Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

[quote name='leónowa']Dogomaniaczki za dychę, taką wam reklamę zrobię, że pozbędziecie się piesków szybciej niż myślicie,:diabloti: Dobrze, że mój pies ma normalną wlaścicielke.....[/QUOTE]
Proszę nas tu nie straszyć pwp:evil_lol: Poza tym ja tam mam wtyki:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Zawsze można się w gronie koleżeńskim psami pozamieniać. Znudzą się nam to znów zamiana.

Gdzieś na którymś kanale leci taki program "zamiana pana" czy jakoś tak. Tam się gwiazdy bodajże zmieniają psami... Skoro gwiazdy mogą to my też.

A bannerek będę tworzyć na kompie u rodziców, bo ten bym już ostatecznie zabiła. Jego nawet zdjęcia dobijają.

idę się kąpciać i spać,bo TŻ ma ambitne plany wstać na 4 do pracy i mi tu fuczy że mu klikam... także dobranoc wam :* Śnijcie o lepszych i ładniejszych pieskach ;)

Link to comment
Share on other sites

Eeeee a ja myslalam, ze Tz ma inne nocne ambitne plany.... :evil_lol:

Fuczy? A dawno byl szczepiony na wscieklizne? Gdyby sapal to moze pluca przeziebil... Ale fuczeniem to ja bym sie na Twoim miejscu zainteresowala bo to moze byc niebezpieczne... Na wszelki wypadek psa odizoluj by na niego nie przeszlo. :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Witamy się ;)
U nas dziś pada... ale w gruncie rzeczy mnie to cieszy, jest chłodniej.


[quote name='(:Buńka:)']Tak, tak i jutro nie do pracy tylko do weta szybciutko żeby przebadał co to i czy nie zaraźliwe:evil_lol:[/QUOTE]
Do pracy i tyla! Nie ma się co nad chłopem ciućkać, niech stoi twardo na nogach i pracuje.
Ktoś musi zarabiać na mnie i na pieska...:loveu:

Apropos weta toście mi przypomniały że musimy iść na zaszcziki, bo się Waldziorowi wścieklizna niebawem kończy. Od razu zabierzemy sralniczki obydwa przeszczepić na wsyztsko, bo odkąd są u rodziców to ostatnie szczepienia miały kilka lat wstecz...:roll: tata się ucieszy że będzie naszym prywatnym szoferem, on bardzo lubi Waldusia przewozić :lol:

Link to comment
Share on other sites

U mnie to jest błaganie żeby ktoś wziął psa do samochodu bo samochód to świętość i zazwyczaj jeżdżę autobusem. JAk jechaliśmy po Leokadię to myślałam że ojciec tego nie przeżyje i jeszcze śmierdziała okropnie więc to już w ogóle był cios....:roll:

Link to comment
Share on other sites

eee to czyli u mnie nie jest tak źle.
Mój tata dba o autko bardzo (nie wiem czy jak sie zużyje to je chce sprzedać jako nówka czy co :evil_lol:), ale zwierzęta do środka wpuszcza. Nawet rzygające koty...( i nie tylko, bo koty zapewniają cały serwis...). Amor jeździł honorowo na tylnym siedzeniu i zajmował jego znaczną część, miał swój kocyk itp. Swojego czasu Inusia też jeździła na siedzeniu, a nawet łaziła po aucie trochę i wyglądała przez okno, ale potem pojawił się Sralniczek i pierwszy przewóz skończył się tak że jak podniosłam Sralniczka to pod nim było tyle niespodzianek że tata nie mógł auta doczyścić... Od tego momentu kociny jeżdzą w kontenerkach.

Z Waldkiem mój tata miał większe opory, ale wydaje mi się że to wynikało z tej ogólnej blokady wobec niego po stracie Amorka. Teraz na tylnych siedzeniach króluje Waldek. Nawet koty wyleciały do bagażnika i tam sobie swoje lokomocyjne wyczyny odstawiają...
Biedne, znowu je to czeka ...

Jak przyjadą to zaproponuję taki wspólny wyjaździk, może się zgodzi.
Choć wydaje mi się że mój tata nie tyle nie chce brać ich do weterynarza co wstydzi się jakoś wkraczać do weta z dwoma kontenerkami i psem...
A cóż to za wstyd?

Link to comment
Share on other sites

Nie widzę w posiadaniu auta nic szczególnego, oprócz tego, żeby dojechać z punktu A do punktu B. Kto mi tam będzie zaglądał i oceniał czy mam czysto, nawet by mnie to nie obeszło czy porysowane. Ale faceci traktują swoją maszynę jak jakąś świętość, znam taksówkarza, który na mycie, wymianę sprzętu w samochodzie wydaje więcej niż zarabia, czym do szału doprowadza swoją małżonkę.

Link to comment
Share on other sites

Ja się wprawdzie swojego nie dorobiłam, ale wychodzę z założenia że skoro auto by było moje to bym sobie mogła swoje zwierzęta wozić i guzik kto ma jak tam bardzo jest brudno. Mój tata jeszcze jako do tych zwierząt po ludzku i jak kicia zarzyga siedzenia czy jak się zakudlą to nie krzyczy aż tak bardzo. Fakt, jest czasem wstyd jak trzeba gdzieś jakąś ciotuchnę elegantkę podwieźć ,a ona z obrzydzeniem patrzy na tonę kłaków, ale...no niech se kurcze taxi wynajmie.
Pozatym, ja mówiłam mojemu tacie- udostępnić zwierzętom bagażnik. To ja bym se tam klateczkę wstawiła, obstawiła kocykami zeby czysto było,ale nie. Wozi tam różne szpeja, zamiast pieskowi oddać dogodne miejsce.

A jak jeździcie z psami to używacie jakichś pasów, szelek?

Link to comment
Share on other sites

My jeździmy z psami raz na ruski rok, nie wybieramy się w długie podróże, tylko do weta, ewentualnie z działki kilka km, więc ja zwykle mam psa na smyczy i siedzi między moimi nogami na podłodze, ale masa znajomych albo w szelkach albo w klatce w bagażniku, tak na dłuższe wypady.

Link to comment
Share on other sites

Też dużo nie jeździmy, bardziej z hodowczynią jeżdzę, ale ona ma pod psy przyszykowany bagażnik.

Waldzior niestety utrzymuje cały czas pozycję stojącą...
Sadzam go i sadzam, ale taka walka z upartą dupą jest męcząca. Woli stać i latać w tył i w przód...
Przypinam go do siedzenia, ale na obroży, albo trzyam smycz w ręce, ale szczyt bezpieczeństwa to to nie jest.
Chyba muszę w szelki zainwestować bo bym go nie chciała widzieć jak frunie przez przednią szybę. Szczególnie że to całkiem duży piesek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Też dużo nie jeździmy, bardziej z hodowczynią jeżdzę, ale ona ma pod psy przyszykowany bagażnik.

Waldzior niestety utrzymuje cały czas pozycję stojącą...
Sadzam go i sadzam, ale taka walka z upartą dupą jest męcząca. Woli stać i latać w tył i w przód...
Przypinam go do siedzenia, ale na obroży, albo trzyam smycz w ręce, ale szczyt bezpieczeństwa to to nie jest.
Chyba muszę w szelki zainwestować bo bym go nie chciała widzieć jak frunie przez przednią szybę. Szczególnie że to całkiem duży piesek.[/QUOTE]

Szelki go przed tym zbytnio nie uchronią. Aczkolwiek sama na razie małą mam na szelkach wpiętych w zatrzask od pasów. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja zazwyczaj mam psa między nogami i na smyczy...
No chyba że jedziemy autobusem to wtedy dziadowi muszę bilet kupować i hrabia koło mnie na siedzeniu zasiada. A w autobusie wszechobecna panika bo pies morderca bez kagańca:shake: Ale przynajmniej wszystkie siedzenia obok są puste bo się boją zasiąść koło takiego "potwora":roll:
I jeszcze gadają na głos że jak można w autobusie z takim psem jechać... niby myślą że nie słyszę:mad:
Co innego by było gdyby to był Yoreczek, wtedy to tjutjanie bez końca i zachwyt. No i kaganiec nie potrzebny...
Naprawdę o to to nerwy zawsze mam. Gdybym wiedziała że mój pies może mieć jakiekolwiek przejawy agresji na pewno w miejscach publicznych byłby w kagańcu np Murzynek. Ale Rocky'ego jestem pewna bo bardzo dużo czasu poswięciłam na jego socjalizacje i robię to nadal.
A tym ludziom mam ochotę odpowiedzieć że tez powinni nosic kaganiec bo również groźnie wygladają:roll:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...