Jump to content
Dogomania

koty, kociaki, moje tymczasy.. koci rezydenci też się czasem pokażą


sylwija

Recommended Posts

No tak. Lolek jest taki. Pewnie, gdyby nie zachorowal, to by dalej sie blakal, a tak przyszedł po pomoc.
Niespecjalnie dogaduje się z moim Yoszkiem, boi się psów, ale przesiaduje w domu, bo ciepło, bezpiecznie i micha pełna, ale nie wiem, czy mógłby być kotem niewychodzacym..
Saymon i Sophie - to bardzo możliwe, że rodzeństwo. Zostaly odebrane interwencyjnie i trafiły do mnie za pośrednictwem fundacji. Ale jakos zostalam z nimi sama.. nie wspomnę o worku karmy, którego nie zobaczyłam, nie odbieranych telefonach..
Saymon jest odważny i tez trochę zachowuje się jak maly kociak :)

Link to comment
Share on other sites

Generalnie Saymon jest bardzo fajnym kotkiem, jesli chodzi o usposobienie, charakter, ale jest też kotkiem 'specjalnej troski'

wetka powiedziala, ze caly czas trzeba bedzie uwazac, bo poprawa immunologiczna zwieksza ryzyko zapalenia plazmocytarnego . i to łapek, z kolei spadek odporności, 'budzi się' wirus..

trudny przypadek..

 

10881484_858863330831219_169400426930765

 

Saymonek, w tle moja niewidoma Klara (z palucha)

 

551483_858863310831221_14611435159262992

 

i nosek Saymonka

 

10302061_859154217468797_915095078920628

 

10300704_859154247468794_272311637568767

 

uwierzcie - wyglada duzo lepiej..

Link to comment
Share on other sites

Takie błędne koło... :( Oby wyszedł na prostą. Piękny kocurro!

A co do niewidomych zwierzaków, czasem zdaje się, że są totalnie nieadopcyjne, ale wiem, że zdarzają się cudowne adopcje. I kiedy taki zwierzak znajdzie dom, to zwykle są to bardzo odpowiedzialni ludzie, w końcu nie idą na łatwiznę.

Tak sobie też myślę, że niewidomy kot ma chyba łatwiej niż pies. Może to głupie porównywanie, ale wydaje mi się, że koty intuicyjnie są w stanie lepiej poruszać się nie mając zmysłu wzroku. Mają jakby lepszą kontrolę terenu, pamięć "mapową".

Klarę wzięłaś już niewidomą? Jak sobie radzi w domu, pewnie dobrze?

Z kolei nie wiem jak Ty sobie radzisz, żeby zająć się tymi wszystkimi zwierzami.... Jedne wychodzące, inne nie, dopilnować towarzystwo musi być ciężko. Nie mówiąc już o chorowitkach i o tym, że człowiek ma też pracę i resztę życia.

Link to comment
Share on other sites

 

dziękuję ślicznie :)

 

Klara była niewidoma, jak ją poznałam, pojechaliśmy na Paluch szukać kota znajomego. A Klara już ponad rok siedziała w schronie, biedna, bez szans praktycznie na adopcję, więc ją zabraliśmy

Radzi sobie doskonale. Na początku ją w oddzielnym pokoju trzymaliśmy, bo się obawialiśmy, jak inne koty na nią zareagują, jak ona. A okazało się, że super :) Nawet zabraliśmy ją do dr Garncarza, bo myślałam, że jednak coś widzi i może trzeba ją poleczyć.. Jednak całkiem nie widzi i wszystko wskazuje na to, że w wyniku urazu mechanicznego :(

Saymon na początku trochę słabo, ale teraz świetnie też sobie radzi, on przez zaniedbanie człowieka stracił wzrok.

Szkoda bardzo, ale co robić, zapisałam go na 7ego do okulisty, bo jedno oczko mu łzawić zaczęło.

Właśnie z nim tak najpewniej będzie, że cały czas trzeba uważać, cały czas leczyć.

jak go zobaczyłam pierwszy raz, to nie mogłam pojąć, jak człowiek mógł do takiego stanu kota doprowadzić.. i on będzie pewnie ponosił konsekwencje tego do końca życia, a człowiek.. nic.. tam sporo kotów zostało odebranych i pies chyba, o ile pamiętam..w ramach interwencji.

 

a z psami niewidomymi nie mam doświadczenia, teraz mój Lemi (16l) nie widzi praktycznie, to kiepsko bardzo :( ale on niedowidzi, niedosłyszy, ma problemy neurologiczne, więc nie mogę porównywać

 

ja - średnio sobie ostatnio radzę, jakiś okropny rok - najgorszy w moim życiu, szczególnie, że się sypie na różnych płaszczyznach

ale czasem też sądzę, że gdyby nie te zwierzaki, za które jestem przecież odpowiedzialna, to bym poszła gdzieś w pole się położyła i znikła..

Dopóki nie nie chorują, to jeszcze jakoś jest.

Ale już śmierć mojej najukochańszej Klusi zupełnie mnie rozwaliła, szczerze mówiąc, i ta bezsilność wobec choroby :( na nic starania, leczenie.. ech :( nawet nie mogę o tym mówić, bo od razu płaczę i się rozsypuję

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję :)
Sophie praktycznie tylko była wychudzona i zabiedzona, no i swierzb, ale na szczęście żadnych chorób poważnych, jak Saymon.
Teraz ma taką piękną, grubą sierść.
Ale przyznam, że Saymon jest jednak śmielszy.
ta dwójka wspiera się wzajemnie. Lubią być blisko siebie

Link to comment
Share on other sites

Udało się uzbierać 403,21 i na taką kwotę leci do Ciebie Sylwio przelew - potwierdź proszę jak już dotrze na konto :)

 

Serdecznie dziękuję wszystkim darczyńcom !

 

roza_1_.gif

 

ślicznie dziękuję :)

gorzej z

 

Sylwia sprawdź proszę , których rachunków jeszcze nie ujęłam w rozliczeniu bo troszkę się pogubiłam ...

 

postaram się w wolnej (?? nie wiem, kiedy :( ) przejrzeć, nie mam głowy, czasu, jakoś nie widzę, żeby ten Rok się zaczął lepiej.. ale jak tylko będę miała chwilę, to posprawdzam, choć pewnie wszystko jest :)

 

ale dr Garncarz ocenił, że z oczami Saymonka lepiej, dostaje teraz 2 x dziennie difadol i braunol, a jak się skończą, to odpuszczamy i obserwujemy. Za wizytę - standardowo, pan doktor policzył 50 zl I(pól ceny)

Saymon radzi sobie coraz lepiej, nie przeszkadza mu, że nie widzi, najważniejsze, żeby się nic nie 'ślimaczyło' i nie bolało.

 

Skończył za to się orungal, który dostał od dermatologa, a wydaje się, że jeszcze ten nosek nie wygląda jak powinien i zmiana na plecach jest cały czas. - zastanawiam się, żeby może zdjęcie zrobić i tak podjechać, tylko po lek, bo to kosztowny  bardzo specjalista..

 

i Anatol ogólnie czuje się świetnie, ale jakoś już miał zagojony ogonek, wszystko było ok, a ostatnio zauważyłam, ze ma taki ..poobijany, poocierany - na pewno go nie gryzie, nie interesuje się nim, ale po prostu jakoś nim obija.. co nie zmienia faktu, że nie wygląda to dobrze.. ale wstrzymuję się na razie z wizytą u weta, bo już tyle przeszedł, że chciałabym mu oszczędzić stresów.. za to ostatnio prawie nie widać, żeby 'popuszczał', więc może całkiem się unormuje

ostatnio byłam z moimi staruszkami u neurologa i pytałam o Anatola - że zdarza mu się zostawić gdzieś kałużę, ale tak naprawdę ciężko to zbadać, pan doktor powiedział, że w trakcie wizyty nic to nie da, że trzeba by obserwować, badać pęcherz, czy pusty, czy pełny - jak się przydarzy.. ale jak mówię - ostatnio coraz rzadziej, więc może całkiem będzie ok.

 

Lolek za to czuje się bardzo pewnie, aż za bardzo. byłoby dobrze, jakby znalazł dom bez innych kotów, bez dzieci. może za to ze spokojnym psem, psów się boi, ale może obok żyć, z dystansem, bez zażyłości większej.

spróbuję mu jakieś ładniejsze zdjęcia zrobić - i może jakieś ogłoszenia poszukamy na bazarkach,.

Link to comment
Share on other sites

a tak na szybko pokażę, jak wygląda buźka Saymona:

 

10498232_869814233069462_912203201104950

 

Sophie, siostrzyczka :)

 

1503319_869814206402798_7519791076858340

 

 

no i Lolek, Antoś już śpi, wić on i jego ogonek w następnej odsłonie ;)

 

10351598_869814193069466_890472448697511

 

10917267_869814176402801_726730391398616

 

1527018_869814163069469_1724720031485187

 

10933888_869814129736139_310271323606480

 

 

 

Lolek to trochę zbój, nie z każdym kotem się dogada, i też na pewno byłoby trudno do dzieci sie dostosować..

Link to comment
Share on other sites

Anatol obija ogonek, znó konieczna pielęgnacja - przemywamy rivanolem - juz strup zdjęty i smarujemy ozonella

 

zaczal znów wychodzic na dwor, nie moge go na sile trzymac w domu, bo 'palmy dostaje', moze tez dlatego ten ogonek taki obity, podrazniony.

zrobil TZ mu dzisiaj kilka zdjęć - https://www.facebook.com/sylwia.parzuchowskazareba/media_set?set=a.876234849094067.1073741997.100001226799246&type=1

moim zdaniem jest piękny :)

ale niesforny okrutnie..

strasznie się boję, żeby sie gdzieś nie zaplątał, ale w domu po prostu szaleje..

może, jakby był jednym kotkiem w domu, z zabezpieczonymi oknami, z jakimis rozrywkami zapewnionymi..

 

 

250555_876235239094028_31277971400756216

 

10409213_876235172427368_543571266651009

 

10881878_876235322427353_290608507918527

 

10947158_876235379094014_809579442810551

 

10403072_876235475760671_369185383208963

Link to comment
Share on other sites

Jak kot jest zapoznany ze światem zewnętrznym, to trudno byłoby mu w domu zapewnić tyle bodźców i rozrywek. Mój Rami potrafi 2-3 dni przespać w domu bezczynnie, zabawy dziennie 30 minut, albo i to nie, ale jak poczuje ochotę wyjścia, to musi wyjść, bo w domu dostaje kompletnego świra i zwyczajnie nie da się z nim wytrzymać - pewnie ten sam typ, co Antoś :) Także wiem o czym piszesz. Faktycznie za zewnątrz więcej zagrożeń dla ogonka... ale co zrobić...

Nawet po tym jak patrzy na zdjęciach widać, że na dworze to jest tyyyyyyyleeeee ciekawych rzeczy :) Słodziak.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...