Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

Ja auta się nie dorobiłam no ale jak pożyczam od mojej mamy to Otto jeździ rozwalony na tylnym siedzeniu :) Mama tylko drze się, że jak już jeździ to ma na ręczniku siedzieć :P

PS. z tą zamianą psami to wcale nie taki głupi pomysł :diabloti: jak bym się zamieniła z Sonka95 to bym różnicy nie zauważyła ( nie licząc zachowania ) tylko, że Otto ma jajca i ptaszka :D nikt by mnie nie posądził o pozbycie się psa nawet wtedy :D:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ana :)']
PS. z tą zamianą psami to wcale nie taki głupi pomysł :diabloti: jak bym się zamieniła z Sonka95 to bym różnicy nie zauważyła ( nie licząc zachowania ) tylko, że Otto ma jajca i ptaszka :D nikt by mnie nie posądził o pozbycie się psa nawet wtedy :D:evil_lol:[/QUOTE]

Ok :evil_lol: :) Sona to by pewnie strasznie tęskniła i by ci urzadzała wycie :diabloti: wystarszy wyjść z domu na 5 minut i jak wracasz to się cieszy jakby cie z 3 miesiące nie widziała :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='(:Buńka:)']Ja zazwyczaj mam psa między nogami i na smyczy...
No chyba że jedziemy autobusem to wtedy dziadowi muszę bilet kupować i hrabia koło mnie na siedzeniu zasiada. A w autobusie wszechobecna panika bo pies morderca bez kagańca:shake: Ale przynajmniej wszystkie siedzenia obok są puste bo się boją zasiąść koło takiego "potwora":roll:
I jeszcze gadają na głos że jak można w autobusie z takim psem jechać... niby myślą że nie słyszę:mad:
Co innego by było gdyby to był Yoreczek, wtedy to tjutjanie bez końca i zachwyt. No i kaganiec nie potrzebny...
Naprawdę o to to nerwy zawsze mam. Gdybym wiedziała że mój pies może mieć jakiekolwiek przejawy agresji na pewno w miejscach publicznych byłby w kagańcu np Murzynek. Ale Rocky'ego jestem pewna bo bardzo dużo czasu poswięciłam na jego socjalizacje i robię to nadal.
A tym ludziom mam ochotę odpowiedzieć że tez powinni nosic kaganiec bo również groźnie wygladają:roll:[/QUOTE]

Oooo. U nas biletu nie trzeba. W każdym razie Waldemar jeździ bez i kanarejro nigdy się jeszcze nie czepiali - a kiedyś nawet siedział kanarowi między nogami ( tak się dziwiłam co chłop taki pewny siebie się rozkroczył na siedzeniu jak pies przed nim siędzi...) Ale kaganiec to owszem, ja zawsze mam i uważam że pies musi mieć w autobusie kaganiec, bo jak wsiądzie drugi np, czy jak mi wsiądzie dzieciak czy cokolwiek innego... O kaganiec to nieraz widywałam że sie czepiają i słusznie. Nam kiedyś gość wsiadł z onkiem,oczywiście bez kagańca... całe szczęscie że była szyba przy siedzeniu, bo ten onek by Waldka rozszarpał, rzucił się z furią, gość stracił nad nim panowanie, obok nas jechała jeszcze dwójka dzieci, nie chce myśleć co by się działo. Wogóle jakaś dupa ten człowiek, bo ja jak widzę że jedzie drugi pies to nie wsiadam mu pod pysk.


[quote name='Ana :)']Ja auta się nie dorobiłam no ale jak pożyczam od mojej mamy to Otto jeździ rozwalony na tylnym siedzeniu :) Mama tylko drze się, że jak już jeździ to ma na ręczniku siedzieć :P

PS. z tą zamianą psami to wcale nie taki głupi pomysł :diabloti: jak bym się zamieniła z Sonka95 to bym różnicy nie zauważyła ( nie licząc zachowania ) tylko, że Otto ma jajca i ptaszka :D nikt by mnie nie posądził o pozbycie się psa nawet wtedy :D:evil_lol:[/QUOTE]

Hmmm to mnie by chyba odpowiadała Leośka lub Murzyn, w każdym razie duży pies. Rocky też fajny, ale do bokserów mnie nie ciągnie. No i po kolorystyce i miłości do łat casting by wygrała raczej Leośka.
A z oddaniem Waldka by było ciężko, tak nawet czuję że mógłby się psychicznie podłamać. To nasz cycuś, nawet jak go kiedyś zostawiłam u hodowczyni to wrócił taki podłamany ze wzrokiem żeśmy go chcieli porzucić. To był ostatni chyba raz jak go komuś powierzałam. Teraz to go wolę zostawić samego w domu niż żeby mi ktoś obcy się nim opiekował. Tymbardziej że uważam że mało kto by sobie z nim poradził, ba, nikt nie jest godzien mojego psa!:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Oooo. U nas biletu nie trzeba. W każdym razie Waldemar jeździ bez i kanarejro nigdy się jeszcze nie czepiali - a kiedyś nawet siedział kanarowi między nogami ( tak się dziwiłam co chłop taki pewny siebie się rozkroczył na siedzeniu jak pies przed nim siędzi...) Ale kaganiec to owszem, ja zawsze mam i uważam że pies musi mieć w autobusie kaganiec, bo jak wsiądzie drugi np, czy jak mi wsiądzie dzieciak czy cokolwiek innego... O kaganiec to nieraz widywałam że sie czepiają i słusznie. Nam kiedyś gość wsiadł z onkiem,oczywiście bez kagańca... całe szczęscie że była szyba przy siedzeniu, bo ten onek by Waldka rozszarpał, rzucił się z furią, gość stracił nad nim panowanie, obok nas jechała jeszcze dwójka dzieci, nie chce myśleć co by się działo. Wogóle jakaś dupa ten człowiek, bo ja jak widzę że jedzie drugi pies to nie wsiadam mu pod pysk.

Tak ale u nas w świętokrzyskim pies w autobusie to naprawdę prawdziwa rzadkość a to żeby jechały dwa psy w tym samym czasie to juz wogóle niespotykane. A co do ludziów to mam pewność że Rocky nikomu nie zagraża! Po za tym chodzi mi też o jego zdrowie bo jak jest mus jechać np do weta a jest ciepło (nie gorąco tylko ciepło) to kaganiec bardzo utrudnia mu oddychanie przez to że ma krótką kufę...:roll:




Hmmm to mnie by chyba odpowiadała Leośka lub Murzyn, w każdym razie duży pies. Rocky też fajny, ale do bokserów mnie nie ciągnie. No i po kolorystyce i miłości do łat casting by wygrała raczej Leośka.
A z oddaniem Waldka by było ciężko, tak nawet czuję że mógłby się psychicznie podłamać. To nasz cycuś, nawet jak go kiedyś zostawiłam u hodowczyni to wrócił taki podłamany ze wzrokiem żeśmy go chcieli porzucić. To był ostatni chyba raz jak go komuś powierzałam. Teraz to go wolę zostawić samego w domu niż żeby mi ktoś obcy się nim opiekował. Tymbardziej że uważam że mało kto by sobie z nim poradził, ba, nikt nie jest godzien mojego psa!:diabloti:[/QUOTE]

Z Leokadi była byś zadowolona bo świetnie aportuje;). Ale ona taka mniejsza.. dzisiaj ważyłam to 13 kg ma. Murzyn już większy chłopak, ostatnio jak był ważony to 21 kg jak dobrze pamiętam.
Ja natomiast bym sobie wzięła Sintrusie oczywiście;) Rocky by miał super siostrzyczkę:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ja ogólnie nie cierpię kagańców...jak chodzi o zwykłe spacery, bo autobus ok.
Zakładam bo zakładam, ale to z konieczności, taki przepis.
Tymbardziej że mam wiele "przeciw" :
- dla pointerów cięzko znaleźć dobry model, albo są za ciasne, albo włażą w oczy...
- Waldek w kagańcu trze głową jak głupi o trawę, w efekcie mapo spacerku gały jak królik, a i nieraz leczyliśmy zapalenie spojówek.
- puszczam psa w parku w kagańcu (lub kantarze) a pies zamiast biegać...stoi... Albo jak wyżej - trze głową.
- w zabawie z psami bardzo często zdziera sobie o beton nos,wykonując różne ewolucje typu fikołki przez głowę, bieganie na 2 tylnych łapach bo przednie się akurat mocują /zaplątują w kaganiec.
- w kantarze otwiera pysk ( teraz mu daję luźno, bo nie będę dusić psa) a to bez sensu nosić taki kaganiec
- kagańce ogólnie ścierają mu sierść na pyszczku, i potem na wystawie jest brzydki, czerwony. Lub czasem czarny, bo jego czarny skórzany kaganiec farbuje. Raz chodziliśmy z nim w deszcz, to tydzień głowy domyć nie mogliśmy :D

Dla boksera prędzej znajdziesz kaganiec niż dla pointera - zapewniam cię.

Napewno bym była zadowolona z Leoski. Jest pieskiem w moim typie. I mojej rasy - uwielbiam kundelki, szczególnie te śmieszne, ciut niewymiarowe i dobrze zmieszane.
Murzyn też by był dobry, ma dobry wzrost.]

Sintrusię to bym mogła wziąć i wytłamsić jako maskotkę :D
Nie miałabym powagi wobec takiego małego słodziaka :loveu: Konsekwencji tymbardziej.

Link to comment
Share on other sites

No ja nie wiem kto jest w stanie bardziej wytlamsic. :evil_lol: U weta dzis obslinila cala twarz doktorowi a pozniej pani doktor wskoczyla na plecy a studentke prawie wywrocila jak ta przykucnela przywitac sie z papisiem. O tym ze ladowala sie doktorowi na fotel to juz nie wspomne...Ona kocha ludzi cala soba. :loveu:

Link to comment
Share on other sites

no jak się nie przywitamy, to nikt do nas nie zaglądnie...


WITAMY!

Pogoda u nas taka ze se w łeb tylko strzelić, niewiadomo z której strony lunie.
A jak już lunie to nie przelewki, to takie oberwania chmury są.
A pieruny strzelają że aż człowiek do góry podskakuje. Zaczynam się o Waldka martwić że się zacznie bać ( pancia nie panikuje...nienienie). Już ostatnio jak pierdutło to się zerwał ze snu głębokiego i nie wiedział gdzie lecieć. Nie specjalnie w strachu, ale chyba go na nogi postawiło. W nocy się martwiłam o niego że on sam w kuchni, nawet drzwi mu kazałam otworzyć, ale spał nieporuszony.
Wolałabym żeby mu sie nie wytworzyło to co Amorek miał...to było straszne... Ile się go razy wyciągało z szafy albo spod wanny...

A muszę Waldziora pochwlaić. Wczoraj wyszliśmy na zakupy a on nic nie pogryzł!
Do tej pory miał stresa straszliwego i nie było rzeczy na której by się nie wyżywał jak nas nie ma. Ale odkąd zaczął mieszkać w klateczce to się nauczył spać grzecznie i spokojnie. Teraz klateczki nie ma już wprawdzie, ale zostaje całkiem ładnie i grzecznie.
Ba! Nawet buty nieopatrznie zostawiłam mu przy miskach i mi nie zjadł.
Mooooje mądraliny :loveu:
Za to się należy spacerek :)

Link to comment
Share on other sites

Własnie sobie przeglądałam stare foty bo szukałam starych wspomnień ... i znalazłam takie coś :

[IMG]http://imageshack.us/a/img135/8918/stella025xc6.jpg[/IMG]
Czy ktoś jest w stanie odgadnąć co to?

[url]http://imageshack.us/f/128/stella055el7.jpg/[/url]
[url]http://imageshack.us/f/128/stella138zb2.jpg/[/url]
[url]http://imageshack.us/f/390/stella213hw9.jpg/[/url]

Wogóle dużo fajnych starych fotek znalazłam :D Wkleję potem najlepsze, Waldka tam wprawdzie jeszcze nie było, ale jest Nunusia i Sralnik, więc je gościnnie podłączymy tu troszeczkę jako waldkowe przyjaciółki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='groszek83']Szczupła Stella:lol:[/QUOTE]

Haha, ano.
Aż się napatrzeć nie mogłam. Widok nieziemski. Ciekawe czy by się dało ją doprowadzić do takiego stanu znowu czy to już przeszłość.
Mam jeszcze w zanadrzu takie :
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-UWMkugMZHm8/Ti3a786U4oI/AAAAAAAAI4w/VcsnqjHIsvw/s512/srolnik1.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-KVL-_mqcLLk/Ti3a5s7eIXI/AAAAAAAAI4s/nrutfpzp58I/s400/stella.JPG[/IMG]
Tu jeszcze nie moja, a z dt.
Jakoś sobie nie przypominam żebym brała takiego wypłosza... Wydaało mi się że to zawsze był kawał kota. Bo Inćka co innego , ona od maleńkości była małym chudym kotem.
[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-1R_ye99ECTA/TSDIO0AAwiI/AAAAAAAAHvA/SeDQiMS1d1Y/s640/kociska%20054.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bee8a0f7472dd1b0.html#[/IMG][IMG]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bee8a0f7472dd1b0.html#[/IMG][IMG]http://images42.fotosik.pl/108/bee8a0f7472dd1b0.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-k9lAvodBQ0g/TDXaoARUa6I/AAAAAAAAGE0/CaG8ZbD1E7o/s487/stare%20behemot%20020.jpg[/IMG]
O proszę jaka zgrabniaszka.
Dopiero z wiekiem nam się upasła.

Ahhh ile się dawniej robiło fot... Lubię tak sobie powspominać i pooglądać archiwalne zdjęcia. I na wszystkich jest Amorek... :-(ahhh...

Link to comment
Share on other sites

i jeszcze archwialne...

[IMG]http://images47.fotosik.pl/77/539e6fce6780f8ca.jpg[/IMG]

Stellunia wskakiwała sobie bez żadnych problemów na szafę. Spokojnie robiła to nawet z podłogi.
Teraz to by nie przeszło, bo czasem nie da rady doskoczyć z biurka na parapet...
Biedna kicia, trzeba ją chyba trochę zagłodzić.

Tak sobie myślę, że skoro u nas tak pięknie zwierzątka nabierają masy to może i Waldemar za rok będzie jakoś wyglądał...

Link to comment
Share on other sites

[url]https://lh4.googleusercontent.com/-1R_ye99ECTA/TSDIO0AAwiI/AAAAAAAAHvA/SeDQiMS1d1Y/s640/kociska%20054.jpg[/url]
chmurki, niebo, błędny wzrok, co brała?:evil_lol:
[url]http://images42.fotosik.pl/108/bee8a0f7472dd1b0.jpg[/url]
Zaraz potem zaczęły się lać?:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Inćka od maleńkości te oczy miała krzywe...

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-71kUp6E9TzE/S9V83tgbZsI/AAAAAAAAEcs/KnHTuu8ZV0c/s640/kociczki%20349.jpg[/IMG]
Prawdopodobnie ma albo wadę, albo pozostałość /uszkodzenie po kocim katarze. Odkąd ją mamy to podejrzewamy że trochę niedowidzi.

A bardzo możliwe. one często najpierw się hipnotyzują a potem skaczą na siebie. Ale też potrafią spać razem słodko jak dwa aniołki ..

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-JsuLWeoMrt8/S3HQRV4yw1I/AAAAAAAADlE/ZPvdk8U8MuM/s564/bystra0509%20126.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-sngurRi4WSs/S1x3i9le0TI/AAAAAAAACtY/71hrpATuPw8/s640/k%20004.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-gFcOmMGFLFc/S7uGwpn62yI/AAAAAAAAEOU/_4DrBYVlZy4/s640/kociczki.jpg[/IMG]


Ha, zakociłam temat!
To już o Waldku nie będzie, on jest nuuudny... :P
A ja mam tyyyyyle fot kotów. No i jak już wspominałam foto-bzika :D

Link to comment
Share on other sites

jako posiadacz osmiu wyzlow sportowych, uwazam , ze posiadanie jednego psa, zwlaszcza energicznego-to blad, w poczynaniach, zwlaszcza poczatkowych posiadaczy :)
nigdy czlowiek tak nie wybiega psa-oczywiscie oprocz strikte sportowych zajec , jak psy siebie nawzajem- siedzisz i patrzysz jak szajbuja, a pozniej ladnie grzecznie spia w domku

Link to comment
Share on other sites

Witamy :)

[quote name='Ati']jako posiadacz osmiu wyzlow sportowych, uwazam , ze posiadanie jednego psa, zwlaszcza energicznego-to blad, w poczynaniach, zwlaszcza poczatkowych posiadaczy :)
nigdy czlowiek tak nie wybiega psa-oczywiscie oprocz strikte sportowych zajec , jak psy siebie nawzajem- siedzisz i patrzysz jak szajbuja, a pozniej ladnie grzecznie spia w domku[/QUOTE]

Niestety tak jak pisałam, póki co u nas jeden pies to maximum.
Zdaję sobie oczywiście sprawę czym jest pointer,ale nie uważam żebym popełniła straszny błąd kupując go jednego. Waldek ma bardzo dużą aktywność i dbamy o to żeby była ona różna,więc czy mogę go nazwać niewybieganym? Też zabiegać na śmierć psa bo jest rasy aktywnej nie można.
Pointer z moich obserwacji do biegania nieszczególnie potrzebuje ani kumpli ani człowieka. Owszem, biegamy w polach w towarzystwie innych psów ( z czego bardzo często są to inne pointery) ale jeśli ich nie ma to równie chętnie biega sam, dla niego bardziej liczy się teren, wiatr, bażanty niż to czy ma obok kumpla. Często gęsto będąc w polu biega nawet zupełnie oddzielnie swoimi ścieżkami, nie pogardzi jak się może pościgać z psami ale pole mimo to zawsze będzie nr 1.
Siedzę przy nim bardzo mało, gdybym chciała siedzieć i czekać aż on się wybiega to pewnie z nudów by się zakopał gdzieś w jakimś dołku obok mnie , albo stał i piszczał żebyśmy szli. Nawet gdyby miał kumpla to i tak by obydwa potrzebowały chodzić w pole,samą zabawą wątpię że by się zmęczyły.
Ale i bez kumpla po bieganiu śpi grzecznie w domu, nie jest problematycznym pieskiem - pod warunkiem oczywiście że się wybiega.

A z ciekawości - czy w skład Twoich wyżłów sportowych wchodzą również pointery?

Link to comment
Share on other sites

mix niemiec/ pointer/chart/ alaskan husky to mam jeden
reszta z niemcami
ja tylko pisze o moich obserwacjach jednego psa i dwoch lub wiecej o podobnych temperamentach
nie popieram gonienia za ptakami, zwierzyna, itp
psy u mnie musza sie ,,spalac" w inny sposob
ale kazdy robi jak uwaza

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ati']mix niemiec/ pointer/chart/ alaskan husky to mam jeden
reszta z niemcami
ja tylko pisze o moich obserwacjach jednego psa i dwoch lub wiecej o podobnych temperamentach
nie popieram gonienia za ptakami, zwierzyna, itp
psy u mnie musza sie ,,spalac" w inny sposob
ale kazdy robi jak uwaza[/QUOTE]

oo, no trochę ma ras namieszane. Ciekawa jestem jego wyglądu - masz może zdjęcie?

Każdy znajduje rodzaj aktywności dla psa taki jaki mu odpowiada.
Nie powiem, nam odpowiada wszelka aktywność, ale pointer jest trochę psem specyficznym. Na początku jak poznawałam pointery, to też twierdziłam że nie musi koniecznie polować czy znać te i owe polowe zapachy. Uważałam że jak się pointera nauczy taki będzie, że jak zrobię tak że nauczę go ganiać za piłeczką to priorytetem będzie piłka, jak nauczę biegać przy rowerze to priorytetem będzie rower. I się lekko pomyliłam.
Jakby nie było to jest to pies myśliwski, wąchanie ma w genach, dla byle wróbla oszaleje i wtedy mogę mu machać zabawkami i innymi przed nosem.
Chodzenie z pointerem w pole nie polega na wcale gonieniu za ptakami, absolutnie. Tymbardziej na łapaniu ich. Przynajmniej nie u nas. U nas sie to robi dla satysfakcji psa, nie jesteśmy myśliwymi, nie polujemy, ale jeśli widzimy że psu takie coś sprawia przyjemność to czemu mu to odbierać. Ptaków w kazdym razie gonić nie można ani zadnych innych zwierząt. POinter zresztą od gonienia nie jest, jego prawdziwa rola kończy się na wywęszeniu i stójce. Jeśli ktoś z pointerem robi inaczej, jego sprawa. My nie pozwalamy, bo nas nie bawi płoszenie i zabijanie zwierzyny. Na bawi jak pies radośnie biegnie z wiatrem, jak robi to co lubi- rusza się,a nauczenie go w tym wszystkim pięknej sztuki wystawiania jest dla nas wyzwaniem.
Nasze wyjścia nie kończą się tylko w polach, chodzimy również w miejsca gdzie chodzą inne zwyczajne psy, tam gdzie się mogą spotkać, pobawić, gdzie można porzucać dysk czy piłkę, jeździmy na rowerze itp.

W jaki sposób "spalają się" Twoje psy?
Może podsuniesz mi jakiś nowy świetny rodzaj aktywności dla pointera. Chętnie się dowiem :) Żadnym ruchem nie pogardzimy, pointer tymbardziej :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']wow faktycznie kotami zawialo na watku :razz: sama mam dwa wiec chetnie jeszcze foteczek sie naogladam[/QUOTE]

Póki co może się trzeba opanować :D Bo wam się moje wspaniałe kotusie znudzą :evil_lol:
Waldka nowych fot narazie nie będzie, bo raz że nie ma pogody, dwa że aparat szwankuje.
Dziś próbowałam cyknąć kilka, ale poniosłam klęskę, bo mój pies zamiast stanąć przed obiektywem i pokazać jak mi pięknie aportuje to poleciał w krzaki. Mało tego to był krzak róży także się strasznie ucieszyłam. Ale w środku były jakieś ptaszki więc krzak był bardzo ważny...
Poszliśmy ogólnie szukać terenu gdzie można się trochę pobawić i trafiliśmy na jakiś mały obskurny pseudowybieg... Pomijam że nie ogrodzone i w środku osiedla, ale teren był chyba bardziej pod żulików niż pod psy. Ale stwierdziłam że niewiadomo kiedy zaraz lunie, więc wykorzystamy ten czas i się trochę pouczymy tego aportu, albo choć pobawimy.
Waldek absolutnie piłkę i sznurek olał... Dopiero jak pogonił jak popyrtany to trochę zauważył kątem oka ze ja coś chcę, a że miałam przysmaczki w kieszeni to się pozwolił trochę potrenować na podstawowe komendy. Z aportowania nic nie wyszło :roll: Po godzinie podskakiwań trochę zaczął linę łapać, ale pod warunkiem że sie z nim szarpałam. Zawiązałam sobie linę na smycz i uciekałam nią :D Taka kocia wędka w wersji psiej ( na kocie to dostaje szału i goni jak opętany).
Chyba nasze aportowanie jest spisane na klęskę.
Albo będziemy aportować tylko w domu jak nie ma nic ciekawszego do roboty...

Właśnie wróciliśmy ze spacerku, po drodze nas znów złapał okropny deszcz.
Od 3 dni pada... Waldek jest arcynieszczęśliwy. I co gorsze daje już znaki że chce biegać... a tu nie ma jak. Po spacerku ze mną leci do pana prosić o kolejny.
Właśnie zatrudniłam pancia do zabawy z Waldkiem, od godziny turlają się po ziemi, podskakują, gonią za piłeczką... a Waldzior ciągle pełen entuzjazmu...
No niechże już nie padaaaaaaaaaa....!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...