an1a Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 [quote name='karina1002'] Jak jesteś w sklepie, nie wiesz co się z nim dzieje. Wychodzisz i możesz zobaczyć psa, który się dziwnie zachowuje, bo jest wystraszony. Nie wiesz dlaczego, co konkretnie spowodowało jego zachowanie. I w sumie teraz nie wiesz czego masz unikać, na co zwrócić uwagę. [/quote] Ja wiem doskonale co się z moim dzieje, bo mam go cały czas na oku będąc w sklepie. Nie rozmawiamy o zostawianiu psa pod dużym sklepem, tylko małym. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agni Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 gdy wybieram się na większe zakupy np. w supermarkecie nigdy psa nie biorę ale rano najpierw idę na długi spacer a wracając przywiązuję psa obok budki z pieczywem (z boku na trawie w miejscu gdzie nie chodzą ludzie) wchodzę po świeże pieczywko - 2 minuty i jestem z powrotem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GameBoy Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 [quote name='an1a']Ja wiem doskonale co się z moim dzieje, bo mam go cały czas na oku będąc w sklepie. Nie rozmawiamy o zostawianiu psa pod dużym sklepem, tylko małym.[/quote] otoz to nie mam psa lękliwego - petard, huku sie nie boi, wystraszyl sie jak spadla na niego czasza tego czegos na czym sie lata :roll: nie zawsze mam czas na to, zeby isc z nia na spacer, odprowadzic do domu, wyjsc do sklepu i znowu wrocic do domu - szczegolnie jak wpadam do niej w dzien i musze wracac do pracy :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 W poniedziałek poszłam z psem do Żabki (więc żaden hipermarket), zostawiłam psa (uwiązany w kagańcu, a jakże:roll:) przed sklepem, w sklepie byłam może 2 minuty. Nagle usłyszałam przeraźliwy skowyt i agresywne warczenie... Wybiegłam ze sklepu i zobaczyłam amstaffkę (wielokrotnie ja spotykamy na spacerach, wiem że ma na imię Maxi) trzymajacą za kark mojego psa, który nie ma szans się bronić:shake:. Właścicielka astki, niewysoka, drobna blondynka, na gigantycznych obcasach, nie była w stanie utrzymać psa na smyczy. Sucz szarpnęła, pani poleciała na pysk, a sucz do mojego Biszkopta. Na spacerach zauważyłam, ze Maxi najchętniej zagryzłaby wszystko, co sie rusza, warczy agresywnie (podobnie jak jej pani, na uwagi ludzi, że jeśli nie umie utrzymać psa na smyczy, to przynajmniej kaganiec by się przydał). Historia zakończyła się kilkoma szwami u mojego pluszaka, który jest prowadzony łagodnie i konsekwentnie, przyjaźni sie z wieloma psami, niańczy moje kocie tymczasy, teraz jest trochę nieufny, kiedy inny pies podchodzi (nawet znajomy) woli profilaktycznie warknąć. Mnie został rachunek u weta do zapłacenia, a Maxi z pancią nadal łażą bez kagańców (obie:diabloti:), mimo zgłoszenia faktu SM. Zawsze byłam przeciwna wiązaniu psów przed sklepem (bez różnicy Media Markt czy osiedlowy ABC), raz się wyłamałam i mam nauczkę... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GameBoy Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 ale nie mozna generalizowac mimo to zreszta jak mozna zostawic uwiazanego psa w kagancu? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 Normalnie, GameBoy, nie mam yorka tylko mixa asta i są ludzie, którzy boja się większych psów. Jeśli spuszczam go ze smyczy albo jak w tym przypadku, zostawiam na moment samego, zakładam kaganiec i koniec. To był pierwszy i ostatni raz kiedy go zostawiłam pod sklepem. Druga sprawa, że niektórzy właściciele psów (w tym pani od Maxi) uważają że założenie psu kagańca to ujma i dyshonor. Ja nie widzę w tym nic niestosownego i twierdzę, że gdyby Maxi miałą kaganiec na pysku (lub kantar) to nie wyrywałaby sie i takie zajścia, jak pod sklepem, konczyłyby się zwykłym powarkiwaniem. Trzecia sprawa, ludzie powinni się zastanowić, czy mogą pozwolić sobie na psa, nad którym nie są w stanie zapanować. Niestety, Maxi robi co chce, a pani plącze się bezradnie gdzieś na drugim końcu smyczy. Na dodatek to nie jest pierwszy "występ" suki, było już kilka skarg właścicieli pogryzionych psów, ma też na koncie kilka zagryzionych "działkowych" kotów. Jeśli kobieta, idąc z suką na spacer, nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa innym spacerowiczom, to uważam że powinna była sobie sprawić chomika - ostatecznie nie wszyscy muszą mieć asty, to nie jest typ psa dla każdego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
an1a Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 MagdaH ja swojego psa zostawiam w kagańcu tylko w momencie, jeśli muszę go przywiązać przy samym chodniku i mam go na oczach (sklep 24h :evil_lol: i warzywniak). Chociaż do 24h chodzę do "okienka" ;) Z prostego powodu - poluje na ludzi i raczej boję się o ich bezpieczeństwo, bo z moim głupim szczęściem ktoś może się potknąć, upaść, zemdleć etc. i nie chcę poruszać wyobraźni co jeszcze :lol: Gdyby był normalny, kaganiec bym zdejmowała. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 An1a, o to chodzi: masz wyobraźnię i znasz swojego psa...Ja też mam wyobraźnię i wiem, co by było gdyby pod sklep zawitała miejscowa "elita" po kilku jabolach:roll: Znam mojego psa, wiem że niekoniecznie musiałaby się (wypita elita;)) Biszkoptowi spodobać. A wiem też, że w kagańcu mój pluszak nikomu krzywdy nie zrobi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betbet Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 Prawdopodobnie ja już zwariowałam ale...przynajmniej trzy razy w tygodniu jestem w ogromnej galerii handlowej. Ogromnej. Mam pod nosem, to co mi szkodzi. Ale nie o tym... Za każdym razem pod galerią siedzi, uwiązany lub nie, pies. Czasem tkwi tam tak długo, że widzę go po półgodzinnych zakupach, gdy wychodzę. Mam wtedy ochotę psa odwiązać. Oczywiście nie zrobię tego, ale szlag mnie trafia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Patikujek Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 ja pod moim osiedlowym przydomowym sklepikiem też nie raz mojego wariata zostawiałam, ale pod supermaketem to chore Jakos w zeszłym roku byłam w jednym CH i wchodząc zobaczyłam coś ala foksteriera przywiązanego przed wejściem. Po około 2 godzinach (latem, gorąc, upał itd...) wychodziłam a pies tam dalej siedział... A że miałam czas to uznałam że wezmę pieska na bok, kawałek od wejścia i poczekam na panią. czekałam jeszcze jakies pół godz. i przyszła, zaczęła latać i szukać psiulka i po chwili podeszłam ja i dostałam taki opr ode mnie jak nigdy nikt, przypuszczam że trochę stresu dobrze podziałało na jej móżdżek :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GameBoy Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 [quote name='Betbet']Prawdopodobnie ja już zwariowałam ale...przynajmniej trzy razy w tygodniu jestem w ogromnej galerii handlowej. Ogromnej. Mam pod nosem, to co mi szkodzi. Ale nie o tym... Za każdym razem pod galerią siedzi, uwiązany lub nie, pies. Czasem tkwi tam tak długo, że widzę go po półgodzinnych zakupach, gdy wychodzę. Mam wtedy ochotę psa odwiązać. Oczywiście nie zrobię tego, ale szlag mnie trafia.[/quote] odwiążesz i co? ma wpaść pod samochód? uciec? czy o co chodzi? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betbet Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 GameBoy może najpierw przeczytaj uważnie...napisałam "Oczywiście nie zrobię tego". Własnie dlatego, że zamiast psu pomóc mogłabym go pośrednio zabić. Ponadto uważasz, że odwiążę psa, sprzedam mu kopa i wyślę na orbitę? Myśłałam wielokrotnie o tym, co zrobiła Patikujek Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GameBoy Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 [quote name='Betbet']GameBoy może najpierw przeczytaj uważnie...napisałam "Oczywiście nie zrobię tego". Własnie dlatego, że zamiast psu pomóc mogłabym go pośrednio zabić. Ponadto uważasz, że odwiążę psa, sprzedam mu kopa i wyślę na orbitę? Myśłałam wielokrotnie o tym, co zrobiła Patikujek[/quote] Bebet wiem co napisalas, to byl chyba odruch... jeszcze teraz jak jest lato to jest pół biedy ale jak widze jak te psy siedza pod sklepem jak jest ujemna temperatura to krew mi sie gotuje :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 [quote name='GameBoy']... jeszcze teraz jak jest lato to jest pół biedy ale jak widze jak te psy siedza pod sklepem jak jest ujemna temperatura to krew mi sie gotuje :shake:[/quote] ...za to one gotują się przywiązane na słońcu, w temp. 34st (to tegoroczne maximum z mojego zaokiennego termometra)... Nie wiem czy słyszeliście o historii gdzie dziewczyna zostawiła zaadoptowanego psa przywiązanego pod sklepem, po chwili pojawił się samochód, wysiedli goście, psa odwiązali, do auta wsadzili i tyle dziewczyna psa widziała...Prawdopodobnie była wcześniej obserwowana, a psiak został porwany przez kolesi poprzedniego właściciela odsiadującego wyrok... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
GameBoy Posted September 2, 2009 Share Posted September 2, 2009 jakos w upały maksymalne widuje na ulicach malo ludzi a tymbardziej psow za to zima jak sie nie chce wyjsc na spacer to jest on "odbebniany" podczas wyprawy do sklepu ale moze to tez kwestia miejsca w ktorym sie mieszka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kinga w. Posted September 3, 2009 Share Posted September 3, 2009 [quote name='MagdaH'] Mnie został rachunek u weta do zapłacenia, a Maxi z pancią nadal łażą bez kagańców (obie:diabloti:), mimo zgłoszenia faktu SM. .[/quote] Trochę jestem zdziwiona... Pies pogryzł innego psa w wyniku ewidentnego niedopilnowania i właścicielka nie ponosi konsekwencji w postaci choćby właśnie rachunku w lecznicy? Czy ja dobrze podejrzewam "małą szkodliwość" i "jak pani chce to skarżyć z powództwa prywatnego"? Moja mamcia zostawia swojego Batona nawet pod realem i nieraz trwa to i pół godziny. Pies jest z gatunku "pogłaskaj mnie" (duży mieszaniec o "słodkim" wyglądzie) ale spokojnie zazwyczaj siedzi i czeka patrząc na drzwi. Kiedyś mamcia wychodząc zastała Batona patrzącego ze zdegustowaną miną na jakiegoś herbatniczka leżącego przed jego nosem i panią ciężko zdziwioną bo "dała temu ślicznemu zwierzakowi ciasteczko a on nie dość że z ręki nie wziął to z ziemi też nie chciał". Pani nie wiedziała - bo i skąd - że Baton słodyczy nie jada, a z obcej ręki to tylko swoją własną miskę przyjmuje. W każdym bądź razie trafiały mi się taki historie i ze Shadowem (tylko że ten odkurzacz pożerał zawsze wszystko co ktokolwiek dał) - i tu jest pewne zagrożenie dla psa pozostawionego pod sklepem. Ktoś może dać niekoniecznie ciasteczko. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 3, 2009 Share Posted September 3, 2009 [quote name='GameBoy']jakos w upały maksymalne widuje na ulicach malo ludzi a tymbardziej psow za to zima jak sie nie chce wyjsc na spacer to jest on "odbebniany" podczas wyprawy do sklepu ale moze to tez kwestia miejsca w ktorym sie mieszka[/quote] Mieszkam blisko Browaru Tyskiego i im goręcej tym większe pielgrzymki do i z browaru (jest tam sklepik firmowy i piwo mozna kupic taniej, niz w dyskontach). A jak juz sie ruszyło po browca to od razu mozna by psa....a potem bidule siedzą przy barierkach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaH Posted September 3, 2009 Share Posted September 3, 2009 [quote name='kinga w.']Trochę jestem zdziwiona... Pies pogryzł innego psa w wyniku ewidentnego niedopilnowania i właścicielka nie ponosi konsekwencji w postaci choćby właśnie rachunku w lecznicy? Czy ja dobrze podejrzewam "małą szkodliwość" i "jak pani chce to skarżyć z powództwa prywatnego"?[/quote] Niestety, Kinga, ja już przestałam się dziwić:shake: I dobrze podejrzewasz: małą szkodliwość i jak pani chce to z powództwa cywilnego...:angryy: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karjo2 Posted September 3, 2009 Share Posted September 3, 2009 [quote name='kinga w.'] Moja mamcia zostawia swojego Batona nawet pod realem i nieraz trwa to i pół godziny. Pies jest z gatunku "pogłaskaj mnie" (duży mieszaniec o "słodkim" wyglądzie) ale spokojnie zazwyczaj siedzi i czeka patrząc na drzwi. [/quote] A mozy by mamci dac do poczytania watek, coby odrobine odpowiedzialnosci nabyla i nastepnego watku o zaginionym psie nie bylo :shake:. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
teqquila Posted September 4, 2009 Share Posted September 4, 2009 ja raz zostawilam swojego psa pod sklepem jak byl malym szczeniaczkiem , gdy wyszłam podszedł do mnie pan i powiedzial " nie zostawiaj tak psa pod sklepem bo Ci ukradna , moze do walki a moze na handel " i powiem tak od tego momentu psy nie zostaja pod sklepem, te słowa pamietam do dzis. moze to tez zalezy od okolicy w jakiej sie mieszka ale wole zawsze psy zostawic w domu niz pozniej plakac. choc psy sa uczone ze z obca osoba nie pojda i nic nie wezma , wole dmuchac na zimne . jesli juz ide to z kims kto zostanie z psami . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bonsai_88 Posted September 5, 2009 Share Posted September 5, 2009 Mnie też krew zalewała jak na wakacje widziałam psy pod Lidlem :angryy:... Złośliwie przewiązywałam psy w inne miejsca [do cienia i na trawkę] co by ludzie zaczęli trochę myśleć, jak łatwo można im psa zabrać. Jakiś efekt jest, psów trochę mniej albo zostawiane z jakimś znajomym :diabloti:. Swoją drogą kiedyś zaskoczyłam 2 panie... poprosiłam je o popilnowanie mi chwilkę psa i poszłam do Lidla. Jak po minucie się wyłoniłam były zdziwione, bo myślały, że na zakupy poszłam... a ja chciałam tylko wziąć woreczek, bo Birma narobiła na środku parkingu :mad:. Tym zadziwiłam je jeszcze bardziej :evil_lol:. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łamAga Posted September 8, 2009 Share Posted September 8, 2009 Mnie drażnią "panowie" idący na spacer z psami a w rzeczywistości uwiązują psa przy płocie baru , sami wchodzą na piwko-dwa w zależności od potrzeby , wychodzaą psa odwiązują i do domu , tylko ciekawe czy w tym czasie pies miał okazje załatwić swoje potrzeby :angryy::angryy::angryy::angryy: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
leepa Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 może żona do baru nie puszcza to mają przykrywkę :D okropne, nie wiem po co takim ludziom pies Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
evel Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Dziś u nas przed Groszkiem biegał sobie posokowiec, na szelkach i na smyczy, która ciągnęła się za nim. A później płacz, że ktoś rasowego pieseczka ukradł, no jak on mógł?! :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olka_Olga Posted September 9, 2009 Share Posted September 9, 2009 Tak też takie przypadki ludzie sobie tłumaczą :cool1: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.