Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Nie wiem, Elisabeta. 

 

Ja próbowałabym zacząć od ćwiczenia na jakimś nie za dużym terenie. Położyć obok siebie jaki przysmak (ale z boku, nie przed sobą), i zabrać się np za czytanie książki. Niech Felek ma czas, niech sobie eksploruje. W końcu trafi na smakołyk i w końcu się skusi. Może nie od razu, może na drugi, trzeci dzień. Ale się skusi. Niech wie, ze pyszności są przy człowieku. 

Później można położyć bliżej, albo i na ręce. Ale cały czas ignorując psiaka. Niech się oswaja z bliskością. Niech łączy fakty człowiek - pyszności. 

Później można by spróbować odrobinę kontaktu wzrokowego, a dopiero na koniec ruchu. Jeśli psiak się boi, to trzeba dać mu spokój i komfort. 

Jeszcze później można nagradzać każde jego zbliżenie się, zainicjowany przez niego kontakt. 

Dla mnie kluczem jest tu cierpliwość i spokój. 

Na koniec można wprowadzić nienachalny dotyk. A później nawet kilkunastominutowe głaskanie - które zdziałało takie cuda przy Asterze - to uwalnia oksytocynę  i wzmacnia więź. 

 

Nie wiem czy to co napisałam ma jakąś wartość, nie wiem czego próbowałyście. 

 

Poszukałam i znalazłam na Allegro ciasteczka, które uwielbia moja Kaori (Maybe dostawała szału, próbowała dostać się do pudła, w którym je chowaliśmy.)

 

http://allegro.pl/orijen-bison-smakolyki-przysmaki-dla-psa-56-7-g-i5570746306.html

Jak chcecie, to mogę zasponsorować do ćwiczeń... Choć pewnie kawałek mięsa czy nawet mniej zdrowa ale jakże lubiana parówka się sprawdzi. 

Posted

Jesteś, Ayame. Dzięki. :)

 

Może pół roku dla takiego wycofanego psiaka jak Feluś to jeszcze za krótko, żeby chciał i nie bał się bliskości człowieka...

Mika i Etna lgnęły do ludzi, a Feluś leżał skulony w budzie i siłą trzeba było go stamtąd wyciągac.

Zobaczymy we wrześniu, jakim Felek będzie uczniem w szkole Lilu...

Posted

Dzikusek... :(

Zupełnie jak... wolno żyjąca kotka Masza z mojego osiedlowego podwórka, do której chodzę dwa lata każdego dnia z jedzonkiem.

Jak stawiam miseczki, to ociera się moje nogi, barankuje i mruczy... Ale ręki do niej wyciągnąc nie mogę, bo ją to przeraża...

Tylko z Maszą gorzej niż z Felusiem... Pazury... ;)

Posted

Ja myślę, że to nie tyle czas jest ważny, co odpowiednie dla danego przypadku podejście. Po prostu jak nie działa jedno to trzeba próbować czegoś innego. 

Pamiętam jak u Betkak na podwórku utknęła ogromna Saba. Dobre 70 kg psa. Zaparła się i nie wróci do boksu po spacerze. Było wołanie. Była zachęta na żarcie. Nie i już. 

Zaczęłam od poklepywania po zadku, bo tak mama zachęca szczenię, by ruszyło swoje 4... łapy. - Nie ruszy. Spróbowałam popchnąć w "magicznym miejscu" - Mowy nie ma, ani kroku nie zrobi. Chciałam ją przekonać, żeby ruszyła w inną stronę i skręcić. A gdzie tam. Nie drgnie i już. I co takiej zrobisz?

Pomogła ekscytacja. Wydobyłam nie wiem skąd spore ilości entuzjazmu i tak nakręciłam cielątko, że samo grzecznie wlazło do boksu. Ale przyznam się szczerze, że zeszło nam z nią dobrych 10 min. Ze zdrowym, mniej-więcej spokojnym psem bez problemów! Przez cały ten czas Saba ani nie usiadła, ani nie próbowała się położyć.

Po prostu musieliśmy znaleźć to jedno coś, co na nią podziałało. 

Posted

U felka czas jest bardzo ważny. Postępy są duże ale dłuższym czasie.z każdym tyg przełamuje coś tam. Dziś lekcja przymusu cofnąła zaufanie i bal się przejść przez próg swojego pokoju. Ale ryzykuje dalej.

Posted

Oczywiście, ze czas jest ważny, bo pies testuje nowe rzeczy i zapamiętuje starsze. Ale sam czas nie przyniesie zmiany. Trzeba próbować.

Wiem, ze się uda, bo... Bo psy już takie są. Jak się przełamie, zapomni o tym co było.

Ech, ale chciałabym sama z takim delikwentem spróbować... Tęsknię za tym. 

 

Tymczasem zaczynam kurs z behawiorystyki na naszym uniwerku. Na razie bardzo ogólny ( z programu weterynarii) ale zawsze czegoś się dowiem :)

Oby czasu starczyło. 

Posted

Wgrywałam wczoraj filmik z lekcji ale chyba jest za gruby. Obliczyło mi na 3 tyś min wgrywania. Mam krótszy zaraz po założeniu smyczy.

 

Nie jest to pies strachliwy pierwszy ani ostatni w moim hotelu. Do tej pory udawało się wyprowadzić na prostą. Ale czasem strach jest tak głęboko zakorzeniony że psy nie potrafią się zresetować. Jednak jeśli chodzi o Felka jestem dobrej myśli. On chce a to jest dużo, tylko się jeszcze boi. Problemem Felka a raczej jego człowieka jest to, że to cwana i zwinna bestia i wywinie się ze wszystkiego. Teraz trzeba doprowadzić do tego żeby nie chciał kombinować tak jak teraz nie chce już uciekać z posesji.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...