Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

[quote name='Majkowska']

Jak rybka.
Niestety on sie nauczył że można skakać z rozpędu bo zawsze się ląduje bezpiecznie w wodzie.
Może dla wytępienia tej maniery powinnam mu zrobić jakąś niespodziankę w postaci twardego lądowania :diabloti:?
[/QUOTE]

Jak się zrazi to wode będzie omijał szerokim łukiem :diabloti:

My dzisiaj w lesie to tez spotkaliśmy tylko 2 psiaki ,a zawsze co chwile jakiegoś mijamy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='(:Buńka:)']Doberek Majeczkowe;)
Bajeczne miejsce na zlocik:loveu: yyy ten tego to chyba miejsce mamy już ustalone:diabloti::multi:
No zazdraszczam terenów spacerkowych...:roll: I jeszcze jakie kacuski pikne;) W sam raz na obiad:evil_lol:[/QUOTE]

Witamy :)
A zapraszamy, okolica jest fajna. Niedaleko Wawel, Wisła, potem błonia - duuuży równy trawniczek gdzie się wszyscy psiarze zawsze chętnie wybierają, potem Lasek Wolski... jest gdzie z psami spacerować :) Hehe ale reklama ;)

Ha, no własnie po raz kolejny mnie coś tknęło i zapięłam psa na smycz,a zaraz te kaczuszki. Nie wiem czy jakby był luzem to by sobie nie poleciał wyłowić jednej takiej małej...
A powiem szczerze że zaczynam tracić autorytet i nieraz mówię, a on nic... Widzi że mam coraz mniej mocy. Muszę odzyskiwać znów moją twardą pozycję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='(:Buńka:)']Ja to bym się cieszyła jak by mi pies taką kacuske przyniusł:diabloti: Tylko tą większa nie tą maliznę:evil_lol:[/QUOTE]

To ja go głupia uczę żeby się mi za bażantami i sarenkami nie rozpędzał, a na takie małe kaczuszki bym miała być łasa. Pozatym, moj pies nie będzie narzędziem zbrodni w moich rękach:mad: Jak dotąd ma na sumieniu tylko gołębia i niech tak zostanie...:roll:

[quote name='Franca81']No to ja chetnie zamienie sie i wezme Waldusia na nurkowanie. :loveu: A on z tym instynktem nie zwieje mi na widok ryby? :cool3: Bo bede miec problem z przywolaniem go w aparacie oddechowym.[/QUOTE]

Dobraa. Sprzedany!
Może nie, a jakby to co się martwisz, dopłynie do dna i wróci...
Hehe, a ja widziałam na programach national geographic i tamci panowie normalnie mówią w aparatach, więc co za problem psa przywołać. Gwizdek ci nawet pozyczę :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja Waldkowi całkiem niedawno zafundowałam sarniny, ale prócz tego że nie zjadł, śmierdziała sama z siebie, a potem jeszcze się zaśmierdła bardziej to nie widziałam żadnej rewelacji.

Cholera... przyjechałam do rodziców w odwiedziny i załamałam się.
Inusia wcale się nie czuje tak wspaniale jak mówili. Dla mnie tragedia. Leżała zapyziała na parapecie, na moje oko od razu coś nie tak. Jak podniosłam i wstała to jak wrak... katastrofa. Chuda, pokręcona , nogę ma gdzieś pod sobą jakąś sztywną, tyłek jakiś balonowaty... A mój tata mi oznajmia że ona się czuje lepiej i sobie śpi! W dodatku byli mądrzejsi od weterynarzy i nie podali tabletek przeciwbólowych, bo rzekomo po zastrzyku jej przeszło!! Bosheeeee!!! Nie wiem jak to możliwe że jeszcze nerwowo wytrzymuje i nikogo tu nie pobiłam. W dodatku u wetów wszystko dziś zarąbane, dopiero na 18 mamy jechać...
Szok, załamka, katastrofa...

Link to comment
Share on other sites

Niestety takie śmieci to nie wyjątek u Was... :shake:


Żeby tylko z Inusią było wszystko ok, niekiedy ludzie nie zauważają takich rzeczy :-( Moja babcia jak jej psa pogryzły psy to pewnie nic by też nie zrobiła, gdyby nie moja siostra to pewnie go by nie było ..

Edited by Paulina_mickey
Link to comment
Share on other sites

Jesteśmy po wecie już.
Przeżyłam horror...
Tata poszedł po auto,a ja zapięłam Inkę w szeleczki i czekałam.
Nagle Inusia zaczęła się lizac koło tyłka. Dotkęłam ją żeby zobaczyć co tak liże i zauważyłam jakby rankę, w tym momencie Inusia liznęła ją i zalała się białym płynem!!! Dosłownie w tym pływała! Czegoś podobnego w życiu nie widziałam, lało się i lało i lało...
Dostałam szoku.... Nie wiedziałam co robić. Złapałam szybko za telefon i do kliniki żeby nas szybko przyjęli, bo do 18 jeszcze mnóstwo czasu. Ledwie tata wszedł w drzwi to już lecieliśmy do auta...
Na szczęscie nie czekaliśmy długo. Na stole w gabinecie nadal to samo - leje się. Pani doktor zaczęła golić, a tam rana na pół tyłka! Żywe ciało! Byliśmy w szoku.
Oczyściła ranę, dała zastrzyki, wylało się tam jeszcze mnóstwo ropy. Całość wygląda fatalnie. Dosłownie jak oskalpowana. Wielka sącząca się rana.W dodatku musi być otwarta, zaszyć się nie da już w tym momencie.
Tyle pani doktor na dzień dzisiejszy dała radę zrobić. Prawdopodobnie Inusia miała gorączkę, bo jak mierzyła to już była wysoka temperatura, a to po wylaniu ropy... Jesteśmy umówieni na jutro na 14.
Póki co Inka odpoczywa, ubraliśmy ją w kaftanik sterylizacyjny i daliśmy na pupkę wkładkę żeby się jej rana nie zanieczyszczała.

Teraz odmeldowywuję się do Walduni, którą zostawiłam rano samą w domu. Ale Walduś mimo że musiał posiedzieć trochę więcej niż planowaliśmy to był bardzo grzeczny, nic nie zeżarł. Za to poszedł z panciem na długi spacerek, a teraz jak wrócę to też mu muszę to wynagrodzić.

A na koniec dla odstresowania i wprowadzenia sielskiej atmosfery muszę pochwalić Sralniczka - zesikał się własnie na kanapę :evil_lol:


Kotków i piesków mi się zachciało....

Link to comment
Share on other sites

Wetka podejrzewała że ją coś pogryzło. Dopytywała czy kot wychodzi. Ale na codzien nie wychodzi a na wsi była jakieś 2 tyg temu. I wątpię w to że coś ją mogło pogryźć bo to raczej domowe kluchy, wychodzą na pole po to żeby poleżeć na słoneczku, za działkę się nie zapuszczają, rodzice cały czas mają je na oku, no i są dwie, a Sralnik raczej by obcemu kotu na naszą posesję wejść nie dał. Sama nie wiem.
Mój tata bardziej sugerował ciągle że to ta sytuacja gdzie nie mogła się wydostać zza szafki.
Zaglądałam tam i faktycznie jest to możliwe, że wlazła, a potem nie mogła wejść bo na rogu leżą gazety, podskakując mogła się nadziać nóżką na śrubę w kaloryferze i się uszkodzić. Zgadzałoby się.

Jutro znów do nich jadę, zobaczymy jak jutro się będzie czuła.
Napewno po tym wycieku ropy poczuła się lepiej. Od razu było widać że ciut jej ulżyło, inne oczka, mniej naburmuszona, mniej sztywna.
Ale u wetki i tak wyła jak opętana i broniła się z całych sił.
Jutro już może wezmę ze sobą Waldusia, żeby nie siedział w domu. Jakoś mi tak go zawsze szkoda. Chyba że pancio zaprotestuje, że nie ma z kim iść po pracy na spacerkowanie.
U nas to o niego wręcz bitwy bywają:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Dobrze że już wiadomo od czego kicia była taka smutna i osowiała;)
Ha ha to się ciesz że ma kto z piechem spacerować:D
Bo u mnie to tylko ja wychodzę na spacery i czasem mama ale jak w domu jest nerw albo się poprostu nie chce to wtedy wszyscy na mnie że wzięłam psy to teraz mam z nimi wychodzić:)

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję że się teraz to wygoi już bez komplikacji. A niestety to jest taka rana że to gojenie będzie ciężkie. Dobrze że przyjechałam, rodzice by nie wpadli na to , bo jak kot śpi to jest ok.

U nas to tylko rano każdy udaje że śpi i nie widzi podskakującego psa. Popołudniu wszyscy ożywają:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='leónowa']Aż strach pomyśleć co by było gdybys do rodziców nie wpadła, mogłoby się z kotką źle skończyć:shake: Ale dobrze, że już lepiej;)[/QUOTE]
Podejrzewam że spałaby ,a rodzice by uważali to za normalne, aż by zamknęła oczy i nie otwarła. Wetka sama powiedziała że musiała mieć dużą gorączkę i bardzo była osłabiona. Nie dziwię się że nie zareagowali (już mi wściekłość minęła i umiem na to spojrzeć w miarę obiektywnie), nie każdy śpiącego kota zaczyna podejrzanie obserwować i doszukiwać się choroby. Tymbardziej moi rodzice nie mają skłonności do obmacywania kota i sprawdzania czy dotyk mu sprawia ból. Tylko ja mam to skrzywienie. Nie wiem co by było jakby się coś mojej najukochańszej Inulince stało...
Wolę macać i wymyślać choroby a potem rozwiewać podejrzenia.

Z Waldkiem to samo. Szczególnie mi się włącza po wystawach, bo zawsze wraca taki nieswój, stłamszony i zawsze sobie wmawiam że napewno trafił na jakiegoś chorego psa i się zaraził ciężką chorobą i może by już pędzić do weta nim będzie za późno.
Wstaje dnia następnego pełen werwy i radości i zazwyczaj zaczynam już od razu mieć dość tej jego energii ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...