zachary Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Piesku, jakie miałeś szczęście,że zostałeś...Sherlockiem:loveu: Quote
Dancik Posted September 1, 2013 Posted September 1, 2013 Kochana Pani Aniu szacunek za to że dała Pani szansę temu pięknemu psu. Przeczytałam Pani wpis i przed oczami stanęły mi początki z naszym Łatusiem. Był tak samo przerażony dosłownie wszystkim, tak samo przy próbie pogłaskania potrafił się zesikać ze strachu. ...podchodził tylko do mnie a mojego faceta bał się jak ognia....czyli podobna sytuacja jak u Pani. Na szczęście to się po jakimś czasie zmieniło, teraz uwielbia Sebastiana z wzajemnością zresztą :)...po prostu trzeba dać psu trochę czasu. Nasz Łatuś jest u nas rok a zmiana jest bardzo duża ...może nie jest jakimś szczególnie odważnym psem i pewnie nigdy nie będzie ale w stosunku do tego co było to niebo a ziemia . Tak więc niech się Pani nie martwi, jestem pewna że z czasem Sherloc przekona się i do pozostałych domowników.Serdecznie pozdrawiam :) Quote
edek Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Jest potrzebny czas. Pokocha wszystkich domowników :p. Quote
Marycha35 Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Pani Aniu kosz serdeczności dla Pani za serducho, odwagę i taką szczerość cudowną. Mnie rzuciła Pani na kola stwierdzeniem, że nie padła Pani jak rażona piorunem na widok Grysia. Właśnie fajnie widać jak ta więź się rodzi, wzmacnia, trwa i trwa i trwa:);) raz jeszcze duże brawa dla Pani i wierzę, że Gryś zaufa pozostałym domownikom! Piękna historia prawdziwej przyjaźni psio-ludzkiej nam powstaje:lol: Quote
Sherlock Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Wczoraj pogoda była kiepska.Padało trochę, zimno... postanowiłam więc, że nie będą psy biegały po dworze. I tu ku mojemu zaskoczeniu :) Sherlock pogodził się z tym faktem. Przyszedł do góry - gdzie jak pisałam nie wchodzi - po chwili wiercenia się postanowił usiąść. W pokoju w którym byłam ja, moja gorsza połowa, Nati i Bajka. I w końcu Sherlock. Po jakiś 10 minutach - zawsze to jednak coś - zaczął popiskiwać i wypuściłam Go... Ale drzwi miał otwarte, przestało padać tylko ten chłód... No ale cóż. A potem stała się tragedia. Na wsi jak to na wsi czasem wieje okrutnie. Nie będę pisała jak to się stało bo nie wiem. Nie będę pisała, że jestem bez winy albo mój Tomek, który zamykał bramkę, bo pewnie nasza wina w tym jest. Fakt faktem Sherlock wybrał się na spacer i nie wrócił. Nie będę pisała, co przeżywałam.... Szukaliśmy Go wszędzie. Po wszystkich okolicznych wsiach. Nie ma. Przepadł. Zdarłam gardło. Oczy zapuchnięte. I żale... trochę też nadziei, że wróci sam. A Jego nie było. Nie spałam pół nocy i nasłuchiwałam. Może przyjdzie, może zaszczeka... - nie pisałam wcześniej, ale jak jak Sherlock chciał żebym zeszła na dół to po prostu na mnie szczekał tak długo, aż nie zeszłam choćby tylko po to, by Go pogłaskać. Wracając jednak... Głowa mi dziś pęka. Od rana od okna do okna. Nawet z sarną Go pomyliłam, bo tez taka jasna stała u nas pod domem. A Sherlocka brak... Plan więc taki, drukuję plakaty z informacją o zgubie i nagrodzie. Jestem skłonna zapłacić za informacje o tym, gdzie się znajduje. Byleby wrócił. Telefony po schroniskach z podaniem numeru chipa, jakby Go ktoś przywiózł. Masakra. Przyjechałam więc do pracy, zabieram się za robienie ogłoszeń. Telefon. Sherlock WRÓCIŁ :) Hormony szaleją, znowu płacz. Uwierzcie, jak wrócę do domu - jeszcze jestem w pracy - zabiję GO. Normalnie Go uduszę. Myślę, że ciut za daleko się wypuścił i nie znał drogi powrotnej. Jednak może też nie jest mu u nas tak źle jeśli wrócił. Jestem szczęśliwa. Wybaczcie, że ja zawsze tak wszystko piszę rozwlekle i przeciągle. Ze skrótami mam problem :). Ale Sherlock jest w domu. To jest najważniejsze :) Aaaa przy okazji... Czasem zwracacie się do mnie bezpośrednio. Myślę, że formę "pani" możemy sobie darować. A ja jestem tak kulturalna, że nawet w pierwszym poście nie podałam jak mam na imię. Ale to wiecie z postów Joli :) ściskam wszystkich mocno i po raz kolejny dziękuję za wszystkie miłe słowa. Najpóźniej jutro rano dam Wam znać, czy Sherlock przeżył moje duszenie ;) Quote
Marycha35 Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Ha, ha, uduś go Aniu i ode mnie!!!!! Potwór!!! Ale wrócił jednak. Ufff. Wszystko ma na miejscu, cały, zdrowy???? Oprócz duszenia rzecz jasna;) Quote
yolanovi Posted September 2, 2013 Author Posted September 2, 2013 Aniu, ja myślę, że on droge do domu znał doskonale bo psy mają bezblędną orientacje ale u Was tam tyle zapachów, sarny, zające i tym podobne, więc się uganiał za tym. Może jak w końcu poszedł po rozum do głowy to stwierdził, że do domu trzeba, bo tam jest jego rodzina, która go kocha, ciepły kąt i pełna micha. Jak ja się strasznie zdenerwowałam jak do mnie z taką wieścią hiobową zaddzowniłaś.... jak dobrze , że wrócił cały i zdrowy, łobuz jeden. Oprócz faktu, że wrócił, jest jeszcze taki pozytyw - macie pewność, że mu u Was dobrze. Nagadaj mu ode mnie, że nie wolno takich emocji fundować swojej rodzince, a w szczególności Pani. Quote
Marycha35 Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Swoją drogą jak SHERLOCK miał się zgubić??? To mistrz dedukcji!!!!;) Quote
yolanovi Posted September 2, 2013 Author Posted September 2, 2013 [quote name='Marycha35']Swoją drogą jak SHERLOCK miał się zgubić??? To mistrz dedukcji!!!!;)[/QUOTE] No, niech on za bardzo się w tą dedukcję nie bawi:mad: Quote
Sarunia-Niunia Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Już mam żołądek w swoim miejscu, ale zanim Ania napisała tutaj, Jolka mi powiedziała i zanim doszła do tego, że wrócił to mój żołądek był już w gardle... Jeszcze teraz rośnie mi w gardle gool na samo wspomnienie:puppydog:.... ech... Ale najważniejsze w tym wszystkim jest właśnie to, że SHERLOCK WRÓCIŁ DO SWOJEGO DOMU I WIE GDZIE JEGO MIEJSCE I LUDZIE, KTÓRZY ODMIENILI JEGO LOS!!! Anusiu, nie zazdroszczę Wam, o nie:shake:... nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuliście... Ściskam mocno:buzi: i proszę "o łagodny wymiar kary" dla uciekiniera:mad::evil_lol:... Quote
basiek8 Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Jak zaczęłam czytać post Ani to o mało nie dostałam zawału. 3 pierwsze zdania a potem tylko ostatnia linijka. Wrócił dzięki Bogu. dopiero wtedy przeczytałam na spokojnie całą wypowiedź Ani. Nawet nie umiem sobie wyobrazić Twojego przerażenia. ale dobrze się skończyło. To najważniejsze. Quote
ajw Posted September 2, 2013 Posted September 2, 2013 Sherlock taki psikus zrobić, żeby na noc nie wrócić?? Wspaniale, że to się wszystko dobrze skończyło!! Sherlock wie, że gdzie mu lepiej będzie jak nie u Ani i wrócił:lol: Quote
Sherlock Posted September 3, 2013 Posted September 3, 2013 :) postanowiłam darować Sherlockowi życie. Wróciłam do domu a On tak się ucieszył na mój widok, to była tak ogromna radość :) że Go tylko uściskałam ale swoje powiedzieć musiałam. Więc się nasłuchał trochę i chyba zrozumiał ;) Potem do domu wszedł mój Tomek a pies jak nigdy zaczął na niego warczeć. Do tej pory tylko szczekał. Jednak było to trochę dziwne... i tak sobie myślę... akurat Go głaskałam i głosiłam swoją przemowę - wiecie, że potrafię dłuuuuugo ;) - na widok Tomka Sherlock tak jakby chciał mnie zasłonić więc to Jego powarkiwanie to bardziej odczytałam jakby chciał mnie obronić w razie czego.... Tak czy inaczej Sherlock dostał karę ode mnie. Ma zakaz wychodzenia na dwór bez obroży i smyczy - swoją drogą pogoda już coraz mniej sprzyjająca na takie całodzienne bieganie. Więc dzisiaj rano spacer na smyczy i powrót do domu. Siedzi teraz zamknięty. A co. Kara musi być ;) Wracając jednak do ranka jeszcze... Coś się zmieniło po tej ucieczce... Wczoraj na Tomka warczał - ale tak jak pisałam, to bardziej jakby w mojej obronie albo zazdrości - Tomek próbował Go przekupować smakołykami i dzisiaj rano nawet na Jego widok Sherlockowy ogon latał a i szczekania prawie nie było ale podejść nie podszedł. No, nic od razu :) jednak zmiana jakaś jest. Nawet przyszedł do pokoju w którym siedzieliśmy, obserwował Tomka ale ogon cały czas w ruchu :) Nie jest źle a wręcz wszystko idzie w dobrym kierunku :) Powiem Wam, że to tak całkiem fajnie... poranna toaleta... na szafce łazienkowej siedzi kot, bo przecież mycie zębów moich własnych to tak interesujące wydarzenie, że należy od początku do końca z zainteresowaniem je obserwować - mogę przecież szczotkować w innym kierunku niż dzień wcześniej ;) - więc Bajka nie odpuszcza sobie tej codziennej przyjemności, w progu łazienki stoją Nati i Sherlock, bo kto wie, może prócz mycia zębów będę coś jeszcze jadła i im się też dostanie... Była jeszcze kuna w dachu ale tej Tomek nie pozwolił przygarnąć i oswoić. Została przegoniona ;) fajnego dnia wszystkim :) Quote
zozola77 Posted September 3, 2013 Posted September 3, 2013 fajne te relacje..tu dramat horror za chwile film obyczajowy z elementami komedii tylko zeby nie dopuscic zeby Sherlock hmmm naprawde Cie bronił nawet przed domownikami..bo to niefajna sytuacja..znam taką w rodzinie i niewesoło to wyglada bo nie radza sobie z psem - do szkoleniowca sie wybierają i zobaczymy jak bedzie... ale mzoe to tylko taki epizod był u Sherlocka..wolałam napisac zeby dmuchac na zimne równiez miłego dnia i głaski dla psiaka Quote
yolanovi Posted September 3, 2013 Author Posted September 3, 2013 Fajnie tak czytac jak psiak sie powoli oswaja, otwiera, przekonuje, robi postępy, a dopiero jaka przyjmeność kiedy mozna to na zywo obserwować, brać w tym udział. Aniu trzymajcie sie, Sherlocku nie uciekaj już nigdy więcej i nie strasz ludzi. Fajnie sie czyta Twoje relacje Aniu, wrzucaj od czasu do czasu takie posty :) Quote
Sherlock Posted September 3, 2013 Posted September 3, 2013 no to właśnie tłumaczyłam Sherlockowi, że nic się nie dzieje :) patrząc na dzisiejsze zachowanie to chyba zrozumiał. Bo to faktycznie byłby problem gdyby mnie przed domownikami bronił... Tylko to też jest, że działa w dwie strony. Nawet wczoraj wieczorem była taka sytuacja, że mieliśmy montaż mebelków dla Małej i Sherlock był trochę wystraszony. Dwóch panów obcych było. Więc też Go tuliłam i głaskałam i cały czas powtarzałam, że nie ma się czego bać, bo już nikt mu krzywdy nie zrobi. I tak to cały czas tłukę do tej Sherlockowej głowy więc może jemu się wydawało, że jest jakieś zagrożenie. A może po prostu z radości przez chwilę był zazdrosny? No nie wiem ale będę czuwać nad tym. Może są i plusy tego... wiecie... jak mnie Tomek wkurzy... ;) Quote
yolanovi Posted September 3, 2013 Author Posted September 3, 2013 [quote name='Sherlock'] Może są i plusy tego... wiecie... jak mnie Tomek wkurzy... ;)[/QUOTE] No tak, a Sherlock maleńtas nie jest...:cool3: Quote
Marycha35 Posted September 3, 2013 Posted September 3, 2013 Hi, hi, w końcu kolejność dziobania musi jakaś być;) Fajocha, że psiak sie aklimatyzuje, będzie jeszcze wspólne grillowanie, mówię Wam;) Quote
zozola77 Posted September 4, 2013 Posted September 4, 2013 jak bedziesz czuwac to super..niech mu szybko te lęki mijają czego mu życze z całego serca...zeby bez obaw, strachu, niepewnosci wtopił sie w Waszą rodzinę... Quote
Marycha35 Posted September 5, 2013 Posted September 5, 2013 Dziewczynki zapraszam na ten wątek, sunia doświadczyła potworności, trzeba gnoja namierzyć, który to jej zrobił. Dużo Ludków potrzeba, rozsyłanie, akcja na FB, przekazywanie tego na FB właśnie. Teraz suniaczek już bezpieczny, ale było piekło, pomóżcie proszę: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/246811-Sarina-oneczka-znaleziona-w-lesie-zaklejony-taśmą-pyszczek-pocięta-żyletką-w-środku/page3"][COLOR=#4444ff]http://www.dogomania.pl/forum/thread...-środku/page3[/COLOR][/URL] Quote
zozola77 Posted September 9, 2013 Posted September 9, 2013 i jak tam u Sherlocka? jakies nowe małe kroczki??? Quote
Marycha35 Posted September 9, 2013 Posted September 9, 2013 Własnie, właśnie??? :) Czy duuuuży kroczyskowy krok??:) Quote
Sherlock Posted September 10, 2013 Posted September 10, 2013 już spieszę z opowieścią :) jeden w przód jeden w tył... ehhh przestał warczeć na panów ale to wcale nie znaczy, że przestał się ich bać. Jak mój Tomek podszedł żeby Go pogłaskać, to usiadł, klapnął uszy, pogłaskać się dał ale oczywiście przy tym się posiusiał... więc dalej karmią Go smakołykami z daleka i czekają. Martwi mnie to, bo niedługo mnie nie będzie na jakieś 3 dni i pewnie dla Sherlocka będzie to dodatkowy stres ale w domu rodzić nie będę... Sukcesem jest to, że wchodzi już na górę do pokoju mimo tego, że Tomek jest w pokoju, jest czujny ale wchodzi. Zagląda i kładzie się przed wejściem do pokoju. Wydaje się z siebie dziwne dźwięki od mruczenia do popiskiwania albo odwrotnie zazwyczaj jak widzi, że schodzę na dół. Pląta się przy tym pod nogami :) są to dźwięki raczej z zadowolenia. Ale zdarza się, że w nocy popiskuje i to brzmi bardziej jak tęsknota. Wieczorami do domu wchodzi sam i nawet kładzie się na swoim legowisku. To jest największy sukces :) no i nie je łapczywie bez gryzienia tylko już spokojniej przegryza. I faktycznie zębów brak :( Trzech :( a dwa jakby ułamane... Poza tym mamy teraz fajnie, bo Nati ma cieczkę... dostała wyjątkowo zastrzyk na skrócenie ale musimy pomyśleć nad jakimś chirurgicznym niestety rozwiązaniem chyba. Pisałam Wam wcześniej, co Nati zrobiła z legowiskiem żeby przywłaszczyć sobie Sherlockowe a teraz napiszę Wam, co zrobiła wczoraj... Psy są wyjątkowo bystre... Płakałam ze śmiechu jakieś dwie godziny aż Tomek zaczął się bać, że urodzę hahahha. Więc tak. Marcel kupił dla Nati majtki i jej założył. Pół godziny chodziła wściekła i na wszelkie możliwe sposoby próbowała je ściągnąć bezskutecznie zresztą. W końcu jak sądzę w akcie desperacji... zrobiła w nie kupę... Gdyby nie była wcześniej na dworze pomyślałabym, że akurat jej się zachciało ale nie... hahaha ale nie... uznała, że to chyba jedyny sposób na ściągnięcie niewygodnej bielizny... Potem obrażona udała się spać... Ale przynajmniej odrobinę Sherlocka przestała podgryzać. I jest jeszcze jedno. Sherlock nie bardzo lubi być w domu. W nocy wstaję dwa razy czasem żeby Go jeszcze wypuścić na chwilę na siusianie, bo przychodzi i mruczy ale wraca po chwili jak Go zawołam natomiast w ciągu dnia cały czas chce śmigać po dworze. Nie mam pomysłu, żeby wstawić mu budę nawet porządnie ocieploną na ogród, bo nigdy w życiu żaden mój zwierz nie był przy budzie tylko zawsze wszystkie w domu. Teraz jest jeszcze w miarę pogoda. Dzisiaj próbowałam pół godziny przed pracą zwabić Go do domu ale Sherlock jest bystry :) Jak rzucałam przysmak do kuchni żeby szybciutko zamknąć drzwi, to On tańczył przed drzwiami ale do domu nie wszedł, bo wiedział, że za nim zamknę. W końcu się poddałam. Wypuściłam też Nati, bo jak jeden jest na dworze to drugi też, wystawiłam miski z wodą, pozamykałam wszystko dokładnie i śmigają po dworze... Jakby padało mogą się schować pod spory dach więc nie zmokną ale wizja biegających wiecznie psów nie bardzo mi pasuje... Zwłaszcza w porze jesiennej. Będzie się musiał przystosować, bo w tej kwestii się nie ugnę :) No i tak po krótce ;) tyle u Sherlocka. Przesyłam buziaka wszystkim od Sherlocka ;) ode mnie też. I chciałam wstawić fotkę sprzed 5 dni i nie wiem jak :( blondynka :( Quote
Marycha35 Posted September 10, 2013 Posted September 10, 2013 Ha, to bardzo radosne wieści:) Psiaki to madrale! Trzymaj się i Ty, oby rodziło się szybko;)!!!!!!! Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.