maciaszek Posted August 6, 2013 Author Posted August 6, 2013 [B]Elisabeta[/B], witaj na blogu białasa :multi:. Bazyl je 3 razy dziennie (ze względu na sprawy żołądkowe) - rano, w środku dnia i wieczorem. Wieczorny posiłek ma faktycznie po ostatnim spacerze, koło 23:00. Marne szanse, żeby udało się go jakoś przestawić. I ze względu na przyzwyczajenie żarłoka i ze względu na leki (konieczne odstępy czasowe między Vetmedinem/Cardisure a jedzeniem). Wyjście o 1 czy 2 w nocy to nie problem, bo na ogół wtedy jeszcze nie śpimy, większym problemem jest ubieranie się jesienią i zimą, błeee. Też myślałam, że to po prostu z wiekiem związane, że już nie wytrzymuje tak długo, ale teraz już nie mam pewności. Poza tym jeśli by to była kwestia nietrzymania "zamków" to dlaczego w ciągu dnia potrafi spokojnie wytrzymać 8 godzin, a czasem nawet i więcej? Mam wrażenie, że to trochę z pogodą jest związane. Jeszcze nie rozgryzłam do końca ;). Do dalszych badań potrzebna by mi była niższa temperatura przez kilka dni i mniejszy zaduch. Na zewnątrz gorąco, w części mieszkania przyjemnie. Klimatyzator włączony przez większość czasu. Chyba się od niego z białasem uzależnimy, jeśli już to nie nastąpiło :D. Ja na przykład uwielbiam spać w jego chłodnym powiewie. A Bazylek wywala się brzuchem do góry, gdy tylko go włączam. I śpi też lepiej, spokojniej, mocniej. Powietrze naprawdę jest inne. Zero zaduchu, juhuuu :multi:. Na balkonie coraz fajniej. Wilec obrasta go coraz bardziej, zagęszczenie powoli zbliża się do tego, co sobie wymyśliłam/wymarzyłam. Pojawiły się kwiaty :multi:. Muszę zrobić zdjęcie i Wam pokazać, bo są bardzo ładne. Na razie tylko link do jakiejś fotki, żebyście zobaczyły jak wyglądają: [URL]http://www.pomyslnaogrod.pl/zdjecia/d_wilec purpurowy.jpg[/URL] To kwiaty jednego, góra dwóch poranków. Otwierają się o świcie, a koło dziesiątej już po nich. Kiedy wychodzę z białasem na wczesnoporanny spacer lubię patrzeć z dołu na nasz balkon, na tą zieloną ramę z pnączy i te wilcowe kwiatki :loveu:. Niebawem będzie ich jeszcze więcej :multi:. Papryka rośnie jak szalona, zwłaszcza jedna wyrwała do góry i kwiatów ma kilka. Pomidorki już od jakiegoś czasu się czerwienią. Są dobre, smaczne, słodkawe. [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-65IqhINtNQw/Uf7tsHPDK5I/AAAAAAAAEv4/DrZMoqWSqes/s639/DSC_5977.JPG[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-ey1AXytRNeQ/Uf7tsNJ4cMI/AAAAAAAAEvw/gRNBrYExYZs/s512/DSC_5981.JPG[/IMG] I tylko mieczyki nie chcą wyrosnąć. Jakieś takie rachityczne są, same liście, bez sił, bez ducha. A szkoda, bo bardzo lubię te kwiaty. Na szczęście zaczął się na nie sezon i w wielu miejscach można je nabyć :). Do wyboru do koloru :). Quote
Elisabeta Posted August 6, 2013 Posted August 6, 2013 Rozumiem. Bazylek ma "skomplikowany" grafik, bo jeszcze leki dochodzą. Ale się troszkę poupieram przy swoim, bo już kilku psiarzom na osiedlu pomogłam.:fadein: Bazyl wytrzymuje 8 godzin w ciągu dnia, bo byc może po pierwszym i drugim posiłku ma odpowiedni odstęp czasu do spacerku (te dwie, trzy godziny, żeby pęcherz się zapełnił). Może leki wieczorne działają moczopędnie. Uczepiłam się, bo chciałabym Bazylkowi pomóc. Jest taki kochany.:loveu: I przepraszam za brak "alt+c". Ze mną tak będzie.:oops: Quote
maciaszek Posted August 6, 2013 Author Posted August 6, 2013 Upieraj się. Z takich rozmów wynikają czasem owocne efekty :). Poza tym lubię takie dyskusje medyczne! A więc tak: - białas wszystkie posiłki je bezpośrednio po spacerach - spacery dotąd były (mniej więcej) o 10:00, 15:00-16:00 i 22:00-23:00. Teraz wygląda to tak: 5:00-9:00 (w takim przedziale godzinowym na ogół nas budzi), 15:00-16:00, 22:00-23:00 - leki dostaje te same od lat - żadne z leków, które dostaje nie działają moczopędnie - leki nasercowe dostaje rano i wieczorem, (ten sam zestaw rano i ten sam wieczorem) To musi być coś innego. Albo wiek robi swoje albo pogoda. Takie wyjścia obstawiam. Quote
Elisabeta Posted August 6, 2013 Posted August 6, 2013 Upieram się nadal.;) Z racji wieku powinien odsikac się dwie, trzy godziny po jedzonku. Nie ważne jest, co było kiedyś, bo latek przybywa. Wszystkim. Maciaszku, zauważ, że jeśli Bazylek je o 22-23, a o 2-3 Was budzi, to znaczy, że minęły te trzy godziny i dalej trzymac chłopak nie może. Byc może noc i sen sprzyja mniejszej wytrzymałości. Jak u mojego Taty...;) A Twój balkon jest bajeczny. Jasza mi pisała, gdy Jej opisywałam swój. Ale gdzie mojemu do Twojego...:oops: Zresztą ja tam nie działam. Moja Siostra i Tata tylko. W tym roku za duże nasłonecznienie. Południowy balkon w takie afrykańskie lato... I jeszcze to. W moim bloku też mam Bazylego. To ośmioletni, ogromny bokser amerykański. Rudy. Był miłością życia mojej małej Zojki (8kg), która odeszła rok temu. Tonia nie zwraca na niego uwagi.:smile: Quote
maciaszek Posted August 7, 2013 Author Posted August 7, 2013 (edited) [quote name='maciaszek']Wilec obrasta go coraz bardziej, zagęszczenie powoli zbliża się do tego, co sobie wymyśliłam/wymarzyłam. Pojawiły się kwiaty :multi:. Muszę zrobić zdjęcie i Wam pokazać, bo są bardzo ładne. [/QUOTE] Dziś o 5 rano udało mi się zrobić taką fotkę: [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-FhPpFhEocLg/UgJ2isbf-oI/AAAAAAAAEyM/mHUGwbWG33o/s640/Obraz 001.jpg[/IMG] [quote name='Elisabeta']Upieram się nadal.;)[/QUOTE] A proszę Cię bardzo. Nie mam nic przeciwko. [quote name='Elisabeta']Z racji wieku powinien odsikac się dwie, trzy godziny po jedzonku. Nie ważne jest, co było kiedyś, bo latek przybywa. Wszystkim. Maciaszku, zauważ, że jeśli Bazylek je o 22-23, a o 2-3 Was budzi, to znaczy, że minęły te trzy godziny i dalej trzymac chłopak nie może. [/QUOTE] W jego wypadku chyba ważniejsza jest nawet kwestia kupalona, sikanie jakby mniej istotne. Choć zdarza się, że i sikanie jest większe. Różnie bywa. O 2 czy 3 w nocy obudził nas raz. Na ogół budzi później (dziś np. o 7). Wygląda to mniej więcej tak: - kolacja o 22-23, pobudka 5-8 (czyli po 7-10 godzinach), czasem wytrzymuje do 10 (12 godzin) - śniadanie o 10-11, spacer o 15-16 (po 5 godzinach od jedzenia) - obiad po środkowym spacerze, czyli między 15-16, a kolejne wyjście o 22-23 (czyli po 7 godzinach). Nie upieram się, że to coś innego, może to właśnie starość i kwestia przerw między posiłkami a wyjściami, które w związku z wiekiem uległy skróceniu. Sama brałam to pod uwagę wszakże. [quote name='Elisabeta']Byc może noc i sen sprzyja mniejszej wytrzymałości. Jak u mojego Taty...;)[/QUOTE] Może tak być. Tak właśnie pomyślałam jakiś czas temu. Ale chcę jeszcze sprawdzić jedną rzecz, żeby mieć pewność. [quote name='Elisabeta'] Twój balkon jest bajeczny.[/QUOTE]Bardzo dziękuję! Edited August 7, 2013 by maciaszek Quote
maciaszek Posted August 7, 2013 Author Posted August 7, 2013 A teraz inna sprawa, smutniejsza. Trochę ku przestrodze ją piszę. Dziś dowiedziałam się jakie były okoliczności śmierci kolegi, o którym pisałam kilka dni temu. To jakiś cholernie kiepski żart losu :shake:. Powiem szczerze, że wszyscy myśleliśmy iż do śmierci doprowadziła jakaś choroba, której nabawił się podczas prowadzenia bogatego życia seksualnego, bez zabezpieczania się. I że dlatego, iż ją miał unikał kontaktu z nami wszystkimi, myśleliśmy, że może się wstydzi, że może mu głupio (bo wszyscy wiele razy go ostrzegaliśmy przed ryzykiem takiego życia), że może nie ma pewności jak zareagujemy. Gdy dowiedzieliśmy, że odszedł, każdy z nas był na niego w pewnym sensie zły, że choć chciał tak żyć, to w ten sposób się zabił (co nie nie zmieniało faktu, że było nam smutno, przykro). Niektórzy wściekli byli, że w ten sposób zrobił krzywdę rodzicom (przez głupotę zostawiając ich w tak koszmarnej żałobie), że może i innych ludzi skrzywdził (być może zarażając ich). Wszyscy byliśmy w błędzie... Półtora roku temu u K. zdiagnozowano jaglicę, powoli tracił wzrok, najpierw w jednym oku, potem drugim, brał tony leków, nie działały, momentami było lepiej, ale generalnie coraz gorzej, w końcu w ogóle stracił wzrok. Przez półtora roku szanowny pan profesor faszerował go sterydami w dużych dawkach, tiwerdząc, że pomogą. A on i jego mama wierzyli. To byli prości medycznie ludzie, ufający lekarzom, autorytetom, jak większość. Kilkanaście dni temu matka K. została (po znajomości) skontaktowana z panią profesor okulistką. Poszła z K. na konsultację. Okazało się, że to żadna jaglica tylko zwykła zaćma. Że wystarczy kilka badań, zmiana leków i za 3 tygodnie operacja, a będzie widział, wróci do zdrowia, będzie dobrze. Położono go na oddział, żeby porobić szczegółowe badania, dobrać leki, przygotować do zabiegu. W miniony czwartek wieczorem pojawiła się gorączka, rano już nie żył :(. Matka zażądała sekcji zwłok. Gronkowiec, osłabiony (m.in. długotrwałym podawaniem sterydów) organizm nie walczył, sepsa rozwijała się błyskawicznie :(. Teraz nie umiem tej śmierci zrozumieć tym bardziej :-(. Nie tak. Nie w takim momencie (gdy miało być lepiej, wreszcie dobrze). Nie w ten sposób (choć żaden sposób nie jedst "dobry"). Pieprzony chichot losu... Mam tylko nadzieję, że mama K. tak tego nie zostawi. I tego szpitala i tego pożal się boże profesora konowała, który rozpoznał jaglicę. Dla siebie, dla K., dla innych pacjentów. Powinni za to zapłacić... Uważajcie na siebie. Nie ufajcie lekarzom do końca. Jeśli sprawa/diagnoza jest poważna zawsze konsultujcie to gdzieś indziej, sprawdzajcie. Tu chodzi o zdrowie, a czasem i życie. A gronkowiec w szpitalach? Przed tym chyba nie da się ochronić do końca, niestety :shake:. Bez sensu. [i] Quote
Alicja Posted August 7, 2013 Posted August 7, 2013 Przykro kiedy odchodzi ktoś znajomy , bliski , rodzina ...a jeszcze ciężej to znieść kiedy okazuje się , ze mógł żyć ...współczuję :( [*] Lekarzom nie wierzę i tym ludzkim i tym psim ...nigdy nie pozostaję po diagnozie jednego , z tego też powodu na swoje leczenie tracę podwójną kasę . Gdybyśmy o tym pomyśleli kilka dobrych lat temu to moja mama żyła by sobie teraz bez stresu , a tak każdy dzień to wielka niewiadoma Quote
maciaszek Posted August 8, 2013 Author Posted August 8, 2013 Na poprawę nastroju, przynajmniej mojego ;). [url]http://www.wimp.com/surfsstairs/[/url] [url]http://www.wimp.com/moredog/[/url] Quote
Aarionne Posted August 12, 2013 Posted August 12, 2013 Nie byłam u Bazyla chyba milion lat, witajcie :) Tyle czasu minęło, a on wciąż rozwalony na łóżku się wyleguje, ech... ;) Quote
maciaszek Posted August 12, 2013 Author Posted August 12, 2013 [B]Aarione[/B], rzeczywiście kopę lat! Witaj :). U nas niewiele się dzieje. W piątek byłam na pogrzebie K. [i], potrzebowałam chwili, żeby "dojść" do siebie. Wczoraj było Wielkie Gotowanie, więc białas miał dzień pełen atrakcji i podżerania, z wylizywaniem dużego gara na koniec. Pogoda lepsza i psisko nam odżyło, co nie oznacza, że aktywność swą zwiększyło. Leniuchuje jak wcześniej i śpi bardzo dużo. Ale powrócił do zwyczaju balkonowego wylegiwania się. Rano i wieczorem. Naprawdę miło na niego patrzeć i widzieć, że się nie męczy :)! [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-UuhWNkH7qCk/UfVyhjhjfCI/AAAAAAAAEr8/VsTDmsDcrWE/s639/Kopia%20DSC_5894.JPG[/IMG] [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-Srx9FjpnM0c/UfVyhlh1b2I/AAAAAAAAEr4/Cy_G9_jogr8/s639/Kopia%20DSC_5903.JPG[/IMG] I trochę nieostre, ale ta minka :loveu:. [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-yvPF8PR8gk4/UfVyi7DAEhI/AAAAAAAAEsI/L6S7T-B5G2g/s639/Kopia%20DSC_5904.JPG[/IMG] Quote
Alicja Posted August 12, 2013 Posted August 12, 2013 Po mince zaraz widać , ze mu aura pasuje ;) Quote
maciaszek Posted August 15, 2013 Author Posted August 15, 2013 O tak, aura wyraźnie lepsza dla białasa :). I w mieszkaniu sympatycznie. Noce chłodne, śpimy z Bazylkiem przy otwartym oknie i jest fajnie :). Co się w ciągu dnia nagrzeje, w nocy udaje się zbić, więc klimatyzator poszedł w odstawkę. Mam nadzieję, że nie będzie już takich upałów, choć co rusz nimi straszą. Quote
Alicja Posted August 15, 2013 Posted August 15, 2013 Oj , u nas też zdecydownie lepiej i Ozzy żwawszy Quote
maciaszek Posted August 16, 2013 Author Posted August 16, 2013 Szczepić czy nie szczepić, oto jest pytanie :hmmmm:. Na choroby wirusowe. Byłam dziś z białasem na szczepieniu na wściekliznę. Przy okazji zważyłam sierotę - 54 kg, w kagańcu ;). Czyli troszkę nam schudł (bo i ja schudłam ostatnio, a my tak mamy, że synchronicznie tyjemy albo chudniemy :D ). Chyba pora go porozpieszczać smakołykami ;). Wet zaglądnął w książeczkę i powiedział, żeby Bazyla na wirusówki nie szczepić. Że w tym wieku to spokojnie można już raz na 2 lata. Że przez 10 lat corocznego szczepienia nabył odporności. Powiedziałam, że regularnie jeżdżę do schroniska i wolałabym, żeby białas był dobrze zabezpieczony. Wet upierał się, że ten raz na 2 lata wystarczy. I teraz mam zagwostkę :hmmmm:. Quote
Alicja Posted August 16, 2013 Posted August 16, 2013 [quote name='maciaszek']Szczepić czy nie szczepić, oto jest pytanie :hmmmm:. Na choroby wirusowe. Byłam dziś z białasem na szczepieniu na wściekliznę. Przy okazji zważyłam sierotę - 54 kg, w kagańcu ;). Czyli troszkę nam schudł (bo i ja schudłam ostatnio, a my tak mamy, że synchronicznie tyjemy albo chudniemy :D ). Chyba pora go porozpieszczać smakołykami ;). Wet zaglądnął w książeczkę i powiedział, żeby Bazyla na wirusówki nie szczepić. Że w tym wieku to spokojnie można już raz na 2 lata. Że przez 10 lat corocznego szczepienia nabył odporności. Powiedziałam, że regularnie jeżdżę do schroniska i wolałabym, żeby białas był dobrze zabezpieczony. Wet upierał się, że ten raz na 2 lata wystarczy. I teraz mam zagwostkę :hmmmm:.[/QUOTE] też byśmy chcieli schudnąć razem ;) Wielu wetów twierdzi że nie trzeba co roku szczepić . Quote
3 x Posted August 16, 2013 Posted August 16, 2013 [quote name='Alicja']też byśmy chcieli schudnąć razem ;) Wielu wetów twierdzi że nie trzeba co roku szczepić .[/QUOTE] Michała na koniec tez nie kazali nam co roku szczepic ale chyba mówili ze raz na 2-3 lata wystarczy w jego wieku Quote
__Lara Posted August 16, 2013 Posted August 16, 2013 [quote name='Alicja']też byśmy chcieli schudnąć razem ;) Wielu wetów twierdzi że nie trzeba co roku szczepić .[/QUOTE] Mi też wet powiedział ostatnio na szczepieniu, że wystarczy co dwa lata. Quote
soboz4 Posted August 16, 2013 Posted August 16, 2013 Besiulki pod koniec życia wet. nie chciał szczepić, nawet na wściekliznę, Iga przez 2 lata z rzędu była szczepiona tylko dlatego, że nie wiadomo czy w poprzednim życiu ktoś ją szczepił, ale w tym roku powiedziano mi że nie będzie zaszczepiona, nie wiem czy dostanie wściekliznę, bo mówił o wirusówkach Quote
Jasza Posted August 16, 2013 Posted August 16, 2013 Witam się Maciaszku po przerwie. Fajnie widzieć Bazyla z taką miną :loveu: Quote
maciaszek Posted August 18, 2013 Author Posted August 18, 2013 [quote name='Jasza']Witam się Maciaszku po przerwie.[/QUOTE]Cześć Wypoczęta :). [quote name='soboz4']Besiulki pod koniec życia wet. nie chciał szczepić, nawet na wściekliznę, Iga przez 2 lata z rzędu była szczepiona tylko dlatego, że nie wiadomo czy w poprzednim życiu ktoś ją szczepił, ale w tym roku powiedziano mi że nie będzie zaszczepiona, nie wiem czy dostanie wściekliznę, bo mówił o wirusówkach[/QUOTE] A ja ciągle mam mieszane uczucia. Opinie są różne. Poza zdaniami "nie szczepić, bo szczepionka daje odporność na 2-3 lata", są i takie: [QUOTE]O ile u psów w sile wieku 2-9 lat nie ma konieczności corocznego doszczepiania (poza wścieklizną oraz pod warunkiem właściwego schematu szczepień w wieku szczenięcym), to [B]w wypadku psów starszych już takie wskazanie się pojawia, ze względu na mniej efektywny układ odpornościowy.[/B][/QUOTE] [QUOTE]Każde szczepienie ma na celu wzbudzenie odporności zwierzęcia. Zawarte w szczepionkach substancje stymulują układ immunologiczny do produkcji ogromnej ilości przeciwciał, które chronią zwierzę przed zachorowaniem. Zbyt rzadko wykonywane szczepienia mogą doprowadzić do wytworzenia niewystarczającego poziomu przeciwciał, który nie będzie chronić psa przed zachorowaniem. Jest to zasadniczym powodem przemawiającym za jak najczęstszym szczepieniem zwierząt.[/QUOTE] [QUOTE]U psów, które prawidłowo reagują na szczepienia na nosówkę, parwowirozę i adenowirozę można doszczepiać co 2-3 lata chyba, że istnieją inne wskazania epidemiologiczne. [B]Szczepienie przeciwko leptospirozie należy powtarzać raz do roku.[/B][/QUOTE] Gdyby nie to, że jeżdżę regularnie do schroniska i mogę przywlec jakieś choróbsko to nie miałabym takich dylematów... Quote
Jasza Posted August 19, 2013 Posted August 19, 2013 Ja bym szczepiła Maciaszku... Mój Pajtek zachorował na nosówkę jak miał dziewięć lat...:placz: Quote
maciaszek Posted August 19, 2013 Author Posted August 19, 2013 Mam jeszcze chwilę na przemyślenie, ale skłaniam się raczej ku szczepieniu... ------------- Mieliśmy gościa na dzisiejszą noc :). Cichy, spokojny, niekłopotliwy. Tylko nad ranem troszkę się pokręcił. A potem zjadł śniadanie i nas opuścił. Zgaduj zgadula: któż zacz noc minioną spędził pod dachem jednego z katowickich bloków?! :hmmmm: :eviltong: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.