Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

I padało w Warszawie oraz całą drogę z powrotem. Przez całe 100 km widziałam dwa zestawy pługów śnieżnych (jeżdżą po trzy, odśnieżając tym samym cały jeden pas drogi). Na szczęście pogoda podziałała nawet na wariatów i nikt nie wyprzedzał pod górkę ani na trzeciego.


A w Warszawie obejrzałam nową Halę na Koszykach. Jeśli ktoś nie widział - polecam. Może też dlatego, że jest to praktycznie miejsce mojego dzieciństwa i mam do niego nostalgiczny sentyment. Dobrze, że jej nie zburzyli. No i mam nadzieję, że przetrwa - są tam właściwie same bary i restauracje, na razie to modne miejsce Warszawki, ale łaska pańska na pstrym koniu jeździ, jak wiadomo, może więc w każdej chwili przestać być modne. Czego pracującym tam ludziom nie życzę.

Link to comment
Share on other sites

Obejrzyjcie. Dzieje się to na Kostaryce, to są psy uratowane przed złymi ludźmi, można je adoptować i to się zresztą dzieje. Rzeczywiście mają jak w raju!

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,21344798,makabryczna-fabryka-zwierzat-w-dobrczu-koty-umieraly-lezac.html#MT

A to, żeby nie było Wam za dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Juka zaczyna kwestionować przywództwo Dziuni!  Dziś rano panie spięły się, a jako, że Dziunia to już osoba wiekowa i znacznie mniejsza od Juki, nagle znalazła się na obu łopatkach, przygnieciona cielskiem młodej suczki, bez możliwości poruszenia się. Myślicie, że się poddała? Ale skąd! Warczała, szczekała i kłapała zębami, usiłując się wyrwać z niezbyt czułych objęć. W końcu Juka ją puściła, a ta rzuciła się znowu na nią. Na szczęście Juka uznała akcję za zakończoną i nie zareagowała na ten atak.

Co zaskakujące rezultatem tych rozgrywek okazał się strach Szerloka, który uciekł na dwór i bał się wrócić do domu. Musiałam go długo przytulać, osładzać czułymi słówkami i przekupywać smaczkami, żeby w końcu przyszedł na śniadanie. Taką ma delikatną psychikę! Juka była po tym wszystkim speszona i nieco niepewna swego - darłam się na nie jak oszalała, chociaż wiem, że tak nie można, ale czasem brak mi pomysłu na pedagogiczne postępowanie z Juką, bo jest po prostu niereformowalna - ale szybko jej przeszło. Ona na pewno nie ma delikatnej psychiki. Jest jak czołg.

Link to comment
Share on other sites

Juka zmężniała,  ma charakter i chce przejąć "władzę"  w stadzie i dlatego stara się ustawić psy. Wbrew pozorom,  Szerloka też to może dotyczyć i on to czuje.  To raczej psy są dżentelmenami, suki są bardziej zawzięte.  Jedyna rada,  to samej rządzić stadem,  bo może być  niewesoło. Warto  trenować z psami posłuszeństwo, zaczynając od Juki,  a jak jest poważna awantura,  natychmiast interweniować,  ostro objeżdżając i agresora i ofiarę.  I nie ma w tym nic złego. Wszystkie psy muszą zrozumieć, że awantury między nimi są niedozwolone. Bo Ty tego sobie nie życzysz.  Psy są bardzo wrażliwe na nasze reakcje i rozumieją bardzo dużo,  chociaż często intuicyjnie. Wiem,  że jesteś zwolenniczką wolności i dla  ludzi  i dla  zwierząt,  ale obie wiemy,  że każda  wolność tam się kończy,  gdzie zaczyna się czyjeś zniewolenie. 

Link to comment
Share on other sites

Juka przede wszystkim chce przejmować żarcie. Władza jako taka ją jakby mniej interesuje. Dziś razem z Szerlokiem z działki niezamieszkanej zimą przyniosły dwie kule tłuszczu z ziarnami dla ptaków (przeskoczyły przez niewysoki murek). Wydawałoby się, że skoro dwie, to nie ma problemu. Otóż był. Juka uznała, że ta druga też będzie jej, znowu pogryzła Szerloka i zabrała mu "smakołyk". Wściekłam się tak strasznie, że mało mnie apopleksja nie trafiła. Teraz ją ignoruję. Chyba dotarło do niej, że coś jest nie halo, bo trzyma się z boku, nie usiłuje mi wleźć na kolana i nie podtyka głowy do głaskania. Były ze dwie próby, ale kiedy powiedziałam jej "odejdź", karnie się wycofała. Może "zapomniany język psów" jest sposobem na to uparte suczysko, bo próby nauki ze smaczkami nic nie dają, w ogóle nie rozumie o co chodzi, kiedy krzyknę, to staje się jeszcze bardziej namolna w swoim żądaniu pieszczot, dopiero kiedy "wstawiam ją do lodówki", jakaś komórka w tej łepetynie przeskakuje. Niestety nie na długo. Zaczynam coraz lepiej rozumieć jej poprzedniego właściciela, który pozbył się kłopotu. Ja - chociaż straszę gadzinę, że oddam do schroniska - nie zamierzam się jej pozbywać, jestem natomiast bliska szukania behawiorysty, który pomoże mi okiełznać ten żywioł. Jeśli ktoś zna dobrego w okolicy, bardzo proszę o namiary.

Link to comment
Share on other sites

irenas możesz się pogniewać,ale robisz błąd za błędem(czytam ten wątek od momentu powstania) i pierwsze co Ci behawiorysta powie to właśnie to.co do behawiorysty to musiałby przyjechać na ładne parę godzin i zobaczyć jak zachowujesz się przede wszystkim Ty,a dopiero potem Juka.

Link to comment
Share on other sites

Tego się właśnie spodziewam, że przyjedzie, popatrzy i coś mi doradzi. A Ty, jeśli czytasz od początku, to mogłabyś mi powiedzieć, co robię nie tak. Zauważ, że ludzie, kiedy popełniają błędy, to nie z czystej złośliwości, tylko dlatego, że nie wiedzą, że je popełniają. A skoro nie wiedzą, nie mogą ich poprawić. Robię błędy od początku? Wydaje mi się, że jak dotąd  nie miałam jakichś specjalnych problemów Z Szerlokiem, Kajtusiem, czy Dziunią. Może więc powiedz mi, co robię źle.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, irenas napisał:

Tego się właśnie spodziewam, że przyjedzie, popatrzy i coś mi doradzi. A Ty, jeśli czytasz od początku, to mogłabyś mi powiedzieć, co robię nie tak. Zauważ, że ludzie, kiedy popełniają błędy, to nie z czystej złośliwości, tylko dlatego, że nie wiedzą, że je popełniają. A skoro nie wiedzą, nie mogą ich poprawić. Robię błędy od początku? Wydaje mi się, że jak dotąd  nie miałam jakichś specjalnych problemów Z Szerlokiem, Kajtusiem, czy Dziunią. Może więc powiedz mi, co robię źle.

irenas nie pisałam tego złośliwie,po prostu stwierdziłam fakty,w domu rządzi Juka nie Ty i to leży problem.żeby spróbować Ci jakoś pomóc muszę poczytać wątek,od kiedy Juka jest u Ciebie?żebym wiedziała,do którego momentu muszę się cofnąć.

 

Link to comment
Share on other sites

Ja też nie odebrałam tego jako złośliwość. Jeśli tu piszę o swoich problemach, to licząc między innymi na dobre rady innych Dogomaniaków. 

Jukę mam od kwietnia zeszłego roku. Myślę, że Konfirm ma rację, twierdząc, że ona poczuła się już dość pewnie, żeby spróbować przejąć kontrolę. Wbrew temu, co uważasz, ona tu nie rządzi, może próbuje rządzić, a wczoraj udało mi się jej udowodnić, że tak na pewno nie ona jest przywódcą stada. "Wstawienie do lodówki", czyli całkowite ignorowanie jej przez cały dzień (oczywiście jeść dostała i na spacerach była), niegłaskanie, nieprzytulanie, odganianie za każdym razem, kiedy się zbliżyła, okazało się na tyle skuteczne, że wczoraj i dziś jest znacznie spokojniejsza, nie napada na mnie, żeby mi włazić na kolana, co mnie jakoś szczególnie irytuje. Mam nadzieję, że to wystarczy, jeśli nie, będę musiała powtórzyć operację. Jeśli chodzi o "sforę", to pozostawiam im ustanowienie hierarchii, nie będę się wtrącać, tylko muszę czuwać, żeby nikt za bardzo nie ucierpiał. Dziunia ostro się sprzeciwia utracie przywództwa duchowego (fizyczne nie wchodzi w grę - jest na to za mała i za stara), dlatego muszę na nią szczególnie uważać, żeby nie skończyło się jatką. Szerlok podporządkował się całkowicie, to jest wyjątkowy pies, zupełnie niekłopotliwy, tylko Psotka jest krnąbrna, ale uznaje szefostwo Dziuni.

Z moim pierwszym psem, znajdą Rudym, miałam tylko jedną "scysję"  - o nieposłane łóżko. Siedział na pościeli i pokazał mi wszystkie zęby, kiedy chciałam go stamtąd zgonić. Nie znaliśmy się jeszcze dobrze, wyraźnie testował granice swoich możliwości. Trzepnęłam go (wtedy jeszcze nie byłam "uświadomiona" co do przemocy fizycznej), sfrunął z łóżka w krótki apcugach i następne 10 lat spędziliśmy w absolutnej sielance i wielkiej miłości. Nigdy więcej nie musiałam pokazywać mu, kto tu rządzi.

Link to comment
Share on other sites

Irenko,Ty znasz moją a właściwie historię moich suk.

Fakt ,że musiałam oddać ukochaną Torę jest do dzisiaj dla mnie wielką porażką,tym bardziej,że kilka suk wychowało się ze mną od szczeniaka aż po tęczowy most.

W przypadku Tory nie dałam rady oduczyć jej dominacji.Ty masz większy problem,bo poznałaś  Jukę już ukształtowaną ,być może  skrzywioną przez podły los.

Powiem Ci jedno /co troszeczkę mnie cieszy/ ,obecni państwo Tory chodzili z nią wielokrotnie do behawiorysty i niestety nie udało im się pozbawić suni tej przywary.

Tak więc niestety czasami zdarzają się egzemplarze niereformowalne.Oczywiście jak najbardziej polecam Ci rozmowę z dobrym psim psychologiem.

Wydaje mi się jednak,że powinnaś tak jak w przypadku Rudego nauczyć Jukę,że Ty jesteś przywódcą stada.Bo właśnie tym było skarcenie Rudego na samym początku Waszej znajomości.Życzę powodzenia i cierpliwości.

Buziaczki i miziaczki dla kochanego,cudnego Szerloka.

Link to comment
Share on other sites

Grażynko "lodówka" okazała się skuteczna i wczoraj! Może tak jednak zostanie. Co prawda dziś razem z Szerlokiem zwiali mi na spacerze po łąkach nad Narwią, ale postanowiłam to zignorować (w myśl strategii lodówkowej), 10 minut później Juka przygnała w panice, przytulała się jak głupia i była wyraźnie przerażona, że ją zostawiłam. Szerlok się nie przejął, pojawił się dopiero pod bramą, niezmieszany i niewstrząśnięty. On już wie, że jest mój kochany i cudny, szczeżuja jedna! No ale on jest naprawdę wyjątkowym psem. Bardzo zaniepokojona całą sytuacją była Psotka. Niemal się przykleiła do mojego kolana, ciągle podskakiwała do rąk, jakby o coś prosiła, uspokoiła się dopiero, kiedy zobaczyła Jukę i znalazła blisko domu. Co za emocje one mi fundują, a ja im!

Jest jednak w Juce też pewien rys niezwykły: nazwałam ją terapeutką. Podobnie jak koty niweluje różne boleści. Dziś rano obudził mnie ból lewej nogi. Silny ból. Juka kręciła się, kręciła w końcu położyła mi się na tej nodze. Na ogół protestuję, bo ona jednak jest ciężka, zrobiła to nie pierwszy raz, ale tym razem przyszło mi do głowy, że może ona wyczuwa, że mnie boli. I rzeczywiście! Po krótkim czasie noga przestała mnie boleć i pospałyśmy sobie jeszcze godzinkę! Może to tylko zbieg okoliczności, spróbuję tego środka leczniczego, kiedy znowu mnie będą nogi bolały (niestety zdarza się to bardzo często) i zobaczymy. Są w końcu psy, które potrafią wyczuć dolegliwości swoich opiekunów to i może złagodzić je mogą.

Link to comment
Share on other sites

Irenko,  to nie w tym rzecz żeby Jukę "trzymać w lodówce".  Obawiam się,  że biedna psica nawet nie wie,  dlaczego Ją to spotyka i niewiele to ją nauczy.  Czuje się niepewnie z powodu Twojej obojętności i tyle.  Myślę,  że działaj raczej w ten sposób,  że  jak Ci włazi na kolana i domaga się głaskania,  to ją odsuwasz i się odwracasz,  a za jakiś czas,  wołasz  i głaszczesz.  W ten sposób ją uczysz,  że to Ty decydujesz,  a nie ona.  I ten sposób działania,  stosuj i w innych przypadkach tj zawsze Ty decydujesz o wszystkim,  nie Juka. Poczytaj też trochę o pozytywnym szkoleniu psów. 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, konfirm31 napisał:

Irenko,  to nie w tym rzecz żeby Jukę "trzymać w lodówce".  Obawiam się,  że biedna psica nawet nie wie,  dlaczego Ją to spotyka i niewiele to ją nauczy.  Czuje się niepewnie z powodu Twojej obojętności i tyle.  Myślę,  że działaj raczej w ten sposób,  że  jak Ci włazi na kolana i domaga się głaskania,  to ją odsuwasz i się odwracasz,  a za jakiś czas,  wołasz  i głaszczesz.  W ten sposób ją uczysz,  że to Ty decydujesz,  a nie ona.  I ten sposób działania,  stosuj i w innych przypadkach tj zawsze Ty decydujesz o wszystkim,  nie Juka. Poczytaj też trochę o pozytywnym szkoleniu psów. 

dokładnie konfirm31 ma całkowitą rację,na chwile obecną czytam,a że cierpię na chroniczny brak czasu to jeszcze trochę potrwa.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja to robię! Dziewczyny! Nie jestem kompletną idiotką i jednak jakieś doświadczenie mam (35 lat bezproblemowego mania psów). Zupełnie mnie nie zrozumiałyście. Przecież nie odepchnęłam jej na stałe, tylko na jakiś czas, żeby do niej dotarło, że nie opłaca się jej takie zachowanie, jakie właśnie zaprezentowała. Ona doskonale wiedziała, dlaczego jest "w lodówce", bo ją tam wstawiłam natychmiast po jej ataku na Szerloka, potem już była głaskana i przytulana, a teraz, kiedy mi się nie podoba, co robi, odwracam się, odsuwam bądź po prostu opuszczam, ręce, nie patrzę na nią i nieruchomieję. Czytałam o tym w książce "Zapomniany język psa", przetrenowałam to z wieloma moimi psami, i wiem, że takie znieruchomienie i poczekanie aż pies się uspokoi, jest niezwykle skuteczne. Dziś na przykład usiłowała "gwałcić" Psotkę, czyli pokazać jej, że ona tu rządzi, wystarczyło, że powiedziałam "Przestań. Zostaw ją w spokoju" i natychmiast przestała. Czyli wie, że ja jestem samica alfa (są tacy, którzy mocną kwestionują teorię samców i samic alfa, to tak na marginesie). Krótki pobyt "w lodówce" działa na każdego, na ludzi też. 

Poza tym z moich obserwacji (jak pisałam trzydziestopięcioletnich) wynika, że niektóre nasze przekonania na temat tego, co psy rozumieją, a czego nie, niekoniecznie są prawdziwe. Na przykład mówi się, że nie mają poczucia czasu. To dlaczego, jeśli wyjeżdżając z domu, czegoś zapomnę i wracam po dwóch czy trzech minutach, nikt się nie rusza mnie witać, a robi to dopiero gdy mnie nie ma dłuższy czas? A jeśli opiekun wyjedzie na dłużej, powitanie po jego powrocie jest prawdziwym szaleństwem radości? Gdyby nie miały poczucia czasu, było by im ganc pomada, czy człowiek znika na pięć minut czy na pięć tygodni. Podobno psy nie myślą "perspektywicznie" i nie potrafią przewidywać. To dlaczego Baca, kiedy goniliśmy się wokół okrągłego stołu, w pewnym momencie po prostu stanął i poczekał, aż do niego dobiegnę z drugiej strony? Ostatnio czytałam o badaniach, wskazujących na to, że nawet ośrodek rozumienia mowy mamy w pewnym stopniu podobny, dlatego psy potrafią sobie przyswoić sporą liczbę słów. Co i rusz mamy dowody na to, że jesteśmy jednak zarozumiali uważając, że to są nasi "bracia głupsi", a nie tylko mniejsi.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Irenasie, ja tam Ciebie w lodówce nie mam :)

A przedwczoraj panowie przywieźli nam zakupiona lodówko-zamrażarkę, bo stara zrobiła kaput :( - ale wiecie, że to nie to samo, co kiedyś... Stara była solidna, mocno się zamykała, pojemna, a to takie goowienko. Też do zabudowy, wielkość ta sama, ale pojemność? W zamrażarce 2 szuflady, w tym jedna mała, i jedna taka wysuwana płaska, chyba na pizzę jedynie.Ciekawe, ile czasu posłuzy ten nowy sprzęt?

Link to comment
Share on other sites

No,  coś Ty ;).  Po prostu (jak zwykle),  każda z nas zostanie przy swoich baranach :P.  

Pamiętam,  że  kiedyś zachwycałam się Fisherem,  Fennel, tak jak w baaardzo dawnych czasach Smyczyńskim.   W Psorbonie,  dowiedziałam się,  że to już przeszłość.  Teraz jest szkolenie pozytywne i sądząc po rezultatach, naprawdę zmienia sposób myślenia o psach. Myślę,  że  każdy z nas ma swoje sposoby,  korzystania z wiedzy praktycznej i teoretycznej o tym,  jak żyć w zgodzie i zrozumieniu że swoimi zwierzakami. 

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, irenas napisał:

Ojoj! Czyżbyście postanowiły zastosować moją (no nie do końca moją), metodę "lodówkową" wobec mnie samej? Czy kogoś obraziłam? 

Aż się uśmiałam czytając.

Jeśli chodzi o  mnie to zawsze jak tylko lapka odpalę zaglądam do Ciebie.

Po pierwsze miałam to szczęście poznać Cię osobiście,po drugie uwielbiam Szerloka.

Ostatnio jakaś francowata grypa mnie dopadła i ledwie żyję.

Nie mam temperatury,ale kaszlę jak przysłowiowy gruźlik.

Oczywiście leczę się darami natury pewnie dlatego to dłużej trwa.

Bardzo mi się podobała wypowiedź Konfirm 31.

Ja uważam,że psy dużo więcej potrafią zrozumieć niż my myślimy.\

Jestem pewna,ze rozpoznają słowa.Jak bowiem inaczej tłumaczyć fakt,że jak powiem "nagródka/cukierek" nawet będąc w innym pomieszczeniu, to Rasti biegnie pod komodę gdzie jej krówki są schowane.

Jak powiem Dorotka jedzie to leci do balkonu wygladać,ale jak powiem pan jedzie to biegnie po jego kapcie.

Niby nie należy uczłowieczać zwierząt,ale w/g mnie długie i cierpliwe rozmowy pozwalają na poznanie cech charakteru  i sposobu porozumiewania się.

Link to comment
Share on other sites

Jesteście przekochane! Ja tu od dwóch dni dręczę samą siebie, że moje reakcje są za gwałtowne i że nikt nigdy już się do mnie nie odezwie! Jeśli byłam zbyt radykalna w swoich wypowiedziach PRZEPRASZAM. Pewno zdarzy się to jeszcze nie raz, bo ten model po prostu tak ma, ale bardzo się cieszę, że nie dajecie się zrazić.

Malagos, wszystko, co teraz się robi jest w gruncie rzeczy jednorazowe. Ja już mam chyba czwartą czy piątą pralkę, bo po 5 latach - podobno według przepisu - każda robi kaput w mniejszym lub większym stopniu. A moja Mama po 25 czy 30 latach sama musiała swoją popsuć, żeby kupić bardziej nowoczesną. Co prawda lodówkę, kupioną zresztą na jakiejś niezwykłej "okazji", mam już dość długo, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. A jeśli zależy Ci na wielkości urządzenia, to powinnaś kupić coś amerykańskiego lub kanadyjskiego. Szczęka mi opadła, kiedy zobaczyłam gabaryty tego, co można nabyć w sklepach w Toronto. Prawdziwe mastodonty! W naszych "gomułkowskich" kuchniach nawet by przez drzwi nie przeszły! A moja przyjaciółka narzeka, że ma za małą kuchenkę - tak z metr na metr, albo więcej! No ale tylko cztery palniki, fakt.

Grażynko, ja tez uważam, że rozmowy z psami dają świetne wyniki. Zresztą nie tylko z psami. Rozmawianie z ludźmi też jest korzystne i to w najróżniejszych sytuacjach. Najważniejsze to nie zamykać się w swoich żalach i pretensjach, starać się wszystko wyjaśniać, bo tak na dobrą sprawę, zważywszy, że każdy z nas to odrębny świat, trudno zrozumieć, jakim cudem ludzkość w ogóle się dogaduje! (No, czasem się nie dogaduje i kończy się to wielkim bum!, czego ostatnio coraz bardziej się obawiam).

Dzisiaj przywieziono drugą budę, bo Juka zajęła tę pierwszą i biednemu Szerlokowi pupa marznie, kiedy długie godziny siedzi obok. Przynajmniej mnie się wydaje, że marznie. Zaraz pójdę ją ustawić. Wbrew pozorom wcale nie jest bardzo ciężka, tak że sama świetnie sobie dam radę. Tak więc, do zobaczenia!

 

PS Grażynko, co u prawnuczka?

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...