Kenduś Posted April 21, 2005 Share Posted April 21, 2005 dobrze postąpiłaś yvonne_s... to ciężka i trudna decyzja, wiem, bo sama ją podjęłam tydzień temu...uśpiliśmy Gomesia, bo widać było jak cierpi, jak brakuje mu sił, miał już dość kroplówek, którym wcześniej cierpliwie się poddawał... gdyby życie znów postawiło mnie przed taką sytuacją, pomogła bym psiakowi, by już nie cierpiał... ale nie poddam się bez walki... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Koma Posted April 21, 2005 Share Posted April 21, 2005 Ja jak tylko czytam wasze posty to łzy same napływają mi do oczu. To napewno straszna decyzja... :( Sunia (14 lat) mojej babci miała już dwie operacje, guzy nowotworowe, ten drugi to był chyba tłuszczo-mięsak (wybaczcie mi jak głupotę napisałam, bo to dość dawno było) i teraz od paru miesięcy pojawił się kolejny, ale w dosc niewygodnym miejscu (pod pachą :P ) i dziadkowie nie chca kolejnej operacji. Bo miejsce dosc ciezkie do wygojenia. Nie chca by cierpiala... :( Uspia ją jeśli będzie to konieczne, wtedy gdy będzie cierpiała, a do póki cieszy się życiem, to chcą spędzić z nią jak najwięcej czasu... i ja też... Znam Azunię od dziecka, jak byłam mała to siedziałam z nią w budzie, bawiłam się, zwierzałam z sekretów, wypłakiwałam się... ona wiele dla mnie znaczy! I nie potrafię sobie teraz wyobrazić, że mogłoby jej z nami nie być. Nie chcę gdybać, będzie co ma być, ale trzeba się na ten moment przygotować. :( :( :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bogula Posted April 21, 2005 Share Posted April 21, 2005 Moje 3 grosze i odwracanie kota ogonem...często jestem świadkiem towarzyszenia psa w ludzkim cierpieniu i odchodzeniu :( ...jak psiska pilnują, ogrzewają, dają bliskość-----leżą obok osoby pod kroplówką i choć nieraz mają naturę szczekliwą czy nawet 'kąsającą" żaden się do mnie nie dobrał, jakby wiedziały, że przychodzę dla dobra ich ukochanej pani czy pana; nawet ponoć leżą i czekają na mnie w przedpokoju... Więź między człowiekiem a psem jest niesamowita, nieskończona...i bez wględu kto z nas pierwszy odchodzi, zostaje w jakimś sercu pustka i ból... a życie znowu nas woła czy gwiżdże na psa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ingridr Posted April 21, 2005 Share Posted April 21, 2005 [quote name='Koma']Nie chcę gdybać, będzie co ma być, ale trzeba się na ten moment przygotować. :( :( :([/quote] Jak Musia z roku na roku robiła się coraz starsza, to moja mama powoli, powolutku napomykała, że psinka się starzeje, i że ten okrutny moment zbliża się coraz większymi krokami....że wszyscy umierają, że trzeba być psychicznie przygotowanym i takie tak ble ble ble ..... I własnie ta moja, twarda mama z takimi poglądami, że starość, że choroby itp itd - płakała najmocniej, śmierć Muszki przeżyła strasznie (w pewnym momencie przeraziłam się o jej zdrowie). Nie można się przygotować i "przyzwyczaić" do śmierci. Jest jednakowo ciężko, czy psina choruje od dawna, czy mała postać z kosą przychodzi po Twojego psiurka nagle i bez zapowiedzi! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Koma Posted April 22, 2005 Share Posted April 22, 2005 Przygotować się na ten moment to nie znaczy dla mnie cały czas o tym mówić i się zadręczać. Poprostu uświadomić sobie, że psy niestety żyją krótko (dla nas dużo za krótko :( ). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bogula Posted April 22, 2005 Share Posted April 22, 2005 Tak, za krótko..., a kiedy zaczynają chorować, to czasami dopada nas złość( zmiana organizacji całego dnia, wetowe niedomówienia, bezradność---to wkurza mnie najbardziej), a potem jak już widać tylko cierpienie, to cierpimy razem z psiurem i błagamy na wszystko o cud, nie wierzymy, że jednak przyjaciela stracimy...i jeszcze ta decyzja...Rozum przyjmuje śmierć, ale wszystko co żywe , trzyma się życia...i chyba dlatego nie można się przygotować/oswoić na odejście przyjaciela, spełnionego marzenia...i dobrze! nadejdzie ten czas, to przejdziemy razem i każdy z osobna przez to doswiadczenie/a... Zdrowia i fartu dla was i psiurków :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ariadna Posted May 5, 2005 Share Posted May 5, 2005 Nie wiem czy was kiedykolwiek intersowalo jakie srodki podaje sie przy eutanazji zwierzaka i w jaki sposob one dzialaja. Roztwor do wstrzykiwania przeznaczony do eutanazji malych zwierzat. Dzialanie tego roztworu ( nic innego jak pochodne kwasu barbiturowego) polega na hamowaniu czynnosci osrodkowego ukladu nerwowego.Zahamowaniu ulegaja obszary ruchowe oraz czuciowe mozgu, co powoduje sen zwierzaka i zniesienie odruchow.Dzieki depresyjnemu oddzialywaniu barbituranow na motoryczne strefu mozgu, barbiturany moga byc uzywane w celu znoszenia napadow drgawkowych.Penotarbital jest GABA- mimetykiem , pobudza receproey GABA prowadzac do wzrostu przepuszczalnosci jonow chlorkowych do postsynaptycznych neuronow.Uspokajajace i narkotyczne wlasciwosci barbituranow wynikaja z oddzialywania na zwiazany z kanalem jonow chlorkowych receptorowy kompleks GABA. W wyniku tego dochodzi do hiperpolaryzacji blony komorkowej i hamowania procesow neuronalnego pobudzenia. Male dawki hamuja nieco oddychanie,wieksze dawki wywieraja znaczny wplyw hamujacy na osrodek oddechowy w rdzeniu przedluzonym.Duze dawki barbituranow podane dozylnie hamuja czynnosci osrodka naczyniowo-ruchowego w wyniku czego powstaje rozszerzenie naczyn obwodowych z silnym spadkiem cisnienia krwi.Preparat ten latwo przenika przez lozysko do krazenia plodowego.Pentobarbital i pentobarbital sodu ( w sklad roztworu ktorego wchodza) sa srednio dlugo dzialajacymi barbituranami.Dzialaja przede wszystkim nasennie, a w wiekszym stezeniu(16%) stosowane sa do eutanazji malych zwierzat. Przy szybkim podaniu Morbitalu ( najlepiej dozylnie) zwierzak zasypia bez zadnych objawow ujemnych tuz po zakonczeniu wstrzykiwania. Morbital mozna podawac dozylnie,dootrzewnowo,dosercowo,doplucnowo. Przy podawaniu dosercowym ze wzgledu na wystepujaca bolesnosc przy iniekcji,wskazana jest uprzednia premedykacja(trankwilina ,sedazin np) U bardzo malych psiakow i kotow moga byc trudnosci przy iniekcji dozylnej , w zwiazku z czym preparat podaje sie dootrzewnowo, dosercowo lub podaje sie 1/3 dawki obliczonej najpierw doplucnie, a po uspokojeniu sie zwierzecia i wystapieniu snu , dodaje sie reszte.Podanie niepelnej dawki moze wywolac przedluzony objaw snu z ewentualnym przebudzeniem.Przed dokonaniem zabiegu nalezy mozliwie dokladnie okreslic wage zwierzaka .Mniejsze dawki sa w przeliczeniu na 1 kg skuteczne u psow doroslych oraz chorych i wyglodzonych. W kazdym przypadku nalezy sie upewnic , czy rzeczywiscie nastapila smierc zwierzaka, gdyz gleboka narkoza moze stwarzac pozory smierci. pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LAZY Posted May 5, 2005 Share Posted May 5, 2005 :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tufi Posted May 5, 2005 Share Posted May 5, 2005 Ta substancja ma rozowy kolor... Tego koloru plynu w strzykawce nigdy nie zapomne, choc minelo juz 6 lat, 5 miesiecy i 2 dni :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ingridr Posted May 5, 2005 Share Posted May 5, 2005 Tak sobie czytam o tym środku i nasuwa mi się jedno, ale jak ważne pytanie.... Czy moją rybcię bolało jak podali jej ten środek?????? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ariadna Posted May 5, 2005 Share Posted May 5, 2005 [quote name='ingridr']Tak sobie czytam o tym środku i nasuwa mi się jedno, ale jak ważne pytanie.... Czy moją rybcię bolało jak podali jej ten środek??????[/quote] Mysle ze nie, weterynarze obecnie specjalnie dziela podawane dawki, najpierw podaja mniejsza na rozluznienie i sen, pozniej ( zeby nie wywolac wstrzasu organizmu) podaja ta wieksza odpowiedzialna za zatrzymanie funkcji organizmu. Moj Drops w taki sposob odszedl, ale on cierpial strasznie, po podaniu pierwszego zastrzyku zasnal momentalnie... nawet nie udalo mu sie zamknac oczu, pozniej podano drugi zastrzyk, decydujacy... mysle ze to ulga dla tych psiakow ktorym nicnie jest juz w stanie pomoc, glownie wtedy dla Niego... Nie martw sie ingridr :buzi: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Matylda1975 Posted May 20, 2005 Share Posted May 20, 2005 dziekuje za slowa otuchy wszystkie wolne chwile od czasu opercaji spedzalam z psica ostatnie 3 noce prawie nie spalam wiedzialam, ze nadchodzi czas podjecia ostatecznej decyzji jednak los oszczesdzil mi tego - dzis rano moja ukochana sunia odeszla... :'( mam nadzieje, ze spotkamy sie za teczowym mostem [*] Nic nie szkodzi By mój Anioł wyszedł z psem na spacer Ja zaś spoglądając w szaro chmurne niebo Nad horyzontem - powiem z zachwytem To nie chmury się kłębią, nie deszcz idzie To mój Anioł bawi się z Norrisem aut. Izabella Szolginia Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LAZY Posted May 20, 2005 Share Posted May 20, 2005 Piękne... ['] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agga Posted May 20, 2005 Share Posted May 20, 2005 Wiem ze kiedys nadejdzie ten dzien ze bede musiałą to pewnie zrobic...Na sama mysl jest mi przykro... Sara w czerwcu skonczy 11 lat, ciagle trapiona jest chorobami...narazie dajemy rade ale jesli przyjdzie ten moment rozstania bede z nia :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alicja Posted May 20, 2005 Share Posted May 20, 2005 My podejmowaliśmy taką decyzję 20marca 1995 roku.............. :( tego się nie zapomina :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ariadna Posted May 20, 2005 Share Posted May 20, 2005 [quote name='Agga']Wiem ze kiedys nadejdzie ten dzien ze bede musiałą to pewnie zrobic...Na sama mysl jest mi przykro... Sara w czerwcu skonczy 11 lat, ciagle trapiona jest chorobami...narazie dajemy rade ale jesli przyjdzie ten moment rozstania bede z nia :cry:[/quote] Agga ty sie trzymaj i wysciskaj Sare, najwazniejsze ze Ona wciaz z Toba jest , dbaj o nia ( wiem ze dbasz!) :wink: ... pomimo tego ze nasze psiaki odchodza to nie zapominajmy ze [b]one wiecznie zyja wsrod nas...[/b] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sota36 Posted May 21, 2005 Share Posted May 21, 2005 Nasz Staruszek odszedl 22 pazdziernika, 15 grudnia skonczylby 13 lat. Ale niestety ... Przeczylama to - odzyly chwile, kiedy odchodzil. Nie bylo dla Niego ratunku - nerki odmowily posluszenstwa - w piatek juz zasypial tak zatruty moczem. Piec dni walki o psa, ale Bog chcial inaczej... Nie chialalam, zeby cierpnial - kiedys uratowal mi zycie, wiec obiecalam, ze nigdy nie bedzie musial odczuwac bolu choroby. To byla najtrudniejsza decyzja w moim zyciu. Zastanawialam sie, czy nie skrocilam mu zycia, bo przeciez wierzylam w cud! Ale on nie nadszedl - wyniki krwi i moczu powiedzialy wszystko. Nie mam pretensji, ale pozostaje zal, ze nic i nikt nie jest wieczny. Mysle, ze dobrze zarobilismy wraz z mezem podejmujac te decyzje - nie wybaczylabym sobie, gdybym skazala Go na cierpienie i umieranie w bolu. Pozostaje cholerny bol. Odchodzil pieknie - w domku, w naszych ramionach. Trwalo to piec minut - jak dotad najgorszych w moim zyciu. Bardzo w tym czasie (w czasie choroby Atosa i chwili Jego odejscia) pomogl nam nasz wetrynarz. I dzieki Mu za to. Spotkalismy w tych ostatnich 5 dniach zycia Tosia tylu zyczliwych ludzi, i Im rowniez dziekuje za to. Teraz sama musze uporac sie z czasem, z tesknota i bolem. Biega po domu jego nastepca, jest kochany, kochany inaczej, ale ja wiem, ze jest on dlatego, ze nie ma z nami Tosia - i to boli. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
hanca Posted May 21, 2005 Share Posted May 21, 2005 Pani doktor dzis chciała uspić Tinke, powiedziała, że kryzys moze nadejść nagle. Ale moi rodzice nie pozwolili na to. Powiedzieli że póki psinka je i chodzi nie daja jej uśpic. Teraz czekamy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sota36 Posted May 22, 2005 Share Posted May 22, 2005 Strasznie mi przykro, bo dal Ciebie o katoga - z jednej strony chcialabys ulzyc psinie , a z drugiej widzisz, ze nie mozesz, bo rodzice.... Sprobuj przekonac... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
hanca Posted May 22, 2005 Share Posted May 22, 2005 Piesek się jeszcze nie meczy. Je, załatwia się, jest w miare radosny. Wetka powiedziała, że to znaczy ze jeszcze jej nie boli. jak zobaczymy, że gorzej się czuje, wezwiemy weta z zastrzykiem. Ale to czekanie jest okropne... Ciagle patrze czy psinka się gorzej nie czuje... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sota36 Posted May 22, 2005 Share Posted May 22, 2005 Wim co czujesz - ja dokladnie 7 miesiecy temu przezywalam to samo! Czekalam na wyniki badan, ktore byly wyrokiem - niestety o 11.30 wet zadzwonil z najgorsza wiescia... usypialismy do w tym samym dniu - odchodzil miedzy 17.00 a 17.05 - to najgorszy dzien w moim zyciu jak dotad.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Matylda1975 Posted May 22, 2005 Share Posted May 22, 2005 Hanca, dokladnie ten sam stan przezywalam od 1,5 miesiaca to nieznosne czekanie... i ta nadzieja, ze moze jednak... ale cuda zdarzaja sie niestety rzadko mojej Tosi juz nie ma :angel: , pozostal okropny smutek, zal i tesknota, a z drugiej strony spokoj, ze juz nie cierpi myslicie, ze nowa psia milosc jest najlepszym lekarstwem? nie chce zapomniec, ale chce zmniejszyc swoj bol... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
arima Posted May 22, 2005 Share Posted May 22, 2005 Matylda myśle,że tak.Ja sama po swoim pierwszym psie,przez trzy lata nie chciałam myśleć o żadnym innym ,bolało ciągle i wydawalo mi sie,że żadnego już nie pokocham. Teraz myśle,że to był mój błąd-trzeba było wziąść wcześniej.Nie zapomniałam o pierwszym psie :cry: ale te kocham tak samo mocno. Chociaż nie ukrywam,że na początku ,następnego psa ciągle porównywalam do pierwszego i zawsze wychodziło na niekorzyść tego nowego,ale to minelo i jestem szczęśliwa,że je mam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
hanca Posted May 23, 2005 Share Posted May 23, 2005 Tak się zastanawiam do którego momentu czekamy na cud?? Bo w przypadku ludzi nieuleczalnie chorych, mówimy, że wierzymy do końca, że przecież zawsze może stać się cud, że tylko Bóg może o tym zadecydować... A jak jest w przypadku zwierząt?? Czy skracanie im życia jest moralne?? dzis jak patrze na Tinke jeszcze wierze w cud (wczoraj bawiła się gumową marchewka, ale wiem, że to dzięki sterydom). Kiedy skończy sie moja wiara?? Jak piesek przestanie jeść, jak zrobi się smutny, jak zacznie go boleć?? czy wtedy już nie powinnam wierzyć?? Nie wiem czy mnie rozumiecie. Podjęłam decyzje o uspieniu Tinki, bo nie zasługuje na cierpienie. Ale męczy mnie moje sumienie, czy to zgodne z moralnością, zgodne z wiarą (chrześcijańską w moim przypadku)?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alka Posted May 23, 2005 Share Posted May 23, 2005 [b]hanca[/b] , ciężka decyzja... :( Chcesz ulżyc kochanej psince cierpień, a tak ciężko się z nią rozstać.Obym nigdy nie musiała byc w takiej sytuacji. :( :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.