014 Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 Droga Visenno :) masz rację.. proszę o poradę. czy widzisz gdzies porady w zdaniach typu: pies się boi, uważa że jesteś nieobliczalna, nie ufa ci, nie potrafiłaś nauczyc.., nie jesteś odpowiedzialna, popełniłaś błędy, gdybyś wydała kilkanaście zł na książke... itp. jesli potrafisz wyciągnąć jakieś wnioski z tych zdań i poradzić mi co mam właściwie z tym słowami zrobić to będę bardzo wdzięczna :) jesli ktoś już koniecznie chce szczegółowo analizować i oceniać to raczej powinien napisać: popełniłaś taki i taki błąd, niepotrzebnie robiłaś..., więc teraz POWINNAŚ zrobić to i to, spróbować nie robić... itp. widzisz różnice? czy nie koniecznie? SAMA ocena jest mi calkowicie ZBĘDNA. Bo chce porady co i jak powinnam zmienić a nie chce stwierdzenia że "tak jest przeze mnie" - o czym doskonale wiem i powtarzanie tego w kółko nie skutkuje jak widać niczym pozytywnym. RADY, RADY i jeszcze raz RADY - to jest to czago potrzebuje. kilka dostałam co prawda od Puli i troche skutkują. ale skoro uważają że mój pies nie ma do mnie zaufania i wszystkie znaki na niebie im to mówią to czemu nie napiszą jak to zmienić? będę naprawde wdzięczna skoro są takie pewne swego. Samo stwierdzenie faktu nie jest mi w zasadzie do nieczego potrzebne bo jesli nie będe wiedziec co z tym faktem zrobić - nic sie nie zmieni dalej... Naprawde trzeba zauważyć dwie strony medalu... a o tym że nie da sie ocenic przez internet hmm chodzilo mi o ocene wzajemnych relacji z psem. gwarantuje Ci że nie podejmie sie tego żaden szkoleniowiec nawet po kontakcie telefonicznym i szeregu pytań. musi przyjechac i sam zobaczyc jak wzajemnie sie zachowujemy i traktujemy! żeby wydawać tak surową ocene. jego ocena by mi nie przeszkadzała... wiesz czemu? bo po pierwsze jest profesjonalistą, po drugie WIDZI na własne oczy, po trzecie (i najistotniejsze) dałby mi kilkanascie rad jak zmienic niektóre rzeczy. same stwierdzenia i krytyka (nie uzupełnione radami i wskazówkami) jak już pisałam są mi równie potrzebne jak buty zimowe w lecie - czyli wcale... Quote
puli Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 Kilkakrotnie dostałas odpowiedzi na swoje pytania. Zarówno GDZIE jest błąd jak i JAK go rozwiązać.(Z wyjatkiem pytania o szkoleniowca, choc moze gdybys pod avatarem podała lokalizacje, to ktos mógłby polecic odpowiedniego fachowca) [B]Opisałas kliniczny przypadek agresji lękowej plus zaburzone relacje z przewodnikiem plus kompletny brak zaufania do tegoż.[/B] Napisano Ci to kilkakrotnie a p. Zofia potwierdziła. Na to ze Ci się ta diagnoza nie podoba nikt z nas nie ma juz wpływu. Dopóki nie przyjmiesz do wiadomości faktów, wszelkie dysputy będą tylko biciem piany. Masz m.in.link do forum szkoleniowego gdzie udziela sie trener z Alteri - specjalista od agresji. Skopiuj tam swój pierwszy post i zobaczysz jakie będą odpowiedzi. Urwis- mówimy jednym głosem;) Nowicjuszka - poradziłabys sobie nawet jakby psica gryzła. Ty jestes otwarta na wiedze jak mało kto! Quote
Urwis Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 [quote name='puli'] Urwis- mówimy jednym głosem;) [/quote] Właśnie widzę :) Nadawałybyśmy się do składania zeznań w sądzie w różnych sprawach, czy cuś ;) Pozdrawiam Iza Quote
Berek Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 "skoro uważają że mój pies nie ma do mnie zaufania i wszystkie znaki na niebie im to mówią to czemu nie napiszą jak to zmienić?" Po pierwsze - przyjąć do wiadomości... ;) Potem już powinno być latwiej... Quote
Blow Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 ulala!!!ale przepychanki:cool3: nie no taka prawda jak już napisano wiele razy...może momentami w nieco niemiły sposób ale co racja to racja.... Quote
nowicjuszka Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 [quote name='puli'] Nowicjuszka - poradziłabys sobie nawet jakby psica gryzła. Ty jestes otwarta na wiedze jak mało kto![/quote] No, no, Puli, tylko bez takiego łechtania po znajomości, bo mi nos wyżej czoła wystrzeli;) Są psy, które rzeczywiście mają zaburzenia natury psychicznej, czy też strasznie trudny charakter i pewnie o takiego, zwłaszcza po przejściach nie potrafiłabym długo walczyć. Po prostu, gdy dochodziłoby do konfrontacji, a pies mnie łap raz po raz, wysnułabym wniosek (delikatnie mówiąc), że ... nie pasujemy do siebie. Mnie raz jedyny zdarzyła się taka lekka agresja przeniesiona (pies wyskoczył na mnie w amoku, nie gryzł), ale wtedy jedyne, co mi przyszło na myśl, to uspokoić go. He, he, mogłam być bohaterem, bo wiedziałam, że nie ma żadnego zagrożenia (a pies - nie, więc naprawdę miał prawo się przestraszyć) Quote
014 Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 i znów mi się dostaje, tylko za to że nieumiejętnie opisalam kilka sytuacji i teraz nic Was nie przekona :) Nie wykluczam tego że Lady sie mnie boi, ale jednoczesnie nie chce mi sie w to wierzyć że pies który rano zarzuca mi łapki na szyje, pilnuje mnie, przytula sie non stop, wyczekuje mojego powrotu z niecierpliwoscią, cieszy sie najbardziej na świecie do mnie właśnie, popędza mnie z radością żebym sie szybko ubrała na spacer, nie pójdzie beze mnie itd. bał sie mnie. nie moge w to uwierzyć... Lady boi sie wielu rzeczy, pewnie dlatego szczeka na suszarke? a moze tylko ją to drażni? nie wiem... piasłam też że boi sie schodzic ze schodów itp. nie wejdzie do obcego miejsca. Weterynarz zastanawiał sie czy ona nie widzi gorzej że czasem cienia sie wystraszy, nieraz nietrafi w piłke kiedy leży pół metra dalej a ona drapie w innym miejscu. Co mogłam w takim razie zrobić że pies sie mnie boi? nie wierzę że 2 nawet nie mocne klepnięcia zraziły ją do mnie tym bardziej że nie była malutka i sikała na łóżko, juz sygnalizowala wtedy że chce wyjsc i nagle wstała i wysikała sie, a drugie było za to że mnie ugryzła przy czesaniu - co robiła od ZAWSZE. nigdy nie straszylam jej szczotką, staram sie to robić delikatnie ale nie lubi tego i sie złości. Później sie uspokoiło na kilka lat. była wzorem. więc o ile mogła okazywać strach będąc malutką to co teraz STAŁO sie stosunkowo niedawno że zaczęła sie bać? zmieniła sie itd? co więcej NIC nie wskazywało wczesniej zmian następujących w jej zachowaniu - zewnętrznie bo co jej w głowie siedzi to niestety nie wiem. Kiedyś nie uciekaliśmy przed psami, dopiero jak zaczęła sie rzucać. może to był jednorazowy przypadek a jeszcze wtedy moja siostra (a nie ja) za wczesnie zareagowala odciąganiem jej od psów i to spotęgowalo jej agresje, bo w takich sytuacjach pies podobno odbiera to jako sygnał że cos jest nie tak i zamiast mniej sie rzucać będzie robił to częściej bo skoro jest odciągany siłą od psów to dla niego znaczy że obce psy są zle i trzeba je pogonic - tak czytalam wczoraj... to prawda? :P Urwis, dzięki za rade w stylu "zadzwon po szkoleniowca" i zrobie to jesli miesiąc ćwiczen nie odniesie żadnych skutków - napisałam o tym, więc dlaczego sie tego czepiasz aż tak? :) bo napisalam że spróbuję sama? że poszukam w bibliotece, na stronach itd? myśle że jak już doszlam do tego że tak czy inaczej 98% w tym jest mojej winy to będzie już latwiej. Oczywiście miesiąc to mało, ale jesli nie zobacze żadnej poprawy wtedy będe wiedziec co musze zrobić. Myśl o tym co chcesz ale nie pali mi się wydawać kilku wypłat na szkoleniowca a nikt tego mi za darmo nie zrobi. jesli sama sobie poradze, miesiąc - widac poprawe, kilka albo kilkanascie miesiecy - mam ZNÓW swoją super suczke to napewno przyjde i sie pochwale osiągnięciami. jesli nic nie osiągnę to też napiszę jak poszedł nam spacer ze szkoleniowcem. pożyjemy zobaczymy. Nie chcę robić z niej na siłe takiego łosia który sie wszystkiego boi... teraz coś o czym nie pisalam wczesniej bo nikt nie pytał :) chyba rzeczywiscie jest tchórzliwa i dawniej mialam wrażenie że to ja za nią musze pogryść jeśli zaszłaby taka potrzeba oczywiście. nie wiem w sumie czy interpretować to jako strach czy jako spokój - objawy byly podzielone, jednych psów sie bala a od innych sie odwracala i nie zależało jej na bliższej znajomosci. i Urwisie, tak żebyś wiedziała- o zjedzeniu kogos w razie potrzeby to tylko przyklad był, że nie przeszkadzałoby mi to. wiem że sie boi i robie wszystko żeby ograniczyc jej stres, część rzeczy robilam z niewiedzy ale sie douczylam i już wiem ;) z tym że też chcialabym mieć psa na którym troche ja mogę polegać a nie tylko on na mnie - mówie o spacerach. W domu jest rewelacyjnym alarmem, reaguje na pukanie do drzwi - nie agresją tylko normalnie szczeka radośnie żebyśmy otworzyli, kiedy dostane SMS i go nie usłysze przychodzi po mnie i ciągnie mnie do miejsca gdzie leży komórka. problem pojawia sie głównie na spacerze. zapewne ma jakies podłoże "domowe" ale w domu nie sprawia jako takich problemow których nie moge rozwiązać sama. Zawsze obronie mojego psa i on wie o tym. nie bez powodu na spacerze czy w domu jesli sie czegos wystraszy kuli sie przy mnie czy za mną a jak mnie nie ma w pobliżu to biegnie do mnie itp. Co ciekawe nie biegnie wtedy do poniekąd swojego pokoju w którym najbardziej lubi spać tylko właśnie DO MNIE - i drapie mnie w noge żebym sie schyliła do niej i ją objęła, wtula sie we mnie z całych sił wtedy. Nie wiem dlaczego interpretujesz to jako całkowity brak zaufania... mi to wygląda inaczej dlatego proszę, jeśli mozesz wytłumacz mi z "polskiego na mój" ;P Quote
Berek Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 Hej, male podpowiedzi w telegraficznym skrocie. Psy bardzo reagują na nasze nastawienie psychiczne. U psów wrażliwych lęk przed włascicielem - a raczej przed nieobliczalnością (ze strony psa tak to wygląda) zachowań przewodnika może się rozwinąć niekoniecznie z powodu "bicia". Nie chodzi o to że kiedy lejemy psa kijem to on "się boi" a kiedy ciągle jestesmy z niego niezzadowoleni, lub wykazujemy agresywną postawę tylko - to on "nie boi się, bo przecież nie ma czego". Bardzo liczy się przemoc psychiczna. Wielu przewodników używa jej, niestety, zupelnie nie zdając sobie z tego sprawy. Z tą sprawą wiąże się aspekt czytelnego i jasnego przekazywania psu czego od niego oczekujemy, a jakie zachowanie jest nieakceptowane. ;) Należy pamiętać że zawsze kiedy mowimy psu, co "nie" - natychmiast powinnismy mu pokazać, co "tak". Niby proste, a szczerze mowiąc nie zdarzylo mi się spotkać wlasciciela psa ktory zaczynając szkolnie by to potrafił - niezależnie od tego w jakim był wieku i ilu psów nie wychował (najczęściej opowiadają sporo o swoich poprzednich psach :lol: ). Nigdy nie należy pozwolić działać emocjom - to też grzech podstawowoy ludzi. Często potrafimy psa czy to skarcić, czy to wręcz przestraszyć, ale jedynie kiedy nas do tego sprowokuje, kiedy dajemy się ponieść nerwom. I odwrotnie, na zimno nie umiemy zrobić psu żadnego "kuku" - ale i kiedy jestesmy zdenerwowani a sytuacja tego wymaga to i tak nie umiemy się przemóc i psa pochwalić, dać mu psychiczny komfort czy oparcie. Na koniec - wrzuć w google frazę "ostrość pozorna". :evil_lol: Twój opis wyraźnie wskazuje na sukę z tą cechą charakteru, a nie "dominującą" czy "charakterną". P.S. "drapie mnie w noge żebym sie schyliła do niej i ją objęła, wtula sie we mnie z całych sił wtedy." I to jest bardzo niepokojący opis. Zachowują się tak czasem psy "pokaleczone" emocjonalnie. Bardzo częsty opis psów ze schroniska - "on od razu mnie pokochał, tak się do mnie przytula" jest jednym z symptomów dość zaawansowanej kennelozy. Quote
nowicjuszka Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 [QUOTE]i znów mi się dostaje, tylko za to że nieumiejętnie opisalam kilka sytuacji i teraz nic Was nie przekona :) [/QUOTE] Przecież widać, że wkładasz mnóstwo serca w temat i masz rację, że nie ma co chwytać za język. Zaczęłaś juz coś nowego robić, widzisz efekty, próbuj dalej, może wszystko ułoży się szybciej niż myślisz.:lol: [QUOTE]za wczesnie zareagowala odciąganiem jej [/QUOTE] Moje skromne doświadczenie pokazuje, że siłowanie/odciąganie psa zamiast niwelować problem, wzmaga go. Oczywiscie pomijam nagłe, groźne sytuacje, kiedy jedynym wyjściem jest szarpnięcie. A tak w ogóle, to tu wypowiadaja się doświadczeni, serdeczni psiarze i nawet, jak coś palną z grubej rury to trzeba popatrzeć przez palce. To naprawdę nie Twoja wina, że masz trudny egzemplarz czworonoga, za to będzie Twoją zasługą, jak sobie z nim poradzisz. Quote
014 Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 o tym wtulaniu sie to bywa w ekstremalnej sytuacja, jak naprawde sie wystraszy, choć czasem nie ma powodu - według mnie, być może ona widzi powód. ale ucieka do mnie bo we mnie widzi oparcie, tego moge być niemal na 100% pewna. w stosunku do innych domownikow nie robi czegoś takiego i jeśli sie chowa to tylko u mnie. kompletnie mnie dwie koleżanki skołowały i nie wiem co o tym myśleć. może Lady ma lęki na innym podłożu? czy przybiegałaby w strachu do osoby do której nie ma ani grama zaufania? może przez moją nieustanną obawe o nią ona wyczuwała to i tak razem sie bałyśmy o siebie i o to co z tego wyjdzie ;) że teraz ona jest strachliwa i przez lata wspólnego "bania się" o nią jej odbiło? wiem natomiast że jest pewniejsza w stosunku do innych psów odkąd jej nie odciągam i sie nie denerwuje jak widze psa a wręcz sama ją zachęcam do witania i zapoznawania sie :) jest weselsza. troche posłuszniejsza - ale z tym to będe sie zmagać miesiącami zapewne... widocznie nie byłam konsekwentna w szkoleniu, albo rzeczywiscie czymś ją zrazilam do siebie... moze efektem było to że tresowałam ją TYLKO ja, a wyprowadzala ją moja siostra bo ja jakis czas nie moglam tego robić i mialam z nią kontakt tylko w domu? czy to moze być powód? Berek dzięki za rady w których nie ma uszczypliwości i po których nie poczułam sie jak tłumok ;) i Nowicjuszka - dzięki za miłe słowa :D hehe. Quote
Urwis Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 014, Berek wyprzedziła mnie w odpowiedzi , chwała jej za to:) Wyciągnę sobie jeszcze z jej wypowiedzi końcówkę [quote name='Berek']Hej, Na koniec - wrzuć w google frazę "ostrość pozorna". :evil_lol: Twój opis wyraźnie wskazuje na sukę z tą cechą charakteru, a nie "dominującą" czy "charakterną". P.S. "drapie mnie w noge żebym sie schyliła do niej i ją objęła, wtula sie we mnie z całych sił wtedy." I to jest bardzo niepokojący opis. Zachowują się tak czasem psy "pokaleczone" emocjonalnie. Bardzo częsty opis psów ze schroniska - "on od razu mnie pokochał, tak się do mnie przytula" jest jednym z symptomów dość zaawansowanej kennelozy.[/quote] No. I dlatego właśnie gromy rzuciłam na jej "hodowców" (napisałaś, że nie masz jej od maleńkości). To raz. Dwa - to zachowanie na zasadzie "jej mało ufam ale tamtego się boję bardziej" Trzy - z tym przytulaniem, chowaniem w objęciach i pocieszaniem za lęk, to nie wyjdzie dobrze. A uważam, że Ci nie ufa, nie z tego opisu, jak biegnie do Ciebie w lęku, tylko z wcześniejszych o zabijaniu muchy i odgryzaniu na spacerze, kiedy w żaden sposób nie może smyczy zerwać. 014, ja widzę, że z Ciebie jest w sumie dobra kobieta i chcesz dla psa jak najlepiej. Czasem dosłownie wystarczy kilka celnych wskazówek na jednym spacerze i zaoszczędzisz suce pół roku cierpienia i stresu. Nie odbieraj tego jak reklamę szkolenia za wszelką cenę - ja nie jestem szkoleniowcem i nie chodzi mi o to, żeby komuś klientów naganiać. Tylko czasem warto, żeby ktoś chociaż pokazał (zademonstrował) jak się zachować w danej sytuacji i potem sama możesz pracować według tego wzoru. Psu (i Tobie też) byłoby trochę lżej od razu, a nie za pół roku (plus po drodze możliwe błędy) I żeby nie było, że tylko krytykuję:) [url]http://www.collie.intertel.net.pl/forum/viewtopic.php?t=1411[/url] Tu masz bardzo fajny opis ćwiczenia przywołania. Dobrze działa, sprawdzone. Napisany przez bardzo sensowną osobę. Polecam. Quote
014 Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 Lady urodzila sie 1.08, a wzięliśmy ją chyba w połowie września. nie pamiętam dokładnie ale jakoś tak było... Być może ktos ją niedelikatnie potraktowal bo nawet jak miala jeszcze krotkie futro które sie nie plątało, na czesanie reagowala tak jak to już opisywalam i od tego ogólnie wszystkie problemy sie zaczęły (pisalam ze pierwszy raz rzucila sie na spacerze po czesaniu). wtedy też rzuca sie na nas, co prawda (nie wspominałam o tym) Lady nigdy nie gryzie tak żeby zranić celowo, łapie ręke zębami ale ewentualne siniaki są po uderzeniach zębami nie po ugryzieniach samych w sobie. być może sie myle, ale tak to widzę. nie ugryzła nigdy tak żeby wbić zęby, zrobić poważną krzywde. moje siostra oberwała raz tak na poważnie bo zlapała ją za noge i miała fioletowe pół nogi - to taki najpoważniejszy przypadek, być moze jedyny dlatego że wczesniej udawało jej sie uskoczyc, a i Lady troche mniej "gwałtowna" była nawet jak jakiegos psa chciala ugryść. Każda z ras na które sie rzuca jest dość specyficzna. Każdy pies jej sie z czymś kojarzył, np: Dobermany - przeważnie brązowe, kiedy Lady wąchała sie z suką dobermanem pani tamtego psa chciala ją zabrać i machnęła Lady przed nosem ręką. Szelma - nie wiem jakiej jest rasy :D pewnie wielorasowa ;) machnęła łapą na Lady i próbowała ją przewrócić. Spaniel - czarno biały tylko, kiedyś ją oszczekał. itd... później nastał czas ;) kiedy Lady zaczęła rzucać sie na wszystkie psy, ale teraz coś sie zmienia. nie wiem czy słusznie widze poprawe po kupnie kagańca ale faktycznie od tamtego czasu jest spokojniejsza. Nie jest tak, że nie przyznaje racji nikomu. Jestem tylko zestresowana tą sytuacją, a kiedy Wy pisałyscie niektore rzeczy i jeszcze w taki sposób... w ogóle już całkiem puscily mi nerwy bo bardzo chce jej pomóc a to wszystko dodatkowo komplikuje sprawe agresji którą wyleczyć można ciężką pracą z psem. Najbliższe ośrodki szkoleniowe znalazłam w Warszawie... ale wolałabym żeby ta odległość była mniejsza, nikomu nie pomoże instruktor tłukący sie pół dnia w pociągu czy autem który będzie wykonczony sama drogą... Quote
Urwis Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 [quote name='014']Lady urodzila sie 1.08, a wzięliśmy ją chyba w połowie września. nie pamiętam dokładnie ale jakoś tak było... [/quote] Czyli miała dokładnie 6 tygodni, dobrze liczę? To wcześnie, była zupełnie maleńka. [quote name='014'] Być może ktos ją niedelikatnie potraktowal bo nawet jak miala jeszcze krotkie futro które sie nie plątało, [/quote] A może w ogóle w żaden sposób nikt jej nie traktował, szczeniaki tam w legowisku z suką i tyle na ten temat. Nie znam tych ludzi ale mam o nich kiepskie zdanie. trudno, było minęło. [quote name='014'] Każda z ras na które sie rzuca jest dość specyficzna. Każdy pies jej sie z czymś kojarzył, np: Dobermany - przeważnie brązowe, kiedy Lady wąchała sie z suką dobermanem pani tamtego psa chciala ją zabrać i machnęła Lady przed nosem ręką. Szelma - nie wiem jakiej jest rasy :D pewnie wielorasowa ;) machnęła łapą na Lady i próbowała ją przewrócić. Spaniel - czarno biały tylko, kiedyś ją oszczekał. itd... [/quote] No ale widzisz,to są wszystko sytuacje, że tak powiem niezbyt ekstremalne, dorosłe psy czasem nawet niechcący pacną szczeniaka łapą i nie zawsze od tego wpada się w traumę. Ma delikatną psychikę niewątpliwie. [quote name='014'] później nastał czas ;) kiedy Lady zaczęła rzucać sie na wszystkie psy, ale teraz coś sie zmienia. nie wiem czy słusznie widze poprawe po kupnie kagańca ale faktycznie od tamtego czasu jest spokojniejsza.[/quote] Pewnie słusznie widzisz poprawę, bo na pewno sama jesteś spokojniejsza kiedy ona jest w kagańcu - masz kontrolę nad jej zębami. [quote name='014'] Nie jest tak, że nie przyznaje racji nikomu. Jestem tylko zestresowana tą sytuacją, a kiedy Wy pisałyscie niektore rzeczy i jeszcze w taki sposób... w ogóle już całkiem puscily mi nerwy bo bardzo chce jej pomóc a to wszystko dodatkowo komplikuje sprawe agresji którą wyleczyć można ciężką pracą z psem. [/quote] No, rozumiem ale to dlatego,że jesteśmy zafiksowani na punkcie psów (a na punkcie właścicieli już nieco mniej;) ) więc przynajmniej możesz mieć pewność, że wszystko, co zostało napisane miało na celu dobro Twojej suki. [quote name='014'] Najbliższe ośrodki szkoleniowe znalazłam w Warszawie... ale wolałabym żeby ta odległość była mniejsza, nikomu nie pomoże instruktor tłukący sie pół dnia w pociągu czy autem który będzie wykonczony sama drogą...[/quote] To szkoda... Więc na razie musisz z nią pracować codziennie - proste czynności posłuszeństwa ogólnego, jasne wskazówki, co robimy, a czego nie, nagrody no i to przywołanie na lince - to się wszystko razem układa, nie można wyjąć poszczególnych kawałków i rozwiązywać problemów pojedyńczo i z doskoku. Masz masę materiałów w sieci, jakby Ci czegoś brakowało,to na pewno ludzie chętnie podlinkują. --- I jeszcze parę rzeczy mnie zaniepokoiło z tych reakcji, które opisujesz i myślę o jej oczach ale mam nadzieję, że się mylę. Dobry okulista jest w Warszawie. Wolę się mylić w tej materii. Może jest ok i z tym cieniem i piłką to po prostu lęki i roztrzepanie. Quote
014 Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 Lady nie chodzi w kagańcu, nie rzuca sie sama od siebie. Kupiliśmy jej kaganiec z prawdziwego zdarzenia, raz założyliśmy i przestała sie rzucać. Miałam wrażenie że jest strasznie smutna kiedy jej go założyliśmy, przestraszona i w ogóle nie wie o co chodzi. przy czesaniu ubraliśmy jej kaganiec bo gryzła. więc moze sobie kojarzy że jak będzie gryzła załozymy jej kaganiec. albo poprostu sie uspokoila a ja dorabiam do tego teorie ;) Jest jakis ośrodek w Krakowie, ale wydaje mi sie podejżany, nie pisze nic o indywidualnych szkoleniach ani o dojazdach do pieska. więc wolałabym nie ryzykować. z resztą ja potrzebuje ogólnych ale też konkretnych wskazówek a nie całej tresury od początku. potrzebuje przede wszystkim żeby Lady zaczęła w 100% wykonywać polecenia które zna i potrafi wykonywać, tylko to różnie bywa z tym posłuszenstwem. jak kazałam jej siadać za rzucanie piłki to ile na mnie nakrzyczała... już mialam ochote zrezygnować ale poskutkowało chyba. nie chciala usiąść po kilkukrotnym powtórzeniu polecenia tylko szczekała więc przestałam reagować i nawet na nią nie patrzylam, stałyśmy sobie a ja obracałam w palcach jej ulubioną pileczke. po 5 min. sama siadła i podała łape. nie wiem czy to powód do zadowolenia ale sie ciesze że wreszcie skapowała o co chodzi ;) a teraz jak z nią byłam siadła już bez wrzasków. Quote
Urwis Posted May 29, 2007 Posted May 29, 2007 [quote name='014'] Jest jakis ośrodek w Krakowie, ale wydaje mi sie podejżany, [/quote] W Krakowie mieszka Zofia Mrzewińska. Jest chyba jeszcze Alteri i na pewno jeszcze sporo szkół, może zaraz zajrzy tu Puli;), to Ci podpowie. Quote
Berek Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 "Najbliższe ośrodki szkoleniowe znalazłam w Warszawie... ale wolałabym żeby ta odległość była mniejsza, nikomu nie pomoże instruktor tłukący sie pół dnia w pociągu czy autem który będzie wykonczony sama drogą..." Jak rozumiem, przyjazd do Warszawy z psem nie wchodzi w grę? Quote
014 Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 no niestety.. nie mam auta, a do pociągu Lady nie wejdzie... co więcej nawet do auta byłby problem bo przeciez moglabym pożyczyc, jakos sie dogadac z kims może... ale Lady nie wejdzie do jakiegokolwiek obcego miejsca i koniec. :/ a też nie chce ją narażać na taki stres bo całą droge by pewnie wystraszona siedziala jakbym ją wniosla na siłe. Quote
Saba Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 [quote name='014']no niestety.. nie mam auta, a do pociągu Lady nie wejdzie... co więcej nawet do auta byłby problem bo przeciez moglabym pożyczyc, jakos sie dogadac z kims może... ale Lady nie wejdzie do jakiegokolwiek obcego miejsca i koniec. :/ a też nie chce ją narażać na taki stres bo całą droge by pewnie wystraszona siedziala jakbym ją wniosla na siłe.[/quote] Przepraszam ale nie mogę sie powstrzymać, współczuje twojemu Lady :shake: żeby nie było można powiedzieć że ja też mam takiego psa. Mieszka z rodzicami, najpierw nie miałam możliwości go socjalizować (sama nie mogłam z nim do miasta pojechać, a rodzicom zawsze nie pasowało) potem jak już się okazało że jest z nim tragicznie pod tym względem, pokazała się Fiona i z nią musiałam pracować. Od początku było wiadomo że Junior zostanie z rodzicami jak wyjadę więc, jak Fiona się pokazała to poszedł w odstawkę bo nie miałam czasu odkręcać 2 walnięte psy. Jestem świadoma że to przez nas (mnie i rodziców) ma tak zwaloną psychikę i mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Ale gdyby to był mój (nie rodziców) i do tego mogła bym z nim na miasto chodzić to nie dopuściła bym do takiej sytuacji :-( Quote
014 Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 ja współczuje sobie że byłam taka głupia i nie pracowałam należycie z Lady :P teraz.. kiedy znów zaczyna powolutku wykonywać polecenia które doskonale zna, przynosic patyka, itp widzę że jest wyraźnie szczęśliwsza, weselsza i w ogóle. i patrzy na mnie z taką sympatią, wdzięcznością i miłością jak chyba nigdy wczesniej :) nie wiedzialam nawet że mam takiego mądrego psa... inny pies na nią dziś "nafuczał" parskał, szczekał heheh Lady była na smyczy co prawda, ale ja wiązałam buta i odłożyłam smycz na ziemię - powiedziałam tylko zostań i nie zwracaj uwagi a ona sie obróciła tyłkiem do tamtego psa i pierwszy raz ZERO reakcji na takie zaczepki :) nie odeszła nawet na centymetr i cały czas patrzyła na mnie :) czeka mnie mnóstwo pracy ale jak widzę poprawe to jestem zmotywowana zrobić dla niej wszystko żeby sie lepiej poczuła :) Odkąd pracujemy (to jest kilka dni) nie rzucila sie ani razu na rolki, hulajnogi, grające rowerki dzieci, plus nie rzucila sie na żadnego psa. A jaka była dzis happy że dostała nagrode za dobre zachowanie i wykonanie polecenia.... ostatnio tak wyprostowaną, dumną, biegającą, wesołą i zainteresowaną na spacerku widzialam ją daaaawno temu... jedynie w zimie sie cieszy tak "z niczego" bo lubi śnieg bardzo :) a tak zawsze mamy żółwika na spacerze... powoli sie to zmienia... zamierzam teraz wprowadzić intensywne treningi żebym mogla ją puscic luzem - bez smyczy. zobaczymy co z tego wyjdzie bo tego boje sie najbardziej... najpierw musimy utrwalić jeszcze pare rzeczy więc zanim do tego dojdzie minie troche czasu... Quote
WŁADCZYNI Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 Ja mam pytanie do suszarek i czesania- co zrobiłaś żeby się tego nie bała? Rozumiem że suszarka może budzić lęk ale jeśli masz szczeniora od 6tygodnia życia w domu masz masę czasu na nauczenie wszystkiego - psiaki są bardzo hm chłonne w tym wieku. Wystarczy suszyć włosy (swoje na początek) przy otwartych drzwiach łazienki - jak się interesuje to garść smaków na podłogę - niech zbiera, jedzonko ją ośmieli i nagrodzi na odwagę. Czesanie- zaczynasz od pokazywania szczotki i nagradzania za bycie ok - nie atakowanie i olewkę przedmiotu, później zakładasz na rękę - i znowu nagrdzasz, nagradzasz, nagradzasz za dobre zachowanie (żarcie odciąga uwagę od tego nowego przedmiotu,oswaja sytuację), później dotykasz psa szczotką i znowu nagrody, później powoli rozczesujesz (delikatnie) i powoli dochodzisz do wyczesania całego psa. Jeśli chcesz to zrobić teraz kiedy sucz jest już źle nastawiona do szczotek kup nową, imaczej wyglądającą i oswajaj z tym sukę. Wszelkie zabiegi pielęgnacyjne ćwiczy się najpierw z psem na "sucho" czyli zaczynamy od zaglądania w uszy, otwierania paszczy itd a później dochodzimy do np. czyszczenia ucholi,zakraplania oczu (moja suka daje sobie to robić- siada i czeka aż kropelki wpadną i dostaje ciacho) i mycia zębów. Kagańca nie zakładasz zaraz po kupieniu i nie każesz w nim chodzić - zaczynasz od trzymania go na wierzchu- jak nie budzi emocji to idziemy dalej- dajemy dotknąć, później wkładamy do środka ciastko, czy inne małe dobre coś żeby pies sobie wyjmował, później przedłużamy pobyt kagańca na pysiu podając coraz później smaka itd Niech Cię nie mylą "smutne" oczka i wyrazy pysia - psy to cwaniaczki umiejące wykorzystać niekonsekwencję "ojej ale ona tak patrzy,nie mogę jej krzywdzić" - a później mamy małego terrorystę:evil_lol: Tylko bez przesady z intensywnością- tak żeby psa nie znudzić. Rolki, hulajnogi itd powinny przynajmniej na trochę pojawić się w domu (jeśli nie masz, pożycz od kogoś znajomego) niech suka się zapozna z nimi kiedy się nie ruszają, później je prowadź itd Lękliwa pewnie raczej jest- inaczej nie miałaby problemów w obcych miejscach bo czuła by się pewnie (bo taka jest) + miała by oparcie w właścicielu. Przy puszczaniu - używaj na początku linki- da Ci to komfort psychiczny i pozwoli się nieco uspokoić co i psu pomoże. Pozwolisz że wróce jeszcze do sytuacji z siusianiem- pieski sikają również aby okazać uległość i powiedzieć "nie rób mi krzywdy" wydaje mi się że już wtedy suczka nie była pewna siebie, czyli ma taką psychikę (a jak zachowywali się rodzice?) i należy bardzo ostrożnie i delikatnie ją uczyć. Jak siostra pracowała z psem na spacerach? Może to ona np. ściągała sukę na widok innego psa, czy taka sytuacja budziła w niej jakiś lęk który mogła wyczuć suczka? Kiedy Lady już się uspokoi i będzie lepiej- zobaczysz jak to świetnie wpłynie na Ciebie- wiem bo sama mam potwora który zjadał rowery:loveu: Quote
014 Posted May 30, 2007 Posted May 30, 2007 Z czesaniem próbowałam 1000 różnych sposobów - i NIC :( moze robilam cos nie tak... nie mam pojęcia. pamiętam pierwsze czesanie - zapoznałam ją ze szczotką, bawiła sie nią ale kiedy przyszło do czesania to były wariacje (bo inaczej tego nie można nazwać). wczesniejszego psa nie trzeba bylo zbytnio uczyc takich podstawowych czynnosci pielęgnacyjnych (być może stąd moja niewiedza na ten temat). z resztą ja byłam wtedy mała więc nie do konca wiem jak to było, ale z tego co mi wiadomo nie trzeba było przekonywac żeby dała sie wyczesać, poprostu brat kazał jej stać i stała - grzecznie, spokojnie... a Lady to niejadek, nie chciala nic zupelnie jeść (dalej mamy z tym problem). ani psiego ani ludzkiego jedzenia ;) żaden smakołyk nie działał na nią, szczotki samej w sobie sie nie boi, nosi ją w paszczy itd. ale jak zaczynamy czesać to dzieje sie coś strasznego. mamy kangura a nie psa i musimy ją łapać żeby sobie krzywdy nie zrobila. tylko RAZ - dosłownie RAZ dała sie wyczesać, wszystko było jak zawsze ale tym razem leżała spokojnie, potem wstała i było ok. już mysleliśmy że wszystko pójdzie dobrze, że sie przekonała... a tu nic z tego :/ na widok szczotki dostaje szału. ucieka, skacze, gryzie. nie wiem no, moze jak była mała i mnie ugryzła to krzyknęłam na nią i dlatego sie boi bo ma uraz jakis? nawet tego nie pamiętam zbyt dobrze, pamiętam tylko że rzucała sie od zawsze za czesanie. poza czesaniem to sie nie zdarzało, dała sobie zrobić wszystko - zajrzeć do pyszczka itp. nie wiem juz czasem co robic z tym psem :( że też mi sie taki dziwak trafił.. a szczotke zmienialiśmy pare razy, raz już wzięłam swoją bo myślałam że cos to da ale NIC... próbowalismy takimi "grabkami" - do czesania długowłosych psów, próbowalismy grzebieniem wczesniejszego naszego psiaka, próbowalismy zwykłą szczotką... nie wiem co robie nie tak :/ tak sie staram żeby jej nie ciągnąć, robie wszystko żeby nawet nie poczuła za bardzo że ją czesze.. chwile leży spokojnie a za chwile dalej cyrk. Suszarke wąchała, tzn. była ciekawa więc wyłączylam i dałam jej powąchać. nie wiem czemu sie tak wszystkiego boi :/ wczesniejszy pies nie byl inaczej traktowany niż Lady jesli chodzi o czesanie i takie jakies przedmioty które ją ciekawiły. Raz jak jej nie zauważyłam a ona stała za mną to dmuchnęłam niechcący na nią, więc to moze przez to... Suszarka jej przeszkadza i czasem na nią szczeka a czasem przychodzi sie bawić. z tym że teraz jak wyłącze i dam jej powąchać to wącha z daleka i nie podejdzie. boi sie. a rolki mam. też ją zapoznałam, pozniej siostra śmigała po domu i Lady troche sie wkurzała na początku, łapała ją za kostki a raczej za te buty od rolek. pozniej całkowicie stracila zainteresowanie jak już sie pare razy wybawiła nimi. mozna było przejechac koło niej jak leżała sobie i nie reagowala. na spacerach też wtedy jeszcze było ok, pare razy zareagowala ale dała sie przywołać. pozniej dopiero zaczęły ją wkurzać. jak po paru latach dostała nagle uczulenie na trawe... zrobila sie wtedy rozdrażniona i nerwowa strasznie. zabraliśmy ją do weterynarza i miala tabletki, zastrzyki chyba juz wszystko co ewentualnie moglo pomóc. roztyła sie tylko a uczulenie dalej zostało. pozniej mielismy dodatkowy problem bo miała nadwage i to sporą. Quote
nowicjuszka Posted May 31, 2007 Posted May 31, 2007 [quote name='014']Z czesaniem próbowałam 1000 różnych sposobów - i NIC :( moze robilam cos nie tak... nie mam pojęcia.[/quote] Psy pewnie tak jak i ludzie mają różnego rodzaju lęki, fobie; czasami przyczynę zewnętrzną łatwo znaleźć, innym razem musimy w pewien sposób pogodzić się z predyspozycjami organizmu i nie rozpatrywać wszystkiego w sensie winy. Może Lady boi się podniesionej ręki ze szczotką, a może ciągnie ją czesanie, a może po prostu nie lubi, bo ... nie. Pozostaje Ci odwrażliwiać ją różnymi sposobami (np z forum) ze świadomością, że może psica zawsze będzie miała jakieś "ale" i trzeba wykazać sporo cierpliwości, spokoju i odpowiedniego podejścia, aby jakoś ją wyszczotkować (jedna ręką karmić a drugą czesać?) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.