Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Shilomaniak']Juliusy to my mamy, tylko ludzie są niezbyt rozgarnięci. Byliśmy w Giżycku, Shila w szelkach, a jakieś jełopy rzuciły kotem w psa, Shila poszła za kotem, wróciła ale do durni nie dotarło że rozumu to nie mają. Generalnie nic nie mam przeciwko psiakom luzem , tylko problem jest z właścicielami, którzy nie czują że nie zawsze psy muszą się obwąchiwać i obszczekiwać. Podejrzewam , że nikt nie przeczyta napisu na juliusach, a ludzie i tak mają zastrzeżenia do psa luzem a nie przeszkadza im pies który rzuca się na wszystkie czworonogi ogoniaste- bo jest na smyczy.[/QUOTE]
No to pozostaje mi współczuć :roll: To jest strasznie irytujące, kiedy wkłada się dużo pracy w wychowanie swojego psa, a bezmyślni ludzie nie dość, że uprzykrzają spacery, to jeszcze mogą "zepsuć" ci psa... :mad:

Link to comment
Share on other sites

z tą pracą i umiejętnościami to w ogóle jest śmiesznie.
moja mama uważa, że maltretuję psa - oczywiście wybiórczo.
mój Patryk nie dostaje nic za darmo - ma tendencję do włażenia na głowę (nie można mu np. "raz popuścić", bo potem on traktuje to jako normę), a kocha jedzenie, więc absolutnie wszystko dostaje za coś - nawet michę.

mama uznała, że dawanie miski psu za łapę, sztuczkę czy cokolwiek innego to - uwaga - brak szacunku :D i ostatnio ją przyłapałam jak mu podtykała jakąś kiełbachę po tajniaku, to zebrała ochrzan.

dodatkowo każde robienie sztuczek to maltretowanie, bo "piesek tak prosi" (a jak trzymam smaka, to jest sekwencja, np. łapy, potem obie w górę, potem obrót w powietrzu i dopiero smak) i moja rodzicielka uważa, że to drażnienie się, a nie trening (bo po co trenować!)

NATOMIAST

kiedy przychodzą koleżanki, to woła pierworodną i każe psa "maltretować", coby żadna jej koleżanka nie przeoczyła psa - cyrkowca, który "tak śmiesznie to wszystko umie robić" :evil_lol:

kiedy robię mu sesję nauki (teraz trenujemy trik "módl się"), to przychodzi, patrzy smutna i mówi "no daaaj mu spokój...", ewentualnie "no daj mu już bo zobacz jak patrzy" :D

ech, mama gdyby miała psa, to skończyłby jako tłuścioch z rozwalonymi stawami..

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000][B]Aussie[/B] - w naszym oświeconym społeczeństwie panuje przekonanie, że suki muszą się nienawidzić. Więc jak się ludzie dowiadują, że mam 3 suki i psa, to po prostu im oczy na wierzch wychodzą, że się nie zabiły jeszcze [/COLOR]:diabloti: No, czasem słyszę jeszcze komentarz odnośnie Frotka: "Nooo, temu to dobrze..", bo do ludzi nie dociera, co to znaczy "wykastrowany" :evil_lol:

[quote name='Patmol']mnie ostatnio strasznie skrytykowała pani suczki beagla (co mnie spotka czasem, to mnie krytykuje)
że moje dwie suki są okropne
bo
jak jej suczka spotka moje dwie na spacerze ( i wszystkie są bez smyczy) to one mają na jej suczkę bardzo, ale to bardzo zły wpływ
i jej suczka udaje, że nie słyszy że Pani ją woła i nie chce wracać -tylko za moimi biega i się z nimi bawi i patrzy na nie jak zaczarowana

a jeszcze jak ja swoje suczki wołam, to coś takiego robię
że jej suczka, też do mnie biegnie razem z moimi psami

i jestem okropna, bo mam zły wpływ na jej psa -pod moim wpływem i moich psów po prostu jej porządny pies głupieje
i że ona sobie nie życzy, żeby jej suczka przychodziła do mnie, jak ja wołam swoje psy[/QUOTE]

A ta pani jest zdrowa psychicznie? Pytam serio, bo mi trudno uwierzyć w aż tak bezdenny brak samokrytyki... Chyba bym ją zjechała, że ma psa na smyczy prowadzić, skoro nie umie nad nim zapanować i znajomość by się skończyła ;) Albo powiedziałabym, że jestem magiczna i mam zdolności rozmowy ze zwierzętami, więc dlatego jej suka mnie słucha :diabloti: Mam wrażenie, że osoba jej pokroju by w to uwierzyła :cool3:

[B]Shilomaniak[/B] - to strasznie przykre, co piszesz :roll: I dla Twojego psa, który musi znosić ataki innych, mimo że je ignoruje, i dla tych psów, które pewnie świetnie by pracowały, gdyby ktoś dał im szansę...



Ja wczoraj usłyszałam, że mam złe podejście do psów :diabloti: Kiedy je dyscyplinowałam, bo dostały radosnego szału na widok swoich psich kumpli i totalnie mnie olały. Więc dostały karne warowanie aż do zwolnienia z komendy, jednak jedno z nich postanowiło i tak mieć mnie gdzieś... No, więc za kark i waruj bez litości :evil_lol: Pewnie powinnam była im wciskać parówki w mordki i błagać, żeby mnie posłuchały, bo przecież na pewno jestem lepsze niż ich psi kumple :loveu:
Słyszałam nieraz, że wprowadzam psom "pruski dryl", "męczę komendami", "są jak wytresowane małpki". Mam ochotę dać takim osobom cztery smycze do rąk, i niech wyprowadzą moje pieski sami :p Zresztą, samego Frotka bym dała - jak idzie ze mną (ostatnio też z mamą :multi:) to po prostu niekłopotliwy psi ideał. A jak go weźmie TZ... Budzi się wszystko w cudnym pieseczku, od ciągnięcia na smyczy po atakowanie innych psów. Aaaale przecież jestem złą pańcią dla biednych pieseńków, grzecznych samych z siebie :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']z tą pracą i umiejętnościami to w ogóle jest śmiesznie.
moja mama uważa, że maltretuję psa - oczywiście wybiórczo.
mój Patryk nie dostaje nic za darmo - ma tendencję do włażenia na głowę (nie można mu np. "raz popuścić", bo potem on traktuje to jako normę), a kocha jedzenie, więc absolutnie wszystko dostaje za coś - nawet michę.

mama uznała, że dawanie miski psu za łapę, sztuczkę czy cokolwiek innego to - uwaga - brak szacunku :D i ostatnio ją przyłapałam jak mu podtykała jakąś kiełbachę po tajniaku, to zebrała ochrzan.

dodatkowo każde robienie sztuczek to maltretowanie, bo "piesek tak prosi" (a jak trzymam smaka, to jest sekwencja, np. łapy, potem obie w górę, potem obrót w powietrzu i dopiero smak) i moja rodzicielka uważa, że to drażnienie się, a nie trening (bo po co trenować!)

NATOMIAST

kiedy przychodzą koleżanki, to woła pierworodną i każe psa "maltretować", coby żadna jej koleżanka nie przeoczyła psa - cyrkowca, który "tak śmiesznie to wszystko umie robić" :evil_lol:

kiedy robię mu sesję nauki (teraz trenujemy trik "módl się"), to przychodzi, patrzy smutna i mówi "no daaaj mu spokój...", ewentualnie "no daj mu już bo zobacz jak patrzy" :D

ech, mama gdyby miała psa, to skończyłby jako tłuścioch z rozwalonymi stawami..[/QUOTE]

u mnie w rodzinie praktycznie każdy daje psom żarcie za nic. mnie to zbytnio nie interesuje, nie licząc tego, że małemu nic nie można dawać ze względów zdrowotnych. śmieję się za to potem, jak ktoś mi się żali, że pies go nie słucha! :evil_lol: raz tłumaczyłam mojej mamie, żeby nie dawała tak za nic, tylko niech da jakąś komendę, żeby się jej słuchał... powiedziała mi, że nie musi się jej słuchać, ona chce tylko dać psu coś dobrego :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ja się nasłuchałam na przystanku wykładu pt. "psy należy karmić" :diabloti:
skończyło się na oburzeniu pani wykładowczyni


często też słyszę pytania typu czy większa suczka nie pogryzła tej małej albo czy się tolerują w jednym domu


a moja babcia uważa, że ciągłe łażenie gdzieś z psem nie przystoi dziewczynce :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Hehe moja mamuśka też uwielbia dawać nagródki za nic. Choć ona uważa że pracuje z nim..
Wygląda to tak - mama : "Aldo, siad", Waldek na to stoi i merda ogonem ("no daj mi szybko to kobietooo") więc mama mu wtyka smakołyk i " nooo dooobry piesek, dooobry" :D
Chyba już nie mam co jej tłumaczyć bo i tak tego nie zrozumie, próbuję tak i siak, a ona ciągle po swojemu. Np zabiera sobie psa bez smyczy na wiejską dróżkę - fakt że ludzi i aut to tu nie ma, ale wolałabym żeby miała większe panowanie nad nim w razie jakby, a potem uważa że jej pięknie słucha. Dziś obserwowałam - pies poszedł w krzaki i przepadł, a moja mama się rozgląda po okolicy, wiec mówię żeby go odwołała... mama woła...raz...drugi...trzeci... psa nie ma... Mówię mamie że tak być nie może, że ona ma krzyknąć mu "wróc" i pies ma być już teraz natychmiast przy niej. Na to moja mama oznajmia mi że tak własnie jest. Pies przybiega do niej za dłuższą chwilę a ona wtedy z dumą oznajmia mi " no widzisz jak ładnie wraca?":roll: Ma szczęscie ż ejest moją mamą ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']z tą pracą i umiejętnościami to w ogóle jest śmiesznie.
moja mama uważa, że maltretuję psa - oczywiście wybiórczo.
mój Patryk nie dostaje nic za darmo - ma tendencję do włażenia na głowę (nie można mu np. "raz popuścić", bo potem on traktuje to jako normę), a kocha jedzenie, więc absolutnie wszystko dostaje za coś - nawet michę.

mama uznała, że dawanie miski psu za łapę, sztuczkę czy cokolwiek innego to - uwaga - brak szacunku :D i ostatnio ją przyłapałam jak mu podtykała jakąś kiełbachę po tajniaku, to zebrała ochrzan.

dodatkowo każde robienie sztuczek to maltretowanie, bo "piesek tak prosi" (a jak trzymam smaka, to jest sekwencja, np. łapy, potem obie w górę, potem obrót w powietrzu i dopiero smak) i moja rodzicielka uważa, że to drażnienie się, a nie trening (bo po co trenować!)

NATOMIAST

kiedy przychodzą koleżanki, to woła pierworodną i każe psa "maltretować", coby żadna jej koleżanka nie przeoczyła psa - cyrkowca, który "tak śmiesznie to wszystko umie robić" :evil_lol:

kiedy robię mu sesję nauki (teraz trenujemy trik "módl się"), to przychodzi, patrzy smutna i mówi "no daaaj mu spokój...", ewentualnie "no daj mu już bo zobacz jak patrzy" :D

ech, mama gdyby miała psa, to skończyłby jako tłuścioch z rozwalonymi stawami..[/QUOTE]

skąd ja to znam? :evil_lol:
Możesz 200 razy powtórzyć, ale jak nie patrzysz to już za nic smakołyczek :roll:

Link to comment
Share on other sites

Szłam z wymęczonym psem. Mijało nas jakieś rozbawione towarzystwo i jeden z facetów 'tittititi jaki słodki kotek na smyczy'. Tylko sie uśmiechnęłam z politowaniem, bo co innego mogłam zrobić :lol: Już spotkałam się, że ludzie na ozdóbki tak mówią, ale na jamnika? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wiki4']Szłam z wymęczonym psem. Mijało nas jakieś rozbawione towarzystwo i jeden z facetów 'tittititi jaki słodki kotek na smyczy'. Tylko sie uśmiechnęłam z politowaniem, bo co innego mogłam zrobić :lol: Już spotkałam się, że ludzie na ozdóbki tak mówią, ale na jamnika? :evil_lol:[/QUOTE]
Nico to jamnik, Lisa to kot... :lol: Na smyczy to ja już chyba wszystko widziałam. Raz na wakacjach, w mieście mniejszym trochę od Leszna, wyglądam przez okno i widzę... świnię w szelkach i smyczy. :-o

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Nico to jamnik, Lisa to kot... :lol: Na smyczy to ja już chyba wszystko widziałam. Raz na wakacjach, w mieście mniejszym trochę od Leszna, wyglądam przez okno i widzę... świnię w szelkach i smyczy. :-o[/QUOTE]

Jakbym miała to też bym ją tak prowadziła. Zawsze mówię, że kiedyś kupię sobie kozę (moje wielkie marzenie zaraz po huskym :loveu:) i będzie chodziła w ślicznych obróżkach :D

A co do świń, to teraz wietnamskie są takie na topie podobno w Niemczech. Traktowane jak pieski ;)

Link to comment
Share on other sites

ja też marzę o śwince :loveu: ale podejrzewam, że sporo byłoby z nią kłopotu w mieszkaniu. za to kiedyś sąsiad mojego TŻ-ta miał małpkę kapucynkę, wyprowadzał na szelkach. podobno gnida gryzła każdego, była wredna i całkowicie nieprzystosowana do życia w mieszkaniu - czemu nie to nie dziwi :shake:

ja przeżywam oblężenie wszelkiej maści ciotek, bo mam mega-family-reunion w toku i dziś ciotki uznały, że Patryk jest ewidentnie 'jakiejś rasy', a mama chwaliła, że mam takie UŁOŻONE I GRZECZNE zwierzę... i nijak nie umiem wytłumaczyć, że on się SAM tak nie ułożył :D (i wcale nie jest grzeczny, tylko umie robić sztuczki za żarcie, ale to i tak wyczyn w oczach wielu osób), a jak przychodzi do treningu, to "nie męcz go" :D

i żałuję, że pokazałam kliker i wyjaśniłam jego rolę - zastałam po powrocie ucieszoną, klikającą matkę i psa, który zdezorientowany przybiegał i dostawał smaka za nic :D no ale niech jej będzie, że to była nauka przychodzenia...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ja też marzę o śwince :loveu: ale podejrzewam, że sporo byłoby z nią kłopotu w mieszkaniu. za to kiedyś sąsiad mojego TŻ-ta miał małpkę kapucynkę, wyprowadzał na szelkach. podobno gnida gryzła każdego, była wredna i całkowicie nieprzystosowana do życia w mieszkaniu - czemu nie to nie dziwi :shake:
[/QUOTE]

trzymanie małpek powinno być zabronione. chyba, że ktoś uratował, czy coś w tym stylu, no i potrafi stworzyć odpowiednie warunki. a takimi na pewno nie jest mieszkanie i wychodzenie w szelkach...

a co do świnek wietnamskich, to chyba i w Polsce się pojawiły. była kiedyś jedna w Trudnych sprawach czy czymś innym takim :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Tak jeszcze wrócę do imion.Ogółem doprowadzają mnie do szału imiona : Puszek, Perełka, Saba, Sonia, Maks, Max, Maksiu, Kubuś, Łatek. Ale to tylko dlatego, że już mi bokiem wyszły. A co do imienia Patryk dla psa, to hmm.. mimo że mój TZ tak ma na imię i trudno mi by było nazwać tak psa , too.. moja siostra ma papugę o imieniu Stefan. I.. naprawdę rozbrajają mnie takie imiona. Na plus :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patmol']a ja tez jestem mamą (no, mam dzieci)
i tez uwielbiam swojemu psu dawać coś pysznego -za nic

To znaczy ja mu w sumie nie daje za nic, ale dlatego że ja go bardzo lubię -bo jest takim fajnym psem[/QUOTE]

no, to jest jakiś argument :D
w przypadku mojego psa chodzi o to, że jemu NA PRAWDĘ nie można popuścić, bo zaczyna robić, co mu się podoba - o tyle, o ile ja bądź TŻ możemy CZASEM dać mu resztkę jakiegoś jedzenia albo smaczka "za gębę", tak mama, którą pies widzi teraz pierwszy raz w życiu, przez te dawanie kiełbaski staje się "maszynką do jedzenia" - pies jej absolutnie nie słucha (nie w kwestiach sztuczek, sztuczki robi każdemu z ulicy), a w kwestii darcia mordy w oknie, ujadania, wyskakiwania na psy, wchodzenia na kanapę.
a to JEST problem, kiedy chcę wyjść z domu i zostawiam psa z mamą, bo wiem, że np. jeśli będzie musiała z nim wyjść, to sobie z nim nie poradzi, kiedy wyskoczy do innego psa.

ja też sobie nie radzę w pełni póki co:shake: bo za radzenie uważam posłuszne olanie psa z naprzeciwka, ale przynajmniej go okrzyczę, odciągnę, każę usiąść - i tego słucha.

mamę ma w nosie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Bardzo brzydko. że mamę ma w nosie.
Mama to podstawa.

Mój pies praktycznie słucha się tylko mnie. Ale słucha się tak w sumie nie za smaczki, ale za to raczej że ja go zabieram i na długie spacery i na wyjazdy w góry i w różne dziwne, ciekawe miejsca. Słucha się mnie, bo życie ze mną jest ciekawe. W pizzerni czy w czeskich boudach siada pod stołem i udaje, że go nie ma -bo wiadomo , że i tak nie dostanie smaczka - chociaż musi być grzeczny, cichy i niezauważalny.

Link to comment
Share on other sites

A mnie się wydaje że dawaniem smaczków aż tak psa się nie da rozpuścić.
Jeśli ktoś jest konsekwentny to z psem da sobie radę tak czy siak. Pies nie musi jak marionetka wykonywać wszystkich sztuczek jakie potrafi żeby dostać cokolwiek, a jak się mu da coś raz na jakiś czas dobrego to się wcale nie traci pozycji w jego oczach.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj spacerek po okolicy trochę wcześniej niż zwykle, jednak znowu nie miła sytuacja. Aczkolwiek komentarz dość śmieszny, więc zdecydowałam się umieścić wszystko tu.
Jesteśmy już blisko domu, oglądamy się za siebie czy aby nikt nie idzie i nie trzeba go przepuścić. Widzimy faceta, to się zwężamy, żeby miał gdzie przejść. Facet przechodzi, kroczkiem dość chwiejnym, zatrzymuje się, zaczyna coś do nas gadać, więc Nico zaczyna szczekać. Staram się go uspokoić, a facet do nas:
- [I]Niech pani go tak nie ciągnie, to świetny pies, że agresywny. Jeden pies na tysiąc pani powiem.[/I]
Formułkę tą powtórzył kilkanaście razy, ze sto razy przepraszał, że zaczepił, ale odczepić to się nie raczył. Po którymś tam powtórzeniu powyższej formułki zaczął się zbliżać do młodego, więc ten już postawiony w stan alarmowy, jeż na plecach itd.
[I]- On nie ugryzie. Gdyby chciał mnie ugryźć to już dawno, by to zrobił pani.[/I]
Pomijam fakt, że starałam się młodego utrzymać przy nodze, z dala od faceta. Inaczej różnie mogłoby to wyglądać. Jak po raz setny powtarzał, że to jeden pies na tysiąc itd., to zrezygnowałyśmy z mamą z naszej tradycyjnej trasy i poszłyśmy na około. Potem widzimy, że facet zaczepia chłopaków jeżdżących na BMXach, więc szybkim krokiem dotarłyśmy do domu. Prawdopodobnie był po %. Chyba przestanę wychodzić z domu. :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...