Jump to content
Dogomania

Kolczatkowe szkolenia....


Rinuś

Recommended Posts

Guest Mrzewinska

[quote name='Vectra']A mozesz rozwinąć o tej czaszce/glowie etc że co z nimi nie tak ?:cool3:
Bullteriery są przepiękne .... dla Ciebie dziwaczne dla innych piękne ... dla mnie maliniaki sa jakies takie w sobie , zwarte i niezgrabne .... krępe ,dziwnie się poruszają ...

to są gusta :diabloti:[/quote]

Moge. Poszukaj historii bulli, jaki ksztalt czaszki obowiazywal jako wzrorcowy jeszcze 30 lat temu, jakiego dopracowano sie teraz. Tak jak plaska twarz i duze oczy u pekinow skutkuja mozliwoscia wypadania oczu, jak nadmierna ilosc dredow moze psu uniemozliwic zwyklą kapiel, hipertyp u ON-a rzutuje na problemy z aparatem ruchu, shar pei ma klopot z nadmiarem skory - tak i nienaturalny ksztalt czaszki moze skutkowac jakimis niekoniecznie korzystnymi dla psa zmianami. Nie kazdemu musi na szczescie podobac sie dog, ON, BC, maliniak, jamnik - niepotrzebne skreslic. Mnie podobaja sie psy, w ktorych wygladzie czlowiek mieszal jak najmniej, najbardziej zblizone wygladem do swego pierwowzoru, zecydowanie bardziej podobal mi sie bull taki jak z hodowli DDR jeszcze - Enif Little King, Yuma Bonanza. Byla to juz niebywale oryginalna sywetka, oryginalny ksztalt jajowatej glowy - ale obecny bull wydaje mi sie juz zbyt nienaturalny.

W ogole kwalifikowalabym do hodowli przede wszystkim uwzgledniajac pozadane w rasie cechy charakteru i zdrowie, a nie aktualną mode wystawowa. Wsrod ludzi tez zreszta cenie bardziej intelekt niz kolor oczu i ksztalt nosa.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']A mnie Raszka nie miesci sie na plecach na tyle, aby mogla wygodnie stanac. Ale raczej brakuje jej pewnosci, by sie o to postarac - skacze OK, ale odkad [B]sklaniam do zatrzymania sie [/B]- skacze z podpórka:lol:

Zofia[/QUOTE]Jak to zrobić?? Pies przeskakuje pieknie ale juz przed postawieniem przednich łap na moich plecach miał hamulec. Gdy stawałam na czworakach przy scianie i podawałam wykręconą ręką :evil_lol: smakołyka pies przeskakiwał mnie wzdłuż i czekał na nagrode albo sięgał po smaczka wyciągając szyje jak zyrafa żeby tylko nie sprofanować moich pleców. W koncu odwazył sie postawic na nich łapy ale co dalej? Jak będę przy samej ścianie,to w zyciu nie zakuma zeby na mnie wskoczyć a jak sie odsune to znów zacznie przeskakiwać do upadłego. :roll:

To stworzenie ma taki szacunek dla mnie ze nigdy po mnie nie skakało. Ludzie mają problemy z psami brudzącymi im ciuchy a ja uczyłam psa opierania sie na mnie łapami (żeby wyjąc mi smaka z ust). Nigdy nie karciłam za włazenie na mnie, nie darłam sie i nie uderzyłam psa. Jak mnie przyjdzie pozaczepiac gdy siedze przy stole, to woli oprzec łapy na poreczy niz na moich nogach. Gdy zapraszam na kolana jest chętny ale b. delikatnie stawia na mnie przednie łapy i czeka az go podniose.

Jak mu wytłumaczyc że nie jestem ze szkła i zeby na mnie wskoczył?? :oops:

Link to comment
Share on other sites

Moje psy nie maja zadnego szacunku do mojego ciala :evil_lol: Nasza pobudka wyglada w ten sposob, ze Bols wlazi na luzko (Gnojek juz tam jest, bo spi w luzku, Ksieciunio preferuje domowy kennel) i psy bawia sie w zagryzanko, ewentualnie wylizuja sobie wzajemnie paszcze. Luzko jest jednoosobowe, wiec mozna sie domyslic, gdzie ja sie znajduje :evil_lol: Uwielbiaja sie tez bawic ze mna w zagryzanie, Gnojek ma troche problem z kontrola sily uscisku, wiec czasami zabawa przybiera wersje hardcorowa z drobnymi uszczerbkami ciaglosci mojej skory ;) ale da sie z nim przerwac zabawe w ciagu 5 sekund. Natomiast Bols uwielbia lapac w paszcze moja glowe :evil_lol: Ludzie jak to widza, maja dylemat, czy samemu sie ratowac, czy mnie ratowac :evil_lol: O wskakiwaniu na mnie lapami, wskakiwaniu na mnie z rozpedu gdy leze w luzku i tym podobnych sprawach nie wspomne. Ale jak juz wspominalam, lubie takie czuby :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

No, Wika z chodzeniem po mnie też nie ma żadnego problemu - może i dobrze, że nie jest belgiem ani ON ;) Ale ja generalnie lubię jak psy po mnie łażą ;) I przez to zdarza mi się podbite oko i inne atrakcje. Ale to akurat zwykle nie od Wiki, ona jest delikatna dziewczynka :-)

A co do stawania na mnie, to ja już chyba wiem jak to zrobię, myślę że zadziała :-) Zacznę od stania na mnie kiedy leżę na plecach. To już właściwie mamy - zawsze jak się przewrócę i leżę na ziemi, natychmiast pies robi mi masaż serca i sztuczne oddychanie ;) Potem jak leżę na brzuchu, a potem w żółwiku, ew. na czworakach. Powinno się udać :-)

Link to comment
Share on other sites

I tak najwiekszym hardkorem byl skok na klate przy porannym powitaniu przez bernardynke moich rodzicow, ktora ze dwa miesiace mnie nie widziala. 65 kg....ja waze 49 :lol: :evil_lol: Chwila bezdechu i syk przez zeby "zlaz ze mnie" :evil_lol: No ale co sie dziwic, skoro ona z maliniakiem sie wychowala :evil_lol: (jest dwa dni starsza od Gnojka).

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Ha! udalo sie!!!!

Raszka siadla mi na plecach jak stalam na czworakach.
Juz pisze jak.
1. Wprowadzilam suke w tryb pracy prostej, a nagradzanej (szukanie portfela w mieszkaniu, ona to lubi, wie o co chodzi, wiec juz byla w nastroju "ale fajnie, potrafie".
2. Nagroda za znaleziony portfel - kawalek wolowinki surowej z zapaszkiem, drugi kawalek demonstracyjnie odlozony w kuchni - nasz umowny sygnal - "zapracujesz-dostaniesz"
3. Natychmiast po odlozeniu mieska stanelam na czworakach obok kaloryfera - haslo - na gore - i Raszek wskoczyl, przysiadl i zeskoczyl, pochwala i gazem po nagrode.

Na razie jej starczy, do zmian pozycji dojdziemy potem!!!!

Zofia

Eve-linka, chwal i nagradzaj stawianie tylko lapek, za dwa-trzy tygodnie odwazy sie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='znikam']trafiłam na wątek przypadkiem, i przeczytałam na jednym tchem, na jednym posiedzeniu! :) szczególnie fragment o bokserach (mój się ślini ;))... tu pojawia się moje pytanie - jak skupić uwagę psa? bo niestety pracuje nam się bardzo ciężko, bo Figo szybko staje się rozkojarzony, a cały świat jest dla niego ciekawszy niż ja :oops: pies zna podstawowe komendy, w domu wykonuje je bezbłędnie, czasami w ogóle ma okresy "bezwzględnego posłuszeństwa", gdy potrafi przybiec do mnie w podskokach na moje pół słowa i jeden gest. innym razem (niestety te "inne" okresy zdarzają się częściej) mogę ubrać sie w kostium klowna wyszyty dzwoneczkami, na głowie mieć świecące czułki, skakać, krzyczeć wciąż "rumturumtum!" i żonglować piszczącymi piłkami stając na rzęsach, a pies i tak ma mnie w odwłoku.
próbowaliśmy uczyć aportu (przyznam, z mojego lenistwa - miałam problem z kolanem i przyszło mi do głowy że tak najłatwiej wymęczyć fizycznie psa); Figo chętnie biega, podejmuje ale jakby nie wiedział gdzie przynieść, czasami trafi i przedmiot leży pod moimi nogami a czasami niesie go na drugi koniec trawnika... lubi "zabawę szarpaną" (tu kolejne pytanie - gdzieś czytałam że "szarpanie tak, ale nigdy nie pozwalać psu wygrać" - czy to prawda?); nie jest w ogóle nakręcony na zwykłą piłkę - żeby była zdatna do zabawy zabawka musi spełniać odpowiednie warunki - albo mieć sznurek, albo być długa i ciężka, albo być cudza... żarło? owszem, ale bez specjalnego przekonania; raczej na zasadzie "ok, zrobię to, bo Cię lubię, ale wierz mi, że ten marny smakołyk dla mnie niewiele dla mnie znaczy". czasami jednak ma okresy niezwykłej żarłoczności i za drobny smaczek stanie na głowie i przeturla się 3 i pół raza; są też smakole, które bardzo mu pasują.
przyznam że jego "okres szczenięcy" trwał właściwie bardzo długo; nie wykluczam, że był sztucznie przeciągany :oops: Figo bardzo długo bawił się z psami i dopiero gdy w pewien sposób pojawiła się agresja, zabawa przestała być zabawna... nadal jednak zdarza mu się lecieć do psów (mimo kostiumu klowna etc., etc...). nie wiem właściwie, jak pracować, czym nagradzać, żeby pies był współpracujący... nie wiem, jak pokazać, że ZAWSZE jestem ciekawsza od piesków (bo czasami jestem ciekawsza, a innym razem nie jestem godna odrobiny zainteresowania)...[/quote]

Nie znam bokserów :shake:, mam teriery i mogę się podzielić z Tobą kilkoma przyjacielskimi spostrzeżeniami odnośnie moich psiaków, ale może wykorzystasz coś dla siebie :hmmmm::lol:.

Moje szorstaki nie są "bezwzględnie posłuszne" i wiem, że nigdy nie będą. Dużo czasu im poświęcam, obserwuję, one też wiele z siebie dają, bo lubią, jak jestem z nich zadowolona, ale o posiadaniu idealnego psa nawet nie marzę. Takie to diabły...:evil_lol:

Mój terier samiec nakręca się i fajnie pracuje, jak dzieje się dużo, szybko i z moim entuzjazmem. On chyba kocha być podziwiany :cool3: i wtedy jest tak, jak piszesz: rozumie każde słowo, gest, spojrzenie, ale jakby zobaczył mysz albo wiaterek przyniesie ciekawe zapachy albo... i tu właśnie marzenie o idealnym psie pryska ;).
Natomiast, gdybym tak postępowała z sunią, jak z samcem, to ona by się wykończyła nerwowo. Z nią trzeba spokojnie, łagodnie: nie lubi gwałtownych gestów, okrzyków, bo może już nie tyle się boi, co reaguje nerwowo i 90% poleceń do niej nie dociera. Piszę to odnośnie tego "kostiumu klowna"... Na naszej Klerci takie wygibasy się nie sprawdzają, ale smakołyki i pieszczoty - a i owszem.
Chyba to jednak tylko wyobrażenie - pies wpatrzony we właściciela zawsze, wszędzie i na maksa...

Moje terierki lubią przeciąganie, zwłaszcza, jak się bawią w swoim psim gronie i dlatego specjalnie kupujemy im takie zabawki, żeby mogły to robić. Wtedy, kiedy ja bawię się z psem w przeciąganie, to oczywiście czasem daję mu wygrywać, ale zabawa kończy się poleceniem "oddaj" i tego bardzo pilnuję.

Piszesz, że pies nie wie, co ma zrobić z przedmiotem, który mu rzuciłaś. Może po prostu dokładnie nie rozumie, o co w tej zabawie chodzi? Może nie rozumie polecenia? Ja ćwiczyłam ze szczeniakami przynoszenie rzuconej zabawki "na dwie zabawki". Rzucałam przedmiot i wydawałam polecenie - przynieś, a w drugiej ręce miałam taką samą zabawkę i psiak, jeżeli nawet na początku uciekał ze schwytaną zdobyczą, to widział, że mam zabawkę w ręce i zainteresowany podbiegał do mnie. Mówiłam oddaj i jak wykonał polecenie - nagroda i rzucałam zabawkę, którą się zainteresował. W ekspresowym tempie pies uczył się, że nie warto uciekać z pochwyconym przedmiotem, bo nie na tym polega zabawa. Taki mieliśmy wstęp do nauki aportowania.

Nie wiem, o co chodzi z tym, że okres szczenięcy" u Twojego psa trwał bardzo długo... Psy dużych ras dojrzewają później, niż psy małych ras.
Ale fajne są takie duże cielaczki, które sięgają do pasa, a w zachowaniu -dzieciuchy... :lol:;)

I jeszcze na koniec - gdy chcę zmęczyć moje psy, to niekoniecznie "eksploatuję je fizycznie". Spróbuj może kiedyś jakiejś zabawy koncepcyjnej - w szukanie schowanej zabawki pod skotłowanym kocem, wyciąganie ze skrzynki z zabawkami określonego przedmiotu, otwierania szuflady, gdzie jest schowany smakołyk... Moje szorstaki uwielbiają, jak daję im możliwość wykorzystania ich inteligencji (moim zdaniem, jako miłośnika kernisiów, oczywiście wybitnej :cool3:). I tak się psiaki psychicznie eksploatują, że idą spać, a my mamy w domu spokój :evil_lol:.

Może Ci te lużne uwagi podsuną, jakieś pomysły i rozwiązania odnośnie Twojego bokserka :lol:?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Moge. Poszukaj historii bulli, jaki ksztalt czaszki obowiazywal jako wzrorcowy jeszcze 30 lat temu, jakiego dopracowano sie teraz. Tak jak plaska twarz i duze oczy u pekinow skutkuja mozliwoscia wypadania oczu, jak nadmierna ilosc dredow moze psu uniemozliwic zwyklą kapiel, hipertyp u ON-a rzutuje na problemy z aparatem ruchu, shar pei ma klopot z nadmiarem skory - tak i nienaturalny ksztalt czaszki moze skutkowac jakimis niekoniecznie korzystnymi dla psa zmianami. Nie kazdemu musi na szczescie podobac sie dog, ON, BC, maliniak, jamnik - niepotrzebne skreslic. Mnie podobaja sie psy, w ktorych wygladzie czlowiek mieszal jak najmniej, najbardziej zblizone wygladem do swego pierwowzoru, zecydowanie bardziej podobal mi sie bull taki jak z hodowli DDR jeszcze - Enif Little King, Yuma Bonanza. Byla to juz niebywale oryginalna sywetka, oryginalny ksztalt jajowatej glowy - ale obecny bull wydaje mi sie juz zbyt nienaturalny.

W ogole kwalifikowalabym do hodowli przede wszystkim uwzgledniajac pozadane w rasie cechy charakteru i zdrowie, a nie aktualną mode wystawowa. Wsrod ludzi tez zreszta cenie bardziej intelekt niz kolor oczu i ksztalt nosa.

Zofia[/quote]
Tylko jeszcze weźmy pod uwagę charakter tych bulli DDR ;) akurat mam przyjemność znać osobę która jako jedna z pierwszych zaczęła hodować bulle u nas .. więc trochę tej historii łyknęłam.

Mnie się bulle bardzo podobają jest to moje wielkie marzenie .. które spełnie kiedyś tam jak będę gotowa na stawienie czoła takiemu charakterkowi ...

Nieliczne rasy obecnie wyglądają jak ich protoplaści ... człowiek taka dusza , co to lubi poprawiać i poprawiać i przy tym nieraz bardzo psuć ...
Z moich psów to tylko CAO jest jakby w oryginale ..współczesny człowiek na szczęście niewiele ingerował w to co zostało stworzone kiedyś tam.


A co do głównego tematu tego wątku ... nie wiem , nie rozumiem dlaczego tak wiele kontrowersji jest wokół kolczatki ? I w zwiazku z tym dlaczego tak na dogo wręcz zmuszacie do szkolenia klikerem , dla mnie to klik klik to jest zupełne nieporozumienie .. mój pies ma słuchac mnie bo ja chce , on chce a nie jak małpka w cyrku słuchać pudełeczka ...


To teraz pytanie mam apropo klikera
Sytuacja z życia wzięta ...
Mój doberman nienawidzi kotów .. mimo że jest żarłokiem (uprzedzam propozycje odwracania uwagi żarciem , zabawką - nierealne) widząc kota - celem jest go dopadnięcie ... pies jest silny , waga ponad 40 kg , ślisko ...
Jak oduczyć klikerem tego zachowania :diabloti:


Oczywiście mój pies nie gania kotów - oduczony został kolczatką .. obecnie mogę stać na lodowisku , trzymać psa na złotej nitce , obok nas przechadzać się może stado kotów .. na jedno NIE pies nie drgnie ...
Lekcje z nieganiania kotów były dwie ...

Pomijam kwestie uczenia sztuczek ... chodzi mi szczególnie o hamowanie niewłaściwych zachowań ... jak właśnie w/w kotki , ataki na inne psy .. sytuacji gdzie może dojśc do zagrożenia życia ... bo to że pies złapie kota jest dość mało prawdopodobne (chociaż nie wykluczam) ale są też inne zagrożenia ...
To pewnie też zależy dużo od charakteru psa ... bo u mnie nie wszystkie psy potrzebowały kolczatki więc jej nie używałam ... Wystarcza łańcuszek zaciskowy ;) który nosze przeważnie w kieszeni .... No i też sie pięknie sprawdza :evil_lol:
Moja pitka , lubiła sobie prysnąć na spacerku ... zobaczyła a to kotka , a to zajączka , sarenkę czy tam coś .. żarcie nie wchodziło w gre ... tak się ślicznie składa że mam psy ktore gardzą jedzeniem na dworze .. na linie nie pryskała , bo załapała że jak coś wisi to się uciec nie da .... a jak prysła to mogłam wołać .... gardło zdzierać . wracała jak obejrzała to co ją zainteresowało .. miałam ochotę nabyć OE .. ale spróbowałam czy mam cele oko i pare razy oberwała po zadzie łańcuszkiem .. teraz na sam dzwięk łańcucha się nie oddala .... Tu mogą paść pytania czy się nie bałam czy jej krzywdy nie zrobie .. no w jorka bym nie rzucała ... wybór - strzelenie łańcuchem po łapach czy wpadnięcie pod samochód , ew pod inne urządzenie rolnicze ....


to dwa przykłady "barbarzyńskiego" oduczania psa , teraz jak oduczyć wg tych nowatorskich metod :cool3: żarcie i zabawki odpadają ... psy się nie nakręcają.

Mam też psa który się nakręca na piłkę i tu faktycznie pole do popisu świetne .. ale on się sam z siebie zakochał w piłce i jest uzależniony :evil_lol:Szczerze , poniekąd jest to trochę uciążliwe gdyż u mnie w domu jest zakaz używania słowa "piłka" bo Franek jak uslyszy staje gotowy i zwarty .... Wygodne w sytuacjach kiedy pojawia się "obcy" mówię PIŁKA pies zamyka sie na bodźce zewnętrzne ...

Klementyna jakas taka sama z siebie jest usłuchana ... wołam i wraca ....


Więc chyba Zosia pisała ,metodę uczenia należy dostosować do psa ,a nie wrzucać wsie do jednego wora ... i twierdzić że kolczatka jest BE :cool1:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
"Tu mogą paść pytania czy się nie bałam czy jej krzywdy nie zrobie .. no w jorka bym nie rzucała ..."
[/QUOTE]

Ja tam rzucam...
:lol: Takim lekkim ale strasznie brzęczącym.
Ostatnio przy użyciu tego prostego narzędzia pewien Mały Potwór zmienił się w pięknego Małego Anioła i już nie wbija zębów w swoją starszą panią ile razy zadzwoni domofon. :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Ja tam rzucam...
:lol: Takim lekkim ale strasznie brzęczącym.
Ostatnio przy użyciu tego prostego narzędzia pewien Mały Potwór zmienił się w pięknego Małego Anioła i już nie wbija zębów w swoją starszą panią ile razy zadzwoni domofon. :lol:[/quote]

:evil_lol::evil_lol::evil_lol: Mam takiego na osiedlu, przydałabyś się.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

No na pewno bulle z DDR charakterowo to nie byly bulle z Austrii ani z Anglii. Ale wtedy i bulle angielskie i austriackie nie mialy zalamanej linii nosa... Wlasnie Austriak kiedys szokowal na wystawie w Poznaniu, bodaj w 1980 roku, bo byl przyjazny do psow. DDR-owskie wjezdzaly, bywalo, w szczelnie zamknietych kennelach ze znakiem przekreslonej reki.

Ale wracajac do kolcy, rzutow, OE, klikania.

Mysle, ze jest tez wazne, skad kliker przyszedl do nas.
Jednak w krajach, gdzie za skandaliczne zachowanie psa grozily niesamowicie wysokie kary, gdzie sterylizuje sie bardzo czesto juz szczeniaki, a pies stwarzajacy problemy po prostu idzie pod igle, wiecej bylo zwierzakow o slabszym nasileniu jakichkolwiek popedow. Takie sie hodowalo. Wiec skoro nie trzeba bylo niczego oduczac, tylko uczyc - to mozna kilkac, czemu nie.
Wole prace na emocjach, na popedzie lowieckim, bo moim zdaniem silniej wiaze ze mna psa, moj wybor, ktos wybiera inna droge, jego prawo, dopoki pies nie zagraza otoczeniu..
Do moich dwoch ostatnich psow wolalabym na odleglosc w razie potrzeby OE do korygowania - na rzut lancuszkiem pies odpowiedzialby atakiem na tego, kogo by o rzut podejrzewal, lub gdyby nie bylo nikogo oprocz mnie - albo postaralby sie lancuszek zastepczo rozszarpac, albo by obsikal. Obecna sunia probowalaby natychmiast zaaportowac. Zreszta przy jej szybkosci startu zaden lancuszek nie dolecialby, nie ma szans.

Wiec znowu - metoda do psa.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Jak oduczyć klikerem tego zachowania :diabloti:[/quote]

Klikerem nie można psa [B]oduczyć[/B] żadnego zachowania, bo kliker służy do [B]nauki[/B] a nie do oduczania :-) Do wzmacniania określonych zachowań. I do niczego więcej.
Kliker nie będzie działał sam z siebie, trzeba jeszcze użyć mózgu. Swojego i psa :-) Więc trzeba pomyśleć, w jaki sposób wykorzystać naukę określonych zachowań w rozwiązywaniu problemu zjadania kotów.
Powiem tylko, że to jest możliwe ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Ja tam rzucam...
:lol: Takim lekkim ale strasznie brzęczącym.
Ostatnio przy użyciu tego prostego narzędzia pewien Mały Potwór zmienił się w pięknego Małego Anioła i już nie wbija zębów w swoją starszą panią ile razy zadzwoni domofon. :lol:[/quote]

ooo , moje dwa starsze psy tez już nie szczekają jak ktoś idzie za ogrodzeniem :diabloti: Zresztą teraz to nikt ich nie widzi , bo obecnie mam pełne ogrodzenie , ale zdarzali się chojracy jak była siatka :angryy: co to sprawdzali czy pieski aby agresywne i potrafili je drażnić ..... mimo ,że wisi tabliczka ostrzegająca o tym że są psy , było widać że psy są , widać jakie psy .. to niestety grupka budowniczych miała ubaw że doprowadza do szału moją pitke i dobka ...
No trochę im miny zrzedły jak Lalka pokazała że siatka nie stanowi dla niej problemu ... i potrafi po niej się wspinać ....
Latem mam w zwyczaju mieć otwarte drzwi i psy mają całą dobe dostęp do podwórka ... doprowadzało mnie czasem do pasji , że drą się jak inne wiejskie boorki i dlatego zastosowałam szybką terapie ..... owszem mogą zaszczekać ,ale nie drzeć się bo ptaszek leci :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']No na pewno bulle z DDR charakterowo to nie byly bulle z Austrii ani z Anglii. Ale wtedy i bulle angielskie i austriackie nie mialy zalamanej linii nosa... Wlasnie Austriak kiedys szokowal na wystawie w Poznaniu, bodaj w 1980 roku, bo byl przyjazny do psow. DDR-owskie wjezdzaly, bywalo, w szczelnie zamknietych kennelach ze znakiem przekreslonej reki.

Ale wracajac do kolcy, rzutow, OE, klikania.

Mysle, ze jest tez wazne, skad kliker przyszedl do nas.
Jednak w krajach, gdzie za skandaliczne zachowanie psa grozily niesamowicie wysokie kary, gdzie sterylizuje sie bardzo czesto juz szczeniaki, a pies stwarzajacy problemy po prostu idzie pod igle, wiecej bylo zwierzakow o slabszym nasileniu jakichkolwiek popedow. Takie sie hodowalo. Wiec skoro nie trzeba bylo niczego oduczac, tylko uczyc - to mozna kilkac, czemu nie.
Wole prace na emocjach, na popedzie lowieckim, bo moim zdaniem silniej wiaze ze mna psa, moj wybor, ktos wybiera inna droge, jego prawo, dopoki pies nie zagraza otoczeniu..
Do moich dwoch ostatnich psow wolalabym na odleglosc w razie potrzeby OE do korygowania - na rzut lancuszkiem pies odpowiedzialby atakiem na tego, kogo by o rzut podejrzewal, lub gdyby nie bylo nikogo oprocz mnie - albo postaralby sie lancuszek zastepczo rozszarpac, albo by obsikal. Obecna sunia probowalaby natychmiast zaaportowac. Zreszta przy jej szybkosci startu zaden lancuszek nie dolecialby, nie ma szans.

Wiec znowu - metoda do psa.

Zofia[/quote]

otóż o tych bullach mówię , na takiego DDR nigdy bym się nie zdecydowała ;) aczkolwiek , nie powiem rozglądam się za świniakiem :loveu: i robie wywiad środowiskowy ... co by mieć piękne ,zdrowe stworzenie z nienaganną psychiką :p

No ja mam Zosiu ten komfort ,że jak jestem z psami to nie ma blisko nikogo .. zresztą kiedyś tam , rozmawiałyśmy na temat mojej Lalki ;) Udało mi się wzmocnić jej psyche jeszcze bardziej i w zwiazku z tym mogłam zaryzykować ten łańcuch ..

Rozszarpać i obsikać .. o tak tak mój staffik :evil_lol: on jest chłopak z jajem ;)
[quote name='Marta i Wika']Klikerem nie można psa [B]oduczyć[/B] żadnego zachowania, bo kliker służy do [B]nauki[/B] a nie do oduczania :-) Do wzmacniania określonych zachowań. I do niczego więcej.
Kliker nie będzie działał sam z siebie, trzeba jeszcze użyć mózgu. Swojego i psa :-) Więc trzeba pomyśleć, w jaki sposób wykorzystać naukę określonych zachowań w rozwiązywaniu problemu zjadania kotów.
Powiem tylko, że to jest możliwe ;)[/quote]
Skoro jest , to powiedz JAK .. kolczatka i łańcuch też służył do nauki poprawnego zachowania , jeśli mamy to tak nazywać ...
Oczywiście kolce , zacisk , rzutka - to nie panaceum na wszystko ... trzeba poznać psa , wymyślić na niego sposób .. jak pisałaś użyć mózgu :diabloti:
Ty widzę jesteś ekspert od klikania , dlatego pytam JAK bo ja nie mam pomysłu .. przynajmniej na dobermana ... bo to urocze stworzenie ... kolców nie każdemu pozwoli użyć ... żarcia też nie weźmie od każdego .. dobrze ze chociaż udało się go przekonać by z TZ poszedł na spacer i zjadł miske naszykowaną przez niego ... o tego był nauczony .. sam nauczył się by nie wychodzić , nie dawać sie dotykać , nie brać jedzenia , nie napić się wody o ile ja mu tej wody nie nalałam .. pies skarb :evil_lol: dla mnie była udręka ;)
W sumie jak mieszkałam z rodzicami jeszcze i z dobkiem , byłam pewna że jak mnie nie ma w domu , to nikt do mojego pokoju nie zajrzy :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']otóż o tych bullach mówię , na takiego DDR nigdy bym się nie zdecydowała ;) aczkolwiek , nie powiem rozglądam się za świniakiem :loveu: i robie wywiad środowiskowy ... co by mieć piękne ,zdrowe stworzenie z nienaganną psychiką :p [/quote]

A zwierzałaś się komuś z tych planów:evil_lol::evil_lol::evil_lol:?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Skoro jest , to powiedz JAK .. [/quote]

Nie jestem ekspertem od klikania ani od szkolenia w ogóle :-)
I nie napiszę JAK, bo to zależy od psa. Jaki ma z Tobą kontakt, co umie, jakie ma doświadczenie z klikerem. Na pewno nie zaczynałabym pracy z klikerem od problemowej sytuacji, bo to bez sensu :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bila']A zwierzałaś się komuś z tych planów:evil_lol::evil_lol::evil_lol:?[/quote]
To Ty nie wiesz nic o Tosi :crazyeye: :crazyeye: :evil_lol:
Tylko ,że ja szukam bulla idealnego :loveu: a takiego nie łatwo znaleźć :diabloti: więc jeszcze z 5 lat minie :evil_lol:

Marta ,ale ja nie potrzebuje dodatkowych urządzeń by uczyć psa np turlania się ;) I zadałam Ci inne pytanie ... jak oduczyć psa klikaniem nie ganiania kota :diabloti: a Ty mi odpowiadasz że da się po czym piszesz , że zależy od psa :niewiem:


Więc na zmyślonym przykładzie ...

Twój pies , zapewne zna kliker , Ty znasz swojego psa.. pewnego dnia zasmakował że doskonałą zabawą jest ganianie kotka ....zupełnie przypadkiem .. i nic nie jest w stanie go od tego rarytasu oduczyć ..
Jak klikerem zaczarujesz ? Tylko nie pisz żebyś nie dopuściła do tego , bo to wiem ... interesuje mnie jak klikerowiec oducza swojego psa złych zachowań.

Bo kolczatkowiec , robi tak .. kupuje kolczatke , zdejmuje tyle z niej ogniw by ładnie była dopasowana do szyi psa , zakłada mu ją za uszami tak aby kolce delikatnie dotykały skóry .... zapina psa na smycz -nie flexi - idzie z psem tam gdzie wie ze na pewno spotka kota .. pies widzi kota zaczyna burczeć .. ściągasz smycz energicznie jednym szarpnięciem - mówisz NIE WOLNO , pies wtedy ew nic sobie z tego nie robi wiec postanawia zrobić atak na kota szarpiesz znowu odrobinę mocniej .. tylko nie szarpiemy jak pajacyka za sznurki .. jedno zdecydowane ciach .. słowo nie wolno .. pies sie uspokaja idziesz sobie dalej .. można pochwalić :evil_lol:

więc proszę opisz mi na abstrakcyjnym przykładzie jak wyglada to z klikerem .. moje psy mają dobry kontakt ze mną ....

Link to comment
Share on other sites

O rany,jaki ciekawy wątek :multi:
Ja mam samca sznaucera,ale to olbrzym,nie średniak,więc charakterek troszkę spokojniejszy.
Pracuś to z niego jest spory,kocha coś ze mną robić,ale faktycznie,jak nie bawimy się razem,to on potrafi sam się sobą zająć. Można nawet dać mu piłkę, a on sam będzie się nią bawił, tylko co pewien czas do mnie z nią przychodząc. Na wakacjach całymi dniami wbiegał na skarpę z piłką,wypuszczał ją z paszczy do wody na dole,zbiegał za nią w dół do wody, zabierał na górę,wypuszczał.... Samowystarczalny :cool3:
A co do zestawu ćwiczeń - od szczeniaka bawimy sie tarzając i zagryzając na dywanie,więc i z przeskoczeniem mnie problemu nie było, aportu akurat pod ręką nie miałam, a co do wskakiwania na plecy,to jego 40 kilo to troszkę zbyt wiele,jak na pojemność moich pleców...
No tak,a wracając do tematu kolczatki...
Na co dzień pies od zawsze chodzi w miękkiej obroży na zatrzask, tak też jest zwykle na treningach, mojego poprzedniego sznaucera dało się wyszkolić bez kolczatki, bo był psem bardzo uważnym i myślącym, wystarczyło mu pokazać,co ma robić,a on to robił. Natomiast Ashleyek zwykle tak uszczęśliwiony jest procesem nauczania,że ma problemy z dokładnością wykonywanych ćwiczeń. Przy chodzeniu przy nodze zwykle tak się nakręcał,że po kilkunastu krokach nie wyglądało to już prawidłowo - podskoki,"pływanie" przy nodze. Wyciszanie i ponowny start nic nie dawało,za to użycie kolczatki rozwiązało ten problem po kilku treningach.Pracujemy na łup,piłka dla mojego psa jest ważniejsza od suki z cieczką, i widziałam po nim,że użycie kolczatki troszkę go uspokajało i włączało mu myślenie,przy czym nie był wystraszony,ale bardziej uważny na moje wskazówki. Inaczej jest z karą psychiczną, już krzyknięcie czegoś przeze mnie do psa zdenerwowanym głosem powoduje ( i tak samo było u poprzedniego psa ) wyłączenie się myślenia.
To drugi sznaucer olb. samiec z którym pracuję,nie mam więc wielkiego przeglądu charakterów,ale chęć do pracy z właścicielem u obu psów ogromna. Różnice osobnicze - jak Mefisto słyszał komendę "przynieś" zawsze spokojnie stał i czekał,aż skończę i powiem,co ma przynieść (piłka,zabawka,aport,buty lub rękawiczka- te słowa rozróżniał )lub wskażę kierunek ręką i wtedy biegł. A Ashleyek, gdy słyszy "przynieś", nie czeka,tylko od razu leci przed siebie łapiąc co mu do ryjka wpadnie...:lol:

Link to comment
Share on other sites

uffff przeczytalam calosc :) przebrnelam :)

[quote name='Mrzewinska']No to sie pobawmy, bo nasze psy sie nudza.
Proponuje proste cwiczonko. Opasc na czworaki i naklonic psa, zeby ponad nami przeskoczyl. Ale nad pleckami, nie nad stopami.
Warunek - nikt nam komenda, gestem, aportem, niczym takim nie pomaga:mad: W pokoju tylko pies i my.
A potem skok po aport lezacy z boku. Pies ma skoczyc nad nami, ujac aport, i haslo do mnie - gdzie usiadzie z aportem?
Ktory piesio nad czym sie zawaha?
Raszka miala problem jednak, zeby skoczyc nade mna, ale juz skacze.

Powymyslajmy sobie cos dla rozrywki.

Zofia[/quote]

ciekawe cwiczonko :cool3: przed chwila zrobilam, skok nad plecami bez problemu, bo nieraz takich rzeczy dziwnych przy frisbee od niej chcialam ;) a aporcik.. po raz pierwszy pobiegla PODE mna, po raz drugi juz ze skokiem nade mna. a 'do mnie' zrobila bez zawahania (choc jakies duze oczy miala), usiadla bardzo blisko obok mojej twarzy (ja caly czas na kleczkach ;) ) z boku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']To Ty nie wiesz nic o Tosi :crazyeye: :crazyeye: :evil_lol:
Tylko ,że ja szukam bulla idealnego :loveu: a takiego nie łatwo znaleźć :diabloti: więc jeszcze z 5 lat minie :evil_lol: [/quote]

Opóźniona jestem czy co:crazyeye::diabloti:. Jaka Tosia? Ale znajdę.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Marta i Wika, bardzo lubie czytac Foutsa - o tym jak, "raz rozpoczęte, uczenie sie nie ustaje, chyba ze padnie ofiarą warunkowania".
Im organizm prymitywniejszy i bardziej odlegly od nas, tym latwiej opanowac pewne reakcje warunkowaniem, wywolać ksztaltowaniem.
Pies moim zdaniem zasluguje na okazanie celu, wytlumaczenie celu a nie ksztaltowanie drogi do celu. Oczywiscie w pracy zgodnej z naturalnymi, wrodzonymi predyspozycjami oraz w byciu razem na co dzien, w rozumieniu spojrzenia, gestu, nastroju.
A jak ktos mi powie, ze pies ma ptasi mozdzek - to proponuje oswoic kruka. Albo chociaz srokę.
I okaze sie, ze to jest mozg na skrzydlach, daj swiety Rochu taki kazdemu naszemu psu:lol:


Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bila']Opóźniona jestem czy co:crazyeye::diabloti:. Jaka Tosia? Ale znajdę.[/quote]
Najpierw kochana to ja muszę Franka i Klementyna wychować na psy :diabloti: z trzema czubami pod jednym dachem nie wydolę :evil_lol: jak dorosną i się uspokoją , w co szczerze aktualnie wątpię , odpocznę , po delektuje się 4 statecznymi psami i może zatęsknię za kolejnym sikutem - świrem :evil_lol: :evil_lol:

a bull to będzie wyzwanie :p no chyba że Franek spłodzi rudą laske , to nie będzie bulla tylko staffbull :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

znam ci ja takiego jednego , ktory chcial mi pomoc klikierem opanowac mojego demona....:roll:Delaer nie kocha innych pieskow i jego najwiekszym marzeniem jest zezrec jak najwieksza ilosc swojej populacji - na szczescie nikogo jeszcze nie skonsumowal :diabloti:cwicze z nim nieustannie a to na zarcie -ale juz sie mu znudzilo i wypluwa,wedle czyjes rady kazalam mu siadac jak wrog sie zblizal mialo mi to ulatwic panowanie nad nim -niestety teraz jestem na etapie ze siad to cos fajnego a nie czajacy sie gdzies wrog:roll:, patyczek tez juz jest be bo tak fajnie jest atakowac kolege psiego,w koncu kolczatka -pomaga o tyle ze nie miota sie tak okropnie a ja nie mam rak powyrywanych ze stawow -czyli jednak jakies dzialanie pozytywne wniosla. juz zastanawialam sie nad OE , juz razem z TZ probowalismy na sobie( nie jestesmy zboczeni:diabloti: tylko jakies kilkanascie razy:evil_lol:)ale trafilismy do klubu owczarka niemieckiego gdzie bezplatnie pomagaja takim zagubionym duszom....zobaczymy.
gdzies tam po drodze pomiedzy zarciem, patykiem, pileczka , siadem a kolczatka trafil sie osobnik chcoacy mi pomoc....przyszedl na spotkanie z malym pudeleczkiem wydajacym dzwiek ''klik klik''..no coz mysle sobie a moze akurat??.....akurat to malo co mily pan zostal by bez reki:diabloti:i bez klikklika....jako ze ja idac z Dilim mam oczy dokola glowy uprzedzialam pana ze idzie piesek i bedzie zaraz teatr, no to pan zaczal odwracac uwage Diliego klikaniem...a i owszem , Diliemu glowka latala z zaciekawieniem do momentu w ktorym nie ujrzal czy tez nie zniuchal psa.....wybor mogl byc tylko jeden-do ataku!!a ze ten tym klikaniem mu doope zawracal, to skoczyl ,pudeleczko w zeby wzial , wyplul i dawaj z zebami do psa....:evil_lol:

nie bede ryzykowac juz nigdy ze nastepnym razem odgryzie komus reke:diabloti:



sie rozpisalam a zmierzalam do tego ze NIKOGO nie nalezy potepiac za to jaka metode stosuje do psa. Kazdy z nas a przynajmniej wiekszosc zna swoje psy najlepiej na swiecie i wie co dla nich dobre.
nie chce tez czytac, ze jestem nienormalna, sadystka albo w ogole zwyrodniala bo moj pies od czasu do czasu nosi kolczatke a niestety i takie teksty znajduje na dogo...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']
Bo kolczatkowiec , robi tak .. kupuje kolczatke , zdejmuje tyle z niej ogniw by ładnie była dopasowana do szyi psa , zakłada mu ją za uszami tak aby kolce delikatnie dotykały skóry .... zapina psa na smycz -nie flexi - idzie z psem tam gdzie wie ze na pewno spotka kota .. pies widzi kota zaczyna burczeć .. ściągasz smycz energicznie jednym szarpnięciem - mówisz NIE WOLNO , pies wtedy ew nic sobie z tego nie robi wiec postanawia zrobić atak na kota szarpiesz znowu odrobinę mocniej .. tylko nie szarpiemy jak pajacyka za sznurki .. jedno zdecydowane ciach .. słowo nie wolno .. pies sie uspokaja idziesz sobie dalej .. można pochwalić :evil_lol:
[/quote]

Ja mam takie teoretyczne pytanie, bo sama dysponuję "terierkami pierdelkami", czy jakoś tak :cool3:..., a nie PSAMI :evil_lol:...
Dlaczego w tym przypadku, jak powyżej albo w innych podobnych przypadkach, gdy chodzi o oduczanie złych nawyków używasz właśnie kolczatki? Bo efekty stosowanej metody są natychmiastowe, bo nie ma innego skutecznego sposobu na oduczenie gonienia kota, ze względu na to, że pies jest pokaźnych rozmiarów i charakterny, bo jest uodporniony na inne metody... (ale nie chodzi mi o klikier)? :hmmmm:
Tylko błagam - nie wymagaj ode mnie, żebym powiedziała, co ja bym w tym przypadku zrobiła, bo ja tylko te pierdelki...:cool3:
Takie mnie naszło pytanie, jak zaczęłaś "molestować" Martę o klikier :lol:...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Marta i Wika, bardzo lubie czytac Foutsa - o tym jak, "raz rozpoczęte, uczenie sie nie ustaje, chyba ze padnie ofiarą warunkowania".[/quote]

Tak - znam ten cytat i często się nad nim zastanawiam...

[quote]Im organizm prymitywniejszy i bardziej odlegly od nas, tym latwiej opanowac pewne reakcje warunkowaniem, wywolać ksztaltowaniem.
Pies moim zdaniem zasluguje na okazanie celu, wytlumaczenie celu a nie ksztaltowanie drogi do celu. Oczywiscie w pracy zgodnej z naturalnymi, wrodzonymi predyspozycjami oraz w byciu razem na co dzien, w rozumieniu spojrzenia, gestu, nastroju.[/quote]

Na co zasługuje pies... myślę, że przede wszystkim na szacunek.
Być może warunkowanie odruchów to brak szacunku. Ale jednak są metody, w których tego szacunku jest jeszcze mniej. Jak zaczęłam się interesować szkoleniem, to w klikerze widziałam najwięcej szacunku dla psa i najwięcej wolności, a jednocześnie wysoką skuteczność. Poza tym to było proste, rozumiałam mechanizm działania. Nie wiedziałam wtedy wiele o budowaniu więzi. Wiedziałam trochę o szkoleniu tzw. "tradycyjnym" - miałam m.in. książeczki Wachów i Brzezichy, ale to mi się nie podobało i tak nie chciałam. Podpartywałam łupowców i też widziałam tam dużo szarpania i komendy wydawane wojskowo, krzykiem. Może trafiłam nie tam gdzie trzeba.

Teraz, po dwóch latach, mogę powiedzieć że mam więź z moim psem. Może to długo trwało, ale też pies nie był najłatwiejszy :-) I kliker coraz rzadziej jest nam potrzebny, chociaż to fajna wspólna zabawa. Czy szkolenie za pomocą klikera przyczyniło się do budowania więzi? Pewnie trochę tak, ale raczej w niewielkim stopniu. Inne rzeczy miały większe znaczenie.

[quote]A jak ktos mi powie, ze pies ma ptasi mozdzek - to proponuje oswoic kruka. Albo chociaz srokę.
I okaze sie, ze to jest mozg na skrzydlach, daj swiety Rochu taki kazdemu naszemu psu:lol:
[/quote]

Akurat miałam kiedyś srokę od pisklaka, więc wiem w czym rzecz ;)
Fajna bestia była. Kradła - jak sroka.
Pomyślałam o niej, jak mi kiedyś Wika przyniosła kluczyki od samochodu wyciągnięte z torebki jednej pani. To było w stylu tej sroki właśnie.
Niestety źle skończyła - za bardzo ufała ludziom. I... psom :-(

A jeszcze co do ptasich móżdżków, to była u nas kiedyś na podwórku kura. Póki było ich więcej, to wydawały się głupie, a potem została tylko jedna. I też niejednemu bym życzyła takiego mózgu ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...