Jump to content
Dogomania

Pies pogryzł dziecko.


ewajanka

Recommended Posts

[quote name='Mrzewinska']
I do tego gigantyczna odpowiedzialnosc finansowa za pogryzienia czy udreczanie otoczenia - i fabryczki szczeniaczkow musialby upasc za rok - nie byloby chetnych do kupna.

Zofia[/quote]

Ja uważam, że hodowcy (właściciele suk) powinni być współodpowiedzialni - podobnie jak "producenci" innych dóbr, powinni w takich przypadkach udowodnić, że dołożyli wszelkich starań, że szczeniak nie ma odziedziczonych skłonności do zachowań agresywnych.

Niestety nie jestem przekonany, że ludzie raptem zatracili przez ostatnie kilkanaście lat umiejętności współżycia z psami. To raczej psy się zmieniły - a dokładniej coś złego stało się z hodowlą (rozumianą jak najszerzej). Psom zaszkodziła hodowla kojcowa, szczeniaki w pierwszych tygodniach życia nie mają wystarczającego kontaktu z ludźmi i nie potrafią nawiązywać emocjonalnych więzi z człowiekiem.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 360
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Vectra - mój ojciec miał dobka z którym nie żyłam najlepiej delikatnie mówiąc. On uwielbiał moją siostrę, ja obok niego przejść nie mogłam nawet bo były kły, warczenie i ujadanie.

[QUOTE]
Psy powinny byc dobrem trudniej dostepnym i kosztownym.
I do tego gigantyczna odpowiedzialnosc finansowa za pogryzienia czy udreczanie otoczenia - i fabryczki szczeniaczkow musialby upasc za rok - nie byloby chetnych do kupna.[/QUOTE]
nie wyeliminujemy w ten sposób dobrych właścicieli, ale niezbyt zamożnych? W tym ludzi utrzymujących siebie i psa ze skromnej renty na przykład?

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Moim zdaniem odpowiedzialnych i dobrych wlascicieli nie wyeliminuja na pewno przepisy o zwiekszonej odpowiedzialnosci za psie wybryki.

Jak na razie psow darmowych sa tysiace i nic nie zapowiada, aby ubylo ich w najblizszych latach.

Marmasza, wydaje mi sie, ze po pierwsze - wprowadzilismy do Polski trudne rasy, takie, jakimi chetnie interesuje sie tzw margines spoleczny. Po drugie - odpowiedzialnosc za to co robi pies jest mocno problematyczna. Do tego zmienily sie warunki bycia z psem w miescie - coraz mniej terenow, coraz wieksza ciasnota. Coraz mniej czasu dla zwierzat. W przegeszczonych skupiskach narasta agresja takze wsrod ludzi, co rzutuje na stosunek do zwierzat.
Po trzecie - juz Lorenz oskarzal hodowcow o niszczenie psychiczne ras, a u nas akurat regulaminy hodowlane nie premiują zrownowazonego charakteru, testy obowiazujace chyba od 20 czy 25 lat w wielu rasach wrecz promują agresję.
I do tego masowka klatkowa, i histeryczna obronomania - wszedzie reklamuje sie szkolenie psow do obrony, do strozowania, bez jakiejkowiek kontroli nad dzialalnoscia takich szkolek.
Zofia

Link to comment
Share on other sites

Władczyni , moja rodzina też nie lubi dobermanów ..... przez Kano :diabloti:

[QUOTE]To raczej psy się zmieniły[/QUOTE]
to też , ale i dostępność psa jest dużo łatwiejsza ...... szczególnie mowa o tych psach w typie.
Pamiętam , jak marzyłam jako dziecko o dobku .... mimo że nie byliśmy biedni ... nie stać nas było .. bo koszt takiego psa = się kupnie auta ;)
Teraz w sumie też można kupic auto za 3 tysiące ..... ale kiedyś były inne pieniądze.

Pamiętam , że foksa moi rodzice kupili za przeciętne , na tamte czasy dwie pensje (1986 rok cena 15 tyś zł ) ... to był pies w typie !!! bo to jeszcze wtedy jak było coś tam , że 5 w miocie miało papier , reszta bez (?) teraz takiego foksa można kupic za 200 zł

Kilkanaście / dziścia lat temu , rozmnażanie psów , nie było działalnościom zarobkową !!!
Co teraz jest nagminne .... pseudo hodowle ...

Link to comment
Share on other sites

[I][B]Dzisiaj w wiadomościach leciało o pseudo...
podobno mają być kary za znęcanie się nad zwięrzetami ,topieniem itd...
taaa jasne :roll:
i była wzmianka o amstaffach...że było ogłoszenie "szczeniaki po wybitnych rodziacach.." na zdjęciu amstaff nad rozerwaną świnią...:shake:[/B][/I]

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem gigantycznym probelem - oprócz wymienionych - jest fakt, ze 99% psiarzy totalnie przecenia swoje możliwości.

Co gorzej, na dodatek żyją w świecie Disneya i nawet jeśli pojawiają się kłopoty, nie są w stanie z tego świata wyjść.

Dam przykład- niedawno na Dogo toczyła się, niczym powieśc w odcinkach, historia tosy ktorego w końcu uśpiono. Właściciele niby dobrzy ludzie. dokształcający sie, wydaje się - odpowiedzialni, ino... zobaczyli za dużo fotek tos z przytulonymi do nich niemowlętami, tos z doczepioną czapką św. Mikołaja, tos międlących przyjaźnie kotka itd.

Więc naturalne dla nich było że "miłością i konsekwencją" kazdy poradzi sobie z kazdym psem (także dużym, dominującym samcem bardzo trudnej rasy...).
:lol:
Tymczasem sytuacja przerosła zwłaszcza panią domu... ale tak naprawdę pies nie był psychicznym monstrum z guzem mózgu. Pies był po prostu twardym tosiakiem (takie też bywają).

Dlaczego w Polsce tylko posiadanie rottweilera, fili czy AST oznacza "bycie cool" albo "bycie w porzo" - ewentualnie moze być maliniak lub ON (najlepiej z użytków) bo wtedy dajemy świadectwo że oscylujemy w kierunku psich sportów i to tych powaznych (jakieś tam agility, phiiii..... dla panienek z klikerkiem, phiiii... :roll: ).

Tymczasem większość z psiarzy naprawde powinna raczej szukać w grupach ras do towarzystwa, niekoniecznie małych (niektore też nie są łatwe wbrew pozorom) ale - mowiąc już calkiem obrazowo - większośc posiadaczy psów powinna mieć cavalierka czy pomeraniana.
Ale jak leci wszyscy celująw "coś bardziej..." itd.

Rozumiem utajone ciągoty do wypełnienia w praktyce cytatu "na lwa srogiego bez obrazy siędziesz" tylko że w praktyce ten lew odgryza nam potem nogę a my do końca ze łzami w oczach pytamy jak to się mogło stać???
:angryy: :mad:

Podobały mi się te badania o ktorych wspominał ktoryś z naszych etologów - przebadano grupę szczeniat rottków na początku ich pobytu w nowych domach - 10% z tych psów miało faktycznie tendencje dominacyjne.
Po roku 90% psów było silnymi, bezwzględnymi dominantami.
No nie zmiany w mózgu tylko ich ludzieńkowie je takim stworzyli. Ich własne, kochające rodzinki. :mad:

Link to comment
Share on other sites

ap ropo Tos :diabloti:

znam takich ludzieńków .. kupili tose , rasowego czerwonego samca - z super hodowli , za kupe kasy .....
Docelowo pies miał byc agentem ochrony - nowo wybudowanego domu ...

No i ....

Państwo w pracy , dzieci w szkole .. pies w domu pilnuje (7 miesięcy miał)

Przychodzą złodzieje , wynoszą praktycznie wszystko co chodliwe .... psa ogłupili

Nerwy ,rozpacz - wiadomo , strata dorobku życia ;) boli ...

Pies znalazł nowy dom , bo po co darmozjad ... zainstalowali alarm :)


Amen

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Polecam z tego cyklu zapytania - tu, na dogo, czy labek bedzie strozem i obronca, oraz czy szkoli sie psy ratownicze do sportowej obrony.

No i oczywiscie oferte szkoleniowa wszelakich szkolek - do obrony cywilnej,,,, do strozowania.... do indywidualnych wymagan w tym zakresie... No i jakze by inaczej: do testow psychiki.
A niejedne szkolki prowadzi pan, ktory slyszal, ze ktos widzial jak pozorant macha rekawem.

Do jednej z trenerek, ktorą bardzo cenie za pomoc w opanowaniu trudnych psow, przyszedl klient z grubą kasą. Zażyczyl sobie, aby nauczyla psa ataku kołowego.
- Jakiego????
- No kołowego, zeby pies chwytał za szyję i dookoła rozszarpywał.
- Niezly pomysl - powiedziala trenerka. - Ale najpierw przecwiczymy to moim psem na panu.

Klient odszedl razem z kasą, za to z całą szyją.
Obronomania jest u nas rozdęta do niewiarygodnych granic.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

W Polsce jest jeszcze myślenie - jak pies duży, musi koniecznie być groźny... Mój sąsiad, szczęśliwy posiadacz boksera nie dawał tego psa nikomu głaskać, bo "ma być groźny". Psu na widok kogoś mało się zad z radości nie urwał, a koleś go tresował na mordercę. Teraz ma sukę "amstaffa", nie wiem co "stało się" z bokserem.

Szczeniakom zagląda się do pysków i sprawdza, czy mają czarne podniebienie... Będą groźne... Amstaff ma nawet 3 tony (!) uścisku :diabloti:
Starsze babki, jedna z labradorem, druga z kundlem - głaszczą rzucające się na smyczy tłuste klocki, żeby się uspokoiły i nie wrzeszczały na przechodzącego pieska, proszą... Nie pomaga, dają sobie spokój. Kobieta wieszająca swojego asta na smyczy, mija mnie na przejściu dla pieszych... Psa chwali - za co? :roll: Uśmiech oczywiście od ucha do ucha...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Podobały mi się te badania o ktorych wspominał ktoryś z naszych etologów - przebadano grupę szczeniat rottków na początku ich pobytu w nowych domach - 10% z tych psów miało faktycznie tendencje dominacyjne.
Po roku 90% psów było silnymi, bezwzględnymi dominantami.
No nie zmiany w mózgu tylko ich ludzieńkowie je takim stworzyli. Ich własne, kochające rodzinki. :mad:[/quote]

A jak Berek skomentujesz taki obrazek: klubowy przegląd hodowlany w 2003 roku, sędzia z Chorwacji i ... "głównym mankamentem niektórych naszych rottweilerów, które stanęły do przeglądu była psychika. Psy i suki nie pozwalały się mierzyć, dotykać, reagowały agresywnie lub bojaźliwie, za co kilka zostało zdyskwalifikowanych." I to na przeglądzie hodowlanym, gdzie są psy i suki po testach psychicznych. Podaję to za "PIES" (nr 1 z 2004 roku).

I jeszcze jedno: "rottek, to pies pracujący o silnej psychice, spokojnie reagujący na bodźce zewnętrzne i przyjazny dla otoczenia" (tamże). Ile i jakich trzeba popełnić błędów w wychowaniu, aby zepsuć w ciągu roku taki charakter? I czy 90% właścicieli się zmówiło, że dokonało takiego pogromu w psiej psychice? A może ta "dominacja" jest dziedziczna i tylko niewielki procent ludzi jest w stanie ujarzmić "potwora", którego stworzyli hodowcy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']
to są szkolenia do testów psychicznych ?

hahahaha :diabloti:

proszę , powiedzcie , że to żart !!!![/quote]

Osobiście spotkałem się z takim przypadkiem, ale były to indywidualne zajęcia (szkoleniowiec z licencją ZKwP) i nikt tym się nie chwalił.

Ale, o ile wiem, w przypadku psów ONków warunkiem dopuszczenia do testów jest zdanie IPO. Natomiast nie wyobrażam sobie aby nie szkolona suka mogła zaliczyć pozytywnie testy.

Ciekawostką natomiast jest fakt, iż ONek, który nie przejdzie testów psychicznych (na przeglądzie hodowlanym), może ponownie do nich przystąpić po upływie 3 miesięcy. Czyli nie zdał - szkolimy i zda :)

Link to comment
Share on other sites

Do testów przygotowują wszyscy, jak leci.

Pewny siebie, zdrowy psychicznie pies ktory nie mial do czynienia z pozorantem nie będzie łapał rękawa, bo niby czemu?
:crazyeye:
Podobnie przywiązanie pieska i drażnienie go pokaże raczej psiaka niepewnego siebie, i atakującego ze strachu - i to zachowanie jest premiowane.

Wiele lat temu był taki eksperyment z bardzo dobrą i pewną siebie ON-ką z linii użytkowych - włascicielka, trenerka i hodowczyni chciala udowodnić że testy te nie mowią wiele o charakterze psa, a już na pewno nie premiuja psow dobrych.
I że bez przygotowania normalny, zrownoważony pies nie zademonstruje takich zachowań jakie są pożądane.
Suka nie zdała oczywiscie (bo na widok pozoranta wgapiala się w niego z uśmiechem na pysku - "o, jakiś idiota czymś wymachuje!") a świadkowie tego wydarzenia, sędzia i pozorant jak jeden mąż mówili do wlascicielki - no pani Magdo czemu pani suki nie przygotowala do testów, przecież by zdala...

W ofercie niemal wszystkich szkółek dla psów stoi jak byk "przygotowanie do testow psychiki". :lol:

Marmasza, piszesz:
[quote]
Ile i jakich trzeba popełnić błędów w wychowaniu, aby zepsuć w ciągu roku taki charakter? I czy 90% właścicieli się zmówiło, że dokonało takiego pogromu w psiej psychice? A może ta "dominacja" jest dziedziczna i tylko niewielki procent ludzi jest w stanie ujarzmić "potwora", którego stworzyli hodowcy?
[/quote]

- to nie były potwory; to dominująca z natury rasa do ktorej zabierają się przeciętni ludzieńkowie z ulicy. Ktorzy mieliby klopot z wychowaniem beagla czy nie daj Boże sznaucera miniatury.
Efekt jest taki, jak w badaniach.
Poczytaj forum molosy chociażby - tylko nieliczni hodowcy dośc jasno tam oceniają co jest normą, a co jest patologią. Większośc piszących tam kompletnie bez świadomosci tego, CO właśnie komunikuje, wypisuje takie oto androny:
"Moj tosa jest idealnie grzeczny, no, chyba że zobaczy na spacerze psa, wtedy nie da się go powstrzymac, no ale to normalne bo ta rasa tak ma". :angryy: :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']"Moj tosa jest idealnie grzeczny, no, chyba że zobaczy na spacerze psa, wtedy nie da się go powstrzymac, no ale to normalne bo ta rasa tak ma". :angryy: :mad:[/quote]

A jakie błędy, Twoim zdaniem popełnił ten człowiek, że jego tosa atakuje psy? Bo jeśli zarzutem jest, że czegoś nie zrobił, to znaczy, że w charakter rasy "wpisana" jest agresja w stosunku do psów a to... moim zdaniem należy bezwględnie wyeliminować, albo rasa do... wyginęcia.

Link to comment
Share on other sites

Uważam że są rasy bardziej i mniej agresywne. NIekiedy taka agresja to "coś" wartościowego (np. popęd walki u psa sportowego lub szkolonego do obrony cywilnej itd).
Niemniej popędy psa to my, ludzie, musimy miec pod kontrolą. Jeśli Twój pies rwie się do psow tocząc z pyska pianę, atakuje je, nie bacząc na proby Twoich zakazow (co wiecej, jak się już nieźle rozwinie to Twój zakaz powoduje że pies przywala Tobie - na zasadzie stul pańcio dziubek i nie przeszkadzaj ważniejszemu od ciebie, nie widzisz jak się dobrze bawię? :evil_lol: ) - to oznacza że gdzieś bardzo wcześnie popelniłeś powazne błędy we wzajemnych relacjach - ale tu haczyk. Może być, że to była tylko kwestia techniki albo nastawienia właściciela - ale też często bywa że po prostu TA osoba z TYM psem sobie nie radzi, nie podoła mentalnie.
Często takie pary egzystują na zasadzie ustępowania psu i przewidywania co może spowodowac że wpadnie w zly humor.

I często takie właśnie "ugłaskiwane" psy dokonują pogryzień rodziny.
Bo, na przyklad, piesek rozszerzył zakres wymagań a rodzina tego nie zauważyła wiec kogoś skarcił - albo czlowiek się zapomniał i nie zareagowal na sygnaly psa p.t. "zejdź z drogi maly czlowieczku " odpowiednio szybko. :cool3:

A niechże se ludzie kupują psy o wysokim stopniu wrodzonej agresji, O.K. Tylko że ma być tak że taki pies jest zabezpieczony oraz... reaguje na pierwszy rozkaz człowieka. Bowiem każde zabezpieczenie może zawieść...
Więc pies ma być też pod pelną kontrolą mentalną, a nie tylko owiazany drutem i zakagańcowany (a to często alibi slabych psychicznie ludzi z agresorami - mam psa w kagańcu wiec on moze sobie robić co chce).

I kolo się zamyka. Bo takich psów z takimi ludźmi jest stosunkowo malo.
:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']A jakie błędy, Twoim zdaniem popełnił ten człowiek, że jego tosa atakuje psy? Bo jeśli zarzutem jest, że czegoś nie zrobił, to znaczy, że w charakter rasy "wpisana" jest agresja w stosunku do psów a to... moim zdaniem należy bezwględnie wyeliminować, albo rasa do... wyginęcia.[/quote]
Czesto jest tak, ze dominacja ze strony doroslego psa w stosunku do innych psow tej samej plci, przy przyzwoleniu (braku reakcji, strachu, radosci - rozne bywaja powody) wlasciciela rozwija sie w agresje do wszystkiego dookola.
Natomiast trudno okreslic rasy z przewaga psow o mocnym, dominujacym charakterze, jako "do wyeliminowania". To wlasciciel musi miec swiadomosc potrzeby ulozenia psa, ale jednoczesnie nie ma przymusu uspienia "agresora", bo inny pies beztrosko pobiega, zabiera pileczki, nachalnie zacheca do zabawy. Za to w przypadku agresji w stosunku do ludzi i nieodpowiedzialnosci wlasciciela, psy takie powinny byc eliminowane.
Nawiasem mowiac ostatnio ktos wspominal o psie wyciagnietym z ciezkich warunkow, wykazujacym agresje (lekowa?) w stosunku do otoczenia, szczegolnie do mezczyzn. I, niespodzianka, pies po kilku dniach poszedl do adopcji, do pary ludzi w mieszkaniu...I, co, trzymac kciuki, zeby sie nic nie stalo :roll:?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2'] Nawiasem mowiac ostatnio ktos wspominal o psie wyciagnietym z ciezkich warunkow, wykazujacym agresje (lekowa?) w stosunku do otoczenia, szczegolnie do mezczyzn. I, niespodzianka, pies po kilku dniach poszedl do adopcji, do pary ludzi w mieszkaniu...I, co, trzymac kciuki, zeby sie nic nie stalo :roll:?[/quote]
W jednym ze schronów siedzi młody pies - oddany przez właścicieli, bo rzucał się bez ostrzeżenia i za chwilę zapominał o całym "zajściu" (zmiany neurologiczne?). Pies jest teraz do adopcji, byli ludzie nim zainteresowani, ale nagle capnął bez ostrzeżenia. Zrezygnowali... Pies jest w dalszym ciągu do adopcji, cieszy się na widok wolontariusza wchodzącego do boksu, nie wykazał do niego jeszcze agresji...

Problem jest w tym, że uważa się uśpienie "zdrowego" psa za niehumanitarne? Ludzie sami prowokują tragedie, a psa zapowiadającego się na dominującego trzeba zdominować. Zapominają o ilości czasu, jaki trzeba poświęcić na pracę z psem.

Odnośnie Tosa Inu - po osiedlu chodzi facet z pięknym samcem. Nie widziałam tego psa nigdy w kagańcu ani na smyczy. Zawsze odwoływalny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Mimo wszystko, widzac jakiegokolwiek psa w poblizu ulic, wielu ludzi, psow, to wolalabym go widziec na smyczy. Biorac pod uwage poziom wiedzy, kultury psiarzy i ilosc psow w Polsce, to zawsze taki widok mnie mrozi...[/quote]
Dla mnie do tej pory było to zjawisko.. egzotyczne... Spotkałam się z nim w odległości 2 metrów, mój smycz, kaganiec a ten goły.. milion myśli na sekundę, a pies spojrzał na nas i natychmiast zareagował na komendę "do mnie"...
Mimo wszystko lepiej bym się czuła widząc tego psa na smyczy, a przynajmniej w kagańcu, ale byłam pełna podziwu...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Czesto jest tak, ze dominacja ze strony doroslego psa w stosunku do innych psow tej samej plci, przy przyzwoleniu (braku reakcji, strachu, radosci - rozne bywaja powody) wlasciciela rozwija sie w agresje do wszystkiego dookola.
Natomiast trudno okreslic rasy z przewaga psow o mocnym, dominujacym charakterze, jako "do wyeliminowania". [/quote]

Niestety różnimy się bardzo w podejściu do określenie "dominacja".
Dla mnie układ dominacja-podporządkowanie opiera się na, w pewnym sensie, dobrowolnym okazywaniu uległości osobnika podporządkowanego. Powodem są przede wszystkim korzyści jakie obaj osobnicy odnoszą z tego układu a nie lęk czy strach ze strony tego słabszego. Nie ma to nic wspólnego z siłowym wymuszaniem uległości jednego osobnika przez drugiego. Niestety w większości przypadków zachowań, które "znawcy" czy "miłośnicy rasy" nazywają "dominującymi" mamy do czynienia z zaburzeniami zachowań socjalnych przejawiającymi się właśnie w agresji. Są to najczęściej zachowania wrodzone i rzadziej wyuczone. Nie oszukujmy się - w czasach, gdy psy wielu z ras tzw. "trudnych" były używane do walk wszelkie zachowania socjalne w ich wydaniu były niepożądane i skutecznie eliminowane w procesie hodowli. Nie można również pominąć faktu iż najwyżej cenione były osobniki, które walczyły "dla zabawy" (bez emocji typu złość, gniew).
Ciekawe ile czasu może zająć wyeliminowanie tych cech w rasie i czy ktokolwiek podejmuje takie próby. Według mojej wiedzy jedynie w przypadków buldogów angielskich takie działania były podjęte i z powodzeniem przeprowadzone (ale to raczej na skutek dyskusji w Parlamencie Angielskim podczas, której (w XIX wieku) postulowano... wystrzelanie wszystkich psów w typie buldoga).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Marmasza , ale takich asocjalnych osobników jest aktualnie więcej niż nam się wydaje i wcale nie są to psy ras trudnych :)
Hodujemy , psich analfabetów !!! atakujących dla zabawy ;)[/quote]

Socjalność jak każda cecha, pierwotnie zróznicowana, podlega selekcji hodowlanej. I moim zdaniem musi być w jakimś stopniu genetycznie warunkowana (w przeciwnym razie nie ma mowy o selekcji!). A skoro tak, to można prowadzić hodowlę dowolnej rasy w tym kierunku. Jeśli nie z własnej woli i przekonania właścicieli psów, to na mocy prawa z bezwględną metodą prawnej elimincji osobników "socjalnych inaczej". Czyli wracamy do dyskusji w XIX wiecznej Angli: wystrzelać wszystkie psy w typie, czy dać szansę hodowcom na uratowanie rasy.

Link to comment
Share on other sites

[quote]
"Nie ma to nic wspólnego z siłowym wymuszaniem uległości jednego osobnika przez drugiego."
[/quote]

Bolesna prawda jest taka, że musimy wiedzieć kiedy być dla naszych pieskow miłymi, a kiedy - bardzo, ale to barrrdzo niemiłymi. ;)
Dla niektórych psow mozna być tylko leciutko przykrym - zmarszczyć brwi na przyklad - a już pies mowi - O.K., nie podoba ci się, sorki...
Oczywiście jest to typ psiaka uległego, podporzadkowanego - ktory i tak niekiedy probuje róznych akcji (na ogół zgodnie ze swą naturą wszak).
Dla innych psow stopień bycia niemilym.... wzrasta.

Dam dwa forumowe przyklady.
Bywa tu z nami mloda niewiasta z uroczym jrt ktorego problemem jest - nawet wedlug jej słów - agresja do psow. Z moich własnych obserwacyj wynika że pani musialaby być tylko odrobinke... nieco... przykra w konkretnych momentach żeby piesek w ogole przestal myśleć o startach do psów. Po paru probach forumowych rozmow z nią trzeba bylo dać sobie siana - albowiem pani sama stwierdziła że woli aby problem trwal byleby tylko ona mogla pozostać w zgodzie ze swoja filozofią (bez przemocy).
;) Fajnie, tylko z merytoryką to niewiele ma wspólnego -a jednocześnie obrazuje dobrze co my wyprawiamy z naszymi psami, niekoniecznie rottweilerami... :evil_lol:

Drugim przykladem jest nasza jo_ann z przygarniętym Forestem.
Chyba ją tu zaproszę żeby nam może powiedziala kilka słów jak się osiąga stan w ktorym pies nie rzuca sie z pianą na gębie na psy.

Jeśli jesteśmy taką osobowością że nie musimy niczego osiągać siłą, to super (choć wtedy na ogół w grę wchodzi przemoc psychiczna, vide pani Emilka Prytz).

Jeśli mamy psa ktory już zdążył rozwinąć w sobie zachowania wściekłego bydlątka a my usilujemy ratować sytuację, pomocne będzie pobudzenie w sobie własnych zasobów energii Dzikiego Czlowieka. :evil_lol:

BTW chyba wolę róznorodnośc populacji z opcją że psy o mocnych popędach i dominujące trafią do mocnych ludzi (ktorzy jak najbardziej potrafia zastosować przemoc) a jeśli trafią do słabych i coś się przydarzy, to konsekwencje prawne i cywilne nastąpią i będą bardzo bolesne dla takiej osoby ktora znacznie przeceniła własne "ego"...

... niż hodowlę samych psow - owiec.

Bo kończy się tak że Amerykanie i Kanadyjczycy muszą ściągać psy do roboty z Holandii a czasem z Czech. To się nazywa wylanei dziecka z kapielą.

Link to comment
Share on other sites

ja sie podpisuję pod słowami Berka w całej rozciągłości, znam przykład rotwailera, wspaniałego, mocnego psychicznie psa, który został zabrany ze szkolenia kiedy babcia włascicilei zobaczyla co robi z nim trener-wg niej było to męczenie psa a trener wiedział co robi....

o ile pies był do wyprostowania i wyuczenia, sam szkoleniowiec twierdzi, ze on by chciał takiego psa ,z taka psychika-to po roku psa uśpiono, bo pogryzł babcię i steroryzował włascicieli do tego stopnia ze chodzili pod scianami

ale im sie przecież serce kroiło jak szkoleniowiec pokazywał im jak okiełznac tego psa metodami mniej pozytywnymi

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...