , teraz potrafi czasem przespać całą niemalże noc i zbudzić się dopiero o 4-5 nad ranem. :multi: A jak radziłyście sobie z kolką? u nas zaczęła się po 1 miesiącu i trwała do 3. Na początku praktycznie nie spaliśmy, bo wszelkie środki można było sposowac powyżej 1 miesiąca, więc się bałam podawać. A jak skończył ten jeden miesiąc to zaczęłam podawać mi infacol przed każdym karmieniem - i był problem z głowy. Zastanawiałam się jeszcze, czy się aby jego organizm nie przyzwyczai i nie będzie ekscesów po odstawieniu, ale na szczęście wszystko było ok. :p Próbowałam też espumisan dla dzieci, bo niby dokładnie ten sam środek w tym samym stężeniu... ale o dziwo nie był skuteczny.:razz: Edited February 9, 2012 by Patisa Quote
Sybel Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 O rozmiar piłki pytam z dwóch powodów. Po pierwsze mąż koleżanki jest rehabilitantem i mówił, że trzeba miec na piłce nogi zgięte pod kątem prostym - ale ja oczywiście zapomniałam spytać, jak to dobrać :) Po drugie na allegro są różne rozmiary dostępne. Ćwiczenie mięśni Kegla podobno na wiele pomaga - ułatwia troszkę poród, właśnie zapobiega nietrzymaniu moczu, poza tym podobno poprawia też kwestie łózkowe :) Quote
Patisa Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 [quote name='Sybel'] Ćwiczenie mięśni Kegla podobno na wiele pomaga - ułatwia troszkę poród, właśnie zapobiega nietrzymaniu moczu, poza tym podobno poprawia też kwestie łózkowe :)[/QUOTE] To ćwiczenie z zatrzymywaniem moczu - to właśnie ćwiczenie wzmacniające mięśnie Kegla , czyli mięśnie dna miednicy. :) Quote
agaga21 Posted February 9, 2012 Posted February 9, 2012 lena jutro kończy 3 miesiące. o 8.30 mamy wizytę u kardiologa żeby sprawdzić czy otwory w komorach(przegrodach?) się zamknęły. mam "lekkiego" stresa ale jednocześnie mam nadzieję, że wszystko jest dobrze. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.