uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 3 minuty temu, Poker napisał: No a psy ? też mają polować? zdziczeją. Psy nie były na liście jako zwierzęta hodowlane. Chyba że bierzemy pod uwagę chińskie obyczaje. Psy wzięłabym do domu. Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 7 minut temu, rozi napisał: Się zaczyna robić normalnie Aska7, zgadzasz się, żeby lisy polowały? :) Quote
Dusia-Duszka Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 Nad każdym kontaktem ze stworzeniem człowiek będzie się musiał "trochę" napracować. A to co się samemu wypracuje, bardziej się szanuje i ceni. Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 A czy mamy już przyłącze do zalania wodą dołu, coby powstało oczko wodne? W sam raz dla uwolnionego łososia. 1 Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 1 minutę temu, elik napisał: A czy mamy już przyłącze do zalania wodą dołu, coby powstało oczko wodne? W sam raz dla uwolnionego łososia. Nie mamy :)) Quote
Dusia-Duszka Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 Kiedy byłam na studiach, mieszkałam u starszej Pani (na 4 piętrze), nie mogłam tam mieć zwierząt. Musiałam pokombinować :))) Czytając czy ucząc się przy otwartym oknie, oswoiłam parkę synogarlic. Stopniowo podchodziły coraz bliżej po parapecie. Uwielbiały ryż. Pasowały im też różne kasze i inne ziarna. Jak się najadły, zostawały tak po prostu poprzebywać, pogapić się. Kiedy cofałam się w głąb pokoju, podchodziły do otwartego okna i zaglądały prześmiesznie przekręcając główki. Po dłuższej "znajomości" siadały mi już na rękę i wyjadały ziarno z zagłębienia dłoni. Towarzyszyły mi a były wolne :))) 3 Quote
Poker Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 27 minut temu, uxmal napisał: Nieee. O człowieku który mieszka w chmurach :)))) A Ufoludek gdzie mieszka? 1 Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 7 minut temu, uxmal napisał: Nie mamy :)) No to już mamy :) Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 1 minutę temu, Poker napisał: A Ufoludek gdzie mieszka? Ufoludek mieszka ciut dalej na Księżycu. To najbliższy ufoludek. Kolejny jest na Marsie a następny na Tytanie Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 2 minuty temu, elik napisał: No to już mamy :) Aaaaaaaaaa. Dziękuję dziękuję :))))) Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 No to mamy łąkę , drzewka i możemy oczkooooooo. Ojejuuu :)) Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 7 minut temu, Dusia-Duszka napisał: Kiedy byłam na studiach, mieszkałam u starszej Pani (na 4 piętrze), nie mogłam tam mieć zwierząt. Musiałam pokombinować :))) Czytając czy ucząc się przy otwartym oknie, oswoiłam parkę synogarlic. Stopniowo podchodziły coraz bliżej po parapecie. Uwielbiały ryż. Pasowały im też różne kasze i inne ziarna. Jak się najadły, zostawały tak po prostu poprzebywać, pogapić się. Kiedy cofałam się w głąb pokoju, podchodziły do otwartego okna i zaglądały prześmiesznie przekręcając główki. Po dłuższej "znajomości" siadały mi już na rękę i wyjadały ziarno z zagłębienia dłoni. Towarzyszyły mi a były wolne :))) Wow. Mojej mamie do mieszkania przylatywaly sikorki modraszki. Skakały po meblach po paprotce.Potem przyprowadzaly dzieci. 1 Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 18 minut temu, Dusia-Duszka napisał: Towarzyszyły mi a były wolne :))) Jak wspominamy, to ja wspomnę gołębia, którego wyłowiłam z Wisły. Biedak resztkami sił rozkładał skrzydełka, żeby nie utonąć. Zabrałam go do domu, żeby się wysuszył. Bałam się, że taki mokry, słaby nie będzie mógł odfrunąć i złapie go jakiś kot, czy pies. Ale gdy wysechł okazało się, że wcale nie ma zamiaru odlecieć. Karmiłam go pszenicą, ale on jakoś dziwnie nie mógł trafić w ziarnka gdy były rozsypane i śmiesznie chodził boczkiem. Musiałam dawać mu w jakimś pojemniku, żeby ziarnka były w kupie. Zaniosłam go do weta i okazało się, że to gołąb rasowy, prawdopodobnie z zawodów, W tamten dzień miały przelot nad Krakowem. Był chory . Dzisiaj już nie pamiętam jak nazywała się ta choroba, miał zaburzenie równowagi, ale pamiętam, że wet kazał podawać mu jakąś witaminę. Chyba z grupy B. Po ponad tygodniu leczenia go widziałam, że zaczął już normalnie chodzić i dziobkiem trafiał w ziarnka pszenicy. Jeszcze kilka dni był u mnie, ale przeniosłam go na balkon. W któryś dzień odważył się polecieć na dach sąsiedniego domu. Wcześniej machał skrzydełkami, ale nie odfruwał. Patrzyłam na niego. Zrobił kilka okrążeń nad moim domem i sąsiednim. Kilka razy robił takie rundy, ale wracał i siadał na sąsiednim domu. Patrzył w moją stronę. W końcu wzbił się w niebo i już nie wrócił. Pewnie poleciał do swojego hodowcy, który już myślał, że stracił ptaszka. Cieszyłam się, że wrócił do swoich braci skrzydlatych, ale przez pewien czas było mi go brak. 3 Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 2 minuty temu, elik napisał: Jak wspominamy, to ja wspomnę gołębia, którego wyłowiłam z Wisły. Biedak resztkami sił rozkładał skrzydełka, żeby nie utonąć. Zabrałam go do domu, żeby się wysuszył. Bałam się, że taki mokry, słaby nie będzie mógł odfrunąć i złapie go jakiś kot, czy pies. Ale gdy wysechł okazało się, że wcale nie ma zamiaru odlecieć. Karmiłam go pszenicą, ale on jakoś dziwnie nie mógł trafić w ziarnka gdy były rozsypane. Musiałam dawać mu w jakimś pojemniku, żeby ziarnka były w kupie. Zaniosłam go do weta i okazało się, że to gołąb rasowy, prawdopodobnie z zawodów, W tamten dzień miały przelot nad Krakowem. Był chory . Dzisiaj już nie pamiętam jak nazywała się ta choroba, miał zaburzenie równowagi, ale pamiętam, że wet kazał podawać mu jakąś witaminę. Chyba z grupy B. Po ponad tygodniu leczenia go widziałam, że zaczął już normalnie chodzić i dziobkiem trafiał w ziarnka pszenicy. Jeszcze kilka dni był u mnie, ale przeniosłam go na balkon. W któryś dzień odważył się polecieć na dach sąsiedniego domu. Wcześniej machał skrzydełkami, ale nie odfruwał. Patrzyłam na niego. Zrobił kilka okrążeń nad moim domem i sąsiednim. Kilka razy robił takie rundy, ale wracał i siadał na sąsiednim domu. Patrzył w moją stronę. W końcu wzbił się w niebo i już nie wrócił. Pewnie poleciał do swojego hodowcy, który już myślał, że stracił ptaszka. Cieszyłam się, że wrócił do swoich braci skrzydlatych, ale przez pewien czas było mi go brak. Wow. Quote
rozi Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 14 minut temu, elik napisał: Jak wspominamy, to ja wspomnę gołębia, którego wyłowiłam z Wisły. Biedak resztkami sił rozkładał skrzydełka, żeby nie utonąć. Zabrałam go do domu, żeby się wysuszył. Bałam się, że taki mokry, słaby nie będzie mógł odfrunąć i złapie go jakiś kot, czy pies. Ale gdy wysechł okazało się, że wcale nie ma zamiaru odlecieć. Karmiłam go pszenicą, ale on jakoś dziwnie nie mógł trafić w ziarnka gdy były rozsypane i śmiesznie chodził boczkiem. Musiałam dawać mu w jakimś pojemniku, żeby ziarnka były w kupie. Zaniosłam go do weta i okazało się, że to gołąb rasowy, prawdopodobnie z zawodów, W tamten dzień miały przelot nad Krakowem. Był chory . Dzisiaj już nie pamiętam jak nazywała się ta choroba, miał zaburzenie równowagi, ale pamiętam, że wet kazał podawać mu jakąś witaminę. Chyba z grupy B. Po ponad tygodniu leczenia go widziałam, że zaczął już normalnie chodzić i dziobkiem trafiał w ziarnka pszenicy. Jeszcze kilka dni był u mnie, ale przeniosłam go na balkon. W któryś dzień odważył się polecieć na dach sąsiedniego domu. Wcześniej machał skrzydełkami, ale nie odfruwał. Patrzyłam na niego. Zrobił kilka okrążeń nad moim domem i sąsiednim. Kilka razy robił takie rundy, ale wracał i siadał na sąsiednim domu. Patrzył w moją stronę. W końcu wzbił się w niebo i już nie wrócił. Pewnie poleciał do swojego hodowcy, który już myślał, że stracił ptaszka. Cieszyłam się, że wrócił do swoich braci skrzydlatych, ale przez pewien czas było mi go brak. Paramyksowiroza pewnie. Quote
Poker Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 A z nami samochodem leciała mucha z 200 km. Otwieraliśmy okno , żeby sobie poleciała , ale nie chciała. Jadła brzoskwinię , chodziła po córce. Dopiero na terenie Polski wyleciała. Imigrantka :) 2 1 Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 1 minutę temu, Poker napisał: A z nami samochodem leciała mucha z 200 km. Otwieraliśmy okno , żeby sobie poleciała , ale nie chciała. Jadła brzoskwinię , chodziła po córce. Dopiero na terenie Polski wyleciała. Imigrantka :) Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 7 minut temu, rozi napisał: Paramyksowiroza pewnie. Jeśli to fachowa nazwa tego zaburzenia równowagi to tak :) On nie tylko nie mógł trafić w ziarnka, ale chodził boczkiem, a może nie tyle chodził, co tak jakby go coś ciągnęło w bok. Początkowo myślałam, że ma problemy z oczami, bo nie przyszło mi do głowy, że ptak też może mieć zaburzenie równowagi. Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 5 minut temu, Poker napisał: A z nami samochodem leciała mucha z 200 km. Otwieraliśmy okno , żeby sobie poleciała , ale nie chciała. Jadła brzoskwinię , chodziła po córce. Dopiero na terenie Polski wyleciała. Imigrantka :) :>))))))))) Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 9 minut temu, Poker napisał: A z nami samochodem leciała mucha z 200 km. Otwieraliśmy okno , żeby sobie poleciała , ale nie chciała. Jadła brzoskwinię , chodziła po córce. Dopiero na terenie Polski wyleciała. Imigrantka :) Muszę jeszcze raz :)))))) zarąbiste :))) 1 Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 A może.. ??? Już w sumie dużo zwierząt uwolnilismy...... Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 Czysto teoretycznie, oczywiście... Quote
rozi Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 2 minuty temu, uxmal napisał: dużo zwierząt uwolnilismy...... Moje dwa prosiaki śpią pod kaloryferem, a trzeci zaginął w drodze do mięsnego. Uwolnić łatwo, ale co dalej. Quote
elik Posted February 1, 2020 Posted February 1, 2020 2 minuty temu, rozi napisał: Uwolnić łatwo, ale co dalej. Taki łosoś np będzie miał kawałek swojej wody. Quote
uxmal Posted February 1, 2020 Author Posted February 1, 2020 6 minut temu, rozi napisał: Moje dwa prosiaki śpią pod kaloryferem, a trzeci zaginął w drodze do mięsnego. Uwolnić łatwo, ale co dalej. A dlaczego trzymasz je pod kaloryferem. Ja swojego łososia daje do oczka. Dół mam, wystarczy trochę roślinności i ujście do rzeki, jeśli będzie chciał na dziewczyny pójść. Ty swoje świnki daj do lasu. To dziki. Tylko włosów nie mają wydziergaj im ubranka. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.