Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Myślę, że w każdym przekazie "z tezą" jest zawsze odrobina manipulacji, ale tu akurat w zbożnym celu, można więc to przełknąć. 

Po wczorajszym słońcu nie ma śladu, wieje lodowaty, silny wiatr, jest bardzo ślisko na łąkach i na skarpie, a w telewizorze zapowiadają duże ocieplenie w lutym. Niech sobie będzie, byle marzec i kwiecień nie były zimowe! Nie mówiąc już o maju.

Link to comment
Share on other sites

U mnie bez wiatru,  ale i bez słońca.  Na spacer,  pojedziemy do lasu,  będzie przyjemniej,  niż nad rzeką,  a przy takiej pogodzie,  tłumów nie będzie.  Wczoraj byliśmy nad Orzycem.  Zdjęcia spacerowe na wątku Lerki. Zapraszam :). 

Cała jestem w emocjach,  bo dzisiaj do Malagos przyjeżdża stara ONka na BDT,  a ja się  czuję,  jakby to do mnie miała przyjechać. 

Link to comment
Share on other sites

Tłumów! Wracając z Biedronki, przejechałam przez Różan (normalnie jadę trochę bokiem).ŻYWEGO DUCHA! Po prostu wymarłe miasto. Nawet przy Kościele widziałam raptem jednego człowieka. Dopiero jak przyjdzie późna wiosna Różan się ożywi.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, konfirm31 napisał:

Tak Różan zawsze wygląda,  kiedy kończy się sezon działkowy. A  po ścieżce dydaktycznej w Lesie na Grzance,  przy ładnej pogodzie w weekendy naprawdę spaceruje sporo osób.  

Ale już  nie zaśmiecajmy wątku Pyzuni ;) 

Noooooooo, ale to nie wątek Pyzuni, he, he!

Link to comment
Share on other sites

No widzisz! Nic dziwnego, jest ich naprawdę ogromna liczba! Szkoda, że z każdym z nich wiąże się jakieś psie nieszczęście. Co prawda niektóre zmieniają się w psie szczęście, ale i tak tych pierwszych jest za dużo. Ciekawe, czy dożyjemy takiego dnia, kiedy to się zmieni.

Link to comment
Share on other sites

Czyli wszystko w normie.

A ja mam refleksje nad ludzką, bezgraniczną i bezinteresowną wredotą. Otóż byłam dziś  na spacerze z psami, jak zwykle. Jak zwykle biegły wolno, bez smyczy. We wsi nie było żywego ducha, przejechał jeden samochód, zresztą szybko weszliśmy na drogę nad jezioro, gdzie nikt nie mieszka, a wracaliśmy miedzami pól. Godzinę później pod moim domem był patrol policji z INTERWENCJĄ. Ktoś przez okno widział mnie i moje zwierzaki i poczuł się zagrożony! Nic to, że psy pani nauczycielki latają samopas, że biała suka pijaczka, który nigdy nie zamyka furtki, napada na inne psy, że ogromne onki przy skręcie na szosę ostrołęcką przeskakują przez płot i ganiają każdego, kto się znajdzie akurat w polu ich rażenia, nic to, że NIKT we wsi nie stosuje się do przepisu, że pies musi być wypuszczany z klatki (trudno to nazwać kojcem) lub spuszczany z łańcucha przynajmniej na 12 godzin, nic to, że panowie policjanci ode mnie się dowiedzieli, że jest taki przepis i byli bardzo zdziwieni - ważne, że pani Irenka ma cztery psy i czasami pojawia się z nimi we wsi. Kto to słyszał mieć cztery psy. Dowalmy jej, a co? Kto bogatemu zabroni?

Powiedzcie mi skąd w ludziach taka potrzeba przyp.. przenia innym? Dlaczego nie zajmują się sobą, swoim życiem? Co prawda w telewizorze mamy po prostu festiwal sk..syństwa i wredoty, może mieszkańcy Dyszobaby postanowili dorównać wybrańcom narodu?

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Irenko, dzisiejsza wieś to już nie ta, co kiedyś. Po "mojej" wsi działkowej, z naszymi poprzednimi psicami chodziłam luzem.  Po wiejskiej  żwirówce, jechał 1 samochód na pół dnia, teraz po asfaltówce, co chwila coś mknie. W dodatku, inne zasady obowiązują miejscowych, inne przyjezdnych. Jak gania luzem po drodze wiejskiej pies Pana Józia(z reguły szczekliwy mały kundelek), to OK, ale psom "miastowych" z działek - nie wolno. Dlatego moje psy chodzą na smyczy. Żeby nie było pyskówek. Luzem, tylko w terenach niezabudowanych. Jak przyjeżdża do nas do MM Max, to spacery automatycznie zwiększają się dwukrotnie, bo z trzema psami na smyczach, nie dam rady, a TZ nie zawsze jest.

Wiem, że Tobie z czterema psami jest jeszcze trudniej, niż mnie z trzema (w porywach). Może chodź na dwa krótsze spacery, po dwa psy? Na smyczy przez wieś, a potem spuść? Bo niestety, prawo jest po "ich" stronie. Policja ma obowiązek przyjechać na zgłoszenie  i w którymś  momencie, mogą Ci łupnąć mandat, nawet 250 zł :(.

A jak się znalazła taka wredota, jak sama piszesz, to może na Ciebie donosić do skutku :(

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/730448,posiadanie-psa-obowiazki-kary-mandaty.html

 

Link to comment
Share on other sites

Cholerka, niestety konfirmowa ma rację :(. Na wsi generalnie ludzie boją się psów, a jeśli do tego są w kupie, a Ty daleko za nimi, to klops. Z reztą jestś nowa dla ludzi, masz inne niż oni nawyki, traktują Cię jak kolorowego ptaka - często takich się  nie lubi, bo nie rozumie.

Jak ktoś chce psa uderzyć, znajdzie kija :(

Link to comment
Share on other sites

Ja to wszystko wiem, już w Chotomowie robiłam przecież za "murzyna", ale wkurza mnie to maksymalnie. Moim zdaniem prawo nie zwalnia od używania rozumu, a sądząc po tym, co się dzieje, podejście do niego jest dość luźne, przynajmniej kiedy odnosi się do bezwzględnie je  egzekwującego. A z tego, czego się domyślam (policjanci niechcący chyba ujawnili, kto na mnie doniósł), to wcale nie jest rdzenny mieszkaniec tej wsi, bo ci podchodzą do mnie raczej życzliwie, tym bardziej, że już wiedzą, że te moje psiaki mogą ich raczej zalizać, a nie zagryźć, ale taki "napływ" jak ja, tyle, że nie z Warszawy, a z Wołomina czy innego Wyszkowa (nie ubliżając, oczywiście, tym miastom! Wszędzie może się znaleźć czarna owca).

Aha! I jeszcze się dowiedziałam, że znany Wam już z opowieści "marynarz", co prawda wystawił dom na sprzedaż, ale się nie wyprowadził póki co. I podejrzewam, że długo się nie wyprowadzi, bo dom, który sprzedaje, jest naprawdę paskudny, a poza tym w Dyszobabie jest co najmniej 4 czy 5 innych domów na sprzedaż. A ponieważ wczoraj przechodziliśmy koło jego domu to i on mógł zorganizować tę akcję. Żeby piekło pochłonęło wszystkie takie wredoty! 

Będę chyba musiała wsadzać całe towarzystwo do samochodu i wywozić na łąki. W ten sposób nie będę przechodzić nikomu koło domu, bo dwa spacery nie wchodzą w grę po pierwsze dlatego, że brak mi sił, po drugie, "stado" bawi się ze sobą i nie chcę im tej frajdy zabierać. 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

To znaczy, że w lesie puszczasz je luzem? A co na to leśnicy? Przecież nie wolno. Praktycznie rzecz biorąc, nie ma takiego miejsca gdzie, będąc z psem na spacerze, nie popełniasz wykroczenia. Nic to, że te wszystkie przepisy są sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt, która stwierdza, że pies musi mieć odpowiednią ilość ruchu. Dla onka to jest 10 km dziennie. Zrobisz to na smyczy? Nawet jeśli, co to jest za ruch dla psa!

Link to comment
Share on other sites

To jest las miejski,  ze ścieżką edukacyjną i chodzimy tylko po tej wyznaczonej trasie.  Ale tak,  to jest las.  Na szczęście,  jak pamiętasz z naszego wspólnego spaceru po lesie działkowym, i Bliss i Lerka  trzymają się opiekunów,   czyli nas i są dobrze odwoływalne. Więc jest to wspólny spacer po leśnych trasach,  a nie bieganie psów  luzem.  W dodatku Bliss jest chyba zupełnie pozbawiona instynktu łowieckiego(nie dotyczy to niestety kotów)  i nie interesuje jej tropienie zwierzyny,  tylko węszenie psich śladów... fizjologicznych ;) .  Lerka pod tym względem,  jest gorsza,  więc często spaceruje po lesie na smyczy.   Oczywiście,  nie jest to idealnie  zgodne z literą prawa, ale psy nie biegają luzem,  nie tropią zwierzyny,  a jak się zbliża inny spacerowicz,  to psy mijają go na smyczy,  żeby nie "musiał" bać się Bliss,  czy witać z Lerką ;). Swobodne bieganie,  mają panienki tylko na łąkach nad Orzycem,  na polu po kukurydzy,  lub w czasie sezonu,  na działce,  lub nad Narwią.  Co do biegania 10 km,  to Lerka pewnie by nie dała rady,  a Bliss i owszem,  ale i ja bym musiała z nią razem biegać,  bo ona w czasie spaceru najczęściej idzie przy nodze (szczególnie,  jak jest bez smyczy).   A ja już nie  dam rady tak biegać ;). 

Link to comment
Share on other sites

O to mi właśnie chodzi, kiedy mówię, że prawo nie zwalnia od myślenia: jeśli sytuacja jest bezpieczna, właściciel psów panuje nad nimi, w okolicy nie ma żywego ducha, a zwierzaki biegają po polach lub łąkach, bezsensem jest wymagać, żeby były na smyczy. Niestety zarówno policjanci jak i prawnicy zasłaniają się przepisami sztywno interpretowanymi. Prawnicze "wykształciuchy" powołują się na łacińską sentencję: "Dura lex, sed lex". A ja zawsze mówię, a co z "bzdura lex"? Czy gdyby jakimś orłom w Sejmie przyszło do głowy ustanowić prawo "należy skakać w ogień pod groźbą egzekucji" (zważywszy na to, co ostatnio wymyślają, to nie jest takie nieprawdopodobne),  ludzie by skakali jak te barany?

Nie dziwcie się tej "egzekucji". Kiedyś dostałam wezwanie do zapłaty, w którym widniało takie właśnie sformułowanie. Lekko zaszokowana - ale i rozbawiona kontrastem powagi tego słowa z ewentualnym "przestępstwem" -  zadzwoniłam tam, skąd przyszło pismo, i spytałam co to ma niby znaczyć, czy mnie rozstrzelają, jeśli się spóźnię z zapłatą. Panienka po drugiej stronie drutu w ogóle nie rozumiała, o co mi chodzi. Ona używa takiej prawniczej "nowomowy" na co dzień i w ogóle nie dostrzega w niej niczego niestosownego. Moja legionowska przyjaciółka jest prawniczką z wykształcenia i też, kiedy rozmawiamy o sprawach choćby ocierających się o prawo, zaczyna gadać jak prawnik, czyli "na okrągło". Ale ich tam muszą indoktrynować na tych studiach! Policjanci natomiast są tacy "sztywni", bo czują się jakby chodzili po kruchym lodzie, a jak wiadomo każdy najpierw chroni siebie. Nie chcą więc ryzykować zbytnim liberalizmem względem ... no właśnie kogo? Przecież oni są na służbie! Czy jeszcze ktoś w policji żywi przekonanie, że są "władzą"? Może trzeba ich wyprowadzać z błędu?

Wiem, że wyglądam na buntowniczkę i pewno trochę nią  jestem, ale uważam, że traktowanie prawa jak religii jest szkodliwe. Ono powinno służyć ludziom, a nie ludzie jemu. 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Ojoj! Co się znowu dzieje z Dogomanią? Wczoraj w trakcie pisania włączył mi się komunikat o błędzie, a dziś nie chciało się otworzyć okienko odpowiedzi. Państwo zarządzający! Bardzo proszę dbać o ten portal, bo Facebook mnie przerasta, a chciałabym nadal mieć kontakt z psiarzami, kociarzami i innymi zwierz...ha! wielbicielami zwierząt (no może nie wszystkich. Za robakami nie przepadam.)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Irenko,  dogo tak ma i nic na to nie poradzimy.  Dzisiaj jest mu lepiej,  za to pogoda nieciekawa.  Ale nie pada,  więc obowiązkowo spacer leśny.

A propos fb,  to nie mogę  się  na niego obrażać,  bo wielu psiakom mogę choć trochę pomóc (mam na myśli moje ukochane ONki),  tylko za jego pośrednictwem. Fb,  zastępuje mi przegląd prasy i telewizję śniadaniową,  a nawet umożliwia udział w szkoleniach  nt działań na rzecz ochrony zwierząt,  organizowanych przez Viva! i inne organizacje,  a ja lubię się uczyć tego,  co mnie interesuje. Dlatego lubię fb i często z niego korzystam. 

 

Link to comment
Share on other sites

Konfirmie trzydziesty pierwszy! Ja Facebooka nie krytykuję, tylko nie potrafię obsługiwać. Peszy mnie zwłaszcza język - co to na przykład znaczy, że ktoś zmienił status? Jaki znowu status? Ożenił się, zmienił zawód, miejsce zamieszkania, sposób zarobkowania? Tajemnica bytu. A teraz i Dogo zaczyna: "malagos przyznała mi reputację na szerloku'? Coś Ty mi zrobiła Malagos? Powinnam się obrazić, czy raczej cieszyć? Naprawdę nie można tego wszystkiego wyrazić jakoś prościej? 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...