Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted (edited)

Kilka dni temu zmuszeni byliśmy uśpić naszą sunię : Dianę. Ropomacicze nie dało jej szans. Była z nami prawie 14 lat - wzięta ze schroniska jako szczeniak.
Pochowałem ją kilkaset metrów od domu - w lasku. Razem z jej koszem, miską, kocykiem .... Nie byłem w stanie zrobić tego na własnej działce - nie przeżyłbym tej "nieskończenie dalekiej bliskości". Ciągle bym patrzał w ten punkt. Mam nadzieję, że ból minie i zostanie tylko tęsknota i wspomnienie.
Już wiem, że na 99% następnego psa nie mieć nie będę. Potężny ból po stracie przyjaciela jest mocniejszy niż 14 lat szczęścia jakie mi dawała. Tyle radości przez tyle lat. A teraz .... Następnego bym nie przeżył. Wyrwa w sercu pozostanie do końca życia i nic już jej nie wypełni do końca.
I chcę wierzyć w Tęczowy Most. Chcę wierzyć, że Diana przebywa gdzieś w dobrym miejscu. Ale jako chrześcijanin mam wątpliwości czy jeszcze się kiedyś spotkamy. Choć z drugiej strony, Bóg mnie kocha więc .... będę czekał .......

Tak sobie własnie czytam wiersze Barbary Borzymowskiej ....

Fantom
ps. [url]http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/36[/url]

Edited by Fantom
Posted

[quote name='Fantom']
I chcę wierzyć w Tęczowy Most. Chcę wierzyć, że Diana przebywa gdzieś w dobrym miejscu. Ale jako chrześcijanin mam wątpliwości czy jeszcze się kiedyś spotkamy. Choć z drugiej strony, Bóg mnie kocha więc .... będę czekał .......

[/QUOTE]

A na co komu Raj , gdzie nie ma psów, które kochał. Już w tym zdaniu zaprzeczona jest definicja Raju, jako miejsca szczesliwego. Bo co to za szczescie , gdy teskni sie z psem???

Może głupi kawał, ale ja to tak właśnie widzę :

Zmarł pewien facet. Razem z nim zmarł jego pies.
I oto dusza człowieka, z psem u boku, stoją przed wrotami z napisem ''Raj. Psom wstęp wzbroniony''.
Nie przeszedł człowiek przez te drzwi, poszedł dalej, w nicość. Idzie, po jakimś czasie widzi drugie wrota. Nic nie jest na nich napisane, tylko obok siedzi jakiś starzec. Człowiek podchodzi do niego i zagaja:
- Przepraszam szanownego...
- Święty Piotr jestem.
- A co jest za tymi wrotami?
- Raj.
- A z psem można?
- Oczywiście.
- A tam wcześniej to co to było?
- Piekło. Do Raju dochodzą tylko ci, którzy nie porzucają przyjaciół.

Po 16 latach od śmierci mojej Kory zdecydowałam się na drugiego psa. Innego, całkiem innego. I jest cudowny , tylko inaczej...

Posted

Bardzo mi przykro :(

Troszkę ponad miesiąc temu musiałam pozegnać się ze swoją ukochaną sunią. To co się z nią stało, to że tak nagle zachorowała i umarła dawało mi wiele cierpienia. Ból nigdy nie zniknie bo to był mój wyjątkowy, ukochany pies. Pokonałą ją białączka w dwa tygodnie, Puma miała tylko 6 lat. Też mówiłam ,że nigdy więcej ale to jest nie do zniesienie :(

Posted

Wiem co czujesz i współczuję. W kwietniu minie 6 lat jak pożegnałam moją ukochaną sznaucerkę; była ze mną 13 lat i to była miłośc' mojego życia. Rozumiałyśmy się bez słów. Do tej pory, kiedy o Niej mówię mam łzy w oczach. Kiedy rozpaczałam po Jej odejściu przypomniałam sobie "testament psa" - w skrócie to prośba, żeby jego legowisko, miseczka i kawałek mojego serca nie były puste, żeby ofiarowac' je innemu bratu lub siostrze, którzy czekają na swojego człowieka. I tak przywiozłam sznaucerkę, która od urodzenia przesiedziała 11 miesięcy w klatce, a rok później dołączyła do niej bardzo biedna sunia ze schroniska. Nie twierdzę, że zastąpiły mi moją Ukochaną, bo to niemożliwe, ale dałam im to co mogłam: mały kącik w sercu, ciepłe miejsce, pełną miseczkę, długie spacery i przytulanka. Myślę, że mój Skarbeczek jest zadowolony i patrzy na nas z tej części Nieba, gdzie teraz jest. Nie zamykaj się w rozpaczy, możesz zmienic' życie jakiegoś psiaka w potrzebie. Pozdrawiam ...

Posted

Nigdy nie mów "nie będę mieć więcej psa, to za bardzo boli". Boli, owszem, ale kurcze te 14 lat wspólnego szczęścia jest warte bólu rozstania.
Daj sobie czas, wypłacz się, nie wstydź, nie słuchaj głupich tekstów "to tylko pies", to Twój Przyjaciel.
....co do podejścia chrześcijańskiego, nigdzie nie jest powidziane, że zwierzęta nie dostapią życia wiecznego. W końcu to one są niewinne, wolne od grzechu ;) Zresztą nawet wielu ludzi będących autorytetami kościelnymi, chociażby ks Jan Twardowski- nie odrzuca takiej możliwości......


A to o czym pisała sybisia:

[IMG]http://img825.imageshack.us/img825/6404/58534640.jpg[/IMG]

Posted (edited)

"[COLOR=#000000]Potężny ból po stracie przyjaciela jest mocniejszy niż 14 lat szczęścia jakie mi dawała."

To trochę nie tak, ale jesteś w żałobie, więc wszystko, co czujesz, to ból po stracie. myślenie przyjdzie później, na razie jest żałoba i tak ma być, choć to koszmar.
No, ale trochę mieszasz skutek z przyczyną. Jeśli Diana nie dawałaby ci szczęścia, nie byłoby bólu. nikt bólu nie chce, a każdy chce szczęście. Ale nie biorąc psa decydujesz nie tylko o braku bólu, ale jednocześnie o braku szczęścia i braku psiej przyjaźni.
pozbawiać się tego z własnej woli to co najmniej dziwne, zwłaszcza u kogoś, kto jest psiarzem - każdy, kto tak bardzo kochał swojego psa, jest psiarzem.


ale jak mówię, na razie jesteś w żałobie i tyle. kolejny pies nie jest po prostu tematem. tak jak kochający mąż na chwilę po pogrzebie żony nie rozmyśla o kolejnym związku.


nie znam, ani nie słyszałam o ani jednej osobie, która, twierdząc, że ból jest zbyt wielki i nie zniesie następnego, potem jednak się zdecydowała na kolejnego psa - żałowała tego kroku. Ani jednej. za to znam wielu, którzy mówili "nigdy więce", a potem, po wzięciu kolejnego psa, pukali sie w głowę, ze nie chcieli.[/COLOR]

Edited by sleepingbyday
Posted

Też tak miałam. Po śmierci mojego ukochanego boksia miało już nigdy nie być żadnego psa. Wytrwałam w tym postanowieniu 14 miesięcy i adoptowałam Filusia. 25 lutego minie 4 lata od śmierci Lorda, a 24 kwietnia minie 3 lata odkąd Filuś zamieszkał ze mną. Lord na zawsze pozostał w sercu i w pamięci ale na kolanach wyleguje się Filuś. Czasami myślę sobie, że to Lord, z zaświatów, podsunął mi Filusia abym nie była smutna, abym miała się do kogo przytulić.

Posted (edited)

Nie wiadomo jak będzie i w kwestii zwierząt nawet chrześcijanie nie są zgodni. Jeśli Biblia pomaga Ci w trudnych momentach, to warto sięgnąć do Księgi Koheleta (ze szczególnym uwzględnieniem 3, 18-21).

Edited by Afryka
Posted

Ja wierze ze zwierzta maja dusze i kiedys sie spotkamy znowu...
Wspolczuje straty ukochanego zwierzaka :-( 14 lat to piekny wiek...
Na razie nie rob nic na sile,przyjdzie czas to w Twoim domu zawita kolejny zwierzak.Kazdy jest inny i inacze przezywa strate....

Posted

po śmierci mojej pierwszej suki nie myślałam o kolejnym psie. nir chodzi o to, że "nigdy wiecej". po prostu nie było tematu, ani że nigdy, ani że kiedyś.
a jakos tak po roku, pamietam, siedziałysmy wieczorem przed tv z mamą i ja - ni z tego, ni z owego wybuchnęłam płaczem, ze dom jest pusty i ma być pies, bo jak to tak bez psa. w najbliższą sobotę by,łam już na paluchu. a jak umarła paluchowa poppy, to od razu wiedziałam, że wezmę psa i po dwóch tygodniach była juz zośka u mnie. i zośka pomogła mi wtedy bardzo. dalej ryczałam, dalej tęskniłam i myslałam o poppy, ale też miałam wytchnienie w postaci emocji związancych z poznawaniem zośki.
więc bardzo róznie to bywa.


a w kwestiach religijnych, polecam bitwę dogmatów. tylko nie wiem, jakiej wielkości się wklei. jakby co, link: [URL]http://activerain.com/blogsview/969360/battle-of-the-dogmas[/URL]

[IMG]http://i536.photobucket.com/albums/ff323/sleepingbyday/dogsandrocks_zpsec7d2066.jpg[/IMG]

Posted

Dziękuje wszystkim za pocieszenie.
Może faktycznie kiedyś pojawi się drugi pies. Ale mam wątpliwości. Bo do tego wszystkiego dojdzie codzienny niepokój, że on kiedyś też odejdzie. Przy pierwszym psie jakoś się o tym nie myślało - żyło się radośnie.
Miski i legowiska następnemu psu nie oddam - pochowałem Diankę prawie z wszystkim co do niej należało.
Ale jakby kiedyś coś faktycznie się zmieniło, to kupno kolejnego kompletu najmniej ważne w tym wszystkim jest.

Fantom

Posted (edited)

Wiesz, ofiarowanie innemu psu miseczki i legowiska to symbol, czy jak kto woli - przenośnia. Nie chodzi o to, żeby spał w tym samym legowisku i jadł z tej samej miseczki, tylko żeby miał swojego Człowieka.
A jest taka piękna przypowieśc', że Pan Bóg dał człowiekowi psa, żeby nauczyc' go akceptacji przemijania, żeby zrozumiał, że jest TU i TERAZ, ale również TAM I POTEM. Nie przestałam tęsknic' i kochac' mojego Skarbeczka, zachowałam najpiękniejsze wspomnienia, ale wiem, że TU wszystko kiedyś kończy się i trzeba to zaakceptowac'. Życzę Ci ukojenia żalu i odzyskania spokoju.

Edited by sybisia
Posted (edited)

No to w takim razie :[FONT=Comic Sans MS][SIZE=3][COLOR=#FFFFCC]
[/COLOR][/SIZE][/FONT][COLOR=#ff0000]... radośnie, radośnie, radośnie,
tylko psy potrafią być szczęśliwe
tak po prostu,
bezwstydnie.
nie mówię żegnaj
memu zmarłemu psu.
Między nami brak miejsca
na kłamstwo.[/COLOR]

Fantom

Edited by Fantom
Posted

sybisia, zaznaczasz sobie taki tekst i juz widac.

fantom, jak ci juz obmierźnie dom bez psa, to się zorientujesz, że czas na następcę. choć będzie miał wadę w postaci bycia śmiertelnym ;-). ale ty sie módl, żebyś to ty przeżywał swoje psy, a nie na odwrót.


Pokażesz nam Dianę?

Posted

Ja też kiedyś musiałam zmierzyć się z cierpieniem po stracie naszej suni
[*]. I wiesz mi minęło już prawie siedem lat od jej śmierci i to ciągle siedzi w środku. I też zarzekaliśmy się, że nigdy więcej...W chwili obecnej mamy trzy koty ("znaleziska" mniej lub bardziej:razz:) - jesteśmy dużo poza domem i nie chcieliśmy by pies męczył się sam w domu przez 10-11 godzin. Ale to była pierwsza miłość i dlatego tak boli. Pzdr.

Posted

'' Ach cóż to za życie
bez psa na kanapie
bez psa co go się
za uchem drapie
i bez czujności
... wiernych oczu
co śledzą ruch Twój
każdy gest
bo w takich psich oczach
przecież coś jest
Jest ogrom miłości
ocean radości
Są też cierpienia
smutki westchnienia
Cóż to za życie człowiek ma
kiedy nie ma swojego psa ''

Posted

Od odejścia mojej Kajuni minęło już prawie 8 m-cy i ból wcale nie jest mniejszy. Fakt, nie płaczę już za każdym razem, gdy ktokolwiek o niej wspomni, ale czuję taki ścisk w środku... Tak jak piszesz, nawet te kilkanaście lat razem (u nas 12) nie potrafią zagłuszyć tego bólu... Miseczki wciąż stoją i czekają... Ale jest mi trudno podjąć decyzję o kolejnym piesku... Trzymaj się, nie jesteś sam. Ja też mam nadzieję, że jest gdzieś TM i spotkam tam kiedyś mojego "rudzika"...

Posted

[quote name='sleepingbyday']ludzie, ja tęsknię za suczą, która umarła ponad 10 lat temu. za członkami rodziny się tęskni, jak inaczej?[/QUOTE]

Też tak mam. Moja suka też nie żyje mniej więcej tyle i tęsknię do niej. W tym momencie mam kolejną suczkę, która jest świetna, ale jednak ta pierwsza była jedyna w swoim rodzaju i nikt jej nie zastąpi.
Nie wszyscy decydują się na kolejnego psa. Ukochana sunia mojej teściowej nie żyje od dwóch lat i kolejnego psa już w jej domu nie będzie.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...