irenas Posted July 20, 2017 Author Posted July 20, 2017 Malagosku, ja też przytulam i współczuję. Potwierdziło się, że nieszczęścia chodzą stadami. Ale teraz może być już tylko lepiej. Na łące między drogą na Ostrołękę a Dyszobabą ktoś zebrał przejrzałe już maślaki i rzucił je na kupę. Nie wygląda to apetycznie i znaczy, że więcej maślaków tam nie będzie. Nie lepiej było je zostawić dla ślimaków? Tylko pytam. Krysiu bardzo mi będzie miło Was widzieć! Będę w domu i zapraszam z całego serca. Pokażę Ci tę nowinę roku, o której ci mówiłam (mamy swoje tajemnice, a co?!) Quote
konfirm31 Posted July 20, 2017 Posted July 20, 2017 Dzięki, Irenko :). Jak będziemy w Różanie, to zadzwonię. Tajemnice trzeba mieć zawsze, no bo jak bez nich żyć ;) ! Quote
irenas Posted July 22, 2017 Author Posted July 22, 2017 Juka i Psotka podarły wczoraj paczkę z mydlarni 4 szpaki (zobaczcie, mają bardzo fajne mydło do mycia włosów, po którym moje przestały wypadać), przeznaczoną zresztą na prezent dla mojej "angielskiej" siostry. Kurier, nie pytając o zdanie, nie dzwoniąc, ani nie ujawniając się w żaden inny sposób, położył ją na psiej budzie i już. Kiedyś go o to prosiłam, ale to było wtedy, gdy przyjechał, a ja byłam na spacerze z psami. A on to potraktował jako constans! Dwa dni wcześniej zostawił tam bardzo kosztowny przedmiot. A skoro on sięga do budy zza płota, każdy może. Co to się porobiło z tym DPD? Kiedyś to była naprawdę dobra firma. Quote
irenas Posted July 23, 2017 Author Posted July 23, 2017 Wczoraj zupełnie niechcący uratowałam życie jednego leszcza. Sporego, do tego! Otóż wdałam się w rozmowę z sympatycznym wędkarzem rodem z Różana, mieszkającym w Warszawie. Rozmawialiśmy o wszystkim, dość długo, a kij się moczył w wodzie. W pewnym momencie ryba chwyciła haczyk, wędkarz ją wyciągnął, a ja go zaczęłam pytać, co z nią zrobi, czy ją od razu zabije, czy pozwoli jej się dusić na powietrzu. Okazało się, że obok ma zainstalowaną siatkę w wodzie, w której przechowuje złapane ryby, zanim pozbawi je życia. Czyli jest dość ludziki pan. Moje pytania tak go zdekoncentrowały, że nie trafił biednym leszczem do siatki. Mądra ryba skorzystała z okazji i dała nogę (no to taka licentia poetica!). I dobrze! Wcale nie jestem pewna, czy po wyjęciu tej siatki z wody nie pozwala rybom się udusić. Quote
konfirm31 Posted July 23, 2017 Posted July 23, 2017 Nie sądzę, żeby Cię ten wędkarz dobrze wspominał ;). Ja znacznie bardziej niż rybek, żałuję świnek i krówek z którymi czuję bliskość genetyczną i...... emocjonalną. W moim odczuciu, niewiele się różnią od psa, kota, czy konia, nad losem których tak bardzo płaczemy. Wędkarz nie zjadł rybki na kolację, więc pożywił się schabowym...... 1 Quote
irenas Posted July 23, 2017 Author Posted July 23, 2017 No nie był bardzo szczęśliwy. Mam inne, wzbudzające mniejsze kontrowersje przygody "odzwierzęce": 1. Wczoraj "nawiedził" mnie kos. Byłam zdziwiona, bo sfrunął na trawnik w ogródku, psy akurat były za domem, ale ich obecność jest tak oczywista, że odwaga ptaszka mnie zdziwiła. Kos złożył mi wizytę w bardzo konkretnym celu: obżarł mi borówkę amerykańską z wszystkich dojrzałych owoców! Zostawił mi same jeszcze zielone. Cwana gapa. Dziś znowu przyleciał, tak samo usiadł na trawniku, poglądał na mnie bystrze, po czym podfrunął do krzaczka, po to tylko, żeby stwierdzić, że od wczoraj nic jeszcze nie zdążyło dojrzeć. I odleciał. Pewno wróci za jakiś czas, kiedy będzie co zjeść. 2. Dziś na spacerze Juka nagle usiłowała wspiąć się na drzewo, stojące za płotem jakiegoś ogródka. Patrzę, a na gałęzi siedzi wiewiórka i trzyma w pyszczku... małą wiewióreczkę! Czym prędzej przegoniłam psie towarzycho, bo wiewiórcza mamusia była strasznie zaniepokojona. Na szczęście zainteresowanie Juki szybko przeniosło się na krowę, którą usiłowała zaprosić do zabawy. Kiedy krowa podniosła głowę, Juka troszkę się przestraszyła i podbiegła do niej od "bezpieczniejszej" strony czyli... od tyłu. Bardzo była zdziwiona, że podniosłam wrzask. I takie mamy przygody w tej ślicznej Dyszobabie. 1 Quote
konfirm31 Posted July 23, 2017 Posted July 23, 2017 Pamiętam z dzieciństwa drzewo czereśniowe na działce, systematycznie obżerane przez szpaki i kosy. U nas od popołudnia na okrągło burze i deszcz i zwierzaki smutne i przestraszone siedzą domu. Quote
malagos Posted July 24, 2017 Posted July 24, 2017 Ale przydadzą się te deszczyki na te nasze piachy. Może grzybki się pojawią? Choc kilka kurek bym przygarnęła, celem pożarcia w jajecznicy :) Quote
konfirm31 Posted July 24, 2017 Posted July 24, 2017 Malagosku, kurki rosną w Biedronce ;). Asia je stamtąd przywiozła na działkę - do jajecznicy oczywiście. Cóż, czasem trzeba przywieźć grzyby do lasu ;). 1 Quote
Grażyna49 Posted July 24, 2017 Posted July 24, 2017 U mnie były 2 burze.Na szczęście Rasti zjadła proszeczek i obie przespała. Natomiast koło północy,wyspana,wypoczęta ,nabrała ochoty do zabawy. Widząc,ze nie reaguję na zaczepki bezceremonialnie kołdrę ze mnie ściągnęła z bardzo zadowoloną miną. Jak widzę kolejny dół wykopany przed domem to aż się śmieję w głos.Ja się cieszę tym co Irenkę denerwowało. Wcale się nie dziwię,bo te doły wykopane przez panienki Irenki mogły do zawału doprowadzić,natomiast dołeczki mojej Rasti tylko umacniają mnie w przekonaniu ,że układ kostny pracuje prawidłowo i bez bólu. Quote
irenas Posted July 24, 2017 Author Posted July 24, 2017 Widzisz Grażynko, po prostu jesteśmy na innym etapie rozwoju i tyle! Kos znowu dziś przyleciał i coś musiał znaleźć bo dość długo buszował w krzakach. Nawet Psotka go specjalnie nie speszyła. W Dyszobabie tylko lało, coś tam burknęło raz czy dwa razy, ale nie było iluminacji. Taka burza się nie liczy. Ja byłam deszczowi bardzo wdzięczna za podlanie ogródka. No i powietrze jakieś takie bardziej oddychalne się zrobiło. Tych kilka ostatnich dni jest tak jakby ktoś całe powietrze wyssał i nic nie zostawił w zamian. Po prostu nie ma czym oddychać. A może to po prostu dolegliwość zwana SKS? Z innej beczki. Byłam dziś w Ostrołęce. Dla tych, którzy nigdy nie jechali tą drogą: wije się jak wąż, raz w dół, raz pod górkę. Tak że niemal cały czas jest podwójna ciągła. Dla tych co nie prowadzą = bezwzględny zakaz wyprzedzania. Tir jadący za mną oczywiście musiał mnie wyprzedzić, bo na tych zakrętach jechałam tylko 90 km/godz. Zrobił to na ostrym wirażu, w połowie wyprzedzania na przeciwnym pasie pojawiła się kawalkada samochodów, cudem nie doszło do zderzenia czołowego. Co mają w głowie faceci, którzy robią takie rzeczy? Zwykłam mawiać, że trzy komórki, do tego wyłącznie płciowe, ale w tym wypadku nawet tego nie jestem pewna. Quote
konfirm31 Posted July 24, 2017 Posted July 24, 2017 Grażynko, cieszę się razem z Tobą z powrotu Rasti do zdrowia - niech sobie pokopie, dziewczynka! Irenko, żadne tam SKS - wszak my ciągle młódki -duszno i już! Na działkach, cisza letnia wśród ptaków. Tylko Lerka ćwierka czasami. 1 Quote
malagos Posted July 25, 2017 Posted July 25, 2017 Pewnie, ześmy młódki:) a ze coś tam strzyka i boli, to normalka :) Może jakieś ognisko zorganizujemy? W któryś weekendzik? Może by też dziewczyny z Warszawy dojechały? Moze 6 sierpnia, albo 13? Quote
irenas Posted July 25, 2017 Author Posted July 25, 2017 11 minut temu, malagos napisał: Pewnie, ześmy młódki:) a ze coś tam strzyka i boli, to normalka :) Może jakieś ognisko zorganizujemy? W któryś weekendzik? Może by też dziewczyny z Warszawy dojechały? Moze 6 sierpnia, albo 13? No, skorośmy młódki to do roboty. Telepatia jednak istnieje, mnie też od kilku dni chodzi po głowie jakieś ognisko, albo inny spęd znajomych. U mnie, między dołami wykopanymi przez Jukę i Psotkę, nadal czeka drewno ułożone w stosik, które miało witać wiosnę. To teraz może uczcić środek lata. Dziewczyny (i chłopcy, nie bądźmy rasistkami!) z Warszawy i z każdego innego miejsca na świecie będą bardzo mile widziane/ni. A jeśli jest propozycja w innym miejscu, tyż piknie, z chęcią się wybiorę i dołączę do świętowania. Quote
konfirm31 Posted July 25, 2017 Posted July 25, 2017 Ja jestem za, a nawet przeciw, jak mawia nasz LW Prezydent :). Może termin spotkania dobrać pod Mazowszanków? Spytaj Malagosku! Quote
malagos Posted July 25, 2017 Posted July 25, 2017 Moze Oni przyjadą na długi weekend 15-sierpniowy? Ja wprawdzie nie mam wolnego wtorku 14 sierpnia, ale inni pewnie mają. Pomyślimy :) Ja też mam górę chrustu do spalenia i bardzo fajny przepis na drożdżowe chałeczki (sprawdzone!!) pieczone na patyku nad ogniskiem :) Quote
irenas Posted July 25, 2017 Author Posted July 25, 2017 Noo, drożdżowe chałeczki pieczone na patyku! - dla czegoś takiego ja na pewno nie mogę być konkurencją! To ja też chcę do Ciebie, Malagosku. Termin mi odpowiada w zasadzie każdy oprócz 2 sierpnia. Dostosuję się. Czekam więc na wiadomość kiedy i jak mam się dołożyć do uczty? Może jakaś surówka? Quote
malagos Posted July 26, 2017 Posted July 26, 2017 Rozmawiałam z Mazowszanką, będą na wsi w ten długi weekend. Wiec termin może dostosujemy pod nich? Jedyny minus dla dziewczyn z Warszawy (myślę o Aurzee, Agat21, Ince33) to tylko taki, ze mogą być korki na trasie. Te chałeczki, czyli właściwie chlebki piecze się nad ogniskiem przez około 15 min i są pyszne! Na grillu pewnie się nie da, ale można połączyć jedno z drugim, nie? Irenasie, surówka jak najbardziej wskazana :) Teraz wybierzmy termin i będziemy wołać dziewczyny :) Quote
irenas Posted July 26, 2017 Author Posted July 26, 2017 No, jak powiedziałam się dostosuję. Jako osoba, która ma wieczność przed sobą, dysponuję oceanem czasu (oprócz 2 sierpnia, zaznaczam!). Chyba żebym całkowicie rozmiękła od tego deszczu, wtedy będziecie musieli przyjechać i zebrać mnie łyżeczką od herbaty. Korki w Pułtusku można ominąć, jadąc przez Nasielsk (spytajcie Mazowszanki to Wam dokładnie wyjaśni, bo to od Niej właśnie wiem o tej trasie), a poza tym, jeśli umówimy się w środku długiego weekendu, a nie na początku, czy końcu, nie powinno być aż tak źle. Na pewno nie można jechać w piątek, bo wariacyi można dostać!!! Quote
malagos Posted July 27, 2017 Posted July 27, 2017 to odpada też sam 15 sierpnia, bo powroty... To co, niedziela 13 sierpnia? Quote
irenas Posted July 27, 2017 Author Posted July 27, 2017 Tak! Niedziela 13 sierpnia. A co o tym sądzą inni? Quote
irenas Posted July 28, 2017 Author Posted July 28, 2017 Przeczytałam ciekawy artykuł: http://innpoland.pl/135511,slusznie-klniesz-na-kosiarzy-koszenie-trawy-szkodzi-i-nie-ma-wiekszego-sensu?sgnt. To balsam na moje serce, ponieważ nie znoszę kosić trawy. A na nieskoszonych łąkach w tym roku po prostu szaleństwo kwiatów. Pamiętam kiedyś, dawno, dawno temu jak pewien Belg zazdrościł nam... chwastów! U nich podobno całkowicie je wypleniono z przestrzeni publicznej, co nie wyszło im na dobre. Myślę, że mój dawny sąsiad byłby bardzo niezadowolony, bo on z kolei uwielbia to robić i kosi co najmniej dwa razy na tydzień. Chwastów zero, angielski trawnik i te rzeczy. A tu się okazuje, że to nikomu nie służy! Quote
konfirm31 Posted July 28, 2017 Posted July 28, 2017 Irenko, jeśli "Twoje" łąki nie zostaną skoszone, rolnik nie dostanie dopłaty unijnej, więc pewnie je skosi. "Moje" łąki koszą, chociaż nie zawsze zabierają to co skoszone :(. I tak się to kręci. O wiele bardziej niż koszenie miejskich trawników (argument o ograniczaniu populacji kleszczy bardzo do mnie przemawia), złości mnie psikanie Randapem na obrzeża trawników, bo taka popsikana trawka, może spowodować ciężkie zatrucie, a nawet zgon u psa lub kota, jeśli ją zje. W ogóle, to nasze relacje z naturą są ogromnie skomplikowane i pełne hipokryzji. Zawsze chodzi nam o własny interes, nawet wtedy, kiedy niby to bronimy szeroko rozumianej przyrody :D. Czytam teraz wspaniałą książkę Andrzeja Kruszewicza o tym tytule :"Hipokryzja. Nasze relacje ze zwierzętami". Polecam. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.