Nutusia Posted November 13, 2010 Author Posted November 13, 2010 [COLOR=Purple]Sygnalizuje jak chce wyjść, ale sama się nie podniesie. Straszna z niej słabizna, ledwo łazi. Martwię się co będzie jak w poniedziałek wrócimy do pracy :( Najgorsze, że nie chce jeść. Co chwila coś podtykam pod ryjek, ale wyniki całościowe marne... Cały czas czekamy na przełom.[/COLOR] Quote
AMIGA Posted November 13, 2010 Posted November 13, 2010 Prosila mnie [B]agamika[/B] żebym przekazala trochę wieści, które zdobyla po rozmowie z farmaceutką. Agamika ma problemy z netem, więc robię za przekaźnik Otoż faktycznie pyralgina w czopkach zostala już jakieś pół roku temu wycofana z produkcji. W zamian mógłby być diclofenac[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2] lub jakies piroksyzany (ta druga nazwa może być przekręcona) - one sa dostepne w czopakach, tylko ta farmaceutka nie wie czy u psów je mozna stosowac. I ze Pyralgina jest w iniekcjach - czy zamiast apapu doustnie tak nie byłoby lepiej [/FONT][/COLOR][COLOR=#717171][FONT=Arial] [/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Tylko ze tak jak pisze ona nie wie co mozna u psów a co nie, i czy zalezy w tym przypadku glównie na dzialaniu przeciwbólowym czy przeciwzapalnym tez [/FONT][/COLOR] Quote
Nutusia Posted November 14, 2010 Author Posted November 14, 2010 [COLOR=Purple]Amiga, dzięki! Na razie jeszcze mamy czopki. Nie ma co się oszukiwać - dobrze nie jest. Najgorsze, że nie chce jeść, przez co ma jeszcze mniej sił na cokolwiek. Wtryniam do paszczy co chwila coś, ale tak na mnie patrzy i z takim wstrętem, że o matko! Jak już ją zmusimy do wstania i przejścia się po ogrodzie, wraca zmęczona, jakby K2 zdobyła i tak jak jej się uda paść na posłaniu, tak leży do następnej "mobilizacji". Poszły 3 kroplówki z zaplanowanych 10-ciu. Zaczęliśmy próbę w czwartek, dziś mamy niedzielę, więc do zakończenia kuracji zostało jeszcze 7 dni z dzisiejszym (bo kroplówki dostaje wieczorem). Ciągle mam nadzieję, że będzie jakiś przełom. Nie mam już dziś sumienia dzwonić do Doktora, ale jutro zadzwonię z rana i powiem jak sprawa wygląda i co robimy dalej...[/COLOR] Quote
Ewa Marta Posted November 14, 2010 Posted November 14, 2010 Martwię się Łosiaczkiem kochanym:-( Quote
Jasza Posted November 14, 2010 Posted November 14, 2010 Uściski mocne dla dzielnej, bardzo dzielnej Tosi i dla Ciebie Nutusiu. Quote
Nutusia Posted November 14, 2010 Author Posted November 14, 2010 [COLOR=Purple]Musiałam wyjechać z domu na kilka godzin - Tosia została ze Sławkiem. Podobno sporo zjadła (sześć męskich garści ryżu z mielonym mięsem), sporo wypiła i przeszła się wokół domu. Słabo z tym chodzeniem, niestety, wszystko zastałe i bolące. Oby przynajmniej jeść zaczęła normalnie, to i siły może wrócą...[/COLOR] [COLOR=Purple]Jutro musimy do pracy - martwię się jak sobie da radę sama. Obłożę ją kocami i poduszkami, żeby się nie zsunęła z posłania. Niestety, chodzę na zabiegi ze swoim przetrąconym biodrem i wracamy dopiero ok. 18-tej :( We wtorek i prawdopodobnie w środę Ula będzie w domu, więc zajrzy.[/COLOR] Quote
Ewa Marta Posted November 14, 2010 Posted November 14, 2010 Nutusiu, Tośka jakoś sobie poradzi. Dobrze, że od wtorku będzie obok Ula, zaopiekuje się Tosią tak dobrze, jak Wy:-) Uściskaj ją ode mnie;-) Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [COLOR=Purple]Dziękuję! Tosina zaczęła JEŚĆ! Oczywiście ani trochę się nie cieszymy - wręcz odwrotnie - jeszcze bardziej się martwimy;) Można uznać, że wczorajszy obiad + kolacja i dzisiejsze śniadanie to 2 pełne tośkowe porcje. Renal musiałam odpuścić, bo bym ją głodem zamorzyła:shake: Teraz ma smaczek na gotowane mięsko mielone z ryżem. Jeszcze wczoraj rano miałam załamkę, bo nawet pachnącej "pyzy" nadzianej lekami nie chciała zjeść, a dziś ze smakiem pożarła wszystkie trzy (żeby jej podać wszystkie leki muszę uklecić aż 3 pyzy, tyle tego jest). W nocy się zsiusiała pod siebie. Nie podaję jej teraz Propalinu, bo ostatnio przez ponad 2 tygodnie nie było problemu z popuszczaniem i nie chciałam jej dokładać "chemii". Rano też jej nie podałam, bo doszłam do wniosku, że może po prostu nie wytrzymała, a ja się nie obudziłam jak się wierciła, bo już którąś noc z kolei czuwam śpiąc jak zając na miedzy i jest to możliwe. Wymieniliśmy podkład i prześcieradło, pookładaliśmy ją zrolowanymi kołderkami i poduszkami i mam nadzieję, że dotrwa do naszego powrotu. Teraz najgorsze chodzenie... Przed południem będę dzwonić do Doktora w tej sprawie. Może coś zaradzi. W dużej mierze, podejrzewam, to wynika jednak z braku sił (bo jak już padnie na to posłanie, to dłuższy czas leży jak betka po takim "wysiłku"), no i z braku ruchu. Jak się ją dźwignie łapiąc za obrożę i podtrzymując klatkę - wstaje, ale tylne łapy nie idą tylko tak jakby skakała jak zając. Do tego prawa łapa jest gorsza i czasami idąc stopa jakby zostaje w tyle (Oskar tak miał jak mu wysiadło przewodzenie...) Dam znać co Doktor powiedział - kciuków proszę nie puszczać pod żadnym pozorem![/COLOR]:mad: Quote
AMIGA Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Łosico - trzymaj się i bądź dzielna w domku, a NButusiu - Ty też bądź dzielna i nie denerwuj sie w pracy Quote
Ewa Marta Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 No coś Ty, kciuki trzymamy cały czas i nie zamierzamy puszczać!!! Jak dobrze, że zaczęła jeść Łosiczka kochana:-) Quote
shadow1 Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Poszukaj pampersów dla psów.wiem że z takim duzym onkowym rozmiarem może być problem,ale warto chyba się rozejrzeć Quote
Jasza Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Kciuków nie puszczam oczywście. I chciaż myślami jestem z Wami. Dobrze, że Tosca zaczęła jeść. Mam nadzieję, że to dobrze wróży. Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [quote name='shadow1']Poszukaj pampersów dla psów.wiem że z takim duzym onkowym rozmiarem może być problem,ale warto chyba się rozejrzeć[/QUOTE] [COLOR=Purple] Na razie nie ma takiej potrzeby. Wystarczą podkłady (takie z wkładem jak pampers). Nie leży w mokrym, a nie muszę się z nią siłować i fundować dodatkowej gimnastyki przy zakładaniu. Jeśli posikiwanie będzie się powtarzać, podam Propalin - on pomaga od razu, nawet po jednej dawce. Ten dzisiejszy "wypadek" może był związany z tym, że ostatni raz była na dworze ok. 20tej, po kroplówce, kolacji i lekach. Potem tak twardo spała, że nie miałam sumienia jej szarpać. No a potem najwyraźniej ja zbyt głęboko zasnęłam i... mamy pranie! :)[/COLOR] [COLOR=Purple]Dziewczyneczki, dzięki za wsparcie, dobre słowo i obecność przy nas - bardzo wiele to dla mnie znaczy...[/COLOR] Quote
AMIGA Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Przez kroplówki też się ma "lepsze siusianie" bo przecież wlewa się w nią duzo plynów. Tosinko kochana, jedz, nabieraj siły i walcz dziewczyno, walcz Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [COLOR=Purple]No wlewa, wlewa - pół litra na raz! Do tego leki moczopędne. I tak byłam w szoku, że do tej pory mało siusiała. Myślę sobie, że niech leje Dziewczyna - na zdrowie, bo to chyba oznacza, że nerki się oczyszczają, tak?... Jak wyjdzie do ogrodu siusia 2-3 razy, ale bardziej z tego powodu, że nie jest w stanie utrzymać siuśnej pozycji na tyle długo, żeby na raz opróżnić pęcherz.[/COLOR] Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [COLOR=Purple]Dzwoniłam do Doktora, ale baaaardzo zajęty. Mam dzwonić po 15ej, czyli po godzinach urzędowania Ciekawe czy już będzie wolny. Teoretycznie pracuje dziś do 14ej;) Optymistycznie zakłada, że będzie pracował dodatkowo tylko godzinę...:evil_lol: Doszła wpłata 68 zł od Bros z bazarku przebierankowego - dzięki nasza Orędowniczko!:loveu: oraz 15 zł dodatkowych wpłat z allegro - Lilka, ściskamy mocno!:loveu: Powoli spływają też pieniążki za bazarki - sukcesywnie wysyłam paczuszki i mam nadzieję, że niebawem będę mogła rozliczyć i zamknąć te 2 bazarki. Jeśli Tora znajdzie chwilę, wystawi na moje konto bazarek z ciuszkami dla "większych" kobitek oraz z torebkami, dodatkami i biżuterią - już teraz zapraszam!;) [/COLOR] Quote
Ra_dunia Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Wróciłam i szybko biegnę sprawdzić co u mojej ulubionej Łosicy. I jak zwykle widzę, że różnie... Kciuki zaciśnięte cały czas. To już u Tosinki standard chyba ;) Ja tam wierzę, że Tosca ma nieograniczony zasób żyć :) Jeszcze nas wszystkich zadziwi! Jak zwykle przesyłam cały wór pozytywnych myśli. Quote
iriska111 Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Dziewczyny na jaki nr konta oraz dane wlasciciela konta moge przelac pare zlotych na leczenie Tosi? Quote
Ewa Marta Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 [quote name='iriska111']Dziewczyny na jaki nr konta oraz dane wlasciciela konta moge przelac pare zlotych na leczenie Tosi?[/QUOTE] Iriska, bardzo dzięujemy za pomoc! Jak Nutusia wejdzie, to prześle Ci na PW swoje dane:-) Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [quote name='iriska111']Dziewczyny na jaki nr konta oraz dane wlasciciela konta moge przelac pare zlotych na leczenie Tosi?[/QUOTE] [quote name='iriska111']Dziewczyny na jaki nr konta oraz dane wlasciciela konta moge przelac pare zlotych na leczenie Tosi?[/QUOTE] [COLOR=Purple]Dzięki, Iriska - zaraz wyślę PW. Rozmawiałam z Doktorem - westchnął tak ciężko, że aż poczułam przez słuchawkę... Musimy niestety chwilowo olać nużeńca i jednak podać steryd, bo inaczej Tosia nie wstanie i nie zacznie chodzić :( Dziś nie zdążyłam do lecznicy, a Doktor był umówiony i nie mógł czekać, więc się umówiliśmy, że podam 2 tabletki Encortonu. Jutro mam pojechać po jakiś zastrzyk na "d". Po powrocie do domu, zastaliśmy Tosinę wbitą pomiędzy ściankę przy kuchni a kominek. Usiłowała wstać, nie dała rady i zsunęła się z posłania mimo moich poduszkowo-kocowych zapór. Szczęście w nieszczęściu, że kuperek zsunął się na poduszkę i leżała na miękkim, choć z pewnością łapki trochę zdrętwiały. Na pewno usiłowała wstać, a ponieważ jej się nie udało, zsiusiała się pod siebie i kupę zrobiła też. Na szczęście większość kupencji spadła z poduszki, ale i tak zadek się umorusał i był do mycia. Mój Boże, naprawdę jest lepiej - zaczęła jeść, wzrok bystrzejszy... Żeby tylko zaczęła chodzić! Tylko o to teraz błagam los![/COLOR] Quote
mysza 1 Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Biedna ta Tosina strasznie :( serce boli. Quote
Cantadorra Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 To jest takie trudne. Rozumiem Cię Nutusiu, co musisz czuć. Ja przeszłam z owczarkiem niemożność chodzenia. Pies ważył swoje i ta bezradność w oczach. To bardzo trudne. Quote
Nutusia Posted November 15, 2010 Author Posted November 15, 2010 [COLOR=Purple]Nie będę ściemniać, że jest łatwo. Na szczęście Sławek bardzo mi pomaga i to on ją wynosi na dwór. Dopiero co, w lipcu, przechodziłam przez to samo z Oskarem - tym bardziej mi trudno. Z nim się nie udało... U Tosi brak przewodzenia może wynikać częściowo z wysokiego poziomu mocznika. Jeśli ten spadnie, jest szansa, że będzie lepiej. A wygląda na to, że spada, skoro psina odzyskuje apetyt i kontakt ze światem. Tylko, że dla Tosi każdy dzień bez ruchu to jest dramat dla jej już i tak nikłych mięśni i zwyrodniałych stawów.[/COLOR] Quote
ronja Posted November 15, 2010 Posted November 15, 2010 Nutusiu, ja też zaglądam i bardzo duzo myslę o Was Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.