Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

A mogę i ja prosić o wyjaśnienie o co chodzi z klikerem?... Moje co prawda nie są lękliwe, ale co to ten kliker i co jego twórca miał na myśli, to bym się chętnie od praktykujących specjalistów dowiedziała... :) Lorek, uparty osiołku!!!!!!!!!!

Posted

A ja serdecznie zapraszam na wiosenny bazarek, z którego cały dochód jest przeznaczony na Margo i Balbinkę u Murki.
Piękny, pachnący, kwitnący i z niespodziankami :smile:
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/204044-Wiosenny-cudny-i-pachn%C4%85cy-z-niespodziankami-na-mieleckich-podopiecznych-do-19.03.?p=16486172#post16486172"]http://www.dogomania.pl/threads/204044-Wiosenny-cudny-i-pachn%C4%85cy-z-niespodziankami-na-mieleckich-podopiecznych-do-19.03.[/URL]

Posted

Ćwiczymy z Lorkiem klikerowo... Na razie tylko skojarzenie, że klik to nagroda. Niemal od paru kliknięć, reaguje na "klik", odwraca głowę w moją stronę, ale to jest raczej spowodowane dźwiękiem, a nie skojarzeniem, że zaraz będzie nagroda. Troszkę boi się tego "klik", jest zaniepokojony i nie zawsze bierze nagrodę, musi spaść blisko jego łap, bo jak spadnie dalej to ma opory, żeby podejść. Na razie rzucam mu, żeby było sprawniej, bo odebrać z ręki na razie nie podejdzie - ze względu na to "klik".
Nie wiem tylko co robić gdy w pewnym momencie nie podejmuje nagrody. Przeważnie przestaję klikać, odczekuję chwilkę i próbuję znów.
Mam nadzieję, że niedługo "klik" przestanie być dla niego niepokojące i będzie mu się dobrze kojarzyć.

Na wybiegu Lorka jest teraz spore błoto :( Nie wiem jak utwardzić jego wybieg. Trawa tam nie ma szans wyrosnąć. Może ktoś ma jakiś pomysł?
Myślałam o wysypaniu i zasypaniu jakiegoś gruzu przynajmniej w newralgicznym miejscach, może by tego nie ruszył.

Tymczasem rozliczenie:

[B]Stan konta na 10 luty wynosił +2935,20 zł
Wpłaty:[/B]
15 zł agusiazet
20 zł anciaahk
10 zł eloise
50 zł halcia
40 zł kaskadaffik (bazarek)
[B]Razem: 3070,20 zł[/B]

[B]Koszty:
450 zł hotelowanie[/B]

3070,20 zł - 450 zł = 2620,20 zł
[COLOR=red][B]Stan konta na 12 marzec wynosi +2620,20 zł.[/B][/COLOR]

Posted

Wydaje mi się, że gruz jest niewskazany na psim wybiegu – jeśli koniecznie chcecie coś nasypać, to może lepiej żwir? Jest to naturalny kamień, który nie ma ostrych krawędzi i nie będzie ranił psich łapek.
Może tutaj znajdziesz jakąś podpowiedź:
[URL]http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,36813,3872390.html[/URL]
Cytuję: „Wzdłuż ogrodzenia dobrze jest urządzić psi wybieg, który powinien mieć od 1 do 2 metrów szerokości. Warto go wysypać korą, piaskiem lub żwirem rzecznym, aby w mokre dni pies się nie brudził, a potem nie wnosił błota do domu. Niektórzy utwardzają takie wybiegi elementami betonowymi lub kamiennymi - trzeba tylko uważać, by szczeliny między nimi nie były zbyt duże, bo mogą stwarzać zagrożenie dla delikatnych psich łap. „
Ty możesz wysypać żwir w miejscach, gdzie jest największe błoto, albo ułożyć na wybiegu ażurowe płyty betonowe, w których potem zasiejesz trawkę.
Tutaj jest coś na temat trawnika odpornego na zniszczenie: [URL]http://www.wymarzonyogrod.pl/1273_3433.htm[/URL]

Posted

Z klikerem się nie martw, tu trzeba cierpliwości, a efekty będą, moją Norę do samego dźwięku klikera przyzwyczajałam dwa miesiące, bo panicznie się go bała z początku.A skoro Lori się go tak bardzo nie boi to już jest dobrze, bo będzie łatwiej, a że się boi to normalne, pierwszy raz coś takiego słyszy pewnie;)

Posted

Kora i żwir raczej odpadają, Lorek zrobi parę dołków i po sprawie.
Ażurowe płyty mogą się sprawdzić, Lorek ich raczej nie ruszy, ale pewnie będzie próbował się pod nie podkopywać jak pod wylewkę, na której stoją budy. Przynajmniej część wybiegu musimy jakoś utwardzić, bo masakra jest teraz.

Posted

Loruś już się nie boi klikania i chyba powoli łapie zasadę "klik - nagroda". Nie ma żadnych oporów przed podjęciem nagrody. Raz za razem. Czasem tylko ma "przerwę", ale wtedy ja wychodzę z wybiegu lub zajmuję się czymś innym (np. sprzątaniem na wybiegu) i jak powracam do klikania to Lorek znów jest aktywny.
Na razie staram się wyłapywać momenty, że Lorek na mnie spogląda i wtedy go nagradzam klikaniem. Na razie zabiera nagrodę i wycofuje się na bezpieczną odległość.
Nie próbuję dawać mu z ręki. Zmieniam taktykę na klikanie. Zobaczymy jak daleko posunie się Lorek. Na razie jest bardzo skupiony na mnie i go bardzo intryguje ta nowa zabawa :)
Pajcia oczywiście w czasie klikania obserwuje nas zza wybiegu ;)

Nie wiem czy to wynik parodniowego klikania czy obcowania z nim ogólnie, ale są widoczne malutkie postępy:
1. Lorek czuje sie dobrze zarówno z Pajcią jak i bez Pajci na wybiegu.
2. Nie muszę już kucać, aby Lorek podjął rzuconego smaczka. Odkryłam to dzisiaj i byłam naprawdę zdziwiona. Stałam prościutko i Lorek bez większych oporów podjął rzuconego smaczka. Jak kucam czuje się pewniej i pewniej podchodzi, ale już nie ma zamierania w bezruchu lub przykurczania się w chwili kiedy wstaję.
3. Nie boi się podjąć smaczka w obecności większej niż jedna osoba. Wcześniej było nierealne, aby zainteresował się czymś innym gdy coś się działo, ktoś inny był obecny w polu widzenia. Dzisiaj robiliśmy trochę porządków na wybiegu z TZem i w międzyczasie klikałam z Lorkiem. Przeważnie byłam wtedy sama, ale były też momenty, że TZ kręcił się poza wybiegiem, ale w pobliżu i Lorek był skupiony na mnie.

Mam nadzieję, że Lorek załapie to klikanie i da się zbliżyć do siebie, bo widziałam jak się drapał, więc pewnie jakieś tam życie się na nim pojawiło.

Posted

Hej dziewczyny wątek troszkę długi, więc wybaczcie jeśli to już było pisane a ja nie doczytałam.

Czy Jego można już ogłaszać?Może wrzucimy go na stronę adopcyjną bernardynów na FB?On co prawda bardziej azjata chyba ale może wrzucenie tam mu pomoże w realizacji jego potrzeb, niekoniecznie w szukaniu domu. ?

Posted

A my sobie dalej klikamy i zaczyna się to nam podobać. Lorek się już zupełnie nie boi klikania. Mam wrażenie, że jest coraz bardziej skupiony na mnie, nie odwraca wzroku ani głowy kiedy na niego patrzę, nie ma żadnych przerw, klikamy póki mi się parówki skończą ;) Na razie wołam go, spogląda na mnie, wtedy klik, nagroda. Próbuję prowokować go żeby ruszył w moim kierunku (udaje się to czasem kiedy udaję, że zajmuję się Pają przez ogrodzenie wybiegu i kątem oka śledzę ruchy Lorka, on często wtedy stawia parę kroków w moim kierunku), wtedy znów klik, nagroda. On wyraźnie kombinuje o co w tej zabawie chodzi, mam nadzieję, że odpowiednio mu wskazuję drogę...

Posted

Klikamy dalej i nie chcę zapeszać, ale idziemy w dobrym kierunku. Lorek nigdy wcześniej nie był tak skupiony na mnie i nie było takiej ciągłości w pracy z nim, tzn. wcześniej nigdy nie miałam pewności czy będzie chciał "ze mną gadać" lub czy nie przerwie pogaduszek w jakimś momencie, pójdzie sobie w kącik i będzie miał mnie w czterech literach; teraz nie ma takiej opcji. Nigdy wcześniej też nie udało mi się wywołać u niego kroku w moim kierunku komendą. Wołam "Lori, chodź do mnie" i już parę razy ta łapa jakoś tak odruchowo się postawiła w moim kierunku ;) Na początku klikania prowokowałam jego kroki w moim kierunku spuszczając głowę lub odwracając do Pajci, bardzo szybko załapał, że wtedy jest klik-nagroda. Teraz coraz częściej staram się patrzeć na niego. Coraz mniej się tego obawia i coraz lepszy mamy kontakt wzrokowy. Podchodzi też coraz bliżej i coraz dłużej zostaje na pozycji blisko mnie. Jeszcze strach jest silniejszy i najczęściej po chwili odchodzi na bezpieczniejszą odległość, ale z każdą sesją jest ciut lepiej. Jeszcze boi się wyciągniętej pustej ręki i wycofuje, ale nie chcę żeby podchodził po smaczka, bo to już mamy opanowane, chcę, żeby podszedł do pustej ręki: nie do smaczka, ale do mnie. To będzie już naprawdę sukces. Póki co i tak jest dobrze, bo stawia kroki w moim kierunku nie będąc kuszony wyciągniętą ręką ze smaczkiem.

Posted

Brawo, brawo, brawo!!!!!!
Jestem dumna z Waszych relacji!

Ale nie rezygnuj jeszcze z podchodzenia do ręki ze smaczkiem, jeszcze za wcześnie.
Dopiero jak będzie podchodził 100/100 razy, to można powoli zacząć wycofywać smakołyki.
Zasady są takie:
1-nagradzamy zawsze smakołykiem
2-jak uzyskujemy zachowanie w powtórzeniach 100/100, to co któreś zachowanie nie nagradzamy
3-po jakimś czasie zaczynamy nagradzać tylko co któryś raz
4-nagradzamy od czasu do czasu, żeby utrwalać i nie zapomnieć
Jeżeli w którymś etapie pies będze raz robił to co chcemy, a raz nie, to musimy wrócić do 1 etapu.

Posted

[B]joaaa[/B], z tym smaczkiem w ręku to chodziło mi o to, że do ręki po smaczka podchodził już wcześniej (przed klikaniem), ale nic z tego nie wynikało, brak smakołyk i szybko oddalał się. Czasem nie chciał podejść w ogóle, wszystko zależało od jego nastroju.

Teraz kiedy klikamy, nie daję mu smaczków z ręki tylko rzucam pod łapki. Bo zanim by podszedł po smaczka to by trochę zeszło itd. Rzucanie jest szybsze i Lorek zawsze go podejmuje. Podchodzi już bardzo blisko, więc teraz utrudniłam trochę i wyciągam pustą rękę w jego kierunku, żeby się przestał tego bać (bo on bardzo się boi pustej ręki, nawet jak jest smaczek na gładkiej dłoni położony to nie weźmie tylko odskakuje jak oparzony, trzeba trzymać w palcach, wtedy nie ma problemu). Czyli rozumiem, że do tej pory podchodził po smaczka, a nie do człowieka. Ułatwiam mu, bo opuszczam dłoń w dół (najbardziej boi się otwartej dłoni), do tej pory jak w ręce nie było smaczka to też odskakiwał przerażony i długo nie chciał podejść znów.
Od wczoraj próbuję z tą wyciągniętą ręką i jestem pod wrażeniem klikera. Na początku nagradzałam go jak postawił choćby krok do wyciągniętej ręki. Teraz klikam już kiedy podejdzie i ją powącha. Zadziwia mnie to, że nie zraża go już ta pusta ręka i podchodzi kolejny raz bardzo szybko. On chyba myśli, że w ręce jest smaczek, bo przeważnie jak podejdzie do dłoni to delikatnie mnie muśnie pyskiem jakby chciał zabrać smaczka ;) A ja wtedy szybko odwracam jego uwagę: klik - nagroda rzucona z drugiej ręki. Oczywiście to nie jest tak, że siedzę na przeciwko niego, wyciągam rękę, wołam i on podchodzi sobie. Staram się być bokiem do niego, jak widzę, że ma obawy, to spuszczam głowę, odwracam wzrok, wyciągam drugą rękę do Pajci i miziam ją przez kraty itp. Zawsze któryś z tych stopni uspokajania zadziała i Lorek się rusza w moją stronę, wtedy szybko klik - nagroda.

Często wraca na swoją pozycję, ale niemal cały czas pozostaje ze mną w kontakcie wzrokowym i nie oddala się np. na drugi koniec wybiegu. Głowę odwraca tylko gdy go coś zainteresuje. Wystarczy wówczas, że zawołam "Lori" i już patrzy na mnie :)

Jestem bardzo ciekawa jak daleko zajdziemy, marzę o tym, aby pozwolił się dotknąć/pogłaskać.

  • 2 weeks later...
Posted

Co u Lorka: tak jak zapowiadała joaaa, trochę się cofnął, ale znów idziemy do przodu. Ćwiczymy przychodzenie. Czasem już zauważam, że nawet jak Lorek patrzy gdzieś w bok, a ja wołam "Lori, chodź!", to on jakby odruchowo robi krok w moją stronę nie zastanawiając się nad tym. Ale tylko czasami się tak zdarza.
Próbowałam zmienić miejsce klikania, tzn. przykucnąć w przeciwległym miejscu na wybiegu, ale Lorka zupełnie to speszyło, więc wróciłam do starego miejsca, ale przy każdej sesji zmieniam pozycję w promieniu paru metrów, co by Lorka nie przyzwyczajać, że tylko tu i tu. Żeby Lorek był chętniejszy do współpracy musi być Paja w pobliżu (poza wybiegiem), choć pewnie każdy inny pies też się nada ;) ale postęp jest taki, że nie muszę udawać, że się nią zajmuję, aby zrobił krok w moim kierunku, choć to bardzo pomaga i jeszcze czasem tak robię jak widzę, że się waha. Często po prostu patrzę na niego, tylko głowę lekko spuszczam i jestem bokiem do niego.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...